Co sądzicie o tworzeniu takich molochów?
Przykład z życia wzięty:
W dzielnicy istnieje jedna podstawówka i dwa gimnazja.
W wyniku "dobrej zmiany " powstanie od nowego roku jedna podstawówka, w dówch budynkach. W jednym dzieci młodsze, w drugim starsze. Jeszcze nie wiadomo jakie i gdzie.
Dyrekcje i grono Gimnazjów zadowolone, dyrekcja SP nie bardzo. Ale co, postawi się Miastu???
I nie byłoby w tym - chyba- żadnego problemu, gdyby nie fakt, że szkoła liczyć będzie 1100 uczniów, około 160 nauczycieli (jest to szkoła z oddziałami integracyjnymi, więc ilość nauczycieli większa), około 60 pracowników obsługi, do tego dochodzi około 2000 rodziców, z którymi także trzeba współpracować.
Fakt, pracować będą w dwóch budynkach. Tłum rozejdzie się po kościach. Za kilka lat ( w wyniku niżu demograficznego) pewnie powstanie jedna szkoła, w jednym budynku.
Uważam jednak , że to NIELUDZKIE stawiać w takiej sytuacji Dyrekcję SP. Jak ogarnąć taką liczbę ( a co za tym idzie konkretne decyzje, które należy podejmować, problemy, które trzeba będzie rozwiązać.
Wiem, że Dyrektor ma do pomocy sztab ludzi, wicedyrektorów, pedagogów, psychologów etc....
Jednak odpowiedzialność za wszystko spada na niego.
Może powiecie, że molochy to nie nowość. Przecież pracowaliśmy w nich do niedawna. Ok. Zgodzę się .
Tylko umówmy się- uczniowie, ich rodzicie i nauczyciele mieli zupełnie inne podejście do ... wszystkiego.
Z tymi pierwszymi nie było tak źle, bo można było z nimi się dogadać, drudzy nie byli tak roszczeniowi, a ostatni nie stali w konieczności walki o swoją pracę.
Ciekawe, że przepisy określają ilu uczniów może/powinna mieć klasa.
Nikt jednak nie określił górnej granicy liczebności szkół. A może warto byłoby....
I jeszcze jedno- nowe przepisy mówią o połączeniu SP z G, ale nie mówią nic o połączeniu SP z dwoma gimnazjami.
Ale to chyba nie jest ważne;)
Miasto wyraża zgodę, nauczyciele i dyrekcje szkół także, to nie pozostaje nic , jak tylko klepnięcie tego przez KO
post został zmieniony: 19-02-2017 04:33:15 |