Forum OSKKO - wątek

TEMAT: "Pozwól mi dorosnąć" - refleksje o samodzielności dzieci
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
Adaa19-10-2011 20:27:53   [#01]

Od jakiegoś czasu zauważamy (na podstawie obserwacji w szkole), ze dzieciaki sa coraz mniej samodzielne.

Zjawiska, które nie miały miejsca kilka lat wstecz teraz są coraz bardziej zauważalne.

Stołówka szkolna - najmłodsze dzieci maja trudności ze zjedzeniem posiłku w miare sprawny sposób, oczekują pokrojonego w kostkę kotlecika, posługiwanie sie nożem i widelcem jest dla wielu zadaniem bardzo skomplikowanym. Jedzą niechlujnie, albo w pospiechu , albo tak wolno, że nie starcza im przerwy obiadowej. Nie potrafią wbić słomki w kartonik.

Szatnia - rzadko sie zdarza by młodsze dzieci potrafiły sznurować buty, by umiały poradzić sobie z suwakiem przy kurtce. Nawet założenie wsuwanych kaloszy to problem. Najczęściej widzę takie obrazki: dziecko siedzi na ławce jak mumia a matka albo babcia ubieraja, rozbierają, szaliczkują, czapeczkują itd. Dziecko siedzi jak bezwolny muminek, wyciaga tylko posłusznie to jedna rączke, to drugą.

Dojscie do szkoły - najlepiej by było aby wejścia do szkoły były budowane na zasadzie Macdrive-wów - tak by rodzice mogli podjechać autkiem pod same drzwi wejsciowe.

Wejście do klasy - rozdzice towarzysza dziecku do samej ławki, rozpakowują, układają książki, czekaja pod klasą az do dzwonka - wczesniej usciski, buziaczki, obejmowania jak na dworcu przed podróżą.

Odbieranie dzieci - kolejka juz pod drzwiami klasy - plecak jest natychmiast przechwytywany, dziecko prowadzone do szatni i znów bałwanek wyciagajacy jedną raczke, potem drugą.

Wycieczka szkolna - nie wystarczy, że nauczyciel powie, że powrót 14.30 i wtedy odbieramy dziecko ze szkoły, trzeba jeszcze wykonac telefon do nauczyciela ( ze dwa razy w trakcie wycieczki)

Zabawa choinkowa - miejsca mało, ale nic nie stoi na przeszkodzie by zabrać połowę powierzchni przeznaczonej na zabawę dzieci by móc filmować, fotografować, poprawiać korony królewnom, a królewiczom berła. Jakby nie mozna było zastawić dziecka i po niego potem przyjść.

Żywność - prywatne, litrowe butle z piciem, co najmniej dwa pojemniki (kanapka i owoce), jakby nie mozna było w jednym (picie dostępne w szkole)

Rowerkiem do szkoły - bardzo fajna sprawa, nie?, ale chyba nie za fajna gdy rowerek jest prowadzony przez babcię a na bagazniku siedzi wnusio - pochył rowerka 30 stopni, wnusio równoważy odchyłem takim samym. Inna opcja podróżowania rowerkiem - dziecko siedzi na swoim rowerku, niekoniecznie musi pedałować, a dorosły trzyma kierownicę;-)

Mycie rączek - jak już nauczą sie odkrecać kran, to trochę trwa zanim zauważą, że  wyciagnięcie mokrych raczek przed siebie nie jest równoznaczne z pojawieniem sie mamy z recznikiem.

Przykłady mozna mnożyć. Zatrważające jest to wszystko. Nieporadność dzieci, spowodowana nadopiekuńczością to juz niemal jak choroba.

Ale z drugiej strony ...

Aż dziw bierze, ze te same dzieci, w sytuacji gdy trzeba np. zająć miejsce w kinie, albo zająć miesce przy lepszym komputerze potrafią stratować kolegów i nauczyciela by byc pierwszym na miejscu:-)

Jestem podstawowa, naprawdę współczuję koleżankom z przedszkoli - bo domyslam sie, że ja już mam dzieci trochę "odchowane".

Szkoda mi takich dzieciaków, bo widzę jak dziwnie się czują gdy widzą kolegów nie wychowywanych pod takim kloszem.

