Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Klemensa Stróżyńskiego rozważania...
strony: [ 1 ][ 2 ]
Janusz Pawłowski13-09-2004 18:54:13   [#51]

Roman!

Podtrzymuj mocno, bo już zaczyna się walić to porównanie!
Sylwia Ledwig13-09-2004 19:17:46   [#52]

"Podtrzymuję jednak, że: Nasza młodzież a ich młodzież – to jak niebo a ziemia" - może nie wiem ... nie wiem co to określenie tak naprawdę znaczy, co ma znaczyć ... ?!?

Młodzież jest różna. W Niemczech często może w pewnym wieku trudniejsza, zadająca wiele pytań, często bardzo kontrowersyjnych, często w sposobie myślenia prowokująca - prowokująca ogólnie, prowokująca do myślenia, "szukająca", bo wystawiona różnego rodzaju problemom, sytuacjom, które rewidują stereotypy myśleniowe. W kraju, gdzie cały świat się niemal spotyka i wszystko może być poddane "rewizji", gdzie sam możesz pewne prawdy zrewidować osobiście i gdzie się problemy świata bardziej się czuje i dyskutuje bo nie sposób inaczej, gdzie wiele spraw jest relatywnych, że punkt widzenia, naprawdę często zależy od miejsca siedzenia" ... stajesz się z czasem mniej wygodny, bardziej przyziemny, nie bujasz w obłokach swych wyobrażeń i swoich tylko spraw, swojego kawałka nieba. Masz obawy natury mniej-lokalnej i takie tam sprawy ... dlatego może ci konfrontowani z "różnością", uczący się z nią żyć, sprawiają takie wrażenie, jakie Ty Romanie odniosłeś. Poza tym wielu z tych młodych ludzi jest przedwcześnie dojrzała, bo tak traktowani są przez rodziców, przez system. A co przedwcześnie dojrzałe wychodzi z ram naszych wyobrażeń - co - i jak - i w jakim czasie - i  w jakim wieku, no i masz odczucie, jakie masz. No i autorytety się też w takich sytuacjach mogą nieco przesuwać, co też może być niewygodne.

RomanG13-09-2004 19:41:53   [#53]
Nie spieram się - Ty ich znasz lepiej :-)
Janusz Pawłowski13-09-2004 20:00:25   [#54]

No to może zajmijmy się innym zdaniem:

"Papież zdjął buty, zanim wszedł do meczetu. Miał wybór, mógł nie wchodzić. Tym bardziej skejt – inne spodnie może nosić do szkoły, inne przy hardflipach."

Istotnie - Papież miał wybór - mógł nie wchodzić.
Ale - czy skejt ma wybór?
Czy skejt może nie wchodzić do szkoły?
A obowiązek szkolny?
A obowiązek nauki?

Co Ty tu, Romanie, sadzisz za porównania bez sensu?
Wiem - chodzi o to, aby użyć autorytetu Papieża, dla podniesienia rangi swoich wywodów.

RomanG13-09-2004 20:07:30   [#55]
Wiesz co? Chciałem odpowiedzieć, naprawdę. Ale po przeczytaniu ostatniego zdania doszedłem do wniosku, że nie warto.
Janusz Pawłowski13-09-2004 20:10:53   [#56]
Dlatego też je tam umieściłem.
Janusz Pawłowski13-09-2004 20:16:25   [#57]

Bo niespecjalnie interesują mnie wnioski wyciągane przez człowieka, który buduje swoje wyobrażenie o procesie wychowawczym i dydaktycznym w różnych krajach świata na podstawie tego, że ktoś mu opisał dokładnie "jedną z takich hospitacji" oraz "wszedł kiedyś na lekcję do uznanego matematyka".

Mnie też bardzo dokładnie opisywano poród (i to niejeden) oraz przeczytałem na ten temat masę literatury - ale za położnika się nie uważam.

RomanG13-09-2004 20:24:25   [#58]

Nie pisałem z pozycji eksperta, wyraziłem własne zdanie. Trudno zresztą o ekspertów od wychowania.

Nie pisałem z myślą o takich odbiorcach jak ty, więc nie będę wnikał, czy cię tam coś interesuje czy nie.

Adaa13-09-2004 21:24:16   [#59]

ja tam piszę z myslą o konkretnym odbiorcy;-)

"Grupa stu drwali pracowała w lesie przez 6 miesiecy.Były z nimi dwie kobiety, które prały i gotowały.Pod koniec tego okresu dwaj drwale ożenili się z tymi dwiema kobietami.Miejscowa prasa napisała,że dwa procent drwali ożeniło sie ze stu procentami kobiet"

To tak na marginesie umiejetności Romana do wyciagania wniosków i budowania na ich podstawie opini:-))

RomanG13-09-2004 21:42:10   [#60]

Niech będzie, że niemiecka młodzież jest wspaniała, a ja miewałem okazje obserwować niekiedy zachowania tych gorszych dwu tylko procent.

