Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
i śmy się doczekali |
|
Gaba | 03-06-2005 08:10:17 [#01] |
---|
Jeszcze raz witajcie w naszej bajce
My, pokolenie urodzone w połowie lat 70 Jak to się stało, że niczego nie zauważyliśmy? Że nasze dziecięce lata minęły w takiej nieświadomości? Że karmiono nas tak niebezpiecznym intertekstualnym bajkowym światem? KAROLINA KOSIŃSKA My, pokolenie urodzone w połowie lat 70., przyjęliśmy Akademię Pana Kleksa naturalnie, zwyczajnie, jak niewinne dziatki. Dziś Kleks prezentuje się groźnie, odsłania swoje prawdziwe oblicze, okazuje się studnią bez dna, kopalnią znaczeń. Okazuje się bowiem, że film Krzysztofa Gradowskiego to dzieło złożone, to postmodernistyczna sieć utkana z tysiąca odniesień i tropów. Zdekonstruujmy więc wielopiętrową konstrukcję, odnajdźmy pola odniesień nieistniejące dla niewinnych dziecięcych umysłów. Powróćmy na chwilę na wyspy Bergamuty…
Homoseksualizm
Wątki gejowskie narzucają się od razu. Przede wszystkim bohaterami są tylko mężczyźni. Kobiety nie pojawiają się w ogóle – chyba że symbolicznie, jako królowa bajek czy dziewczynka z zapałkami. Jako ikony, nigdy jako osoby. Akademia jest dla chłopców. Nie przypomina jednak wielokrotnie opisywanych w filmach męskich szkół z internatem – patriarchat i rywalizacja nie mają tu racji bytu. Tu panuje niezmącona radość, przyjaźń, a wyznawane wartości to wrażliwość, wyobraźnia, spontaniczność. Pokutujący społecznie stereotyp homoseksualnego chłopca jest tu wyzyskany w pełni: wychowankowie Ambrożego Kleksa są androgyniczni („lalusiowate pajace”, jak twierdzi golarz Filip), delikatni, subtelni. Zawsze w obciskających drobne ciała ubrankach, z uładzonymi włoskami, nigdy nie biegają umorusani. Nawet gdy bawią się na podwórku, ich gry nie są brutalne. Odrzuceni przez okrutne społeczeństwo zamykają się w Akademii – świecie wyobraźni i słodkiej utopii, gdzie spotkać mogą sobie podobnych wyrzutków. Kondycja psychiczna Adasia Niezgódki, nielubianego i nierozumianego przez rówieśników, który woli czytać w samotności niż szaleć z podwórkowymi urwisami, przypomina mękę chłopca, który zmaga się z ustaleniem własnej tożsamości, także seksualnej. Który, choć jeszcze nie wie, już przeczuwa swoją „inność”… Subtelna chłopięcość wychowanków Akademii kojarzyć się może z filmami Dereka Jarmana (zwłaszcza scena kąpieli nago pod drzewem deszczu) czy Todda Haynesa (przypomnijmy epizod Hero i Homo z Poison). Natomiast fascynacja ich (nierozwiniętą jeszcze, ale jednak) cielesnością przypomina quasi-homoseksualne wizje zabaw przedwojennych zgrupowań skautowskich wyznających kult młodego, pięknego ciała, tak chętnie portretowanych później (o zgrozo) w organizacjach (para)faszystowskich.
Cała Akademia tonie w kolorach tęczy – tęczowa jest brama, tęczowe są światła, tęczowa jest nawet tarcza do rzutek na podwórku. Dla bardziej wtajemniczonych oczywisty będzie fakt, że odnaleziony przez Ambrożego Kleksa gdzieś na bliskowschodnim targu szpak Mateusz woła nań „ale cudak!, ale cudak!”. Czy to nie tak właśnie niektórzy polscy teoretycy tłumaczą angielskie słówko „queer”? Cyberpunk
Golarz Filip konstruuje lalkę, Adolfa, i podstępnie podrzuca ją do Akademii. Adolf to „ziarno nowego świata, prawdziwe dziecko cywilizacji komputerowej wyposażone w system zdalnego, laserowego sterowania, numerycznie zaprogramowane, posłuszne, dynamiczne – zdyscyplinowana końcówka komputera”. Dzięki niemu będzie można zapanować nad każdą bajką. Jakże nie odnaleźć tu klasycznej wizji cyborga – sztucznego człowieka? Pan Kleks ożywia go, ale wprowadzając go w świat żywych, stawia jedno z podstawowych dla cyberpunku pytanie: czy taki sztuczny twór, oprócz tego, że myśli i czuje, może godnie istnieć? Jaka jest tożsamość cyborga? Kleks tłumaczy Adasiowi Niezgódce, że technika sama w sobie nie jest ani dobra, ani zła – wszystko zależy od tego, do jakich celów zostanie użyta. Tu technologia jest domeną sił negatywnych – człowieczeństwo zawsze więc będzie wobec niej wartością nadrzędną. Pracownia golarza Filipa to plątanina kabli, diod, łącz, wizytówka ówczesnego komputerowego sprzętu hi-tech. To świat odhumanizowany, bezduszny, złowieszczy, zimny jak stalowy pancerz Wielkiego Elektronika…
Narkotyki
Nie oszukujmy się. Akademia Pana Kleksa to jedna wielka narkotyczna wizja, która konkurować może chyba tylko z Nagim Lunchem Williama Burroughsa. Jadalne farby, szpital chorych sprzętów, pompowanie kaczki, zmniejszające się przedmioty, psi raj pełen czekolady (pamiętajmy – początek lat 80. w Polsce to doba kryzysu). Co takiego jada Pan Kleks? Dwie pastylki na porost włosów i kilka piegów! Ponoć dobrze działają na pamięć, rozum i rzekomo chronią od kataru. Piegi są dostarczane w każdy czwartek przez golarza Filipa. Gdy ich brak, Kleks kurczy się i marnieje, jego dłonie dygoczą, a koncentracja odmawia posłuszeństwa.
