Forum OSKKO - wątek

TEMAT: TVN dziś o 19.45
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ][ 5 ][ 6 ][ 7 ]
RomanG09-09-2003 18:35:34   [#151]

:-)

Mówią, że najskuteczniejsza praca wychowawcza możliwa jest w szkole, w której dyrektor wszystkich swoich uczniów zna z imienia i nazwiska.
janzg09-09-2003 18:45:50   [#152]
O TAK :-)
ponad 30 lat temu w takiej szkole pracowałem (sam jeden), liczyła we wszystkich 4 klasach 26 uczniów, wszyscy byli wspaniali.

myślę, że odpowiedź na wyżej postawione pytanie, może dać wiele do myślenia nie tylko szkole toruńskiej ale również nam wszystkim na temat systemu, w którym funkcjonujemy.
Małgoś09-09-2003 18:50:02   [#153]
mnie sie w ogóle wydaje,że to nieporozumienie mówić o wychowaniu w zespołach ludzkich,gdzie  zamiast twarzy ma się przed oczami ...masy, tłum itd
beera09-09-2003 19:17:29   [#154]

janie :-))

Cholernie mi sie podoba Twoje pytanie:-)
RomanG09-09-2003 19:40:28   [#155]
Wypowiedź internauty rzucająca więcej światła na tę szkołę:

"Pracowałem w tej szkole 2 lata temu. Niestety takie rzeczy zdarzały się tam często, ale bez kamery. Kto młody i bardziej zaradny, ten szybko odchodził. Do tej pory dyrekcja ma problemy ze skompletowaniem kadry. Zawsze można tam liczyć na extra nadgodziny i pracę. To, co mówi dyrektorka, mam nadzieję że juz eks, to bzdury. Pamietam jak sama na radę przyjeżdżała autobusem, bo bala się, że jej auto porysują, tak też robili wszyscy zmotoryzowani n-le. Wielokrotnie słyszałem jak uczniowie zwracają się do innych n-li i dyrekcji: ty k...wo, pi...do. Nauczyciele czują się zaszczuci i zniewoleni w tej szkole. O podobnej słyszałem Gimnazjum nr 22 też przoduje w tego typu aferach.
A nauczyciele mówią: taki wiek, nie wiedzą co czynią itp. "

I jeszcze jedna, dla mnie symptomatyczna:
"Winimy uczniów, nauczyciela, dyrekcję szkoły, system, wychowanie itp., a nikt nie wymienił dziennikarzy, którzy bardzo często na łamach prasy piętnowali nauczycieli, że biednym "dzieciom" zabrania się nosić 10 kolczyków, że zakaz noszenia ubiorów wskazujących na subkulturę, to jest szykanowanie, że rygor i dyscyplina to zamach na wolność obywatelską, że biedne dzieci muszą mieć większe prawa od nauczycieli, że dzieci muszą się uczyć i za chuligaństwo nie można ich wyrzucić ze szkoły itp.
Gdzie są teraz ci pseudodziennikarze, który nigdy nie uczyli takiej młodzieży, a potrafili dawać piękne rady i rozgrzeszać wszelkie draństwo.
TO, co się stało, to jest dopiero początek, obym nie był złym prorokiem."

Podrzucam jeszcze link.
Sąd rodzinny za zamordowanie sąsiada


Ciekaw też jestem, jakie konsekwencje ponieśli uczniowie z Kruszwicy
Janusz Pawłowski09-09-2003 21:10:07   [#156]

W iluś tam miejscach nie zgadzam się z Małgosią, w iluś zgadzam - le to zostawmy, bo nie czas, ani miejsce po temu sposobne.

Na pewno jednak ma rację w tym, że przepływ informacji między nauczycielem, a dyrekcją bywa bardzo utrudniony.
Jest prawdę, że na każdą informację wymienioną przez Małgosię każdy z nas wzruszyłby ramionami i powiedział - se poradź jakoś chłopie - dasz radę - przyciśnij, albo co.

Zajęci własnymi troskami i problemami, ignorujemy liczne, dochodzące do nas, sygnały o nieprawidłowościach.
I jest prawdą to, że mówimy wówczas - znaczy nie umiesz utrzymać dyscypliny - musisz nad tym popracować.

Słusznie Małgoś zauważyła, że przeraziło nas dopiero nagromadzenie tych wszystkich wydarzeń jednocześnie, to że to nagrali, to, że to nie były chwile wygłupów, ale dwie godziny znęcania się.
I dopiero wtedy przejrzeliśmy na oczy.

Tzn - nie wszyscy - my tak, ale nauczyciele owej szkoły nadal nie.

Oni nadal mówią - "to dobra młodzież, tylko ...".
Zapewne nie pozwolili angliście uogólnić złej informacji o tej młodzieży, gdy mówił: "oni są koszmarni".
Być może sądzili, że takie uogólnienie zła spowoduje, że stanie się ono normą, a przecież tak nie jest.
Sobie jednak dali prawo do uogólnień - sam słyszałem, jak mówili do kamery "to dobra młodzież".
Okazuje się więc, że uogólnianie dobra nie ma tej cechy - nie powoduje, że staje się ono normą.
Być może jest to kolejna różnica między dobrem, a złem.

Znamienne jest również i to co dzisiaj mówili.
Otóż o tym, że na lekcjach angielskiego dzieje się źle - m.in. o chamskich zachowaniach - rodzice zgłaszali wychowawcy i dyrektorowi co najmniej dwukrotnie.
Zapewne przy okazji wywiadówek - w styczniu i marcu.

Dyrekcja uspokajała rodziców prosząc, aby dali sobie z tym spokój do wakacji - wtedy się wszystko samo rozwiąże, bo po prostu angliście nie zostanie przedłużony kontrakt. ;-))

Zobaczcie - potwierdza to spostrzeżenia Małgosi - okazuje się, że według dyrekcji problem był z nauczycielem, a nie uczniami - nie potrafił sobie poradzić.

Zabawne, prawda?
Uczeń cham, rodzic przychodzi do dyrektora poskarżyć się na to, że jego syn chamem jest, a dyrektor mówi - w takim razie zwolnimy nauczyciela. ;-))
Ktoś coś z tego rozumie?

Może w tym tkwi cała tajemnica?
Może ten temat powinniśmy rozbabrać?
Jak poznać, kiedy pojedyncze sygnały o "głupawych wybrykach" zaczynają jednoznacznie informować, że dzieje się bardzo źle?

Innymi słowy - jak poznać, że problemy wychowawcze nie wynikają z nieudolności nauczyciela, ale z natury jego podopiecznych?
I jakie środki przedsięwziąć?

beera09-09-2003 21:32:50   [#157]

nie sądzę, żeby to bylo takie proste

janusz...

Bowiem moim zdaniem to poznanie musi nie tkwić tylko w doświadczeniu faktow. Sedno tego poznania tkwi chyba raczej w tych faktow pierwsze- akceptacji jako faktow, drugie- zobaczenia tychże w szerszym kontekście.

W kontekście, w ktorym w dodatku patrzący na fakty , jako ich uczestnik, jest także wazny.

tak więc, aby ocenić fakty dobrze, nie wystarczy obserwator. Obserwator fakty tylko zarejestruje. Oceniajacy zas filtruje fakty przez własna osobowość, potrzby, hierarchię wartosci.

Tu także jeden z psow toruńskich jest pogrzebany- nie sadzisz?

Aby nauczyc pisania liter trzeba te litery znać, aby wychować, trzba znac normy, przestrzegać ich, trzeba znac wartości i je wyznawać,a poza tym najważniejszym, trzeba znac jeszcze prozaiczne-  metody, narzędzia

Janusz Pawłowski09-09-2003 22:00:37   [#158]

No właśnie wiem, że to nie takie proste.
Nie przeraża mnie jednak to, że coś nie jest proste - ludzie radzą sobie w końcu z całą masą rzeczy skomplikowanych.

Tu jednak jest znacznie gorzej - ja w ogóle nie mam pojęcia jak się do tego zabrać - 0 pomysłów - pustka w głowie.

Jakoś wewnętrznie czuję, że tu jest pies pogrzebany.

W tym, że jest wiele sytuacji, które ewidentnie wynikają z winy, czy nieudolności nauczycieli.
No - rzecz normalna - nie każdy jest do wszystkiego stworzony i tyle.
Jeden ma talent i wyczucie, drugi nie - to nic wstydliwego.

