O szkodliwości palenia to chyba każdy wie. Filmy, zdjęcia dotyczą osób drugich. Mogą wzbudzić chwilową odrazę, przestrach, ale młodzieńczy cynizm i buta zlekceważą tego rodzaju poglądowe materiały. Ów zakazany i śmiertelnie szkodliwy owoc jest powszechnie dostępny. Jest złym owocem. W rzeczywistości jednak zło owocu zawiera się w zakorzenionej w sposób fałszywy w ludzkiej świadomości figury dobra i zła, jako konieczności lub możliwości wyboru pomiędzy dobrem i złem. Dobro i zło rozumiemy jako antynomiczne, lecz równorzędne wartości. Ich waga powinna być zatem jednakowa. Gdyby tak w istocie było, moglibyśmy dokonywać rzeczywistego wyboru. Sięgnięcie po dobry owoc dałoby jakąś wymierną korzyść, miałoby w sobie coś wyraźnie progresywnego. I na odwrót, sięgnięcie po zły owoc, przyniosłoby jakąś odczuwalną regresję. W rzeczywistości zatem pojęcie wyboru pomiędzy dobrem i złem jest ograniczone wyłącznie do wyboru zła. Dobrem byłoby tu niesięganie po zły owoc. Puste to dobro, bo po prostu nie istniejące. Dobro jaką wartość o przeciwnym do zła pierwiastku, będzie miało właściwą wagę i substancję, jeżeli przezwycięży to drugie. Nałóg palenia (bowiem o tym zjawisku mówimy) nie jest przykładem sięgnięcia po zły owoc, jest przykładem sięgnięcia po jedyny owoc związany z paleniem. Gdyby istniał tytoń dobry i tytoń zły, wtedy mielibyśmy wybór. Ale nie mamy wyboru. Możemy co najwyżej po niego nie sięgać. Ale wtedy archetypowy Adam byłby tępym baranem. Owocem dobrym jest może być tylko przezwyciężenie zła przez tych, którzy doświadczają go. Ps. Niech mi matematycy wybaczą nieudolne zastosowanie pojęć matematycznych. ;-)) |