Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Nauczanie indywidualne
strony: [ 1 ]
bokr28-08-2005 23:10:56   [#01]
Bardzo proszę o pomoc. Uczeń klasy drugiej gimnazjum ma nauczanie indywidualne -orzeczenia poradni na r.szk 2005/06.Przydzieliłam 11godz. na przedmioty zgodnie ze szkolnym planem nauczania.Matka na piśmie prosi,żeby dzieckio na muzykę,plastykę i technikę chodziło do szkoły,a te godziny przeznaczyć- zwiększyć (1,5h) na polski i matematykę.Co mam zrobić? Pomóżcie
beera28-08-2005 23:18:57   [#02]

niewiele możesz

uczeń musi realizowac w ramach NI wszystkie przedmioty wynikające z ramówki

możesz go zwolnić tylko z w-fu i informatyki ( po opinii lekarza)

Nie mozna mieć nauczania indywidualnego " trochę" albo ten uczeń może chodzić do szkoły, albo nie?

Ty masz mu umozliwić uczestnictwo w zyciu szkoły- w miarę możliwości, a to nie to samo

cynamonowa28-08-2005 23:26:07   [#03]
 Zalezy taz z jakiego powodu ma NI. Mamy jednego ucznia który na " michałki" uczęszcza na lekcje i tam jest oceniany. ma dzięki temu więcej polskiego i matematyki. Oceniany jest wiec ze wszystkich przedmiotów.wszystko jest kwestią dobrego ułożenia planu a idealnie jest mieć tez nauczycieli, którzy maja kilka kwalifikacji.
beera28-08-2005 23:31:48   [#04]

hm...

to tak jakby " trochę być w ciąży"

Viola- ten uczeń ma z jakiegos powodu ORZECZENIE o konieczności nauczania indywidualnego.

Jesli jest wobec niego orzeczona koniecznośc nauczania indywidualnego, ktore ma się odbywac w domu ucznia- zgodnie z Rozporządzeniem, to mozesz sobie sprowadzać na glowę niezły pasztet.

Ja rozumiem ludzkie podejście...

ale jesli to dziecko może chodzić do szkoły, to po co mu NI, lepsze były specjalistyczne zajęcia korekcyjno- kompensacyjne, czy rewalidacyjne...

cynamonowa28-08-2005 23:38:25   [#05]
 Dziecko w normie, zaleceny jest b. czest kontakt z klasą i szkołą. A powód NI - ADHD. ( dla jego dobra )
beera28-08-2005 23:44:19   [#06]

no i OK

częsty kontakt z klasą, ze szkołą

ale jednak nauczanie indywidualne.

teraz sobie wyobraź wypadek w klasie.
On, lub jemu ktoś, lub on komuś...

Wiem, ze orzeczenie jest dla jego dobra i pewnie dobra kolegow w klasie.  Wystawiającemu orzeczenie może się wydawać, ze jest ono ważne tylko w połowie, tak samo wydawać się może rodzicom.

Ale dla Ciebie- dyrektora szkoły, jest ważne, ze masz orzeczenie o nauczaniu indywidualnym

Twoj wybór- możesz lamać przepisy dla domniemanego dobra dziecka.
Ale konsekwencje w razie "gdyby co" będę niestety też tylko Twoje...

cynamonowa28-08-2005 23:46:10   [#07]
 Tak sie składa ze w całej szkole mamy 9 NI. Wszystkie realizujemy na terenie szkoły. Oczywiscie choroby dzieci na to pozwalają. W szkole mamy 2 przystosowane gabinety. Dzieciaki i rodzice są zadowoleni a i nauczycielom z pomocami jest łatwiej. NI - nie oznacza przeciez nauczania w domu. Co innego gdy stan ucznia nie pozwala na przychodzenie do szkoły.
beera28-08-2005 23:54:32   [#08]

Viola:

nauczanie indywidualne jest z założenia dla dzieci, ktore nie mogą chodzić do szkoły:

§ 1. Indywidualne nauczanie dzieci i młodzieży, których stan zdrowia uniemożliwia lub znacznie utrudnia uczęszczanie do szkoły, zwane dalej "indywidualnym nauczaniem", organizuje się na okres określony w orzeczeniu o potrzebie indywidualnego nauczania.

a organizuje je się:

4. Zajęcia w ramach indywidualnego nauczania prowadzi się w miejscu pobytu ucznia, w szczególności w domu rodzinnym, specjalnym ośrodku szkolno-wychowawczym lub w placówce opiekuńczo-wychowawczej.

