Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Dyrektor nie przychodzi na hospitację.
strony: [ 1 ][ 2 ]
ola 1327-11-2004 13:04:18   [#51]

Maelko

Fajnie, że stanęłaś w obronie Agi2307, ale teraz przytocze jej własne słowa skierowane do Marka, gdy zrobił to samo co Ty:
Marku
wyluzuj! Małgoś sama potrafi się obronić nie musisz jej pomagać! A może ona sobie nie życzy. Weż to czasem pod uwagę. Na pewno tych ludzi tak dobrze znasz? Pomyśl. Wyraziłeś się dość szczukowato!

 

I jakoś tak dziwnie misię zrobiło.

Maelka27-11-2004 13:31:26   [#52]

Olu :-))

Prawdę mówiąc, nie chciałam specjalnie bronić Agi, ale miło mi, że tak to wyszło. Nawet gdyby Aga miała mi pogrozić palcem.

;-)

Nie lubię krytyki traktowanej jako sztuka dla sztuki. W życiu zawodowym, jeśli coś mi sie nie podoba (a niestety, często mi się to zdarza...)  - mówię o tym wprost, ale staram się pokazać swój pomysł na rozwiązanie problemu. Może on być rozwiązaniem, może być drogą na manowce. Ale próbuję pokazać dobrą wolę, nie chcę zranić dla samego zranienia.

Aga nie jest (w moim odczuciu) obiektywna, ale chciałabym wierzyć, że jest to skutek ograniczeń wynikających z formy rozmów na forum: krótkie, rzeczowe posty, brak intonacji, wyrazu twarzy, a nie cechy charakteru.

Chciałam swoim postem powiedzieć, że czasami trudno w kilku zdaniach wyrazić udręki duszy,  i z tego powodu wypowiedź może zostać zrozumiana opacznie. A odpowiedzi na tę niewłaściwie zinterpretowaną wypowiedź (aczkolwiek rzeczowe i słuszne)  mogą przybić nieszczęsnego autora. Zwłaszcza, kiedy jest wrażliwy i niepewny...

Niezgodna z intencją interpretacja działań i słów ... To bardzo bolesne. Samą mnie to czasami spotyka w realu, więc staram się na zimne dmuchać. I powiedzieć tym, którzy właśnie z tego powodu nie odważą się na wysłanie jakiegokolwiek postu, że nie są w tych obawach osamotnieni.

A poza tym naprawdę nie ma się czego bać... Przynajmniej na tym forum.  Wiadomo: pierwsze śliwki - robaczywki...

:-)

ola 1327-11-2004 13:38:10   [#53]

Maelko

jaka Ty przyjemnie ciepła jesteś. Zgadzam się z Tobą, że forum bardza ogranicza - buźki nie zastąpią ironii, dwuznaczności gestu. Stąd często doświadczam małego niezrozumienia, przed chwilą w innym miejscu forum napisałam, że czasami się czerwienię gdy przeczytam komentarz do swojego postu, ale tego nie widać. Zostaję z tym sama i masz rację mooże niektórzy jużwięcej tu nie napiszą. Tylko jak im powiedzieć: Nic to Tomuś nic to.
Gaba27-11-2004 13:39:49   [#54]

Ja sie nie dziwę zadnym wypowiedziom, mnie nie obraziła Aga, bo tak naprawde czym - zadając to proste pytanie o podstawę prawną przesądu nauczycielskiego, że jak przyjdzie dyrektor, to on mu własnie pokaże... chciałam jedynie pokazać, że jest jedynie buńczuczna deklaracja, że... nie wypada... (może i wypada nie wpuścić), ale nie mogew pojąc dlaczego, że gówniarza wychowawć czy co...

Ja jestem bardzo staromodna i staroświecka, więc w ogole coraz mniej rozumiem ze szkoły.

