Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Tragedia na drodze -zginęli uczniowie
strony: [ 1 ]
boreasz30-09-2005 10:27:09   [#01]
ZA WP: (..)Do tragicznego wypadku doszło na drodze krajowej nr 8 między Białymstokiem a Warszawą. W okolicach Jeżewa Starego zderzyło się pięć samochodów, autokar i dwa tiry. Autobus stanął w płomieniach. W wypadku zginęło 13 osób, a 25 zostało rannych - poinformowało Wirtualną Polskę Radio Białystok.

11 śmiertelnych ofiar to pasażerowie autobusu. Autokarem jechała na pielgrzymkę do Częstochowy młodzież z I Liceum Ogólnokształcącego i Liceum Elektrycznego w Białymstoku - dowiedziało się Radio Białystok. Zginęło co najmniej jedenaście osób - poinformował rzecznik prasowy podlaskiej policji nadkom. Jacek Dobrzyński. Straż pożarna podała, że jest trzynaście ofiar. (..)
AnJa30-09-2005 10:47:38   [#02]
właśnnie dotarło

jechały dzieciaki na pielgrzymkę na Jasną Górę

nie wiem, co tam się stało, ale różny stan techniczny autobusów, wyścigi kierowców podpuszczanych przez młodzież, wariackie papiery przy organizacji-to znam od lat z autopsji
Gusia30-09-2005 10:52:58   [#03]

tragedia - brak słów, aż mi ciarki przeszły po plecach, zostanie żal i łzy...

Czy bezmyślność musi być wyznacznikiem ludzkiego życia... :(

ola 1330-09-2005 11:38:20   [#04]
Znam tę trasę b. dobrze, często samochody wyprzedzają się tam na trzeciego a nawet na czwartego. Dramat. Wyrazy współczucia wszystkim, którzy stracili bliskich w wypadkach.
mavi01-10-2005 09:57:17   [#05]
"Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego
Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą"

ks. Jan Twardowski

joanka01-10-2005 16:24:27   [#06]

niechaj spoczywaja w pokoju ...

Po katastrofie drogowej: Białystok płacze

Zobacz powiększenie
Fot. AGNIESZKA SADOWSKA/AGENCJA GAZETA

Zobacz powiększenie
W czołowym zderzeniu autokaru wiozącego licealistów z ciężarową lawetą zginęło kilkanaście osób, a wiele jest rannych. Na zdjęciu: policja bada miejsce wypadku
Fot. AGNIESZKA SADOWSKA/AGENCJA GAZETA

Zobacz powiększenie
Fot. AGNIESZKA SADOWSKA/AGENCJA GAZETA

Zobacz powiększenie
Fot. AGNIESZKA SADOWSKA/AGENCJA GAZETA

Zobacz powiększenie
Fot. AGNIESZKA SADOWSKA/AGENCJA GAZETA

Zobacz powiększenie
Fot. AGNIESZKA SADOWSKA/AGENCJA GAZETA

var rTeraz = new Date(1128176460526); function klodka (ddo) { if (rTeraz.getTime()>=ddo.getTime()) document.write(''); }
ZOBACZ TAKŻE

• Katastrofa pod Białymstokiem: stan zdrowia rannych zadowalający (01-10-05, 11:02) if(window.rTeraz)klodka(new Date(2005,10-1,15,11,2));
• 
Apel o żałobę w Białymstoku (30-09-05, 20:22) if(window.rTeraz)klodka(new Date(2005,10-1,31,20,22));
• 
Kondolencje od papieża (30-09-05, 20:22) if(window.rTeraz)klodka(new Date(2005,10-1,31,20,22));
• 
Przebieg wypadku według świadków (30-09-05, 20:22) if(window.rTeraz)klodka(new Date(2005,10-1,31,20,22));
• 
300 białostoczan oddało krew  (30-09-05, 19:48) if(window.rTeraz)klodka(new Date(2005,10-1,31,19,48));
• 
Szok w I LO (30-09-05, 19:19) if(window.rTeraz)klodka(new Date(2005,10-1,31,19,19));
• 
Gdzie po pomoc psychologiczną  (30-09-05, 19:19) if(window.rTeraz)klodka(new Date(2005,10-1,31,19,19));
• 
Modlitwy na Jasnej Górze (30-09-05, 19:08) if(window.rTeraz)klodka(new Date(2005,10-1,31,19,8));
• 
Żałoba w mieście, imprezy odwołane (30-09-05, 17:53) if(window.rTeraz)klodka(new Date(2005,10-1,31,17,53));
• 
Ranni w szpitalach (30-09-05, 17:52) if(window.rTeraz)klodka(new Date(2005,10-1,31,17,52));


