Forum OSKKO - wątek

TEMAT: "Leżakowanie" w przedszkolu - zmora wielu dzieci i rodziców.
strony: [ 1 ]
Konto zapomniane26-04-2005 13:48:35   [#01]

Serdecznie pozdrawiam koleżanki pracujące w przedszkolach.Proszę o uwagi na temat leżakowania - odpoczynku dzieci w przedszkolu.Czy w Waszych placówkach "leżakują" dzieci      5-letnie?,czy kwestie odpoczynku poobiedniego uzgadniacie z Rodzicami na początku roku szkolnego itp.Proszę o uwagi ,rady oraz wskazówki organizacyjne.Będę również wdzięczna za podanie adresów i namiarów na producentów lub hurtowników leżaków( łóżeczek) przedszkolnych/. Mam jedynie namiary na "Nową Szkołę" ale mają wysokie ceny.Muszę zakupić 25 sztuk i szukam tanich,funkcjonalnych i posiadających atest. Pozdrawiam!

Marek Pleśniar26-04-2005 13:54:44   [#02]

włąsnie szukam sponsorów w tej branży to jak coś znajdę fajnego - dam znać:-)

jedziesz na konferencję przedszkolakową do Wrocławia?

Karolina26-04-2005 14:18:12   [#03]

w przedszkolu jako dziecko przebywałam chyba miesiąc - jednym z powodów mojej "nienawiści" do tej placówki było właśnie leżakowanie ;-))

wg mnie dzieci 5 letnie nie mają ochoty na drzemki a dzieci nakarmione wcześniej na słodko nie zasną za nic w świecie - ufam, ze już o tym wiecie ;-)

Kajka26-04-2005 14:27:05   [#04]
W naszym przedszkolu leżakują tylko maluchy, dzieci 4 letnie na życzenie rodziców lub w razie gdy dziecko odczuwa taką potrzebę. 4 latki mają swoją sypialnie/pokój ciszy gdzie z popłudniowego odpoczynku korzysta ok 10 dzieci (śr. połowa grupy)
ewika26-04-2005 14:28:29   [#05]
A nie lepiej w ogóle zrezygnować z leżakowania? Rozumiem jeszcze, że 3 letnie, ale 5... Osobiście miałam podobnie jak Karolina. Mój syn też / dodatkowo przysypiał 10 min. przed terminem budzenia/.
goszka2126-04-2005 14:43:39   [#06]
Tylko 3-4 latki..i te rzeczywiście lubiące uciec w krainę snów
Bożena Kobierska26-04-2005 14:54:56   [#07]
Tylko 3 latki , czasami 4. Zależy od dziecka, Rodziców - pełna dowolność ( kontrolowana ). Było tak iż rodzice upierali się , że nie, a potem sami stwierdzili iż dziecko zupełnie inaczej funkcjonuje po drzemce. Taki maluch ma prawo być  zmęczony psychicznie  i fizycznie ( i jest - bo ja sama padam ). Jest to bardzo zindywidualizowane. Ale jeszcze kilka lat wstecz - leżakowały wszystkie 3 i 4-latki do półrocza.
Ank26-04-2005 15:33:08   [#08]

U mnie nie leżakują co przyjmowane jest z dużą aprobatą ze strony rodziców i dzieci. Nie jest to jednak mój pomysł lecz konieczność - grupa w której jest zazwyczaj 6-7 3-latków to też dzieci starsze a one za nic nie pójdą spać. Poza tym w sali ogólnej nie mam miejsca a sypialni brak. Wiedzą o tym rodzice zapisujący dzieci do przedszkola.

Dzieci faktycznie potrzebują wyciszenia i odpoczynku ale w czasie poobiednim organizujemy zajęcia relaksacyjne, słuchanie bajek czy muzyki. To prawda, że często rytuał układania do snu wzbudza w dzieciach lęk i obawę przed przedszkolem. 

Z punktu widzenia nauczyciela to nie jest najlepsze rozwiązanie bo leżakowanie to też dla niego chwila odpoczynku od intensywnych zajęć z dziećmi.

Takiego rozwiązania nie kwestionuje nam ani SANEPID ani KO.

