Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Na jakim poziomie wg was stoi nauczanie specjalne?
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ][ 5 ]
JACOL22-12-2004 23:07:33   [#01]

Moim zdaniem nasza pedagogika specjalna stoi na niskim poziomie, niestety. Jest oparta w małym stopniu na wiedzy i głównie opiera sie na intuicji nauczycieli. Przyjżyjmy się temu co robią nauczyciele. Gdy jeden napisze jakiś program dziecku i coś wykonuje, a po pół roku nauczyciel się zmieni, to pisze zupełnie inny program i robi zupełnie coś innego. Można powiedzieć, że to co robią oligofrenopedagodzy w mniejszym stopniu zależy od tego jakie jest dziecko, a wiekszym od tego jaki jest nauczyciel.
Zgadzacie sie ze mną?

Pozdrawiam. Jacol

maeljas23-12-2004 09:27:01   [#02]

witam Jacku

 na innym wątku napisałeś:(...) postaram się stanąć im (nauczycielom - przypisek mój) ością w gardle. :-) :-) :-)

- przed świętami?!! - kiedy to na stołach pojawi się ryb wszelakich mrowie...;-))))

- po czym zapraszasz do dyskusji....

a mnie się marzy spotkanie z psychologiem, który nie będzie budował "barykad" i stawał po przeciwnej stronie z góry uważając, że jestem "zero"

"Moim zdaniem nasza pedagogika specjalna stoi na niskim poziomie, niestety. Jest oparta w małym stopniu na wiedzy i głównie opiera sie na intuicji nauczycieli."

- ciekawy temat - i mam nadzieję, że wezmą w dyskusji udział pedagodzy specjalni - jako praktycy...

Pozdrawiam świątecznie - Marta

Maelka23-12-2004 09:41:22   [#03]

Jacku

Bardzo chciałabym się dowiedzieć, skąd wzięło się to twoje zdanie? Jakie przesłanki wpłynęły na taki, a nie inny jego kształt? Czy opierasz się na obiektywnych badaniach lub obserwacjach reprezentatywnych przykładów, czy może jest to gorzka refleksja, której źródło tkwi w spostrzeżeniach uczynionych w najbliższym otoczeniu?

Myśle, że takie informacje pozwolą nam oprzeć naszą dyskusję na faktach, a nie na emocjach.

Też mam wrażenie, że szkolnictwo specjalne należałoby wzmocnić i usprawnić. Ale nie w nauczycielach doszukiwałabym się powodów zła . Przeciwnie. Moje doświadczenie wskazuje, że to dzięki nim szkolnictwo specjalne nie upadło zupełnie...

Moja wypowiedź też jest pełna ogólników. Rozwinę ją nieco później, Niech Święta mnie usprawiedliwią...

Pozdrawiam

Marek Pleśniar23-12-2004 10:00:43   [#04]

mam podobne odczucia jak przedmówczyni.

Konkrety Jacolu.

Karolina23-12-2004 11:04:41   [#05]

Ponieważ z Jackiem przedyskutowałam już całe strony wątków i wiem, że argumenty ma mocne ciekawa jestem dyskusji. Jacek jest praktykiem i dobrym obserwatorem. Bronił często środowiska specjalistów w rozmowach ze mną jako matką, niestety nie wszystkich mógł obronić ;-) Napisał nawet na ten temat niezłą ksiązkę.

Wiem, że temat trudny, przed świętami tym bardziej. Może jednak tak się złoży, że zmusi nas tu do refleksji.

pozdrawiam

JACOL23-12-2004 11:53:30   [#06]

Maelias napisała:

a mnie się marzy spotkanie z psychologiem, który nie będzie budował "barykad" i stawał po przeciwnej stronie z góry uważając, że jestem "zero"

Przepraszam bardzo Maelias, ale do głowy mi nie przyszło, żeś zero. Ja tylko myślę, że bliski zeru jest wskaźnik wiedzy i umiejetności środowiska pedagogów specjalnych. Np. nie potrafia napisać programów indywidualnych w oparciu o jakąkolwiek wiedzę - pisza je intuicyjnie, czyli nie jak profesjonaliści. Nie mają żadnych kryteriów odróżniających dobrze napisany program od źle napisanego programu. Umiejetność pisania indywidualnych programów jest chyba podstawową umiejetnością oligofrenopedagogów? Może sie mylę?

Maelka napisała:

Też mam wrażenie, że szkolnictwo specjalne należałoby wzmocnić i usprawnić. Ale nie w nauczycielach doszukiwałabym się powodów zła . Przeciwnie. Moje doświadczenie wskazuje, że to dzięki nim szkolnictwo specjalne nie upadło zupełnie...

Zastanawiam się jak odróżniasz dobrych nauczycieli od złego szkolnictwa specjalnego.

Oczywiście wypunktuje najważniejsze słabości naszej pedagogiki specjalnej. Nie bedzie to trudne niestety... Musicie mi dac nas, bo w tej chwili wróciłem z rynku i muszę sie wziąść za choinkę.

Pozdrawiam wszystkich.

JACOL

Marek Pleśniar23-12-2004 13:06:12   [#07]

Jacol - po nicku nie poznam

Ty nie nalezysz do OSKKO?