- ja miałam żal do dyrektorki, że za rzadko chodziła... niezależnie, że lubiłam ją lub nie...

ola 1327-11-2004 13:44:25   [#55]

Gaba,

fajnie, że wróciłaś ze spaceru a obiad ugotowany? ALe coś mi się widzi, że Ty to chyba innego wróciłaś:)
Gaba27-11-2004 13:59:29   [#56]

jasne, bo moja córka miała wszytsko przygotowane, byłam w sklepie... i zaraz do łózka, bo po południu muszę siąść z Natalką do olimpiady... strasznie przezywa jakies krócice czy twardzice z bioli, a ja matk- isuiłuję dziecku pomóc z polaka, i... nawet mnie słucha. Więc czytamy

"Powrót sentymentalnej panny S." Kaczmarskiego!

ola 1327-11-2004 14:11:56   [#57]

Gabrysiu

martwię się o Ciebie. Twój rytm dnia i nocy nie ma nic wspólnego z tym obowiązującym a narzuconym przez Słońce. Śledząc Twoje posty, włos mi się jeż/rzy (to od Jerzego czy od jeża) na głowie, godziny wpisów są odpowiednie dla brygadzistki czterozmianowej. Zatroszcz się o siebie, bo ja się zatroszczę.
Małgoś27-11-2004 14:21:16   [#58]

;-) czy Jerzy się jeży, czy jerzy?

Jurek bardzo był niedbały ,

Aż się ciotki zamartwiały ,

Aż ze złości ciotki chudły :

„Masz nie włosy , tylko kudły ,

Potargane , rozczochrane ,

To są rzeczy niesłychane !

Raz się uczesz , raz przynajmniej ,

Dużo czasu to nie zajmie ,

Masz tu szczotkę , masz tu grzebień  ,

Musisz zacząć dbać o siebie „ .

Grzebień zęby szczerzy ,

A szczotka się jeży :

„Czesz się Jerzy , jak należy !

Czesz się Jerzy , jak należy !”

Przyszedł Jurek raz przy święcie

Do kolegi na przyjęcie ,

Oczywiście -  nie czesany ,

Potargany , rozczochrany .

Dzwoni – chciałby wejść do środka –

Patrzy : grzebień , patrzy : szczotka !

Grzebień zęby szczerzy ,

A szczotka się jeży :

„Czesz się Jerzy , jak należy !

Czesz się Jerzy , jak należy !”

ola 1327-11-2004 14:27:11   [#59]
Dzięki Małgosiu! Ale gdyby zamienić 'Czesz się Jerzy' na 'Ciesz się Jerzy' Nie byłoby zabawniej? Przecież ten grzebień się uśmiecha.  A tak poza tym skąd wiedziałaś, że się dzisiaj nie czesałam? :) I taką aluzją mnie z flanki zajechała.
Marek Pleśniar27-11-2004 14:27:16   [#60]

zobaczcie jakie to kary dla dyrektora wymysliła autorka wątku:

"a niech sobie budzik nastawi! Osobiście nie przypominam ani nie wysyłam delegacji klasy"

Czaicie? ;-) Zapominalski dyrektor i oczekiwania by mu przypominac o jego obowiązku?

Mam alergię na uważanie się jakiejs grupy za świętą krowę:-) Ile to razy warczymy na KN, że taką krowę robi z nauczyciela - nieważne czy dobry Ci on czy zły fachowiec.

Ale nie róbmy tu jakiejś wirtualnej "Karty Dyrektora" czyli uważania a priori dyrektorskich postepków za święte i na pewno umotywowane czymś ważnym

W innym wątku piszemy "wywalić nauczyciela bo wyszedł na 20 minut"

A dyrektor zaraz po tej wywałce, ledwo co się za nauczycielem drzwi wyjściowe na zawsze zamkneły siada sobie i .. zapomina pójśc na hospitację co to ją sam zapowiedział? ;-)

A pamiętacie jak fatalnie odebraliśmy nieobecność ministra na wszystkich 6 krajowych dorocznych konferencjach? Też miał ważne na pewno inne sprawy. Ale rzecz w tym, że dyrektorzy okazali się tymi "mniej ważnymi sprawami"

A może nauczyciel też się tak poczuł? Że dla jego dyrektora jest po innych sprawach? Mniej ważny?