Macia26-04-2005 20:51:39   [#09]

u nas leżakują tylko 3-latki

wczesniej kiedy było w 4 latkach mieliśmy problemy z frekwencja a kiedy odeszliśmy od tego  dzieci pchają sie drzwiami i oknami. Zastanawiamy się nad rzygnacja z lezakowania w maluchach ale... Niektóre z nich przychodzą bardzo wcześnie i sa zmęczone. Jest im to potrzebne. Choc rodzice mówią że dziecko nie sypia one widząc przygotowania rówieśników robią to samo i bez problemu zasypiaja.
Marek Pleśniar26-04-2005 20:52:35   [#10]

a ja bym sobie tak poleżakował 30 minut w dzień

durne jakieś te dzieci

Ajcila26-04-2005 21:06:03   [#11]

Z rodzicami to jest tak:

We wrześniu na pierwszym zebraniu proponowałam żeby 4 latki nie leżakowały ale to właśnie rodzice się sprzeciwili:-)

I zostało tak, że 3 i 4 latki leżakują. Po półroczu u grupie 4 latków nauczycielki powoli rezygnują z leżakowania na koszt słuchania bajek leżąc na dywanie i kocyku. Starsze dzieci nie leżakują. Myślę że to ma sen zauważyłyśmy bowiem, że dzieci młodsze potrzebują odpoczynku, oczywiście jeśli nie chcą spać nie śpią tylko leżąc bawią się swoja przytulanką:-)

Ank26-04-2005 21:11:41   [#12]

Marku

ja tam też bym poleżakowała, szczególnie w godzinach pracy to taka przerwa by się przydała;-)

Może by tak jakieś stanowisko w sprawie wprowadzenia obowiązkowego leżakowania dla dyrektorów?

U mnie leżaków i kocyków sporo, mogę koleżankom i kolegom odstąpić,  ewentualnie może byśmy jakieś wspólne leżakowania zmontowali;-))))

Marek Pleśniar26-04-2005 21:13:47   [#13]

mam!!!!!zrobię 20-21 maja na konferencji taki panel

"leżakowanie dla dyrektorów przedszkoli"

Ajcila26-04-2005 21:15:26   [#14]

To jest to:-)

Marku postaraj się zatem o to leżakowanie nocą i obowiązkowo na wspólnej sali:-)))

Ank26-04-2005 21:19:24   [#15]

Marku

w tej samej chwili wpadłam również na ten pomysł z konferencją ale to by było ciekawsze na ogólnej w Toruniu;-)

Muszę tu napisać, że dla konferencji zrezygnowałm z bardzoooo ciekawie zapowiadjącego się wyjazdu do Egiptu

I co Ty na to?

Konto zapomniane26-04-2005 21:53:27   [#16]

"Leżakowanie w przedszkolu "cd

Do Marka!

Oczywiście ,że jadę do Wrocławia.Tematem "Leżakowaniem dyrektorek przedszkoli " właśnie tam się zajmiemy .

Koleżanki -przedszkolanki!

A teraz poważnie.Podajcie namiary na producentów .Napiszcie jak rozwiązujecie problemy z leżakowaniem w grupach "mieszanych" np.4-5 latki jeżeli nie ma osbnej sypialni tylko jedna sala- "bawialnio-jadalnio-sypialnia".

Ank26-04-2005 21:57:35   [#17]
Nie wiem, ale dla mnie 4, 5- latki spokojnie spać już nie muszą no chyba że bardzo chcą
AnJa26-04-2005 21:59:19   [#18]
Moje dziecię w tym wieku około 13 zwyczajnie padało i spało czasami do 15.
Ajcila26-04-2005 22:03:51   [#19]

Irena

też myślę, że w takiej grupie można zrezygnować z leżakowania

Co do adersu to może poszukaj w CEZAS wpisz w jakąś wyszukiwarkę. Oni zajmują się wyposażeniem szkół i przedszkoli

Ank26-04-2005 22:05:42   [#20]

Ale dzieci są różne - moje w wieku 1,5 roku odmówiły współpracy w kwestii spania dziennego i żadne prośby ani groźby nie pomagały. Leżakowanie przedszkolne moich pociech wspominamy jak koszmar senny i dlatego rozumiem problemy niektórych rodziców.