Ale jest też oczywiste, że jest wiele takich sytuacji, w których wina (to złe określenie, ale nie chce mi się szukać bardziej odpowiedniego) nie leży po stronie nauczyciela - po prostu miał pecha i przyszło mu uczyć w klasie, w której znalazło się kilku degeneratów.

Jakim cudem można te dwie sytuacje odróżnić?
Przecież w swych "zajawkach" bardzo często się nie różnią.
I albo dochodzimy do momentu, w którym sprawa się sama rozwiązuje - uczniowie w końcu kończą szkołę, albo wybucha jak w Toruniu.

Nie mam pojęcia - i dlatego poddaję pod rozwagę, czy nie należałoby się temu dokłądnie przyjrzeć - o ile uznacie, że istotnie w tym tkwi przyczyna.

------------------------

Zupełnie inną sprawą jest problem obniżenia pewnego "progu dopuszczalności".

W mojej, byłej szkole, nikomu z nauczycieli w głowie by się nie zmieściło, gdyby dowiedział się, że jakiś uczeń zagroził nauczycielce pobiciem, porysowaniem samochodu, czy zgwałceniem.

W jednej ze szkół, które znam z "pierwszej ręki", takie rzeczy się przydarzały.
Oczywiście - też zgrozę budziły, ale jakoś ... nic z tego nie wynikało.

Obniżenie "progu dopuszczalności" polega zaś na tym, że w mojej szkole byłby to tak wielki wstrząs, że chyba nikt by tego nie przeżył - a uczeń na pewno pożegnałby się ze szkołą, przy okazji spowiadając się ze swej groźby karalnej prokuratorowi.

W tej innej szkole zaś pogrożono temu uczniowi palcem - tak jak w mojej grozi się palcem notorycznemu wagarowiczowi, który na koniec roku szkolnego ma 30 godzin nieusprawiedliwionych.

------------------------------

I należy wyraźnie sobie powiedzeć - "grzeczna" szkoła nie jest zasługą nauczycieli, ani ich programu wychowawczego.

"Niegrzeczna" szkoła nie jest winą nauczycieli, ani ich programu wychowawczego.

Po prostu - to jest zupełnie inna młodzież.
Do pierwszej dostają się jedynie uczniowie z czerwonymi paskami, do drugiej Ci, którzy nie dostali się do żadnej innej.
I obie te szkoły są potrzebne i muszą funkcjonować.
Nie oszukujmy się - tu i tu pracuje się zupełnie inaczej i trzeba wykazywać zupełnie inne talenty i umiejętności.

Na pewno zaś nauczyciele owej "niegrzecznej" szkoły nie są gorsi od nauczycieli szkoły "grzecznej".

Na pewno również - pracują o wiele ciężej za te same pieniądze, ale "za to" znacznie mniejszym sentymentem są obdarzani przez rozmaite władze - władza bowiem lubi jak jest dobrze.

Konto zapomniane09-09-2003 23:46:21   [#159]
Witam wszystkich. Czytam i czytam te wypowiedzi i jeśli pozwolicie to dodam też swoich parę groszy. po pierwsze - raczej wszyscy wiedzieli co się na tych lekcjach dzieje. Jestem wychowawcą i jak tylko moje "dziatki" coś zbroją to jestem o tym od razu!! informowana przez nauczyciela. Po drugie - miałam bardzo inteligentnych uczniów, którzy na jednych lekcjach zachowywali sie idealnie a na innych jak ostatnie chamy. To drugie zachowanie miało miejsce na lekcjach u nauczycieli, którzy nie mieli u nich żadnego autorytetu i żadne rozmowy z nimi nie miały sensu (Co zrobić gdy inteligentny uczeń zagina w dyskusji nauczyciela, który nie cechuje się profesjonalizmem a uczeń idealnie udowadnia mu że ten nie ma racji?). Po trzecie uczyłam też w liceum dla pracujących i takie zachowanie było w tej szkole nie do pomyślenia - tam uczniowie nie mieli żadnych pasków na świadectwie a pracowało mi się z nimi świetnie. Uważam, że wszystko zależy od dyrektora - jeśli on ma autorytet to nie dochodzi do takich sytuacji jaka miała miejsce w Toruniu. Jestem pewna, że dyr świetnie wiedziała co się dzieje a brak reakcji z jej strony utwierdził uczniów w przekonaniu, że mogą być bezkarni. To tyle.
RomanG10-09-2003 00:46:07   [#160]
http://www1.gazeta.pl/forum/794674,30353,794652.html?f=71&w=7871169&a=7871169&v=2&strona=0

•  W Toruniu już rosną następcy Filuta!  adres: *.wrzos.wroc.pl
  Gość: teacher   09-09-2003 08:42 odpowiedz na list  odpowiedz cytując

  Dwie opinie z toruśkiego TOP-u:
  "Doprowadziliśmy do tego, że uczeń stał się w szkole "świętą krową", której
  wszystko wolno. Nawet po wydarzeniach w technikum budowlanym młodzież się nie
  pohamowała chociaż na chwilę. Jestem nauczycielką w jednej z toruńskich szkół
  ponadgimnazjalnych i kiedy niedawno nakryłam uczniów na paleniu papierosów,
  usłyszałam, żebym uważała, bo "będzie tak, jak w "budowlance".
  Imię i nazwisko do wiadomości redakcji
 
  Przypadek nauczyciela z "budowlanki" nie jest odosobniony. W tym roku
  szkolnym w Zespole Szkół nr 13 jeden z uczniów uderzył nauczyciela w twarz.
  Nie wyciągnięto wobec niego żadnych konsekwencji. Nauczyciele celowo ukrywają
  takie przypadki, aby nie ucierpiała reputacja szkoły. Wszyscy wiedzą, że
  klasa II d gimnazjum jest najgorsza w tej szkole, a uczeń, na którego wołają
  Mazurek, jest prowodyrem grupy chuliganów. Dyrekcja zatrudniła ochroniarza,
  aby rozwiązywał problemy wychowawcze za nauczycieli, ale to chyba nie jest
  dobry pomysł."
  Imię i nazwisko do wiadomości redakcji
 
  TRZEBA ICH WSZYSTKICH WZIĄĆ KRÓTKO ZA TYŁKI, BO SIĘ OBUDZIMY Z RĘKĄ W NOCNIKU!
  PO CO IM SZKOŁA? SZKODA CZASU, NERWÓW I NASZYCH PIENIĘDZY NA TAKICH CHAMÓW.
 
 
 
 
   

  •  Re: Nie tylko w Toruniu rosną następcy Filuta!  adres: *.cst.tpsa.pl
     Gość: Darek   09-09-2003 12:22 odpowiedz na list  odpowiedz cytując

     Szkoły same na siebie kręcą bicz. Przykład z Katowic:
     Uczeń gimnazjum skacze na przerwie po ścianach brudząc i niszcząc je. Na
     zwrócenie uwagi przez nauczycielkę odpowiada "a co Cię to k... obchodzi".
     Oczywiście wszystko dzieje się przy uciesze innych uczniów. Na skargę
     nauczycielki do dyrektorki, część nauczycieli wraz z dyrektorką stwierdzają, że
     uczeń ten pochodzi z patologicznej rodziny (w tym przypadku chodzi o to, że
     ojciec jest alkoholikiem) i sprawa została zamknięta. Nawet nie wzywano ucznia,
     aby przeprosił nauczycielkę :-((( Świetny przykład dla reszty!!!
     POzdrawiam
     

  •  Re: W Toruniu już rosną następcy Filuta!
     prawdziwy.oszolom.z.r.m   09-09-2003 14:09 odpowiedz na list  odpowiedz cytując

     Róbta cho chceta bezstresowe wychowanie prawa ucznia prawa dziecka zakaz
     profilaktycznego karania tolerancja...oto do czego doprowadziła pedagogika
     liberalna
     