Nie atakuję nikogo, bo są i marni nauczyciele i marni dyrektorzy. Choćby statystyka musi tu działać. ;-) I ja przecież z tego samego środowiska i taki sam jestem czy byłem. Marny/niemarny.

Ale .. odrzućmy to oburzanie się na krytykę. Alergię jakąś. Dyrektor to nie car. Nie musi się go nauczyciel bać, słowa nie powiedzieć bo to nieładnie.

Podobnie jak nauczycielstwa się nie uleczy bez wewnętrznego samooczyszczenia i krytyki wewnętrzej, tak i z dyrektorami jest. Nie inaczej:-)

Małgoś27-11-2004 14:34:49   [#61]

;-)

Dyrektor sie nigdy nie spóźnia!

- on ma wazniejsze sprawy na głowie

Dyrektor nigdy nie zapomina!

- on decyduje, co jest bardziej priorytetowe

Dyrektor nigdy nie jest miernotą!

- tylko czasem ma ..ludzką twarz

;-)

Arwena27-11-2004 14:44:28   [#62]

A ja rozumiem Agę

W swojej szkolnej karierze pracowałam z siedmioma dyrektorami - miałam szczęście do zmian na tym stanowisku. I dopiero ten ostatni, siódmy z kolei mój dyrektor jest człowiekiem, którego cenię, podziwiam lubię i trochę się boję. Jest to człowiek, który najpierw wymaga od siebie, a potem dopiero od pracowników, stara się oceniać sprawiedliwie i bardzo rzadko działa pod wpływem emocji.

Poprzedni moi dyrektorzy charakteryzowali się ( w różnym natężeniu ) niekompetencją, złośliwością, nieuczciwością, nieznajomością podstawowych zasad kierowania zespołem ludzi. Moja współpraca z jednym z nich zakończyła się złożeniem przeze mnie wypowiedzenia, bo nie mogłam własnym podpisem firmować nieuczciwości.

Dyrektorzy z forum OSKKO zdają się być ludźmi mądrymi, a świadczy o tym fakt, że często mają wątpliwości i wspólnie szukają najlepszych rozwiązań. Tym niemniej stanowią oni tylko nieliczną, i do tego elitarną reprezentację polskich dyrektorów szkól, z których wielu nie nadaje się zupełnie na to stanowisko.

W dużym mieście można zmienić szkołę, a w małej miejscowości pozostaje tylko bezsilna złość.

I dlatego rozumiem Agę, pewnie jest mocno zestresowana i stąd jej nieco napastliwy ton.

amrek27-11-2004 14:49:11   [#63]

o jeżu maluteńki

Czaicie? ;-) Zapominalski dyrektor i oczekiwania by mu przypominac o jego obowiązku?

Ależ to nie chodzi o wymaganie, żeby grono rutynowo wpisało sobie na stałe ciężki obowiązek zapoznania się z obowiązkami szefa i wzięło na siebie stałe, niekończące się wspieranie dyrektora w jego sklerozie lub lekceważeniu, podczas gdy tenże sklerotyk na stołku niczego sam nie zrobi, jeśli mu podwładny nie zawiąże supełka na trąbie

ale patrz, Marku, toć i gaba (#36) opisuje sytuacje, w których goni niczym pies z wywieszonym ozorem, a w nich czasem i zapomnieć i nie zdążyć chyba się zdarza? Z tym się tu nikt nie spiera przeca, że dyrektor oznacza kogoś z nawałem obowiązków

w takim dzikim winogronowym pędzie zwyczajne, wyzbyte złośliwości przypomnienie czasem komuś, że jest oczekiwany w klasie, chyba nie jest nietaktem? Czy jest?