U mnie rodzice przyprowadzają dzieci do przedszkola późno więc są wyspane i nie padaja na nos w ciągu dnia

VIOLKA 1226-04-2005 22:07:48   [#21]

leżakowanie

 Nie zapominajmy że przyjmujemy już 2,5 roczne dzieci do przedszkola i uważam że dla nich to naprawdę super sposób na wyciszenie i odpoczynek.Tradycyjne przeplatanki kupowałam też drogo po 160,-zł.
Ajcila26-04-2005 22:09:17   [#22]
Aniu moje przychodzą wcześnie czasem przed 7 i odbierane są po 15, więc odpoczynek jest wskazany zwłaszcza tym najmłodszym 2,5 i 3 latkom.
Ank26-04-2005 22:11:27   [#23]

Ja takich maluszków nie mam a i tych 3 letnich mam malutko.

Te nowe modele mają swoje zalety - nie są drewniane więc nie pękają i nie ma problemów z psującymi się przeplatankami. w utrzymaniu w czystości też są łatwiejsze i jakieś takie "milsze" ogólnie chyba są

Ajcila26-04-2005 22:15:11   [#24]

J mam do tej pory przeplatanki:-)

Kiedyś gdy sypiały wszystkie dzieci potrebowaliśmy 125 leżaków dziś tylko 50 więc na razie mam zapas:-)

Renatka26-04-2005 22:24:21   [#25]
 u mnie tylko 3-4 latki czasami starsze ale jak chcą ( wiedzą że mogą przyjść na leżak) jest obok dużej sali mała ładnie wytapetowana zasłonami gra cicha muzyka lub panie opowiadają bajki i dzieci szybko usypiają kto nie uśnie wstaje po ok 20,30 minutach lub krócej i idzie do zabawy z panią a u dzieci śpiących zostaje pomoc.
Ank26-04-2005 22:27:18   [#26]
Mnie tam zawsze tłumaczono, że z dziećmi ma być nauczycielka a nie pomoc bo ona nie odpowiada za dzieci i ich bezpieczeństwo.
layola27-04-2005 08:21:51   [#27]

U mnie też śpią tylko 3-4 latki, pozostałe grupy już nie. Niestety nie mam sypialni, wszystko jest w jednej sali (zabawa, posiłki, spanie). Ale uważam, że właśnie taka sypialnia, odpowiednio urządzona, nastrojowa, wyciszająca, jest świetnym rozwiązaniem ! I troszke tu zazdroszczę tym, którzy mają możliwość wygospodarowania takiej sali.

Ale kto wówczas opiekuje się dziećmi odpoczywającymi, jeśli w tym czasie nauczycielka przebywa w sali zabaw z dziećmi, które nie chcą spać? A odnosząc się do wypowiedzi AnK pomoc n-la nie może? Zresztą nie we wszystkich przedszkolach jest etet pomocy n-la.

Ank27-04-2005 16:38:22   [#28]

U mnie nie ma etatu i dlatego mam problem z dzieleniem dzieci na te co nie śpią i tych kilkoro co ewentualnie by spały.

A jakie uprawnienia ma wasza pomoc no chyba, że ma przygotowanie pedagogiczne. Bo nauczyciel co to po kursach, studiach, z pomocy przedlekarskiej szkoleniach, kierowników wycieczek i inne wianki tympodobne to i tak jak coś się dziecku zdarzy to jest prześwietlany do piątego pokolenia i poddawany przeróżnym szykanom czy aby zgodnie z przepisami i czy dyrektor np podpisał kartę wycieczki i czy są tam oświadczenia innych opiekunów .

A jakie przygotowanie i jaką odpowiedzialność za dziecko ma pomoc? Tak naprawdę to może zajmować się dziećmi tylko jako pomoc przy nauczycielu a nie zamiast niego.

Macia27-04-2005 17:26:52   [#29]

no i chwilowo

np. jak n-lka ma "potrzebę" to nie ma wyjscia
Ajcila27-04-2005 17:33:01   [#30]

Drogie koleżanki właśnie wróciłam z narady dyr na której miałyśmy warsztaty dotyczące edukacji zdrowotnej.

