Forum OSKKO - wątek

TEMAT: zespół nauczycieli uczących w danym oddziale
strony: [ 1 ]
violka07-08-2002 02:27:30   [#01]

rozporządzenie w sprawie ramowego statutu

§ 16

  1. Nauczyciele prowadzący zajęcia w danym oddziale tworzą zespół, którego zadaniem jest w szczególności ustalenie zestawu programów nauczania dla danego oddziału oraz jego modyfikowanie w miarę potrzeb.

podzielcie się doświadczeniami dotyczącymi funkcjonowania klasowych zespołów nauczycieli ,

mimo iż od 1999 r. obowiazuje rozporządzenie u mnie nadal nie funkcjonują takie zespoły, są za to zespoły przedmiotowe, działające głównie na papierze,

chcę zlikwidować tę fikcję i wprowadzić tylko zespoły klasowe, podpowiedzcie czym oprócz doboru zestawu programów nauczania zajmuję się u Was takie zespoły, mam parę własnych pomysłów, ale nie chcę na wejściu przestraszyć ludzi, bo wtedy i te zespoły będą papierową fikcją,

może macie jakieś plany pracy, tematykę spotkań i in. pomysły

Natasza07-08-2002 21:39:19   [#02]

Violko, prawdę mówiąc, trudno mi zrozumieć, dlaczego zespoły przedmiotowe w Twojej szkole działaja tylko na papierze. Tyle się zmienia,  że zespoły maja co robic. może tylko z tym zastrzeżeniem, że w szkołach pogimnazjalnych zmienia się, a w szkołach niższego etapu kształcenia juz się zmienilo (tak przypuszczam). U nas zespół przedmiotowy polonistów ma co robić, zwłaszcza teraz, gdy mamy zmianę programów nauczania, podręczników itd. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. W trakcie roku odbyliśmy kilka spotkań, razem ( w końcu, poniewaz każdy nauczyciel zawsze pracował "na własny rachunek" i do tego, my n-le jesteśmy przyzwyczajeni)) staramy się stworzyć rozkłady materialu wg nowego podręcznika, napisać szkolny program nauczania przedmiotu itd., omówić wiele spraw, na które tak naprawdę brakuje czasu.  Czy to nie będzie odwrotnie, że jeżeli zespoły przedmiotowe przestaną istniec to tylko, wybacz, na papierze. Albo jest coś nie tak, ale to zawsze warto zmienić.

Natasza

mika07-08-2002 23:04:47   [#03]
Właściwie nie wyobrażam sobie pracy bez zespołów klasowych lub przedmiotowych. Przecież tylko dzięki współpracy można coś osiągnąć. Nie mówię że to musi być obramowane ścisłymi ramami i zasadami, ale powinno funkcjonować. Bez tego wynikają później braki np. w stosowaniu zintegrowanej wiedzy.
violka09-08-2002 22:07:09   [#04]

jak coś jest nie tak to zawsze warto podjąć próbę zmiany

u mnie jest w zasadzie 2 polonistów i 2 matematyków, 2 WF , a reszta każdego po jednym  -  być może dlatego zespoły przedmiotowe tak kuleją - każdy sobie (wyjątek zintegrowane)

natomiast zespoły klasowe - to odbywają się rozmowy indywidualne lub w małych grupkach - najczęściej gdy się pojawia problem i to raczej ze wskazaniem na wychowawcę, aby coś zrobił

dlatego interesują mnie dobre sprawdzone wzory spotkań zespołów klasowych, bo nie ma sensu tworzyć nowej fikcji

działalność naszych zespołów przedmiotowych opiera się najczęściej na zebraniu do sprawozdania na plenarkę informacji od poszczególnych nauczycieli co robili w danym semestrze - to chyba nie o to chodzi - szkoda na to czasu

przy tak dużej bierności n-li nie ma sensu narzucać planów pracy, ale od czegoś trzeba zacząć, dlatego chcę się zorientować jak to robią inni i jak to faktycznie funkcjonuje

gosiula10-08-2002 03:48:54   [#05]

