Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Czego nauczyłam się na Kongresie Zarządzania Oświatą
strony: [ 1 ]
rzewa10-10-2013 11:54:22   [#01]

Będąc na Kongresie i zasiadając za prezydialnym stołem podczas dyskusji na temat zajęć w przedszkolach dotarło do mnie gdzie jest pies pogrzebany... czyli co jest powodem zamieszania - wszystko wynika z zupełnie odmiennego rozumienia takiego pojęcia jak "zajęcia dodatkowe" zwłaszcza "zajęcia dodatkowe w przedszkolu"

niby wszystko jasne, i niby wszyscy mówią po polsku, a jednak... zupełnie co innego rozumieją pod tym pojęciem dyrektorzy przedszkoli (i co za tym idzie rodzice przedszkolaków) a co innego rozumieją pod tym pojęciem przedstawiciele MEN (czy też ja, czy ktokolwiek, kto bezpośrednio nie jest z tematem związany a zajmuje się oświatą), a mianowicie:

- zgodnie z tym co wynika z u.s.o. i rozporządzeń wykonawczych działalność przedszkola ma 2 aspekty: realizację podstawy programowej, na co potrzeba min. 5 godzin dziennie oraz sprawowanie opieki i organizację czasu dzieciom wtedy gdy tego nie mogą robić rodzice i za co przedszkole publiczne (w odróżnieniu od szkoły, która również wykonuje takie zadanie jeśli ma świetlicę) ma prawo pobierać opłatę -> zatem wydaje się logiczne, że w tym czasie dzieci muszą mieć jakieś zajęcia, a nie siedzą i patrzą w ścianę, i te zajęcia - byłam o tym przekonana - są właśnie zajęciami dodatkowymi - dodatkowymi bo nie są obowiązkowe i w tym czasie nie jest realizowana podstawa programowa

- okazuje się, że w rozumieniu przedszkoli (i rodziców) "zajęcia dodatkowe w przedszkolu" to prowadzone przez podmiot zewnętrzny, dodatkowo płatne, zajęcia, które mają służyć rozwojowi dzieci (tak jakby praca przedszkola, poza realizacją podstawy programowej nie miała edukacyjnego charakteru i była całkowicie bezwartościowa - za co w takim razie przedszkole pobierało opłatę?)

dziwne dla mnie, że dyrektorzy przedszkoli nie dość, że się do tego procederu głośno przyznają (jednocześnie przyznając, że przedszkole nie jest w stanie zapewnić dzieciom we własnym zakresie właściwego środowiska edukacyjno-wychowawczego), to jeszcze bronią tego zapamiętale twierdząc, że bez tej możliwości (opłacania przez rodziców zajęć prowadzonych przez zewnętrzne podmioty) nie mogą dzieciom zapewnić właściwych warunków do pełnego rozwoju (nawet jeśli OP wesprze finansowo przedszkole)

z drugiej strony rodzice dzieci zamiast się cieszyć, że przedszkole będzie zapewniało dzieciom bardziej wszechstronny rozwój bez ich dodatkowego, pieniężnego udziału, mają pretensje, że nie mogą płacić tyle ile do tej pory płacili - ależ mogą!

jeśli uważają, że ich dziecku jest potrzeba więcej niż oferuje przedszkole publiczne i ich stać na płacenie - to mogą płacić posyłając dziecko do przedszkola niepublicznego oferującego to, czego rodzice sobie zażyczą [z tego co wiem nawet przedszkola niepubliczne nie pozwalają sobie na różnicowanie oferty w stosunku do swoich wychowanków - albo rodzic płaci czesne i otrzymuje w zamian wszystko co oferuje przedszkole - może być i "do wyboru", albo nie. Nie znam takiego przedszkola niepublicznego, które by miało różną ofertę w zależności od wysokości wpłacanego czesnego chociaż nie ma przeszkód prawnych by było]

natomiast rodzice nie mogą i nie powinni móc wyróżniać swego dziecka w przedszkolu publicznym jako tego, które może na "zajęcia dodatkowe" chodzić w odróżnieniu od reszty, która sobie na to pozwolić nie może

tego typu zróżnicowanie dzieci w jednej publicznej jednostce oświatowej jest konstytucyjnie niedopuszczalne więc nie ma o czym gadać

czyli jak zwykle, wszyscy mówią niby o tym samym, ale każdy rozumie zupełnie co innego... :-(

Rycho10-10-2013 12:37:31   [#02]

to, o czym chcę napisać nie jest tylko wnioskiem z Kongresu, ale z obecności na nim również :-)

Z dużą częścią wypowiedzi rzewy się zgadzam. Trochę się zajmowałem ostatnio problemem przedszkolnym służbowo i prywatnie.

I doszedłem do wniosku, że największym źródłem eskalacji tego problemu są same przedszkola, tzn Panie wychowawczynie i Panie dyrektorki. Zwłaszcza Panie dyrektorki. Co jest dla mnie dziwne z tych samych, co podała rzewa powodów.

Wydaje mi się, że zmiana, którą przyniosła "ustawa przedszkolna" może być wykorzystana pro rozwojowo dla przedszkola. Natomiast dyrektorki tego nie widzą, albo nie chcą widzieć w ten sposób. Szukają argumentów na to, jak zachować status quo,  jak obejść przepisy, a nie jak im sprostać. Zajęciami dodatkowymi nazywają tylko zajęcia organizowane przez podmioty zewnętrzne. 