Najbardziej wymowny jest jednak motyw zachowywania najpiękniejszych snów chłopców – profesor „nagrywa” je na lusterka stojące przy łóżkach, po czym te najlepsze ściera rano watką nasączoną kwasem sennym (!), wyciska je do miseczki, czeka aż wyschną na proszek, po czym tłoczy z nich pastylki, które podaje chłopcom przed spaniem, by mieli piękne sny. To tłumaczy fakt, że gdy na porannej lekcji w szpitalu chorych sprzętów Adaś spogląda na obraz przedstawiający statek na morzu, żaglowiec nagle zdaje się płynąć po wzburzonych falach. Chłopiec ma wyraźnie zaburzoną percepcję i dopiero po chwili dochodzi do siebie. Warto też zauważyć, że kuchnia Kleksa to sama chemia, a sam profesor przyznaje, że nie jest sztukmistrzem – po prostu lubi robić wynalazki. Gdyby jeszcze przypomnieć piosenkę Z pamiętnika młodego zielarza z Podróży Pana Kleksa… ale to temat na inny esej.
Apogeum narkotycznych wizji jest jednak Adasiowy Sen o 7 szklankach. Kleks jedzący kwiatki („gdy się kwiatków dobrze najem, grudzień znów się stanie majem”); pociąg z czajnikiem zamiast lokomotywy; siedem szklanek mieszczących w sobie deszcz, chmury, grad etc.; głowa profesora zmieniająca się w piłkę; jego ciało rozpadające się na mnóstwo małych kleksów; tańczące widelce w rytm psychotycznej, niepokojącej muzyki. W tym kontekście oczywiste jest, że estetyka snu Adasia do złudzenia przypomina słynną Żółtą Łódź Podwodną Beatlesów, a rysunkowy Kleks, z rudą brodą, wydłużonym nosem i w okularkach – samego Johna Lennona. Faszyzm
„Silne szczęki, silna wola, zdobędziemy cały świat, słychać równy krok” – tak śpiewają oddziały wilków pustoszące królestwo dobrego króla, ojca księcia Mateusza (to niezapomniana, do dziś porażająca pieśń zespołu TSA). Wilki wędrują w stalowych mundurach, niosąc flagi i płonące pochodnie, ich oczy jarzą się czerwonym jak krew światłem. Palą wsie, nie znają litości. Są zimne i bezduszne – to żywe emblematy faszyzmu.
Takich nawiązań jest więcej. Tajemnicza, okrutna lalka, dzieło golarza Filipa nazwana zostaje Adolfem. To jedyne „dziecko” w Akademii, które jest nieludzkie, złe i pozbawione uczuć. Golarz, w przypływie zachwytu nad efektem swej pracy, krzyczy: „skończą się żarty z fryzjerów [a może malarzy?- przyp. K.K.], rozczochrane czupryny, nieprecyzyjne tańce. Choreografia stanie się znów muzyczną musztrą!!!”. Filip wyobraża sobie idealną przyszłość pełną tworów, jakich prototypem jest Adolf – zdyscyplinowanych i „bez własnego widzimisię”. To początek doskonale zorganizowanego przedszkola, podwórza, szkoły. To faszystowski kult porządku! Chęć wyeliminowania wszystkiego, co nieprzewidywalne, zagrażające ładowi, nieokiełznane.
Jak już wspomniałam, sama wizja swoistego zgrupowania chłopców kojarzy się z przedwojennymi, parafaszystowskimi organizacjami młodzieżowymi – z kultem ruchu, przyrody i ciała. Chłopcy radośnie godzą się na wszystko, co dzieje się w Akademii, i głęboko (jeśli nie ślepo) wierzą w jej sens. A Akademia, jakakolwiek by była, jest instytucją, na czele której stoi charyzmatyczny wódz.
Camp
Kultura campu to wrażliwość i estetyka zamierzonej, ironicznej sztuczności, nienaturalności, wyeksponowanego, krzykliwego kiczu sztucznych pereł i strusich piór, androgynicznych strojów i zachowań. Camp to stylistyka dandysów rodem z Portretu Doriana Greya Oscara Wilde’a, hollywoodzkich gwiazd lat dwudziestych, brokatowego i koturnowego glamu lat 70., a także przerysowanej kobiecości drag-queens. To zaskakujące, ale Akademia Pana Kleksa pełna jest campowych elementów. Surduty profesora, złote piegi jako nagrody za szczególne dokonania w dziedzinie wyobraźni – można to swobodnie odczytywać właśnie poprzez camp. Gdy wszyscy śpiewają piosenkę Na tapczanie siedzi leń, w tle, jako ilustrację, z niezrozumiałych powodów reżyser pokazuje dziwne, zupełnie niezwiązane z fabułą postacie – umalowanych chłopców z kokardami, dziewczęta przypominające laleczki, wszyscy oni, jak żywcem wyjęci z glamowego Londynu lat 70., beztrosko zajadają się lodami i watą cukrową.