violko,

Z moich doświadczeń wynika, że ludzie najlepiej się aktywizują wokół "wspólnego problemu" - a takich bardziej dostarcza klasa niż przedmiot. Niebezpieczne jest jednak to, że np. nauczyciel historii, który w Twojej szkole uczy zapewne we wszystkich klasach - jest uczestnikiem tylu zespołów klasowych ile jest tych klas. Jeśli spotkania zespołów odbywają się wokół np. sprawozdawczości, to historyk, geograf lub każdy inny znienawidzi te nasiadówki. Dlatego (też pracuję w małej szkole) uwazam, że zespoły powinny się elastycznie tworzyć w zalezności od potrzeb. Nie myslę tu o problemach, które same wołają o działanie, lecz o tych, które wynikają z konieczności ciągłego doskonalenia zawodowego (ale nie w formie zaliczania  kursów i zaświadczeń!). Jeśli uda Ci sie uświadomić nauczycielom, że juz niedługo "bierniacy" pozostający w tyle za zmianami w filozofii nauczania, zaczną odpadać z zawodu (zwyczajnie stracą pracę), jesli znajdziesz kilku liderów, którzy pomogą Ci w ożywieniu n-li to wówczas bez względu na nazwy, ludzie będą pracować nie indywidualnie (czyli rutynowo), ale zespołowo czyli nowoczesnie: bardziej aktywnie, twórczo i skuteczniej. Na takich spotkaniach konieczne jest prowadzenie zajęć w formach b. aktywizujących. Żeby nauczyć nauczycieli tych metod (gdy podsuwanie literatury nie dawało oczekiwanych rezultatów), pewnego dnia zaczęłam prowadzić rady pedag. własnie"bawiąc" się  metodami aktywiz. To wymaga więcej przygotowań, ale efekty sa świetne - nauczyciele eksperymentują potem  na swoich zajęciach. Wracając do zesp. klas. - najpierw trzeba sformułować problem typu "co by tu wymyslić, żeby ..." "lub jak poprawić...". Zrobić trochę szumu wokół niego - zwrócić uwagę n-li i wzbudzić ich zainteresowanie, dać jakies krótkie materiały do przemyślenia, zmusić do wypełnienia krótkiej ankiety, poprosić o wstepne propozycje działań a dopiero potem organizować spotkania, na które ludzie przychodzą już trochę "obudzeni". Tu działają prawa marketingu i reklamy. Nie radziłabym tworzyć sztywnych struktur i mnozyć papiery. Jeśli przyjdą kontrolować w ramach nadzoru i zażądają sprawozdań z działalności w/w zespołów to nie ma sensu zasypywać ich protokłami spotkań, ale lepiej analizą konkretnych przypadków (problemów) rozwiązywanych ZESPOŁOWO. U mnie z segregatorów znikneły biurokratyczne plany, zestawienia itp. a pojawiły się "historyjki" np. w klasie x zaobserwowano niepokojące zachowania.... (tu opis), ... po wstepnym rozpoznaniu problemu ZESPÓŁ w składzie ABCDEF... podjął działania takie jak1,2,3,4...przyniosło to efekty RSTUW itd. Do tego literatura, dyskusje naukowe i ...poczucie sensu działania.

PS. Najpierw robisz to sama, potem "szkolisz" liderów (ochotników), następnie delegujesz uprawnienia. Grunt to skutecznie przeciwdziałać stagnacji, bezmyslności i rutyniarstwu. Życzę powodzenia

Gaba10-08-2002 04:11:45   [#06]
u mnie polonistów dużo, matematyków też, a zespoły też kuleją, gdyż szkoła działa rano i wieczorem, i nigdy nie ma wspólnego spokojnego czasu, by wszyscy mogli się zejść  - oni są zespołem tak, jak chce dokument prawny, ale zbierają się do zrobienia kontretnej roboty, np. jak u Gosiuli, jest to zazwyczaj część nocnej rady pedagogicznej, bo mamy wtedy trochę czasu.

Obliczyłam sobie, że dopiero za rok będzie pierwsza szansa, by się takie zespoły  pojawiły i poprzeglądały konkretne klasy wg potrzeb. Czemu? bo dopiero za rok o 16.00 pojawią się u mnie wolne sale - znowu przyjmę 1 klasę mniej, 1 podstawówkowa odejdzie i odejdą zpt odrabiane hurtowo w tym roku.

Teraz ciupasem kroi mi się 18.00... czy jeszcze ma ktoś wątpliwości, że praca po tej godzinie... nocne Polaków rozmowy, te wieczorne dyskusje, te namiętne spory... są efektywne jak jasna anielka.


