Forum OSKKO - wątek

TEMAT: "Pozwól mi dorosnąć" - refleksje o samodzielności dzieci
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
BeataD20-10-2011 19:34:02   [#51]

Ponieważ w moim przekonaniu to jest naprawdę fajny merytoryczny wątek, przeniosę go trochę wyżej nad kreskę.


Kto wie, co się z niego wykluje? 

Adaa20-10-2011 19:43:01   [#52]

Pamietacie kampanie społeczną:

http://www.youtube.com/watch?v=tTUiBRFw48E

Dla mnie jest to wspaniały przykład profesjonalizmu twórców. Ten krótki spot jest rewelacyjnie trafiajacy w sedno. Z ciekawości popytałam uczniów, czy rozumieja przesłanie - rany! dokładnie kazdy rozumie, nawet mały.

Takie krótkie spoty, plakaty filmowe potrafia ponieść niesamowite przesłanie ...i wstrząsnąć. Kto nie pamieta billboardu "Bo zupa była za słona"?

W tym jest siła, która napedza dalsze działania.

Taka kampania, dotycząca uświadamiania rodzicom, że miłość to nie wyreczanie, że madra miłość to czasami kłucie w sercu, strach, że dziecko coś zniszczy, popsuje, może cos sobie zrobi ... no kiedyś trzeba puścić ten kijek prowadzacy od rowerka. Gdy będą go cały czas trwozliwie trzymać dziecko długo sie nie nauczy jeździć.

Skutki społeczne takiej kampanii ( o ile sie powiedzie) to samo dobre - mniej nieporadności dzieciecej skutkujacej nieporadnością na dalszym etapie, wzmocnienie poczucia własnej wartości dziecka, duma i jednych i drugich...no co ja będe opisywać, sami wiecie.

A mocny młody człowiek , to mniej destrukcyjnych zachowań ... oj temat rzeka.

Moze warto nad tym popracować.



ola 1320-10-2011 20:14:03   [#53]
Popieram ten pomysł.
mariwu20-10-2011 20:27:11   [#54]

miłość to nie wyreczanie, że madra miłość to czasami kłucie w sercu, strach, że dziecko coś zniszczy, popsuje, może cos sobie zrobi ... no kiedyś trzeba puścić ten kijek prowadzacy od rowerka. Gdy będą go cały czas trwozliwie trzymać dziecko długo sie nie nauczy jeździć.

Co rok, 1 czerwca, daję do ręki rodzicom przedszkolaków ten tekst:

Prośba dziecka.

1. Nie psuj mnie. Dobrze wiem, że nie powinienem mieć tego wszystkiego, czego się domagam. To tylko próba sił z mojej strony.

2. Nie bój się stanowczości. Właśnie tego potrzebuję - poczucia bezpieczeństwa.

3. Nie bagatelizuj moich złych nawyków. Tylko Ty możesz pomóc mi zwalczyć zło, póki jest to jeszcze w ogóle możliwe.

4. Nie rób ze mnie większego dziecka niż jestem. To sprawia, że przyjmuję postawę głupio dorosłą.

5. Nie zwracaj mi uwagi przy innych ludziach, jeśli nie jest to absolutnie konieczne. O wiele bardziej przejmuję się tym, co mówisz, jeśli rozmawiamy w cztery oczy.

6. Nie chroń mnie przed konsekwencjami. Czasami dobrze jest nauczyć się rzeczy bolesnych i nieprzyjemnych.

7. Nie wmawiaj mi, że błędy, które popełniam, są grzechem. To zagraża mojemu poczuciu wartości.

8. Nie przejmuj się za bardzo, gdy mówię, że Cię nienawidzę. To nie Ty jesteś moim wrogiem, lecz Twoja miażdżąca przewaga.

9. Nie zwracaj uwagi na moje drobne dolegliwości. Czasami wykorzystuję je, by przyciągnąć Twoją uwagę.

10. Nie zrzędź. W przeciwnym razie muszę się przed Tobą bronić i robię się głuchy.

11. Nie dawaj mi obietnic bez pokrycia. Czuję się przeraźliwie tłamszony, kiedy nic z tego wszystkiego nie wychodzi.

12. Nie zapominaj, że jeszcze trudno mi precyzyjnie wyrazić myśli. To dlatego nie zawsze się rozumiemy.

13. Nie sprawdzaj z uporem maniaka mojej uczciwości. Zbyt łatwo strach zmusza mnie do kłamstwa.

14. Nie bądź niekonsekwentny. To mnie ogłupia i wtedy tracę całą moją wiarę w Ciebie.

15. Nie odtrącaj mnie, gdy dręczę Cię pytaniami. Może się wkrótce okazać, że zamiast prosić Cię o wyjaśnienia, poszukam ich gdzie indziej.