One czują się gorsze, w przeciwieństwie do ich nadopiekuńczych rodziców, którzy czują się super rodzicami - w porównaniu z rodzicami Jasia, który nie dość, że musi przydylować do szkoły sam, to jeszcze nie ma go kto ubrac i rozebrac w szatni;-)

Tylko, że Jasio za rok, dwa, zbuduje szałas, naprawi sobie sam rowerek, dziadkowi i babci pomoże w ogrodzie, psiakowi ociepli budę - z czego będzie bardzo dumny.

Jak był czas to nie było czasu - tak to mozna podsumować w kontekście usamodzielniania dzieci.





post został zmieniony: 19-10-2011 20:30:25
ola 1319-10-2011 20:34:50   [#02]

Gorzka prawda, ale prawda. U nas w szkole, aby rodziców nie dopuścić na dywany, to trzeba było dodatkowe drzwi zamontować i cerbera przy nich ustawić :(

Poza tym coraz gorzej z manipulowaniem, wyobraźnią przestrzenną, wogle z wyobrażaniem sobie czegokolwiek. Jak mówię zamknijcie oczy i zobaczcie liczbę, to połowa klasy ma otwarte oczy i tej liczby nie widzi :)

Ech, co tu zrobić z naszym modelem nauczania i wychowania ....

Power419-10-2011 20:36:02   [#03]

Tym razem mnie zaintrygowałaś Adaa:-)


Adaa19-10-2011 20:37:58   [#04]
Tym razem nie sposób sie ze mna nie zgodzić - po prostu:-)
Bas19-10-2011 20:47:03   [#05]

Wszystko prawda, niestety. Ja wspomnę o stronie "dydaktyczno-społecznej": znikoma wiedza o świecie - nawet tym najbliższym, skromne myślenie przyczynowo-skutkowe, umiejętności społeczne- żadne, czubek własnego nosa. Nie wspomnę o "dzień dobry" szatniarce (w ogóle obsługa to dla nich ludzie-cienie!). Straszne. I cóż z tego, że wysyłają sms-y i zmieniają pilotem programy.

Czarno to wszystko brzmi, prawda. Mam takie myśli, które  jednak nie osłabiają mojego entuzjazmu :-)

DYREK19-10-2011 20:48:30   [#06]

Szkoła dla Rodziców” 

motto: Wychowywać to kochać i wymagać.

http://www.ore.edu.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=47&Itemid=923

może warto w szkole skorzystać z powyższego programu

Adaa19-10-2011 20:50:49   [#07]

Czasami wydaje mi sie, ze rodzice nie zdaja sobie sprawy z tego, ze ich dzieci sa niesamodzielne. Nauczyciele, na tle populacji, widza to ostrzej.

Moze warto rodzicom to uswiadamiać?


Bas19-10-2011 20:53:33   [#08]
Korzystałam. Problem nie tyle w dzieciach, co rzecz jasna w rodzicach. Dziwne to pokolenie. Uciekałam się nawet do chytów z darmowym aerobikiem, żeby mamusie wysłuchały kilku mądrych słów przed spoceniem się. Nic, kilkuosobowe zainteresowanie. A tak mało wiedzą! Może by im ulotki dawać na porodówce, zamiast "Gotowania na lodzie" zrobić "Poradnik rodzica" prowadzony przez celebrytów? Takie zupełnie proste informacje, no już nie wiem...
Adaa19-10-2011 20:55:43   [#09]

o fajnie Dyrku, ze to wkleiłeś

znam doskonale  „Jak mówić do nastolatków, żeby nas słuchały...." - siegnęłam po tę pozycje bez przekonania ( zarozumiały belfer:-))

jednak wiele razy mi pomogła prywatnie - np. taka sytuacja - do szału doprowadzało mnie "dlaczego??" (dlaczego nie mogę, a inni mogą, dlaczego nie pozwalasz, dlaczego , dlaczego...)

w książce jest rada : "W takich sytuacjach odpowiedz na "dlaczego????" - "Bo Cię kocham i martwie sie o Ciebie"

wobec siły takiego argumentu mieknie kazdy nastolatek:-)

Bas19-10-2011 20:58:47   [#10]
Gordona przerabiałam dawno, też się sprawdzał. Ale dlaczego jak mam prostować to, co skrzywia dom? Nie prościej od razu robić dobrze? Nie mam tu na myśli rodzin patologicznych, z problemami (od tego jesteśmy), ale to, o czym zaczęła Adaa, jest już normą w szkole. Pora chyba na duże zmiany, nie na programy.
Adaa19-10-2011 20:59:10   [#11]

Własnie Bas - co z tym robić?