Co z tego? Nie o tym był mój list.

Adaa13-09-2004 21:49:53   [#61]
Co z tego? Nie o tym był mój post;-)
RomanG13-09-2004 21:57:35   [#62]

Wiem.

Nie chodzi przecież o dyskusję nad tekstem, tylko o wyszarpanie bliźniemu kawałka mięsa.
Sylwia Ledwig13-09-2004 22:00:48   [#63]

"W sprawie tego artykułu o Bogurodzicy pisałem wtedy do Dużego Formatu", a ten artykuł masz może Romanie pod ręką, bo z chęcią bym poczytała, o co chodzi.

"Prócz tego mogliby przecież mieć poczucie piękna, dobre maniery, przejawiające się choćby dobo­rem stroju do miejsca, czasu i okoliczności, wyrobiony nawyk obcowania z literaturą, nawet tą wymagającą wysiłku intelektualnego i pełną nudnych archaizmów, nawyk chodzenia do teatru, muzeum, filharmonii…" - no też by mi było przyjemniej, jakby tak na moje wesele goście przyszli "odświętnie", sylwestra przywitali też "na świeżo", czy do wieczerzy wigilijnej zasiedli w "uroczyście", no i na plażę też bez kolii a panowie bez krawatów (chociaż takiego w krawacie, ale tylko w krawacie, no i kąpielówkach chyba też bym polubiła, bo lubię od czasu do czasu dziwolągów ... znam jednego filozofa niemieckiego, co na zakupy chodził w pidżamie, ale nie mógł inaczej ... Poza tym też mimo raczej młodego wieku "trącam niekiedy konserwą", tj. też jestem za klasyką, tradycją, manierami, za "nadawaniem albo wskazywaniem ram", do których po próbach nowoczesności i nowych linii i nurtów, nowych możliwości, nowych wartości, nowych treści no i w końcu możliwym (ale nie konieczym) zagubieniu się w tym wszystkim, zawsze można byłoby wrócić. Ale nie jestem za kategorycznym egzekwowaniem tego. A takie zejście od czasu do czasu z tzw. "szefetaży" czyli pięter szefowskich i wejścia na "piętra uczniowskie", naturalnie jeśli nie uwłacza to godności nauczyciela no i jeśli czuje sytuację czy tzw."bluesa" i sam się w tym nie zatraca, -  może być kluczem do takich powrotów dla młodych, może być możliwością nowego rodzaju komunikacji. Jeśli ktoś z nauczycieli tak potrafi to może pomoże mu to dotrzeć do uczniów "inaczej" i w ten sposób dotrzeć do nich z "wiadomością", z treściami, które pragnąłby im przekazać, a których "oprawa nieco wyświechtana". Ale jak się nie czuje "tego czegoś" to jest się nienaturalnym i w tedy lepiej "starą" metodą.

Ale zamieszałam ... no to gdzie ten artykuł ?

Pozdrawiam

Adaa13-09-2004 22:02:19   [#64]
Czasami  czytanie pewnych tekstów to masochizm...więc nie zarzucaj mi sadyzmu:-)))
RomanG13-09-2004 22:02:44   [#65]
Oczywiście to o szarpaniu mięsa nie było do Ciebie, Sylwio.
:-)
Sylwia Ledwig13-09-2004 22:07:15   [#66]

No i też tego nie zarejestrowałam, jako do mnie, bo ja w kwestii dyskutowania/ dysputowania ... wegetarianka.

Pozdrawiam przyjaźnie po mojemu

RomanG13-09-2004 22:09:13   [#67]

Nie wiem, czy instynktowną, pierwotną i najgłębszą potrzebę można określać jakimiś nowoczesnymi izmami.

Zew krwi i tyle.

Adaa13-09-2004 22:12:19   [#68]

Roman

Pocałuj żabkę w łapkę:-))
Sylwia Ledwig13-09-2004 22:30:38   [#69]

Hmm! czy wy naprawdę nie zawzięliście się na Romana ? ja też niekiedy się wystraszam jak słyszę opowiadania o grzecznych, dobrze ułożonych dzieciach, co to robią co należy, słuchają rodziców i nauczycieli i są pilne i w ogóle wszystko gra, a rzeczywistość "śpiewa mi inną pieśń", i tak sobie wtedy myślę, jak oni to robią, że im tak od razu wychodzi, no bo chyba wychodzi, inaczej rozumieliby, że najczęściej najpierw pole ugorem stoi, by się może kiedyś zazielenić ... ale może te riposty nie tak "na czerwono" ?

