Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Dyrektor
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
AnJa26-10-2004 10:13:14   [#101]
A moze by tak przestały się czepiać, co?

Zaprenumorować se czasopisma rózne, poczytać, np. wywiady Redaktor z autorytetem jakimś, odgrzewanym z deczka, ale na stanowisku bynajmniej za to.

Jak będe miał 83 lata, to też szkołe polubię.

Może nawet wcześniej - uczestnicy naszego zjazdu mówili, że juz ok. 40 zaczynali ją lubić.

Ja później dojrzewam.
Małgorzata Piluch26-10-2004 10:21:02   [#102]

No, no...

Ach, jakież magiczne działanie ma nasze wspaniałe forum! Niektórzy bez żenady do wieku się przyznają! AnJa ma na pewno więcej niż 40 lat, a mniej niż 83. Wcale się nie czepiamy. Przeprowadzamy sobie psychoterapię za niewielkie pieniądze, bo w szkole mizeria i na fachowca z prawdziwego zdarzenia nas nie stać. Znajomi zaś, choć sami do szkoły chodzili, myślą, jak im opowiadam o niektórych sprawach, że zmyślam, więc do nich nie mogę. Miłego dnia!Zaznaczam, że piszę z domu, bo mam na trzecia zmianę.
S Wlazło26-10-2004 10:45:20   [#103]

Zwracam się do Amrka - napisałeś wiele bardzo interesujących rzeczy, rozmowa o nich zajęłaby tomy. Odnisosę tylko do dwu spraw,, które Cię irytowałyt: "to tylkoi dzieci" - to nie moja wypowiedź, tylko cytat z postu Małgorzaty. Slowo tylko oznacza chyba minimalizowanie, może więc i w pewnym sensie aspekt lekceważenia.

Denerwuje Cię termin uczeń-klient. Otóź, uczeń nie jest klientem. Klientem szkoły jest cała społeczność zainteresowana działaniem Twojej szkoły:szkoły wyższego stopnia, lokalne środowisko, władze oświatowe, rodzice, uczniowie Nauczyciele i Ty sam też jesteście klientami swojej szkoły. Pojęcie klient jest więc pojęciem zbiorowości zainteresowanej działaniem naszej szkoły.Oczywiście w skład tej zbiorowości wchodzą rózne grupy społeczne, tak jak do sklepu wchodzą rózni ludzie. W teorii jakości wprowadzono pojęcie zbiorowości pojęcia klient po to, aby uniknąć jednostkowych czy grupowych tylko interesów. W tej zbiorowości klienckiej tworzy się wspólne standardy oczkiwań wobec szkoły. No i tak dalej - cała stukturalizacja jakościowa. To jest oczywiście jakaś dokumentacja, ale przerost papierów, które mamy, wcale nie wynika z jakościowego widzenia pracy skzoły, tylko z samowolnej twórczości władz oświatowych. Podczas moich zajęć uczymy się np stosować arkusz standaryzacji jakościowej pracy szkoły jednocześnie jako kryteria doboru treści programowych, jednocześnie jako treści programu wychowawczego, jednocześnie jako plany wynikowe w szkole, jednocześnie jako możliwość oceny jakościowej - czyli opisowej, jednocześnie jako arkusz do autorefleksji własnej nauczyciela. I to nie koniec możliwych zastosowań - jednego zapisu na arkuszu standaryzacji jakościowej.Nie przypisuj wszystkich patologii oświatowych projakościowemu widzeniu edukacji, bo to widzenie zaowocowało w całym świecie ogromnym polepszeniem wyników edukacyjnych uczniów. a póki co - wyniki polskich uczniów są bardzo kiepskie- patrz badania OECD (PISA). A jeśli jest tak źle z naszą szkołą - to mamy tkwić w przeszłości edukacyjnej i nie zmieniać jej, bo nam się słowo klient nie podoba? Słowo jak słowo - można używać zamienników - tylko każdorazowo trzeba wymieniać wtedy wszystkie podmioty tworzące zbiorowego klienta a nie tylko ucznia.Te wszystkie Twoje uwagi - można odnieść np. do sportowców trenujących w klubie. Klub też ma zbiorowego klienta - kibiców, stowarzyszenia sportowe , sami sportowcy itd. I ich też się w sporcie wychowuje, a wychowanie w sporcie ustalone jest o standardy jakościowe - czyli oparte o oczekiwania zbiorowego klienta. Pozdr. Stefan

amrek26-10-2004 12:11:25   [#104]