Myslę, że cykl programów edukacyjnych dla rodziców- poruszajacych ten problem byłby ok.

Ale niechby go emitowano w odpowiednim czasie antenowym

Trudna sprawa z tym uswiadamianiem.
 Zwrócenie uwagi wprost nie wchodzi w grę- zaraz sie poobrażają. Mówienie ogólnikami sprawia, że widza problem u innych lecz nie u siebie.

izael19-10-2011 21:02:45   [#12]

Mamy podobne obserwacje.

Też próbujemy z rodzicami rozmawiać, pracować w różny sposób. Są spotkania indywidualne i spotkania dla rodziców z psychologiem i nasze pomysły na rozmowy z rodzicami o samodzielności właściwej dla etapu rozwojowego dziecka, na spotkaniu otwartym w lutym/marcu przed wejściem dzieci do szkół rozdajemy materiały, rozmawiamy o tym, co dziecko powinno umieć w zakresie samoobsługi...

Pracujemy najintensywniej z rodzicami najmłodszych dzieci, bo wydaje nam się, że tam najwięcej jeszcze można zmienić... zobaczymy...

Wprost też mówimy, ale w rozmowach indywidualnych. Tu efekty różne.

Bas19-10-2011 21:03:47   [#13]
A nie myślisz, że należy zacząć bardzo wcześnie? Szkoła średnia, wdż lub inne lekcje rodzinne. Podstawy: od konieczności zapisu dziecka do szkoły (nie wiedzą, że trzeba), po podstawy psychologii i pedagogiki, z odrobiną socjoligii. Wszystko łatwo i przyjemnie. Czasami ogarnia mnie taka bezradność...
Adaa19-10-2011 21:08:13   [#14]

Bas, tu masz dobry pomysł. Młodzież, w tym wieku (szkoła średnia) doskonale potrafi powiązać fakty przedstawiane im, z faktami z własnego zycia.

Może utożsamią sobie swoje ograniczenia na róznych etapach zycia ( o ile pamietają) z tym jak reagowali/ wychowywali ich rodzice, by w przyszłości nie powtarzać ich błędów.


Bas19-10-2011 21:10:50   [#15]
Zamiast nawijać o przyjaźni i naturalnej antykoncepcji....
Adaa19-10-2011 21:16:14   [#16]

narastajacy brak samodzielności dzieci i obnizenie wieku szkolnego - to jest problem, a nie baza szkoły jak się o tym pisze

to jest ogromny problem - związany również ze zwiekszonymi obowiązkami szkoły , a w szczególnosci nauczyciela

Power419-10-2011 21:18:27   [#17]

obowiązki szkoły...


Bas19-10-2011 21:19:52   [#18]
Ciekawe, że nikt nigdy nic nie "wypominał" rodzicom! Obowiązki szkoły, psiakrew. No cóż, wyborcy.
Power419-10-2011 21:20:23   [#19]

wykasowałam


post został zmieniony: 19-10-2011 21:20:50
Bas19-10-2011 21:22:34   [#20]
Nie kasuj, wyżal się, jako i ja robię... No chyba, że chciałaś mi "wypomnieć".
Power419-10-2011 21:39:31   [#21]

Napiszę coś i będzie " wątek poboczny";-)

a już kiedyś w aspekcie matematyki o tym pisałam


Adaa19-10-2011 21:49:11   [#22]

 Poczytałam o tym co wkleił Dyrek:

Jakie trudności mają rodzice w pozwalaniu dziecku na samodzielne działanie?