. W celu pełnego osobowego rozwoju uczniów objętych indywidualnym nauczaniem oraz ich integracji ze środowiskiem rówieśników, dyrektor szkoły w miarę posiadanych możliwości, uwzględniając stan zdrowia dzieci, organizuje im uczestniczenie w życiu szkoły (np. w uroczystościach okolicznościowych).

cynamonowa28-08-2005 23:55:37   [#09]
 No tak ale jak takiego ucznia nauczyć bycia z innymi bo o to chyba tez chodzi? Znam to dziecko bardzo dobrze i wiem,że izolujac go od codziennych lekcji ( szczególnie wych. fiz. - a jest świetny a i te nieszczęsne 10 godzin, które akurat dla niego byłyby niczym ) skrzywdzilibyśmy go strasznie.
rzewa28-08-2005 23:58:35   [#10]

to po co NI?

To w takim razie ten uczeń nie powinien miec NI, tylko ew. wspomaganie...

Mając dziecko z ADHD (ma już 21 lat), uważam, że NI dla takich dzieci jest krzywdą i zupełnym nieporozumieniem. ty też to tak czujesz, dlatego próbujesz coś z tym zrobić...

beera29-08-2005 00:01:33   [#11]

i w #4

ale jesli to dziecko może chodzić do szkoły, to po co mu NI, lepsze były specjalistyczne zajęcia korekcyjno- kompensacyjne, czy rewalidacyjne...

ano właśnie

:-)

cynamonowa29-08-2005 00:03:37   [#12]

 Ja akurat zapis o posiadanych mozliwościach przez szkołe interpretuję troszkę inaczej - uwazam, ze je mamy i to bardzo dobre wiec uczymy go w szkole.Chłopiec o którym pisze w zeszłym roku na sprawdzianie ( standardowy czas i arkusz) otrzymał 28 pkt. Mysle ze w jego przypadku - 10 godzin w niezbyt sprzyjajacym nauce domu byłoby niemozliwe.

Wydaje mi się że zapis o posiadanych w miarę możliwości warunkach  - skierowany był do szkół do których dzieci nie mogły uczęszczać ( dużo o tym swego czasu napisano, np. uposledzony - to niech w domu siedzi)

ewa29-08-2005 00:04:44   [#13]
znaczy się siebie z #4 cytujesz ;-)
cynamonowa29-08-2005 00:07:16   [#14]
 Ni - sugerował matce lekarz, poradnia i je tylko organizuję i to najlepiej jak potrafię.
beera29-08-2005 00:08:00   [#15]

no się ;-)

a co mi tam - raz na jakiś czas;-)

viola- To są Twoje decyzje, na pewno bierzesz w nich pod uwagę dobro dziecka i naprawdę to doceniam.

Mowię- odpowiadając na 1 post o przepisach prawa- a te są jakie są :-)

cynamonowa29-08-2005 00:11:44   [#16]
 Asiu - własnie te przepisy. Arek to typ dziecka ,które ze szkoły wychodzi o 20-tej ( od 15 urzeduje w swietlicy socjo)Jest prawdziwym opiekunem wszystkich maluchów. W domu nikt na niego nie czeka. Tymi 10 godzinami  " bym Go chyba zabiła"
cynamonowa29-08-2005 00:18:02   [#17]
 Dopiero przeczytałam post rzewy - wspomaganie. własnie coś takiego staramy sie z nim realizować. Indywidualnie uczy sie przedmiotów " waznych, egzaminacyjnych, tych swiadczacych o jego przyszłosci" reszte czasu spędze z klasą. jest w niej bardzo lubiany. On majac stwierdzone ADHD bardziej szkodził sobie niz innym
Karolina29-08-2005 00:33:30   [#18]

o takie nauczanie zawsze mi chodziło -

wiem, ze prawo, ze pieniązki... :-(

violu - super, że tak to rozwiązujecie!!;-)

beera29-08-2005 08:11:32   [#19]

karolino

nie może tak być

 zamiast presji na zmianę przepisów, działamy presją na dyrektorów...