Cała estetyka Akademii przypomina wybitnie klasyk campowego kina Rocky Horror Picture Show Jima Sharmana z 1974 roku – z kolorowymi schodami, ornamentyką przestrzeni, przerostem formy nad funkcjonalnością. Skoro tak, ciekawe, co kryje się pod „męskim” strojem Ambrożego Kleksa? Może eleganckie pończochy i gorset, które zdobiły bosko zgrabne nogi Franka Furtera? Inicjacja i psychoanaliza
To materiał na tomy dla prawdziwego badacza freudysty. Cała wielka przygoda Adasia z Akademią to metafora procesu inicjacji. Chłopiec przenika w świat własnej wyobraźni, nieświadomości, chciałoby się rzec. Boi się, że to, co przeżywa, jest nierealne – boi się oddzielić świat zewnętrzny od wewnętrznego. Tego musi się nauczyć – rezygnować z utopii życia marzeniami, przyzwalać na szarość i okrucieństwo dorosłego świata, na cierpienie (symboliczne sceny z dziewczynką z zapałkami lub z pokutnikami w psim raju). Uczy się prędko. Bajkowy psi raj szybko wydaje się nudny i Adaś marzy o krupniku z marchewką, którego wcześniej nigdy nie lubił.
W Akademii też po raz pierwszy wchodzi w kontakt z kobietą – Antoni prowadzi go do tajemniczej dziupli (omińmy oczywiste skojarzenia), gdzie spotykają księżniczkę z innej bajki (brawurowo zagraną przez Zdzisławę Sośnicką z pamiętną partią solową). Księżniczka nie pozwala im się dotknąć – gdy to zrobią, zamienią się w żabki. Budzi się w nich strach przed kobietami połączony z nieokreśloną fascynacją. Księżniczka, dorosła, umalowana, odziana w piękną suknie i klejnoty, staje się symboliczną kobietą – doświadczoną, ucieleśniającą pożądanie, symbolicznym Innym.
Motyw inicjacji pojawia się także w opowieści szpaka Mateusza. Mateusz, jeszcze jako książę, przeciwstawia się woli ojca, przez co ściąga nieszczęście nie tylko na siebie, ale i na cały kraj. Musi potem przez całe życie ponosić konsekwencje swej decyzji, pokutować i żyć jako ptak, nie człowiek. Wyzwolenie spod wpływu ojca, przezwyciężenie ciężaru relacji ojciec – syn rozpoczyna dorosłość Mateusza, ale zostawia w nim wieczne poczucie winy i chęć powrotu do beztroskiego czasu.
Koniec Akademii to także koniec dzieciństwa. Przeobrażenie chłopców dokonało się – teraz mogą wrócić do domów i zacząć dojrzałe życie. Gdy Pan Kleks im to zapowiada, prosi również, by klucz do Akademii wrzucono do stawu. Wszystko ostatecznie okazało się bajką, ale bajką nietypową, bo nie zwycięża tu dobro. To właśnie dlatego Adaś uwierzył w jej prawdziwość, może mu pomóc żyć w dorosłym świecie, bo posługuje się jego prawami.
Pedofilia Jak zareagowaliby hipotetyczni rodzice chłopców, gdyby dowiedzieli się, że ich pociechy mieszkają w odciętym od świata dworku, pod opieką starego dziwaka (cudaka!), żywiącego się piegami i łapiącego motyle, który mieniąc się profesorem, zamiast gramatyki wbija chłopcom do głów naukę o czapce niewidce i znikających przedmiotach? Gdyby usłyszeli, że maniakalnie do swej Akademii przyjmuje tylko chłopców, których imiona zaczynają się na „A”? Wreszcie, gdyby zobaczyli, jak Kleks kontroluje pigułkami sny ich dzieci, a rano każe chłopcom tańczyć z lusterkami w majteczkach od piżam? Wspomnijmy też golarza Filipa, w którego salonie fryzjerskim (tylko dla panów!) widać manekiny przypominające raczej nie dorosłych klientów, ale małych chłopców z długimi włosami. Golarz złowrogo i lubieżnie spogląda na Adasia, gdy ten przybywa po piegi dla profesora. Na szczęście malec umie przeciwstawić się i uciec, chroniąc się przed dramatem…
Tak, Akademia Pana Kleksa może stać się Proustowską „magdalenką” – jej smak (choć bardziej przypomina kakaowe draże) może cofnąć nas w głąb czasu, do słodkiego dzieciństwa połowy lat 80., kiedy to śniliśmy, by wzbić się w niebo jak Adaś Niezgódka, dolecieć do psiego raju i tam schrupać cały z prawdziwej (!) czekolady pomnik dr. Doolittle. Warto jednak, by antropolodzy, kulturoznawcy, filmoznawcy, psychologowie, znawcy kultury postmodernistycznej przyjrzeli się bliżej tej dziwnej opowieści, która kryje w sobie treści kiedyś dla nas zakryte. |