Podczas zajęć Szkoły dla Rodziców i Wychowawców (są to warsztaty umiejętności wychowawczych, opartych na koncepcji Thomasa Gordona i książkach A. Faber, E. Mazlish) najczęściej padają następujące odpowiedzi:

  • lęk, że zrobi sobie krzywdę,
  • jest to dla niego za trudne,
  • brak czasu/cierpliwości opiekunów na powolne, często nieudane próby, wykonania czynności,
  • w ocenie rodzica dziecko jest niezaradne bądź nieodpowiedzialne i koniecznie wymaga pomocy,
  • przekonanie, że jeszcze się w życiu napracuje

    ...........................

    a wiecie, ze jest przysłowie : "Gdzie za dobra matka, tam leniwa córka"
    :-)

post został zmieniony: 19-10-2011 21:49:53
gosiaes219-10-2011 21:56:39   [#23]

kurrr..........

a ja myślałam ,że to tylko u mnie tak jest -

A czy mogę powiesić na bramie "zakaz wjazdu - nie dotyczy pracowników szkoły"? Bo przecież dziecko należy dowieść do najkrótszego odcinka szkoła - samochód!!!!!!!

--------

u mnie tydzień temu były właśnie na podobny temat warsztaty dla rodziców - przyszły 3 osoby, słownie trzy ... wstydziłam się po prostu...



post został zmieniony: 19-10-2011 21:59:01
Power419-10-2011 22:01:42   [#24]

pewnie byli to Ci najbardziej świadomi, którzy wiecznie dumają

co jeszcze mogliby zrobić;-)

warsztaty dla rodziców...



Gusia19-10-2011 22:03:33   [#25]

Adoo przykre to, ale prawdziwe...

Jako mama 2,5 letniej dziewczynki (byłam "wstrętną i wyrodną matką" - stwierdzenie babci), zapisałam dziecko do przedszkola. Dla dziecka w takim wieku był oczywiście warunek: załatwia sama swoje potrzeby, sama je, sama się rozbiera do leżakowania... Wszystko zostało spełnione, więc przyjęto Olcię w szeregi "Biedronek". Jak się potem okazało 4 latki miały pampersy, panie musiały je karmić... 

To rodzice wyręczają swoje dzieciaki w różnych rzeczach, robiąc im przy tym wielką krzywdę. Ola śmigała nożyczkami i cięła co popadnie, tego czego nie wolno było - też się zdarzało, ale wyrobiła rączkę...

Dziś usłyszałam od pani z grupy zerowej, że 1,5 godziny "starali się wycinać" i... efekt marny...

Kiedyś przyszła do mnie mama zerówkowicza z pytaniem, czy ma z nim popracować na komputerze, bo czegoś tam nie zrobił... Zatkało mnie... odpowiedziałam z uśmiechem, by dała czas jemu i mnie...że się uczy przez zabawę... By osiągnąć sukces, musi także przejść przez porażki. Czasem się łezka pojawi, bo serduszka nie dostanie... na kolejnych zajęciach się stara i wtedy to doceniam. Zdarzają się też tacy rodzice, którzy najchętniej siedzieli by w sali i rysowali za swoje pociechy:(

Prawie przez cały wrzesień słyszałam: "Ja nie umiem", "Ja nie potrafię"...  Te słowa w rodzicach wyzwalają chęć wyręczenia z wszystkiego czego się tylko da. Coraz rzadziej słyszę te słowa, częściej się zdarza - huuuuraa udało się.



post został zmieniony: 19-10-2011 22:04:43
Power419-10-2011 22:04:05   [#26]

Czy dzieci chodzą z klasą pieszo?

Macie zastrzeżenia rodziców??

Np.do ubrudzonej kurtki podczas zabawy na świeżym powietrzu?

DYREK19-10-2011 22:10:40   [#27]

Rodzice moich uczniów, to dawni moi uczniowie.

Co źle zrobiłem ?

Adaa19-10-2011 22:27:20   [#28]

Cos tam pewnie i źle zrobiłeś:-)

Mysle jednak, że panuje pewien "trynd", który przejawia sie w tym, że na ocenę siebie - jako rodzica - ma wpływ to ile jestem w stanie dac dziecku.

Z tym, że owo dawanie rozumiane jest jako wyręczanie.

