Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
zwolnić ucznia wcześniej? |
|
RomanG | 17-01-2004 08:30:13 [#01] |
---|
Wrzucę tu Wam pytanie matki. Co o tym myślicie? Mam pytanie do nauczycieli lub osób obeznanych z zasadami panującymi w szkołach. Moja córka chodzi do czwartej klasy szkoły podstawowej. Już kilka razy zdarzyło się, że nie było jakiegoś nauczyciela i dzieci były zwalniane z lekcji do domu. Problem polega na tym, że rodzice nie byli o tym fakcie wcześniej informowani, dzieci nie miały dzień wcześniej wpisów do dzienniczka. Jedna z mam opowiadała, że dziecko wróciło do domu i nie zastało nikogo, bo mama, przeświadczona, że dziecko jest w szkole, wyszła na dłuższe zakupy. Swoje dziecko znalazła zapłakane u sąsiadki. Niestety nie każdy ma taką sąsiadkę, u której dziecko może poczekać na kogoś z rodziny. Poruszałyśmy ten temat na zebraniu, ale wychowawczyni powiedziała, że takie są zalecenia dyrekcji i że w czwartej klasie można już dziecko zwolnić do domu bez wiedzy rodziców. Osobiście jakoś w to wątpię, ale niestety nie znam zbyt dokładnie przepisów. Stąd moje pytanie do nauczycieli lub kogoś obeznanego z przepisami, czy taka sytuacja może mieć miejsce. Chciałabym jakoś w szkole interweniowac, ale nie chcę się wygłupic i wyjść na jakąś przewrażliwioną mamuśkę, która robi z igły widły. A może ktoś wie, gdzie powinnam zadzwonić, aby się dowiedzieć, czy takie działania są zgodne z prawem. Mnie ta sytuacja trochę przeraża, bo co będzie, jak któregoś dnia moje dziecko wróci ze szkoły i nikogo nie zastanie w domu. Wprawdzie uczuliłam córkę, aby w takiej sytuacji została w bibliotece i poczekała na koniec lekcji. Niby jest rozsądna, ale tak naprawdę nie mogę w 100% przewidzieć, czy nie wyciągną jej gdzieś koleżanki. Przepraszam za styl, ale jak sobie o tym przypomnę to jestem wściekła. Wydaje mi się, że szkoła powinna zapewnić dziecku chociaż minimum bezpieczeństwa, a takie działanie chyba bezpieczne nie jest. Pozdrawiam |
Uśka | 17-01-2004 10:02:17 [#02] |
---|
nie mogą Uczniowie i rodzice muszą być dzień wcześniej poinformowani. Jeżeli zdarzy się, że nie ma w danym dniu lekcji, nie ma zastępstwa prowadzonego przez nauczyciela " przedmiotowca" lub innego uczącego w tej klasie, to dzieci mają zajęcia wychowawczo-opiekuńcze w świetlicy szkolnej. |
fredi | 17-01-2004 10:32:48 [#03] |
---|
od której klasy moga? |
Małgoś | 17-01-2004 10:42:24 [#04] |
---|
miałam kiedyś takie szkolenie prawne nie pamietam paragrafów, ale my wypuszczamy uczniów dopiero w LO gdy I, II,III gimn. ma nieprzewidziane wczesniejsze wyjście, to dzwonimy do rodziców (albo dzieciaki dzwonią z własnych komórek - przy wychowawcy) Jesli dzieciakowi cos sie stanie poza szkołą, a rodzic nie wyraził zgody na jej opuszczenie, to ...brrrrrrrr - w 100% odpowiedzialności ponosi szkoła (czyli dyr.) cos mi chodzi po głowie, że ta granica wieku to 15 lub 16 ( bo to chyba kwestia małoletności, a nie pełnoletności) |
Karolina | 17-01-2004 11:53:01 [#05] |
---|
W sumie racja... ale np 27 telefonów nagle? |
Małgoś | 17-01-2004 12:33:46 [#06] |
---|
ale 27 telefonów nagle to pikuś w porównaniu z ewentualnymi konsekwencjami pozbawienia dzieci opieki dlatego lepiej zostawic je w szkole pod opieka kogokolwiek |
Lucyna N | 17-01-2004 12:34:32 [#07] |
---|
Kiedyś wizytator naszego KO prezentował swoje stanowisko w tej sprawie (poruszył temat po wpływających skargach rodziców). Nie podał złotego środka. Organizację pracy szkoły z uwzględnieniem dni "szczególnych" (uroczystości, konferencje, wycieczki, wyjścia itp.) należy podac rodzicom do wiadomości na zebraniu wrześniowym - i to ok. Wtedy można zastrzec sytuacje , o których pisze Roman choć prawnie to niczego nie załatwia. Twierdził, ze nawet inf. podana dzień wcześniej nie wystarcza. Proponował zorganizowanie zajęć uczniom (nawet dwóch klas jednocześnie w jednej sali) o innym charakterze - turniej, projekcja filmu itp. - nie zwalniać. |
RomanG | 17-01-2004 13:10:32 [#08] |
---|
A co to jest pozbawienie dzieci opieki?