Nie czaję ja z kolei, co w tym wyobrażeniu groteskowego

to tylko prosta uważność na otoczenie i reagowanie stosownie do tego, jakim ono jest, a nie jakim powinno być, bo jakim powinno wedle oczekiwań rzadko jest

amrek27-11-2004 15:23:51   [#64]

widać jest nietaktem: -)

a mogłoby się z jakiejśtam trzeciej strony wydawać, że to właśnie oczekiwanie, że dyrektor zawsze będzie sztywnocorrect, tylko dlatego, że jest dyrektorem, jest właśnie robieniem z niego świętości...

w końcu hospitacja to bezpośrednio biznes przede wszystkim nauczyciela, ktory jej oczekuje i to on powinien o niej przede wszystkim myśleć, a dopiero w dalszej kolejności dyrektor jako szef placówki, która ma być jak najlepsza i który ma tysiące innych jeszcze spraw na głowie oprócz hospitacji

pozdrawiam

zgredek27-11-2004 15:29:45   [#65]
Marny/niemarny ale na pewno markowy;-)
Gaba27-11-2004 15:49:57   [#66]

rany, to przecież naprawdę zależy...

dyrektor musi ludziom mówić, co się w szkole dzieje, bo czasem jednak... się dzieje i plan jest planem, dyrektor nie jest w stanie przewidzieć, że za trzy miesiące będzie jakiś pasztet.

Ale musi to ludziom mówić - a nauczyciel musi wysłuchać problemów dot. placówki.

Marku, bywa tak - a zaczyna mnie ten wątek drażnić... ;-) - bywa tak, że mimo że

np.

zapowiedziałam się na hospitacji - wypadają nagle sprawy, które muszę rozstrzygnąć. Tak to się dzieje w pracy dyrektora, nawet tego najlepszego. Nie takiego jak ja dyrektorka.

Ja się nie oburzam na nauczycielkę, że mówi - wiesz, nie przyjdę dziś na omówienie... - bo co mam jej niby powiedzieć: zatłukę cię czy jak. No, nie może, a ja jej wierzę.

- spóźniam się regularnie... przez grupę nauczycieli, idąc po korytarzu na hospitację muszę załatwić doraźnie sprawy innych, co to jeszcze nie zdążyli... a potem grzmię na radach ped.

-... nie poszłam tez na muzykę, bo musiałam nauczycielkę wyprowadzić z policją.

- nie uważam, by delegacja po dyrektora była jakaś szczególnie kogoś obrażająca.   Nie jest to dobre rozwiązanie, ale jeżeli się dzieje cos bardzo ważnego w placówce, jest jakiś alert, to na Boga bądźmy dla siebie ludźmi, bo tylko ludźmi jesteśmy.

Mam na babskiej głowie budowę - podjęłam się sama dziwnej i niepojętej rzeczy: po stu latach wreszcie ktoś dał pieniądze na budowę nakazanej klatki schodowej i to się dzieje, dzieje teraz. B...l mamy w szkole, że... Dlatego proszę - dziewczyny z hospitacji wtorkowych, gdzie miewam narady z budowlańcami, by Marysię moją sekretarkę otrzeźwiły, że szefowa ma przyjść.

Umniejszać za to dyrektorowi, który godzinami goni budowlańców... pilnuje sekretarki jakoś nie uchodzi.

- mnie, po bulwersujących awanturach w Wydziale Architektury, nic nie jest mnie w stanie zaskoczyć... a co to  jest dla nich rozpoczynać np. budowę 28 sierpnia, bo wtedy wydano nam po dzikich awanturach

pozwolenie na budowę. Nawet przesunęłam radę i zmieniłam kolejność drugiej, mam do tego prawo, bo za to biorę odpowiedzialność.

 

I ja mam wybierać i ja wybrałam - w tym roku uczenie jest nas bardzo ważne, ale ważniejsza jest budowa.

Mogłabym zrezygnować. Nie ma sprawy.

Mogłam zrezygnować, gdyż nic nie jest tak święte, jak uczenie i nauczanie i dobro dziecka (którego to terminu nie znoszę...) - nic i nikt statutowych działań szkoły nie powinien naruszać, a jednak... Rok 2004/2005 dla nas - jest rokiem szczególnym - rokiem pracy z budową, rokiem pracy bez podwórza (ciężko nam na wf) i rokiem użerania się mojej osoby z dziwakami, którzy dobro dziecka mają w najwyższym poważaniu... po stu latach, będzie za dwa tygodnie spokój. Trzeba było

wreszcie po latach zakończyć te wygłupy i półśrodki.