amrek | 03-06-2005 08:32:23 [#02] |
---|
A w zbiorku Osiemdziesiąt lekcji wiersza Flażoleta z Farlandii, czyli Leszka Żulińskiego, który niedawno, w latach dziewięćdziesiątych, prowadził Pocztę Literacką w Wiadomościach Kulturalnych i udzielał w niej porad szufladowym poetom, poezja między innymi psychologa i psychoterapeutki, młodej pani S- C spod Krakowa. O, taka: w tym zeschłym żółtym liściu podziurawionym przez wiatr życie tli się jeszcze uparcie walcząc - łka z taką prawidłową, wysterylizowaną z niebezpieczeństw, wyobraźnią specjalisty od duszy to dopiero można artystycznie pohulać :) |
Małgoś | 03-06-2005 09:03:24 [#03] |
---|
no to ja dorzucę jeszcze jeden powód do skargi na krzywdę dzieciństwa - bajki Andersena, a szczególnie "Nowe szaty cesarza" bajka ta propaguje kulturę niepohamowanej konsumcji dóbr oraz afirmuje gejowskie wartości bo: jak wiadomo moda to domena homoseksualistów; prezentacja nagości cesarza to obrazek zywcem jak z parad walczących miejszości seksualnych itd itp ... sama tego nie wymysliłam - to niedokładne fragmenty listu otwratego nawiedzonej matki z SP, któa w ten sposób oprotestowała dobór podręcznika do jęz. polskiego w kl. 4-6 (było jeszcze o antypatrotyźmie, antyreligijności) |
Jola | 03-06-2005 09:11:08 [#04] |
---|
Oto dogłębna analiza dzieła literackiego! [#01] Czytałam podobne o Pinokiu (też lektura czwartej klasy). To autorzy takich analiz są później autorami reklam, np. tv, które już nic nie pozostawiają? Są nawet lepsze, bo nie trzeba czytać ;-)
I kto teraz napisze baśń? |
Marek Pleśniar | 03-06-2005 10:00:17 [#05] |
---|
no to znajdą trochę roboty przepisywacze utworów od nowa taki polski politycznopoprawnościowy Penguin;-) a najgłupsze że to wcale nie jest zabawne ci idioci to wszystko biorą poważnie i zatruć potrafią parę studni swoimi ksenofobiami |
Marek Pleśniar | 03-06-2005 10:03:49 [#06] |
---|
swoją drogą analiza tego podziurawionego liści to hoho;-) ktoś się podejmie? |
Adaa | 03-06-2005 10:37:11 [#07] |
---|
Po pierwsze lektury dla dzieci sa dla dzieci. Jako dziecko tez czytalam Kleksa...nawet mi przez glowe nie przemkneło,ze brak kobiet w utworze cos sugeruje:-) Ostatnio, czytając (corka omawiala)..cos mnie tknęło...no..kurcze...dyskryminacja kobiet..zadnej ..nawet głupiej nie ma:-) Hm..tak sobie mysle..z recenzjami to tak jak z modą...aby wzbudzała zainteresowanie musi byc oryginalna, bo przeciez juz prawie wszystko wymyslono. Przyczepic sie mozna prawie do wszystkiego: W pustyni i w Puszczy-rasizm, Ogniem i mieczem-ksenofobia,Andersen, bracia Grimm-segregacja,stosunki kazirodcze, dyskryminacja, masochizm,sadyzm...o rany...ponosi mnie:-) A Calineczka..O!...kurcze teraz dopiero mi przyszło do głowy...to umniejszanie roli kobiet w społeczeństwie...minimalizowanie znaczenia poprzez minimalizacje postaci. Obrzydliwy ropuch jeden!, głupi kret!...chociaz to na osłodę:-)) |
AnJa | 03-06-2005 11:00:37 [#08] |
---|
Ropuch i kret byli kobietą.
Problem w tym, że ich twórcy byli walczącymi feministkami! |
Fred | 03-06-2005 11:22:02 [#09] |
---|
Na pierwszy rzut oka mi się podoba - ma coś ujmującego - ten wiersz wklejony przez Agnieszkę.
Napisałbym tylko "w tym schnącym" a nie "zeschłym". Interpretacja byłaby wtedy prosta, ale skoro poetka napisała "zeschłym", to poetka pewnie miała coś na myśli albo pokićkała strukturę;-)
"życie tli się jeszcze" w "zeschłości"
"zeschłość" oznacza więc tu jakby "zasuszoność", stan odnoszący się do zewnętrzności, która swoją "zeschłą" formą zacisnęła (forma dk.) pętlę na tlącym się (ndk.) wewnątrz liścia życiu.
"zeschłość" - forma dokonana, stan dokonany - "zeschnięcie stało się" W wymiarze czasowo-przestrzennym wiersza jest to stan ostateczny, ale mimo to "życie tli się jeszcze, uparcie walcząc, łka".
Wyrzuciłbym to "jeszcze" i wtedy byłoby ok, byłby obraz duszy zamkniętej w ciemnym tunelu.
