Forum OSKKO - wątek

TEMAT: egzaminy do zerówki
strony: [ 1 ][ 2 ]
beera10-02-2005 20:40:23   [#51]
no i ja w tym kontekście
czak10-02-2005 21:13:14   [#52]

kochani moi

Jesteście cudowni. Uwielbiam tę burzę mózgów na forum. Napiszcie wszystko co wiecie na temat takiej segregacji do przedszkola. Dziękuję i pozdrawiam.
rzewa10-02-2005 21:25:01   [#53]

ale po co?

Postaw konkretne pytanie - odpowiemy

A "wszystko co wiem" to może kiedyś napiszę, ale... do naszego czasopisma (o ile takowe będzie :-))

grażka10-02-2005 21:29:37   [#54]

Czak - w moim nie ma. Są wytyczne przy przyjęciach - matki samotne, inwalidzi, 6 latki, rodzice pracujacy w oświacie. I nie ma takich w żadnym znanym mi - a znam sporo, w całej Polsce - przedszkolu.

Czytałam tylko o takich praktykach w prasie - i nie popieram ich - przynajmniej w publicznych placówkach. Prywatne niech sobie robią co chcą - w granicach prawa.

Benigna10-02-2005 22:26:41   [#55]

Prowokujesz

Sądzę, że mądrej głowie...

Jeżeli chcesz się czegoś naprawdę dowiedzieć, to pytaj o konkrety, jeśli chcesz wywoływać burzę - są takie miejsca, gdzie pada śnieg.

segregacja.

Ty na pewno zajmujesz się dziećmi w wieku zerówkowym czy tylko bawisz się naszym a właściwie, powiem we własnym imieniu: moim kosztem?

:(

czak11-02-2005 08:28:02   [#56]

przepraszam

Przepraszam jeśli was uraziłam, po prostu chcę poznać waszą opinię na ten temat. Nie ukrywam, że noszę się z zamiarem uruchomienia testów kompetencji w moim przedszkolu (to jest przedszkole prywatne). Zbliża się okres zapisów, a ja mam zawsze dużo chętnych. Chcę stworzyć na prawdę silną grupę. Pozdrawiam i dziękuję za komentarze.
Benigna11-02-2005 09:25:24   [#57]

Jesli myślisz o prywatnym przedszkolu to zaglądnij na strony takich placówek - tam (w tych przedszkolach) może są sprawdziany, o jakich myślisz, np: www.bajka.pl - w wyszukiwarkach tego sporo

Jednak, jeśli miałaś do czynienia z psychologicznymi zagadnieniami pracy z grupą to wiesz, że najefektywniejsze, najbardziej twórcze są grupy o różnym potencjale. Zresztą sama umiejętność czytania, pisania to nie wszystko - przytoczone w żartach trafianie łyżką do gęby wbrew pozorom jest bardzo istotne.

No, to się baw w segregowanie i bądź otwarta w rozmowach to upraszcza wiele spraw.

:)

florek11-02-2005 19:38:05   [#58]

jestem mamą zerówkowicza, a raczej zerówkowiczki, synową nadgorliwej babci, ktora czteroletnie dziecko nauczyła czytać i pisać, w wieku 5 lat pachole to poszło do przedszkola,chciałam żeby nawiązał kontakt z rówieśnikami, wybawila się, trafilo na weedukowane panie, przedszkole małego artysty, obłozone książkami no i było fajnie ale tylko w pierwszym roku, teraz gdy jest w zerówce borykamy się z banalnymi niby problemami: nudzi mi się, nie mam co robić, ja to już wszystko umię(czyta na głos, dzieciom Basnie Andersena, kiedy pani wychodzi z sali)itp, itd.

Na pozór niby nic, a jednak, mimo,żem matka "ucycielka" wcale mi nie zależało, żeby moje dziecko czytalo i pisało w tym wieku, po co jej to? bajki na dobranoc z przyjemnoscią czytał tata, wolałabym zeby się wybawiła, wyhasała, wysmiała i była poprostu dzieckiem, tego straconego czasu swobodnego dzieciństwa już nie odzyska, czytania i innych mądrości  nauczyłaby się w szkole, a tak jest zdegustowanym bachorem, znudzonym i zmęczonym to co pani oferują juz nie jest dla niej atrakcyjne,martwię się bo przed nami I klasa

Karolina11-02-2005 21:03:53   [#59]

Florek - jak czytam o twojej corce to jakby moja historia;-)

i tak w sumie za bardzo szkoly nie lubilam dlugo - az nie rozwinelam sie spolecznie;-)) i ci powiem, ze do dzis szkola mi sie wydaje lekko nudna;-)

ale to nie wina twojej corki ani babci ani mojej mamy - taka jest prawda

florek11-02-2005 21:08:42   [#60]

no właśnie, a ja tak chciałam żeby rozwinęła się społecznie, niestety, po tej włąśnie babci a mojej teściowej odziedziczyła odrobinę melancholii, marzycielstwa, zarozumialstwa i egoizmu(zimna ryba, chociaz strzelec), nie z tego świata i nie na ten świat, brak przebojowości i motywacji.