I najgorsze - taką postawę prezentują wobec rodziców. W przedszkolu nic nie można zrobić, nie da się, nie wolno. Takich argumentów ostatnio nasłuchałem się wiele razy. Zatem rodzice nie bardzo mają z czego się cieszyć, ponieważ dostają informację powodująca zupełnie inny stan stan zadowolenia.  

To wszystko idzie w świat, dziennikarze, politycy, interpretują po swojemu i mamy zabawę na całego.

Do tego MEN się nie popisał jak zwykle z wprowadzeniem zmiany. Wprowadzono to nagle, bez przygotowania ani rodziców, ani przedszkoli. Przed wakacjami było tak, po wakacjach już inaczej. Dlaczego nie wprowadzono w tej sytuacji jakiegoś okresu przejściowego? Nie wiem. Choć się domyślam. Do tego interpretacje, że teraz to już nawet na kino, teatr, czy wycieczkę nie wolno od rodziców zbierać uważam za czysty absurd.

Gdyby przez ten rok przedszkola miały obowiązek przygotowania się do tej zmiany organizacyjnie, pewnie było by inaczej. Przynajmniej pieniądze na doskonalenie można by było wydać sensowniej :-)  

Gdyby do tego jeszcze na spokojnie wyjaśnić to wszystko rodzicom, to już była by poezja :-)

I na koniec. 

Wiem, że są przedszkola, dyrektorzy przedszkoli, którym nie można zarzucić tego co powyżej. Sam znam takie i słyszałem ich wypowiedzi. Ale moim zdaniem jest ich na tyle mało, że nie są w stanie przebić się z własnym głosem.

co niestety widać i słychać :-(

Dorota Z10-10-2013 13:18:23   [#03]

Nie do końca się zgadzam. Z mojego podwórka: Przedszkole wiejskie, z dziećmi dojeżdzającymi na realizację obowiązkowego przygotowania przedszkolnego. Od października mamy angielski z budżetu po wielkich bojach udało się. Dzieci odjeźdzają po 5 godzinach, nie da sie aby jechały póżniej czy w takim przypadku jest  w porzadku że pozbawia się je  korzystania  z tych zajęć.

Czy " konstytucyjnie niedopuszczalne" jest , że niektóre samorządy finansują zajęcia dodatkowe a innych na to nie stać?. Z pozycji Warszawy wszystko zasze wygląda inaczej.

Nie jest to takie proste na wsi aby zapewnić dzieciom korzystanie z dodatkowych zajęć . Najbiższe miasto 25 km. To też jest problem i przeszkoda dla rodziców. Wydaję mi sie że  powinno uwzględniac się wszystkie srodowiska i próbować wyrównywać szanse o których tak często i głosno się mówi. Obecnie postał kolejny mur, który dzieli i różnicuje dzieci


post został zmieniony: 10-10-2013 13:18:44
Ala10-10-2013 14:01:42   [#04]

w kwestii dowozów - da się, żeby odjeżdżały później, to zależy od tego jak gmina zorganizuje dowozy

i jeśli gmina finansuje dodatkowe zajęcia (budżet) to powinna zorganizować dowozy tak aby te zajęcia były dostępne dla wszystkich dzieci a nie tylko miejscowe

renka10-10-2013 14:12:40   [#05]

Alu, kwestia dobrze zorganizowanych dowozów przez OP to odwieczny problem i marzenie ściętej głowy, myślę, że moje zdanie podzieli wielu czytających, niestety :-(

Ala10-10-2013 14:24:52   [#06]

ja wiem, że to odwieczny problem

i wiem, że to wina gminy a nie szkoły czy przedszkola

i jeszcze wiem, że gminy kombinują, żeby koszty dowozów były jak najmniejsze i stąd wszystkie "niadasię"

ale, do diabła, dlaczego to my się mamy ciągle tłumaczyć za innych?

aza10-10-2013 18:12:49   [#07]

Rzewa

absolutnie się z Tobą nie zgadzam, nie zgadzam się na to, aby zwalić teraz całe odium na dyrektorki przedszkoli.

To nie tak, że one nie chcą, bronią jak niepodległości.

bo co - nie doceniają swoich nauczycieli?

Nie.

Tylko cały wrzesień to właśnie one stawały przed rozgoryczonymi rodzicami.

One czytały codziennie wypowiedzi prasowe straszące rodziców jak to teraz przedszkola będą "przechowalniami".

My znamy wartość przedszkola i umiejętności nauczycielek. Wiemy, że potrafią.

Wiemy, co powinno być realizowane w przedszkolu, znamy zapisy podstawy programowej,

wiemy, że wiązanie butów i umiejętność poczekania spokojnie na swoją kolej w zabawie jest trudniejsza dla czterolatka niż nauka słówek na angielskim, czy liczenie do 100.

Ale przez całe lata coś było  - coś, co jest zapisane w UoSO.

I nagle zniknęło.

Trudno rodzicom zrozumieć, dlaczego.

Niczego nie bronimy - po prostu odbyłyśmy setki bardzo trudnych, często przykrych rozmów.

A forum OSKKO to chyba ostatnie miejsce, gdzie spodziewalam się jeszcze ataku.

przykro mi.