Zewnętrzność bytu, jakim jest "liść" (istoty czującej, bo "łka") ma formę dokonaną, wewnętrzność - niedokonaną, bo "walczy i łka". To "jeszcze" sugeruje jednak, że za moment "życie" przestanie nawet "tlić się". Nie wychodząc poza strukturę wiersza, rzekłbym, że jest ona niespójna. Sięgając do doświadczeń pani psycholog i psychoteraupetki, rzekłbym, że miała pewnie cóś innego na myśli.;-)) Amrek, tylko nie zjedź mnie za tę interpretację, ok? Jest uproszczona, ale się pobawiłem trochę;-) |
Marek Pleśniar | 03-06-2005 11:25:21 [#10] |
---|
no zaraz a gdzie analiza pod kątem ..fobii, ..manii, ...ulii i ...ilii?? nic się z takiego dziurawego liścia nie wydusi? Taki zasuszony? |
Małgoś | 03-06-2005 11:30:20 [#11] |
---|
przez klawisze mi nie przejdzie o świnstwach Czerwonego Kapturka - czyli powiastki o konsekwencjach stosowania antykoncepcji nienaturalnej albo o pantofelku Kopciuszka jako symbolu falicznym w kontekście skrywanego homoseksulalizmu księcia lub aspekcie kazirodztwa w Jasiu i Małgosi nabytej oziębłosci przez niejaka Śnieżkę w wyniku traumy spowodowanej seksem grupowym z grupą o ksywie "krasnoludki" nawet Jacek i Agatka też mi smierdzą podtekstami, nie mówiąc o impotencji Misia Coralgola ("lecz choć starał się jak mógł, wciąż fałszował ..." |
Małgoś | 03-06-2005 11:35:45 [#12] |
---|
w tym zeschłym żółtym liściu podziurawionym przez wiatr życie tli się jeszcze uparcie walcząc - łka banalne :-) liść jest alegorią żółtego a tlące się zycie, co łka wciąż - to metafora zielonego w efekcie mamy piękne mazy i ...Kopytko :-) ta poetka była wręcz ..wieszczem, bo przepowiedziała mazy, dywaniki i kontrolę i cały ten szum wokół (czyli wiatr) |
amrek | 03-06-2005 13:11:56 [#13] |
---|
Fred, nie skrzywdzę przecież za zasuszoność, która zaciska pętlę na wewnętrzności niedokonanej, hahah. Zaśmiewam się też nad Flażoletem, gdzie dalej takie czarodziejstwa: Grzebiąc młodość i sens życia/ Siłą woli sobie członki chroniłam...zielonej literacko anonimki albo studentki prawa: Wzlatuję, lecz nie wiem, gdzie/ (...)wiatr grzmi w mych uszach...:-). Rozbuchana seksualność widoczna z daleka, ale jak szczerze podana, bez narkotycznego świntuszenia. Można w porę zamknąć oczy lub uciec przed zgorszeniem. Kleks, oczajdusza, ćpun i pedofil, tak przytruł pokolenie lat siedemdziesiątych, że teraz ono w odwecie masowo zawija do portu na wyspach Bergamutach z narzędziami do demontażu demonów dzieciństwa, np. osła, którego mrówka niosła. Ciekawe, dlaczego nie analizuje się tak wnikliwie i błyskotliwie języka dzisiejszej oficjalności: urzędów i nauki, np. tego wczorajszego, z innego wątku, pacjenta, który reaguje zdjęciem garderoby...z artykułu dla lekarzy i nie wiem, pewnie prawników. Skoro to jest mniej podejrzane środowisko językowe niż Kleks, to czas zostać Conanem Wewnętrzności Dokonanej ;-) |
Ewav | 03-06-2005 22:23:28 [#14] |
---|
O matko! I my to wszystko tym niewinnym dzieciaczkom. A niech już se mordują te babcie na komputerze. |
2katarzyna | 03-06-2005 23:05:43 [#15] |
---|
Andrzej Waligórski parę lat temu juz taaaakie rzeczy pisał: JAŚ I MAŁGOSIA Raz Baba Jaga, w silosie Miała Jasia i Małgosię I tuczyła ich jak świnki Żeby z nich porobić szynki I codziennie zła starucha Brała Jasia za palucha Żeby sprawdzić czy Jaś tyje, A potem mu urżnąć szyję. Ale ten zepsuty chłopak Pokazywał jej na opak, Wpierw kosteczkę, potem korzeń A potem to jeszcze gorzej... Nawet nie będę nazywał Tego, co jej pokazywał I wtykał jej to do rączki Że aż dostała gorączki, Ponad czterdzieści dwa stopnie! Rozpaliła się okropnie, A potem się całkiem wściekła I zupełnie się upiekła. Wtedy dzieci grzecznie siadły I tę Babę Jagę zjadły. Wniosek: Gdy żyjesz w kryzysie, Nie przebieraj w jadłospisie. |
Marek Pleśniar | 03-06-2005 23:16:51 [#16] |
---|
Waligórski to sporo takich;-) Bajka o Czerwonym Kapturku Kiedyś Czerwony Kapturek Niósł pół litra i ogórek Dla Babci w lesie dziewiczym Co tam żyła z Nadleśniczym, Ale go już razy kilka zdradziła Na korzyść Wilka! Teraz też - kapturek bieży, A ta prukwa z Wilkiem leży! Podśpiewuje coś po rusku, A kocha się po francusku. (Bo taki Wilk to wygrzmoci Nawet i giełdę staroci!) Gdy zobaczyła dziewczynka, Że z jej Babci taka świnka - Dała cynk Nadleśniczemu, Żeby też się przyjrzał temu. A on, ze swojej dwururki, Dorobił w Babci dwie dziurki, Poczem z krzykiem: - Oż, ty zdrajco! Trafił Wilka w lewe cośtam. Pochował ich pod pagórkiem I ożenił się z Kapturkiem. Wniosek: Kto w porę kabluje, Nigdy biedy nie poczuje! ----------------------------- ale najważniejszym osiągnięciem poety w tej mierze;-) jest to;-) Komu bozia poskąpiła I rozumu dała pół, Kogo niania upuściła