Pytam bo kompletuję tematykę konferencyjną

Karolina23-12-2004 15:04:48   [#08]

Marku - zapewne Jacol nie nieleży...;-) ale będę go namawiać, co czynię niniejszym aby to nadrobił, ponieważ  rozumiem, iż na konferencji nie zabraknie tematu dotyczącego pedagogiki specjalnej i głos Jacka byłby potrzebny.

Demaskuję i nick - Jacek Kielin ;-)

Karolina23-12-2004 15:06:06   [#09]
no tak...nie leży;-)) to wynik biegania po mieście dziś... Jacol nie należy miało być ;-)
florek23-12-2004 18:31:32   [#10]

Jacol, twoje stwierdzenia sa dosyć prowokacyjne, w dalszym ciągu nie przedstawiasz faktów, jedynie swoje opinie. Na jakiej podstawie?

Skąd znasz szkolnictwo specjalne? Skąd taki temat?

maeljas23-12-2004 19:02:14   [#11]

:-))

Jacol jest psychologiem i dyrektoruje w Społecznym przedszkolu Orzeszek dla dzieci niepełnosprawnych , tudzież autorem książek m.in.:

 Jak pracować z rodzicami upośledzonego dziecka

zajrzyj www.orzeszek.prv.pl

bogda323-12-2004 19:19:45   [#12]

  Prowokacja sposobem na zaistnienie.

 Jestem pedagogiem specjalnym.Nie wstydzę się tego.

anmar23-12-2004 19:42:32   [#13]
Nasze szkolnictwo specjalne nie stoi wcale na niskim poziomie. Błąd jest - niestety - w refgormie oświaty, która doprowadziała do sytuacji, że w szkołach masowych uczą się dzieci o różnym stopniu niepełnosprawności intelektualnej. Jestem oligofrenopedagogiem, pracuję w szkole masowej. Prowadzę nauczanie indywidualne dzieci upośledzonych umysłowo ze sprzężonymi upośledzeniami. Oprócz tego są w szkole dzieci upośledzone umysłowo, które powinny uczyć się w szkołach specjalnych, lecz rodzice nie wyrazili na to zgody.  W jednej klasie mjest np. 3 uczniów nadpobudliwych psychoruchowo, 2 z upośledzeniem umysłowym, nie mówiąc już o dzieciach z pogranicza upoiśledzenia i normy. Nie ma zatem możliwości indywidualizowania programów nauczania. Właśnie w szkołach specjalnych dzieci otoczone są fachową opieką. Uważam, że wszystkie dyskusje na temat niskiego poziomu szkolnictwa specjalnego mają na celu doprowadzenie do likwidacji szkół specjalnych- w imię żle pojętej integracji.
Karolina23-12-2004 19:47:13   [#14]

anmar - dokładnie jestem odwrotnego zdania, są kraje europejskie, gdzie istnieje edukacja włączająca i wszyscy mają się dobrze. Dziecko ma się uczyć tam gdzie jego rówieśnicy - w jakiej formie ma to nauczanie przebiegać, jak sprawić aby program był naprawdę indywidualizowany - oto pytanie.

Od lat głoszę tu, że szkolnictwo specjalne jest bardzo, bardzo potrzebne - niestety nie w takiej formie jak się to uprawia obecnie.

Karolina23-12-2004 19:48:31   [#15]

Jacol...

on cały jest taki prowokacyjny ;-) myslę, że nie po to aby zaistnieć, dajcie chłopu ustroić tę choinkę - argumenty się znajdą na pewno;-)
bogda323-12-2004 19:56:15   [#16]

  dajcie chłopu ustroić tę choinkę -

 

 Tak myślałam.

A rzeczowo bardziej pogadajmy przy innej okazji.A jest o czym.

JACOL23-12-2004 22:48:21   [#17]

Przepraszam Was, że nie mogę teraz zabrać merytoeycznie głosu, ale czas nie sprzyja pisaniu, a muszę napisać tekst troche dłuższy. Nie mam ochoty prowokować - no może jedynie intelektualnie. Moim zdaniem, nie da się obronic tezy o wysokim poziomie merytorycznym środowiska zajmującego się terapią i nauczaniem dzieci z niepełnosprawnością intelektualną. Zresztą nikt nie zaprzeczył mi, że pedagodzy nie potrafią pisać programów indywidualnych w sposób przemyślany - a to bardzo konkretny i poważny zarzut. Wszyscy jednak, którzy otarli się o szkolnicwo specjalne wiedzą, że tak jest.

Mój bardziej szczegółowy wywód, wkrótce.

Pozdrawiam.

JACOL.

Ps. Karolino, czy ty mnie z kimś nie mylisz? :-)

gosienka24-12-2004 12:41:59   [#18]

Z zaciekawieniem czekam Jacol na twój dłuższy tekst.

"Zresztą nikt nie zaprzeczył mi, że pedagodzy nie potrafią pisać programów indywidualnych w sposób przemyślany"

Chyba wszyscy czekamy na to , co napiszesz, jak można zaprzeczać czemuś , czego się jeszcze nie wie :-))))))

florek24-12-2004 14:02:23   [#19]

Co chcemy robić: obalac tezę o wysokim poziomie merytorycznym środowiska zajmującego się terapią i nauczaniem dzieci z niepełnosprawnoscią intelektyalną czy potwierdzać niski poziom szkolnictwa specjalnego?