 

 


post został zmieniony: 10-10-2013 18:15:28
Adaa10-10-2013 18:41:37   [#08]

rzewa napisała :

tego typu zróżnicowanie dzieci w jednej publicznej jednostce oświatowej jest konstytucyjnie niedopuszczalne więc nie ma o czym gadać

rzewo, a czy konstytucyjne jest róznicowanie dzieci w róznych publicznych jednostkach oswiatowych?

bo moje nie maja psychologa i pedagoga, a w innych mają
bo u mnie bardzo smaczny obiad kosztuje 3 zł, a w innych 7 zł (zimny catering)
bo u mnie nie ma stypendiów dla wybitnie zdolnych, a w innych jest cała masa tego typu wsparcia
bo ja mam łatana świetlicę, a w innych jest od rana do wieczora
bo ja nie mam hali sportowej, a w innych jest fantastyczne zaplecze do uprawiania sportu
itd. itp.

ale rozumiem, ze to co napisałas jest po prostu lapsusem słownym:-)

AnJa10-10-2013 19:21:23   [#09]

gwoli ścisłości- rzewa napisała:

"w jednej publicznej jednostce oświatowej"

Adaa10-10-2013 19:30:13   [#10]

acha...w jednej, czyli nie w kilku?
;-)

Marek Pleśniar10-10-2013 19:55:42   [#11]

chciałbym wydobyć się z niewiedzy - czy możecie wskazać rozpiętość opłat, jakie zarabiają w kraju firmy zewnętrzne za godzinę/miesiąc/inny okres zajęć w przedszkolu oraz podobnie - "wolni strzelcy", bez np firmy językowej nad sobą?

 

aza10-10-2013 20:08:23   [#12]

1/ 25 wg stawek nauczycielskich z tabeli w zależnosci od stopnia awansu za godzine.u mnie ma 8 godzin tygodniowo, płaci miasto

 


post został zmieniony: 10-10-2013 20:09:09
DYREK10-10-2013 20:18:29   [#13]

np.:

z gazety lokalnej:

http://www.nowosci.com.pl/look/nowosci/article.tpl?
IdLanguage=17&IdPublication=6&NrIssue=2476&NrSection=500&NrArticle=251885&IdTag=3791

"48 zł to maksymalna kwota, którą za godzinę pracy z maluchami może dostać wykwalifikowany nauczyciel. Chętnych do pracy wcale nie tak łatwo znaleźć.

Przekonują się o tym dyrektorzy przedszkoli, którzy po konsultacjach z rodzicami szukają anglistów z uprawnieniami pedagogicznymi, specjalistów od rytmiki czy gimnastyki korekcyjnej do prowadzenia wybranych zajęć dodatkowych.

Dla nauczycieli z zewnętrznych firm, którzy wcześniej zarabiali na życie ucząc w przedszkolach, ich obecna oferta nie jest atrakcyjna. W ubiegłym roku dobry anglista w jednej publicznej placówce mógł zarobić ok. 2 tysięcy zł miesięcznie. Wówczas za zajęcia dobrowolnie płacili rodzice, na przykład 30 złotych za język obcy miesięcznie. Teraz nauczycielom prowadzącym własną działalność gospodarczą płaci gmina - maksymalnie 48 zł za godzinę. Z jednej placówki obrotny nauczyciel jest w stanie „wyciągnąć” najwyżej 700 zł. To nie wystarcza nawet na obowiązkowe opłaty związane z prowadzeniem firmy. I to właśnie dlatego specjaliści nie palą się, by prowadzić zajęcia w placówkach dla najmłodszych."


post został zmieniony: 10-10-2013 20:20:46
Marek Pleśniar10-10-2013 21:05:18   [#14]

poprawiam się

ile ZARABIAŁY w zeszłym roku przed wprowadzeniem "1zł"

bo czytam to... http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,14623192,Dodatkowe_zajecia_w_przedszkolach___To_byl_swietny.html

DYREK10-10-2013 22:22:53   [#15]

został naruszony pewien praktykowany układ (system)

i mamy "święte oburzenie" -> osób prowadzących zajęcia "dodatkowe"

 

mariwu11-10-2013 01:02:31   [#16]

bo czytam to...

"To nie jest normalna sytuacja, że nauczyciel zatrudniony przeze mnie zarabia kilka razy mniej niż instruktor opłacany przez rodziców. Oczywiście instruktor, który ma swoje zajęcia, pracuje na najwyższych obrotach, ale moi nauczyciele również się nie lenią."

 

Trawa w ogródku sąsiada zawsze jest bardziej zielona...

Marku, kwoty przywołane w artykule są raczej z kosmosu. Pani dyrektor, która wypowiada się w tym artykule, stawia także znak równości między przychodem a dochodem. A to dwie, zupełnie różne, rzeczy. Wyraźnie nie ma także świadomości, porównując sytuację nauczycieli pracujących na etacie i instruktorów pracujących na własny rachunek, że instruktorzy nie mają ciągłości zarobków (standardowa przerwa/brak możliwości zarobkowania choćby w okresie wakacji) i oczywiście nie występuje u nich zjawisko płatnych urlopów wypoczynkowych. A wysokość emerytur osób prowadzących własną działalność gospodarczą znacznie różni się od wysokości emerytur nauczycielskich. Na korzyść nauczycieli oczywiście. Co, być może, przywróci pani dyrektor poczucie sprawiedliwości społecznej ;-)

Szczerze mówiąc argumentacja typu: "Dobrze, że im odcięli, bo zarabiali" jest jakby... z poprzedniej epoki? Przecież, zdaje się, nikogo nie okradali? I pewnie jeszcze płacili podatki?