Janusz Pawłowski13-09-2004 22:31:07   [#70]

"skoro rezygnujemy coraz częściej z wpojenia im norm obowiązujących w dorosłym społeczeństwie"
Ta teza - że rezygnujemy - jakie ma uzasadnienie?
Kto rezygnuje?
Ktoś z obecnych tu na forum zrezygnował?

"zawsze jako dorośli jesteśmy im w stanie pokazać, jak można żyć jeszcze lepiej i piękniej."
Ty miałeś kiedyś 16 lat?
Ja miałem - i pamiętam za co nienawidziłem świata dorosłych - za konformizm, dupokryctwo, lizusotwo, kłamstwa, manipulowanie, brutalność, drobnomieszczaństwo, konsumpcyjne nastawienie, ...

"tych tzw. trudnych uczniów [...] Prócz tego mogliby przecież mieć poczucie piękna, [...] wyrobiony nawyk obcowania z literaturą, nawet tą wymagającą wysiłku intelektualnego i pełną nudnych archaizmów, nawyk chodzenia do teatru, muzeum, filharmonii…"
Taaa ... trudna młodzież ... teatr, filharmonia, muzeum, literatura, ....  
Korczak już nie żyje - a tylko On był tego w stanie dokonać ... hm ... ale jemu też się nie udało z tą filharmonią ...

"nie podkreśla swojej chęci, aby nim być, także w sferze wychowania, dążenia do tego – przynajmniej werbalnie – nie traktuje jako logicznej konsekwencji swego nauczycielskiego posłannictwa. Zamiast tego woli być partnerem lub przyjacielem."
Jak rozumiem - partnerstwo i przyjaźń wykluczają wychowywanie - hm ... bzdura.

"Nie zgadzam się, że „przyjaźń” jest właściwym słowem, jakie powinny określać stosunki nauczyciel-uczeń."
I co? Oflagujesz się?

"Zwracał się do ucznió po nazwisku"
I co? Taką receptę masz prostą? Zwracać się po nazwisku i już będzie autorytet z tego?

"Ja na przykład nie czułbym się partnerem na audiencji u biskupa"
No ale ... to Twój problem ... chcesz się nim z nami podzielić? Mamy tu robić za grupę terapeutyczną?

"skejt z „krokiem” między kolanami na pewno nie dostanie pracy u porządne­go pracodawcy."
U mnie by dostał - byle umiał się wykazać umiejętnościami, wiedzą, odpowiedzialnością, komunikatywnością, zdolnością uczenia się, ...
Czy sugerujesz, że ja nie jestem porządnym pracodawcą?
No co poradzę, że przyjmując pracownika nie patrzę mu w krok?

"Nawet w klasie szkolnej można stworzyć odpowiednio podniosły nastrój, ubierając się uroczyście (i odpowiedniego stroju wymagając od uczniów, ze skejtami i hiphopowcami włącznie), zaciągając w szczególnych momentach zasłony, paląc świece wotywne, pożyczając od księdza, jako swojego rodzaju rekwizyty na przykład kadzidło, ornat, lichtarze, czy komżę, a z teatru – zbroję i miecz…"
O proszę - jakie proste recepty ma Roman - świece, kadzidło, lichatrze - i już wychowanie jak należy ...

Powiem tak - gdy prowadziłęm studentów na hospitacje lekcji - też mi się wydawało, że mam dziesiątki prostych recept - takich zachowań wytrychów - odejść dalej, ciszej mówić, głośniej mówić, stanąć bokiem, odpowiednio zareagować, ...
Co warte te recepty dowiedziałem się dopiero po kilku latach pracy.

Bo nie ma recept!
Jest konkretny człowiek - nauczyciel - ze swoją konkretną osobowością.
Do tego jest grupa uczniów - ta konkretna - ze swoimi przywódcami i autorytetami.
I czasem to zagra, a czasem nie.
I czasem zagra kijem, a czasem harfą - zależy co do kogo dociera i kto na czym umie grać.

RomanG13-09-2004 22:38:51   [#71]
Sylwia, przeczytaj #70 i odpuść, moja gorąca prośba ;-)
Sylwia Ledwig13-09-2004 22:40:04   [#72]
Oh! moje "na czerwono" odnosiło się do "szarpania mięsa", nie do czcionki !
Sylwia Ledwig13-09-2004 23:24:21   [#73]

No ale post 70 to wszystko inne niż "szarpanie mięsa", Roman może wróć, poczytaj i nie złość się już. No a pod postem 70 Janusza to też się podpisuję. Z tym biskupem to nie wiem, jakby był taki prawdziwy, a nie farbowany to miałabym respekt, ale partnerem można czuć się zawsze, bo to znaczy, że jesteś uwzględniony w dyskusji, jesteś jej częścią, masz coś do powiedzenia, jasteś ważny. To dobrze jak relacje nauczyciel-uczeń są partnerskie, czy przyjacielskie (jak dla mnie nie mają być kumpelskie, bo  myślę, że to coś innego), no i partnerstwo i przyjaśń przecież działają w obydwa kierunki. To chyba dobrze i dla nauczyciela, no i dla ucznia ... ?!