     •  Re: W Toruniu już rosną następcy Filuta!  adres: *.rtk.net.pl
        Gość: bodo   09-09-2003 22:56 odpowiedz na list  odpowiedz cytując

        nie traćcie głów!
        pracuję w sądzie rodzinnym w nowym sączu. kilka razy były
        już sprawy z uczniami, którzy rozrabiali, straszyli
        nauczycieli itp. - weźcie się do cholery w garść
        roztrzęsione galarety! nie pozwalajcie sprawom łbów ukręcić!
        sądy rodzine sa po to, żeby rozbuchanych nielatów brać za
        mordę - na ile się da (najpierw kurator, potem zakład
        wychowawczy - zwykle kurator nie załatwia sprawy, ale
        perspektywa zakładu zdecydowanie studzi zapały większości
        małolatów)
        dyrekcja szkoły jak raz zasmakuje, jak raz zobaczy, że to
        działa - nie będzie stwarzała przeszkód.
        jakoś trudno mi uwierzyć, że tak bardzo szkoły boja sie
        stanowczej rozprawy z chuliganami. parokrotnie rodzice
        wymuszali na szkołach działania sądowo-policyjne i żadnej
        dyrektorce posada pod tyłkiem się nie zachwiała (widzę,
        że dalej rządzą)
Małgoś10-09-2003 01:11:30   [#161]

mam wrażenie, że zbyt łatwo utożsamia się w tym wątku brak dyscypliny z łamaniem prawa (wynaturzeniem) 

niegrzecznych, rozbrykanych uczniów nie mozna ustawiać w tym samym szeregu, co bezlitosnych, okrutnych przestepców

jesli uczniowie sa niezdyscyplinowani na zajeciach u pana XY, natomiast u wszystkich innych n-li pilnie słuchaj, notują i koncentrują uwagę, to rzeczywiście pan XY nie radzi sobie z wymogami tego zawodu

jesli sa niezdyscyplinowani na wielu zajęciach ,mimo różnorodnych metod, osobowosci n-li to przyczyna tkwi ...w uczniach; może to kwestia prowodyrów, nieformalnych autorytetów itp lub  ogólnej atmosfery szkoły (+ złej organizacji placówki), ale podstawowa przyczyna to zaburzenia funkcjonowania społecznego wobec norm i zasad

ale jesli uczniowie (dorosli) łamią prawo, krzywdzą, są okrutni dla kogoś, kto ich nie krzywdzi (nie jest to więc samoobrona, ale atak), to przyczyna gdzie tkwi?

mom zdaniem zdecydowanie w sprawcach - w agresorach, bo cos było w nich takiego, że chcieli komus przywalić (może frustracja, może nuda, może chęc imponowania, może bezmyslność, może chęc zbawy - cos, co nie może byc okolicznością łagodzacą odpowiedzialność za popełniony czyn)

czy Wam ten zmasowany atak grupy nie przypomina bezsensownych aktów wandalizmu, bestialstwa grup młodych ludzi wobec często calkiem przypadkowych ofiar?

a wracając do n-li z toruńskiej szkoły:

to, że teraz zaskoczeni twierdzą, że ta młodziez nie była taka zła, nie znaczy, że kłamią - może nie sumowali ich karygodnych zachowań, lekceważąc "takie tam sobie wygłupy" - bo w ich świadomości funkcjonował już ten szkodliwy stereotyp dot zła (np. "ta dzisiejsza młodziez jest duzo trudniejsza, gorsza od dawnej - nic nie potrafi uszanować" itp. itd)

a przekonanie, że "dzisiejsza młodzież nie respektuje odwiecznych wartości" paraliżuje odruch przeciwstawiania się negatywnym formom ich zachowania - przecież człowiek prawdziwie angażuje się w jakąś aktywność (np. wychowywanie cudzych dzieci), jesli wierzy, że mozna cos zdziałać, naprawić, nauczyć

mówiąc krótko: jeśłi uogólniamy, że dzisiejsza młodziez jest ZŁA, to paradoksalnie, jeśli nastapi coś karygodnego, jesteśmy skłonni twierdzić, że ..."oni w sumie nie sa tacy najgorsi" ...i głupio cieszymy się, jesli nałogowy wagarowicz zajrzy do szkoły, chuligan pierwszy powie nam dzieńdobry, a złodziej odda znalezione pieniądze

Małgoś10-09-2003 01:16:45   [#162]

Romanie

:-(((

te wypowiedzi  kipią od ...agresji, chęci odwetu

co one mogą pozytecznego wnieść do tego wątku?

Gaba10-09-2003 03:24:55   [#163]
W tym Wielkim Trójkącie - Małgoś - Janusz - Roman - tkwi siła:
- nie spać, nie dawać się, pracować dla rodziców dla dzieci nawet (tych dorosłych), nie ustawać.


Dziękuję - miałam często poczucie śmieszności, gdy wezwałam policję i mówiłam - ten uczen powiedziedział: ja ci k... samochód zaj... - (te myśli, ten wstyd, wariatko, co ty robisz... przesadzasz).

- rozmowy, rozmowy, umowy, kontrakty...
- tabliczki ewakuacyjne mi "bochater" urwał, ukradł... - zgłaszam. No, tak - to u tej g.o. sa problemy. Są - chcę je rozwiązywać, nie będę czarować...

wiem też, że nie zbawię świata.

- miewam poczucie bezsilności: nie winię rodziców, nauczycieli, szkoły, społeczeństwa... z każdym przypadkiem jest różnie, jest inaczej. Zacytowany trójkąt Małgoś - Janusz - Roman wskazuję na to migotanie znaczeń.

ASIA POWIEDZIAŁA - DYREKTOR, KTÓRY MÓWI, ŻE NIE MA PROBLEMU... MA PROBLEM, ma poważny problem. Asiu, dodałaś mi otuchy.

Mamy problemy - wtedy podejmujemy działania, by to załatwić.
Nie wolno się wstydzić, że się ma problemu. Działać i nie spać.
Mozna przewidyać, zapobiegać...

Z tej dyskusji popłynęła dla mnie siła, siła moralna. To nie jest takie proste latac po korytarzach, gadać z rodzicami, z dzieciakami... - załatwiac sprawy, o których nie mam pojęcia.

PS. Wiem, co chciała powiedziec p. Zawisza, tylko jej nie  wyszło - nie wolno ludzi przekreślać, młodych ludzi (nie dzieci), trzeba wspierając nauczyciela, szkołę pilnowac tych mlodych ludzi, pomóc im, ale tez i pomóc p. dyrektor, szkole i... nauczycielowi, ktory przeżył traumę.

Dlaczego nic nie mówi się o przeżyciu naszego kolegi, czyżby naprawdę nigdy nic mu nie wyszło...
RomanG10-09-2003 09:14:47   [#164]

Dzisiejsza Wyborcza

Marcin Kowalski, Toruń

Dyrektorka toruńskiego technikum i wychowawca klasy już w marcu wiedzieli, że uczniowie wulgarnie wyzywają anglistę, dzwonią na jego lekcjach z komórek, siadają nauczycielowi na biurku, mówią do niego: "Zamknij się". Z reakcją postanowili jednak poczekać "do wakacji".

W poniedziałkowym oświadczeniu wydanym po zakończeniu nadzwyczajnej rady pedagogicznej dyrektor szkoły Teresa Błaszkiewicz oświadczyła m.in.:

Stanowczo protestujemy przeciwko przenoszeniu na całą szkołę opinii wywołanej negatywnym zachowaniem grupy uczniów, co jest krzywdzące dla pozostałych (...). Zaprzeczamy, że wiedzieliśmy o tym wypadku, nie mogliśmy więc przed kimkolwiek tego ukrywać, czy zatajać. (...)

Minister nie wierzy szkole

Rano na antenie Programu III PR minister Krystyna Łybacka odniosła się sceptycznie do tych zapewnień:

- Jeżeli w tej klasie działy się te sceny, które oglądaliśmy na tym szokującym filmie, to przecież na korytarzach z tej klasy musiał dochodzić jakiś hałas, wrzawa. Jeżeli okazałoby się, że nauczyciele wydali oświadczenie, które jest nieprawdziwe, to pogrąża ich zupełnie.

Aby wyjaśnić, kto, ile i od kiedy wiedział, minister wysłała wczoraj do Torunia swojego przedstawiciela, który będzie prowadził kontrolę szkoły razem z rzecznikiem dyscyplinarnym kuratorium: - Zrobiłam to, bo mam sygnały, że miejscowa kontrola może nie wykazać wszystkich nieprawidłowości.