16. Nie wmawiaj mi, że moje lęki są głupie. One po prostu są.

17. Nie rób z siebie nieskazitelnego ideału. Prawda na Twój temat byłaby w przyszłości nie do zniesienia. Nie wyobrażaj sobie, iż przepraszając mnie tracisz autorytet. Za uczciwą grę umiem podziękować miłością, o jakiej nawet Ci się nie śniło.

18. Nie zapominaj, że uwielbiam wszelkiego rodzaju eksperymenty. To po prostu mój sposób na życie, więc przymknij na to oczy.

19. Nie bądź ślepy i przyznaj, że ja rosnę. Wiem, jak trudno dotrzymać mi kroku w tym galopie, ale zrób co możesz, żeby nam się to udało.

20. Nie bój się miłości. Nigdy! 

Autora znacie. To Janusz Korczak.

 

grażka20-10-2011 20:30:56   [#55]

Osoba, która reklamuje smarowidło do chleba - gdy część rodziców ma dość ortodoksyjne nawet poglądy na temat zdrowego żywienia, a mnie sanepid jakby to zobaczył w lodówce w przedszkolu zdrowo by przeczołgał, nie jest dla mnie autorytetem.

W filmiku wskazanym przez Adęę nie ma żadnej "nośnej" medialnie postaci. A jaka siła przekazu. I zgadzam się - kampania społeczna moim zdaniem winna iść w taką stronę. Kolejne gadające, nawet i najmądrzejsze głowy nie mają szans.  

Adaa20-10-2011 20:31:27   [#56]

Tak, znam - tez dajemy rodzicom:-)

Coś trzeba robić.

Właśnie tego potrzebuję - poczucia bezpieczeństwa. 

Uświadomiłam to sobie bardzo dawno temu, gdy chcąc być fajną mamą zaczełam się wygłupiać z młodsza córką. Powiedziała mi wtedy : "Mamo! bądź mamą, prosze Cię!" - widać było, ze jest zagubiona. Było mi wstyd.

Adaa20-10-2011 20:44:29   [#57]

masz racje grażko - Pani Dorota straciła na wiarygodności - trochę sie skomercjalizowała

ja uwielbiam zwyczajnych ludzi w takich sytuacjach, zwyczajnych i mądrych

oczywiście autorytety pedagogiczne i psychologiczne w takiej kampanni sa niezbędne

a widzieliście ten reportaż (uwielbiam ekspres reporterów - obok Ewy Ewart to najlepsza produkcja dokumentujaca zycie)

ten chłopaczek jest cudowny - on był zmuszony szybko dorosnąć (podobno sobie doskonale radzi w zyciu - ma teraz 19 lat)

obejrzyjcie koniecznie, niesamowite ( od 20 min: 10 s.)

U nas w Pietraszach

Nie pamietam by mnie cos tak scisneło za gardło jak opowieść tego chłopca.




post został zmieniony: 20-10-2011 20:46:52
Gusia20-10-2011 21:10:20   [#58]

Fajne to, co piszecie... Niektóre z tych punktów można by starszym :)

Mnie zdarzało się sprawdzać, jak już dziecko poszło spać czy w plecaku są rzeczy potrzebne.. od początku tego roku szkolnego tylko pytam czy wszystko spakowane (ale to już IV klasa),  gimnazjalistka ma dziennik elektroniczny, więc sprawdzam co dziennie postępy w nauce, ba - sama się tego domaga... Choć sama pamiętam jak wyręczałam w niektórych sprawach dzieci, bo po co było je narażać na porażkę... Nasza praca jednak poszerza horyzonty, widzimy to wszystko z innej perspektywy, widzimy jak dzieciaki współżyją w grupie, jak się zachowują, co potrafią... Nieraz rodzice nie wierzą w możliwości swoich pociech... Bo w domu to mu wszytko trzeba pod nos, rąk nie domyje... W szkole nie domyje, to pójdzie drugi raz - bo do obiadu mają być czyste i już...

Zastanawiam się czy więcej jest rodziców, którzy ingerują w życie ucznia czy mniej... coraz częściej zdarzają się dzieciaki z nieodrobioną pracą domową (bo mama była w pracy), bez zeszytów (bo został w domu), lub noszących przez cały tydzień wszystkie zeszyty (by nie zapomniał). Bywa też, że są usprawiedliwiane przez rodziców - nie odrobił pracy domowej, bo byliśmy w sklepie... on nie ma głowy do nauki, a pani z przedmiotu X zadaje tak dużo, że już czasu nie starcza na resztę...(takie moje wrażenie)


Adaa20-10-2011 21:17:35   [#59]

samodzielny i przygotowany madrze do obowiązków szkolnych uczeń poradzi sobie w sytuacji gdy nagle rodzice, ze wzgledów zawodowych, nie maja tyle czasu

natomiast tragedia jest, gdy do tej pory prowadzony za raczkę dzieciak, niesamodzielny i zdany na rodziców musi znaleźć sie w takiej samej sytuacji