- wybrałam. wybrałam. Wybrałam - pomiędzy doraźnym stylem uczenia, a poprawą warunków nauczania generalnie.

Nauczyciele w mojej placówce - muszą to zrozumieć. O tym mówię, tym żyję i do zakończenia tego zadania dążę.

Stoję więc jako stróż budowy  i pozwalam sobie mieć dzieci w budynku i się (niestety karygodnie spóźniać na hospitacje) budować w piątki w soboty, gdyż wydaje mi się, że są cele bardzo ważne i arcyważne.

A z prowizorką w mojej antycznej szkole należy kończyć. To powiedziałam - kochani, wybaczcie, pomóżcie, pilnujcie - mnie trochę odpuśćcie.

Bulwersujące jest dla mnie także to, że pozwoliłam sobie nie przyjść dwa razy na hospitacje - zapomniałam w jednym przypadku - bo się zajmowałam rozbitym dzieciakiem i się zapomniałam, wzywając pomocy, tkwiąc przy tym dzieciaku nie zostawiłam go w sekretariacie, a mogłam, bo gdybym zakładała, że się obrażą, powinnam tam lecieć. Jestem przekonana, że 45 moich nauczycieli rozumie moje przepraszam i wyjaśnienie, z wyjątkiem jednej pani, która dorobiłaby jakąś teorię o nienawiści mojej osoby do języka obecnego. Ale tej koleżance chyba najlepiej zrobi to, by odpocząć. Jest moją winą, że znam angielski i nimiecki, a le nie znam francuskiego, dlatego się mszczę.

wierzę jednak, że to są wyjątki - gdyby tak mieli wyglądać wszyscy, to to jest chore. Ta pani mi nie wybaczy, choć nie ma najmniejszego powodu tak sądzić, ale będzie.

Jeżeli koledzy są obrażani przez swoich szefów - a czuję, że Aga tak, że czuje się lekceważona, to potem takie pasztety wychodzą, ja nie lekceważę, ja mogę po prostu nie mogłam przyjść - lekcja się powtarza, jest to jakiś cykl, tak się umawiała ze mną nauczycielka angielskiego, gdyż wypadła mi konferencja na UJ, gdzie byliśmy razem.

Nie poczuwam do obrazy wszystkich tych, do których nie przyszłam. Nie lubię tez wypowiedzi, że ktoś kogoś wyprosi.

Doskonale też zdaje sobie sprawę, że gadanie my-wy jest chore, że wszytskie strony tego układu mocno ten układ potrafią naruszyć.

Bo co takiego musi zajść, by nauczyciel (nie Aga!!!), powiedział - wyprosze mojego dyrektora, kiedy przyjdzie niezapowiedziany?

Moje pytanie nie jest kierowane przeciwko osobie, a nakierowane na problem.

Do czego ci ludzie doszli w budowaniu swojej wieży Babel?

 

 

PS. nauczyłam się dawać przykłady razcej ze swojego ranacza, więc przepraszam za długaśne wywody. Moi koledzy w pracy są informowani, dlaczego nie moge przyjść, dlaczego przekładamy, dlaczego - bo mają do tego prawo, a uwagi typu - nie wpuszczę dyrki - skwitowałabym pismem do nauczyciela z prośbą o podanie podstawy prawnej.

I bardzo bym się tego pisma wstydziła... ale ostatnio wydałam dwa polecenia służbowe do nauczycieli - tego zas nie żałuje, bo święty by wyszedł z siebie, a co dopiero taki ułomny dyrek jak ja.

Marek Pleśniar27-11-2004 17:25:16   [#67]

no i wreszcie mogę dojść do mojego ulubionego wniosku z dyskusji (oczywiście wyciągam go dla siebie)

wcale nie jest tak dobrze że dyrektor zajmuje się nadzorem pedagogicznym:-)

To w końcu wizytator czy pracodawca?

Ma od tego ludzi, wicedyrektorów (no wiem że nie wszyscy), może KO by się przekwalifikowało i zaczeło dyrektorom tak pomagać miast go kontrolować..