Rodzice: dyrekcja nas zbyła

Z naszych ustaleń wynika, że dyrekcja szkoły i wychowawca klasy III b od wielu miesięcy wiedzieli, co się dzieje na lekcjach angielskiego. Dotarliśmy do rodziców uczniów, których nie ma na filmie, bo nie było ich wtedy w klasie.

Matka I: - Oświadczenie wygłoszone przez dyrektorkę to wybielanie własnych grzechów i zganianie winy na dziennikarzy.

Matka II: - Z relacji syna wynikało, że przez cały rok na lekcjach angielskiego działy się niepokojące rzeczy. Jeszcze w ubiegłym roku syn opowiadał, że ten pan nie reaguje, kiedy uczniowie podczas lekcji rozmawiają przez komórkę. No to pół klasy sobie swobodnie rozmawia. Kiedy pan raz zwrócił im uwagę, to kazali mu "się zamknąć". Nie zareagował. Na następnej lekcji ktoś podłożył mu na krzesło kanapkę. Usiadł na niej, klasa miała ubaw. Kiedy syn mi to opowiadał, myślałam, że fantazjuje.

Ojciec: - Syn twierdził, że część klasy odzywa się do anglisty wulgarnie i nie wykonuje żadnych jego poleceń. Pod koniec półrocza powiedział wprost: To nie są lekcje, to jest 45 minut robienia sobie jaj z tego pana. Dłużej nie mogliśmy tego tolerować.

Nasz rozmówca i jeszcze kilkoro rodziców postanowili porozmawiać z wychowawcą klasy Grzegorzem Papińskim.

Matka II: - Temat poruszyliśmy na wywiadówce. Powiedziałam wychowawcy o dzwoniących komórkach, kanapkach na krześle, o odzywkach typu "zamknij się" i o tym, że lekcji angielskiego praktycznie nie ma, a mnie na nich bardzo zależy. Wychowawca nas zbył. Przyznał, że jest problem z anglistą, dodał, że za pół roku sam się rozwiąże. Nauczycielowi wygasa kontrakt i nie zostanie on przedłużony.

Matka I: - Prawdę mówiąc, nie zaskoczył nas ten wychowawca. Wiedzieliśmy, że jest z naszymi dziećmi na "ty". Wołali do niego "Melon", a on to tolerował. Widziałam to sama na kasecie wideo z obozu wędrownego, na którym syn był. Jak zaczęło się drugie półrocze, syn bał się mówić w domu, co się na tych lekcjach dzieje, ale kilka razy coś mu się wymknęło. Przyznał, że niektórzy koledzy siadają angliście na biurko, ciągną go za włosy, przeklinają przy nim swobodnie. Nie ma żadnej reakcji nauczyciela. To już nie były żarty. Postanowiłam porozmawiać z panią dyrektor.

Jak ustaliłem, do rozmowy z Magdaleną Górzyńską, która dziś pełni funkcję wicedyrektora, doszło w marcu podczas zebrania rady rodziców. Matki z III b powiedziały dyrektorce o lekcjach angielskiego.

Matka II: - Mówiliśmy wszystko: o przeklinaniu, o wyzwiskach, o brutalnym traktowaniu, siadaniu na biurku, podkładaniu kanapek, o tym, że lekcje to fikcja. Nie było żadnej reakcji. Pani dyrektor powtórzyła słowa wychowawcy: "Wiem, że sobie nie radzi, latem nie przedłużymy kontraktu, będzie po problemie".

Próbowaliśmy zapytać wczoraj kogokolwiek z dyrekcji o przebieg tamtej rozmowy. Drzwi szkoły są zamknięte dla dziennikarzy, sekretarka nie łączy rozmów, a wychowawca przysłał SMS, w którym wyjaśnił tylko, że dyrekcja zabroniła mu kontaktów z prasą. Taki sam zakaz obowiązuje rodziców, dlatego nasi rozmówcy proszą o anonimowość.

Ojciec-komisarz: nic nie zrobią

Wczoraj toruńska prokuratura rejonowa przejęła sprawę od policji. Jak się dowiedzieliśmy, ojcem jednego z uczniów, którzy znęcali się nad nauczycielem, jest oficer komendy miejskiej policji. Jego syn był aktywnym uczestnikiem sfilmowanych zajść w klasie i nie wykazał skruchy. To on, myśląc o angliście, uśmiechał się do kamery TVN i mówił: - Jechaliśmy go cały rok! Wyraził nawet zgodę na podanie przez stacje swoich personaliów.

Rzecznik toruńskiej prokuratury Judyta Głowacka potwierdza: - Wiemy, że ojcem jednego z uczniów jest oficer policji, i przyznaję, że miało to znaczenie przy przejmowaniu przez nas sprawy.

Dwie z matek zdradziły nam, że podczas czwartkowego zebrania rodziców, na którym oglądano film, ojciec-komisarz wstał po projekcji i powiedział, że jego zdaniem "nic nikomu nie zrobią", bo "na jego oko" prawo nie zostało tu złamane. Potem dał innym rodzicom i uczniom swój numer telefonu, dodając przy tym, by się z nim kontaktowali, "jakby były kłopoty".

Wczoraj dodzwoniliśmy się do komisarza. Gdy przedstawiliśmy mu relację matek, ten stwierdził krótko: - Nie udzielam wywiadów.

- Ale dał pan swój telefon tym uczniom?

- Nic nie będę mówił.

Z naszych informacji wynika, że już w przyszłym tygodniu prokuratura postawi uczniom zarzuty.

http://www1.gazeta.pl/wyborcza/1,34513,1664026.html
Helena S10-09-2003 10:17:47   [#165]
Gaba, jak ja się z Toba zgadzam, jak ja Cię rozumiem i akceptuję Twoją analityczną duszę! Wybacz emocje, ale wnioski z tej naszej dyskusji mamy takie same. Ciągle dręczy mnie jednak rola rodziców. To co cytuje Roman, pokazuje jak mało skuteczna jest ich postawa i zdanie w placówkach oświaty. Czy tylko w Toruniu? A z tym komisarzem to ciekawy wątek. Jak to się ma do etyki i wychowania antykorupcyjnego? Szkoda, że takie to smutne i prawdziwe, że "na oko" przedstawiciela prawa, jego syn dostanie lekcję wychowania - "co może mój tata". A może jednak nie będzie mógł?
Małgoś10-09-2003 10:32:18   [#166]
błeeeeeee ....
ale brzydactwo wylazło wreszcie na światło dzienne

jeslii ten obraz szkoły, który wyłania sie z postu Romana jest prawdziwy, to przynajmniej mam nadzieje, że spowoduje on jakies zmiany organizacyjno-prawne, a może i w postawach wielu n-li w Polsce

mimo wszystko nadal twierdzę, że najpierw powinno sie dokonać oceny czynu "uczniów' i zastosować przynalezną im karę, a dopiero potem (lub równolegle) rozpocząć działania oczyszczjące szkołe z niekompetencji dyrektorów i nauczycieli
NIE ULEGAJMY POKUSIE ROZŁOŻENIA ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA PRZEMOC NA ZBYT WIELE CZYNNIKÓW

kazdy z nas zyje w rzeczywistości pełnej negatywnych zjawisk - wiekszość mimo wszystko zachowuje godność, uczciwoć i potrafi rozróznic dobro od zła
Marek Pleśniar10-09-2003 10:39:58   [#167]

błeee

fakt.

Gaba10-09-2003 14:52:21   [#168]

łej i fuj

Zrobiło mi się przykro z tym tatą - nie dlatego, że to takie polskie, takie typowe, że przejęłam się zachowanie, że tata, że...takie nasze - ALE DLATEGO, ŻE ZACIEMNI JESZCZE BARDZIEJ SPRAWĘ RELACJI.

Nie relacje szkoła rodzice (pajacowałam wczoraj 3 godziny, by pozsykać rodziców kl. I i... warto było).

Ta relacja zostanie sprowadzona do jednostkowego zachowania kolesia, a nie do meritum - nie ma rodziców w szkole, źle nam z tym, nie radzimy sobie z tym, brakuje nam rodziców, gdzi jesteście, gdzie bywacie - Bądźcie z nami.
Jola10-09-2003 16:00:15   [#169]

Uderz w stół - do Janusza

Ponieważ kilka razy w swoich wypowiedziach stwierdzasz, że to nie program wychowawczy winny (upraszczam), a ja sądzę inaczej, chcę wyjaśnić, że pisząc to, miałam na uwadze szkołę podstawową, bo w takiej pracuję. Może nie powinnam się wypowiadać w  tym wątku ...