Prowadzący dr rehabilitacji podkreślił, że: leżakowanie dzieci w wieku przedszkolnym jest KONIECZNE!!!

Gdyż normalizuje napięcie mięśniowe i to właśnie powinniśmy uświadomić rodzicom.

Stwierdził, że dzieci powinny leżeć na plecach conajmniej pół godziny /chodzi o dzieci starsze tzn 6-cio latki/ wpływa to na właściwą postawę ciała. Podkreślił rónież iż badania wskazują na to, że nasze dzieci sypiają za mało:-(((

Macia27-04-2005 17:35:13   [#31]

taak

tylko wytłumacz to dzieciom a jeszcze lepiej ich rodzicom. No i spraw zeby posłuchały i wykonały.
Ajcila27-04-2005 17:39:00   [#32]

Wiem, że to trudne ale chyba trzeba zacząć od uświadamiania rodziców. Moje dziewczyny w wieku przedszkolnym sypiały jeśli nie w przedszkolu to w domu.

Dzisiejsi rodzice są poprostu wygodni i chcieliby żeby dziecko jak najszybciej szło wieczorem spać bo wtedy mają poprostu spokój

Macia27-04-2005 17:43:01   [#33]

masz rację

własnie niedawno mamuska pewnego trzylatka który zasypia pytała czy na czas lezakowania nie mógłby przechodzic do grupy 4 latków bo jak spi to wieczorem długo się bawi i ona nie moze pójsc spać. Oczywiście nie wyraziłam na to zgody bo grupy sa liczne a poza tym za kilka dni inne mamusie tez by tak chciały.
Ajcila27-04-2005 17:46:20   [#34]

Oczywiśc ie, ze tak

Ale wiesz to smutne dzieci są przyprowadzane coraz wcześniej spędzają w przedszkolu większość dnia i dla rodziów stanowi problem to, że wieczorem dziecko chce się z nimi pobawić:-(

layola27-04-2005 18:24:35   [#35]

A może by tak zwyczajnie, po ludzku, "na zdrowy rozum" zaufać pomocy nauczyciela ponieważ:

1. jest osoba dorosłą ( nie jest nieletnia, a więc może sprawować opiekę nad dziećmi),

2. jest odpowiedzilna (bo przecież przyjęłyśmy ją do pracy z dziećmi, a więc musiałyśmy ocenić, że się do tego nadaje),

3. leżakowanie, to nie wspinaczka górska ani spływ kajakowy,

4. brak kursów kwalifikacyjnych do sprawowania opieki nad dziećmi leżakującymi.

Więc tak sobie myślę, że może zaufać pomocy n-la i pozwolić jej na "czuwanie" nad śpiącymi dziećmi :)   

Albo wpisać jej w zakres obowiązków...

sialka27-04-2005 18:31:19   [#36]

W przedszkolu mojego dziecka było tak:

po obiedzie wszystkie dzieci z grupy kładły się na leżakach i pani czytała im przez jakiś czas bajki

te które w tym czasie zasnęły mogły spaś dalej

te które nie - wychodziły z panią do sąsiedniej sali i bawiły się cicho, żeby nie obudzić spiących.

Wszyscy byli zadowoleni.