Albo moze po prostupośpiech ma wpływ na postawy rodzicielskie - szybciej nakarmie ja, szybciej bedzie jak ubiorę, niż ma się sam ubierać....szybciej, szybciej, szybciej

jak juz pisałam, pewien Hiszpan (po wizycie w Polsce) stwierdził, ze Polacy nie chodza ale biegają - jak twierdzi- nie wytrzymałby tempa życia w Polsce

no, ale to Hiszpan- fiesta, sjesta i maniana:-)

Power419-10-2011 22:35:21   [#29]

Adaa: 'Albo moze po prostu pośpiech ma wpływ na postawy rodzicielskie - szybciej nakarmie ja, szybciej bedzie jak ubiorę, niż ma się sam ubierać....szybciej, szybciej, szybciej"

to tez częste przypadki moim zdaniem

Adaa19-10-2011 22:37:10   [#30]

tak sobie myslę, gdyby przy ocenie dojrzałości szkolnej brać pod uwagę (ale rzetelnie sprawdzić) stopień samodzielnosci dziecka, to blado by ta diagnoza wypadała 


tak sobie dumam, że  bardzo przydałaby sie ogólnopolska kampania społeczna "Pozwól dziecku na samodzielność!"

może aktywiści z "Ratuj maluchy" by sie właczyli ;-)

(nazwy pasują do siebie, choć idee pewnie mniej)


post został zmieniony: 19-10-2011 22:40:15
Power419-10-2011 22:43:18   [#31]

czy dzieci klas I-IV mają problemy czasem jeszcze z wiązaniem sznurówek w trampkach? Są długie, ...

W domach są najczęściej rzepy?

Adaa19-10-2011 22:45:14   [#32]

no mają, no są

ale dlaczego zadajesz te pytania?

no, chyba, że to taki retoryczny styl:-)

hania119-10-2011 22:58:25   [#33]

Zastanawiam się, jak to się dzieje, że rodzice nadopiekuńczy nagle pomiędzy 14-15 rokiem życia pozwalają dziecku na wszystko? Gdzie jest przyczyna radykalnej przemiany, którą przechodzi większość, która:

- nie interesuje się, jaką szkołę średnią wybierze dziecko - nie analizuje planów, predyspozycji, możliwości...

- akceptuje pijaństwo nastolatków (wszyscy piją, a to w końcu lepsze niż narkotyki)

- akceptuje imprezowanie do białego rana i niewracanie na noc do domu

- nie ma nic przeciwko inicjacji seksualnej nastolatków i urządza huczne weseliska w pierwszej klasie szkoły średniej

- nie panuje nad frekwencją dzieci i z miłością i zrozumieniem usprawiedliwia wszystko - jak leci

Ala19-10-2011 23:16:09   [#34]

małe dzieci - mały kłopot, rodzice jeszcze dają radę wyręczać,

jak kłopot ma 15 lat to już nie chce być wyręczany a samodzielnie żyć jeszcze nie potrafi

i to rodziców już przerasta, więc zostawiają, pozwalają, nie dopilnowują - tak jest po prostu łatwiej

taka strusia polityka, głowa w piasek :-(

Power419-10-2011 23:25:26   [#35]
eeeeee jak kłopot- to tylko: szkoły
Adaa20-10-2011 12:30:31   [#36]

dobrze to ujełyscie Ala i Hania

pamietam gdy wkurzona dawałam córce reprymendę, za bałagan w pokoju, wytykałam, że jej rówieśnica Monia, sprzata cały dom na świeta a jej matka nie wie co to mycie okien , moja latorośl ze spokojem mi odpalała - " Mamo, ale Monia była do tego przyzwyczajana od dziecka";-)

tez nie uniknęłam błędu wyręczania dziecka, na szczęście w porę się zreflektowałam

pamietam ile mnie kosztowało nie zaglądanie do plecaka, czy torby gdy moje dziewczyny gdzieś wyjeżdżały (przyjęłam zasadę - pakujesz się sama, jak nie pomyslisz co jest niezbędne - to ci tego zabraknie, lecz nastepnym razem zapamietasz)

ba! jedna to nawet potrafiła spakować sie na wojnę:-)) (po każdej utarczce, pakowała jakiekolwiek graty w cokolwiek i szła do furtki ... postała, postała i wracała. Pytana "a TY gdzie???!", zawsze odpowiadała "na wojnę!!! - to był okres pomiedzy 4-6 rokiem zycia

hania20-10-2011 12:52:43   [#37]

cudny wątek, milion myśli mi się nasuwa, ale nie mam teraz czasu ( pośpiech;-)))