Krótko mówiąc wolę być dyrektorem menedżerem niż dyrektorem hospitowaczem. Bo to jak z zegarkiem z wodotryskiem - mało wody da a i godzinę byle jak pokaże.

Może niech tui zajdzie specjalizacja? Hę?

Rycho27-11-2004 17:38:03   [#68]
no jasne Marku,
 
lecz póki co mamy taki, a nie inny stan prawny.
 
I wg tego stanu dyrektor ma to robić. Czyli nadzór pedagogiczny.
jednym z elementów tego jest hospitacja. I jakos nie bardzo umiem sobie ani wyobrazić ani znlaeźć paragrafów na to co pisze aga. Czyli, że nauczyciel ma prawo się mi nie zgadzać. albo RP ma coś decydować o tym jak ja mam pełnić ten nadzór.
 
Po to ma dyrektor kompetencje "nadzorcze" by móc z nich korzystać. To co? Na inny nadzór też pracownik ma wyrażać zgodę? Np czy mogę skontrolować jego czas pracy? Albo czy się nie spóźnia na lekcje?
 
Znasz moje myślenie na ten temat. Jednak to, co aga o tym pisze kompletnie do tego nie przystaje.
 
Przy czym nie chciałbym oceniać tu ani agi, ani dyrektora, którego opisuje. Uważam, że jeśli jest tak, jak to pisuje, to nie jest to dobrze. I równocześnie uważam, że to jak to opisuje, też nie jest dobrze.
 
Ale to tylko moja opinia tu, tak sobie wygłoszona.
Marek Pleśniar27-11-2004 17:56:35   [#69]

odwołuję się Rychu do głównego zagadnienia - tego z początku

nie widzę tam nic więcej niż irytację nauczyciela zachowaniem no takim sobie.

-----------------------

A co do innych zagadnień..

Dyrektor często nie ma czasu na takie pierdoły jak planowe siedzenia na lekcjach. Nie ma zawsze, no bo czasem ma.

Absolutnie jednak nie neguję prawa dyrektora do hospitowania kiedy chce i jak chce. Ma prawo i sto razy sam to pisałem:-)

Ale zdaje się że wątek zaczął się od tego że dyrektor nie hospitował a zapowiedział. A nie od tego że przyszedł na lekcję kiedy chciał;-)

Nie przyszedł kiedy chciał:-)

Gaba27-11-2004 17:59:44   [#70]

No! No własnie.

Bardzo bym chciała być nie katrupiona za to, że nie nadążam - a mam byc wszędzie jednoczesnie, bo tak usytuowano dyra.

Marek Pleśniar27-11-2004 18:05:17   [#71]

katrupiona jak katrupiona..

no jasne że nie

zawsze jednak czułem się jak gnojek - w każdym przypadku gdy miałem hospitację a latałem w tym czasie wyjasniać skargę albo wyrwać parę groszy od sponsora.

Przecież wiemy wszyscy jak to jest nie przyjśc do kogoś na hospitację.

Ale warto byśmy wiedzieli jak to jest gdy do nas ktoś "nie przyszedł"

 

Tu zupełnie inne spostrzeżenie. Nie raz je mieliśmy tu na forum.

Rok przed reformą dyrektor praktycznie zwsze miał czas na regularne i zgodne z planem hospitacje.

W rok potem - po wejściu reformy nikt nie ma na to czasu - i tak do dziś.

Ma za to każdy dyrektor gabinet pełen segregatorów i teczek. Zamiast żywych nauczycieli może je sobie czasem pooglądać;-)

Małgoś27-11-2004 18:13:51   [#72]

jest wiele rzeczy, które nie przystoją dyrektorowi

i malo do kogo trafiają usprawiedliwienia

wciąż się uczę uczę i uczę ... i wcale nie czuje się mądrzejsza ;-)

np. nie powinno sie ukazywać słabości tzn. niepewnowści, zwątpienia, niezadowolenia,  rozczarowania i no i gniewu

mąż mnie wciąż poucza "zachowaj dystans, kamienną twarz" jemu to wychodzi ...mnie wcale - ale on to inna branża

jesli dyrek nie przyjdzie lub spóźni sie na zapowiedzianą hospitację, to bez względu na powody i tak w oczach typowego "niedohospitowanego" i tak straci - bo słaby organizator, nieuporządkowany, źle planuje ...niekompetentny