Pisząc jednak o poświęcaniu większej uwagi  kształtowaniu pewnych nawyków  kulturalnych, postaw szacunku od I klasy szkoły podstawowej, myślałam " Czym skorupka za młodu...". Zwłaszcza, że źle dzieje się już przecież także w podstawówce, niestety! Pozdr. :-)

Janusz Pawłowski10-09-2003 16:39:06   [#170]

Zaraz zaraz ...

A co Was ten ojciec tak poruszył?
Ojciec - jak ojciec - ratuje swojego syna, którego kocha.
W ogień by zanim wskoczył - jest gotowy na każde poświęcenie dla niego.
Co w tym dziwnego, że jest gotowy nawet na złamanie swojej kariery i chwyta się wszyskim możliwych sposobów, aby syna uchronić?

Dzieci nie macie, czy co?
Nie odjęło Wam jeszcze nigdy rozumu na widok zblizającego się zagrożenia dla Waszej pociechy?
Jesli nie, to życzę Wam, aby nigdy Was to nie spotkało.

Ojcem niech się zajmują jego przełożeni, a nie my.
To problem szerszy i nie dotyczący jedynie oświaty.
Na pewno - postawa wymagająca napiętnowania, naganna itp itd - ale nie nad tym powinniśmy się skupiać, ani ani się obejrzymy, gdy nasza uwago zostanie odwrócona od tego co naprawdę jest naganne.

Ojcem zająłbym się i oburzał wtedy, gdyby nie oburzały mnie bardziej zachowania innych.

Bo mnie nie w tej relacji nie ojciec na pierwszy plan ze swą niegodziwością wychodzi - ale dyrekcja i wychowawca.

------------------------------------

PS.
Jolu, ja nie wierzę w programy wychowawcze w szkołach ponadgimnazjalnych.
W tych szkołach ja wierzę jedynie w ukształtowane już (a nie dopiero kształtowane) osobowości uczniów i ich wychowawców - oraz w poziom wzajemnego szacunku, którym się obdażają, albo nie.
To kwestia wiary, a nie rzeczowych argumentów. ;-))

Nie wypowiadam się natomiast na żadne tematy dotyczące pracy z dziećmi do lat 15-tu, bo się na tym nie znam - nie mam do tego predyspozycji.

Tak więc nie skusisz mnie do polemiki z Tobą na temat roli programów wychowawczych w szkołach podstawowych.
Szkoda Twojego czasu na tłumaczenie oczywistości ignorantowi - to byłaby, Jolu, orka na ugorze - ja z tego "przedmiotu" tępy jestem . ;-)))

bogna10-09-2003 17:21:59   [#171]

tak poważnie i mądrze dyskutujecie

a ja ze strachem wgapiam się w mapę i gdybam sobie gdzie te "biedne gołąbeczki" wyrzucone z toruńskiej budowlanki będą kończyły swoją edukację?

I tak - najbliżej mają chyba do Bydgoszczy, trochę dalej do Włocławka i jeszcze odrobinę dalej do Konina :-((((

RATUNKU - ja nie chcę ich u siebie w szkole!!!

beera10-09-2003 17:26:31   [#172]

a idź...

a mnie dziwi tatuś:-)

Poza wszystkimi innymi rzeczami, co to mnie dziwią w tej calej zabawie...

Ja rozumiem tatusia, co ratuje swe dziecie, ale nie rozumiem metod, ktorymi to robi.

Co wiecej sadze, iz postawe zyciowa, ktora facet prezentuje teraz prezentowal i wczesniej.

I pewnie dzięki tejze wlasnie ma teraz powod, aby syna ratować...

Powiem szczerze- nieraz mi odbieralo rozum, gdy dzieciak był w zagrożeniu, ale to raczej chodzilo o jego ewentualne wpadnięcie pod samochod...
w sytuacji zaś gdy wyslał niecenzuralnego SMSa komukolwiek- takie były zabawy piatoklasistów i adresat zadzwonił i zagroził policja z rozkosza obserwowalam pełne gacie syna.
Dzialaj i ponos konsekwencje swego działania, to tylko uczy odpowiedzialności za nie.

sam pisales niżej- pięciolatek bandyta- ten pięciolatek ma tatusia, co to mu odbiera rozum w obronie i co to pepkiem świata nienaruszalnym, synka czyni.

Więc nie rozumiem tatusia, nie współczuję i nie pozostawiam z boku.

Mam wrażenie, bowiem, że tacy tatusiowie sa integralnym elementem toruńskiej ukladanki.

Poza innymi- oczywiście...

beera10-09-2003 17:27:34   [#173]

nie zobaczyłam bogny :-)))

Bogna- szukajcie rambów ;-))
janzg10-09-2003 17:41:24   [#174]

nie każdy tatuś mnie dziwi, ale ten bardzo

pomroczność jasna!

Gaba10-09-2003 17:42:44   [#175]
Mnie tatuś strzyka - odpowie sobie przed tymi, co go sobie wyspowiadają i sprawdzą. Boziu daj, gdybym musiała ratowac swoje młode w mej małpiej miłości, to nie takimi metodami...

Mnie szkoda tych waszych wniosków - a brudy taty mi tu odciągną uwagę. Tata w w naszych rozważaniach to kanalik emojci typu - no, dawaj tata w oborty, wszyscy na tatę, jak tata mógł, a to tata świnia, albo podobne.

Tata chłop dorosły - będzie miał po uszach, to tak jakby sie ktoś wstawił między wódkę a zakąskę. (przykład nienajszczęśliwszy, bo wódeczka smaczna i śledzik może być).

Tata ze swoim SOS ściemnia układ i nasze pytanie - gdzieście ludzie byli (ci z systemu chaotycznego, oczywiście) i to drugie pytanie - czy bijesz się dyrze w swe cycki cherlawe należycie i zastanawiasz, czy masz oczy wokół głowy, 100 oczu, czy masz tę cholerną wrażliwość, by REAGOWAĆ...

Padal problem prawa - Małgosia pokazuje, jak go mądrze wykorzystywać, a Roman dokłada do pieca z innej beczki.

Motyw taty to jakieś mętne nieszczęście.
Małgoś10-09-2003 17:52:15   [#176]

ale ale ale...

ale jesli NIKT w okolicy (i dalej, bo sprawa nabrała rozgłosu) nie przyjmie do szkoły tych wyrzuconych

to z braku pomysłów i mozliwosci na dalsza edukację ....dopiero pokażą, co potrafią

frustracja  z powodu zatrzasnietych drzwi, to najlepszy belfer agresji, wandalizmu, nienawisci itp

to za wczesnie na totalne wyrzucenie z normalnego świata

ich trzeba "wyremontować generalnie", ale nie wyrzucac na smietnik

nieetycznym byłoby pozbawianie ich szans na poprawę ...zwlaszcza przez pedagogów

KARA NIE POWINNA MIEĆ CECH ODWETU - skuteczna kara musi nieść jakąs nadzieję, że bedzie lepiej, że sprawca nie będzie CHCIAŁ  w przyszłości popełniac złych czynów

karanie sprawcy nie powinno być "likwidowaniem sprawcy"

RomanG10-09-2003 17:54:53   [#177]

Spoko!

Bogna ich wyremontuje.
Już szuka rambów.

:-)))
bogna10-09-2003 18:03:56   [#178]

Małgoś

miałabyś ochotę przyjąć ich na ten "remont" do swojej szkoły?

Bo ja jakoś niespecjalnie!

Małgoś10-09-2003 18:20:00   [#179]

nie boje się takich wyzwań, byle nie za duzo na raz :-)

kiedys przyjęłam "wypędzonego" za ...posiadanie broni, spowodowanie wypadku  i jeszcze brał udział w bójce

samej listy straczyłoby na pięciu

nie wiem dlaczego powiedziałam "zgoda", cos mnie skruszyło - może pomyslałam sobie, że jeśli nie ja, to kto...

poniósł wszelkie konsekwencje

powoli wracał do norm i wartości

cos tam po drodze jeszcze nawywijał (ale to były psoty nieszkodliwe)

wygrzebał się z kłopotów

polubił matematykę

zakochał sie w pięknej i delikatnej dziewczynie, która stawiała mu bardzo wysokie wymagania

stał sie sympatycznym ...normalnym człowiekiem

dziś  - w połowie studiów

..nigdy nic nie wiadomo, co wyrośnie z łobuza

;-)

beera10-09-2003 19:13:14   [#180]

nie, nie i jeszcze raz nie!!!

