Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Czy lista nagrodzonych nagrodą Ministra Edukacji
strony: [ 1 ][ 2 ]
Janusz Pawłowski16-10-2005 19:48:05   [#51]
Bo jedynym sensownym kryterium przyznawania nagród, jakie znam jest:
"Nagrodę przyznaje się tym, którzy na nią zasłuzyli w opinii komisji przyznającej nagrodę, w ramach środków pozostających do jej dyspozycji."
Gaba16-10-2005 19:53:21   [#52]

i słusznie. Zawsze twierdziłam, że kryteria są niepotrzebne. Czemu ktos dostał tę nagrodę? bo tak.

Podpisuję się i idę wprowadzać w życie. 

 

;-)

Adams13517-10-2005 21:30:59   [#53]

gaba

Bardzo rzeczowo i mądrze o pracy z uczniami, tym razem zdolnymi, wychowaniu i nagrodach za to: http://www.remedium-psychologia.pl/edukacja/szkola/7.%20zdolny%20sobie%20poradzi.htm . Oto fragment:"... Niedoceniani

Praca z uczniem zdolnym wymaga umiejętności motywowania go do pracy (same zdolności nie wystarczą, a sukcesu w olimpiadzie nie da się wymusić jedynkami), doskonałej znajomości swojego przedmiotu, kupowania najczęściej za własne pieniądze – bo szkolne kasy świecą pustkami – różnych pomocy (np. zbiorów zadań czy innych książek), oraz czasu na przygotowanie się do spotkań z uczniami mającymi spore wymagania intelektualne.

Na co mogą liczyć nauczyciele, jeśli ich wychowankowie odniosą sukces? Ze strony władz oświatowych praktycznie na nic. Nauczyciele szkół podstawowych i gimnazjów, gdzie olimpiady mają zasięg tylko wojewódzki, mogą być szczęśliwi, jeśli dostaną jakiś dyplom i nagrodę książkową oraz uścisk dłoni niskiej rangi urzędnika. Za wychowanie zwycięzcy ogólnopolskiej olimpiady na poziomie szkoły średniej, można obecnie otrzymać od ministra edukacji całe czterysta zł. To jest kwotę, jaką z łatwością można zarobić przed egzaminami na studia w ciągu jednego dnia i równowartość kilku porządnych książek. Moja dzielnica Wola jest tak wspaniała, że nagradza dodatkowo uczniów i nauczycieli za olimpijskie sukcesy, ale nie jest to typowe nawet w bogatej warszawskiej Gminie Centrum. Dwie moje szkolne koleżanki dochowały się w tym roku w swoich przedmiotach po jednym laureacie i jednej finalistce ogólnopolskich olimpiad. Takich nauczycieli w całej Polsce jest nie więcej niż kilkudziesięciu, a w województwie – góra kilkunastu. Mimo wystąpienia o nagrodę kuratora, żadna z nich jej nie otrzymała. Również nowe zasady awansu zawodowego przypisują jeszcze mniejszą niż dotychczas rolę wymiernym wynikom pracy z uczniem zdolnym. Obecni urzędowi reformatorzy nawet nie próbowali sięgać do dorobku takich nauczycieli i ich doświadczeń. Trudno się dziwić, gdyż nawet Zespół do Spraw Kształcenia Dzieci Szczególnie Zdolnych przy MEN składa się prawie wyłącznie z urzędników. Skądinąd zdumiewa niewspółmierność środków kierowanych na wsparcie i motywowanie przyszłych sportowców i ich opiekunów oraz przyszłych naukowców w ramach tego samego resortu.

Solą w oku

Za to bardzo często spotyka ich niechęć części kolegów, którym zawyżają poziom, i chęć zdeprecjonowania sukcesów przy pomocy uwag o ich przypadkowości, potrzebie i wadze pracy z najsłabszymi, teorii o tym, że zdolny i tak sobie poradzi itp. itd. Podobne opinie wraz z prawie niemaskowaną niechęcią, czasem rzucane wprost, a czasem za plecami, wyrażają liczni przedstawiciele szkolnej biurokracji. Długo próbowałem znaleźć źródła tej niechęci. Według mojej, być może niesłusznej teorii, sukces olimpijski ma tę wadę, że jest... wymierny. Burzy więc różne urzędnicze i układowe hierarchie. Urzędnicy oświatowi, którzy najczęściej jako nauczyciele (o ile w ogóle nimi byli) wielkich sukcesów nie odnieśli, lubią sami określać, kto jest dobry i kompetentny, a kto nie. I kogo należy nagrodzić. To im daje władzę i poczucie wartości. O każdym pupilku władzy można łatwo napisać, że pracuje długo i ofiarnie oraz aktywnie, że realizuje z zapałem najświeższe wytyczne, szkoli się (jest szkolony), wdraża, pisze programy. A efekty tych starań? Tych przecież nikt w oświacie nie bada. Dla doradcy metodycznego, który często sam nie ma na koncie większych osiągnięć, taki nauczyciel, którego kompetencje zostały potwierdzone przez olimpijski sukces, to chodzący wyrzut sumienia i potencjalny rywal. A koledzy nauczyciele? Młody, zaangażowany, dobrze przygotowany nauczyciel może odnieść olimpijski sukces po 5-6 latach pracy w szkole. A tu hierarchia wieku, stażu i układów oraz kolejka do nagród . Podobne przyczyny ma, jak sądzę, niechęć do egzaminów zewnętrznych i rankingów. ..."

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ][ 2 ]