Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Czego się nauczyłem o nauczycielach
strony: [ 1 ]
Marek Pleśniar12-04-2019 00:27:09   [#01]

Dziś i wczoraj miałem wiele rozmów telefonicznych i na żywo z dyrektorami... Jak nigdy.

A dyrektorzy mówili głównie o nauczycielach i swoich uczuciach w czasie trwającego protestu.

Dotknęło mnie jedno - nie było ani jednej osoby, która by nie rozmawiała jak ktoś dotknięty wręcz traumą, czułem się jakbym miał do czynienia z uczestnikami licznych pogrzebów. Wszyscy są przytłoczeni, jest im niezwykle ciężko, nie leży w ich naturze unikanie pracy z uczniami i nauczycielami. Nigdy tego nie robili. Wszyscy też mówili, że masę energii kosztuje ich wspieranie nauczycieli. Że potem sami potrzebują wsparcia.

Każdy uczestnik strajku co dzień traci z budżetu domowego ponad 100PLN... My to wiemy, wiemy jak obawiają się rodziny nauczycieli. Sami braliśmy udział w strajkach nauczycielskich w latach 90.

Wysłuchałem też relacji o tym co przeżywają nauczyciele szkół, w których strajk, protest nie doszedł do skutku. Z powodów proceduralnych, ze względu na wyniki głosowań.. Wszyscy mówią, że czują się podle i mają głębokie wyrzuty sumienia.

Generalnie - czy ktoś protestuje, czy nie - każdy silnie to przeżywa, nie znajduje sposobu by się wydobyć z matni rozważań, trudnych wyborów, niezgodności tego co się dzieje, z tym co chcieliby robić nauczyciele, w zgodzie ze swym powołaniem i pasją.

Nie ma nikogo, kto lekce by sobie ważył to co się dzieje. Wszyscy są zmęczeni wyjątkowo i ponad normę.

W końcu skumulowały mi się te wszystkie relacje, próby odnalezienia wsparcia, głosy wręcz rozpaczy... Nie zrozumie tego nikt kto nie jest nauczycielem.

I odkryłem, ze jestem świadkiem niebywałej chwały ludzi tej profesji. Że nauczyciele, swym cierpieniem związanym z protestowaniem wobec fatalnej sytuacji oświaty, braku konsultacji zmian, zawodu, pogardy państwa wobec tak ważnej grupy zawodowej udowodnili coś ważnego.

Że są ludźmi niezwykłymi, godnymi najwyższego szacunku. Że dla nich protest dzisiejszy to kosztowny moralnie wysiłek, którego nikt nie podejmuje, gdy nie dojdzie do ściany, do kresu.

A kto mógłby to o sobie powiedzieć? Że cierpi gdy wstrzymuje się od ukochanej pracy, od powołania?

No więc... nagle pojąłem, że mamy do czynienia z ludźmi nadzwyczaj zobowiązanymi, cennymi, z kimś, kogo - gdybyśmy utracili - to dalej nie ma nikogo, kto tak zmartwi się o przyszłość.

A, jak pisał Kaczmarski o przyszłości: "tym kimś jesteś ty" - uczniu, dziecko, młody człowieku, potomku rodzica.
Patetyczne? A kiedy być patetycznym? Gdy wszystko idzie dobrze?

To bardzo osobiste, wybaczcie.

Ale tyle tych telefonów...

To są Dni Nauczyciela prawdziwe. Nie te z kwiatami i akademiami.


post został zmieniony: 15-04-2019 10:12:57
Dyskusja w tym wątku została zamknięta.
strony: [ 1 ]