|
Morze, o morze nasze, tyle żeś czekało, by wreszcie
OZNI nad twe brzegi zawitało.
Czas strategiczny, bowiem w całej Polsce leje, w Dźwirzynie –
pięknie, ciepło i słoneczko grzeje. |
|
|
|
Niektórzy tutaj od niedzieli urzędują
I z drżeniem serca tej pogody nam pilnują
Od środy, czwartku inni jeszcze dojechali.
|
|
|
Nieoficjalnie już się trochę zapoznali
wrzucając na stół smalec, pączki i kiełbasę,
śliweczki z octu, ciasto i napitków masę. |
|
|
|
Hania: Małgosi nie ma teraz tu z nami niestety.
Za wiersze biorą się więc inni. Lecz poety
takiego trudno było znaleźć. Więc próbuję
opisać za Nią to co widzę i co czuję. |
KrzysztofPom:
Chciałbym tu rzec słowo, zapewne nieco mierne
I w porównaniu z weną Małgosi - mizerne:
Choć trzynastozgłoskowiec to niełatwa sprawa,
Wartą jest opisu do Dźwirzyna wyprawa.
Kto zatem ma talenta i chęć do pisania,
Niechaj laptop łapie i do przekazywania
Morskich opowieści bierze się; mnie polotu
braknie, zmęczony wczoraj wróciłem ze zlotu. |
|
|
Był czwartek wieczór. Kiedy wszyscy się zebrali
Bosi i Asi przy rzutniku głos oddali
I popłynęły Małgosine strofy złote
opisujące po kolei zlot za zlotem,
zdjęciami na ekranie pięknie okraszane,
|
komentarzami prezes ciut uzupełniane.
O co tam biega to wiedziała tak z połowa,
bywalcy tłumaczyli reszcie różne słowa
na przykład: baran elektryczny, korbacziki. |
|
|
|
I było znowu dużo śpiewu i muzyki
bębnami gromko zagłuszanej. Noc zapadła.
Że plaża blisko – poszła ta część, co nie padła
już ze znużenia po podróży i atrakcjach.
I poczuli się wszyscy jakby na wakacjach. |
|
|
Wstał piątek rano. Słońce znowu nas witało
i do wycieczek w okolice zachęcało
w lewo lub w prawo, do Kołobrzegu, Trzęsacza... |
|
|
|
|
|
|
|
Na obiad – ryby w porcie. Potem każdy wraca
na osiemnastą. Oficjalnie zlot otwarty!!!
I teraz zacznie się zabawa nie na żarty! |
|
|
|
Asia nas oficjalnie pięknie powitała
Nawet za długo wcale nie gadała
Kto się w tym roku trochę przyłożył do zlotu
miał teraz trochę frajdy i sporo kłopotu
|
bowiem prezenty były i konkurs dmuchania
pięknych delfinków. Każdy bez wahania
dmuchał..... Choć różnie nam to wychodziło
lecz ostatecznie logo nam się powiększyło |
|
|
Małgosia także z dali z nami zaistniała
Kiedy jej twórczość Bosia nam sprezentowała.
[zobacz też opowieść
Bosi] |
kliknij
aby pobrać |
Byłabym zapomniała: całe popołudnie
Przy składaniu śpiewników praca kwitła cudnie,
Których Sylwia „druknęła” niezwykłe ilości
Spodziewając się chyba większej liczby gości |
|
I znowu się pojawił ekspresjonizm Gusi
Bo chociaż jej tu nie ma – lecz być z nami musi |
kliknij
aby powiększyć |
kliknij
aby powiększyć |
|
Radość zlotowa poziom słuszny osiągnęła
Gdy zabrzmiał hymn. Dorotka wzięła
tedy mikrofon.
Zarządziła nam zadanie:
... zdanie do skończenia:
„ten zlot jest dla mnie....” Tutaj coś do powiedzenia |
Najlepiej to na koniec Aza zsumowała:
Zlot dla niej jak narkotyk. Dotąd tylko brała
A na tym zlocie robi jakby za dilera
Jako matka zlotowa tę radość rozdziela. |
Reszta wieczoru w piątek aż do rana trwała
By zobaczyć wschód słońca. I tak nas zastała
już sobota zlotowa. Piękna i słoneczna.
Przy tej pogodzie pospać – to rzecz niedorzeczna,... |
|
Nowalijki dostały następnie zadanie:
Jutro, samo południe, niechaj każda stanie
na plaży wraz z innymi by w sposób dowolny
uczcić „ojca i matkę”. Nie nazbyt swawolny,
z pełnym szacunkiem niech się to odbędzie, |
|
nuż Neptun z małżonką takoż tam
przybędzie
by brać zlotową ochrzcić i z morzem zaślubić
a nie wiadomo, może wygłupów nie lubić!