W niemowlęctwie główką w dół, Kto się uczyć nie chciał w szkole I pan mówił "ty matole", Komu aż trzeszczała pupka, Bo tak wszyscy lali głupka - Niech się wstydem nie rumieni, Łzami doli swej nie zrasza, Do tłuczenia niech kamieni Ochotniczo się nie zgłasza, Może bowiem żyć jak książę I kwitnąć jak kwiatek Z układania durnych książek Dla nieszczęsnych małych dziatek : - o Muchomorku - bandziorku, - o Karaluszku - świntuszku, - o Kotce - kompletnej idiotce, - o Krokodylku - imbecylku, - o Bażancie - malwersancie, - o Wilku - debilku, - o Kosie co dłubał w nosie, - o Mrówkojadzie co lubił w przysiadzie, - o Szopie Praczu - rozpruwaczu, - o Tasiemcu w jednym Niemcu, - o Pasożycie w jednym Izraelicie, - o Owsiku w jakimś Chińczyku, - o Myszce w kiszce, [cenzura obyczajowa] ;-) - o Matołku na wysokim stołku, - o Krecie w komitecie, - o Tajniaczku - bydlaczku, - I o Mendzie w urzędzie! A ja też zapalę fajkę I gdzieś koło wtorku Machnę lewą nogą bajkę O autorku - upiorku!!! |
amrek | 04-06-2005 00:52:04 [#17] |
---|
ten tekst w spokojnym czytaniu brzmi diablo szkolnie. Szablon prowokacji i jakiś taki niedojęzyk. Niewinne dziecięce umysły, dziatki, nie oszukujmy się, oczywiste jest, jak wspomniałam, koncentracja odmawia posłuszeństwa, hipotetyczni rodzice chłopców. Skąd Ty go, gaba, wycięłaś? To wypracowanie? |
amrek | 04-06-2005 11:31:32 [#19] |
---|
No tak. Chyba jednak to żart - choć łatwość brania go na serio daje do myślenia :-). |
beera | 04-06-2005 12:08:16 [#20] |
---|
amrek:-) żart a niepokój podzielam coś nam zrobiono, albośmy sami sobie to zrobili, że tak mamy jesteśmy trochę zagubieni w świecie, usiłując pomiędzy absurdem mniejszym i większym znaleźć prawdziwy sens :-) |
beera | 04-06-2005 12:13:49 [#21] |
---|
co to znaczy "niedojęzyk" ? |
Jola | 04-06-2005 12:15:36 [#22] |
---|
Tak, tu są komentarze czytelników - w liczbie [1355]!!! Kilka z nich:
"Nie macie wrażenia, że ten artykuł to zabawa autora z czytelnikiem? Nie przychodzi wam do głowy, ze pani Karolina specjalnie napisała taki artykuł, i tak nagięła przedstawione sytuacje w utworze do "skojarzeń" typu homoseksualizm, narkotyki, faszyzm etc. aby ukazać je jako prawdziwe i oczywiste a do tej pory niezauważalne? Nie macie odczucia, że w żywe oczy kpi sobie z nas, z siebie, z absurdu dzisiejszego świata? Z ludzi, którzy na siłe starają nam się wmówić ze coś jest gdzieś, gdzie tego nie ma?"
Ale również: DGN- SCHIZOFRENIA PARANOIDALNA "Autorce tekstu radzę się czym prędzej udać do najbliższego psychiatry (Poradnie Zdrowia Psychicznego są przeważnie czynne od godziny 8 i są dostępne w każdym mieście powiatowym) i opowiedzieć o swoich wnioskach. W filmie "Piękny umysł" główny bohater też dostrzegał w wycinkach z gazet logiczną całość, układającą się w wyimaginowane fakty. Już lepiej niech ta pani zajmie się analizą psalmów niż bajek dla dzieci."
Pani efekt osiągnęła. Przypuszczam jednak, że nie ma dziecka w wieku czwartoklasisty, które nie lubi czytać książek, ale chętnie szuka na ich temat informacji w internecie. Nie martwi się więc o szkodliwość takich tekstów. Liczy się kasa i popularność, a reszta... |
Marek Pleśniar | 04-06-2005 12:27:57 [#23] |
---|
jest mi wstyd bo trochę serio potraktowałem artykuł może kontekst to spowodował bo cholera wie skąd ten artykuł;-) ------- ej?> myslicie że ona jednak poważnie? bo to byłaby taka... usługowa dziennikarska sprzedajność na zamówienie aż nie mogę uwierzyć mam? hm.. a w zasadzie własnie otrzymałe apel żeby się włączyć w akcję likwidacji szkolnych dyskotek w piątki - w całej Polszcze bo to dzień pamiętny i dyskoteki w piątek są głównym powodem upadku wychowania w kraju tak - od rzemyczka do koniczka |
Jola | 04-06-2005 12:49:17 [#24] |
---|
Marek, teraz Ty prowokujesz, czy naprawdę nie wiesz, co z tym fantem począć? ;-) |
Marek Pleśniar | 04-06-2005 13:05:34 [#25] |
---|
z piątkiem? Nie:-) Święta.. nomen omen, prawda |
amrek | 04-06-2005 13:38:25 [#26] |
---|
asia Niedojęzyk :-) napisałam po swojemu. Więcej wyczuwa się w nim umowności i przymusu niż w języku. Niedojęzyk daje w czytaniu dyskomfort, wrażenie zamieszania, braku harmonii, niezgody, niewiarygodności, nieprzylegania rzeczy do słów lub powierzchowności wiedzy o tym, o czym się mówi albo wyboru konwencji, w której wije się autor. Słowa są jak confetti, a nie skóra dla jego rzeczywistości; a tę widać w słowach, które lubi ;) Niedojęzykiem pisze się teksty, które są obok tego, czym żyjesz, co rozumiesz i w co wierzysz :-) To tak w skrócie. Wytłumaczyć zwięźle trudno, rozpoznać łatwo. Poniosło mnie na moje łączki, sorry. |
AnJa | 04-06-2005 13:50:44 [#27] |
---|
U nas już zlikwidowaliśmy!
