Wklejam dla pokrzepienia tych, którzy tego typu pokrzepienia potrzebują:
Ech, ubawi Was ogromnie W parę chwil balladka ta: Raz w zaprzęgu szły dwa konie, Szły w zaprzęgu konie dwa. Pierwszy był to koń posłuszny, Który w galop, cwał czy trucht Pięknie ruszał, grzecznie ruszał Na najmniejszy bata ruch.
Drugi koń był strasznie hardy, Nieposłuszny, pędziwiatr, W biegu szybki, w pysku twardy, Furda lejce, furda bat, Zaś gdy chodzi o woźnicę, Co na koźle z batem tkwił, Bardzo on to kierownicze Stanowisko lubił był.
Ten woźnica dnia każdego Myślał, mrużąc oczy złe: “Skarcę konia niegrzecznego, Gotów jeszcze kopnąć mnie, Lecz coś przecież zrobić muszę, Albo z kozła ruszać precz, Autorytet mi się kruszy, Autorytet – ważna rzecz…”
Po czym w stajni, już przy żłobie, Ten woźnica bat swój brał, Spluwał tęgo w dłonie obie I grzecznego konia prał. A do niegrzecznego mawiał, Strojąc głos na srogi ton: “Jak się będziesz dalej stawiał, To zarobisz tak jak on!“.
Z tej balladki smakowitej Niech popłynie morał w świat: Gdy mieć pragnie autorytet Tchórz, co w ręku trzyma bat, Kto się stawia – ten ma z tego Mimo wszystko jakiś zysk, A kto słucha i ulega, Ten najpierwszy weźmie w pysk… |