Trochę się nowalijki tym zestresowały
lecz zaraz we współpracy pomysłów szukały. |
|
|
....do latawców się z rana zabrali
Z piękną OSKKO – flagą jeden wypuszczali
Rzewa dziergała jakieś do flagi wypustki
kizak rozstawiał już boisko do siatkówki
Niektórzy też do morza wchodzić próbowali
Nieco zimne ale trochę słoności doznali |
|
|
|
|
|
|
Już południe – patrzymy, od ośrodka strony
Idzie korowód dziwny, ciut zazieleniony
Z jakimś śpiewem, szarfami i bardzo radosny:
Nowalijki co niosą nam tu powiew wiosny
Oraz wielkiej kreatywności. Ludzie spoglądali
cóż to za dziwowisko. Oczy otwierali. |
|
Dziwadeł pomalowanych plażą wędruje, wszak
Neptunowi i Prozerpinie pokłon złożyć muszą,
Od bóstw też chrzest przyjąć. Zatem darami kuszą:
Wieńce z kwiecia na głowy niebiesko – zielone,
Piosenki ku chwale rymami okraszone, |
|
A do nas tu przybyli Neptun z Prozerpiną
By chrztu dokonać tą południową godziną. |
|
|
|
Zaraz przed ich obliczem czołem były bite
Pokłony nowalijek, śpiewy znakomite
i podarki dodane, celem przekupienia
i celem tak po prostu „odnowalijczenia”
Chyba się ich występy mocno podobały
Bo uznanie monarchów i reszty dostali. |
|
|
|
|
|
|
|
OZNI
OSKKO
OZNI
OSKKO
HOŁD,
HOŁD, HOŁD, HOŁD WAM
O
PREZESKO, DYREKTORZE
HOŁD,
HOŁD, HOŁD, HOŁD WAM
REF.
MY NOWALIJKI KOCHAMY WAS
HOŁD,
HOŁD, HOŁD, HOŁD WAM
I DO
RODZINY PRZYJMIJCIE NAS
HOŁD,
HOŁD, HOŁD, HOŁD WAM
|
Matko Zlotowa, Ojcze Zlotowy,
Pochylamy nisko głowy
Do tej braci przystąpimy
Z czego bardzo się cieszymy!
Czasu dużo już nie mamy
Na chrztu moment dziś
czekamy!
Kończy się zlotu czas
Za chwile nie będzie nas!
I szybko minie rok
Do zlotu tylko krok!
Za wszystko dziękujemy
Łaski chrztu potrzebujemy
Poza tym obiecujemy:
- że na forum też będziemy
A na zloty przyjedziemy!!!
Hania, Małgosia oraz Robert
|
WYCHWALAMY, SIĘ KŁANIAMY
HOŁD,
HOŁD, HOŁD, HOŁD WAM
PRZYJMIJ POKŁON, PRZYJMIJ DARY
HOŁD,
HOŁD, HOŁD, HOŁD WAM
REF.MY NOWALIJKI....[nad.
renka] |
|
|
Końca by nie było wachlowaniom i pieśni,
Ale się odkryło, co się wcale wam nie śni:
Zdjąwszy z czoła opaski z zielonej krepiny,
Żar miłości wyznały do OSKKO rodziny |
|
|
|
Chrzest jednakże w postaci wodą pokropienia
I wiosłem w część wiadomą ciała przyłożenia
dostał się wszystkim uczestnikom zlotu,
bo raz pierwszy nad morzem. Nie było kłopotu
z matką prezes i ojcem dyrektorem
jaki im chrzest wyprawić. |
|
|
Nowalijki społem,
na piasku, dwie szacowne postaci deptały
robiąc im masaż – mym zdaniem wspaniały. |
|
|
|
Nowalijki obu płci. Całowały brzegi
Szat ojcom. Zgodzili się ich przyjąć w szeregi
Tej zlotowej braci, ale pod tym warunkiem
- I to nieprzekupnie żadnym olimpijskim trunkiem -
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Czasu jednak nie było na próżne gadanie,
Bo Dorotka daje wszystkim nowe zadanie:
Na pięć zespołów podzielić się teraz trzeba,
(Nie pora zerkać w stronę błękitnego nieba) |
|
|
Raz: dołek wykopać tak głęboki na plaży
By zmieścić tam Asię – pewnie o tym marzy
Dwa: zrobić wiaderkiem, z piasku, babek ze dwie kopy
Lub ile kto tam może. Cieszą się już chłopy
na to dołku kopanie. |
|
|
|
A zadanie trzecie:
Z kamieni co na plaży sporo ich znajdziecie
Ułożyć tu macie OSKKO największy napis |
|
Ten napis się okazał bardzo tajemniczy
Bo wszystkie drużyny tylko OSKKO układały
Jedna dodała słowa, które usłyszały-
- „największy napis” i wnet się okazało
że by się z CKE skonsultować przydało
celem bardzo ścisłego klucza oceniania
żeby potem nie było za dużo gadania |
|
Wieczorem więc dopiero wynik ogłoszono.
Potem grill i piosenki różne nam puszczono
z tekstem na ekranie – karaoke tak zwane. |
|
Przeżycie to było wręcz niezapomniane,
wszak śpiewać każdy może i się okazało,
że każdy może naprawdę: Oj co się tam działo!
Śpiewali bez oporów i ci co śpiewają
oraz ci, co na bębny i wyjców nadają |
|
Nie chcąc nikogo pominąć w pochwałach
chyba listę zlotową bym wkleić musiała
by za odwagę, humor oraz piękne głosy
wychwalić kogo trzeba mocno, wniebogłosy....
Pan od grilla dał wieczorowi kolorytu. |
|
|
|
|
|
|
|
|
Część znowu siedziała prawie aż do świtu
tęsknie i coraz ciszej pośpiewując z żalem
że zlot się nam już kończy i znów się rozstajem. |
|
|
|
|
|
|
Ale za rok gremialnie wszyscy się spotkamy
i znowu moc radości, przyjaźni oddamy
sobie nawzajem. Już postanowione. |
I wszystko jedno w którą wyruszymy stronę.
|
Bo o to chodzi w zlotach by raz w roku przecie
zapomnieć choć na chwilę o tym całym świecie. |
|
|
|