Adaa20-10-2011 21:44:52   [#60]

tak sobie teraz myslę ...

jestem pewna, że rodzice tych niesamodzielnych dzieci wcale nie uważaja, że one sa takie

to jest po prostu ich rzeczywistość

my nauczyciele mamy ogląd przekrojowy i widzimy te dzieci na tle innych

czyli, może byc tak, że w zasadzie tylko my to widzimy

ale jesli proces "odsamodzielniania" bedzie postepował - możemy tez to uznac za normalna rzeczywistość - a to trochę niebezpieczne dla nas - jako ustepujacego pokolenia:-)




post został zmieniony: 20-10-2011 21:52:12
Marek Pleśniar21-10-2011 00:23:11   [#61]

Bardzo ciekawe to na co zwraca uwagę Dyrek:

http://www.ore.edu.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=47&Itemid=923

warto się z ORE w tym wspierać




beera21-10-2011 07:34:00   [#62]

oglądałm te materiały wczoraj w nocy, zainspirowana watkiem

 powinniśmy uzupełnić  poradnik, o ten właśnie aspekt

pomyslimy o tym.

====

Wątek świetny i taki tez pomysł


Rycho21-10-2011 08:56:13   [#63]
masz rację Adaa,

moje doświadczenia w tej materii wskazują na takie właśnie podejście rodziców (opiekunów) niesamodzielnych dzieci.

Oni najczęściej nie widzą problemu i często nie rozumieją o co chodzi, gdy próbuje się im na to zwrócić uwagę.

Ostatnio to przeżyłem przy okazji ślubowania naszych pierwszaków.
-----------------

I zgadzam się z Markiem, ten  program ORE wygląda ciekawie.
izael21-10-2011 08:56:48   [#64]

Szkoła dla Rodziców i Wychowawców to bardzo dobry program.

My szkoliliśmy się według niego 5-6 lat temu, a potem wykorzystywaliśmy go w pracy z rodzicami. Udało nam się nawet zachęcić kilkoro rodziców do uczestnictwa w nim - w poradni. Tylko, że to byli tacy rodzice, którzy refleksje dotyczącą swego rodzicielstwa mają... czyli to, co tu już pisano.

Każde działanie, które sprawi, że postawy rodziców, opiekunów będą bardziej świadome, że dzieci tych rodziców będą mogły dojrzewać, a nie tylko dorastać, jest bardzo na czasie.

Dobrze, że OSKKO wchodzi w takie działania:)

więc, Adoo, dzięki za ten wątek:)

AnJa21-10-2011 09:17:10   [#65]

aha

czyli  trza rodziców w ławki, uświadomiac, poradniczek wydać, edukatorów przeszkolić i w lud wysłac?

upupic znaczy?

mam nadzieję, że lokalninym (forumowym) pomysłodawcom nie o to chodzi

a o emocje - ludzie piją mleko na Ł. nie dlatego, ze smaczne i zdrowe, ale że miało kiedyś  spot

BeataD21-10-2011 09:24:35   [#66]

Uświadamiać - uświadamialiśmy :-)

Poradniczek - czemu nie, chociaż pewnie wystarczy podstawę programową wychowania przedszkolnego dodatkowo dorukować?

 Ale wywołać emocje?  O to już wielka rzecz jest i warta zachodu.

 Na razie się udaje ;-)

Adaa21-10-2011 09:26:22   [#67]

materia bardzo delikatna, więć wchodzić za ostro nie ma co

tak, o emocje, refleksje 

jak coś robię xle to wolałabym sie sama zreflektować- czy to na skutek obejrzanego filmu, spotu, czy przeczytanej lektury - niż gdyby mnie miano zaliczyć do czegoś na kształt grupy ryzyka:-)


Rycho21-10-2011 09:40:50   [#68]
Adaa, my i tak zaliczamy się do takiej grupy, więc już tego nie unikniesz ;-)

A granie na emocjach jest jak wiadomo najskuteczniejszym sposobem na wywołanie własnej refleksji na jakis temat.

Jak widać ten temat już je wywołał, przynajmniej w nas.

Pytanie jak to zrobić u właściwych adresatów?
Marek Pleśniar21-10-2011 10:50:24   [#69]

jak już pisywaliśmy na forum, "na wychowanie tych dzieci jest o 30 lat za późno". 

Rodzice jako adresaci są więc rozpoznani trafnie. Jak jednak zmienić cokolwiek w ich zachowaniu..

Myślę że się tak łatwo nie da, ale kropla draży skałę

Adaa21-10-2011 17:27:07   [#70]

Ponieważ owa kropla zaczęła urastać, działając pod presja czasu uruchomiony został na Fejsbuku profil akcji.