Już się boję, że za chwilę ktoś wpadnie na pomysł, że może by jednak zlikwidować przedszkola niepubliczne. Wpuszczone na zdrową tkankę oświaty publicznej. Bo właściciele zarabiają. Może się nawet okazać, że krocie (jeżeli ktoś pomnoży czesne przez liczbę dzieci. I doda do tego dotację). No i trzeba im odciąć. Albo przynajmniej wprowadzić limit: jedno przedszkole na jednego właściciela ;-)


post został zmieniony: 11-10-2013 01:03:38
rzewa11-10-2013 02:08:33   [#17]

mariwu, pojechałaś po bandzie... właśnie to co się dzieje, jak najbardziej świadczy o tym, że przedszkola niepubliczne być powinny, gdyż są istotnym uzupełnieniem systemu opieki przedszkolnej - właśnie tam jest miejsce dla tych, którzy chcą płacić

no i... jest coś w tych zarobkach skoro za "ministerialne pensje"nie można teraz znaleźć kadry - i to nie moje zdanie, czytam o tym w prasie i tu, na forum...

azo, nikogo nie atakowałam -> jeśli w tym co napisałam widzisz atak, to bardzo mi przykro (to ja raczej czułam się na kongresie zaatakowana, ale to nieistotne) - po prostu podzieliłam się spostrzeżeniem, ponieważ odkryłam dlaczego miałam wrażenie, że niektórzy mówią jakby innym językiem, którego nie znam, a znowuż oni jakby nie rozumieli co ja mówię... jakbym naraz straciła umiejętność komunikowania się po polsku... :-(

przepraszam również, że nie zaznaczyłam tego dodatkowo (myślałam, że jest to oczywiste), ale to co napisałam odnosi się do tych dyrektorów, z którymi dyskutowałam w czasie kongresu i którzy otworzyli mi oczy na to zjawisko

natomiast to, że dzieci w ramach pracy przedszkola miały zajęcia opłacane przez rodziców - na zasadzie, że jak rodzic za zajęcia płaci, to dziecko w nich uczestniczy, a jak nie to nie - zawsze nie było zgodne z zapisami u.s.o. i dla mnie jest dziwne, że miało w ogóle miejsce... (to również dla mnie nowość i odkrycie poczynione wraz z początkiem tego roku szkolnego)

przez lata było coś, co wcale nie jest w u.s.o. zapisane -> różnica w zapisach u.s.o. polega na tym, że do tej pory OP mógł podjąć uchwałę, że rodzice płacą np. i 10 czy 20 zł za godzinę (czy np. 200 zł miesięcznie) i w ramach tej opłaty zorganizować dzieciakom (wszystkim!) jazdę konną, język angielski, judo czy rytmikę a teraz wysokość tej opłaty uległa ograniczeniu do 1 zł co zostało zrekompensowane przez dotację (rekompensata została odniesiona do tego co samorządy miały ustalone a nie do tego co potencjalnie mogły) - i na tym właściwie koniec

grażka11-10-2013 08:23:40   [#18]

http://www.samorzad.pap.pl/depesze/redakcyjne.edukacja.aktualnosci/129761/Zmiana-celu--Przedszkolne-dotacje-nie-byly-przeznaczone-na-zajecia-dodatkowe

Opieracie się na faktach prasowych?

A rozmawialiście z prowadzącymi zajęcia?

 

Odsłuchałam sprawozdanie z Komisji. 

http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/PlanPosKom.xsp?view=2&unid=1A14612E728257E4C1257BF80035AE6F#row4

300 zł za godzinę? Gdzie Ty to Marku przeczytałeś? Przecież pod linkowanymi tekstami wielokrotnie tłumaczą ludzie, co i w jakich kwotach trzeba od wynagrodzenia odjąć.

 

Marek Pleśniar11-10-2013 09:40:07   [#19]

Łódź poszła śladem Krakowa. Taniec, szachy, angielski czy karate wrócą do przedszkoli w październiku


--
grażko - 200-300 wychodzi z mi ze stron przedszkoli, oraz z prasy. Gdy godzina zegarowa kosztuje np 25zł (cena prawdziwa), to 10-osobowa grupka generuje wydatek rodziców 250zł.
Mi chodzi o wydatki a nie to ile np. firma językowa płaci nauczycielce z tego, ile bierze sobie z tego zysku itd.

We wrześniu miałem kilka telefonów z firm szkoleniowych, ponieważ zauważono że będzie ten temat poruszany na kongresie. Pytano p program, o to jak dyrektorzy rozwiązują problem zajęć. To nie były nauczycielki zarabiające 30złza godzinę. To był biznes szkoleniowy.

---

Sprawa jest o tyle trudna, że równolegle działa tu spory biznes i równolegle działają setki "wolnych strzelców" - pań, które mają swoje indywidualne zajęcia, często autorskie, niepowtarzalne.

Warto najbardziej zadbać o nie.