 

Zarządzam szkoła specjalną gdzie kadrę stanowi 30 nauczycieli z tego:

29 posiada tytuł magistra

1 licencjat

wszyscy są oligofrenopedagogami

25 posiada przynajmniej jedne studia  podyplomowe

niektórzy mają dwa kierunki magisterskie i dwa podyplomowe, o kursach doskonalących nie wspomne.

Wiem, papier to nie wszystko, niewiernych zapraszam na www.republika.pl/zssmielec2/

Małgorzata Piontek26-12-2004 12:59:51   [#20]

Kilka lat temu wprowadzono indywidualne programy dla dzieci. Słusznie.

Jak pisać takowe programy? Radźcie sobie nauczyciele sami, nie ma pieniędzy na wasze szkolenia.

Poradzili sobie w różny sposób, napisali i...

Pracują jak pracowali. Dlaczego?

Na realizację takich programów trzeba mieć warunki, a tu 9 dzieci w klasie (ZETy), jeden nauczyciel, 5 godzin funkcjonowania w tygodniu(45 minut na 9 dzieci to po 5 minut na jedno, odliczcie zajęcia wstępne i resztę).

Do jego klasy wchodzi weufista, pani od techniki, muzyczka, katecheta, nauczyciele rewalidacji indywidualnej, trzeba by to skorelować ale oni uczą w sumie kilkadziesiąt dzieci i nie wiem jak praktycznie mogą pisać i realizować indywidualny program dla każdego z nich.

Ile czasu musi poświęcić nauczyciel na realizację indywidualnych programów mając 9 dzieci,pracując bez podręczników , niezbędnych pomocy, które w systemie manufaktury sam robi?

Nie mówcie więc, że oligofrenopedagodzy sa źli. Zły jest system i niedofinansowanie oświaty a szczególnie szkolnictwa specjalnego.

JACOL26-12-2004 13:49:30   [#21]

małgorzata piontek napisała:

Jak pisać takowe programy? Radźcie sobie nauczyciele sami, nie ma pieniędzy na wasze szkolenia.

Jest dużo gorzej - zapaść jest tak wielka, że nie ma osób umiejących pisać takie programy - nie ma kto szkolić, nie ma na ten temat podręczników!!!

Nie mówcie więc, że oligofrenopedagodzy sa źli. Zły jest system i niedofinansowanie oświaty a szczególnie szkolnictwa specjalnego.

Ja nie myślę, że oligorfenopedagodzy są źli. Ja myślę, że uprawiana w Polsce oligofrenopedagogika jest na niskim poziomie, bo takiej uczą na Poskich uczelniach. Po skończeniu uczelni oligofrenopedagodzy biorą sie za robienie rzeczy o której nie mają zielonego pojęcia. System jest zły, także dlatego, że w naszym środowisku nie ma odpowiedniej wizji tego jak szkoły powinny wyglądać. Organizacja wewnetrzna szkoły to jedna rzecz a brak pieniędzy to inna. Za te same pieniadze mozna robić coś lepiej lub gorzej. Trzeba tylko wiedzieć jak. WIEDZA zaś jest najbardziej deficytowym towarem na rynku pedagogiki specjalnej.

Doszło do tego, że za świetną szkołę specjalną w Polsce uznaje się szkołę do której lubią chodzić dzieci. Matko Boska, czy to nie powinno być nędzną normą?

Święta się kończą, napiszę tekst w którym opiszę słąbości mojej placówki - żeby nikogo nie bolało. Wyglada jednak na to, że brak wiedzy i umiejetności tylko mnie boli - inni widzą problem jedynie w braku pieniędzy. (Swoja droga w mojej placówce jest ich mniej niż w wielu innych) Jakby były pieniądze to na co zostały by wydane? Macie wizję szkoły specjalnej z dużą liczbą pieniedzy? Wątpię, bo u nas poziom myslenia metodycznego jest zbyt niski aby tworzyć wizję. Metodyka wlecze się za rzeczywistością zamiast przed i nie jest w stanie kreować nowych standardów.

Pozdrawiam.

 

JACOL

 

JACOL26-12-2004 13:58:12   [#22]

małgorzata piontek napisałą:

Na realizację takich programów trzeba mieć warunki.

małgorzato,

Zawsze i w każdych warunkach realizujesz jakis program. Nawet wtedy gdy nie ma wymogu jego zapisania - coś sobie tam myslisz w głowie. Problemem jest tylko, czy to co masz w głowie i ewentualnie przelejesz na papier jest wysokoprzemyslane czy też nie. W zależności od tego zawód oligofrenopedagoga jest uprawiany jako wysokowalifikowany lub niskokwalifikowany. Zawód niskokwalifikowany to taki, który mogłaby uprawiac wiekszość ludzi gdyby tylko chciała. Zawód wysokokwalifikowany to taki, którego za rzadne skarby nie można uprawiac nawet wtedy gdy bardzo się chce bo wymaga to specjalnej wiedzy. U nas sami pedagodzy sądzą, żenie potrzeba do robienia tego czegoś co robią specjalnej wiedzy. Co wiedzą i potrafią oligofrenopedagodzy czego nie potrafi pozostała część ludzkości? Juz wiemy, że nie potrafią pisać programów pracy dla dzieci... czyż nie powinna to byc podstawowa umiejetność oligofrenopedagoga?