RomanG27-11-2004 18:27:06   [#73]

Nie mogę nie zadać pytania:

Są w ogóle dyrkowie, którzy nie przestali czuć się przede wszystkim nauczycielami, a uczyć innych nauczać - na przykład przy okazji hospitacji - to dla niech po prostu przyjemność? Są dyrkowie, którzy woleliby mieć kogoś od wyrywania pieniędzy od sponsora i od napraw cieknącego dachu, aby mieć więcej czasu na sprawowanie nadzoru pedagogicznego?

Marek Pleśniar27-11-2004 18:53:42   [#74]

znam sporo takich. To stwierdzenie niewartościujące i bez ocen.

A co?

RomanG27-11-2004 19:11:04   [#75]

Bo jak na razie to w dyskusjach na te tematy ukazuje się tendencja, aby być menedżerem, nie nauczycielem. Tendencja do traktowania hospitacji jako nudnego zła koniecznego.

A przecież czy szkoła nie jest przede wszystkim dla nauczania, czy cały system oświaty nie istnieje po to właśnie, aby dobrze zrealizować cele tej jednej 45-minutowej lekcji?

Obserwuję, że nauczyciele są hospitowani zbyt rzadko, zbyt rzadko dyskutuje się w wielu szkołach o rzeczy trywialnej - o metodyce prowadzenia lekcji. Nawet przy rozdzielaniu nagród bardziej liczy się ten od akcji, co to o niej gazeta napisała, niż ten, co po prostu do bólu rzetelnie i systematycznie prowadzi dobre lekcje.

Może warto przeprosić się z hospitacjami? Może niech wice "naprawi" ten dach?

Janusz Pawłowski27-11-2004 19:17:34   [#76]

Widzicie dyrektorzy?

Zupełnie nie radzicie sobie z organizacją pracy i zarządzaniem w swojej placówce.
A tu takie proste rozwiązania są - niech wice się zajmuje tym co Wy, Wy tym co wice.
A najlepiej, to się z wice zamieńcie na stanowiska.
RomanG27-11-2004 19:23:28   [#77]

Aha, ja nie krytykowałem, ja dyskutowałem, dzieliłem się swoimi przemyśleniami.

Ale już mam dość.

Gaba27-11-2004 19:58:01   [#78]

Januszu, ale przecież Roman wyraził wcale nie obcy pogląd - część z nas, np. ja - chciałbym być (może nie wice), ale takim kimś poniżej wice np. szefem ds. dydaktyki, też funkcyjny, ale bez tytułu wice. Gdyby było stanowisko nauczyciela ds. dydaktyki - mentora, to lecę. Biorę - zgłoszę się.

Uważam, że dobry ktoś od sponsoringu, nadzorca budowlany, zarządca -nawet facet w prawdziwych spodniach, co to, kurka, po budowlanemu zapoda do budowlańców, jest lepszy niż kobitka, którą można zlać (przepraszam za wulgarność...).

Także uważam, że na stanowisku szefa szkoły powinien być menedżer i będąc nauczycielem - nie musi być od dydaktyki. Nie podoba mi się rozwiązanie prawne, ktore obowiązuje.

Janusz Pawłowski27-11-2004 20:01:36   [#79]
Gabo - powiedz mi tak szczerze - skoro nie podoba Ci się zakres obowiązków i odpowiedzialności dyrektora - wolałabyś robić co innego - kto Cię zmuszał do stanięcia w tym konkursie?
Gaba27-11-2004 20:08:57   [#80]

Januszu, rany - czy zawsze robisz coś, bo do czego jesteś zmuszony i zmuszany? Nie. Ja też nie - nie bardzo się czuję w tej roli. Jest diabelsko trudna - sprzeczna, targikomiczna miejscami i ma w sobie wymiar wróżenia z fusów. 