Nauczyciel, wysyłając ze szkoły do domu pozbawia, rodzic zaś, wysyłając z domu do szkoły - nie pozbawia?
Czy granicą wieku nie jest tu czasem granica określona w Kodeksie wykroczeń?
Art. 106. Kto, mając obowiązek opieki lub nadzoru nad małoletnim do lat 7 albo nad inną osobą niezdolną rozpoznać lub obronić się przed niebezpieczeństwem, dopuszcza do jej przebywania w okolicznościach niebezpiecznych dla zdrowia człowieka, podlega karze grzywny albo karze nagany.
No i poza wszystkim: co to są okoliczności niebezpieczne dla zdrowia człowieka? Czy dziesięciolatek, przemierzając samodzielnie drogę do i ze szkoły znajduje się w takich okolicznościach?
I wreszcie jak pozbawienie dzieci opieki rozumieć w kontekście art. art. 354 i 355 Kodeksu cywilnego?
Art. 354. § 1. Dłużnik powinien wykonać zobowiązanie zgodnie z jego treścią i w sposób odpowiadający jego celowi społeczno-gospodarczemu oraz zasadom współżycia społecznego, a jeżeli istnieją w tym zakresie ustalone zwyczaje - także w sposób odpowiadający tym zwyczajom.
§ 2. W taki sam sposób powinien współdziałać przy wykonaniu zobowiązania wierzyciel.
Art. 355. § 1. Dłużnik obowiązany jest do staranności ogólnie wymaganej w stosunkach danego rodzaju (należyta staranność).
§ 2. Należytą staranność dłużnika w zakresie prowadzonej przez niego działalności gospodarczej określa się przy uwzględnieniu zawodowego charakteru tej działalności.
Hm, trudna sprawa :-) |
Askaa | 17-01-2004 23:56:52 [#09] |
---|
Zgadzam się że nie powinno się wypuszczać ucznia prędzej do domu? Ale co jak samorząd karze oszczędzać na nadgodzinach? Zastosowanie wówczas świetlicy, co jest u mnie w szkole bardzo popularne też chyba nie jest dobrym rozwiązaniem,gdyż np. (a często tak się zdaża) świetlica ma 40 miejsc , średnio jest w niej 30-ka dzieci z klas: od I szkoły podstawowej do III gimnazjum. I np. trafia bezpańska klasa 32 osobowa. Czy to jest bezpieczne, higieniczne i zgodne z przepisami bhp,no itd....... a zapomniałam dodać że ogarnia tą grupę jeden wychowawca. To nie jest przykład, tak się dzieje. |
Ewa z Rz | 18-01-2004 07:00:21 [#10] |
---|
stosuje rozwiązania indywidualne I tak: dzieciaki z "zerówki" i 1 kl. sp nie są puszczane same do domu z zasady - chyba, że rodzic da na pismie informację kto odbiera lub że dziecko może samo wracać do domu. Ale zwolnienia z lekcji są możliwe tylko po wcześniejszym zawiadomieniu rodziców. Od 2 klasy sp zasadą jest, że dziecko wraca samo do domu, chyba że rodzic napisze, że tego sobie nie życzy - wtedy musi być ze szkoły odebrane. To samo dotyczy zwolnień - rodzice na zebraniu informują wychowawcę o tym czy dziecko może być zwolnione z lekcji bez wcześniejszej informacji czy nie. Te, które muszą czekać idą na śiwetlicę lub do biblioteki. Ja mam małą szkołę wiejską - my o swoich dzieciach wiemy niemal wszystko, wiemy czy jest ktoś w domu czy nie, czy dziecko jest samodzielne czy nie... Ale i tak staram się dzieci bez wcześniejszej zapowiedzi nie zwalniać. Natomiast u mojego syna (gimnazjum) nagminne jest zwalnianie (bez zapowiedzi)... Ba... bywa że syn przychodzi wściekły wcześniej - dlatego, że nie miał 3 ostatnich lekcji, ale prawie połowę z tego przesiedział na korytarzu (Roman, bez opieki!), nim się zdołali dowiedzieć, że lekcji już nie będzie i mogą iść do domu... |