gosienka26-12-2004 16:34:30   [#23]
Czytam z uwagą, czekam na jeszcze .....
Bieba26-12-2004 18:02:57   [#24]
myslę i tak uważam . że wszystkie chwyty są dozwolone byleby dziecku były przydatne, myslę że chodzi o to by dziecko czuło radosc i byłoby zadowolone
Bieba26-12-2004 18:04:21   [#25]
zawsze chodzi o dobro i samopoczucie   dziecka
Bieba26-12-2004 18:10:27   [#26]
zawsze staram się, żeby dziecko czulo się dobrze i  jego rodzice, szczególnie po pochwałach  do postępu dziecka , nawet maleńkich, tak by rodziców podtrzymać na duchu,
Bieba26-12-2004 18:21:34   [#27]
pracuję w klasie integracyjnej i wiem jak duzo daje takie maleńkie światełko w tunelu, mój osobisty mąż twierdzi żeby dać sobie więcej luzu, ale ja widzę i wiem ,że na nic indywidualne  programy , najbardziej liczy się  wzajemne zrozumienie i wspolpraca z rodzicami
JACOL26-12-2004 18:40:19   [#28]

bieba napisała:

zawsze chodzi o dobro i samopoczucie   dziecka

To też jakiś program, można go jakoś zapisać w celach: Jasiu lubi uczęszczać do szkoły. To koniec programu? Jeżeli to wszystko, to do szkolnictwa specjalnego nie potrzeba osób z wysokimi kwalifikacjami. Wystarczą odpowiednio miłe panie z którymi dzieci bądą lubiły przebywać.

W tym co napisałaś jest jednak pewiena nieścisłość. Słowa dobro dziecka i samopoczucie dziecka nic nie znaczą bo przez róznych ludzi róznie są rozumiane.

Dam ci analogię z rodzicami:

Inaczej widzi dobro dziecka matka nadopiekuńcza a inaczej nadmiernie wymagająca. Obie sądzą, że swoim dzieciom robią dobrze a przecież je krzywdzą...

Oligofrenopedagog, moim zdaniem, powinien nieco precyzyjniej rozumieć "dobro dziecka" i jeżeli w ogóle to rozumie to powinien to zapisać w programie pracy. Programy pracy to nic innego jak uszczegółowione poglądy pedagoga na to jak on widzi dobro konkretnego dziecka.

Programy indywidualne są bez sensu, gdy nie rozumie się co to oznacza "dobro dziecka" czyli inaczej mówiąc nie posiada się poglądów metodycznych (poglądy = rozumienie dobra) aby rozróznić dobrze napisany program od źle.

Ja nie miałbym pretensji do środowiska oligofrenopedagogów gdyby ono miało inne poglądy na dobro dzieckka niz moje. Pogadalibyśmy se i tyle. Ja mam pretensję, że pedagodzy NIE MAJĄ ŻADNYCH POGLADÓW. Więc nie można z nimi pogadać o metodyce. O metodyce na forach internetowych dyskutują głównie rodzice. A specjaliści rzadko i nieśmiało. TO HAŃBA!!!

JACOL26-12-2004 18:49:53   [#29]

bieba napisała:

najbardziej liczy się  wzajemne zrozumienie i wspolpraca z rodzicami

A ja jestem przeciwny współpracy z rodzicami, w rozumieniu: rodzice to współpracownicy pedagoga. Jestem zwolennikiem profesjonalnego otaczania rodziców opieką, pomocą i wsparciem. Rodzice są przedmiotem oddziaływania specjalisty od dziecka podobnie jak samo dziecko. Problem dziecka jest problelem rodzica.

jak to rozumiem:

http://www.pion.pl/forum/phpBB2/viewtopic.php?t=31

Pozdrawiam. JACOL

JACOL26-12-2004 19:00:31   [#30]

bieba napisała:

zawsze chodzi o dobro i samopoczucie   dziecka

bieba, ale zgodzisz się ze mną, że nawet najgorsi nauczyciele myślą o sobie, że realizują dobro dziecka. Nawet ci słabi nauczyciele myślą o sobie z większą pewnością, że są świetni, niż ci dobrzy. Bo jest coś zdecydowanie ważniejszego od dobra dziecka - dla każdego z nas - NASZE DOBRO. A w naszym dobru najważniejszym jest utrzymanie pozytywnego własnego wizerunku. Nie ma nic ważniejszego na świecie od chęci myślenia o sobie dobrze. Dobro dziecka wobec takiej wartości jak pozytywny obraz siebie samegok staje się nieistotne. To dlatego rodzice i nauczyciele krzywdzą dzieci i wcale nie zdaja sobie z tego sprawy.

Profesjonalna praca z niepełnosprawnym dzieckiem musi brać to pod uwagę. Jeżeli nie bierze - nie jest profesjonalną.

florek26-12-2004 19:39:00   [#31]

mam wrażenie Jacol, że kilka wątków przewija się przez Twój głos, i szczerze powiedziawszy gubie się wtym nieco. Sorki może niedosyc uważnie czytam.