Ale dzieki Tobie Karolinko, wiem, że musze ja mobilizować do działania społecznego, może nie wszystko stracone?

Karolina11-02-2005 21:31:37   [#61]

absolutnie nic - tez sie za straconą nie uznaje ;-))

Wiesz i mysle tak, dlaczego laczysz brak beztroskiego dziecinstwa z czytaniem i pisaniem? zapewne babcia ja uczyla i wowczas mala sie nie nudzila, chlonela jak gabka i nie robila z tego przymusu i tak wlasnie male dzieci sie ucza;-)

teraz tylko ja czyms zainteresować, rozwijac jej uzdolnienia - absolutnie bez przymusu;-) skarb masz - to sie nie podlamuj niczym;-)

florek11-02-2005 21:40:41   [#62]

nie chodzi o to że dziecko posiada umiejętność czytania , to złozona sprawa, ona czyta bratu Baśnie na dobranoc a sobie Biblię dla dzieci, i jeszcze to rozumie..., jest zbyt dojrzała na swój wiek i zbyt poważna, nie ma w niej szaleństwa zabawy, beztroski to nie wtym wieku, przeciez nie pójdzie w wieku 8 lat do gimnazju. Mnie nie zależy by "żyłować" jej rozwój, niech idzie własnym torem, dzieciństwa nikt jej nie zwróci

wiem że jej młodszego brata dam dopiero do zerówki z pominięciem przedszkola tzn 5-latków, nnie będzie dwa lata uczył się tego samego i nudził rozrabiając(ten jest z kolei łobuzowaty)

Benigna12-02-2005 10:06:20   [#63]

Człowiek żyje lat kilkadziesiąt (człowieczka nieco dłużej), beztrosko bawić się może do lat 5 może 6 (a jeszcze trzeba odjąć wypełniony ćwiczeniami czas niemowlęctwa). Potem obowiązki szkolne, zajęcia dodatkowe, inwestowanie w przyszłość. To zaledwie 1/10 życia (gdy człek kończy je prędko) albo jeszcze mniej (jeśli przetrwa parę lat dłużej). W imię czego zabierać dziecku ten czas? Do czego tak gnać?

Pamiętacie najszczęśliwsze chwile ze swego dzieciństwa, kiedy z soplami u nosa, "na śledzia" pokonywaliście ośnieżoną górkę a bałwana lepiliście do zesztywnienia palców? Kiedy najlepsze pączki to były te z wiosennego błota? Kiedy latem biegało się w deszczu na bosaka albo w przemoczonych sandałach? A teraz pomyślcie: znam mamę, która nie życzy sobie, aby dziecko biegało po podwórku, wchodziło do piaskownicy, robiło "orła" na śniegu. Wszystko w trosce o zdrowie dziecka...

bogda412-02-2005 10:24:44   [#64]

Przyjaciele z dzieciństwa

 Pamiętamy, pamiętamy....

Dlatego aby "odświeżyć" te wspomnienia czasem zagladam do:

  •  Bułeczki
  • Krasnala Hałabały
  • Dzieci z Leszczynowej Górki
  • I w sto koni nie dogoni.....
  • Nie głaskać kota pod włos.....

 i takich tam serdecznych przyjaciół z dzieciństwa.

Anna Domańska12-02-2005 10:52:51   [#65]

Witam, nie wiem czy moja dyrekcja czyta to forum ale w czwartek na Radzie zadała mi - swemu zastąpcy- zadanie: opracować testy kompetencji dla zerówkowiczów. Omal nie spadłam z krzesła, może niech takie pomysły nie oglądają światła dziennego bo a nuż się komuś spodobają.

Na razie wyperswadowałam to p. dyrektor ale na jak długo??

Benigna12-02-2005 11:18:51   [#66]

Aniu

Z kompetencjami w zerówce może być dwojako:

  1. badanie wstępne odrzucam jako coś w rodzaju egzaminu, czy czego tam jeszcze. Ale porządna diagnoza, głównie na podstawie obserwacji wykonywanych zadań, zabaw, wypowiedzi dziecka, jego zachowań w różnych sytuacjach - we wrześniu, październiku, gdy dzieci przyzwyczają się trochę do siebie, dorosłych, miejsca - koniecznie!
  2. końcowe badanie osiągnięć - od dawna przygotowujemy własne testy, związane ściśle z możliwościami dzieci (np. jedno dziecko ma do przeczytania i narysowania treści krótkie, proste zdanie, drugie złożone, nawet z dwuznakami itp.). Robiłyśmy to różnie np. w obecności rodziców, podczas zajęć otwartych - jako rodzaj zabawy. Zaleta: rodzice widzą, jak dziecko pracuje, co potrafi. Wada - nie potrafią się powstrzymać od poganiania, uwag, pomocy. Innym razem były to karty pracy, dla dzieci nie różniące się od tych, z którymi pracują zwykle, tyle, że z większą liczbą zadań. Zaleta: mały stres dziecka, wada: długi czas przeprowadzania, bo dzieci robiły to pojedynczo lub w maleńkich zespołach.