By się spotkać trzeba mieć czasem oprócz dobrej woli lub potrzeby gdzie i kiedy!
gosiula10-08-2002 14:38:30   [#07]

ach...! te luksusowe salki konferencyjne w hotelikach, pensjonatach; fundusz reprezentacyjny; fundusz szkoleniowy; integracja w saunie, na basenie - tak to często wygląda w innych branżach, gdzie nie ma żadnych ustawowych wymogów zespalania się w czasie poza pracą. Są firmy, które wyciągają na takie zjazdy nawet rodziny pracowników  - dla zonek kursy kosmetyczne, aerobic, gdy panowie szarpani burzą mózgów ustalają nowe strategie rozwoju firmy

Żałość... Może ktoś policzy ile mniej więcej czasu i przestrzeni kosztuje intensywna praca zespołów nauczycieli w przeciętnie zagęszczonej szkole:

z. klasowe, przedmiotowe, wychowawcze, rady szkoleniowe (zew. i wew.), klasyfikacyjne, plenarne, zebrania pracownicze, rady szkoły, rady wychowawców, d.s. jakości, d.s. współpracy ze środowiskiem, d.s. ścieżek, projektów, konkursów, pomocy socjalnej i proponuje jeszcze powołanie ZESPOŁU KOORDYNUJĄCEGO PRACĘ ZESPOŁÓW

Marek N10-08-2002 15:54:13   [#08]
Trzeba było się lepiej uczyć i wybrac "normalny" zawód ;-))
gosiula10-08-2002 17:25:32   [#09]
Marku, czyżbyś uważał, że nauczyciele rekrutują się z tych "gorzej się uczących"??? Mnie się zawsze zdawało, że nauczycielami zostają własnie najczęściej prymusy, którzy juz w dzieciństwie ukochali szkołę, naukę i zadania dmowe... ;-)))
Marek N10-08-2002 18:22:38   [#10]

Gosiulo, to oczywiście żart. Chociaż można w nim się doszukać odrobiny prawdy. :-)

Nauczycielami zostają najczęściej Ci, którzy mają jeszcze jakieś marzenia i chcieliby zmieniać otaczający świat - chociaż w minimalnym stopniu. Problem w tym, że często sami nie potrafimy docenić siebie oraz swojej pracy, i szukamy wszędzie akceptacji żaląc się nad swoją dolą.

Może, gdybyśmy uważali lepiej na niektórych lekcjach (nie tylko w szkole), umielibyśmy bardziej się cenić i przy odpowiednim zorganizowaniu łatwiej by nam było wpłynąć na to, co nas otacza - chociaż w tej części, która nas najbardziej interesuje.

gosiula10-08-2002 20:20:02   [#11]

Chyba za bardzo przykładamy się do wymogów formalnych (a te ostatnio trudno zliczyć) i w tej "formalinie" gubimy cały zapał i umierają nasze pierwotne idee. A kto wśród dorosłych potrafi jeszcze marzyć?

Może w ramach WDN prowadzić intensywne kursy pt. "Powrót do marzeń"?

Właśnie cos mi się pokojarzyło - przecież prymusy nie przepadają za kooperacją, źle znoszą porażki, wykazują  nadmierną motywacją osiągnięć (grozi to wypaleniem), chętniej rywalizują... oj trudno im będzie zangażować się w pracę zespołową

Marek N10-08-2002 23:01:38   [#12]

Niestety, masz rację. Ta ciągła "papierkowa" wojna, codzienne zmagania z "fantastycznymi" pomysłami upolitycznionych urzędników - to zabija w nas to, co mamy najcenniejszego.
Na szczęście są jeszcze wśród nas potrafiący marzyć, i to całkiem spora grupa osób. Spójrz na forum, poczytaj wypowiedzi - czy naprawdę uważasz, że trafiają tu osoby, które pogodziły się już z tą "nienormalną" rzeczywistością? Wątpię, żeby traciły swój cenny czas na dyskusję, czy chociażby czytanie wypowiedzi innych. Raczej wolą obejrzeć kolejny odcinek jakiegoś tasiemcowego serialu lub uczestniczyć w kolejnym programie "na żywo".