Popieram Cie jeśli chodzi o poziom wyższych uczelni ksztalcacych pryszłych oligofrenoedagogów. Ich kształcenie odbywa się na podstawach M. Grzegorzewskiej. Ja nie mówię, ze sa złe, ale gdzie postęp, nowosci?Prywatne uczelnie wysyłaja na 60 godzinne praktyki do szkół, zamiast uczyc fachowej dydaktyki i metodyki.

Ale bez chocby takiej metodyki, czy olgofrenopedagogiki nie wyobrazam sobie pracy w szkole specjalnej. Zanim trafiłam do szkoly specjlnej ukończyłam kierunek pedagogiczny. Uczę go teraz w szkole specjalnej. Mam za soba kilkanaście lat pracy w szkole specjalnej i doszłam do wniosku, że mogłabym tu uczyć tego przedmiotu bez studiów magisterskich przedmiotowych ale bez podstaw oligofreno na pewno nie.

Wiedza wiedzą jest niezbędna ale doświadczenie jest podstawą. Stwierdzam, że po około 6- 8 latach człowiek nabiera dystansu i przestaje błądzić. Większość naszych dzieci ma upośledzenie w stopniu lekkim. Im nie piszemy programów indywidualnych. Chyba że sa specjalne ku temu powody. Umiarkowani to odrębny temat.

JACOL26-12-2004 19:39:49   [#32]

Odkryłem wątek z moimi wypowiedziami na temat: Czy nasza pedagolika stoi na wysokim poziomie. Nie wyczerpałem tematu, ale dobre to na początek dyskusji:

http://www.pion.pl/forum/phpBB2/viewtopic.php?t=11

Marek Pleśniar26-12-2004 19:49:37   [#33]

Jacol:-)

cały czas piszesz swoje opinie niepodparte ani jednym faktem. O tym że nauczyciele marnie uczą, że samozadowolenie, że źle przygotowani do zawodu.

Ale to opinie. "źle", "dobrze", "słabo" - to już wiemy od kilku Twoich postów

Podaj choć jeden fakt, a na razie, póki nie zapadł wyrok nad tymi nieszczęsnikami nauczycielami (tj nie podano obiektywnych faktów, wybików badań itp) to im już odpuścmy.

No wiemy:

że bliski zeru jest wskaźnik wiedzy i umiejetności środowiska pedagogów specjalnych. Np. nie potrafia napisać programów indywidualnych w oparciu o jakąkolwiek wiedzęa także że nauczyciele marnie uczą, że samozadowolenie, że źle przygotowani do zawodu

i jeszcze dodać należy: bliski zeru jest wskaźnik wiedzy i umiejetności środowiska pedagogów specjalnych. Np. nie potrafia napisać programów indywidualnych w oparciu o jakąkolwiek wiedzę... :-)

To od początki tematu - wszystko i wciąż opinie. Twoje. Dawaj fakty:-) Wyniki badań. Raporty. Coś z NIKu może. Statystykę ogólnopolską. Cokolwieka dawaj;-)

No bo piszesz to samo w różnych ujęciach:

bliski zeru jest wskaźnik wiedzy i umiejetności środowiska pedagogów specjalnych. Np. nie potrafia napisać programów indywidualnych w oparciu o jakąkolwiek wiedzę

te nauczycielki to niekompetentne i złe kobiety są znaczy. Gratulacje dla sposobu pozyskania ich do współpracy. Myslę że je ująłeś;-) Teraz na peewno będą współpracować. No chyba że chodzo o to żeby je wymienić wszystkie. Bo, jak wyżej wspomniano, to złe kobiety są;-)

--------------------------------

no ale przejdę do rzeczy. Tej co o niej miałem pisać. Już prawie po świętach:-) Można lać.

Piszesz coś niesłychanego. 

"ja jestem przeciwny współpracy z rodzicami, w rozumieniu: rodzice to współpracownicy pedagoga. Jestem zwolennikiem profesjonalnego otaczania rodziców opieką, pomocą i wsparciem. Rodzice są przedmiotem oddziaływania specjalisty od dziecka "

Muszę spytac:

Ty poważnie? Serio?

JACOL26-12-2004 19:49:43   [#34]

florek napisała:

Większość naszych dzieci ma upośledzenie w stopniu lekkim. Im nie piszemy programów indywidualnych.

W przypadku dzieci lekko uposledzonych, podobnie jak u dzieci zdrowych to społeczeństwo określiło w minimach programowych "co jest dla dzeci dobre".

mam wrażenie Jacol, że kilka wątków przewija się przez Twój głos, i szczerze powiedziawszy gubie się wtym nieco.

też dostrzegam ten haos, ale mam nadzieję, że dojdzemy do momentu dokładnego, ścisłego wypunktowania słabości i niekompetencji naszego środowiska. :-)

Pozdrawiam

JACOL26-12-2004 19:57:56   [#35]

Marek Pleśniar pisze:

Piszesz coś niesłychanego. 

"ja jestem przeciwny współpracy z rodzicami, w rozumieniu: rodzice to współpracownicy pedagoga. Jestem zwolennikiem profesjonalnego otaczania rodziców opieką, pomocą i wsparciem. Rodzice są przedmiotem oddziaływania specjalisty od dziecka "

Muszę spytac:

Ty poważnie? Serio?

serio, serio...