super, ze tak- ale jesli cos się stanie, nikt nie powie "super". Powiedzą " nie przestrzegał zasad", "podjął niewłaściwa decyzję"

AnJa29-08-2005 08:17:14   [#20]
o ile pamietam, tak możliwość realizacji NI i w domu i w szkole istniała w poprzedniej wersji rozporządzenia

przynajmniej tak wtedy robiłem
beera29-08-2005 08:19:46   [#21]

co

coś tam było takiego

bo i mnie się kojarzy

zdaje się, ze ta zmiana z czasów gdy juz konsultowalismy Rozporządzenia, bo jakaś burza dyskusyjna mi sie tu kojarzy...

.........

AnJa29-08-2005 08:32:12   [#22]
końcówka Pani Minister - rzeczywiście było konsultowane

jak to się człowiek łatwo w świadka historii, a nawet żywą historię zmienia;-)
cynamonowa29-08-2005 09:11:27   [#23]
 Sporo o tym jeszcze myslałam. Albom tempa - nie bardzo wiem gdzie łamie to prawo. Wypadek, no cóz moze zdarzyć się na jedynym apelu na którego zaprosilibyśmy chłopca.
Karolina29-08-2005 09:16:28   [#24]

Pamiętam burzę wokól tego przepisu i pamiętam artykuły w GW i pisma rodziców. Wówcza Łybacka odpisała, ze nic nie zabrania to rozporządzenie bo to dyrektor orgazniuje NI i ustala warunki. Wówczas prawa ucichła.

To co organizuje viola wspaniale wpisuje sie w idee integracji, pomocy dzieciom, które oczywiście nie są w stanie uczyć sie razem z klasą ale jak najbardziej moga z nia przebywać.

Według mnie viola to organizuje bardzo dobrze, jeśli nagina przepisy ...?

Viola zapewne ma jakis nadzór i nikt jej tego nie powiedział. Myślę, że powinniśmy z tego tylko czerpac.... lub..zmienić przepisy;-)

beera29-08-2005 09:27:48   [#25]

łybacka powiedziała

ale przepis się nie zmienił i brzmi jak brzmi

................

Viola- NI organizuje się w miejscu pobytu ucznia: domu, zakladzie, itp

Karolina29-08-2005 09:43:36   [#26]
wiem Asiu, ze masz racje - jesli chodzi o przepis.... ale viola ma racje jesli chodzi o dobro tych dzieci
beera29-08-2005 09:56:55   [#27]

;-))

wyszłam na technokratę ;-)

Po prostu uważam, że praktyka nieprzestrzegania prawa powoduje, że nie ma koniecznosci tego prawa naprawiania.

Rozumiesz- przyzwyczajamy się, ze ma być tak jak ktos powiedział, ze ma być i tylko w sytuacji kłopotu, problemu, okazuje się, że litera prawa jest jaka jest.

Mamy tu przyklad nie tylko w NI.

Spójrz na urlop- przyzwyczajeni jesteśmy, ze przepisy nalezy w tej mierze omijać, no bo co mamy zrobić?

Podobnie z kwalifikacjami- toz to dopiero dowód na durnotę przepisów, ich niejednoznacznośc w jednych kwestiach, braki w regulowanych kwestiach( swietlica)

bokr31-08-2005 23:38:26   [#28]
Dziękuję serdecznie za cenne uawgi. Pozdrawiam
annah01-09-2005 21:44:57   [#29]

jak niektórzy wiedzą miałam w jednym roku kilkanaście indywidualnych

przeżyłam organizując w szkole

rok temu - tylko kilka i wszystkie w domu ucznia, z dojazdami kilkanaście km

viola - nie chcę straszyć, ale teraz jest wszystko ok, zadowoleni rodzice i dzieci, ale jak coś się stanie dziecku, to Ty będziesz odpowiadać, bo prawo mówi wyraźnie, gdzie ma być zorganizowane NI