Renatka27-04-2005 21:48:19   [#37]
u nas ta sypialnia z salą są na jednym piętrze koło siebie więc tak na dobrą sprawę nauczyciel też kontroluje  wiem ryzyko ale ono zawsze istnieje
Ajcila27-04-2005 21:51:08   [#38]
Nie przesadzajmy przecież gdy nauczyciel potrzebuje wyjść np. do WC też dzieci zostawia z pomocą:-)
Ank27-04-2005 22:37:18   [#39]
Ja nie chcę przesadzać ale życie nas samo uczy że bywa okrutnie dokładne tam gdzie nawet tego się nie spodziewamy. Przypomnij sobie Ala nasze rozmowy z dziewczynami w Miętnem. Prawie każda z nas miała do opowiedzenia potencjalnie niemozliwą do wymyślenia historyjkę która to jednak acz nieprawdopodobna zdarzyła się w realu. I tak jest - dzieje się to czego nawet przewidzieć czasem nie sposób a rodzice i inne siły w sytuacjach patowych niestety nie zawsze są nam przychylne. Więc staram się myśleć co by było gdyby i odpukać jak na razie się udaje. To tak w myśl zasady "na zimne dmuchać".
Maryśka227-04-2005 23:24:24   [#40]
Moje słoneczko niespełna czteroletnie nie leżakuje w przedszkolu, bo najzwyczajniej nie ma ku temu warunków, zresztą konia z rzędem dla pani, której udałoby się utrzymac w pozycji leżącej tego szkraba w dzień dłużej niz minutę (nawet z jej zamiłowaniem do słuchania czytanych bajek).
Z bólem (po tym, co tu przeczytałam o leniwych matkach, takich, co to chca miec wieczorem świety spokój) przyznaje, że nawet mi to na ręke, bo rzeczywiscie Kaska moja o godzinie 19-tej wieczorem musi byc już wykąpana, bo pięc minut później pada jak mucha i to tam, gdzie akurat stoi. I nie martwiłabym sie o to, że mamusie nie chcą sie z dziemi bawic, bo to chyba nie jest tak.
Praktycznie poświecam jej każda minutę od momentu powrotu z przedszkola, bo to przecież trzeba i wysluchac opowieści o tym, ze Martynka w przedszkolu biła sie z Kubusiem, a Ola rozbiła kolano, a pani ja pogłaskała i Ola juz nie płakała,"a ja mamusiu byłam cała grzeczna" (tu musze podkreslic, że to juz czysta fantazja, bo znam swoja pociechę i z grzecznoscia to u niej różniscie delikatnie mówiac).
Potem jeszcze trzeba szkrabowi odpowiedziec na milion pytań z serii "A dlaczego...?" Jak juz mam piane na ustach, i to wcale nie dlatego, że zeżarłam mydło, to delikatnie proponuje obejrzenie wspólnie jakiejś bajki, a potem razem sprzątamy, a to znaczy tyle , że ja mam sprzatanie podwójne, bo sprzątam to co brudne i to co sprzątnęla przed chwila moja kruszynka. Potem moze spacer, gdy pogoda dopisuje, czasem klocki, albo układanki, puzle, malowanie (chwała Bogu juz nie po scianie, tylko na kartkach, które znikaja w zawrotnym tempie),kolacja, potem małe wściekanko malucha z odrobine (12 lat) starszym bratem, po czym pokój znowu wygląda jakby nikt nie sprzątał go od dwóch miesiecy.
No i dochodzi godzina 19-ta, pora wiec na kapanko, paciorek i spac.
I zupełnie nie mam zamiaru ukrywac, ze oddycham z ulgą, bo nareszcie mam czas dla siebie...., czyli na zrobienie obiadu na jutro, jakaś przepiereczka, moze prasowanko, potem zeszyciki, papiereczki i zupelnie spokojnie mogę o godzinie 1.00 mogę swe kosci złozyc w wygodnym łóżeczku.
I dobrze własciwie, że moje kociatko nie lezakuje, bo to oznaczałoby dla mnie jeszcze dwie godziny kicania za tą pchłą!!! A tak, jak zaznaczyłam wyzej, mam czas dla siebie!!! ;-)))))))
Maryśka227-04-2005 23:29:52   [#41]
I jeszcze chcę dodac, że podziwiam Panie (bo to chyba w wiekszości jednak są Panie) pracujace w przedszkolach, bo nie wiem, czy długo wytrzymałabym z taka bandą pchełek, których wszędzie pełno i które zadają te swoje pytanka-szpileczki, dzieki którym człowiek traci orientacje, kiedy odpowiada zgodnie z prawda, a kiedy kombinuje, co by tu odpowiedzie, zeby w ogóle odpowiedziec, ale nie bardzo wie jak
Pozdrawiam
Marek Pleśniar27-04-2005 23:31:05   [#42]
chwila spokoju i np czytanie dzieciom bardzo mi się wydaje wskazana. Ale ja się tam, nie znam - osobiście chętnie bym poleżał i pozwolił sobie poczytać (starałbym się nie chrapać;-)
Maryśka227-04-2005 23:36:43   [#43]
Jestem za Marku. Proponuje lezakowanie rozporządzeniem jakimś przenieś z przedszkola, gdzie wiekszosc dzieci zupełnie nie docenia uroków z tym związanych (docenią jak sie dochrapia stołkow dyrektorskich ;-))), do gabinetów dyrektorów placówek oswiatowych, których to uzytkownicy na pewno przyjma ową zmiane z pocałowaniem reki. ;-)))
Ank28-04-2005 15:20:58   [#44]

