Natenczas Noc Kupały w Kudowie
nastała
Przy sobótce więc brać się zlotowa
spotkała.
Styl, dla nowych i starych zlotu
wyjadaczy,
Był neoprasłowiański (cokolwiek to
znaczy).
Neo- z pra- jak pogodzić? – ktoś
spyta rzeczowo.
To czarodziejka Gaba uczyniła owo.
Już na wejściu niektórzy chcieli
stawać w szranki
Gry, co ją można nazwać
„najpiękniejsze wianki”.
Cudnej urody były te kwieciste
dzieła,
Ale Iwonka chyba najbardziej ujęła
Swoim wdzięcznym wianuszkiem, nie
tylko kwiatowym,
Lecz leśno-owocowo-cudnie-poziomkowym.
A sprytne nowalijki migiem odszukały
Kwiat paproci, co piękny był i
okazały.
Potem zaś tłok się zrobił, bo chłopcy
i dziewki
Garnęli się do Sławka konkursu
„Nalewki”.
Małgorzaty cytaty dały do myślenia,
Kto to na forum pisał? Lecz
niezrozumienia
Pełna jestem i pytam: czy to jest
umyślnie,
Że Ala swoje IQ dostała na piśmie?
I inni też dowody takie otrzymali
Na swą inteligencję. Ale mnie nie
dali!
Jednak na pocieszenie - niech się
wszyscy zwiedzą,
Alicja swoje IQ zgubiła pod miedzą
;-)
Gaba Rzepicha czary jakieś wymyślała,
Herbatę ekspresową do ognia wrzucała
Byśmy się odurzali. Machała spódnicą,
Czarowała nas słowem, zielem i
bylicą.
Wszystkie siostry i braci tak
sprytnie ochrzciła:
Oskkomir, Tęgomysła, Ździebko,
Dziadumiła,
Kredytożer, Wódyczar oraz Oskkowiera…
Wachlarz był dość szeroki, trudne jak
cholera,
Które więc imię wybrać, by było na
temat?
Niejeden miał tu całkiem poważny
dylemat.
Niektórzy, zamiast wybrać, wymyślali
dalej,
By być oryginalnym (przykład:
Tuminalej)
A wszystko to się działo w okolicach
kniei
I w błyskach migocących światełek z
IKEI.
A jakie losy wianków? – spyta ktoś,
kto nie wie.
Z braku wody bieżącej zawisły na
drzewie.
No, z tym, że nie na pewno. Ten rzut
dziewic krzywy
Spowodował, że większość upadła w
pokrzywy.
Śpiewy nam wyszły jednak cokolwiek
niemrawe.
Nad przyczyną się głowię, bo to jest
ciekawe:
Były gitary, bębny, wyjce
potencjalne,
Ale jednak nam nie szło. Czy to
wybaczalne?
I tak, myśląc zawzięcie, co to za
przyczyny,
Wołam: Haniu, to brak Ciebie oraz
mandoliny!
Siostra Aza się w piątek rankiem
obudziła
I co się okazało? Że jest
Kleszczumiła!
Po śniadaniu my wszyscy chętni
towarzysko
Ruszyliśmy do Czechów, bo to bardzo
blisko.
Słownik czeski prześmieszny, lecz
dumam głęboko
Dlaczego ja pamiętam tylko słowo
koko???
Marek Be… Cóż rzeknę o tym fenomenie?
Prawdziwy Gawędzimir! Jak aktor na
scenie
Czarował nas dzień cały opowieści
swymi,
Wodził po Skalnym Mieście schodami
licznymi,
Wzmógł siłę wodospadu, wiódł do
Singapuru.
To jest istny czarodziej, albo nawet
guru!
My za nim zawsze chodzim jak za panią
matką,
Taką gość ma charyzmę oraz mowę
gładką!
Jak on to z nami robi? Cóż – tego
nikt nie wie.
I tyle na ten temat, bo podpadnę
Ewie.
Część z nas jednak odporna jest na
Marka czary
I zamiast skalne czeskie zwiedzać
zakamary,
Postanowiła wdrażać plan
alternatywny,
A był to rajd po knajpach, z natury
swej – piwny.
Też mocno on forsowny, mało
wędrujący,
Ten rodzaj turystyki jest bardzo
męczący.
I rzecz, która nas mocno wprawiła w
zdumienie:
Czesi mają wciąż jeszcze Boże
Narodzenie!
Wieczorem był egzamin, poziom
rozszerzony.
Musiał być on jednak dość mocno
skrócony
Z powodu dziury w dachu grożącej
zalaniem
Oraz burzowo groźnym testów
porywaniem.
Procedur pilnowała Gaba z pistoletem,
Było duże ryzyko dostać rykoszetem.
Niebezpieczne koperty i koty paskowe
Nie pomogły! Bo przecież to całe
OSKKO-we
Towarzystwo gadało, ściągało
bezwstydnie,
Niektórzy się kłócili z komisją
solidnie,
Że mają dyskalkulię, dyskomfort,
duszności,
Dysharmonię, dysplazję, że bolą ich
kości
Albo dysk im wyleciał, za mało
musztardy,
Że bigos był za zimny albo chleb za
twardy
I inne tym podobne. To nie do
pojęcia!