A może, skoro są na to pieniądze, wygenerować nimi troch e miejsc pracy w przedszkolach?

Zapowiada się nam na te cele 1,5 miliarda złotych w przyszłym roku. To chyba niemała kwota?


post został zmieniony: 11-10-2013 10:47:16
Marek Pleśniar11-10-2013 09:48:36   [#20]

zdaje się że po problemie jest gdzieniegdzie, w tym w okolicach Grażki:-)

 

I TO właśnie jest powód do zarzutów dla MEN. Skoro można było i mieć wilka sytego i owcę całą to po co ten cały rozgardiasz? Nie można tego od razu było wskazać, udowodnić że nikt nie musi ucierpieć? Polityka informacyjna MEN jest tu słaba, w zasadzie gorsza niż żadna - bo generuje konflikty i zamieszanie. Od wiosny powinni wszyscy wszystko wiedzieć.

---

"...Kraków. Tam rodzice sami zatrudniają firmę, podpisując z nią umowę na dodatkowe zajęcia. To nie przedszkole więc, tylko firma pobiera dodatkowe opłaty. A czas spędzony na tych zajęciach nie wlicza się do przedszkolnego czesnego (żeby rodzic nie płacił podwójnie).

[.. ]podobnie będzie w Łodzi. - Rodzice zainteresowani dodatkowymi zajęciami podpiszą umowę bezpośrednio z firmą, a za czas, który dziecko spędzi na przykład na angielskim, przedszkole nie pobierze złotówki - mówi Krzysztof Piątkowski, wiceprezydent Łodzi odpowiedzialny za edukację.

   
 

może teraz się naprawi ekran?


post został zmieniony: 11-10-2013 10:48:19
grażka11-10-2013 09:56:33   [#21]

[OT] - możesz to przeedytować? Czyta się koszmarnie. ;/

A o zmianie nie wiem - do wczoraj mogły być każde zajęcia, pod warunkiem, że będzie to angielski lub informatyka.

To co wkleiłeś to dla mnie nowa informacja.

Uzupełniam - to, co zalinkowałeś jest nieaktualne, miasto się z tego wycofało. Tekst jest z 11.09.

Nie zaglądam innym do portfeli - i oczekuję, że i mnie nikt nie będzie zaglądał. Dlatego komentarze o zarobkach uważam za wyjątkowo niefortunne.

Pozwolę sobie wkleić też tekst z innego portalu:

"Słuchajcie... ja tu czegoś nie rozumiem... może to nie będzie ładnie brzmiało, ale uważam, że wszyscy, którzy prowadzą rytmikę uczyli się ok. 12 lat w szkołach muzycznych, kiedy koleżanki skakały w gumę, to my ćwiczyliśmy, przygotowywaliśmy się do egzaminów z dwóch instrumentów, uczyliśmy się zasad muzyki, kształciliśmy słuch, spędzaliśmy czas nad trudnymi ćwiczeniami z harmonii, improwizowaliśmy, występowaliśmy na popisach itd... od 7 roku życia uczyliśmy się jak walczyć ze stresem i tremą. Jedni zdawali tylko maturę, inni maturę i dyplomy muzyczne, potem studia i znów ćwiczenia i recitale.

Czy za tyle lat nauki i umiejętności sprawnego grania na instrumentach nie możemy zarobić tyle ile ktoś chce nam zapłacić za naszą pracę? Nawet gdyby miało to być te wydumane 300zł?

Nierzadko sami komponujemy, tworzymy aranżację, piszemy teksty, wiemy jak uwrażliwiać młode pokolenie, jak uczyć i jak bawić. Czy państwo zagląda w zarobki lekarzy, stomatologów, fryzjerów, mechaników???

Nie, jak ci nie odpowiada cena szukasz tańszego i gorszego, więc jakim prawem ktoś twierdzi, że wg. niego ktoś zarobi za dużo?

KIEDY JEST ZA DUŻO zarobku dla nauczyciela???

Dla mnie za dużo kosztuje prąd, benzyna, jedzenie, czynsze, za dużo zdziera zus, za wysokie są podatki!

Zarabialiśmy tyle ile rodzice chcieli nam zapłacić, nic ponadto. Jeśli cztery strony (rodzice, dzieciaki, dyrekcja i my) były zadowolone, to nikomu nic do tego!

Od dawna się utarło, że nauczyciel to siłacz, który jest najniżej uposażony ze wszystkich wykształciuchów i nie ma prawa zarobić, ponad przeciętną pensję, nawet jeśli haruje jak debil, żeby stać go było na fanaberię jakimi są np. wizyty w teatrze, czy własny dom (dla pracujących wyłącznie w oświacie, marzenie nie do spełnienia!), a co najważniejsze, wykształcenie własnego dziecka. Nie będę się tłumaczyła z zarobków, kosztów i poświęconego czasu. Ja chcę wrócić do pracy, chce moja dyrekcja, a co najważniejsze chcą zadowolone dzieciaki i ich rodzice! I chcą mi zapłacić tyle ile chcą! Nikomu nic do tego , to nasza niezależna umowa!

