Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Uczeń po wypadku
strony: [ 1 ][ 2 ]
an01-11-2016 19:14:57   [#01]

Witam, Proszę o Państwa opinie w następującej sprawie...

We wrześniu uczeń klasy trzeciej zawodówki (pełnoletni) uległ poważnemu wypadkowi. Został wybudzony ale nie wiadomo co z nim będzie dalej. Wiemy, że do końca roku nie zdoła powrócić do szkoły a jak już to nie prędzej niż za pół roku. Co powinniśmy zrobić? Skreślić z listy na ten rok (frekwencja klasy jest kiepska przy ciągłej nieobecności ucznia)? Ale jeśli to zrobimy to co z praktyką? Zawieszenie? Bo jeśli pracodawca rozwiąże umowę to nie będzie można jej już podpisać ze względu na to, że uczeń nie będzie już młodociany? Chcielibyśmy umożliwić uczniowi zdobycie zawodu jeśli będzie to możliwe ze względu na jego zdrowie. Czy można go "zawiesić"?

MKJ01-11-2016 20:32:56   [#02]

Jeśli uczeń nie ma możliwości kontynuować nauki w szpitalu bądź w ramach indywidualnego nauczania, to jest po prostu nieobecny i ta nieobecność jest w oczywisty sposób usprawiedliwiona. Jeśli będzie mógł, to pod koniec roku podejdzie do egzaminów klasyfikacyjnych, a jeśli nie, to powtórzy klasę.

Na temat pomysłu skreślenia ucznia z powodu niskiej frekwencji klasy, która nigdzie i dla nikogo nie ma żadnego znaczenia, nie będę się wypowiadał...

an02-11-2016 08:15:51   [#03]

Dziękuje za odpowiedź.

Z ta frekwencją chodzi o to, że w szkole prowadzimy konkurs na najlepsze frekwencję...no i klasa "się burzy".

Ale masz rację... w tej sytuacji bez znaczenia.

Skimir02-11-2016 08:17:31   [#04]

No właśnie :-) Skąd to dążenie do wysokiej frekwencji klasy? 

Pracowałem niegdyś w szkole gdzie frekwencja klasy bywała na poziomie 40% (gimnazjum) i... I nic. :-)


post został zmieniony: 02-11-2016 08:19:45
Joasia Berdzik02-11-2016 08:50:35   [#05]

"w tej sytuacji bez znaczenia" 

W każdej sytuacji bez znaczenia. A właściwie ze znaczeniem - złym.

Wprowadziliście dzieci w rywalizację na polu, które jest zupełnie nieważne i w dodatku doprowadziliście do tego, ze klasa się burzy, bo im chory chłopak psuje  możliwość zwyciężenia w bezsensownym konkursie.

To zasadnicza szkoła zawodowa. Pewnie szukacie sposobu, żeby dzieciaki chodziły na zajęcia i to jest na pewno problem. Generalnie fajny casus, na podstawie którego można sobie przemyśleć, co się w szkole robi i po co. Jak pomóc dzieciom, żeby nie wypadały z systemu w lepszy dla nich sposób (dający trwałą motywację)
Dobry temat do gorącej rozmowy. O tym co jest ważne:)

BTW
Czasem myślę, ze forum, w tej części dyskusyjnej) powinno być niewidoczne dla osób, które nie są członkami OSKKO (choć sama nie będąc członkiem byłabym odcięta od czytania i pisania)

 

AnJa02-11-2016 09:10:56   [#06]

Ta frekwencja nie jest aż tak zupełnie nieważna - jakoś się jednak w prace wychowawczą wpisuje.

Ponadto- w niczym nieuzasadnionym, ale funkcjonującym przekonaniu części nauczycieli i dyrektorów- obecność dziecka w szkole sprzyja jego rozwojowi.

Łącząc te 2 przesłanki w wielu szkołach takie rywalizacje frekwencyjne się stosuje- w tym i wprowadzając konkurencje  zespołową.