Wojciech Więcko, tuli, tr, eve 30-09-2005, ostatnia aktualizacja 30-09-2005 22:00

Co najmniej 12 osób zginęło w katastrofie drogowej na trasie Białystok-Warszawa w zderzeniu autokaru z tirem. Ponad 40 zostało rannych. Autobusem na pielgrzymkę do Częstochowy podróżowali maturzyści z I LO i z Zespołu Szkół Elektrycznych w Białymstoku

1-->To największa katastrofa drogowa na Podlasiu i jedna z największych w Polsce. Do tragedii doszło w piątek tuż przed godz. 7 w okolicach Jeżewa. Kilkudziesięciu maturzystów jechało na pielgrzymkę do Częstochowy. Wiozący ich autokar zderzył się z tirem, zapalił się i doszczętnie spłonął. Strażacy, którzy dotarli na miejsce, znaleźli w nim 11 ciał. Wiadomo, że zginęło 9 licealistów (siedem dziewcząt i dwóch chłopaków), dwaj kierowcy autokaru i kierowca tira. Jednak liczba ofiar może się jeszcze zmienić - dotąd nie zidentyfikowano wszystkich szczątków ludzkich. Ponad 40 rannych - z rozległymi poparzeniami i złamanymi kończynami - trafiło do szpitali w Zambrowie, Białymstoku i Wysokiem Mazowieckiem.

Autobus w płomieniach

Godz. 6.44, droga nr 8, kilka kilometrów za Jeżewem, w okolicach miejscowości Sikory Wojciechowięta. Autobus nagle zderza się z ciężarówką, która na lawecie wiezie samochód osobowy i inną ciężarówkę. W lawetę uderza jeszcze rozpędzony bus. Autokar staje w poprzek drogi. Ma rozdarty lewy bok. Chwilę później staje w płomieniach. Licealiści siedzący z tyłu autobusu, próbują się wydostać z pojazdu. Wybijają szyby w oknach i wyskakują.

- Ci, co siedzieli z przodu po lewej stronie zginęli... chyba od razu. Ja wyskoczyłem z innymi, przez okno z tyłu. Jak już wydostałem się z autobusu, to łapałem inne osoby, które wyskakiwały. Bo skakały na siebie. Jedną dziewczynę, jak skakała, to złapałem. Była cała poparzona - opowiadał nam na miejscu tragedii chłopak, który przeżył wypadek. Siedział po prawej stronie autobusu, gdzieś w środku. Od odłamków szkła ma pociętą twarz, popalone włosy. Jest zszokowany, mówi urwanymi zdaniami. Co chwilę dzwoni mu komórka.

- Usłyszałem wielki huk, a potem kłęby dymu. Zadzwoniłem po straż i pobiegłem na miejsce... Tam palili się ludzie, a ja nie mogłem im pomóc... Ci, co zdążyli wyskoczyć z autobusu, uciekali w popłochu - ze łzami w oczach opowiada Krzysztof Targoński ze wsi Sikory. Do tragedii doszło kilkaset metrów od jego gospodarstwa.

Okoliczności tragedii wciąż nie są znane. Według świadków, przyczyną wypadku było nieprawidłowe wyprzedzanie przez kierowcę autobusu - zjechał na przeciwległy pas ruchu. Policja nie podaje jednak szczegółów.

Gdzie jest moja córka?

Tuż po wypadku nie można było ustalić, ile osób i kto konkretnie jechał autobusem. Lista z nazwiskami podróżujących do Częstochowy znana była dopiero kilka godzin do zderzeniu. Ale i wtedy nie było wiadomo, kto jest w szpitalu, kogo z miejsca wypadku zabrali rodzice, a kto zginął.