Awangarda my są.
najgorsze , że teraz chcą tez nasze imprezy integracyjne z piątku przenieść. I sałatkożercy się w inne oczywiście dni na miecho przestawią. Z głodu przyjdzie, ech.... |
Adaa | 04-06-2005 14:09:09 [#28] |
---|
fajny neologizm niedojęzyk jako cecha niedojdy językowej ...ale chyba Agnieszki definicja zaklada tez oryginalność;-) a te piatki..ech..będa dyskoteki w czwartki...a w piątki młodzież będzie klęła nauczycieli,ze pytają..a oni niewyspani:-) |
AnJa | 04-06-2005 14:18:37 [#29] |
---|
Oczywiście nauczyciele będacy opiekunami na tych dyskotekach kląc nie będą.
Dlatego, że w piątek kląc nie wypada.
...
Nie pij Piotrek, nie pij w piątek,
Piątek zły jest na początek.
Już lepiej w czwartek, choć:
Picie w czwartek nic niewarte. |
Gaba | 04-06-2005 14:33:02 [#30] |
---|
ja go też Marku biorę poważnie, w styczniu, gdy przychodziła p. dziennikarka, a pewna mama załatwiała przez prasę sprawy przeze mnie załatwione, wtedy gdy mój wuefista głupio się odezwał - na spotkaniu z rodzicami padło... coś, czego się nie spodziewałam - żądanie zmiany nauczyciela mężczyzny, bo jest panem. Od tej mamy... która skontaktowała się z prasą. Bo dlaczego tak zareagowała, gdy sprawa była juz załatwiona... bo ją tak naprawdę niepokoił mężyczna jako nauczyciel. Ta analiza - może i kpina, może poważna analiza - nie łapię czytelnie intencji, pokazuje możliwości zniszczenia wszystkiego... dla mnie jest to jakaś krucjata przeciwko mężczyznom, niby zabawna seksmisja. Tekst jest na fali - z jednej strony autorytet psychologiczny okazuje się pedofilem i podobna banda psów... - jasne i nie ma dyskusji... a z drugiej strony znany polonistom Bachtin czy Bachelard... - i gra literacka... nakazuje trzymać dystans. - ale to nie jest analiza dla polonistów, to jest opublikowane w jakimś celu, przecież nie dla blagi, nie popisu warsztatowego... - dla mnie staje się niby-żartem z mrocznym zaszczepieniem kolejnego antymęskiego ostrzeżenia, że niby żart, niby... - kulturowo mnie ten tekst cieszy, ale nie cieszy życiowo, gdy żąda się zmiany nauczyciela, bo jest mężczyzną. We wrześniu 2004 także przyszła pierwsza mama z aferą, bo uczy klasę mężczyzna... to, co mówiła o nauczycielu było skandalem. Potem jej córka oszkalowała nauczyciela na blogu. Jako dyrektorka usłyszałam już dwukrotnie to żadanie. Ja do Kleksa nic nie mam, ale mam żal do takich autorów, którzy podpuszczają ludzi i potem wszędzie się czai zło męskie. Jest to głupie, co napisała ta pani. Bardzo krzywdzące. Tłuszcza i tak wyjmie to, co będzie jej wygodne. |
Jola | 04-06-2005 14:38:51 [#31] |
---|
AnJa :-) cd. wszystko dobrze jest do kiedy nie narobisz sobie biedy nie dość że dokoła nędza ty się sam w tę nędzę wpędzasz |
AnJa | 04-06-2005 14:45:39 [#32] |
---|
Wy nawet nie wiecie, jak ja Wam zazdroszczę.
Przeczytacie sobie jakiś tekst, zrozumiecie treść, odgadujecie intencje, dostrzegacie podteksty...
Nigdy tak nie umiałem:-(
Przeczytam tekst, na ogół w zarysach rozumiem. I wtedy automatycznie pojawia się pytanie: co dla mnie na dzis z tego tekstu wynika. Jeśli sam sobie odpowiem: no, na dzisiaj to nic - koniec, blokada pełna. Jeśli tekstu nie odłożę - usnę, jeśli odłożę - nie wróce do niego juz nigdy.
Ja już wiem, że prymityw jestem, ale jak myslicie: to taka konstrukcja psychiczna ( czyli nie masz dla mnie nadziei) czy tylko braki w wykształceniu? |
Jola | 04-06-2005 14:55:15 [#33] |
---|
I za tę spontaniczną kokieterię wszyscy tak Cię lubią ;-)) |
Jola | 04-06-2005 14:55:59 [#34] |
---|
lubią :-)) |
beera | 04-06-2005 15:16:04 [#35] |
---|
niedojęzyk :-) podoba mi się:-) I kupię pod warunkiem rozwiania watpliwości- ten neologizm NIE ZAKŁADA oryginalności, czy ZAKŁADA? jak dla mnie z definiecji Agnieszki wynika, ze nie- to mi bliższe :-) I strasznie fajne adoowe: niedojda językowa poslugująca się niedojęzykiem ( bo czymże innym mialaby? ;-)) ....... Co do piątku i mięsa i dyskotek, to: Jakiś facet po konferencji w Miętnem wykonał pstryczka nam, ze mięcho bylo w piatek tam:-) A pól sali w Miętnem pytalo, czemu nie ma tańców ;-))) Proste recepty- brak mięsa i tańcow w piatek, a będzie ta Polska krajem mlekiem i miodem płynącym :-)
Nawet ogladałam dziś reklamowy spot wyborczy na ten jakby temat :-))) |
AnJa | 04-06-2005 15:28:06 [#36] |
---|
Nie będzie.