Nie zgadzam się na traktowanie motywu "tato"  jako motywu , ktory pojawił się teraz- nagle i znienacka!

Motyw "tato" towarzyszył dziecięcinie od zawsze- dlatego jest istotny jak cholera!

"Tato" w sensie symbolicznym dośc- rodzic

Jesli go pominiemy, to zostanie  szkoła i dzieciak- moim zdaniem całośc zubozona zostanie o ważny element.

.........

Co zas do wyzwań...
Szczerze?

Nie ma nic bardziej typowego u nauczyciela niż postawa: ja,  ja bym sobie z nim poradził" " ja bym go z manowcow sprowadził" "ja znam metody".Czyta się to troche tak " ja umiem, ty nie umiesz"

Nie atakując tu małgoś- może ty bys sobie z nimi naprawde poradziła- krytykuje tu ten sposób myslenia, bo ona ma w zanadrzu stwierdzenie- w tej szkole pracowali kiepscy n-le, gdyby dzieciaki trafiły do mojej szkoły cos takiego by się nie zdarzylo..

Ponieważ dla mnie taki sposób myślenia jest bliski innemu- "u mnie nie ma problemów, bo ja sobie z nimi umiem poradzić" , to go atakuję.

......

Allbo mowię szczerze, co ma oznaczać przeciwstawienie sie sądom niektorym z was, albo będę konwencjonalnie grzeczna. Wybierając pierwsze, jestem gotowa na polemikę zawierająca nawet rzucanie tortami;-)

Gaba10-09-2003 20:00:46   [#181]
Asiu, problem taty jako rodzica jest bardzo ważny, ale upuszczanie sobie na tatę - kolesia, załatwiacza i innego policjanta z układami, itp. - rozmywa problem. To jest dla mnie drobne przełożenie akcentów - świnka sama sobie odpowie za takie zachowanie, ma przełozonych, itp.

Dla mnie (mówię zawsze ja - mnie, itp. to podstawowa zasada komunikacji) wazni sa rodzice w tej sprawie, a nie jakieś świństwa taty, który ogłupiał do reszty.

Uwaga tzw. opinii publicznej (pomijam, że słabnie), zwrócona jest na tatę - łobuza, a nie na nauczyciela z kubłem na glowie w akompaniamencie sygnałów komórkowych przy wtórze przedziwnych komentarzy władz wszelkiego szczebla.

Świnia jaka jest kazdy widzi. Ale nauczyciel, który został przez drani zaatakowany jest sobie sam winien. Ktoś napisał gdyby to zrobił nauczyciel - ajwaj byłoby, gdyby to zrobili mojej przysłowiowej staruszce, oj, coby to było... jaka toby była dzicz i swołocz.

Ciekawa jestem stanowiska prokuratury - czy znowu będzie niska szkodliwość, wczesniejsze nienaganne zachowanie... i te inne pomroczności jasne.


Został obrazony czlowiek, jego godność - obrażono nasz zawód, jego istotę.
Janusz Pawłowski10-09-2003 21:09:36   [#182]

A niby o czym ja pisałem od samego początku?
Chyba jasno i wyraźnie - temu, że ta młodzież jest jaka jest - winni są rodzice.
Przypomnę post nr 44 chyba:
Powiem też, że "w sytuacji ewidentnego nieradzenia sobie z uczniami przyczyna zawsze leży po stronie rodziców!!!".

Żeby dojść do tego przekonania nie musiałem czytać zacytowanego przez Romana artykułu.

W poruszanym problemie ogólnym - chamskości niektórych młodzieńców w szkołach - istotnie należy głęboko się zastanowić nad rolą i zadaniem rodziców w wychowaniu młodzieży - jak im pomagać itp. itd.

Ale w omawianym przypadku - tego co stało się w Toruniu - należy zająć się analizą zachowań wychowawcy, nauczycieli i dyrekcji tej szkoły, aby wyciągnąć właściwe wnioski dla nas samych - osób, które są w owej oświacie zatrudnione.

Ponad połowa cytowanego przez Romana artykułu traktuje o tym jak zachował się wychowawca i dyrekcja - dla mnie wiadomości oburzające.
A Was poruszył tatuś, który broni synka przed więzieniem jak umie.

Asiu - kara za brzydki SMS wysłany przez 13-latka, a kara za naruszenie nietykalności osobistej, której dopuścił się 18-latek są nieporównywalne.
Za pierwsze grozi: oj! oj!, za drugie więzienie.

Nie powołuj się więc, Asiu, na własne doświadczenia w tej dziedzinie, bo ich nie masz - na szczęście.
Tak jak ja ich nie mam - na szczęście.

Ale nie wiem co bym zrobił i czy bym był takim zasadniczym twardzielem i wychowawcą, gdyby mój syn dopuścił się czynu, za który groziłaby mu kilkuletnia kara pozbawienia wolności w towarzystwie zdegenerowanych kryminalistów żądnych towarzystwa młodych chłopców.
Obym zawsze w życiu potrafił zachować się godnie, sprawiedliwie i uczciwie - to moje życzenie - życzenia nie zawsze jednak się sprawdzają.

-------------------------------------

Są dwie zasadnicze kwestie:

  1. Jak nie dopuścić do takiej degradacji osobowości ucznia, w której dopuszcza się on haniebnych czynów.
  2. Jak należy się zachować i jakie działania podejmować, gdy docierają do nas informacje o pojawiających się niepokojących sygnałach.

W pierwszej kwestii należy zastanowić się co i jak powinni robić i postępować rodzice i nauczyciele - jaka jest ich rola, zakres działania, sposoby współpracy, ...

W drugiej należy przemyśleć sposoby działań nauczycieli i dyrekcji szkoły.

W żadnej z tych kwestii - to co się dzieje już post factum - gdy jednak dochodzi do takich incydentów - nie ma znaczenia.
Bo jeśli już jest "post factum", to oznacza to, że jest już ... "post factum" - znaczy d... zimna.

Zachowanie tatusia post factum jest może i oburzające - ale nie ma żadnego znaczenia dla kwestii zapobiegania tego typu incydentom.
Ono może i jest dowodem, że tatuś był zły i niedobrym bardzo wychowawcą.
Ale co z tego? No jest - nie wiedzieliście?
To, że jego syn dopuścił się tych czynów nie wystarczyło, abyście doszli do takiego wniosku?

-----------------------------

Ale dobra - gadajcie o czym chcecie.

Chcecie gadać o tym, jak powinni się zachowywać rodzice, gdy ich dzieci włożą waszemu nauczycielowi kubeł na głowę - gadajcie.

Ja będę raczej zastanawiał się nad tym, jak niedopuścić do takiej sytuacji.

Adaa10-09-2003 21:28:09   [#183]

przygladam się tej dyskusji

 dochodzę do wniosku,ze zawsze najwiecej mamy do powiedzenia w sprawach oczywistych ,a nawet nie podlegajacych dyskusji i...rozdrabnia się i miele cos co powinno byc jednoznacznie okreslone

Małgoś10-09-2003 22:15:45   [#184]

BŁAGAM

zostawcie tatusia, niech idzie swoja drogą - mam wrażenie, że głupio postąpił, bo chyba  nie pomógł, a ...zaszkodził swojemu dziecku (i to będzie jego dramat - zona, synus, przełożeni dadzą mu popalić)

mówmy o tym, na co mamy wpływ

jak siebie i naszych podwładnych i naszych podopiecznych chronić przed przemocą ....WZAJEMNĄ (w tym także ze strony nauczyciela wobec ucznia)

to nie jest kwestia papierowej pseudorzeczywistości (tzw. programów wychowawczych), ale praktycznych umiejętności, jakich nie rozwijają studia, kursy pedagogiczne i WDN oraz predyspozycji zawodowych, jakich nie diagnozuje się profesjonalnie (przez fachowców, przed podjęciem pracy), ale po omacku określa się na podstawie papieromanii stażowej

może sie myle, ale mam wrażenie, że kiedys tak było, że szkoła i nauczyciele byli w stanie naprawiać w uczniu, to co dom zepsuł, zaniedbał....a teraz zbyt wielki nacisk kładzie się na wykształcenie przedmiotowe, jednozesnie mniejsza uwage przykłada się do umiejętności i wiedzy pedagogicznej i psychologicznej

nie zdarza się Wam, że np. sekretarka, księgowa, woźna miewaja lepsze wyczucie pedagogiczne i wiedze niż ..profesjonalista np. od języka hiszpańskiego z przygotowaniem pedagogicznym?