- Nie wiecie czegoś o Gosi, mojej córce... Siedziała na drugim fotelu, po lewej - pytał policjantów zrozpaczony ojciec na miejscu tragedii. Przyjechał niespełna godzinę po katastrofie, był jednym z pierwszych rodziców na miejscu. Policjanci tylko rozkładali ręce. - Obdzwoniłem szpitale w Białymstoku, Zambrowie i Wysokiem Mazowieckiem. Ale mojej laleczki tam nie ma. Musi być tutaj, tu przecież leży jej kurtka...

Na miejsce wypadku przyjechało wielu rodziców. Wszyscy roztrzęsieni. Specjalnie dla nich utworzono sztaby kryzysowe, w których udzielano informacje o ofiarach i rannych. Niestety, linie telefoniczne były ciągle zajęte.

Dlaczego autobus się zapalił

Uczniowie jechali do Częstochowy, by pomodlić się o pomyślność na maturze. Z Białegostoku - autokarami i pociągami - pojechało w sumie 700 uczniów. Feralny autokar wyjechał trochę po godz. 6. Przejechał ledwie 30 kilometrów.

- Do katastrofy na pewno nie doszło z winy autobusu. Pojazd był w bardzo dobrym stanie technicznym - zapewniał nas przedstawiciel przewoźnika.

Jednak policja nie sprawdziła jego stanu przed wyjazdem. Dlaczego się zapalił?

- Podczas zderzenia aut zostały mocno uszkodzone układy paliwowe i elektryczne w autobusie i ciężarówce - mówi Marcin Janowski ze straży pożarnej. - Przy tak wielkiej energii zderzenia dochodzi czasem do takich sytuacji że pojazdy się zapalają. W takich przypadkach nie ma znaczenia, jaki jest rodzaj paliwa w zbiornikach.

Żałoba w Białymstoku

Białystok jest zszokowany. Koledzy zmarłych z I LO i Zespołu Szkół Elektrycznych przerwali zajęcia, od rana modlili się kościołach i cerkwiach. Dwanaście godzin po wypadku w kościele św. Rocha odprawiono mszę w intencji tragicznie zmarłych.

W Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa przez cały dzień ustawiały się kolejki z chętnymi do oddania krwi - łącznie zrobiło to ponad 300 osób. W mieście na trzy dni odwołano wszystkie seanse kinowe, spektakle, mecze i imprezy rozrywkowe. Prezydent Białegostoku zaapelował o trzydniową żałobę.
joanka01-10-2005 16:31:57   [#07]

[***]

Takiej katastrofy nie pamiętaja ani strażacy, ani policjanci

Piątek, 30 września, godz. 6.40


Dziewięciu maturzystów, trzech kierowców zginęło. Ponad 40 osób jest rannych. Trzy osoby są w stanie krytycznym. To bilans katastrofy, do której doszło wczoraj o godz. 6.40 na trasie Białystok – Warszawa w okolicach Jeżewa. Autokar, który wiózł tegorocznych maturzystów na pielgrzymkę do Częstochowy zderzył się z ciężarową lawetą.

– Najpierw wielki huk, później słup ognia i dymu – mówi Krzysztof Targoński, mieszkaniec jednej z okolicznych miejscowości. – Przybiegłem tak szybko, jak tylko potrafiłem. Pomagałem tym dzieciakom wyjść z płonącego autokaru – dodaje przez łzy.
– Nie mogę sobie darować, że nie biegłem szybciej. Być może ktoś jeszcze by przeżył i nie byłoby tylu zwęglonych ciał – mówi Mariusz Kulesza z miejscowości Sikory.

Gdzie jest Małgosia?
– Nie widziała pani Małgosi? Taka mała, śliczna dziewczynka? Nie mogę jej znaleźć – mówi roztrzęsiony ojciec Witold Zajączkowski. Chodzi przy autokarze i szuka ciała swojej córki. – Ona nie chciała jechać na pielgrzymkę. Mówiła, że ma zajęcia z angielskiego. Ja ją namówiłem. To ja... Chciałem, żeby pomodliła się przed obrazem Matki Najświętszej.
Witold Zajączkowski jest razem z żoną. Kobieta jest w szoku. W autokarze znalazła kurtkę córki. Trzyma ją przy sercu.
– Jej komórka ocalała, a ona? – szlocha kobieta. – Była mądra, chciała się uczyć. Teraz jej nie ma...
Takich jak państwo Zajączkowscy na miejscu tragedii jest wielu. Przez cały czas przyjeżdżają rodzice, koledzy, nauczyciele. Nikt nie może uwierzyć w to, co się stało.