Przy odpowiednim poziomie motywacji i podsycaniu ducha rywalizacji daje to szansę na tak silne zintegrowanie zespołu klasowego, że delikwent zaniżający frekwencje dostanie taki wp..., ze zrezygnuje z nauki albo dostanie NI (uczeń na NI nie jest nieobecny usprawiedliwiony- jego obecność odnotowuje się w innym dzienniku, stąd do statystyk w oddziale macierzystym się go nie wlicza).

W przypadku tego ucznia problem może być z praktykami (praktyczną nauką zawodu?)

 

Joasia Berdzik02-11-2016 09:26:27   [#07]

wiele rzeczy jest ważnych w życiu i szkole, ale nie wprowadzamy zaraz na ich temat konkursów. Są inne metody, by rzeczy ważne były ważne.

np - ważne jest żeby nauczyciele nie spóźniali się na lekcje. Widziałeś, żeby taki konkurs gdzieś funkcjonował?
;)

 

AnJa02-11-2016 09:43:57   [#08]

Nie musi.

Nauczyciele albowiem nie spóźniają się na lekcje.

Ala02-11-2016 10:05:21   [#09]

oczywiście ;)))

danek02-11-2016 12:56:06   [#10]

Myślałam ,że nic mnie już nie zadziwi na "zasłużonej emeryturze" ,a jednak.
[przepraszamy za zakłócenia, wątek został poddany moderowaniu dla poprawienia czytelności merytorycznej; miłej dyskusji: Biuro OSKKO]


post został zmieniony: 04-11-2016 20:31:44
olaszyma02-11-2016 13:21:32   [#11]

Właśnie!!!! Oni są zatrzymywanie przez sprawy niecierpiące zwłoki i baaardzo istotne ;-)))

eleonora04-11-2016 18:46:57   [#12]

Jak można skreślić ucznia, któremu dołożyło już życie?! O takiego ucznia należy zadbać i pomóc mu, aby ukończył szkołę i dać mu szansę na przyszłość !

jxg04-11-2016 18:56:57   [#13]

a czy nie możecie nie brać pod uwagę nieobecności tego ucznia w tym konkursie?

przecież jego sytuacja jest wyjątkowa i młodzież to na pewno zrozumie

bogda404-11-2016 19:23:38   [#14]

dziecko  połamane, unieruchomione a tu konkurs  na  frekwencję  

[przepraszamy za zakłócenia, wątek został poddany moderowaniu dla poprawienia czytelności merytorycznej; miłej dyskusji: Biuro OSKKO]


post został zmieniony: 04-11-2016 20:32:48
Małgosia04-11-2016 20:15:40   [#21]

Proszę Was... Tyle jadu wszędzie, może choć tutaj odpuśćcie?


post został zmieniony: 04-11-2016 20:15:57
izael04-11-2016 20:16:45   [#22]

popieram Małgosię

Jacek04-11-2016 20:19:15   [#23]

a tak mi się skojarzyło

"Joe Głodomór zestawiał listy chorób śmiertelnych i porządkował je w kolejności alfabetycznej, żeby móc w każdej chwili trafić palcem w tę, którą chciał się przejmować. Bardzo go denerwowało, kiedy mu się jakaś choroba zawieruszyła albo kiedy nie mógł uzupełnić swojej listy, i wtedy zlany zimnym potem pędził po ratunek do doktora Daneeki.

— Daj mu tumor Ewinga — radził Yossarian doktorowi, który przyszedł się go poradzić w sprawie Joego Głodomora — i dodaj mu melanomę. Joe Głodomór lubi choroby przewlekłe, ale jeszcze bardziej lubi galopujące.

Doktor Daneeka nie znał żadnej z tych chorób.

— Jak ty to robisz, że znasz tyle chorób? — spytał z zawodowym szacunkiem.