Marysiu

dzięki za wsparcie moralne kadry pedagogicznej przedszkoli bo ja się właśnie dowiedziałam, że nauczycielki mogą pracować na zastępstwach niepłatnych za chore koleżanki bo przecież co to za praca - opieka nad dziećmi, one przecież się tylko bawią w przedszkolach. Panie 25 godzin tygodniowo wczasów mają za państwowe pieniądze. W szkole to co innego, tam to dopiero nauczcyciel pracuje!

Tylko jakoś jak zadaję pytanie która z pań ze szkoły jest chętna do zmiany tak ciężkiej pracy na samą przecież przyjemność to nikt nie robi wyścigów do wolnego stołka.

zgredek28-04-2005 17:25:59   [#45]

Ania - głupota głupich nie boli;-)

Sylwia Ledwig28-04-2005 18:20:04   [#46]

hmmm!

Leżakowanie ... ?!?!

wprawdzie nie całkiem na temat, ale ja do dzisiaj mam "syndrom" spania na prawym boku ... i nie umiem inaczej. Wprzedszkolu musieliśmy spać (kto spał ten spał ...) , leżeć na prawym boku - "do zegara", jak to mawiały panie przedszkolanki. I tak mi zostało ! Kurka, choćbym nie wiem jak próbowała i nie chciała, to ... muszę, ja w lewo, a tu samo w lewo ("do zegara, mówi mi pewnie podświadomość). Taki to trochę koszmar był w "coponiektórych" dniach.

U mojego dziecka w przedszkolu proponuje się dzieciom odpoczynek poobiedni. Poobiednia "drzemka" odbywa się w sali gimnastycznej, na materacach. Dzieci, które nie chcą spać albo wychodzą w jednej grupie na dwór, albo zostają w innej grupie w innej sali i zajmowane są czymś odpowiednim do pory i ogólnego samopoczucia.

Leżakowanie ... ?!?! wcześniej często koszmar, teraz bym sobie poleżakowała "całym moim jestestwem" !!! Już widzę jak leżakuję ... ojjj!

Maryśka228-04-2005 20:37:48   [#47]

Może niezupełnie w temacie, ale znalazłam takie opowiadanko...

...szalenie sympatyczne pewnej babci po wizycie w przedszkolu oczywiscie z okazji Dnia Babci...
Mnie nastroił ten tekst bardzo pozytywnie...
 
 
Bardzo Wielkie Wydarzenie    
Autor: Babcioela   
sobota, 22 styczeń 2005
Po raz pierwszy w moim życiu dostałam takie zaproszenie. Po raz pierwszy byłam gościem mojej Wnuczki w jej przedszkolu. Z okazji Dnia Babci.
Maleńka ta osoba więcej znaczy w moim życiu, niż ktokolwiek inny. Znaczy też wiele dla drugiej babci, z którą się lubimy. Wnuczka zwraca się do nas: "babcioalo" i "babcioelo". Babcioala jest poważna, kupuje sukienki, robi przetwory bez konserwantów; razem z dziadkiem inwestuje w nieruchomości na rzecz wnuczki. Babcioela ma powagi nieco mniej. Z racji nienormowanego czasu pracy czasem się zaopiekuje, zna "rysowane wierszyki", bawi się Reksia (całkiem nieźle szczeka), w naleśnik (zawija wnuczkę w kocyk i turla po podłodze); apaszkę poświęci na kocyk dla misia, a z błota, po letnim deszczu, lepi "pączki". Przez co czasem naraża się rodzicom. Dotychczas - bez konsekwencji.