 Ada #30 - super pomysł po mojemu...

hania1 - w całej pełni podzielam Twoje myśli

a jakby tak jeszcze na naukach przedmałżeńskich parę rzeczy, o których tu piszecie mówili, a nie tylko o miłości - bo ją każdy pojmie inaczej i o kalendarzyku.....

annamaria20-10-2011 13:18:04   [#38]
nie mam małych dzieci ani swoich ani szkolnych ale czytalam z wieeeeeeeelkim zaciekawieniem , bo samodzielności uczyłam się na ostro.../ do przedszkola poszłam mając 2,5 roku po wielkich staraniach rodziców, bo pracowali, a teraz mnie oboje zostawili i siedzą gdzieś na chmurach:) ale sobie dobrze radzę i nawet dyrektorem zostałam , a wiedząc to pękliby z dumy:)/
Adaa20-10-2011 16:04:37   [#39]

ciekawy wpis zrozpaczonej matki :

Dziecko wydalone z przedszkola, ponieważ nie robi kupy.

Syn Poszedl do grupy 3 latkow, wczesniej chodzil do żłobka. Jednak w dalszym ciagu zdarza mu sie nie sygnalizowac kupy. (chociaz w domu zdarza sie to bardzo zadko, musi sie zabawic itp.) jednak pani dyrektor poinformowala mnie, ze od pazdziernika wypisza dziecko, i jak sie nauczy wtedy ewentualnie moga mi go przyjac w grudniu. Argumjentem ich jest statut w ktorym pisze, ze dzieci 3 i 4 letnie sygnalizuja swoje potrzeby. Jak by sie uprzec to moj syn dopiero 30 grudnia konczy 3 lata. Jestem zalamana, poniewaz od pazdziernika zaczynam kolejny rok studiów dziennych i nie bede miala co zrobic z dzieckiem;/

 .............

pani studentka, nie potrafiła w ciągu długich wakacji nauczyć dziecko 3 letnie sygnalizowania

zgroza

krasnoludek zadyszek20-10-2011 16:20:10   [#40]

Ale jednak jest światełko w tunelu - takie dziecko niesamodzielne i nienauczone prac manualnych się jednak kiedyś douczy, jak mu się zechce, i to nawet w szkole. Mnie dziś  koleżanki z pokoju nauczycielskiego pokazały, jak robić lewe oczka na drutach i teraz się uparłam, że wydziergam szalik, mimo że od pierwszego z drutami zetknięcia w 5 klasie podstawówki prezentowałam manualny debilizm (przymusowe robótki ręczne na ZPTy robiła za mnie babcia) i niechęć maksymalną. Co prawda sznurówki nauczyłam się wiązać nieco wcześniej niż w wieku lat 33, podobnie zakładać kaloszki, a i z sygnalizowaniem różnych potrzeb sobie radzę:-)).

P.S. Żeby nie było - nie nabijam się z tego, co powyżej, bo faktycznie opis Adyy brzmi przerażająco. Ale chciałam się pochwalić i dodać Wam otuchy, że może i Wasi podstawówkowicze opanują niedługo zasady oszaliczenia i oczapkowania.

Adaa20-10-2011 16:24:27   [#41]

No jasne, ze w końcu sie nauczą - bo się uczą:-)

Ale widzisz Krasnoludku, moze gdybyś umiała te lewe oczka robić wczesniej, dziś miałabyś czas na naukę splotu francuskiego:-)

grażka20-10-2011 16:31:40   [#42]

Rodzice - nie wszyscy, oczywiście - nie chcą naszej pomocy. Są zadziwnieni, że potrafią się same ubrać - na ogół dzieci w czterolatkach w klasie wszystkie to już potrafią :) w domu ubranka składa mama. Mama sprząta zabwaki - i często oczekuje, że w przedszkolu zrobi to za dziecko personel.