— Dowiaduję się o nich w szpitalu, studiując “Reader's Digest". Yossarian znał tyle chorób, których należało się obawiać, że czasami miał ochotę pójść do szpitala na dobre i przeleżeć resztę życia pod namiotem tlenowym, z kompletem specjalistów i pielęgniarek czuwających po jednej stronie łóżka przez dwadzieścia cztery godziny na dobę na wypadek, gdyby coś zaczęło nawalać, i z jednym co najmniej chirurgiem z drugiej strony, który, z uniesionym skalpelem, gotów byłby skoczyć i ciąć, gdy tylko zajdzie potrzeba."

choć nie wiem czy zabrałem głos

AnJa04-11-2016 20:26:20   [#26]

Jacku- ja Cię proszę- Ty to odłóż- to straszna książka jest.

Ona orze psychikę. Przeorała nawet mi- a ja nie mam czegos takiego jak psychika.

 

 

bogda404-11-2016 20:27:41   [#27]

a   którą  ?

i  tak   się   ten   świat   toczy

 

 

 

 

 

 

Jacek04-11-2016 20:31:21   [#28]

AnJa... ta książka winna być klasyką w podstawie programowej... kwestia dogadania, na którym etapie edukacyjnym

bogda404-11-2016 20:31:50   [#29]

pan Marek  Michalak    chętnie pozna opinię   na  ten   temat

AnJa04-11-2016 20:33:27   [#30]

i to jest pytanie, na które tylko  Yossarianem można odpowiedzieć. 

Cytat z #24 pasuje - więc  odpowiedź pojawiła się zanim padło pytanie.

Przypadek?

 


post został zmieniony: 04-11-2016 20:35:22
Jacek04-11-2016 20:33:35   [#31]

w kwestii chorób?

izael04-11-2016 20:34:18   [#32]

Jacek, biorąc pod uwagę, że podstawówka ma być dłuuuuga, to proponuję II etap.

tak od 4 albo piątej klasy po kawałeczku

co powinno zmniejszyć znacznie agresję w szkołach, bo zmęczenie materiału będzie duże

taki jeden kawałek a jak może wyczerpać połączenia nerwowe:)

 

Marek Pleśniar04-11-2016 20:36:37   [#33]

Zapewne i piątek wieczór to nie pora na dyskusje, a i czasy mamy nerwowe...
proszę uczestników dyskusji na forum o pewien umiar, bo czasem czytać hadko

AnJa04-11-2016 20:37:47   [#34]

dzieci jakoś dadzą radę

ale kto bryka i scenariusze lekcji nauczycielom napisze?

 

izael04-11-2016 20:39:04   [#35]

niech się skupią na wielokrotnym głośnym i po-wol-nym czytaniu:)

po co zaraz scenariusze

:)

 

bogda404-11-2016 20:39:18   [#36]

proszę  o definicję    czytania  hadko

Jacek04-11-2016 20:40:47   [#37]

odnośnie dyskusji

Clevinger był kretynem bardzo poważnym, bardzo uczciwym i bardzo uświadomionym. Nie można było iść z nim do kina, żeby nie wdać się potem w dyskusję na temat empatii, Arystotelesa, powszechników oraz posłannictwa i obowiązków kina jako formy sztuki w zmaterializowanym społeczeństwie.

izael04-11-2016 20:42:05   [#38]

ja pierniczę:)

jest do tego słownik, by to jakoś na nasze przełożyć?

 

Marek Pleśniar04-11-2016 20:42:54   [#39]

:-) def.: http://sjp.pl/hadko

bogda404-11-2016 20:43:36   [#40]

podstawówka długa  życie  krótkie :)

 

Jacek04-11-2016 20:43:44   [#41]

do bogdy4 odnośnie hadko

Na oddziale znowu zrobiło się piekło. Specjaliści zbiegli się do niego ze wszystkich stron i otoczyli go tak ciasnym pierścieniem, że czuł wilgotny podmuch ich nosów nieprzyjemnie (hadko.. przyp. mój) muskający najróżniejsze części jego ciała.


post został zmieniony: 04-11-2016 20:45:40
AnJa04-11-2016 20:48:08   [#42]

Marku - nawołujesz do nadstawienia drugiego policzka?