Za gminne 30 zł brutto wolę posiedzieć przed telewizorem, bo i tak na teatr raz w miesiącu nie zarobię, a nieźle się namęczę, to nie są lightowe zajęcia! Sorry, że tak długo, ale mi się ulało... dzięki tym, którzy do końca zechcieli przeczytać!"


post został zmieniony: 11-10-2013 10:04:46
Magosia11-10-2013 10:36:26   [#22]

Proszę podobnie jak Grażka:

[OT] możesz to przeedytować? Czyta się koszmarnie. ;/

Nie wiem dlaczego tekst jest strasznie szeroki, wymiękłam po trzech postach, a szkoda, bo wątek ciekawy i na czasie. 

Marek Pleśniar11-10-2013 10:38:10   [#23]

zdaje się że faktycznie nieaktualne

tu jest aktualne: http://www.portaledukacyjny.krakow.pl/index.php?type=news&id=1858

 

nie do końca rozumiem - wcześniej tekst był węższy??

mariwu11-10-2013 11:09:08   [#24]

mariwu, pojechałaś po bandzie... (...) właśnie tam jest miejsce dla tych, którzy chcą płacić

rzewo, zbyt szanuję Twoją wiedzę i doświadczenie, żeby dyskutować tutaj na temat jazdy po bandzie.

 

no i... jest coś w tych zarobkach skoro za "ministerialne pensje"nie można teraz znaleźć kadry - i to nie moje zdanie, czytam o tym w prasie i tu, na forum...

Znane mi bezpośrednio osoby prowadzące, przed "1zł",  tzw. "zajęcia dodatkowe" w przedszkolach nie zarabiały kwot przywołanych w artykule.

"Pensje", jak to nazwałaś, "ministerialne" proponowane instruktorom, są po prostu bardzo niskie (jeżeli ma się możliwość otrzymywania jedynie ułamkowej części pensji nauczyciela pełnoetatowego). Przykład podany w artykule, o którym rozmawiamy: obsługa wielogrupowego przedszkola pozwala instruktorowi zarobić miesięcznie 400 zł. Jeżeli uda mu się znaleźć podobne przedszkole, które obsłuży tego samego dnia, ma szansę zarobić 800 zł miesięcznie. Praca zajmie mu dwa dni w tygodniu (bo 400 zł dotyczy zajęć prowadzonych dwa razy w tygodniu). Pozostałe dwa może przeznaczyć na pracę w dwóch kolejnych placówkach (o ile je znajdzie). Czyli, jeżeli instruktor zapewni sobie pracę w 4, dużych, przedszkolach może liczyć na zarobki na poziomie 1600 zł miesięcznie. Większej liczby przedszkoli raczej nie obsłuży (z wielu powodów: dojazdy zabierające czas i pieniądze, ramowy rozkład dnia w przedszkolu czy wreszczie higiena pracy głosem, szczególnie w przypadku rytmiczek.). Pozostaje im jeszcze oczywiście piąty dzień tygodnia, który mogą jakoś próbować zagospodarować. O ile znajdzie się przedszkole zainteresowane zajęciami prowadzonymi raz w tygodniu. Z tym, że wtedy "pensja" uzyskana w tym przedszkolu spadnie o połowę (czyli do ok. 200 zł).

Nie wiem, w jaki sposób zawierane są teraz umowy z osobami prowadzącymi zajęcia dodatkowe (czas nieokreślony czy określony, czyli "z wakacjami" czy bez). Wiem natomiast, że oczekuje się od nich szybkiego uzupełnienia formalnych kwalifikacji dających uprawnienia do pracy w przedszkolu (bo kwalifikacje np. do prowadzenia rytmiki czy gimnastyki korekcyjnej  stały się często niewystarczające). Na własny koszt. Z "ministerialnej pensji".

Rzecz w tym, że to zwykle niezłej klasy fachowcy w swoich dziedzinach. I mogą zarobkować w różny sposób/w róznych miejscach. Robili to w przedszkolach, bo lubili/chcieli. Przy proponowanych obecnie stawkach znacznej ich części nie będzie po prostu stać na luksus pracy w przedszkolach.

Dla zobrazowania sytuacji: prowadzę przedszkole jednogrupowe. Rytmika/angielski odbywa się 2 razy w tygodniu. Gdybym była dyrektorem przedszkola publicznego (lub niepublicznego, które, za jakiś czas, wejdzie do gminnego systemu "za złotówkę"), mogłabym rytmiczce/angliście/instruktorowi zaproponować, w obecnej sytuacji, zarobki rzędu 100 zł.  Miesięcznie. Za to, że dwa razy w tygodniu poświęci czas na dojazd i poprowadzenie półgodzinnych zajęć. Wątpię czy znalazłabym chętnego. I wcale bym się temu nie dziwiła.

Może jedna grupa to nie jest standard dla przedszkola publicznego (choć przecież sporo jest małych przedszkoli filialnych, które dla "zajęciowca" są po prostu odrębną jednostką, do której trzeba dojechać), ale już przedszkola prowadzące tylko dwie lub trzy grupy wcale nie są rzadkością. A tam dyrektor nie może zaoferować nawet tych, wspomnianych w artykule, 400 zł.