W drodze na to spotkanie odkrywamy zgodnie - Ala i ja, że na żadną randkę z żadnym facetem w naszym życiu, nie leciałyśmy na takich skrzydłach, jak na tę imprezę. Przepisy drogowe potraktowałyśmy liberalnie; jednak poza pouczeniem nie dostałyśmy mandatu z okazji Dnia Babci właśnie. ;)

Przedszkole ma szefową. Gdybym spotkała tę damę w innych okolicznościach, to raczej nie szukałabym bliższej znajomości. Postawna, zdecydowane ruchy, energią mogłaby konkurować z elektrownią jądrową. Lepiej ustąpić, bo może porazić - to moje pierwsze wrażenie. Jej widok w przedszkolnej sali zaskoczył mnie do czasu, gdy zobaczyłam przy niej dzieci. Przyszłość narodu patrzyła na dyrektorkę ufnie i z uśmiechem na gębusiach.

Najstarsza grupa przygotowała jasełka. Aniołki z imponującymi skrzydłami, trochę niepewne w powiewnych szatach, wodziły oczami po widowni, szukając rodzinnych twarzy. Pastuszkowie wypowiadali swoje kwestie sepleniąc przez naturalne braki w uzębieniu. Królowie też się spisali należycie. Przejęta rolą Maryja wprawnie kołysała lalkę-niemowlaczka, a Józef gładził łysy łepek. "Lulajże Jezuniu" w tym wydaniu raczej obudziłoby każde dziecię, niżby ukołysało do snu. A babki i dziadków, wciśniętych w mikroskopijne krzesełeczka - wzruszało.

Potem była najmłodsza grupa - trzylatki. Jak małe kaczuszki, za swoją panią, wkroczyły na scenę. W porównaniu z grupą jasełkową sześciolatków, te wydawały się zupełnie malutkie.
Oczy zrobiły mi się mokre. Spotkałyśmy się wzrokiem i uśmiech rozjaśnił buzię Wnuczki. Potem zobaczyła babcię Alę i uśmiech się wzmocnił. Maluchy zaśpiewały kilka prostych piosenek. Pokazywały jak babcia "robi na drutach 'migu-migu' czapkę i rękawiczki z jednym palcem". "Babcia, to bajka i szarlotka" - brały się za łapki, kręciły w kółeczkach. Ze sceny bił blask z jednego miejsca - od mojej Wnuczki. Blask tylko dla mnie. Nie była gwiazdą sceny, ale też ani się nie bała, ani nie była znudzona. Poważnie traktowała swój występ; pilnowała rytmu i uważnym wzrokiem patrzyła na zebranych. Na swoje babcie częściej niż na innych. A my obie miałyśmy oczy mokre i radość w sercach.
Jak wszystkie inne grupy, maluszki zeszły ze sceny przy wielkich brawach.

Po trzylatkach pokazały się cztero-, a po nich pięciolatki. Na tych mniej więcej dwadzieścioro, jedno - dwoje na scenie jak w żywiole. Z ogromnym wyczuciem rytmu, z gestami odrobinę wyprzedzającymi tekst piosenki. Inne, trochę przymuszone, robią to, co pozostałe, jedne z większym, inne z mniejszym przekonaniem. Kilkoro znudzonych, robi to trochę "na odczepnego", wyraźnie myślami poza sceną. Każde szukało wzrokiem "swoich".

Na dwadzieścioro, odważnie występujących, jedno się popłakało. Pani wzięła chłopca za rękę, wyprowadziła z rzędu, uwolniła od stresu występu. Przytuliła, wzięła na kolana. W drugiej grupie zdarzyło się podobnie. Dziewczynka z warkoczykami nie wytrzymała stresu, buzia w podkówkę utrudniała śpiewanie. Odprowadzona do babci, utulona, wróciła na scenę. Śpiewała razem z innymi dziećmi. Stres wrócił, ale pokonywała go dzielnie; śpiewała, walcząc z kącikami ust, które uciekały do dołu. Zaimponowała mi i obserwowałam ją przez cały występ. Dzieci wzięły za ręce sąsiada i w parach kręciły się w kółeczkach. Dla tej z warkoczykami zabrakło pary; pomyślałam - rozpłacze się znowu. Zauważa to jasnowłosa z najbliżej kręcącej się dwójki i bez namysłu przyjmuje bliską płaczu do kółeczka i kręcą się w trójkę, śpiewając "Aniołek maleńki jak wróbelek przyleciał dzisiaj do Betlejem". Uśmiech wrócił do warkoczyków. Między dwójkami kręci się to jedno trzyosobowe kółeczko. Chyba nie tylko do Betlejem przyleciał.