wiem co mówię, bo już przerabiałam to na własnej skórze

i jeszcze jedno, gdy zapowie się rodzicom, że NI jest u nich w domu to zastanawiają się czy ich dziecku naprawdę potrzebne jest NI

cynamonowa01-09-2005 23:04:53   [#30]

przeczytałam i życia nie zmienię

Czym jest takie łamanie prawa? ( jesli jest?) - dzis dowiedziałam sie ze Arek ma białaczkę. jest juz po 2 chemiach. Nie zamkne go w domu jesli bedzie chciał przychodzić do szkoły, bo On akurat chce jak mało kto.

zgredek01-09-2005 23:23:03   [#31]

viola - próbuję zrobić to co Ty - z trójką dzieci (młodziezy w zasadzie)

e, tam próbuję - zrobię - i dzięki, bo pomogłaś mi bardzo

AnJa01-09-2005 23:28:31   [#32]
no, tak po prawdzie to od jutra tyz bedę tak miał

ale jako praworządny urzednik (wiem, że to wewnętrzna sprzeczność) z obrzydzeniem na siebie  patrzeć będę
cynamonowa01-09-2005 23:31:13   [#33]

W celu pełnego osobowego rozwoju uczniów objętych indywidualnym nauczaniem oraz ich integracji ze środowiskiem rówieśników, dyrektor szkoły w miarę posiadanych możliwości, uwzględniając stan zdrowia dzieci, organizuje im uczestniczenie w życiu szkoły (np. w uroczystościach okolicznościowych- w miarę posiadanych mozliwości, a jesli one są?

W NI nie chodzi przeciez o to aby odizolowac ucznia od reszt klasy. pojmuje to tak - przyznano uczniowie NI bo w warunkach nauczania z calym zesołem klasowym nie byłby w stanie opanować pewnej wiedzy.Ale szkoła powinna stworzyc mu takie warunki aby umozliwic mu to w jak najlepszy sposób. tak to staramy sie robić

Zgredku - próbuj bo warto, powodzenia!

AnJa01-09-2005 23:37:13   [#34]
ha - widze, że też wyrzuty masz i starasz sie falandyzować  dobrem dziecka sie zasłaniając

to ja bardziej biuriokratycznie:
1.dziecię uczy sie tylko na NI
2. bywa na lekcjach - ale tam sie nie uczy, tam tylko uczestniczy w zorganizowanym życiu szkoły (bo lekcja to wszak życie szkoła, a czasami nawet zorganizowana bywa)

oczywiście, może się zdarzyć rzecz naganna i sie dzieciak czegoś jednak i na lekcji nauczy - jeśli jednak to ujawni wyciagniemy konsekwencje

np. obnizymy ocenę zachowania
cynamonowa01-09-2005 23:45:45   [#35]
Do utworzenia tego wątku byłam może mniej świadoma. Rozporzadzenie przeczytałam 1000000 razy. Czytanie ze zrozumieniem u mnie leży. Czytam to co chce przeczytać. Uwazam ze jest napisane asekuracyjnie , z korzyscią dla szkoły a nie dziecka.
Gaba02-09-2005 04:24:31   [#36]
Rzewo, popieram stanowisko. Dziecko powinno być w szkole, nawet to najbiedniejsze, najtrudniejsze. NI - to ostatecznośc. Powinno być więcej zajęc indywidualnych - powinno byc wspomaganie w szkole, bo NI nie załatwia często niczego.
beera02-09-2005 08:36:00   [#37]

mozna zrobic wszystko

jednak warto mieć świadomośc gdzie są zagrozenia i rafy, po to, chocby, by je omijać. A w razie problemow, o ktorych pisze doświadczona bozena wiedzieć, jakich argumentow używać.

Uwazam jednakze, ze skoro dziecko może chodzic do szkoły, to zamiast kontrowersyjnego NI powinno się mu dać reedukację lub wyrownwcze zajęcia, bądź wspomagac go w inny sposób.