Na chwilę obecną jest to tak zwany starter:-)

Będzie to ewaluowało i będzie organizacyjnie udoskonalane.

Akcja zyskała dwóch bardzo ważnych wspierających: ORE i OSKKO.

Powodzenie tej akcji zalezy również od nas tutaj dyskutujacych i wspierajacych.

Zapoznajcie sie zatem z tym skromnym poczatkiem :

Pozwól mi dorosnąć


post został zmieniony: 21-10-2011 17:32:00
BeataD21-10-2011 17:55:04   [#71]

Co do presji czasu, to dzisiaj w dwu dziennikach trójkowych usłyszałam, że dzieci nie są samodzielne i wypowiedź pani dyrektor i nauczycielek.

 Dlatego też i presja większa :-)

Ala21-10-2011 18:20:09   [#72]
bo media nas tu czytają i to jak widać bardzo skrupulatnie :-)
BeataD21-10-2011 18:28:47   [#73]
Właśnie poszła kilkuminutowa audycja na ten temat w programie trzecim. 
grażka21-10-2011 19:38:09   [#74]
Trzeba wiedzieć, gdzie szukać newsów :)
Marek Pleśniar22-10-2011 10:15:04   [#75]

prasa często korzysta zarówno z naszego forum (nie mówiąc już, że z facebooka)

takie czasy - trza korzystać z tego jako możliwości przebijania się do opinii publicznej:-)

Benigna22-10-2011 11:04:10   [#76]

"Każda niepotrzebna pomoc jest przeszkodą w rozwoju" (M. Montessori)

Warto, by, szczególnie nauczyciele tych najmłodszych wnikliwie przyjrzeli się koncepcji pedagogicznej Montessori [jej cele realizowane są m. in. przez rozwój samodzielności, która dotyczy wyboru rodzaju, miejsca, czasu i formy pracy, z zachowaniem określonych reguł społecznych].


beera22-10-2011 11:44:08   [#77]

a nie mogłabys, Beniu napisać nam kilka rzeczy z tego?

Takich też, na małą kartkę

bo chodzi też o mądrą podbudowę do naszego hasła:)

slos22-10-2011 12:05:05   [#78]
Asiu. Moim zdaniem trzeba to robić wspólnie z największą organizacją rodziców http://stowrodzicow.eu. Kontakt z panem Bogusławem Pasierbskim. Problem jest na tyle powszechny i psychologicznie odrzucany przez "trzydziestoletnich nastolatków", że nalezy się nim zająć bardzo poważnie i mam nadzieję, skutecznie.
beera22-10-2011 12:15:12   [#79]

Każda organizacja rodziców powinna być dla nas cenna - 

uświadomiłeś mi, ze przeciez i ja mam takie kontakty

====

akcją rządzi adaa:)

niech wydaje dyspozycje:))

beera22-10-2011 12:18:44   [#80]

i jeszcze - mam nadzieję, ze Twoj mail na gazecie działa?
napisałam wiad.

9sory, ze tu, ale nie wiem,czy mail działa, a na priv forumowym nie cierpię pisac:)

Adaa22-10-2011 12:19:10   [#81]

skoro muszę ...

w takim razie wydaję dyspozycje abyście sami rzadzili się wedle uznania - byle z pożytkiem dla akcji:-)

........................

bardzo dobry pomysł Sławku

slos22-10-2011 13:10:34   [#82]
Mail działa. Wiadomość dostałem i odpowiediałem. Skontaktuję się ze stowarzyszeniem i myślę że nawiążemy współpracę. :-)
BeataD23-10-2011 16:58:01   [#83]
A nie mógłbyś -Sławku - może, że się tak napraszająco odezwę, narysować coś fajowego na naszą wspólną akcję?????
Ala25-10-2011 23:10:48   [#84]
o! świetny pomysł :-)
dota c27-10-2011 18:42:08   [#85]

Obserwowanie dziecka nie oznacza chodzenia za nim krok w krok. Powszechnie wiadomo, że im dziecko jest mniejsze, a także im mniej wie o nim jego nauczyciel, tym większego nadzoru potrzeba ze względu na potencjalnie niebezpieczne miejsca lub potencjalnie niebezpieczne zabawy. Niemniej ambicje edukacyjne powinny pokonać nadmierne zapędy. Dziecko nie nauczy się troszczyć o swoje bezpieczeństwo, jeśli nie będzie umiało rozpoznać zagrożenia i odpowiednio na nie zareagować.