Małgoś10-09-2003 22:41:32   [#185]

Asiu

to nie tak...

odpowiadałam na posty dotyczące lęku przed przyjeciem do szkoły "wypędzonych"- że, nikt ich nie chce

nie mam pojęcia jak powstrzymać bezzasadną agresję sporej grupy uczniów - może to zadanie dla strategów wojskowych, a nie dla nauczycieli (nawet tych z powołania)

w opisanycm przypadku, nawet nie czuje dumy, że to moja zasługa (chyba najbardziej zadziałala tu ..miłość do fajnej dziewczyny)

nie wolno nam przekreślać młodych ludzi - kiedy już zapłacą za wszystkie swoje winy (a mam nadzieje, że tak będzie), kiedy poczują jak boli kara i zrozumieja na czym polega ich "przestepstwo" i kiedy może wreszcie zobacza w swoim byłym n-lu angielskiego SKRZYWDZONEGO CZŁOWIEKA, to muszą mieć wtedy furtkę dla powrotu do normalnych zasad i wartości

a jeśłi nie mozna liczyć na dom (bo tatus, bo ...itd), wtedy szkoła powinna wziąc na siebie obowiązek poprowadzenia tych uczniów

nie powinna zatrzaskiwac drzwi - bo to rodzi spore ryzyko odrzucenia przez nich norm pozytywnych na rzecz ...szkodliwych "wartości"

Bartek10-09-2003 22:55:50   [#186]

wycieczka zagraniczna

Witam

Za jakiś czas jadę z 10-ma uczniami na wycieczkę za granicę (1200 km w jedną stronę). Czas wycieczki 8 dni.

Mam w związku z tym problem i dwa pytania:

1. Ilu musi być opiekunów takiej wycieczki (zakładając, że kierowca nie jest nauczycielem/wychowawcą)?

2. Gdzie znaleźć na to paragraf?

BN

Bartek10-09-2003 22:56:33   [#187]

wycieczka zagraniczna

sory.... nie tu
Maelka11-09-2003 01:02:33   [#188]

Prawa uczniów

Mówiąc o prawach ucznia, nie wiedzieć czemu, ma się zwykle na myśli  prawo do noszenia kolczyków, usprawiedliwiania nieobecności itp.

Dlaczego nie mówi się - głośno i wyraźnie - że przez cały rok było łamane prawo uczniów do nauki? Przecież w tej klasie byli z pewnością uczniowie ( wynika to choćby z wypowiedzi rodziców), którzy chcieli się czegoś nauczyć. Przez grupę nieodpowiedzialnych kolegów zostali tego prawa pozbawieni. Stracili rok, bo przecież nie chodzi o formalną ocenę na świadectwie, a o rzeczywistą wiedzę. Zwłaszcza tuż przed maturą.

Nie jestem zwolenniczką ograniczania praw, przeciwnie. Uważam, że trzeba wreszcie wyjaśnić młodym ludziom, że każde prawo, jak moneta, ma swoją drugą stronę, którą jest obowiązek, albo zakaz.

Jeżeli mam prawo domniemania niewinności, to tym samym nie wolno mi nikogo oskarżać bezpodstawnie.

Jeżeli mam prawo do poszanowania godności, to nie wolno mi naruszać godności innych ludzi.

Jeżeli mam prawo do nauki, muszę zachowywać się tak by innym tego prawa nie odbierać. Jeżeli nie chcę z tego prawa skorzystać - mogę wagarować, nie uczyć się, puszczać mimo uszu wypowiedzi nauczyciela. Ale nie wolno mi swym zachowaniem łamać prawa innych.

Nie można odzielać praw i obowiązków, jedne i drugie wynikają z tych samych źródeł. Przestrzegać praw muszą wszyscy: i nauczyciele (o czym uczniowie bardzo chętnie pamiętają), i uczniowie (tu uczniowska pamięć zawodzi).

Grupa bezdusznych żartownisiów naruszyła prawa nauczyciela, ale naruszyła też prawa swoich kolegów. Może byłoby dobrze, gdyby ten aspekt sprawy został przez prasę zauważony?

RomanG11-09-2003 09:34:22   [#189]
Prezydent Torunia: nie ma powodów, by zwolnić dyrektorkę technikum
Marcin Kowalski, Toruń 10-09-2003 22:38
Z dyrektorką toruńskiego technikum, w którym uczniowie znęcali się nad anglistą, spotkał się wczoraj prezydent miasta. Zwołano także naradę wszystkich dyrektorow szkół w mieście.
- Rozmawialiśmy o jednym: co zrobić, żeby lekcja angielskiego z budowlanki nigdy się nie powtórzyła - powiedział nam prezydent Michał Zaleski.
Prezydent dopiero wczoraj zajął się szkolnym skandalem, bo wcześniej był za granicą i przechodził badania lekarskie. Jego stanowisko w tej sprawie jest ważne, gdyż to on powołuje i odwołuje dyrektorów podległych mu miejskich szkół.
- Nie mam powodów, żeby zwalniać dyrektor technikum budowlanego - zastrzegł prezydent. - Wygrała konkurs na to stanowisko i pełni funkcję od kilku dni.
Przyznał, że spytał dyrektorkę, dlaczego oświadczyła dziennikarzom, iż nauczyciele nic nie wiedzieli o gnębieniu anglisty, a rodzice twierdzą, że wiedzieli doskonale, i to od kilku miesięcy.



- Odpowiedziała, że w oświadczeniu mówiła tylko o lekcji angielskiego z 19 maja, nie chodziło jej o inne lekcje, tylko o tę jedną - usprawiedliwiał dyrektorkę.




- A spytał pan dyrektorkę, dlaczego do dzisiaj ani uczniowie, ani nauczyciele, ani rodzice nie przeprosili anglisty? - zapytaliśmy.
- Przyznaję, że nie spytałem. Uważam, że na wszystko przyjdzie czas - mówił Zaleski.
RomanG11-09-2003 09:35:29   [#190]

Z forum Wyborczej

Gość: kit   11-09-2003 09:09 odpowiedz na list  odpowiedz cytując

           color napisał:
           
           > Stopien zepsucia i zezwierzecenia niektorych uczniow jest
           > pewnie wszystkim znany. Na skrajnie wulgarne slownictwo
           czasami
           > jednak trzeba reagowac. Dzisiaj jedna z bardziej "znanych" w
           > tym temacie kolezanek (13 lat), najpierw zwyzywala moja corke
           > (osoba spokojna, ulozona i wrazliwa) od k.rew i szmat a na
           > koniec powiedziala, "idz ciagnij laske swojego starego".
           > Szlag mnie troche trafil wiec ide jutro zrobic zadyme w szkole.
           >
           > Pytanie do innych rodzicow: Jaka zajelibyscie postawe na moim
           > miejscu w takiej sytuacji ?
           
           To musi być rzeczywiście dym.
           Jest pewne, że dziewcze się nie przyzna. Wychowawcy przy tym nie
           było, a nawet jak wskaże się świadków to dyrekcja nie jest do
           prowadzenia czynności śledczych. Wg pedagoga pokrzywdzona swoja
           postawą zapewne prowokowała zachowania agresywne. Psycholog
           oznajmi, że gnojek kilkunastoletni ma prawo być agresywny, bo to
           taki wiek. To przecież niemozliwe, by naszej szkole coś takiego
           miało miejsce. Rodzice przyjda z dyplomami i listami pochwalnymi
           wykazując, że ich dziecko nie byłoby zdolne do takich zachowań.
           Pewnie pokrzywdzona jest nadwrażliwa i powinna skorzystać ze
           specjalistycznej pomocy. Powinna się umieć bronić. Nawet jej
           uwagi nie można zwrócić, zaraz się obraża a nadopiekuńczy
           rodzice niepotrzebnie się wtracają w sprawy młodych.
           