"Nawet w klasie szkolnej można stworzyć odpowiednio podniosły nastrój, (...) a tu bym się z Romanem "zbratała", bo atmosfera, jeśli się ją czuje i jest się przekonanym do tego "co i jak", może uświetnić momenty i być takim szczególnym podarunkiem dla ucznia, żyjącym przekazem, takim jednym z aktów partnerstwa pod tytułem "tak to odbieram, tak Ci to przekazuję, byś zrozumiał, jak ja to zrozumiałem, a może i lepiej, albo inaczej. I możemy o tym potem porozmawiać. I niełatwy to sposób, i "ryzykowny", bo w pewien sposób "intymny", ale robię to dla Ciebie może Ci się spodoba, może odkryjesz to coś, co w środku drzemie ... dotrzesz do istoty wydarzenia/ sprawy/ problemu, ... albo i nie, ale to nie szkodzi. To propozycja przekazu." ...

   Dobranoc!

Sylwia Ledwig13-09-2004 23:31:31   [#74]
"Nawet w klasie szkolnej można stworzyć odpowiednio podniosły nastrój, (...) - tu raczej miałam na myśli siebie i akcesoria do przekazu treści. Co do wymagań stroju od uczniów - nie wiem, myślę niech przychodzą normalnie ubrani. Nie wiem co mogliby "nienormalnego" ubierać, no napewno nie na golasa, żaden topless męski czy damski wszystko jedno, no ale takiego czegoś nie ma w szkole ...
RomanG14-09-2004 07:59:49   [#75]

Sylwio, ja nie mówię, że się nie zgadzam z niektórymi tezami Janusza, czasem poglądy w dyskusji mogą się przecież ladnie uzupełniać, skłaniać do popatrzenia na sprawę nie tylko z jednego punktu widzenia.

Mnie tylko odstręcza agresywny sposób polemiki. Jakieś takie "Oflagujesz się?", "Twój problem", zarzucanie lansowania prostych recept, a przede wszystkim manipulacyjne i w złej wierze pocięcie tekstu na kawałki.

Dlatego macham ręką i odpuszczam sobie.

Uwierz mi, tu nie chodzi o konstruktywną dyskusję, ba!, nie chodzi nawet o rację. Chodzi wyłącznie o ten krwawy kawał mięcha.

Adaa14-09-2004 09:22:25   [#76]

no tak konstruktywna dyskusja..

Roman Ty po prostu nie znosisz krytyki....nie godzisz sie na nią.

W momencie kiedy zostajesz przyparty do muru przez kogoś znacznie inteligentniejszego mówisz.."macham ręką i odpuszczam sobie"...

Albo stosujesz inny chwyt.
Kiedys na moje zarzuty odpowiedziałeś..."bo Adaa dokucza Ewie":-))),

Teraz stosujesz nawoływania w stylu..."Sylwia,......odpuść, moja gorąca prośba "

Chłopie!
Sam radź sobie sam.

Nie podjudzaj....

RomanG14-09-2004 09:26:28   [#77]

Nie znoszę krytyki?

Guzik prawda.

RomanG14-09-2004 09:28:54   [#78]
A wtedy faktycznie Ewie dokuczałaś i to bardzo brzydko. Zew krwi, ot co.
Adaa14-09-2004 09:35:00   [#79]

tak....czuję jej lepki smak

:-))))))))))
amrek14-09-2004 13:24:10   [#80]

A Adaś i Bartek? Co z nimi? Nadal nie odrabiają lekcji, aspołeczne gnomy:)?

Czy teraz uczą się w niemieckiej szkole;-)? A może pomagają lichtarz nosić? Ech, zapomniano o nich:(, biedacy...

Pozdrawiam, dobrego dnia...

Magosia04-02-2005 00:33:27   [#81]

Zapraszam do lektury

"Nowa Szkoła" 1/2005. Fajny komentarz do dyskusji.
Wertykal04-02-2005 00:41:47   [#82]

Może jakiś link?

Nie mam kontaktu ze szkołą, a co dopiero z Nową Szkołą!

Marek

Magosia04-02-2005 00:43:50   [#83]

Przykro mi

- to moje ulubione i zaprzyjaźnione czasopismo, ale nie ma strony :-(

Może się Klemens odezwie i wklei??

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ][ 2 ]