RomanG | 18-01-2004 09:42:53 [#11] |
---|
Ja mam bardzo dużo wątpliwości - w obie strony. Załóżmy analogiczne sytuacje: 1. Wysyłamy dziecko na prywatne lekcje muzyki. Któregoś razu dziecko wychodzi z domu, jedzie do nauczycielki do mieszkania, pani mówi, że strasznie się źle czuje i lekcji dzisiaj nie będzie. W tym czasie mama wychodzi do sklepu, spodziewając się powrotu dziecka o późniejszej godzinie. Czy nauczycielka muzyki miała prawo odesłać dziecko, czy też musiałaby się nim jednak opiekować przez umówiony czas?
2. Umawiamy się z ciocią, że dziecko po lekcjach ją odwiedzi i będzie tam trzy godziny. Dziecko jedzie do cioci, która jednak musi iść do męża do szpitala, bo nagle zachorował. Czy ciocia ma prawo puścić dziecko wcześniej niż po umówionych trzech godzinach? A jak się coś stanie? A jak mamy nie będzie w domu?
PS. Ewa, jesteś pewna, że ze stanu prawnego jednoznacznie wynika, że uczeń czekający na zajęcia na korytarzu szkolnym jest z definicji bez opieki? Przecież w szkole obowiązują jakieś zasady, w życiu w ogóle obowiązują podstawowe zasady bezpieczeństwa, których przestrzeganie jest także ucznia obowiązkiem. Czy istnienie tych zasad i przebywanie ucznia w znanym dorosłemu miejscu nie pozwalają przypuszczać, że sprawujemy nad nim skuteczny nadzór? Czy na wycieczce, w schronisku szkolnym, uczeń przebywający w hallu bez bezpośredniego nadzoru ze strony nauczyciela, który jest w pokoju, jest jednak pod nadzorem tegoż nauczyciela, czy też nie? Gdyby zdarzył się wypadek... to - no właśnie co? Tak w ogóle to organizacja tego w Twojej szkole mi się bardzo podoba. Problem powstaje, gdy szkoła tego nie precyzuje i trzeba oprzeć się na przepisach ogólnych. |
Ewa z Rz | 19-01-2004 06:22:40 [#12] |
---|
Roman, to była ironia... Ja też uważam, że dziecko na korytarzu szkolnym nie jest bez opieki. Ale, moim zdaniem, jest niedopuszczalne niezorganizowanie czasu uczniów przez całą lekcję. A niepoinformowanie (niezainteresowanie się) tym CO całą lekcję mają robić jest całkowitym lekceważeniem uczniów (i ich rodziców). |
RomanG | 19-01-2004 07:01:19 [#13] |
---|
O tak! Zgadzam się. |
daganka | 19-01-2004 10:19:00 [#14] |
---|
W tamtym roku kończyłam kurs BHP dla kadry kierowniczej, powiedziano nam , że w klasach I-III nie wolno zwalniać uczniów bez wcześniejszego uzgodnienia(logiczne!), a od klasy IV można to robić w sytuacjach braku nauczyciela (życiowe!).Tak właśnie robimy i jak do tej pory skarg nie było |
gera | 19-01-2004 18:34:49 [#15] |
---|
Na pierwszym zebraniu rodziców klas I gim (w czerwcu -poprzedzającym rok szkolny) informujemy, podając jednocześnie szczegółową procedurę dotyczącą zwalniania z lekcji, czy też wyjątkowych sytuacji "zmodyfikowanego planu" (np.egzamin próbny). Zastępstwa wiszą w umówionym miejscu dzień wcześniej. W sytuacji "nagłej" nie zwalniamy. |
RomanG | 19-01-2004 20:51:53 [#16] |
---|