Kontakt pomiędzy ludźmi może byc przedmiotowy lub podmiotowy. Podmiotem jest ta osoba, która decyduje! Kto decyduj w klasie jak ma być, nauczyciel czy uczeń? Generalnie nauczyciel (w wyjatkowych sytuacjach (podczas terapii humanistycznej) to uczeń decyduje do pewnego mometu o tym jak ma być, więc jest podmiotem)

Przykład modelowy kontaktu przedmiotowego to kontakt dentysty z pacjentem. Generalnie pomaganie innym związane jest z przedmiotowym kontaktem. To znaczy, że jedna osoba powierza siebie drugiej osobie, która jaj pomaga. W tym pomaganiu osoba pomagająca jest suwerenem. I tyle. Przedmiotowy nie znaczy zły. Amen

JACOL26-12-2004 20:02:39   [#36]

Marek Pleśniar napisał:

To od początki tematu - wszystko i wciąż opinie. Twoje. Dawaj fakty:-)

To będzie proste w sprawdzeniu - wystarczy, że na forum zgłosi się ktoś, kto potrafi napisać program dla dziecka w sposób nieintuicyjny i powie jak to robi. Za osobę umiejąca pisac program uznamy tą, która poda kryteria dobrze napisanego programu. I tyle.

JACOL26-12-2004 20:13:14   [#37]

Marek Pleśniar pisze:

Piszesz coś niesłychanego. 

Myślę, że wiele rzeczy, których uczy się pedagogów jest niemądra. Jedną z tych rzeczy jest mówienie pedagogom, że powinni z rodzicami współpracować. Jest to mozliwe tylko przy niezwykle niskim poziomie pedagogiki. Z rodzicami mozna współpracować przy koszeniu szkolnych trawników. Bardzo wiele zła, narobiła moim zdaniem idea współpracy z rodzicami. Czas z tym skończyć. A tak w ogóle to radzę ci zajrzeć w link, który podałem. Może wówczas się ze mna zgodzisz.

Karolina powie: DOMAN mi pomógł, a nie: DOMAN ze mna współpracował.

Zaś o nauczycielkach, które niewiele potrafią powie, że z nią współpracują. Cóż mają zrobić biedaczki, skoro potrafia mniej od mamy dziecka.

anmar26-12-2004 20:55:30   [#38]

Jacol- jakie są wg Ciebie kryteria dobrze napisanego programu?

Jestem ciekawa jakie są wg Jacola kryteria dobrze napisanego programu. Nie pracvuję w szkole specjalnej, lecz w ogółnodostępnej. Mamy wśód naszych uczniów również takich, którzy mają orzeczenia o upośledzeniu w stopniu umiarkowanym i znacznym. Dzieci te objęte są zazwyczaj nauczaniem indywidualnym. Musiałam napisać programy dla tych dzieci. Na studiach nie uczono nas tego ( ponad 20 lat temu ukończyłam), ale trzeba było podszkolić się i znależć sposób na napisanie. Szukałam wzorów w krajach skandynawskich- tam programy są dobre, ale nie na polskie warunki, ponieważ bariera finansowa jest nie do przeskoczenia. Programy pisałam w oparciu o tzw. sfery zachowania adaptacyjnego podane w Encyklopedii psychologii  przez Kostrzewskiego. Są one następujące:

Obszar komunikowania się to umiejętność przekazywania informacji w sposób werbalny i niewerbalny oraz zdolność rozumienia i wykonywania poleceń.

Obszar samoobsługi to umiejętność realizowania potrzeb fizjologicznych, zaspokojenia głodu, ubierania się, troski o higienę osobistą i wygląd zewnętrzny.

Obszar życia domowego to zdolność do funkcjonowania w domu, prowadzenia domu, dbałości o ubranie, własność osobistą, bezpieczeństwo domowe.Należy tu również umiejętność przygotowania posiłku, planowania wydatków, robienia zakupów, właściwego zachowania się w domu i w najbliższym otoczeniu oraz umiejętność informowania innych o własnych decyzjach i potrzebach.

Obszar uspołecznienia to umiejętność nawiązywania kontaktów społecznych, nawiązywania więzi przyjaźni, rozpoznawania uczuć innych osób, umiejętność kontroli własnego zachowania, podejmowania odpowiedzialnych decyzji, przestrzegania norm społeczno - moralnych, rozumienia na czym polega przyzwoitość i uczciwość oraz umiejętność radzenia sobie z wymaganiami innych osób.

Obszar użytkowania dóbr społecznych to umiejętność korzystania ze środków transportu, sektora usług, sklepów, magazynów, szkoły, kościoła, biblioteki, teatru, kina, muzeum i innych placówek kulturalnych i rekreacyjnych.

Obszar samodzielności to umiejętność podejmowania decyzji, działania stosownego do sytuacji i warunków, planowania własnych działań i przestrzegania ustalonego planu działania, zdolność do wykonywania koniecznych i niezbędnych działań, rozwiązywania problemów zarówno w znanych jak i nowych sytuacjach, umiejętność poszukania pomocy i obrona swoich praw.