To cytat z artykułu: Pedagogika - sztuka pokonywania zagrożeń, a nie unikania ryzyka. Ale polecam też inne artykuły:

http://www.frd.org.pl/repository/Dzieci_w_Europie/DE_19_net.pdf


post został zmieniony: 27-10-2011 18:42:28
slos28-10-2011 08:20:14   [#86]
W tych artykułach parę pomysłów na rysunek. Postaram się po długim weekendzie.
Renata31-10-2011 19:58:48   [#87]

Adao, wysłałam Ci kilka szkiców. Pracuję jeszcze nad kolejnym... Czekam na odpowiedź na priv.

Pozdrawiam.

Gaba01-11-2011 08:54:42   [#88]

1. Chciałabym może jakiś znaczek na stronę i podlinkować ten wątek dla rodziców. 

2. Może zrobić gdzieś u nas biblioteczkę dostępnych z zew. tekstów, pt. np. Szkoła dla rodziców, czy cóś, z takimi bon motami - Korczak, tekst policji z Huston, mam chyba i inne jeszcze.

Może się przyda - stary dobry tekst:

1. Od wczesnych lat należy dziecku dawać wszystko, czego tylko pragnie.

2. Trzeba śmiać się z jego nieprzyzwoitych i grubiańskich słów. Będzie się uważać za mądre i dowcipne.

3. Należy je odgradzać od wszelkich wpływów religijnych. Żadnej wzmianki o Bogu. Nie posyłać na religię, nie nakłaniać do Kościoła - gdy dorośnie, samo wybierze sobie religię i światopogląd.

4. Nie wolna mówić dziecku, że źle postępuje. Nigdy! Biedactwo gotowe nabawić się kompleksu winy. A co będzie, gdy później zostanie obwiniony o kradzież samochodu? Ile się nacierpi w przekonaniu, że całe społeczeństwo je prześladuje.

5. Konsekwentnie róbcie wszystko za dziecko: gdy porozrzuca dookoła rzeczy, sami je podnieście i połóżcie na swoim miejscu. W ten sposób nabierze przekonania, że odpowiedzialność za to, co robi, nie spoczywa na nim, lecz na otoczeniu.

6. Pozwólcie dziecku wszystko czytać, wszystko oglądać w telewizji, wszystkiego spróbować. Tylko w taki sposób nabierze doświadczenia i pozna co jest dla niego dobre, a co złe.

7. Kłóćcie się zawsze w jego obecności. Gdy wasze małżeństwo się rozleci, dziecko nie będzie zaszokowane.

8. Dawajcie mu tyle pieniędzy, ile zechce. Niech nie musi ich zarabiać. Byłoby rzeczą tragiczną, gdyby musiało się tak męczyć, jak wy kiedyś.

9. Zaspakajajcie wszystkie jego życzenia. Niech odżywia się jak najlepiej, używa trunków i narkotyków, ma wszystkie wygody. Gdyby odczuwał jakiś brak, nie będzie sobą - stanie się człowiekiem nerwowym, obdarzonym kompleksami.

10. Stawajcie zawsze w obronie dziecka. Obojętnie z kim popadnie w konflikt - z policją, z księdzem, nauczycielami czy sąsiadami. Nie wolno dopuścić, by dziecku wyrządzono krzywdę, tylko ono może bezkarnie krzywdzić innych (poczynając od babci, kolegów itp.).

Jeżeli mimo takiej wolności i przywilejów, jeśli mimo tylu dowodów waszej miłości, dziecko wam się uda i nie wyrośnie z niego chuligan, to nie potrzebujecie winić samych siebie. Zrobiliście sami, co tylko się dało, by je zepsuć. Po prostu dziecko nie zrozumiało waszego poświęcenia.

Policja w Houston, Teksas, USA

Gaba01-11-2011 09:00:48   [#89]

7 przykazań szkolnych

Wojciech Staszewski 30-08-2002, ostatnia aktualizacja 27-08-2002 13:43

Nie da się napisać instruktażu "Jak pomagać swemu dziecku przejść przez szkołę". Psychologia wychowania pozwala jednak na ustalenie pewnych ogólnych reguł, wskazówek. Zebraliśmy je dla ciebie w siedmiu przykazaniach szkolnych.

1 .Nie strasz szkołą

Rodzice często wpajają pierwszoklasistom lęk: "Zobaczysz, w szkole to dopiero będzie". Tak zaszczepiasz dziecku własne złe doświadczenia, nie pomagasz przystosować się do nowych obowiązków.

Choć wydaje się to niezrozumiałe, dzieci w pierwszych latach nauki zwykle lubią szkołę. To miejsce, gdzie dowiadują się fascynujących rzeczy, nabywają magicznych umiejętności czytania, pisania i liczenia. Od wprowadzenia reformy w pierwszych klasach nie stawia się stopni; nie ma więc paraliżującego lęku przed jedynką ani chorobliwej ambicji otrzymywania samych szóstek. Pierwszo-, drugo-, a nawet trzecioklasista może do szkoły chodzić z przyjemnością. A nauczycielka (w tych klasach wszystkich przedmiotów uczy jedna osoba), jeśli ma podejście do dzieci (a w tych klasach to się zdarza), może być dla dziecka i bliską osobą, i autorytetem wprowadzającym w świat wiedzy.