Wyprawa z Białegostoku
Uczniowie I LO i Zespołu Szkół Elektrycznych około godziny 6 wyjechali z Białegostoku. W autokarze było dwóch kierowców i trzech opiekunów. W sumie 57 osób. Kierowca chwilę po wyjeździe z miasta zatankował bak do pełna, czyli ma około 700 litrów paliwa.
– Minęliśmy Jeżewo. Było wcześnie i na chwilę przysnąłem. Później niewiele pamiętam. Widziałem płomienie, moi koledzy krzyczeli. Chyba spadła na mnie szyba, bo całą twarz mam poranioną. Uciekałem przez tylną szybę – opowiada nam niespełna godzinę po wypadku Michał, uczeń I LO.
Już wiadomo, że najmniejsze szanse mieli ci, którzy siedzieli z przodu autokaru.
– Dziewczyny zginęły, bo nie dały rady wybić szyby. Niektórym chłopakom udało się uciec – mówi roztrzęsiony uczeń, który przeżył masakrę. – Niestety, zginęli dwaj moi koledzy...
Do późnych godzin wieczornych policja nie podaje ostatecznej listy ofiar. – Wiadomo, że 12 osób nie żyje. Zidentyfikowano jednak tylko sześć ciał – około godz. 19 mówi „Porannemu" sierżant Kamil Tomaszczuk z KWP w Białymstoku. Wśród zabitych są dwaj kierowcy autobusu i jeden tira.

Dwie wersje zdarzenia
Policjantom nie udaje się jeszcze ustalić, jak doszło do tragedii. W tej chwili wersji jest wiele.
– Wiadomo, że było to czołowe zderzenie autokaru z lawetą, później w to wszystko uderzył rozpędzony bus – mówi nadkomisarz Andrzej Baranowski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. – Autobus w ułamku sekundy stanął w płomieniach.
Świadkowie wypadku i uczniowie, którzy przeżyli, twierdzą, że kierowca autokaru wymijał samochód osobowy i wtedy czołowo uderzył w tira z lawetą. Inni sugerują, że kierowca ciężarówki w tym samym momencie, co kierowca autobusu zaczął wyprzedzać i wtedy doszło do zderzenia.

Szok!
Pierwsze jednostki ratownicze – według relacji świadków – były na miejscu zdarzenia po 15 minutach od zdarzenia. – Do wypadku doszło prawie w połowie drogi z Białegostoku do Łomży. Dlatego nie byliśmy w stanie wcześniej dojechać na miejsce tragedii – wyjaśnia brygadier Marian Maciejewski, zastępca komendanta wojewódzkiego PSP w Białymstoku. – Takiej tragedii nie pamiętam, odkąd pracuję – nie ukrywa emocji.
– To nie wypadek, to prawdziwa katastrofa – komentują policjanci, którzy przez kolejne dziesięć godzin próbują przywrócić ruch na trasie. Trasa Białystok – Warszawa była całkowicie zablokowana do godziny 16.30.

-----------------------------

Żałoba w I Liceum Ogólnokształcącym i Zespole Szkół Elektrycznych

Szok, ból, rozpacz


To był moment. Smuga poszła z przodu, jak z palnika i po chwili w ogniu był już cały autobus. Ci co siedzieli z przodu nie mieli szans. Zginęli od razu – opowiada jeden z uczniów z I LO. – Ja siedziałem z kolegami z tyłu. Zaczęliśmy nogami wybijać tylną szybą, a potem jeden drugiemu pomagał wyjść z autobusu. Dziewczyn zginęło więcej, bo były słabsze, nie dały rady się przebić.