           Strach przed uznaniem,że w tej szkole coś takiego miało miejsce,
           a niedaj Boże wyszła by sprawa na zewnątrz, odbiera rozum (
           dyrekcji, wychowawcy, pedagogowi ... )
           
           Reakcja oparta na faktach. (Rok ubiegły, II LO Głogów )
           
           Życzę powodzenia i determinacji w obronie honoru córki. Wal z
           grubej rury to może gnojek dostanie jakieś upomnienie wychowawcy
           na forum klasy. - paranoja -
           Napisz jakie reakcje po pierwszych rozmowach.
RomanG11-09-2003 09:58:32   [#191]

I jeszcze to

Autor: Gość: b IP: 195.187.74.*
Data: 11-09-2003 09:15
--------------------------------------------------------------------------------
Był taki skecz Monthy Pythona.
Policjant: Czy to Pan zamordował tą kobietę ?
Oskarżony: Tak, ale jestem niewinny.
Policjant: W takim razie, kto jest winny ?
Oskarżony: Społeczeństwo
Policjant: W taki razie aresztujemy społeczeństwo.

To tylko skecz. Ale zasada w nim zawarta obowiązuje
obecnie w życiu.
Jest ona wykwitem pseudonaukowego bełkotu o
bezstresowym wychowaniu, tzw prawach człowieka,
które koncentrują się wyłącznie na osobie przestępcy
Można mądrze dyskutować, prezentować wyniki,
lecz dopóki będzie winne społeczeństwo, winien
nie będzie nikt
Janusz Pawłowski11-09-2003 12:05:13   [#192]

Romanie zlituj się!

Jaki jest cel wklejaniu tu rozmaitych wypowiedzi z innych for, czy list dyskusyjnych?

Trochę mi to przypomina: "Jedna pani z Borzęcina powiedziała, że ..."

Czy znasz te osoby (wrednego pokurcza, kita, colora itp), że jesteś w stanie polecić ich nam jako autorytety, z których zdaniem, opowieściami i opiniami powinniśmy się zapoznać?

Szczególnie, że część z tych wypowiedzi jest ... jest ... jest ...
Jakby Ci to powiedzieć ... ?
Może tak: jest u mnie w domu specjalne, wydzielone, miejsce, w którym składowuję tego typu teksty.
Zróbmy sobie na forum też takie - niech się nazywa ... niech się nazywa ... sławojka?

Małgoś11-09-2003 12:15:35   [#193]

"a na Rynku w Ciechocinku..."

zdecydowanie popieram Przedmówcę

w tym tonie kilka dni temu rozprawiano w moim osiedlowym sklepiku "widziała pani, co to sie wyrabia na tym świecie? to wszystko przez...(i tu niepotrzebne skreslić: Unię, kler, komunę, Lepera, Millera, Zydów, mansonów, USA, cocacolę i seks)"

wolałabym poczytać komentarze autorytetów moralnych lub naukowych

Piotrek11-09-2003 12:23:09   [#194]

I znowu się z Tobą zgadzam Romanie, co zresztą zaczyna mnie niepokoić....

Wczoraj spotkałem się z moja p. wizytator i z ulgą zauważyłem, że ona też dostrzega kilka podstawowych oczywistości w tej historii, że skrzywieniu uległa proporcja pomiędzy prawami ucznia a prawami n- la, że Zawisza bełkocze mówiąc o konieczności pomocy przesladowcom nauczyciela, że nieudacznictwo n-la nie może usprawiedliwiać bandytyzmu czniów.

W sumie - ciekawe spostrzezenia. Coś drgnęło w urzędzie...

Małgoś - mam małą wiarę, jak widzę w przeciwieństwie do Ciebie, w resocjalizację takich przypadków... A tego chyba chcesz, pietnując jakąś "agresję czy chęć odwetu" czym jest tylko wyrażona obawa przed przyjęciem takich numerantów do swojej szkoły. Żeby była jasnośc - ja ich nie chcę u siebie widzieć! Myślę, że też dla ich dobra...

A poza tym - oni chyba skończyli podstawówkę... Czy nie?

Adaa11-09-2003 12:33:16   [#195]

wiecie co?

tak jakos powoli,zaczynam przyzwyczajac się do całego zdarzenia, zostało "zagadane" przez media, jeszcze trochę a przyzwyczaimy się do tego faktu w sensie ,że oswoimy się z nim , fakt się upowszedni ,minie...

"zagadanie" problemu to dobry sposób na jego zabicie

RomanG11-09-2003 12:51:43   [#196]

Cel?

Wklejam _wybrane_ wypowiedzi, bo napawa mnie optymizmem reakcja tzw. społeczeństwa. Oburzenie jest powszechne, a gdyby internauci mogli rzucać jajami, to pani Zawisza już dawno miałaby skorupki na rękawie.

Wypowiedź pani Zawiszy jest symptomatyczną, nie waham się powiedzieć immanetną cechą Systemu, Systemu z którym walczę. Oto zobaczyliśmy, jak na dłoni, KTO robi nauczycielom sieczkę z mózgów i KTO zabrania im stosowania niektórych, nieprawomyślnych, metod wychowawczych.
Ryba psuje się od głowy.

Autorytety? Gdzież one są? Wypowiedział się jakiś sensownie i w sposób dotykający istoty rzeczy, prócz Was na tym forum oczywiście? (to nie kurtuazja!)
Dałbym wiele, abym mógł tu zacytować podobną w swej wymowie wypowiedź kogoś mocnego i z uznanym nazwiskiem, pewnie budowa zdań byłaby składniejsza, a język nie raziłby tak bardzo.
Ale Autorytety milczą, muszę więc cytować ludowe mądrości.

Cieszę się, że TVN wyemitowała ten materiał, bo w świadomości wielu - także pracowników nadzoru - dokonał się przełom, a co najmniej powstała malutka wyrwa w ich błogim przeświadczeniu o słuszności sprawy, o którą z taką zaciekłością walczą, niszcząc często świetnego nauczyciela.

Wiem, moje słowa też ostre. I dobrze! Koniec z polityczno poprawnym międleniem. Czas na mocne słowa i na działanie!
Janusz Pawłowski11-09-2003 13:11:22   [#197]

No cóż ...
Skoro musisz wklejać tu ludowe mądrości, a w nich teksty rodzaju: "idz ciagnij laske swojego starego", pomimo próśb (przynajmniej trzech) o to, abyś tego nie robił to trudno.
Mus to mus - siła wyższa.

Na szczęście ja nie muszę zapoznawać się z owymi mądrościami.
Dziękuję za owocną dyskusję - wyczerpała się jej formuła, która mi odpowiadała.
Będę chciał posłuchać opinii ludu, pójdę do speluny - przy okazji piwska się nachleję, bo o suchym pysku ciężko się w tym stylu gada. ;-))

RomanG11-09-2003 13:21:49   [#198]

Ok.

Koniec z tym wklejaniem.
Janusz Pawłowski11-09-2003 13:25:58   [#199]
Dzięki. :-)))
Małgoś11-09-2003 13:34:47   [#200]

do Piotrka

wybacz, ale jakim prawem odbierasz uczniom z toruńskiej budowlanki mozliwosci resocjalizacji ...nawet ich z bliska nie widzialeś, nic nie wiesz poza tym, co media Ci zafundowały w sensacyjnym sosie

... i na tej podstawie budujesz tak silne przekonania?

sorry, ale to bardzo niepokojące - zwlaszcza, że jesteś pedagogiem i przeciez losy wielu młodych ludzi zależą od ...Twoich decyzji i przekonań

mam wrażenie, że jestesmy o krok do powołania "społecznych oczyszczalni szkół" pod hasłami:

"Precz z prawami dla uczniów!"

"Niegrzeczni na Madagaskar!"

itd.

a na dodatek jajami w MENiS? (zaiste dziwne powody do radości ma Roman)

łee...

to wszystko to tez AGRESJA - formy jej uzewnętrzniania sa inne niz w Toruniu, ale mechanizmy ...podobne

chyba mam dość - jeśli szok po tragedii w szkole toruńskiej (bo w/g mnie to tragiczne doświadczenie dla wielu osób), ma prowadzić do reakcji odwetowych i poszerzania barykad między nauczycielem i uczniem ...to czarno widzę edukację teraz i w przyszłości

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ][ 5 ][ 6 ][ 7 ]