Perswaduj dyrekcji testy kompetencji na wstępie zerówki! Oświeć w "temacie" diagnozowania - w przedszkolach to nie nowość, od dawna funkcjonuje. Dobrze nawiązać kontakt z najbliższą placówką :)

Karolina12-02-2005 16:02:15   [#67]

Absolutnie sie zgadzam z waszym podejściem do dziecinstwa, wierzę w najszczęśliwsze chwile ze swego dzieciństwa, kiedy z soplami u nosa, "na śledzia" pokonywaliście ośnieżoną górkę a bałwana lepiliście do zesztywnienia palców? Kiedy najlepsze pączki to były te z wiosennego błota? Kiedy latem biegało się w deszczu na bosaka albo w przemoczonych sandałach?

I absolutnie sprzeciwiam sie jakimkolwiek testom do zerowki, nasunelo mi sie jednak cos innego czytajac was.... caly czas wychodzi na to, zen auka zaczyan sie w szkole i wowczas to mordęga, ciezkie życie, wkuwanie itd...

Kurcze -jak obalic mit, ze nauka nie jest cieżarem, jak porownac naukę dzielnego dwulatka z chęcia i zapalem ukladajacego po raz setny przewrocony klocek - bo tak chce i taki ma zapal - aby mu sie udalo...

Czy nie myslicie ze bledne jest stereotypowe podejcie - szkola - koniec beztroski czas na powazne zajecia?

 

Kto ma to przerwac? Czy w obecnej szkole to w ogole mozliwe?

Doprawdy to graniczy z cudem,
że te nowoczesne metody nauczania
jeszcze nie stłumiły całkowicie
tej nadzwyczajnej ciekawości badania -
albowiem ta delikatna, mała roslina poza zachętą,
potrzebuje głównie swobody,
bez której niechybnie więdnie i usycha.
Bardzo poważnym błędem jest myslenie,
że przyjemnośc z dostrzegania i badanie
może być wzbudzona za pomocą
przymusu i poczucia obowiązku"
Albert Einstein

Ajcila12-02-2005 17:37:17   [#68]

Jejku

Nie wchodziłam 3 dni a wątek tak straszliwie urósł:-)

Myślę, że czak chce egzaminować potencjalnych zerówkowiczów po to by przyjąć tych najzdolniejszych.

Tak jest w jednej z prywatnych szkół, która ma oddział przedszkolny. Dyrektorka tejże szkoły już 3 lata temu, gdy miała ze mną zajęcia na studiach podyplomowych mówiła nam o tym.

No cóż przyjmując najzdolniejsze dzieciaki potem szczycą się tym, że mają osiągnięcia.

Ale czy w edukacji o to chodzi?

Czyż nie piękniej jest obserwować postępy dziecka, które sobie początkowo nie radziło np. z trzymaniem kredki a po kilkunastu miesiącach pięknie rysuje i wiele można by tu przytoczyć przykładów z naszego codziennego obcowania z dziećmi.

Benigna12-02-2005 19:00:33   [#69]

Karolino

to chyba nie jest błędne podejście... szkoła to jest koniec beztroski, to jest czas na poważne zajęcia...

uważam jednak, że nie musi być ona ciężarem, mordęgą, o ile dziecko będzie przygotowane: nie koniecznie nauczone już czytać i pisać - ale nauczone wiary w siebie, chęci pokonywania trudności i zmagania się z nowymi zadaniami, nauczone zwykłej samodzielności i umiejętności znalezienia się w grupie...

stresy zaczynają się wraz z pierwszym odechem a radość zabawy, odkrywania towarzyszy nam przez całe życie, o ile sami sobie na to pozwolimy. Dlatego im bardziej będziemy pozwalać na tę betroskę sobie, tym więcej damy radości naszym dzieciom. Trzeba chyba mozolnie budować w sobie dystans do wyścigów, trzeba budować własne poczucie wartości, szacunek do samego siebie. Myślę, że to przekłada się w konsekwencji na stosunek do świata, dzieci, które uczymy, wychowujemy, współpracowników itd.

florek12-02-2005 19:05:43   [#70]

no właśnie, podobnie tłumaczyłam wszystkim, którzy zastanawiali się dlaczego, mimo ukończenia zwykłych studiow wybrałam kolejne -oligo i pracę wszkole specjalnej: nie jest sztuką pokazać zdolnemu gdzie maczytać i potem sprawdzić ile zapamietał - o wiele większym wyzwaniem jest nauczyc czytać tego, który ma z tym problemy...

ale:       przedszkolaki - do zabawy!

Benigna13-02-2005 12:53:13   [#71]

kółko graniaste...

;))

Ajcila13-02-2005 13:05:29   [#72]
i wiele wiele innych pięknych zabaw:-)))

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ][ 2 ]