Jest tuż po godzinie dziewiątej. Po szkole już się rozeszła straszna wieść. O wypadku poinformował jeden z uczniów, który jechał na pielgrzymkę. Udało mu się wyskoczyć przez okno z płonącego autobusu. I zadzwonił z komórki do szkoły. Było przed ósmą. Od razu na miejsce pojechało trzech nauczycieli.
Na dziedzińcu przed I LO w Białymstoku grupki uczniów. Poruszeni, przybici. Wiedzą o wypadku. – Straszne, tragedia, słów brakuje. Co można powiedzieć – wzrusza ramionami któraś z dziewcząt. Ciężko w takiej chwili zebrać myśli.
Kilka dziewczyn płacze. Chłopaki z telefonami komórkowymi przy uszach. Niektórzy dowiedzieli się z radia, inni już po przyjściu do szkoły. Już wiedzą, że ich koledzy i koleżanki nie żyją, że zginęli w płomieniach, bo autokar się zapalił. W szkole przejmująca cisza, chociaż zwykle o tej porze jest gwar, gdy młodzież schodzi się na lekcje.
Karolina z III d nie chce rozmawiać. Jej kolega Rafał odpowiada przygaszonym głosem, że próbuje się dowiedzieć co ze znajomymi. Z ich klasy pojechało na pielgrzymkę osiem osób. – Sześciu nic się nie stało, a o dwóch na razie nic nie wiemy. Czekamy. Martwimy się.
W sekretariacie przygnębiająca atmosfera, sekretarki odbierają telefony, usiłują udzielać informacji. W gabinecie dyrektorskim siedzi ksiądz Mirosław Szepiotko, katecheta w I LO. Jest przybity. – Zdarzył się straszny wypadek – mówi. – Młodzież jechała przecież na Jasną Górę, żeby przed maturą prosić Matkę Bożą o szczególną opiekę. To doroczna ogólnopolska pielgrzymka maturzystów. Stała się tragedia. Jest to ogromne przeżycie dla nas wszystkich, dla całej szkoły.
Łączymy się w bólu z rodzinami
W I LO jest podlaska kurator oświaty, Zofia Trancygier-Koczuk. Bezradnie rozkłada ręce. – Co ja mogę powiedzieć? Jestem w szoku, nie wiem, jak przeżyją to rodzice, którzy za chwilę dowiedzą się o losie swoich dzieci. Jestem matką, nie potrafię tego sobie wyobrazić. Oczywiście wszystko trzeba wyjaśnić, dlaczego tak się stało, kto jest winien. Ale znowu powtarza się to, o czym musimy zawsze pamiętać, jak wielka odpowiedzialność ciąży na dorosłych, którzy organizują wyjazdy dzieci.
Przyszła grupa psychologów z Dziecięcego Szpitala Klinicznego. – Pani dyrektor nas poprosiła – mówią. Za chwilę rozchodzą się do klas.
– Poczujcie się matkami, rozmawiajcie z uczniami – apeluje kurator Trancygier-Koczuk.
Z Zespołu Szkół Mechanicznych przyjechało troje pedagogów. Może trzeba pomóc? – pytają.
– Nie, dziękujemy. Na razie nie trzeba – odpowiada dyrektor Grażyna Złocka-Korzeniewska. Co chwilę podchodzi do telefonu. Jest blada, przybita. Nie jest w stanie rozmawiać. Do Częstochowy pojechało 41 osób z I LO. Z komunikatów radiowych wiadomo, że jest 11 ofiar.
W korytarzu stoi kobieta. – Syn uczy się w pierwszej klasie, nie pojechał na pielgrzymkę, ale poczułam, że w takim momencie powinnam być w szkole, dlatego tu jestem. Chciałam go zobaczyć – mówi Bożena Szczepanek i ociera łzy. – Jak sobie pomyślę o rodzicach tych dzieci... To jest niewyobrażalne...
Wkrótce młodzież wychodzi ze szkoły. Spontanicznie, klasy po klasie. Idą do kościoła, pomodlić się. Nie chcą być w salach, nie potrafią.
Pod budynkiem pojawiają się znicze. Jest ich coraz więcej.
W szkole został powołany punkt pomocy psychologicznej. Będzie czynny przez najbliższe trzy dni do godziny 22, pod telefonami będą dyżurować specjaliści.