Rozmawialiśmy w Opolu i już prawie zostałem przekonany, że nie wolno wcze.śniej samego, że ustalony plan lekcji jest pewnego rodzaju zobowiązaniem, ważnym pod względem prawnym, więc wcześniej nie wolno. Prawie zostałem przekonany - bo zacząłem się zastanawiać, gdzie jest granica wieku??? O ile nie puściłbym dzieciaczków z podstawówki (ja osobiście też nie), miałbym wątpliwości przy gimnazjalistach, o tyle samodzielne puszczanie wcześniej licealistów jest dla mnie oczywiste. Albo inaczej: sytuacja, gdy za żadne skarby nie wolno byłoby puszczać wcześniej także licealistów budzi mój zdecydowany opór - także jako ewentualnego rodzica licealisty, czy jako tego licealisty, o ile mogę się do pewnego stopnia utożsamić z jego przypuszczalnymi odczuciami. A więc jakie należy przyjąć kryteria i dlaczego? Jakie kryteria każe nam przyjąć obowiązujące prawo? Moje wątpliwości pogłębiają się. Czytam takie oto wypowiedzi matek: A ja lubię, jak szkoła traktuje dziecko odpowiednio do wieku i w miarę zgodnie z tym, jak rodzice go traktują. Mam córkę w trzeciej klasie, ale już w drugiej klasie nie miałam żadnych wątpliwości, że mogę i powinnam umówić się z dzieckiem co do różnych sytuacji i umówiłam się tak, że jakby mieli wcześniej wychodzić, niż powinni, to może poczekać do końca planowych lekcji z koleżankami w świetlicy lub w bibliotece, może też przyjść do domu (chodzi sama), ale musi wiedzieć, że mogę nie być w domu, wtedy wchodzi na klatkę brama zamknięta, na kod, mały blok, raczej żadnego niebezpieczeństwa), siada na schodach, bierze książkę i poczeka na mnie (tak robiłam też wtedy, kiedy wiedziałam, że mogę nie zdążyć na czas, nawet jak wychodzi planowo)
I bardzo się dziwiłam, kiedy nauczycielka zadzwoniła, że kończą lekcje godzinę wcześniej, co ma robić z dzieckiem. W przyszłym roku, w czwartej klasie, córka dostanie klucz, mimo że będzie należało do rzadkości, kiedy będzie musiała z niego korzystać - taki znak dorosłości i zaufania.
Jakbym ja miała lat 10-12-14, i nauczyciel miałby sprawdzić, z kim ja idę do domu, chyba bym się powiesiła. Myślę, że nauczyciel powinien z dziećmi postępować w sposób indywidualny: ten, kto zawsze zostaje w świetlicy, to teraz też, ten, kogo odbierają, poczeka (w świetlicy, w bibliotece), tego, kto chodzi sam, należy zapytać, czy pójdzie, czy poczeka. I mieć nadzieję, że rodzice przygotowują dzieci do różnych ewentualności, a nie zwalają wszystko na szkołę.
....................... Nie róbmy z dzieci kalek społecznych. Czwarta klasa, to już na tyle duże dziecko, że szkoła nie ma obowiązku gwarantować świetlicy, a rodzic może z dzieckiem się umówić co robimy w sytuacjach nietypowych. Jeżeli dziecko nie jest w stanie samo wrócić do domu - odległość itp, to musi wiedziec, że siedzi i czeka. Zreszta każda rozsądna szkoła umożliwia dzieciakom skorzystanie z telefonu w takich sytuacjach. Przecież po lekcjach też nauczyciel nie sprawdza, kto odbiera dziecko ze szkoły i jak ono sobie radzi! |
Marek Pleśniar | 21-01-2004 14:56:35 [#17] |
---|
wypuszczenie wcześniej licealistów, zwłaszcza całej klasy naraz to dopiero jest ryzyko;-) | UWAGA! Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.
|