AnJa:-)

...z autorytetem jakimś, odgrzewanym z deczka, ale na stanowisku bynajmniej za to.
AnJa...hm, a mógłby być, ten autorytet, choćby i odgrzewany, nie na łamach, tylko prywatnie;-)? Może jak po godzinach służbowych z koturnów wyskakuje, to staje się uroczym panem;-) i przynajmniej zrozumiałabym coś z tego, co mówi?
amrek26-10-2004 12:13:56   [#105]

Małgorzato:-)

KLIENT-uczeń jest niezadowolony, nie lubi instytucji, która świadczy mu usługę, ani usługodawców, ani towaru, czyli wiedzy, i co z tym fantem zrobimy - my, którym podobno zależy przede wszystkim na tym, żeby KLIENT był zadowolony, a on uparcie nie jest i to coraz bardziej?

Widzę podobnie rzeczywistość szkolną...dziękuję, pozdrawiam...A.

amrek26-10-2004 12:28:20   [#106]

do pana Stefana:-)

dziękuję za odpowiedź:-). Z całym szacunkiem pozwolę sobie jednak być złośliwcem...Pana post bowiem stał sie nieoczekiwanie zabawnym przykładem na to, o czym z uporem maniaka mówię, a mianowicie, jak często skoncentrowanie się na zawodowstwie odwraca skutecznie uwagę od najprostszej...rzeczywistości, z którą się ma do czynienia...

Proszę spojrzeć...Z najwyższą starannością odnosząc się do tego, co napisałam, poświęcając uwagę merytoryce, za co raz jeszcze dziękuję, nie zauważył Pan zupełnie pewnej bagatelki, hm...mianowicie tego, że rozmawia Pan z kobietą, co przecież w postach widać zarówno z końcówek gramatycznych,jak i podpisów;-)...Tak to problem klienteli szkolnej zrobił ze mnie twardego faceta;-)

...wcale nie wynika z jakościowego widzenia pracy skzoły, tylko z samowolnej twórczości władz oświatowych. Samowolka w oświacie??? No no...

Co do dziecka klienta to z postu na post nie staję się mądrzejsza, lecz głupsza. Dziecka klienta nie wzięłam z nieba...tu mi wyjaśniono, że dziecko klientem jest...

Co do reszty...nie czuję się na siłach z Panem polemizować...Ja specjalizuję się w obrazkach z życia. A jakie ono jest, widać. Zdarza się, że czasami ze zdezrenia realności z teorią...z oczekiwania robi się oczkiwanie;-)...Ot, słodki urok literówek.

Pozdrawiam również serdecznie

Amrek - Agnieszka

AnJa26-10-2004 12:28:29   [#107]
Akurat autoryteta, o której piszę,  nie jest koturnowy czy niekoturnowy.

A zrozumieć to bez problemu - ze mówi, na czym się zna - czyli o niczym. Za to ładnie i konkretnie.

Ja tylko zwyczajnie jestem uczulony akurat na te akurat autorytety.
amrek26-10-2004 12:37:45   [#108]

AnJa

żeby dojrzeć tę autorytetę, to se okulary wezmę. Wysypkę widzę bez.
fredi26-10-2004 13:14:35   [#109]

amrek

nie współdecyduje o programie nauczania

 

a kto u Ciebie opiniuje szkolny zestaw programów nauczania ?