Był w szpitalu pewien gość, który nadstawiał (Major?) - ale go nie lubili.

Dlaczego chcesz by mnie nie lubiano????


post został zmieniony: 04-11-2016 20:50:57
Jacek04-11-2016 20:56:07   [#43]

tu raczej chodzi o palce

Szefem tego zespołu lekarzy był dystyngowany, zatroskany dżentelmen, który podsunął Yossarianowi palec pod nos i spytał:
— Ile palców widzicie?
— Dwa — powiedział Yossarian.
— A teraz ile palców widzicie? — spytał doktor wyciągając dwa palce.
— Dwa — odpowiedział Yossarian.
— A teraz? — spytał doktor nie pokazując ani jednego palca.
— Dwa — odpowiedział Yossarian. Twarz lekarza rozjaśnił uśmiech.
— Na Jowisza, on ma rację — oświadczył tryumfalnie — on rzeczywiście widzi wszystko podwójnie.

bogda404-11-2016 21:01:18   [#44]

Marku 

aza04-11-2016 22:00:04   [#45]

matuśku...

jak czytam "hadko"

to mam jedno skojarzenie:

 

- Poznajomiże waćpan, mości Zagłobo, i mnie z panem namiestnikiem Skrzetuskim.... poznajomijże!
- A i owszem, i owszem. Mości namiestniku, oto jest pan Powsinoga.
- Podbipięta - poprawił szlachcic.
- Wszystko jedno! herbu Zerwipludry...
- Zerwikaptur - poprawił szlachcic.
- Wszystko jedno! Z Psichkiszek.
- Myszykiszek - poprawił szlachcic.
- Wszystko jedno. Nescio, co bym wolał, czy mysie, czy psie kiszki. Ale to pewna, żebym w żadnych mieszkać nie chciał, bo to i osiedzieć się tam niełatwo, i wychodzić niepolitycznie. Mości panie! - mówił dalej do Skrzetuskiego ukazując Litwina - oto tydzień już piję wino za pieniądze tego szlachcica, któren ma miecz za pasem równie ciężki jak trzos, a trzos równie ciężki jak dowcip. Ale jeślim pił kiedy wino za pieniądze większego cudaka, to pozwolę się nazwać takim kpem, jak ten, co mi wino kupuje.
- A to go objechał! - wołała śmiejąc się szlachta.
Ale Litwin nie gniewał się, kiwał tylko ręką, uśmiechał się łagodnie i powtarzał:
- At dałbyś waćpan pokój... słuchać hadko!

bogda404-11-2016 22:16:52   [#46]

nadal   czekam   definicji  hadko 

Jacek04-11-2016 22:22:21   [#47]

ale w innym języku czy jak bo wyżej już wklejony link

bogda404-11-2016 22:40:42   [#48]

a jakie  to ma  znaczenie

Jacek04-11-2016 22:50:53   [#49]

zasadnicze

Paragraf 22 nie istniał, był o tym przekonany, ale jakie to miało znaczenie? Liczyło się to, iż wszyscy myśleli, że on istnieje, i to było znacznie gorsze, gdyż nie miało się przedmiotu ani tekstu, który można by wyśmiać, odrzucić, oskarżyć, skrytykować, zaatakować, poprawić, znienawidzić, obrzucić wyzwiskami, opluć, podrzeć na strzępy, stratować lub spalić.

MKJ05-11-2016 17:25:10   [#50]

Przepraszam wszystkich czytających ten wątek, że udzieliłem odpowiedzi na wstępie.

Gdybym wiedział, że tak się to potoczy, nigdy bym tego nie zrobił.

Mea culpa...

strony: [ 1 ][ 2 ]