Relacja ze Zlotu

 

Wiersz Zlotowy XVI OZNI w Oblasówce
 

Wybacz Małgosiu -  Wieszczu Nasz Zlotowy ...
 

Jam nieuczona, napisałam z głowy.

 

Było długie odliczanie

Kiedy zlot nasz znów się stanie.

Obmyślone tajne plany, i dla Ojca, i dla Mamy.

Oblasówkę już od rana

czeka wielka -  dobra zmiana:

Jadą zewsząd OSKKO-dzieci

Słońce nad zamczyskiem świeci.

Lecą dobre i złe duchy,

wiedźmy, wampy i biełuchy.

Do zamczyska na ruinę

 tu w gościnę i w gęstwinę.

 

Aza głowi się od rana

liczba Nowalijek wciąż jej nie jest znana.

 

Nagle dymy. Co się dzieje?

Gawiedź patrzy i nie śmieje.

Trwoga rośnie. Wielka drama!

Kroczy dumnie Czarna Dama.

Czarny welon wiotko spływa.

Ojciec wzroku nie odrywa

od miłości swego życia.

Taka szczupła? Już bez tycia?

Idą razem na salony - Zlot otworzyć.        (Tu: pokłony!!)

 

Ojciec machnął wilczą łapą,

Parsknął nosem, czyli chrapą.

To był sygnał, choć koślawy

 do zaprawy i do zabawy

 

Wiedźmy tańczą i wampiry,

białe damy i tapiry.

Nikt Poziomki nie poznaje.

Wzrok każdemu bielmem staje.

Wiedźma ostrzy długie szpony.

Pypeć w nosie! Wdzięk wrodzony!

 

Wciąż trwa taniec, pląsy zgrabne,

maski: taleks i jedwabne.

Tu peruka, tam łysina,

straszna nocka się zaczyna.

 Pani Prezes cała

piękna, chociaż biała.

Skryta pod welonem

pali se z fasonem.

 

Każdy duch duszyczki szuka.

Prawo nocy do kaduka!

Księżyc w pełni już nie świeci.

Duchy rządzą od stuleci.

 

Nagle Beza daje tony.

Spokój ducha już zmącony.

Każe tupać lewą nogą (kto nie może, to pomoże.)

Potem plączą się już pary.

Czary mary, czary mary.

Wszystkich wprawia w ciągły ruch:

W zdrowym ciele zdrowy duch.

 

Sławek się nad nami znęca

i kamerą nas nakręca.

Uśmiech przy tym ma szyderczy,

Pewnie pomysł ma krwiożerczy.

Jarek pójdzie z duchem czasu?

Nie dopuści do impasu.

 

Ciuchcia nas nad Wisłę wiezie,

Słońce praży ile wlezie.

 W Kazimierzu już na rynku

Każdy szuka se wyszynku.

Jedni wylizują lody,

Drudzy piją dla ochłody.

 

Rubaszka Andrzeja

To je okrzyk mody

Dobry wynalazek

do wchłaniania wody.

 

Koguty z pieczywa każdy se nabywa

i statkiem „Zawiszą” do Janowca spływa.

 

Rzewa krzyczy: pora

wypuścić Azora!

Biegają, siadają,

potem znowu wstają.

Familija ziaja,

nie licząc Asiaja.

 

Aza głośno rzecze:

Zewrzyjcie swe miecze.

Leży Jacek trupem

Bartka nowym łupem.

Dziś Jacek się chlubi,

ziemię polską lubi.

 

Specjał polski drugi

już Jackowi znany.

Przepis na makaron

Przez Jarka wspierany.

Nie zdradzą nikomu tajnego przepisu,

Życzmy im smacznego

nie będzie już bisu.

Przyśpiewki ludowe śpiewają zespoły,

prawie zawodowe rodem z naszej szkoły.

O tym dyrektorze, który nic nie robi

I co swój gabinet przepisami zdobi.

 

Dziś chrzest Nowalijek.

Dźwięczy w naszym uchu.

Dali wszystkim czadu

Nie padli na duchu.

 

Mieli na początek

zbieranie pieczątek.

Po mieście latali,

nie wszyscy im dali.

 

Nie mieli polotu

lecz jakoś namazali

Portret ducha zlotu.

 

Nie mieli muzyki ani i urządzeń

ale zaśpiewali nam kilka zarządzeń.

 

Ciężko pracowali, byli ledwo żywi

Donieśli załączniki do każdego CV.

Byli bardzo twórczy,

Dowcipni do tego.

Będą z nich Starolijki

Od zlotu przyszłego.

 

Zmierzam już pomału

Do wiersza finału.

 

Zawsze raźno jest na zlocie

Renia przeszła dziurą w płocie.

Romek strzelał kulą w płot

Taki był OZNI-owy zlot.

 

Morał wraz ze Wisłą spłynie:

Duch w oświacie nie zaginie.

Już za roczek, za rok cały

Będą nowe rymy brzmiały.

 

 Poziomka