Ale od czegoś zacząc trzeba.
A od tego najłatwiej.
.....
Oczywiście co do tańców zgadzam sie absolutnie - Polska bez tańców, nie tylko w piątki i w poście byłaby znacznie bliżej dobrobytu niż jest dzisiaj.
Polaka bez tańców i śpiewów byłaby tez bliżej.
....
PD wyłoniła kandydata na Prezydenta. Kobieta, fachowiec, bez przeszłości politycznej.
Idę se na macz III ligi. |
zgredek | 04-06-2005 17:26:53 [#38] |
---|
Henrykę |
Marek Pleśniar | 04-06-2005 19:52:21 [#39] |
---|
aaaaa hm no cóż zaiste wielka pustnica, desperacja i skuczność w gronie ewentualnych kandydatów na prezia ja nie widzę żadnego |
AnJa | 04-06-2005 23:02:22 [#40] |
---|
jako mizio Czepiasz się.
Ona - prezydent.
Irena D.-premier
P.O. Dyrektora CKE - MENIS,
Moja Pani Dyrektor OKE - CKE
..
Ja - o azyl na Białorusi proszę, do czego i Was zachęcam.
...
Prezydenta z PiS - racz nam, zamiast tej sytuacji, spuścić Panie! |
amrek | 04-06-2005 23:03:59 [#41] |
---|
asia :-) to kupuj, bo - nie zakłada niedojda językowy, hah, adaa, adaa, osz, Ty, niecny odkrywco...;-) pozdrawiam, Ag |
lenag | 05-06-2005 14:28:47 [#42] |
---|
A kto pamięta Zabójcę Bajek? Przypomniał mi się "Zabójca Bajek" - z MW (Muzeum Wyobraźni) Waldemara Łysiaka. To czy Zabójca Bajek z MW kłamie czy też mówi prawdę - nie ma większego znaczenia bo ohydztwo tych słów sprawia że, bajka po tym co usłyszelśmy "nie jest bez skazy. ... być może jest tak samo piękna ale nie jest tak samo czysta." "...Nawet jesli zabrano Ci wszystko możesz jeszcze wymyślać sobie bajki. Skoro tego nie czynisz nie wiń nikogo, że jesteś nędzarzem. Jeśli nie wymyślisz ani jednej - z czym staniesz przed Bogiern kiedy zawezwie Cię do Tablicy?" (MW - Zabójca Bajek) A jeśli zabierze się człowiekowi bajki i sprawi, że nie będzie chciał ich wymyślać? Chyba dlatego Zabójcy Bajek są tak niebezpieczni. Lena |
beera | 05-06-2005 20:22:31 [#43] |
---|
amrek kupuję :-) |
Grażyna Stanek | 06-06-2005 00:36:17 [#44] |
---|
asiu ja kopiuję to, co moim zdaniem można uznać za "złote myśli" naszego Forum i będzie to niespodzianka w Karpaczu - rozmawiałam już o tym z Ewą w Sierakowie. Przywiozłabym już te "złote myśli nauczycielskie" do Sierakowa, ale nie wiedziałam jak by to było przyjęte przez ogół. Ewa mnie rozgrzeszyła i pocieszyła. Obawiałam się, czy takim kopiowaniem Was nie obrażę. Jak Was poznałam i porozmawiałam z Ewą, to już wiem, że się nie obrazicie. Myślę, że będzie z tego niezła zabawa. A może właśnie w Karpaczu poza śpiewnikiem będą również "Złote myśli". Wiem, że to dopiero za rok, ale... ;-))) |
Grażyna Stanek | 06-06-2005 00:41:52 [#45] |
---|
asiu coś dzisiaj moje czytanie ze zrozumieniem kiepsko mi wychodzi na różnych wątkach. Ty piszesz "kupuję" - ja czytam "kopiuję". Wyszło coś jak z tą grzałką przed Zlotem. Ale to kopiowanie "złotych myśli" trochę mnie gryzło, niczym sławne meszki. |
beera | 06-06-2005 08:26:34 [#46] |
---|
grażynko kupuj i kopiuj:-) Konkrus " kto to powiedział" odbywał się rokrocznie na zlotach- więc spoko - nic w tym nowego, przyzwyczajeni jestesmy :-) |
Fred | 06-06-2005 08:32:00 [#47] |
---|
dojęzyk i dojda językowy Grażyna, nie Cię nie gryzie;-) Niedojęzyk nie występuje w Twojej wypowiedzi. Występuje więc dojęzyk.;-) Nie ma cech niedojdy językowej, ma więc, na zasadzie przeciwieństwa, cechy dojdy językowej. :-) Proponuję wykorzystać amrekowe wyczucie w zakresie tworzenia neologizmów, połączyć je ze skojarzeniem adyy i ustanowić forumowy tutuł dojdy językowego na określenie charakterystycznych cech wypowiedzi dojęzykowej. ;-) Życzę promiennego dnia;-)) |
AnJa | 06-06-2005 08:33:03 [#48] |
---|
Ale tegoroczny byłby mocno trudny - własciwie chyba tylko ze 4 zgadłem bez szukaja.
Oczywiście dopiero potem zobaczyłem tabelkę z odpowiedziami.
No i nie wiem, jakie były na wcześniejszych trzech OZNI. |
beera | 06-06-2005 08:37:39 [#49] |
---|
ten tego??? tegoroczny był??? bo mnie się wydaje, że nie :-))))) ( dużo nowych bylo i zmęczenie materialu, tosmy nie robili :-))))) |
|