NI jest dla dzieci, ktorym zdowie uniemożliwia badź utrudnia uczęszczanie do szkoły.

Jesli jest lekarz i pedagogo bądź psycholog ktory konieczność NI wskazał, to na jakiej podstawie dyrektor uznaje, że oni się mylą?
Niech ten sam lekarz i ten sam psycholog uznają mozliwość chodzenia do szkoły i orzekną wobec dziecka konieczność odbywania dodatkowo innych zajęć.

NI to ostatecznośc- zgadzam się.

AnJa02-09-2005 10:11:15   [#38]
jasne - tyle, że na to NI to godziny bez niczyjej łaski - mają być i są.

a wyrównawcze (o reedukacji to nie wiem, bo pierwsze słyszę) - już widze jak OP godziny daje

i stą, łącząc twórczo teorię(prawo) z praktyką (forsa) wpadamy w dobrze rokującą schizofrenię
beera02-09-2005 12:31:59   [#39]

ano wlasnie

bo tak jest,ze na koncu tego lańcucha jest ' dobro dziecka" przedostanim ogniwem zas jest dyrektor szkoły.

majac na wzgledzie opisywane dobro- nim wlasnie- slusznie się kieruje, czesto wbrew przepisom, bo są niemadre, niejednoznaczne, czy jakies tam).

jednak konsekwencje bywają rózne, o czym mozna się dowiedziec podpytując anneh

po prostu uważam:

że praktyka nieprzestrzegania prawa powoduje, że nie ma koniecznosci tego prawa naprawiania, bo po co, skoro jakos sobie radzimy: i rodzice i szkoła i dziecko

ale gdy sobie wyobrażę wypadek dziecka podczas lekcji w szkole, dziecka, ktore ma być objete NI i rodzica mowiacego, ze pani kazala przyprowadzac dziecko do szkoly, by nauczycielom bylo wygodniej, to mi się wlos jezy. Tzn- nie musze sobie tego wyobrazać- niestety...

maeljas05-09-2005 19:09:21   [#40]

Dziennik Wschodni - 5 września 2005 r

Wynocha ze szkoły!
Rodzice nie chcą się pogodzić ze skazaniem swoich dzieci na wegetację


Jedenaścioro niepełnosprawnych dzieci z Sosnowicy i okolicznych wsi, dostało wilczy bilet. Mają się uczyć w domu.
- Do szkółeczki, do szkółeczki - Gosia z zespołem Downa przez całe wakacje wystawała przed bramką szkoły. Teraz siedzi w domu.


Gimnazjalista Łukasz rozryczał się na wieść, że nie pójdzie do klasy, bo teraz nauczyciel będzie przychodził do domu. Do rodziców jedenaściorga dzieci z Sosnowicy i okolic w powiecie parczewskim ta wiadomość dotarła w ostatni dzień sierpnia.
Ich dzieci korzystają z indywidualnego nauczania. Są chore - np. cierpią na zespół Downa, albo nadpobudliwe choć całkiem sprawne intelektualnie. We wszystkich opiniach psychologiczno-pedagogicznych mają zalecenie: indywidualne nauczanie, ale konieczne przebywanie w środowisku szkoły. Chodzi o terapeutyczny kontakt z rówieśnikami.
To Henryk Wyszyński, dyrektor podstawówki i gimnazjum, postanowił, że grupka uczniów po wakacjach nie wróci do szkoły i ma się uczyć w domach. - Decyzję powziąłem zgodnie z przepisami. Dla dobra dzieci i szkoły. Chcę tę sprawę unormować, zleciłem nauczycielom przygotowanie programu i zobaczymy, jak to się ułoży. Dzieci będą uczone w domu i będą też w szkole, jak nauczyciel ustali. Proszę nie wywierać na mnie presji. Nie będzie tak, że dziecko będzie biegało po korytarzu, kto za to weźmie odpowiedzialność? W zeszłym roku dziecko poszło do toalety i wyrwało kable!
Rodzice nie chcą się z tym pogodzić. - Nie wyobrażam sobie, żeby mój Przemek miał być odizolowany od normalnego środowiska. Za co? - płacze matka nadpobudliwego ucznia.
Rodzice Gosi przez 11 lat ciężko pracowali na to, żeby dziewczynka doganiała swoich rówieśników. Gosia mówi czysto, czyta, śpiewa. - Zakaz bycia w szkole jest dla niej zamknięciem drogi rozwoju. Będzie jak w klatce.
Nauczyciele nie mogą protestować. - Nie wiem, jakie racje za tą decyzją przemawiają - mówi jedna z nauczycielek. - Nie wiem też, jak będziemy docierać do dzieci. Do niektórych domów nawet latem ciężko się dostać.
beera05-09-2005 19:15:34   [#41]

