Ostatnio nawet pisałem o edukacji uczniów niepełnosprawnych: " Z badań i oglądu rzeczywistości wynika bowiem, że edukacja integracyjna nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, ponieważ nie była wcześniej przygotowana, nie miała wsparcia społecznego, a była jedynie pobożnym życzeniem wskazanym w przepisach. Dobrze i zgodnie z założeniami jest w niewielu szkołach, ale to nie dziwi, bo w ogóle o nowoczesnym, mądrym nauczaniu można mówić w Polsce w przypadku może kilku tysięcy szkół na ponad 30000 placówek. Stąd oczywiste jest, że gdy większość systemu nie wyszła jeszcze z bismarkowsko-sowieckiego cienia z opadami teorii kar i nagród, mówienie o integracji i edukacji włączającej należy rozpatrywać kontekście eksperymentu lub fantastyki naukowej. I na nic tu srogie i skomplikowane przepisy. Na konferencjach poświęconych temu zagadnieniu, w licznych artykułach pojawiają się następujące i pytania: „czy założenia teoretyczne edukacji włączającej da się przełożyć w polskiej rzeczywistości na sensowną praktykę, czy przyniesie oczekiwane efekty, czy nauczyciele będą w stanie zapewnić pełną opiekę dziecku niepełnosprawnemu i jego rodzicom nie bagatelizując potrzeb np. dzieci wybitnie zdolnych, czy będą potrafili dostosować metody i formy pracy do dziecka np. autystycznego, upośledzonego umysłowo w stopniu umiarkowanym, z zespołem Aspergera, niewidomego, słabo słyszącego, dializowanego, z niepełnosprawnością ruchową, czy będzie to za każdym razem eksperyment z dostosowaniem wymagań, pomocy optycznych, dydaktycznych, radzeniem sobie w sytuacjach trudnych, co w końcu zrobić, gdy rodzice ( a takich jest prawie połowa) nie podejmą żadnej współpracy ze szkołą lub zechcą na nią przerzucić ciężar opieki nad dzieckiem?”. I chyba najważniejsze pytanie – „czy aby polską oświatę stać będzie na wysokie koszty takiego systemu i czy zostanie spełniony najważniejszy aspekt szkolnictwa włączającego - integracja społeczna niepełnosprawnego z jego pełnosprawnymi rówieśnikami?” Dlatego trzeba dziś o zmianach mówić, a przede wszystkim przeprowadzić wieloletnią kampanię społeczną z udziałem organizacji pozarządowych, instytucji państwowych i religijnych, mediów publicznych, placówek oświatowych, itp. mającą na celu zmianę świadomości społecznej. Trzeba zupełnie przeorganizować system opieki społecznej przy okazji odciążając szkoły, które powinny stać się w większości organizacjami uczącymi się i realizującymi swe powołanie, a nie zakładami produkującymi ludzki towar, patologicznie wpatrzonymi w wyniki głupawych testowych egzaminów i rankingi wszelakiej maści. Dopiero wtedy można będzie wprowadzać realnie i skutecznie porządną edukację integracyjną i pilotować wdrażanie edukacji włączającej. " |