Wyjazd zagraniczny: dla nauczycieli jest określona w projekcie kwota ryczałtowa, ale wydatki realne moga być niższe/ wyższe. Oprócz oczywistych kosztów podróży są jeszcze pieniądze na zakwaterowanie dla nauczycieli ( max. stawkę za dobę określa rozporządzenie) oraz na tzw. utrzymanie. I tu znowu przydaje się aktualna tabela stawek za dobę w danym kraju np. 50 euro. Za te pieniądze nauczyciel musi sobie opłacić posiłki, lokalne przejazdy, bilety wstępu. W naszym przypadku ( a zrealizowałam 2 projekty Erasmus i 2 Comenius) zawsze dawałam nauczycielom tę dietę ( np 50 euro* liczba dobrze obliczonych dni za granicą ) do ręki, aby mogli nią swobodnie dysponować. Nikogo nie interesowało to, co ktoś sobie za to zjadł, ile itp. czy też kupił pamiątki. Chodzi o to, że podczas spotkania uczestników projektu w restauracji itp. nie spinać się , że nie mam pieniędzy. Na to są m.in. te diety i nie bierze się na to żadnych faktur itp.
W przypadku uczniów jest inaczej, rozliczałam każde euro tzn, dałam uczniom tzw. kieszonkowe np. 50 euro, ale z zastrzeżeniem, że na wszystko musi być paragon, np. zakup wody, pizzy, bilet wstępu itp., więc wydatki musiały mieć pokrycie w paragonach, fakturach.
Pieniądze pobiera się od księgowej na podstawie zapotrzebowania-zaliczki ( opartego na dobrze przeprowadzonej kalkulacji kosztów wyjazdu). Trzeba pilnować kwitów: hotel, przejazdy z /na lotnisko, wydatki na program przygotowany przez organizację goszczącą ( bilety wstępu, przejazdy, posiłki)- co powinno znaleźć odzwierciedlenie w stosownych fakturach), wydatki uczniów z ,,kieszonkowego''. W razie czego służę pomocą, kocham projekty, wszystkie 4 rozliczyłam modelowo ( 2 razy jako międzynarodowy koordynator), a początki nie były łatwe, szczególnie od strony księgowej. I z księgową warto mieć oddzielną umowę.
|