Oczywiście, że nikt - nawet stary by mnie nie zmusił, a uparta jestem (czyt. upierdliwa...).

Rzecz jest w takim ludzkim rozumowaniu - jestem lepsza w czymś innym niż w zarządzaniu, do tego trzeba kunsztu dla mnie niepojętego: -  Wytrzymać wielu dożarciuchów i czynić cuda niepojęte.

Januszu, oczywiście - że widziały gały (no, może nie dokładnie), co brały, ale widziały, mają dowód osobisty i jak się gałom nie podoba, to se gały zrezygnują. To oczywiste... dlatego powtarzam: oddam szkołę w dobre męskie ręce... ;-).

Janusz Pawłowski27-11-2004 20:16:46   [#81]

Gabo

wielokrotnie na forum czytałem tę Twoją deklarację - że zrezygnujesz ze stanowiska, gdy tylko zjawi się jakiś facet, który się tego podejmie.

Powiedz mi - w tym Krakowie - nie ma takich?
Żaden jeszcze nie przyszedł powołując się na tę Twoją deklarację?
Czy też uważasz - że jeszcze żaden z tych co przyszedł nie jest lepszy od Ciebie - że jego męskie ręce nie dość dobre są?

Co zrobisz jak się taki zjawi?
A ... no tak ... oddasz ...

Z Twoich wypowiedzi wynika mi, że jesteś wybawczynią dla swojej szkoły - gdyby nie Ty popadłaby w ruinę.
Nikt sensowny się nie chciał podjąć jej prowadzenie, więc się tego Ty musiałaś podjąć.
Gdzieś to już słyszałem ... takie ... "nie chcem, ale muszem".

MorskaKrystyna27-11-2004 20:40:13   [#82]

Romanie

tak się cieszę z Twojego głosu w dyskusji, bo ja chodzę na hospitacje już kilkanaście lat i nie uważam tego za stracony czas.

Często sama się od nauczyciela czegoś ciekawego nauczę,a miarą udanej lekcji jest między innymi to czy się na niej nudzę czy nie.

Jeżeli lekcje hospitowane są nudne to jakie są te zwykłe?  Biedne dzieci ;-)

Gaba27-11-2004 20:41:08   [#83]

ja sama nawet tak zauważam z tym Wałesą (to potwierdzi szukaj), ale - przecież to tylko moje słowa i nie ma co ich tam brać dosłownie, przecież to tylko kreacja - ot, taki jeszcze jeden matrix.

;-)

- myślę, jednak, że jest parę osób, ktore czują się podobnie i nie jest to: 

Z Twoich wypowiedzi wynika mi, że jesteś wybawczynią dla swojej szkoły - gdyby nie Ty popadłaby w ruinę. (ona jest ruiną!)
Nikt sensowny się nie chciał podjąć jej prowadzenie, więc się tego Ty musiałaś podjąć. (jakoś chyba nikt, nie widziałam na konkursie.., ale wzrok mi się psuje...)
Gdzieś to już słyszałem ... takie ... "nie chcem, ale muszem" - ja też!

Zbawca? a gdyby tak, co - nieskromność, pycha/zadufanie/hybirs, czy fantazja, którą mam rzeczywiście nietęgą?

A może poczucie przyzwoitości, wstyd, a szaleństwo?

Janusz Pawłowski27-11-2004 20:44:32   [#84]

Z tego co Gabo proponujesz, wybieram:

"przecież to tylko kreacja".
Gaba27-11-2004 20:46:40   [#85]

zgadzam się z Tobą absolutnie - jest to wszytsko nieprawda.

Adaa27-11-2004 21:05:39   [#86]

Roman powiedział...

Obserwuję, że nauczyciele są hospitowani zbyt rzadko, zbyt rzadko dyskutuje się w wielu szkołach o rzeczy trywialnej - o metodyce prowadzenia lekcji.

Ja cię krecę!...ale Roman daleko zaszedłeś...myslałam,że magiczne oko Pana Kleksa..to tylko wyobraźnia pisarza:-))

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ][ 2 ]