Módl się, by ta bajkowa sytuacja trwała jak najdłużej.

2 .Wspieraj, ale nie wyręczaj

Jeżeli masz taką straszną ochotę znów uczyć się o przewodzie pokarmowym żaby, o równaniach z dwoma niewiadomymi albo o opisach przyrody w "Panu Tadeuszu", zapytaj w pobliskim gimnazjum, czy cię nie przyjmą do pierwszej klasy.

A serio: pozostaw tę naukę dziecku, to jego życiowe zadanie. Jego, nie twoje. Ty możesz dziecko wspierać: pomóż mu znaleźć czas i miejsce na odrobienie lekcji, zainteresuj książką, filmem albo wystawą, która przyda się w szkole, wytłumacz zadanie, kiedy samo sobie nie radzi i przychodzi z prośbą o pomoc. Ale nie odrabiaj lekcji za niego ani nawet z nim. Nie bierz na siebie tego obowiązku - nie zdejmuj go z głowy dziecka.

- Szkoła to dla dziecka nie tylko nauka biologii czy matematyki - mówi psycholog Waldemar Dulęba z poradni Synapsis. - To nauka własnych granic - co potrafię, a czego nie. Nauka dokonywania wyborów (przygotuję się do klasówki czy nie, odrobię lekcje czy nie) - także niewłaściwych. I nauka odpowiedzialności za swoje sprawy, samodzielności. Bo gdzie i kiedy człowiek ma się tego nauczyć? W dorosłym życiu?

Oczywiście większość z nas postępuje inaczej. Domowe popołudnia to poligon: "Odrobiłeś już lekcje? Nie wyjdziesz na podwórko, póki nie odrobisz! Wyłącz ten telewizor i do roboty". Można to zmienić, początek roku szkolnego jest idealnym momentem. Waldemar Dulęba: - Trzeba otwarcie porozmawiać z dzieckiem: "Słuchaj, tu coś nie gra, że ja coraz bardziej chcę, żebyś odrabiał(a) lekcje, a ty coraz bardziej nie chcesz. Ustalmy nowe zasady". A potem trzeba tych zasad przestrzegać, dać dziecku odczuć konsekwencje jego wyborów - także negatywne (jedynka, uwaga).

3 .Schowaj swoje ambicje do kieszeni

To brzmi jak herezja, bo przecież rodzice mają ambicje, żeby ich dziecko zostało lekarzem, muzykiem, inżynierem. Ale psychologia udziela bezdusznej odpowiedzi: trzeba było samemu zostać lekarzem, muzykiem, inżynierem.

Oczywiste jest, że rodzice mają prawo do ambicji wobec dzieci. Ale nie naginaj dzieci do swoich niezrealizowanych marzeń. Chcesz, by córka interesowała się historią, a syn informatyką? To spróbuj ich tym zafascynować. Tylko dopuść też możliwość, że to odrzucą, bo dla nich to będzie nudne.

Przede wszystkim zauważ ich talenty i pomóż je rozwijać. Praca zawodowa zbyt wiele czasu zajmuje w życiu, żeby można było jej nie lubić. A to, że ty uważasz jakiś zawód za wymarzony, nie znaczy, że uszczęśliwi on twoje dziecko.

Thomas Gordon w swoim bestsellerze "Wychowanie bez porażek w szkole") poleca dużą wstrzemięźliwość. Pyta: "Jak rodzice mogą przekazywać swoje wartości?" i odpowiada: "Zostań skutecznym doradcą. Rodzice tylko wówczas mogą zmieniać oparte na wartościach zachowania dzieci, jeżeli nauczą się tego, co praktykuje dobry doradca:

1. Poczekaj, aż cię zaangażują.

2. Bądź odpowiednio przygotowany.

3. Proponuj swoje wartości tylko raz; nie zamęczaj!

4. Pozostaw »klientowi « decyzję co do tego, czy przyjmie, czy odrzuci twoje wartości”.

4 .Mądrze motywuj

Uważaj! Tu się zaczyna domowa psychologia stosowana. Stosując ją, łatwo od wychowania przejść do manipulacji. Ale załóżmy, że potrafisz nie narzucać dziecku swoich ambicji ani nie przejmować odpowiedzialności za jego naukę - chciałbyś tylko zmotywować je do większego zaangażowania. Jak to zrobić? Mądrze. Wielu rodziców myśli, że groźba pasa lub awantury zmotywuje dziecko do nauki.