"Prymusy" mają też to do siebie, że szybko się uczą, także na błędach innych. Jeśli zechcą coś osiągnąć i będą wystarczająco zmotywowani, to zaangażują się także w pracę zespołową.

WDN kojarzy mi się raczej z obowiązkową nasiadówką pt.: "Wytrzymaj Długie Nawijanie (o niczym)"

violka11-08-2002 10:29:42   [#13]

no tak

dzięki wszystkim za inspirację, gosiula masz dobre pomysły - właśnie to czego chcę uniknąć to nadmiar biurokracji i papierowa działalność - lepiej niech będzie zespół zadaniowy powoływany wg potrzeb niż spotkania na papierze

doskonały pomysł z tą analizą przypadku - wiem że to działa w praktyce

tylko tak trudno u nas znaleźć takich którym się chce - takich liderów którzy mogliby coś pociągnąć u nas (wiedza, chęci) jest 2 sztuki - ja i jeszcze jedna,  - to przy 30 osobowym gronie (z biblioteką, pedagogiem, świetlicą i księdzem)

ale podobno wystarczy 10% zwolenników by wprowadzić zmianę, więc jescze 1-2 osoby i jest z czym zaczynać

a propos WDN w stylu Marka - faktycznie często to tak wygląda, do tego widziałam co nasza rada potrafi zrobić z edukatorem i jego metodami aktywnymi - od tej pory (2 lata) żaden się u nas nie pokazał

mam wrażenie, że wielu nauczycielom przydałby się w ramach WDN trening myślenia twórczego, ja sama prowadziłam takie zajęcia dla uczniów i muszę powiedzieć, że bardzo to wpłynęło również na moje myślenie

gosiula11-08-2002 23:09:08   [#14]
Violka, Ty + jeden wobec 28 to nieźle obiecujący układ. Pamiętaj jednak o psychologicznym prawie oporu (Brehma) - jesli nacisk na zmianę postawy jest zbyt silny, to człowiek jeszcze bardziej betonuje się na NIE (nawet jesli początkowo był dość otwarty na propozycje). Waszym zadaniem jest uświadomić innym, że wszelkie zmiany wynikające ze spotkań mają służyć przede wszystkim WAM - NAUCZYCIELOM, a przy okazji uczniom.Prosta prawidłowość polega natym, że zadowolony pracownik powoduje, że jego klienci (np. uczniowie) też na tym korzystają. Nie masz możliwości poprawienia syt. materialnej nauczycieli, ale możesz tak poprowadzić ich aktywność, żeby codzienna praca dostarczała im więcej satysfakcji. Niezłym sposobem jest wzrost poczucia kompetencji oraz rozwój umiejętności zawodowych (w tym koniecznie umiejętość przystosowywania się do zmian i nowych wymagań). W zadaniowych wszyscy powinni być równi -  razem szukacie sposobów, metod, rozwiązań itp. Jeśłi prowadziłaś zajęcia z kreatywności dla uczniów, to spróbuj tego również z nauczycielami (ale ostrożnie!) - nie mów im, że będziesz ich ZMIENIAĆ, ale że np. chcesz się podzielić swoimi doświadczeniami z tej dziedziny (nawet swoimi porażkami). Od pewnego czasu regularnie wyznaczam poszczególnych nauczycieli, aby na spotkaniach rady pedag. dzielili się swoimi doświadczeniami dot. trudnych problemów i metod dzięki którym udało sie im je rozwiązać (trwa to nie dłużej niż 15 - 20 min.). W ten sposób uczymy się nawzajem od siebie, a to łatwiej jest przyjmowane niż "wymądrzania się" obcych edukatorów.
Zola12-08-2002 21:01:14   [#15]

gosiula ,nie mam siły na merytoryczna dyskusję,ale skojarzyło mi sie coś z matury

zdaje uczennica z języka polskiego,marnie jej idzie,na zakonczenie egzaminator pyta ja na jaki kierunek studiów chce sie wybrać ,uczennica odpowiada,że oczywiście na prawo

egzaminator w kontekście jej dopuszczających ocen na świadectwie i bardzo słabej wiedzy humanistycznej pyta uczennicę,no a co zrobisz jak ci sie nie uda

uczennica odpowiada - zostanę nauczycielem

oj długo nas trzesło ze smiechu (oczywiście po wyjściu uczennicy z sali egzaminacyjnej ) ;-))))

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]