 

 

 

 

DYREK11-10-2013 11:10:29   [#25]

Czy do 31.08.2013r.

było tak:

- firma  (w tym jednoosobowa) prowadząca "dodatkowe" zajęcia wynajmuje pomieszczenia przedszkola (płaci czynsz itp.),

- rodzice wpłacają ustaloną stawkę fimie,

- nauczyciel przedszkola w czasie prowadzenia zajęć np. z rytmiki ma "okienko",

  a obowiązkowy wymiar realizuje  w innym czasie,

a może tak:

- rodzice wpłacają kasę na konto RR,

- RR zawiera umowę zlecenia (lub o dzieło) z instruktorem,

- instruktor nie płaci za wynajem pomieszczeń,

- nauczyciel przedszkola nie ma "okienka" tylko "wolne" w czasie swoich obowiązkowych zajęć,

lub tak:

-  rodzice wpłacają kasę na konto RR,

-  RR zawiera umowę z firmą,

- firma nie płaci za wynajem pomieszczeń,

- firma wystawia fakturę dla RR

- nauczyciel przedszkola ma " okienko" lub "wolne"

a może jeszcze inny wariant ?

 

wg mnie decyzja MEN była konieczna w celu oczyszczenia przedpola, a teraz należy pomyśleć co zrobić 

aby nie wylać dziecka z kąpielą

jest to zadanie dla MEN, jst, dyrektorów przedszkola i rodziców

 


post został zmieniony: 11-10-2013 11:13:01
grażka11-10-2013 11:19:45   [#26]

Okienka? Wolne?

Podczas rytmiki nie miałam okienka - byłam na zajęciach z dziećmi, ściśle współpracowałam z rytmiczką. Pół godziny w tygodniu europejskiego standardu - grupa pod opieką dwóch specjalistów - nauczyciela i muzyka/rytmika.

Zajęcia sportowe i angielski - nie wszystkie dzieci chodziły (bo te zajęcia były w grupach maksymalnie 12-osobowych), te, które zostawały ze mną w klasie miały czas na - zabawę dowolną albo pracę indywidualną lub w małej grupie pod kierunkiem nauczyciela - a ja miałam możliwość prawdziwej indywidualizacji.

Marek Pleśniar11-10-2013 11:24:18   [#27]

no dobrze

a czy nie zapominamy o celu całego tego zamieszania?

--

celem jest to, co gorąco popieram - umożliwienie każdemu, bez względu na stan majątkowy udziału w zajęciach dodatkowych

celem są zajęcia dodatkowe za max 1zł/h

i z tego głównie trzeba rozliczać MEN i samorządy

AnJa11-10-2013 11:58:54   [#28]

Max 1 zl od rodzica.ponadto w dotacji jest ok. 100 zl miesiecznie na dziecko. czli z dotaci 2500 miesiecznie na grupe. oczywiscie samorzad przeznaczy calosc dotacji na zajecia dodatkowe

dag12611-10-2013 12:24:08   [#29]

A ja, po raz kolejny niestety dochodzę do wniosku, że ministerialny stołek oddala od "przyziemnej" rzeczywistości. Szanowni Państwo, za "ministerialnym/prezydialnym stołem", czy naprawdę uważacie, że tyle osób, nauczycieli przedszkoli, dyrektorów przedszkoli, rodziców dzieci przedszkolnych się myli, że są na tyle mało świadomi, że nie rozumieją i dopiero Wasze instrukcje, bo ani rozmową, ani dyskusją tego nie nazwę, wątpliwości rozwieją, wprowadzając ład...oczywiście ministerialny/prezydialno-stołowy. Nie jestem dyrektorem przedszkola ale mam znajome-dyrektorki, nauczycielki i to, co pojawia się w Ich wypowiedziach najczęsciej, to skrajny brak potrzeby wypracowywania rozwiązań, przedkładany na stare i sprawdzone:"nie znają się a MY wiemy lepiej".

Przykre to trochę, jak bardzo zmieniajac adres placówki, przestaje się widzieć w barwach oddolnych.

I wszystkiego dobrego z okazji Dnia Edukacji Narodowej-święta ludzi oświaty...

DYREK11-10-2013 13:09:42   [#30]

czyli oddolne zawsze jest dobre, a odgórne złe;-)


  

 

Marek Pleśniar11-10-2013 14:00:04   [#31]

zdania są podzielone

wystąpiły tu "cztery strony medalu"

- byt szkoleniowców prywatnych

- organizacyjne problemy dyrektorów i gmin

- pragnienia części rodziców: różne - także takie: "mam prawo", "mój projekt - dziecko"

- wyrównywanie szans

Benigna11-10-2013 16:51:24   [#32]

Rychu, chcę zachować status quo w odniesieniu do rytmiki - bo nasz samorząd nie da na nią żadnych dodatkowych pieniędzy, a doskonalenie zawodowe nie załatwi mi sprawy dziś ani jutro, ani za kilka lat i tyle. Jestem źródłem eskalacji problemu? O nie.

 

do [#25]: rodzice podpisują umowę bezpośrednio z osobą prowadzącą. No dobra, niech sobie podpisują - przedszkole nie bierze ani grosza., niby wszystko gra. Tylko zastanawia mnie, dlaczego instruktor, firma nie płaci za wynajem pomieszczeń, w których odbywają się takie zajęcia?