no i wlasnie

mamy prosto:
" dobre szkoły" i " zle szkoły

Nie ma rozmowy o " dobrych przepisach" i "złych przepisach"

To Henryk Wyszyński, dyrektor podstawówki i gimnazjum, postanowił, że grupka uczniów po wakacjach nie wróci do szkoły i ma się uczyć w domach. - Decyzję powziąłem zgodnie z przepisami.

Niedobry będzie ten nieszczęsny dyrektor...

ciekawe jak potoczy sie sprawa- oby była na tyle duża, by mozna bylo dzięki niej naglośnic problem prawodawstwa w tym zakresie.

cynamonowa05-09-2005 19:17:37   [#42]
 Też na to liczę
Zola05-09-2005 19:48:36   [#43]
miałam dzis rozmowę z mamą, która chciała przenieść dziecko z innej szkoły (klasa I) do nas, powodem było to, że dziecko płacze bo jest w 20 osobowej klasie integracyjnej, ma zajęcia tylko na parterze szkoły i czuje się gorsze, nie pomagały tłumaczenia, że to luksus być w tak nielicznej klasie a do tego uczyć się tolerancji, uczyc się pomagac innym itd, itd
może ten dyrektor też miał takich rodziców
beera05-09-2005 19:52:31   [#44]

po prostu

mamy zawsze pod górkę ;-)

Przepisy są tak skonstruowane, ze dyrektor zawsze oberwie. Czy zrobi tak, czy wręcz przeciwnie ;-)

cynamonowa05-09-2005 19:59:20   [#45]
 Rodziców " dzieci zdrowych" do nauki Ich dzieci w klasach integracyjnych przygotowujemy z niezwykłą starannoscia. Praktycznie wyłapujemy ich juz w przedszkolu. Informujemy o wszystkich trudnościach i ewentualnie problemach, potem przedstawiamy plusy. .1.09 - po rozpoczęciu roku szkolnego też z tego samego powodu przeniosłam dziewczynkę do ogólnodostępnej 32 osobowej klasy. nic na siłe
beera05-09-2005 20:02:43   [#46]

ty masz Violu

szkołę integracyjną- dopiero po kilku wątkach załapałam?

To zmienia moje nastawienie...

( tzn- nie w kwestii przepisow w sparawie NI, tylko w kwestii mojego rozumienia tego, dlaczego robisz, to co robisz, tak jak robisz ;-))

AnJa05-09-2005 20:03:44   [#47]
obok nieco;

co się z tymi dzieciakami porobiło?

ma toto 16 lat i przychodzi autentycznie zrozpaczone, bo przy rekrutacji rozdzielono ja z koleżanką z gimnazjum, nauczycielka krzywo (wg dziecka) na nie spojrzało, usłyszało od kolegi że u nas jest fajnie a tam gdzie ono poszło fajnie nie jest więc się  chce przenieść (działa w obie strony), dopiero zrozumiało, że 20 km pociągiem do szkoły to nie to samo co przejście do niej przez ulicę.

i chyba z drugiej strony;
dziecię chce zabrać dokumenty, dzwonimy do rodziców, ci chcą żeby dziecko w szkole zostało, ale proszą zebyśmy to my jej i im (!) odebrać ich nie pozwolili, bo oni nic nie mogą
beera05-09-2005 20:04:59   [#48]
:-))))))))))))))))))))))))))

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]