Nieprawda. Psychologia zna niezwykły eksperyment Jonathana Freedmana. Wziął on dwie 22-osobowe grupy małych chłopców i w jednej kategorycznie zakazał bawienia się atrakcyjnym robotem, a w drugiej tylko poinformował, że to nieładna zabawa. Po sześciu tygodniach przeprowadził potajemną obserwację: w drugiej grupie tylko trzech chłopców bawiło się robotem, a w tej, którą postraszono konsekwencjami, aż trzy czwarte chłopców złamało zakaz.

Od kar lepsze są nagrody, ale tu trzeba równie ostrożnie. Elliot Aronson w "Psychologii społecznej" przestrzega przed "efektem nadmiernego uzasadnienia". Opisuje eksperyment, w którym dzieci otrzymały do zabawy gry matematyczne. Na początku bawiły się nimi chętnie. Po jakimś czasie wprowadzono nagrody za zabawę tymi grami - dzieci bawiły się więc jeszcze chętniej. Ale kiedy nagrody zlikwidowano, dzieci porzuciły te gry.

Mechanizm jest ten sam: zewnętrzna motywacja zabiła wewnętrzną. Raz była to groźba kary, drugi - nadmierna nagroda.

Złotym środkiem będzie drobna na groda - w postaci uznania rodziców, pochwały. Po pierwsze, dziecko będzie miało poczucie, że rodzice interesują się jego życiem. A po drugie, dokona w myśli tzw. redukcji dysonansu poznawczego: "Ta pochwała jest tak niedużą nagrodą. To niemożliwe, żebym uczył się dla tej pochwały. Widocznie robię to, bo to lubię. Tak, lubię się uczyć".

5 .Doceniaj osiągnięcia dziecka

Ważna rzecz: osiągnięcia, a nie stopnie. Jak radzi dr Małgorzata Żytko z Wydziału Pedagogiki UW, nie pytaj dziecka po powrocie do domu: "Co dostałeś?", tylko: "Czego się dowiedziałeś?". A jeszcze lepiej, jak ponoć czyniła matka pewnego noblisty: "Jakie najciekawsze pytanie dziś zadałeś?".

Najgorzej interesować się dzieckiem, tylko kiedy sprawia kłopoty. Wtedy na pewno z roku na rok kłopotów będzie przybywało. Ładnie pokazał to amerykański serial szkolny "Boston Public" nadawany w Polsacie.

Dyrektor przywalony problemami (strzelanina, uczniowie handlujący narkotykami, gangi szkolne) zbywa matkę jednej z uczennic, która interweniuje w sprawie szkolnych autobusów. W drugiej rozmowie kobieta mówi dyrektorowi, że córka (dobra uczennica, śpiewa w szkolnym chórze) nawet nie wie, jak on wygląda. Bo dyrektor nie interesuje się uczniami, którzy nie sprawiają kłopotów. Ponieważ dyrektor jest supergościem, zagląda na najbliższą próbę chóru i jest w szoku, bo myślał, że jego uczniowie to wyłącznie bandyci.

Czy nie zdarza ci się czasami tak myśleć o swoim dziecku? Może zajmujesz się tylko tym, co w jego życiu sprawia ci kłopot?

6 .Nie zastępuj szkoły

Rodzice nie mogą zostać nauczycielami. Dziecko ma czasem w szkole furę kłopotów - z nauką, nauczycielami, rówieśnikami - i musi mieć z tym do kogo przyjść. Jeżeli będzie uważało, że rodzice są po stronie szkoły, to do nich nie przyjdzie i kłopoty zmienią się w problemy: większe zaległości w nauce, więcej agresji wobec kolegów.

Krańcowy przykład "współpracy" szkoły i domu pokazuje nominowany do Oscara polski film "Męska sprawa" - nastoletni bohater przynosi w dzienniczku uwagę, ojciec każe mu ją odczytać, wyciąga pas i zabiera się do katowania dzieciaka. To sytuacja krańcowa, ale chyba każdy rodzic przypomni sobie, jak kiedyś przeczytał uwagę swojego dziecka i natychmiast urządził mu awanturę, zaprzeczając wszelkim wyjaśnieniom dziecka, zanim zdążyło otworzyć buzię.

Poradniki dotyczące rodziców i szkoły zwykle rozpisują się o tym, jak ważna jest mądra współpraca rodziców ze szkołą. Że w rozmowie z nauczycielem należy nie zaprzeczać, tylko krótko określić problem i poszukać rozwiązania, zgodnie z którym obie strony uzgodnią, co będą robić. Najbardziej drażniące w takich poradnikach jest to, że nauczyciele są w nich przepełnieni pedagogiczną mądrością i troską o dobro dziecka - a jeśli poradnikowa rozmowa tylko zaognia konflikt, to dzieje się to przez tzw. blokady informacji ze strony rodziców ("nie chcą słuchać").