Rodzice nie są upoważnieni do zarządzania budynkiem, to dyrektor otrzymał budynek w trwały zarząd i  - przynajmniej u nas - musi zawierać umowy najmu, użyczenia, dzierżawy. A tu trzeba znać odpowiednie przepisy i pamiętać przy tym np.  o zasadach udzielania pomocy publicznej. Swoją drogą to "fajna" zabawa takie analizowanie wszystkich przesłanek - np. jeżeli nie chcemy "wchodzić w pomoc", to powinniśmy wynajmować pomieszczenia po cenach nie niższych niż rynkowe.  Ile więc powinna policzyć za zajęcia z dziećmi pani rytmiczka, prowadząca działalność gospodarczą, która, która musi zapłacić za wynajem sali gimnastycznej po cenie rynkowej, ustalonej przez niezależnego rzeczoznawcę? 

 

rzewo, zajęcia dodatkowe, które poszerzają ofertę edukacyjną przedszkola w oczywisty sposób mają służyć rozwojowi dzieci (nie dopuściłabym, żeby go hamowały...) i wspieraniu a nie zastępowaniu naszej pracy.

W tygodniu 2 razy 30 minut rytmiki - z udziałem nauczycielk!i i 2 razy 30 minut angielskiego - nauczycielka zajmowała się w tym czasie dziećmi, które nie korzystały z zajęć, u nas np. w grupach mieszanych wiekowo - z zasady były to wszystkie trzylatki i te, których rodzice nie zapisywali.

Zatem, w naszym przedszkolu, dziecko korzystało z ww zajęć przez 2 z 25 godzin (poza 25 godzinami bezpłatnego nauczania, wychowania i opieki - do niedawna zwanych godzinami realizacji podstawy programowej).  W ciągu pozostałych 23 godzin to nauczycielka pracowała z dziećmi i wierz mi, że wtedy też dbała o wszechstronny rozwój dziecka i realizowała treści podstawy programowej.

A w umowie z rodzicami mamy napisane, co dzieje się w trakcie tych płatnych godzin:

  1. Przedszkole umożliwia odpłatne korzystanie z zajęć świadczonych ponad czas przeznaczony na realizację bezpłatnego nauczania, wychowania i opieki, obejmujące:

1)       gry i zabawy edukacyjne wspomagające rozwój psychofizyczny, emocjonalny i społeczny dziecka,

2)       gry i zabawy ruchowe, wspomagające rozwój fizyczny dziecka,

3)       zabawy plastyczne, muzyczne, teatralne i inne rozwijające zdolności dzieci oraz zaspakajające ich zainteresowania,

4)       zajęcia i zabawy przygotowujące dzieci do udziału w przedszkolnych oraz środowiskowych konkursach i uroczystościach,

5)       opiekę w czasie odpoczynku dzieci,

6)       zajęcia związane z realizacją programów, projektów autorskich i innowacyjnych poszerzających podstawę programową wychowania przedszkolnego,

7)       opiekę nad dzieckiem w trakcie jego samodzielnych, indywidualnych zabaw na powietrzu,

8)       pracę kompensacyjną umożliwiającą dziecku osiągnięcie gotowości szkolnej

 


post został zmieniony: 11-10-2013 16:52:20
hania111-10-2013 19:07:49   [#33]

W efekcie nikt nie ma nic. Po co zmieniać, jeśli nikt na tych zmianach nie zyskuje, a tylko niektórzy tracą? Dla zasady, żeby było po równo w grupie, ale nierówno między miastem a wsią, bogatą gminą a biedną. Gmina nie dokłada na zajęcia dodatkowe, więc pani przedszkolanka robi rytmikę, wystukując rytm jednym palcem na pianinie. To ma być edukacja muzyczna na miarę XXI wieku? A angielski gdzie? Czy ministerialni urzędnicy nie chcą, by ich własne dzieci uczyły się dodatkowo, poza podstawa programową, a może mają dzieci w przedszkolach niepublicznych...
Nigdy na zajęciach dodatkowych dzieci nie są same. Zawsze opiekę sprawuje nauczyciel przedszkola. Nie pije w tym czasie kawy, ale uczy się razem z dziećmi od instruktora - opracowuje układy taneczne, śpiewa piosenki. Na tym forum są sami fachowcy. Dlaczego wypisujecie bzdury o okienkach czy wolnych dla przedszkolanek? Czy u Was podczas prelekcji z policjantem w szkole klasa jest bez opieki, a jak idzie do kina, to nauczyciel biegnie na zakupy podczas filmu bo ma wolne? Bardzo proszę, nie strzelajmy sobie goli do własnej bramki.

grażka11-10-2013 22:13:55   [#34]

„Niektóre państwa robią ekonomicznie lepszy użytek ze swoich najlepiej wykształconych obywateli”. Takim śródtytułem zaczyna się część opracowania mówiąca o tym, że w Polsce ponad 20 proc. najlepiej wykwalifikowanych obywateli znajduje się na marginesie rynku pracy. Ten wskaźnik jest chyba najbardziej alarmujący ze wszystkich. Ale nie musi być powodem wyłącznie do zmartwień, ponieważ zwraca uwagę na potencjał, który Polska może wykorzystać, pod warunkiem, że odpowie na popyt w sektorze zatrudnienia specjalistów."

http://studioopinii.pl/marcin-fedoruk-klucz-do-potegi/

dag12614-10-2013 09:00:20   [#35]

"Doły" też, czasami maja coś do powiedzenia, czego z "wysokości" mozna nie zauważyc...

Pozdrtawiam raz jeszcze;

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]