Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Myślę na głos, proszę o pomoc.
strony: [ 1 ]
Gaba04-05-2002 10:20:46   [#01]
Pewien nauczyciel pracuje na 1/2 etatu, oprócz bazowego przedmiotu ma uprawnienia do nauczania drugiego przedmiotu (nauczycieli tego drugiego jest ci u nas deficyt), zaproponowałam więc nauczycielowi cały etat od nowego roku szkolnego (połowa wg pierwszego przedmiotu - połowa wg drugiego).

Odmówił. Powiedział, że woli urlop bezpłatny - wydaje mi się jednak mocno, że szkoła tak nie woli...

Nie mam kim tego 1/2 deficytpwego bardzo vacatu obsadzić, szanując prawa pracownika, muszę pilnować spraw szkoły, gdyż mam bardzo wielu (zbyt wielu)  półetatowców, którzy są obciążeniem dla szkoły - niemożność ułożenia czegokolwiek, nawet prostej komisji egzaminacyjnej, planu lekcji (zbyt mocno pamiętam lekcję, która odebrałam przy układaniu planu godzin we wrześniu - bardzo, bardzo przepraszam za sformułowanie - ale były tzw. cyrki), wieczne zwolnienia, bo w drugiej szkole też jest impreza, brak związku ze szkołą..., obojętność,  itp. - a nawet co przyjmuję z wyraźnym smutkiem kłamstwa i wykorzystywanie pracodawcy... - nie o tym chcę pisać. Przepraszam za tak namalowane tło - nigdy wczesniej nie spotkałam tak pogmatwanych spraw pracowniczych ja teraz.

Szkoła, żeby przetrwać najgorsze, nie może być instytucją wyłącznie opiekuńczą dla pracowników, stąd moje rozterki... (choć to także obowiązek szkoły - ale sądzę, że to kwestia kultury organizacji, wypracowanych wewnętrznych mechanizmów...). Zaplanowałam  w planie rozwoju szkoły, że będziemy dążyć do unormowania sytuacji zatrudniania i prawidłowej etatyzacji, związania pracownika z konkretną szkołą czyli miejscem. Projekt został przyjęty. 30 ludzi jest "kręconych" przez 10. To bardzo męczące, czasem przykre.

Co można zrobić, mając tak zatrudnionego nauczyciela jw.  
- wypowiedzieć mu warunki pracy... i zaproponować mu cały etat (18/18) zgodnie z jego wykształceniem... i czekać, a nuż...
- a jeżeli nie przyjmie tych warunków... czy to jest równoznaczne z regzynacją z pracy... i mam wypowiedzieć pracę. (ten nauczyciel ma pracy gdzieindziej...a mnie szkoda młodych chętnych i... z podobnymi kwalifikacjami).


Pomóżcie, a nie ochrzaniajcie od razu, że aż taka jestem surowa.
Ewa z Rz04-05-2002 10:41:04   [#02]

Twoja propozycja jest najlepsza

A on rozumiem nie chce? A czego chce? Rozmawiałaś z nim?

Musisz zdecydować, które dobro stawiasz wyżej - szkoły czy pracownika. Dla mnie to oczywiste, nikogo na siłę do przcy nie zmusisz - jak nie chce to nie. Lepszy n-el, który może jeszcze nie wszystko umie ale b. chce, niż taki co to niby fachowiec, ale nie chce...

Urlopu bezpłatnego dawać nie musisz, tylko możesz, jeżeli to nie szkodzi szkole. Jeżeli on chce to niech idzie sobie na własne życzenie. Odmowa ze strony nauczyciela przyjęcia obowiązków zleconych mu przez dyrektora zgodnie z posiadanymi kwalifikacjami jest równoważna ze złożeniem przez niego wypowiedzenia. Nie Ty go zwalniasz - on się sam zwalnia!

Jeżeli przewidujesz problemy to mu to co zaplanowałas w arkuszu zaproponuj na pismie i odmowy żądaj w tej samej formie. Jak złoży to pisz mu świadectwo pracy... Nowego możesz szukać na wszelkie sposoby, przyjdzie młody i go wychowasz...

Marek Pleśniar04-05-2002 11:07:30   [#03]

nic dodać nic ująć

popieram wszystko co tam Ewa napisała:-)

Twoja propozycja jest dobra, więc jeśli nie chce jej przyjąć - niech pisze podanie o ten urlop.

Jeśli chcesz - dasz - a jeśli to nie jest dobre - nie dasz. I tyle. Dorosły musi ponosić odpowiedzialność  taki a nie inny stosunek do pracy.

Marek N04-05-2002 11:41:34   [#04]

Surowa gabo ;-)

Sytuacja, którą opisujesz, to problem większości szkół. Wątpię, czy na forum znalazłby się szczęśliwiec zatrudniający samych pełnoetatowców i do tego zgodnie z ich podstawowymi kwalifikacjami. "Przerabiam" to od czterech lat i co roku muszę "pożegnać" się przynajmniej z dwoma "niepełnymi" nauczycielami - z "pełnymi" również. Przy podejmowaniu takiej decyzji nie biorę pod uwagę ile pracuje, ale jak pracuje. Faktem jest, że większość trafiających do szkoły, którą kieruję, "półetatowców" traktuje tę pracę jako dodatkowe parę groszy i po prostu odrabia pańszczyznę. Ale nie wszyscy. Trafili się też tacy, dla których praca w dwóch szkołach nie stanowi problemu i wykonuja ją solidnie w obu miejscach. Owszem, wolałbym ztrudnić ich na cały etat i bardziej związać ze szkołą. Tylko, czy zmuszanie ich do tego ma jakikolwiek sens? Wolę stworzyć im takie warunki, żeby sami chcieli nadal u mnie pracować. A to, że trudniej ułożyć plan, dostosować trochę do ich potrzeb, to w końcu nie jest takie trudne. Sam zaczynam swoje lekcje dopiero od trzynastej, właśnie ze względu na ułatwienia dla "półetatowców". Pomagam tez niektórym znaleźć dodatkowe godziny w innych szkołach, bo przy tak mizernych zarobkach mogliby w ogóle zrezygnować z pracy w szkole.
Co do "rozterek", to jakoś ich nie mam. Podpisuję umowy terminowe i dopiero, jak nauczyciel się sprawdzi, przedłużam je. Nie planuję zatrudniania tylko na pełne etaty, bo jest to niemożliwe. Szczerze mówiąc, wolę zatrudnić dwóch solidnych "półetatowców" niż jednego pełnego - "pańszczyźnianego".

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]