Patrzyłam na dzieci, patrzyłam na panie. Słuchałam tekstów piosenek. Było kilka takich, w których dziadek i babcia to ci, których dziecko potrzebuje. Dziadek pokazuje ciekawy świat, babcia daje ciepło i poczucie bezpieczeństwa. Dziadek opowiada swoje przygody, babcia bajki. Niech i tak będzie. Kilka piosenek o babciach inaczej: "Babcia, to nie jest ta, co chodzi w kapciach, nie jest od sprzątania i gotowania, chodzi do fryzjera i dzielnie trzyma się". Aha, myślę sobie, współczesnej babci dają rację bytu. Nie jest najgorzej. Przedszkole nie zmieni tego, co daje i pokazuje dziecku dom - przychylny dla starych, albo niechętny. Przedszkole nie zmieni poglądów domu, ale pokaże przynajmniej odmienny punkt widzenia, przyjazny ludziom.

Jeszcze była piosenka, której tekstu dokładnie nie pamiętam, ale przekaz był następujący: "Ja lubię to, ty lubisz co innego; ty lubisz to, ja lubię co innego i my lubimy się nawzajem. Ja umiem robić to, ty umiesz robić co innego i lubimy się nawzajem". Coś w tym stylu.
Nie wiem, kto układa program nauki dla przedszkoli i przedszkolaków. Wiem jednak, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Całe pokolenia Polaków nasiąkały "urawniłowką" ze wschodniego wzorca. Bardzo dobrze się to zasadziło na naszym gruncie, bo wszelkie wystawianie głowy ponad inne, kończyło się przypomnieniem akceptowanego społecznie poziomu. Polskiego kociołka w piekle diabli nie pilnują - gdyby któryś z Polaków chciał uciec, to rodacy w kotle ściągną go na dno. Szczególnie, gdy zdolniejszy, bardziej oryginalnie myślący, odważnie prezentujący inny punkt widzenia.

Ucieszyła mnie ta piosenka. Może zostanie coś w tych główkach z warkoczykami, kucykami, ostrzyżonych starannie i mniej wprawnie. Nie spodziewam się dożyć dorosłości tych przedszkolaków. Życzyłam im jedynie, aby wspierały się wzajemnie swoją odmiennością.

A potem, razem z babcią Alą, byłam gościem w sali maluchów, gdzie poczęstowano nas ciasteczkami, kompotem i dostałyśmy papierowe serduszko z kolorowym odciskiem trzyletniej łapki. Babcia Ala powiesi u siebie na ścianie. Ja zostawiam sobie w pamięci całe przedstawienie: blask ze sceny, łzy dziecięce, pokonywanie stresu i odwagę. Przygarnięcie trzeciego, lubienie innego i Aniołki, malutkie jak wróbelki.
:)
Babcioela.
Ajcila28-04-2005 21:11:25   [#48]

Aż się robi ciepło koło sesrduszka gdy się czyta takie słowa:-)))

I nie na daremnie myślę, że my wszystkie najcieplej wspominamy i z radością oczekujemy właśnie babć i dziadków w naszych przedszkolach:-)))

ulkowa02-05-2005 17:22:10   [#49]

mój dzień Babci- nie Babci

Byłam kiedyś w przedszkolu na takim Dniu Babci w zastępstwie za moja mamę, która akurat zachorowała - a syn tez wystepował.Byłam pełna podziwu za wkład pracy tych pań. A dzieciaki były cudowne. A Babcie i dziadkowie co chwilę ocierały oczka. I nikt tego nie widział (no moze tylko ja). Każdy podziwiał swoja pociechę. Ale też każdy klaskał jak oszalały po występach innych pociech. A pózniej, jak pomagałam paniom podawać soczki i ciastka- to aż serce sie radowało jak widziałam te przytulone dzieci do babć i dziadków. I jeszcze jedno. Te cudowne babcie i dziadkowie, przytulały również dzieci przy których nie było Babci i dziadka. To było piekne!!!!!!

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]