Na znak żałoby
Na budynku Zespołu Szkół Elektrycznych nad flagą wisi czarna wstęga. Na znak żałoby i solidarności z ofiarami wypadku. W autokarze, który zderzył się z tirem jechało na pielgrzymkę pięciu uczniów z „Elektryka": trzech z liceum profilowanego i dwóch z technikum oraz katechetka. – Pani od religii akurat pracuje w I LO i w naszej szkole, uczyła te klasy od początku, dlatego nasi uczniowie dołączyli do tej grupy – wyjaśnia dyrektor Stanisław Wiński. – Już do wszystkich dzwoniliśmy. Jeden z chłopaków leży w szpitalu w Zambrowie, a jeden w Wojewódzkim Szpitalu w Białymstoku, zaś katechetka w PSK, a o jednym uczniu na razie nic nie wiemy.
Na godzinę 12 dyrektor zapowiedział apel, żeby poinformować o wypadku uczniów.
Do szkoły przyszli psychologowie. Są gotowi rozmawiać z uczniami. Po południu dwie klasy z nauczycielami poszły do Stacji Krwiodawstwa oddać krew.

------------------------

Kiedy autokar zderzył się z ciężarówką Emilka i Adam mieli wiele szczęścia – udało się im wyskoczyć przez okno

Dzięki Bogu, żyjemy!


Czuję się bardzo źle, ale żyję... – mówi jedna z licealistek i wybucha płaczem. – Wszędzie było pełno spalonych butów i ubrań. Nie wiem, co się dzieje z moimi kolegami, nie wiem czy jeszcze ich zobaczę – dodaje druga. Obie trafiły do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego.

W sumie w szpitalach znalazło się około trzydziestu osób. Stan trzech jest bardzo ciężki. Jedna z nauczycielek przeszła skomplikowaną operację i jest podłączona do respiratora. Wczoraj po południu lekarze zoperowali chłopaka z licznymi złamaniami i poparzeniami.
– Na dziś jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, ale nie wykluczamy powikłań – ostrożnie mówi Andrzej Matulewicz, chirurg w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym.
Pozostałe osoby z ogólnymi potłuczeniami zostały w szpitalach na obserwacji. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Wyskoczyli przez okno
– Nic mi się nie stało, mam tylko stłuczoną rękę. Siedziałam z tyłu autokaru i tuż po wypadku chłopcy wybili tylną szybę. Wyskakiwalismy przez okno. Dzięki temu żyjemy – mówi 18-letnia Emilka. – Ale inni... oni spłonęli – dodaje łamiącym się głosem.
Wraz z nią z autokaru uciekł Adam. Chłopak z ogólnymi potłuczeniami trafił do SPSK. – Czuje się dobrze. Narzeka tylko, że kręci mu się w głowie. Dzięki Bogu żyje. To najważniejsze – mówi ojciec chłopaka.
Ale nie wszyscy w szpitalach znaleźli swoich bliskich.
– Czy Pani wie coś o moim mężu? Czy on żyje? – 50-letnia kobieta, żona kierowcy autobusu, zdezorientowana krążyła po szpitalnych korytarzach. Pytała wszystkich, których spotkała. Kilka godzin po wypadku wciąż nie miała informacji o mężu. I wciąż miała nadzieję. Na próżno. Kierowca tira i autobusu zginęli na miejscu.

Moja córka żyje
Ci, którzy odnaleźli bliskich, nie odstępowali ich na krok.
– Ciągle jestem w szoku. Nie pamiętam jak dojechałam do szpitala. A przecież przed godz. 6 odwiozłam córkę pod szkołę. Kilkadziesiąt minut później usłyszałam w pracy komunikat o strasznym wypadku autokaru z I liceum, liceum mojej córki – mówi pani Danuta. Poczuła przerażenie, ogromny strach, wreszcie ulgę. Emilka trafiła do szpitala. Żyje. – Jestem bardzo szczęśliwa. Moja córka siedzi obok mnie i nic jej nie jest. Czy może być piękniejszy obrazek – dodaje.
Rodzice, którzy znaleźli swoje dzieci próbowali ustalić listę osób, które przeżyły.
– Moja córka żyje. Teraz staram się pomóc innym. Wspólnie z rodzicami i na podstawie relacji naszych dzieci spisujemy nazwiska osób, które przeżyły. Już wiemy, że wszyscy z III f żyją – mówi Halina Pobieła.