Obszar zdrowia i bezpieczeństwa to troska o własne zdrowie i odżywianie się, dbanie o badania okresowe, rozpoznawanie u siebie objawów choroby, leczenia się, zapobiegania, znajomość zasad udzielania pierwszej pomocy i przestrzegania podstawowych zasad bezpieczeństwa.

Obszar umiejętności szkolnych to zdolności poznawcze i umiejętności nabywane w czasie nauki szkolnej, jak pisanie, czytanie, liczenie, podstawowe wiadomości dotyczące otaczającego świata, zdrowia, spraw związanych z płcią, wiadomości z geografii i nauk społecznych. W umiejętnościach tych chodzi o wykorzystanie zdobytej wiedzy do samodzielnego funkcjonowania w życiu codziennym.

Obszar wolnego czasu to umiejętność wykorzystania wolnego czasu stosownie do własnych zainteresowań, wieku życia i norm kulturowych.

Jest to zgodne z zaleceniami WHO. Jakoś do tej pory nikt nie miał zastrzeżeń do tych programów, a przeżyłam już niejedną hospitację.

JACOL26-12-2004 21:10:42   [#39]

anmar napisała:

Jest to zgodne z zaleceniami WHO. Jakoś do tej pory nikt nie miał zastrzeżeń do tych programów, a przeżyłam już niejedną hospitację.

anmar nikt sie nie czepiał, bo osoba hospitująca tez nie miała żadnych poglądów metodycznych. Sprawdza się jedynie czy program jest i czy jest ładnie (ładnym językiem) zapisany w odpowiednich rubrykach.

Założenia, które przyjęłaś obejmują tak na prawdę wszystko. W wielu książkach pedagogicznych w podobny sposób rózni autorzy proponują różne zestawienia wszystkiego. Na ich podstawie, każdy z piszących program dla tego samego dziecka zaproponuje coś innego. Swoją drogą, nie da się robić wszystkiego.

Podam moje kryteria oczywiście. Poczekam jednak jakie kryteria zaproponują inni ;-) Korzystając z moich kryteriów dla tego samego dziecka rózni nauczyciele napiszą program bardzo podobny.

JACOL26-12-2004 21:24:22   [#40]

Marek Pleśniar napisał:

Piszesz coś niesłychanego. "ja jestem przeciwny współpracy z rodzicami, w rozumieniu: rodzice to współpracownicy pedagoga. Jestem zwolennikiem profesjonalnego otaczania rodziców opieką, pomocą i wsparciem. Rodzice są przedmiotem oddziaływania specjalisty od dziecka "Muszę spytac:Ty poważnie? Serio?

Zastanawiam się jak ci to wyjaśnić prościej. Zamist "rodzic jest podmiotem oddziaływania" można powiedzieć " wziąść odpowiedzialność za postępowanie rodzica wobec dziecka"

W sytuacji współpracy jedna osoba bieże odpowiedzialność tylko za siebie i druga też tylko za siebie. W kontekście naszej rozmowy chodzi o to, że pedagodzy nie biorą odpowiedzialności za to co robi rodzic z dzieckiem w domu. Jeżeli biorą odpowiedzialność (a to trzeba umieć!!!) to ich relacja ma charakter przedmiotowy. Dentysta bieże odpowiedzialność za zęby pacjenta. Może to zrobić bo dużo umie. Pedagodzy nie mogą wziąść odpowiedzialności za rodziców dzieci bo, moim zdaniem, po pierwsze - niwiele potrafią.

Rozjasniło ci się?

Marek Pleśniar26-12-2004 21:55:00   [#41]

raczej zatkało mnie;-)

JACOL26-12-2004 22:20:58   [#42]

Marek Pleśniar napisał:

raczej zatkało mnie;-)

Mógłyś napisać co cię zatkało i dlaczego? Nie za bardzo rozumiem. :-(

Pozdrawiam. JACOL

florek27-12-2004 10:47:08   [#43]

Jacol, zarzucasz nauczycielom, że pisza programy intuicyjnie.

To ma być zarzut? Chwała im za to, ze potrafia zastosować zdobyta wiedzę i doswiadczenie do konkretnego dziecka!Że znaja jego potrzeby i prognozuja mozliwości.

Cóż wart jest czysto teoretyczny program, oparty na doskonałej wiedzy, badaniach i doświadczeniach? To szablon.To dobre do produkcji szpulek do nici, nie do kształcenia dzieci.

Psychika ludzka to tajemnica, kazdy człowiek to niezbadana indywidualność. Tu właśnie potrzebna jest intuicja, no i oczywiście wiedza i doświadczenie.

Nie traktujmy dzieci przedmiotowo, ani podmiotowo. To jest człowiek!

bogda327-12-2004 10:55:28   [#44]

co dalej ze szkołami specjalnymi?

  Wystarczy zajrzeć na stronę szkoły Florka -  serdeczne gratulacje - zadowolone uśmiechnięte dzieci najlepiej świadczą  o dostosowaniu programu własnie dla nich,o tym że w swojej szkole czują się znakomicie. Zadbane otoczenie i troska kochanych wychowawców - to są sprawy których pozazdrościć mogliby uczniowie szkół masowych.

Widziałam wiele szkół specjalnych,dla dzieci z różnorodnymi dysfunkcjami. Nie widze konieczności likwidowania tychże szkół.

