Ok, to się dopiszę składniej - dalej w kwestii listy lektur.
1) bardzo jest ona obszerna, zrealizowanie jej nie pozwoli nauczycielowi - bo się czasowo przy 12 h (klasy I-III LO) nie wyrobi - na dodanie jakichkolwiek innych tekstów.
2) wynika z tego absolutny brak wolności czytelniczej nauczyciela i uczniów
3) czytanie lektur to nie jest przecież czytanie samo bez przygotowania - jeśli uczniowie mają pojąć np. nieszczęsną "Antygonę", trzeba poświęcić lekcję/e na wstęp nt. tragedii greckiej i teatru. dotychczas wiele takich zagadnień genologicznych czy historycznych było w G, teraz w SP, jak wnioskuję z listy lektur, nie ma tego. analogicznie z dramatem szekspirowskim (też dopiero w LO ludzie się z nim stykają), eposami starożytnymi (ok - definicja eposu mogła paść przy męczonym w SP milion razy Panu Tadeuszu, ale jest jednak różnica między nim a Odyseją) i kilkoma innymi zagadnieniami.
4) te pierwsze trzy lata (albo 4 w technikum) to będzie pędzenie, czytanie, czytanie, pędzenie... ja nie widzę czasu na szukanie nawiązań (które nagle mają się znaleźć w klasie maturalnej), na pogłębienie interpretacji, na uzupełnienie lektur filmami (a trzeba), a nauka o języku już w ogóle leży i kwiczy
5) ostatnia klasa i literatura od 1945 - tu znowu dużo czasu, więc nagle wchodzimy w inny tryb czytania.. a naprawdę w powtórki przedmaturalne i uzupełnianie tego, co przez 3 lata było po łebkach.
abstrahuję od wyborów ideologicznych typu JM Rymkiewicz jako poeta obowiązkowy, technicznie to będzie kicha. |