Zwłaszcza teraz, gdy "przełomowe" minuty (na styku godzin) mają znaczenie.

Po każdych wakacjach 70% dzieci - które już trzymały sztućce prawidłowo - wraca do małpiego chwytu. Za to całkiem niedawno wysłychałam w pociągu tyrady oburzonej babci, że w przedszkolu nie nauczyli, jak trzymać łyżkę. No zgroza bierze, co te nauczycielki robią! (a raczej czego nie robią :)

ech... tak to bywa. I jest coraz trudniej - pokolenie pampersiaków - nosiłoby pieluchy i do 5 roku życia, jakby pozwolić. 

W przedszkolu uczę, utrwalam i wymagam. Rodziców na siłę nie wychowuję :)


post został zmieniony: 20-10-2011 16:32:45
BeataD20-10-2011 17:05:40   [#43]

Mnie się podoba bardzo pomysł akcji ogólnopolskiej. Zwłaszcza, że dobrze by się wpisała w (eksploatowany do nieprzytomności przed wyborami) nurt nieprzygotowanych do przyjęcia młodszych dzieci szkół.

I zwłaszcza dlatego, że mniejsza samodzielność dzieci dotyka nas bez względu czy przyjdą do szkół sześciolatki czy tylko mniej samodzielne siedmiolatki. I na pewno ma wpływ na to, z czym gorzej sobie radzą nasi uczniowie czyli z rozwiązywaniem problemów.

Skoro już od najmłodszych lat .... i tak dalej w duchu pierwszego postu Adyy.

No to może zabierzmy się do takiej akcji? Czy ktoś wie, jak się to robi? 


post został zmieniony: 20-10-2011 17:06:24
Power420-10-2011 17:25:51   [#44]
ooo
Adaa20-10-2011 17:31:46   [#45]

W takim razie - na wszelki wypadek - rezerwujemy sobie wyłaczność na pomysł i późniejszą jego realizację.

Zainteresowane akcją podmioty winny kontaktować się w sprawie ewentualnej współpracy z biurem Oskko.

Power420-10-2011 18:53:32   [#46]

:-)))

jeden z lepszych wątków ostatnich czasów:-)

czas na zmiany?

tak, nauczyciele widzą to ostrzej, na tle całej populacji,

Macie rację: przed przedszkolem i nauczaniem zintegrowanym stoją nowe wyzwania

Proponuję także ulotki informacyjne dla rodziców

Można zaprosić do współpracy Panią Zawadzką,

Panią Annę Marię Wesołowską?




post został zmieniony: 20-10-2011 18:53:50
grażka20-10-2011 18:55:52   [#47]
super nianię? To ja dziękuję.
hania120-10-2011 19:14:37   [#48]

A do średnich szkół kogo? Czy jest jakiś sposób na edukowanie rodziców "dorosłych " dzieci? Walczymy z niską frekwencją i motywacją do nauki, a rodzice piszą usprawiedliwienia, bo dziecko "ma jazdy" (prawo jazdy robi zamiast chodzić do szkoły) albo musi iść z mamą na targowisko kupić spodnie. Młodzian mówi do matki "Skończ pie...ć", a mama tłumaczy, że był wcześniakiem, dlatego nie umie się nauczyć i się łatwo denerwuje. Większość nastolatków żyje od poniedziałku do czwartku na trzeźwo. W piątek rozpoczyna się impreza. 

Zadajcie uczniom szkoły średniej pytanie: "Czym się interesujesz?". Większość nie potrafi odpowiedzieć. Czy rodzice tego nie widzą?

Ja chcę Supernianię dla nastolatków.

Power420-10-2011 19:27:06   [#49]

Superniania nie? W towarzystwie specjalisty edukacji prawnej? Specjalistów z innych dziedzin?

Znasz kogoś innego kto w domu  sprawdza jak radzi sobie rodzic z wyzwaniami?

Masz prawo uważać, że nie jest właściwa osobą, nie zadałabyś chętnie paru pytań?

rzepek20-10-2011 19:31:44   [#50]

A może to pytanie : "czym się interesujesz" -trzeba najpierw zadać rodzicom??:(

Od kogo dzieci mają się uczyć, kogo brać za przykład?

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]