Razem będzie łatwiej
Licealistom pomóc starał się też Zdzisław Gołaszewski, zastępca dyrektora szpitala zespolonego: – Na początku pytałem się każdego jak się czuje, ale nie wiedziałem co zrobić kiedy słyszałem odpowiedzi: dobrze, ale mój kolega nie żyje.
Dlatego specjalnie dla nich postanowił otworzyć oddziały szpitalne dla odwiedzających. – Żeby mogli porozmawiać z kolegami ze szkoły. Przecież ci, którzy zginęli, byli ich wspólnymi znajomymi. Może razem będzie im łatwiej poradzić sobie z tą tragedią – mówi Zdzisław Gołaszewski. Ale jemu też została zaproponowana pomoc. – Zadzwonił szef jednej z dużych firm farmaceutycznych. Powiedział, że jeśli brakuje nam leków czy sprzętu do ratowania ofiar wypadku, to nam je wyślą za darmo – mówi Zdzisław Gołaszewski.

acha01-10-2005 17:33:46   [#08]

['] ['] [']

Nie mam samochodu, ale ilekroć jadę z kimś w dalszą trasę,

zawsze się boję, boję się także, gdy wyjeżdżają bliscy.

Drogi są pełne nieodpowiedzialnych kierowców.

Marek Pleśniar01-10-2005 18:27:11   [#09]

i oficjalnie

Warszawa, 30 września 2005 r.

MINISTER
EDUKACJI NARODOWEJ

Państwo
Kuratorzy Oświaty
w s z y s c y

Szanowni Państwo,

dzisiaj tragicznemu wypadkowi drogowemu ulegli uczniowie i nauczyciele szkół ponadgimnazjalnych z Białegostoku, przede wszystkim z Liceum Ogólnokształcącego nr 1.

Wiadomość ta głęboko porusza nie tylko ich najbliższych, ale wszystkich, którzy czują się związani ze szkołą, z edukacją i wychowaniem młodych ludzi. Jestem przekonany, że odczuli tragedię Kolegów także uczniowie z innych szkół w całym kraju.

Proszę, aby zwrócili się Państwo* do dyrektorów szkół, nauczycieli i młodzieży, aby w czasie uroczystości żałobnych uczcili pamięć poległych Licealistów chwilą ciszy, zaniechaniem w tym dniu radosnych uroczystości szkolnych i zaakcentowanie w godny sposób współczucia dla tej tragedii.

Kondolencje można kierować na adres:

Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 4

I Liceum Ogólnokształcące im. A. Mickiewicza

ul. Brukowa 2

15-959 Białystok

Z poważaniem
Mirosław Sawicki

 

http://www.menis.gov.pl/menis_pl/listy_ministra/list_300905.php

*i zupełnie ale to zupełnie nie rozumiem drogi jaką sugeruje minister. Niedemokratyczny i niezręczny jak zwykle ton to już chyba firmowy Pański znak panie ministrze. Można się było zwrócić wprost do każdego nauczyciela i dyrektora, bez tych bizantyjskich zwyczajów

mavi01-10-2005 21:05:59   [#10]

dlaczego?

Ikona tematu

Adaa02-10-2005 13:09:31   [#11]

dlaczego?

miedzy innymi dlatego,że :

- kupuje sie prawa jazdy
- kierowcy tirów jeżdża "na pamięć"..z opowiesci kierowców (wpakowałam sie na zapore na gierkówce, spaełm jak zwykle na tym odcinku, a tu mi zapore wstawili, jak widze,ze leci osobowy na czołowe to nic nie robię..ja jestem wysoko, mam wieksze szanse gdy walne niz gdy wykonam gwałtowny manewr)

- wskazania tachografow sie fałszuje
- jestesmy jednym z nielicznych krajow gdzie wzdłuz dróg rosnie tyle drzew
- brawurowa jazda
- zły stan techniczny dróg (muldy, waskie pobocza,dziuryitp.)
- niedostateczna kontrola na drogach

Czesi nie wpuszczaja do siebie tirow w okresach swiat narodowych, waznych uroczystości bo wtedy panuje na drogach wzmozony ruch, u nas mimo zakazu tiry zasuwaja ...dodatkowo w kolumnach po trzy, bez dostatecznej , bezpiecznej przerwy miedzy nimi...

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]