A w praktyce? Urszula Moszczyńska, dyr. Poradni Psychologiczno--Pedagogicznej nr 19 w Warszawie, zauważa, że nauczyciel, zamiast powiedzieć na wywiadówce rodzicowi: "Mam problem z czytaniem Jasia", mówi zwykle: "Jaś fatalnie czyta", sugerując rodzicom, że to ich problem. Zdaniem dyr. Moszczyńskiej należy tę sugestię zignorować i zastanowić się z nauczycielem, co szkoła i dom mogą robić, żeby poprawić czytanie Jasia.

Może ci się jednak zdarzyć, że naczytasz się takich porad i nabierzesz ochoty na współpracę ze szkołą. I kiedy nauczycielka napisze uwagę w dzienniczku, że "twój syn nie odrabia prac domowych", a ty w odpowiedzi zaproponujesz kilka pomysłów współpracy, dyrektor cię wezwie i zacznie krzyczeć, że masz nie pouczać nauczycieli. Co wtedy?

Waldemar Dulęba: - Kiedy nauczyciel mówi: "Proszę wziąć się za dziecko", należy powiedzieć twardo: "Nie". Niestety, rodzice łatwo dają się wpędzić w poczucie winy. Uwagi nauczyciela odbierają jako złą ocenę swojego rodzicielstwa i starają się obiecać poprawę. A dom nie może stać się przedłużeniem szkoły, nie może być dla dziecka kolejną opresyjną instytucją.

7 .Ufaj dziecku

A jeszcze dosadniej: nie ufaj szkole. Nie daj sobie wmówić, że twoje dziecko jest okropne i złym zachowaniem burzy szkolny porządek. Pomóż mu się odnaleźć w tym porządku, pewna dawka konformizmu jest potrzebna w życiu społecznym. Ale stój po jego stronie, nie prowadź wojen o szkołę.

Tylko nie rozpoczynaj innej wojny: ze szkołą. Jeżeli idziesz na wywiadówkę, nie oskarżaj wychowawcy, że jest niesprawiedliwy, że za dużo zadaje czy za dużo wymaga. Nie przychodź do niego jak prokurator. Bądź raczej jak adwokat swojego dziecka. Może wtedy wychowawca zostanie twoim sojusznikiem.

Adaa01-11-2011 18:49:53   [#90]

dzieki Gaba za przypomnienie

wklejam je tam gdzie zaczynamy gromadzic ciekawe teksty :

http://www.samodzielnedzieci.pl/strona=lektury

Gaba01-11-2011 19:01:02   [#91]
Aha, Adaa, przepraszam - jestem może troszkę zawieszona, prostuj mnie i podpowiadaj. Trzeba chyba opisać tekst Staszewskiego, bardzo go lubię (tekst, nie Staszewskiego, Staszewskiego nie znam), ze przykazania są z GW. 
Adaa01-11-2011 19:07:46   [#92]

Gaba, ja Cie nie mam co prostowa:-)

a w kwestii podpowiedzi mamy to co wkleiłam powyżej i to : http://www.facebook.com/SamodzielneDzieci


Gaba01-11-2011 19:15:39   [#93]

Na naszej szkolnej stronce www już wkleiłam linka. 

Może jeszcze np. półka z lekturami, polecanymi książkami - dla dzieciaków i dla nastolatków... są dobre książki, takie, co się je pochłania, a dzieciaki są traktowane jak samodzielni ludzie na miarę swojego wieku.


Power407-11-2011 20:09:49   [#94]

Niezależnie od wszystkiego o czym mowa w tym wątku domagam się zmian systemowych i prawnych. Domagam się debaty społecznej na temat państwowego szkolnictwa, służby zdrowia, policji...

Tylko czy ktoś widzi jeszcze sens takiego działania?

Chyba CEO się tym już zajmowało, a OSKKO?


Marek Pleśniar07-11-2011 21:04:24   [#95]
jakie zmiany "systemowe" masz na myśli?
Power408-11-2011 20:56:59   [#96]
wykasowałam :to nie ten wątek

post został zmieniony: 08-11-2011 21:00:38
Adaa12-11-2011 10:03:18   [#97]

zajrzyjcie tam od czasu do czasu : http://www.facebook.com/SamodzielneDzieci

nazbierało sie sporo ciekawych artykułów, które warto przeczytać lub polecac do przeczytania

zachęcamy tez do aktywności:-)

hanabi12-11-2011 21:20:51   [#98]

Adoo

gratuluję:)

 

Adaa13-11-2011 11:33:11   [#99]

 Dzięki:-)

Na razie to wszystko w powijakach, ale mamy ( bo nas jest więcej) nadzieje, że się rozwinie.
Temat potrzebny choć kontrowersyjny - tak jak Jacek napisał w innym watku, może czas przejśc od Gordona do Dobsona.

Power414-11-2011 20:02:39   [#100]
Dziękuję wszystkim z pasją!
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]