JACOL27-12-2004 11:17:27   [#45]

florek napisał:

Jacol, zarzucasz nauczycielom, że pisza programy intuicyjnie.To ma być zarzut? Chwała im za to, ze potrafia zastosować zdobyta wiedzę i doswiadczenie do konkretnego dziecka!Że znaja jego potrzeby i prognozuja mozliwości.

To jest zarzut. Program powinien być oparty o diagnozę funkcjonalną a nie o intuicję. Przykład: napisałaś - "prognozują możliwości". Zapytam się -jak to robią? Intuicyjnie?. A dleczegóż to nie korzystają z wiedzy z psychologii rozwojowej, chociażby z określania strefy najbliższego rozwoju (SNR) wg Wygotskiego? Znam tylko jedną szkołę (we Wrocławiu) gdzie nauczyciele wiedzieli coś na temat SNR. Dlaczego na tego typu wiedzę pedagodzy są odporni? Chciałabyś aby lekarze leczyli intuicyjnie? Nie za bardzo Cię rozumiem.

Cóż wart jest czysto teoretyczny program, oparty na doskonałej wiedzy, badaniach i doświadczeniach? To szablon.

Nie wiem, czy mówimy o tym samym, bo z definicji indywidualny program dla dziecka NIE JEST SZBLONEM - JEST INDYWIDUALNIE NAPISANY.

 

Nie traktujmy dzieci przedmiotowo, ani podmiotowo. To jest człowiek!

Nie wiem co masz na myśli pisząc te słowa. To chyba oczywiste, że dzieci to ludzie. Mówiąc o traktowaniu podmiotowym dzieci, mówimy o pozwalaniu im decydowaniu o sobie, a o przedmiotowym, kiedy to nauczyciele (rodzice) decydują za dziecko np. chcesz czy nie nauczę cię jeść łyżką, bo to przyda ci się w życiu (traktowanie przedmiotowe). Nie chcesz siedzieć z nami i siedzisz w kącie - OK, wiesz najlepiej co jest dla ciebie dobre (traktowanie podmiotowe - humanistyczne)

Cała metodyka dzieci się na podmiotową (niedyrektywną, humanistyczną) i przedmiotową (dyrektywną, behawioralną). Dobrze napisany program zawiera, moim zdaniem oba te podejścia. Choć jak je łączyć jesy sprawą skąplikowaną.

JACOL27-12-2004 11:18:47   [#46]

bogda 3 napisała:

Widziałam wiele szkół specjalnych,dla dzieci z różnorodnymi dysfunkcjami. Nie widze konieczności likwidowania tychże szkół.

Zgadzam się z Tobą całkowicie - uważam, że powinno ich być więcej :-)

JACOL27-12-2004 11:22:22   [#47]

florek napisała:

Chwała im za to, ze potrafia zastosować zdobyta wiedzę

Jeżeli stosują WIEDZĘ to nie piszą programów intuicyjnie. Jeżeli stosują wiedzę, to będziesz potrafiła mi powiedzieć z jakiej konkretnie wiedzy korzystają. Jak stawiają diagnozę funkcjonalną i jak przechodzą od diagnozy do programu pracy.

Pozdrawiam. Jacol

AnJa27-12-2004 11:31:47   [#48]
Nie wiem dlaczego, ale zawsze lubiłem być świadkiem dyskusji między humanistami i technokratami:-)

Może dlatego, że to dyskusje wprawdzie czysto akademickie i do niczego nie prowadzące, ale za to miejscami emocjonalne?
.................

A! Już wiem!
Lubię, bo uczestnicy tyle razy powtarzają te same argumenty (przeświadczeni, że parner w dyskusji ich wcześniej nie usłyszał lub zrozumiał - bo gdyby usłyszał i zrozumiał, to przecież byłby już przekonany), że udaje mi się je zapamiętać:-)
florek27-12-2004 11:50:58   [#49]

Zostaję przy swoim, pedagog powinien oprócz wiedzy i znajomości teorii mieć intuicję.

Korzystanie z wiedzy w zastosowaniu do dziecka wymaga intuicji.

Posiadanie wiedzy nie gwarantuje sukcesu, dopiero umiejętne jej zastosowanie może przynieść efekty. Stosowanie wiedzy i indywidualizacja wymaga intuicji. mamy doczynienie z żywa istotą i nie obejdzie się bez "ducha", teoria to nie wszystko.

 Jacol, cały czas uogólniasz.

Jacy pedagodzy sa oporni na wiedzę?

JACOL27-12-2004 11:59:43   [#50]

florek napisała:

Zostaję przy swoim, pedagog powinien oprócz wiedzy i znajomości teorii mieć intuicję.

Oczywiście, zgadzam się - OPRÓCZ wiedzy może i powinien korzystać z intuicji. Mój zarzut dotyczy tego, że pedagodzy korzystają z intuicji ZAMIAST wiedzy. Lekarz, także korzysta czasem z intuicji, ale nie zamist twardej wiedzy medycznej. Przykładowo: korzystanie z intuicji zamist umiejętności określania strefy najbliższego rozwoju jest kompromitujace nasze środowisko, tak myślę. To nie jest zarzut do Ciebie, to zarzut do nas wszystkich.

Pozdrawiam. JACOL

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ][ 5 ]