Nie ma podstawy prawnej, która nakładałaby na każde przedszkole obowiązek dostosowania się do każdej diety (to tak na skróty).
Konkretne przedszkole oferuje taki rodzaj żywienia, na jakie pozwalają mu warunki.
Ale, jak napisała grażka, wszystko zależy od podejscia do tematu. Jeżeli mama informuje o koniecznych wyłączeniach żywieniowych (a przedszkole nie jest w stanie zaoferować specjalistycznej diety) , można szukać różnych rozwiązań:
- dziecko korzysta z wyżywienia oferowanego przez przedszkole, ale personel pamięta, żeby nie nakładać mu na talerz tych składników posiłku, które zawierają zastrzeżone produkty (problem: może powstać dyskusja, jaką odpłatność za posiłki powinno wnosić dziecko, które okazjonalnie nie korzysta ze wszystkich składników posiłku),
- dziecko korzysta z wyżywienia oferowanego przez przedszkole, ale rodzice dostarczają gotowe, konieczne, zamienniki (problem: a. rodzice muszą znać z pewnym wyprzedzeniem planowany jadłospis, b. do przedszkola powinny być dostarczane nie tylko zamienniki, które dziecko zje, ale także próbki, które należy pozostawić do ewentualnej kontroli sanepidu - a taka próbka, w przypadku np. kotleta/naleśnika dla jednego dziecka to właściwie tyle samo, ile dziecko zje, bo próbki mają określoną gramaturę, c. może wystąpić problem z naliczaniem odpłatności za posiłki),
- dziecko nie korzysta z wyżywienia oferowanego przez przedszkole - posiłki dostarczają rodzice (problem: a. konieczność zapewnienia możliwości przechowywania i podgrzewania dostarczonych przez rodziców posiłków, b. konieczność dostarczenia przez rodziców próbek dla sanepidu, c. problem z naliczaniem odpłatności za żywienie, bo dziecko zjadło posiłek dostarczony przez rodziców, ale podgrzała go na przedszkolnym ogniu przedszkolna kucharka ;-)
Problemy są oczywiście potencjalne :-)
|