Wszak to OSKKO jest całkiem nie do
ogarnięcia!
SZOKE* ma w protokole same
uchybienia!
Egzamin położony i do powtórzenia.
Lecz to na przyszłym zlocie, nie przy
tej komisji.
SZOKE z powodu szoku – zaraz do
dymisji!
Ale Jurek się wsławił nie lada
wyczynem:
Mimo, że nie jest z branży, to został
staninem!
|
Zamieszanie ogromne burza uczyniła,
Iza z tej desperacji bufetową była,
Marek zagrał do tańca po raz pierwszy
w życiu,
Nowalijki się hymnu uczyły w ukryciu.
A świetlica została twórczo
przerobiona
Na nasze Multikino. Tam brać
posadzona
Przeżywała czar wspomnień z
przeszłości zlotowej
Dzięki mistrzostwu Marka Be w sztuce
filmowej.
Sobota nas od rana deszczem
postraszyła,
Ale się nasza wiara tym nie
zniechęciła.
Nie bacząc na odciski, zakwasy i
sińce
Ruszyli w Błędne Skały i inne
Szczelińce.
Lecz to nie przesłoniło tematu
głównego,
Którym był ślub naszego Tomka
OSKKO-wego.
Ślub to przecież rzecz ważna,
szczególnie gdy pierwszy.
Niech Wasz róg obfitości bywa jak
najszerszy,
Wszystko, co Wam się marzy niechajże
się ziści.
Najlepszego! W podpisie – byli
optymiści ;-)
Delegaci na ślubie więc byli, to
jasne.
Przekazali podarki i całusy własne
Oraz od całej reszty. W tym czasie
lud bratni
Szykował się na wieczór zlotowy
ostatni.
Nowalijki dodały świeżego oddechu
Jedenastemu zlotu. Było pełno
śmiechu.
Ich występy to przecież prawdziwe
divadlo!**
Aż nam z tego wrażenia
opadlo ripadlo***
Wszyscy nowi więc stali się
starolijkami
I mamy też nadzieję, że zostaną z
nami.
A potem rozdawalim sobie raz i drugi
Statuetki Oskkorów za różne zasługi.
Laureatów przemowy dość
niestandardowe,
Bo szybkie one były, zwięzłe i
skrótowe,
Bez dziękowania mamie i tacie
pospołu.
No to sprawnie przeszliśmy więc do
protokołu
Z pracy SZOKE na zlocie. Wielce był
zmęczony
(ten protokół) - pogięty i
wymiętolony.
Dobre duszyczki zlotu koszulki
dostały
A wszyscy wzięli kwity – „w zlocie
udział brały”.
Aha, jeszcze ciekawy był prezent
Markowy
Pomysł przedni, świeżutki, bo
nowalijkowy:
Dostał kamień ogromny, co tam leżał
ładnie.
Warunek - jak go jutro sam sobie
ukradnie ;-)
Potem weselny akcent, śpiewy,
konwersacje
Szynka Gusi (śniadania są to czy
kolacje,
Skoro chyba przed drugą się nam
przypomniało?)
A sernik (ten weselny) – wielu
wspominało…
Jedliśmy też jak zwykle smalec z
jednej miski,
A Gusia w zeszyciku robiła zapiski.
Ale muszę tu jeszcze wyrazić swe
żale:
Myślałam, że rozróżniam, a tu chyba
wcale…
Bo Marek ma kryteria jakoś tak
ukryte.
Pytam więc: co niszowe, a co
pospolite?
Bo mi trochę pomieszał i jestem w
kłopocie
A chciałabym to wiedzieć na następnym
zlocie ;-)
Zażalać się też będę przez cztery
linijki,
Że za mało poznałam nasze nowalijki,
Szkoda mi, że nie z każdym pogadać
zdołałam.
Zlot stanowczo za krótki – zawsze to
wiedziałam.
Niedziela rano: pośpiech, całusy,
uściski
Zbiorowe szybkie zdjęcie, koniec
zlotu bliski.
Pora wracać, do domu kawał drogi
przecie
I najczęstsze pytanie: za rok
przyjedziecie?
Jedenasty zlot OSKKO stał się już
przeszłością.
Zapewne się odznaczał - jak każdy –
innością,
I choć tym razem różnic nieco więcej
było,
To przecież nam czas minął radośnie i
miło.
Weteranom się ciągłość zlotowa
przerwała
Lecz nie ma tego złego… Tuż za nimi
cała
Radosna grupka, która jeden zlot
mniej mając,
Cieszy się, swych liderów szybko
doganiając.
Dwunastka – liczbą świętą, magiczną,
radosną.
Gdzie zlot nas za rok złączy? Dowiemy
się wiosną.
PS. Najlepsza przyszła zlotu dziś
ewaluacja:
Iwonkowa do OSKKO szybka deklaracja
;-)))
* SZOKE – Samozwańcza Zlotowo Oskkowa
Komisja Egzaminacyjna.
** divadlo – z czeskiego: teatr
*** opadlo ripadlo – z czeskiego:
opadła kopara (w przenośni - szczęka)
(pobierz
zdjęcie grupowe w pełnej rozdzielczości) |