Małgoś26-10-2004 17:01:17   [#110]
zgadzam się z tym, że termin KLIENT nie jest najlepszy
zbyt mocno zakorzenił się w naszej pamięci zwrot KLIENT TO TWÓJ PAN ze sklepów społemowskich w dawnej PRL
ale póki co nie wymyslono innego określenia na odbiorcę usług m.in.oświatowych

bardziej odpowiada mi rzeczywistość, w której moje i inne dzieci traktowane sa jako mniej lub bardziej świadomi swoich potrzeb klienci, niz jako obiekty pomocne w realizacji potrzeb nauczycieli (nawet jesli sa to potrzeby całkiem szlachetne, a wypływające choćby z powołania, misji czy posłannictwa)
amrek26-10-2004 19:36:38   [#111]

...

fredi...No tak, myślisz opiniowaniu przez RR.

Jasne też - nie ma sensu spierać o rudymenty - że przepisy gwarantują nie tylko rodzicowi, ale i uczniowi prawo do współdecydowania. Uczeń ma prawo zapoznać się, zgłosić opinie i propozycje. Odrębną ponownie kwestią, dyskusyjną, jest stosowanie w praktyce tych przepisów. Ile z nich pozostaje na papierze lub jest realizowanych po łebkach? Jeśli bym się uparła, mogłabym też kruszyć kopie o zdolność poruszania się ucznia po dokumentach pisanych zawodowym narzeczem. Nawet dorośli mają z nimi trudności interpretacyjne. Nie będę się nad tym rozwodzić, bo AnJa dostanie wstrząsu anafilaktycznego od mojego mówienia o niczym(wiem, co mu grozi, bo córka przez kilkanaście lat miała ciężką wieloantygenową alergię)...Przerabiałam i bycie nauczycielem,  i bycie członkiem RR.  I dostałam ciężkiego uczulenia na przerost fikcji w życiu społecznym, co na forum aż za bardzo chyba widać. I o krainie absurdków staram się pisać.

Po prawdzie zresztą może to faktycznie próżne ględzenie? Ostatecznie ganz egal: niech dziecko sobie jest klientem szkoły, niech noworodek będzie klientem kliniki, embrion - klientem ginekologa położnika, mąż klientem żony, plemnik - klientem jaja, a mój pies - moim klientem...Byle wojna nie wybuchła, a świat się toczył dalej, uznam się za całkiem szczęśliwą osobę...

W necie jest wiele witryn ze ściągami. Można wklikać w google stosowne hasełka i zobaczyć, jak klient nieuk sobie radzi. Do niedawna świetnie działała witryna www.ściąga.pl Jednak sprawdzałam przed chwilą i nie mogę na nią wejść. Może padła, a może serwer jest aż tak oblegany, nie wiem. W każdym razie do niedawna www.ściąga.pl była najpopularniejszą bazą danych dla klientów szkoły. Prace z polskiego nadsyłane i publikowane w bazie danych (do ściągnięcia dla ucznia jako gotowce) sprawdzali w niej poloniści, dorabiając do marnej pensji (sprawdzone prace, sygnowane specjalnym znaczkiem, były o wiele wyżej cenione). W ten prosty sposób poloniści oszczędzali stresów swoim kolegom (tym nie znającym pomocy naukowych z netu i dającym się nabrać na nieoczekiwane wzloty Jasia)...Filologów zatrudniali młodzi ludzie, niedawni klienci szkoły, którzy poznali świetnie zasady biznesu. Wiedzieli, że jak się czegoś nie wie, opłaca się fachowca...

Szkoda gadać.

Dobranoc

Jolanta Szuchta26-10-2004 21:30:49   [#112]

I tak

od dyrektora poprzez klientów przeszliśmy do polonistów,biznesu i takich tam....

Dobranoc Agnieszko.

stan26-10-2004 23:36:30   [#113]

amrek

:-)
amrek27-10-2004 13:52:02   [#114]

Jolu, stan...

dziękuję...dobrego jasnego dnia
fredi27-10-2004 20:02:41   [#115]

fredi...No tak, myślisz opiniowaniu przez RR

nie ---przez samorząd uczniowski

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]