Forum OSKKO - wątek

TEMAT: nauczyciel pyta, Państwo odpowiadają:-)
strony: [ 1 ][ 2 ]
Marek Pleśniar23-02-2010 09:33:11   [#01]

otrzymałem zapytanie, które po wczytaniu się okazało się nie do końca JEDNYM zapytaniem

a nawet nie tylko nim; jest to dobra chyba ilustracja różnicy spojrzeń nauczycieli i dyrektorów na sprawy szkolne

Autorka zgodziła się bym to tu wkleił (bo nie podjąłem się udzielenia odpowiedzi).Zapraszam do odpowiedzi jak i zapoznania się ze .. stanem ducha kadry naszej

 ===================

Witam!
Nazywam się .......... i jestem nauczycielem mianowanym. Pracuję w .... lo ..... (- to znaczy jestem obywatelem Polski C).

Z tego powodu, że mam rodzinę na utrzymaniu i pomimo tego, ze oboje z mężem pracujemy trudno związać koniec z końcem, i cały czas przypomina mi się w pracy, że można ode mnie wymagać dyspozycyjności w zasadzie 24 godziny na dobę, rodzi się we mnie gniewi frustracja. Dochodzę do wniosku, ze władze wykorzystują nas jak tanią siłęroboczą od wszystkiego, a gdy domagamy się zapłaty za swoją pracę władza siębulwersuje.

Mam problem tego typu, że od 15 lutego w moim województwie lubelskim szkołyrozpoczynają ferie. Tego też dnia w szkole organizowany jest półmetek klasdrugich. Dyrekcja nakazała wychowawcom klas drugich przebywać w szkole od 18:00do 2:30 nad ranem w celu zapewnienia ładu i porządku. Następnego dnia mamy teżprzyjść do pracy przypilnować sprzątania po półmetku. Nikt mnie ni pytał czymam na to ochotę, nikt nie bierze tego pod uwagę, ze nauczyciele są w tym czasiena urlopie. Dodatkowo, na portalu Literka.pl znalazłam informację o tym, zenauczyciel za taką pracę powinien dostać wynagrodzenie, a ponadto za pracęmiędzy godziną 21:00 a 7:00 należy się dodatkowo 15% dodatek. Gdy przedstawiłamtę informację dyrekcji, ta stwierdziła, ze nie ma na to wykładni prawnej, żeRzeczpospolita może sobie pisać co chce i że gdyby trzeba nam było płacić, to wszkole nie można byłoby zorganizować żadnych imprez ani wycieczek. Podobnasytuacja dotyczy równiez nauczycieli, kórzy z powodu wychowawstwa w klasachtrzecich mają obowiązek przyjść na studniówkę i pilnować porządku od 19:00 doostatniego klienta, co często oznacza 6:00 lub 7:00 rano. Studniówka odbywa się13 lutego i poprawiny połączone ze sprzątaniem w niedzielą - czyli dni wolne odpracy, nieprawdaż.

Czy dyrektor, czy też organ prowadzący nie łamie prawa nakazując nam pozbawiaćsie prawa do dnia wolnego (jak dotąd, nikt nie wspominał o tym, ze można te dnisobie odebrać z dni pracujących), jak też przebywając w pracy i wykonywanieobowiązków służbowych w czasie przysługującego urlopu wypoczynkowego.

Już jak tak sobie narzekam, to może ktoś mi powie jak to się ma do naszych ulubionych godzin karcianych, które też trzeba wykonywać za darmo. Kto pracuje za darmo? Który z urzędników pracuje za darmo? Czy nie zaczynamy popadać wparanoję?

====

Nastroje wśród nauczycieli w mojej szkole są bardzo kiepskie, depresja ogólna.Dzisiaj rozstawaliśmy się przed urlopem, nikt nikomu nie życzył udanegowypoczynku... 

Dlaczego? Bo za dwa tygodnie ta sama nędza, bieda i bat nadgłową, bo dyrektorka akurat u nas nie lubi swojego gabinetu i przychodzi dopokoje nauczycielskiego i pogania nas na lekcje i wszystkie swoje cudnezarządzenia każe realizować, bo przecież mamy 40 godzinny tydzień pracy.

Nawet,gdy każe nam przyjść w jednym tygodniu trzy razy po południu - bo trzebasklasyfikować klasy drugie, następnie zrobić zebrania z rodzicami i na dodatekpopilnować młodzieży na dyskotece choinkowej. Nie wspominając o tym, ze każdydo tego normalnie pracuje, o rodzinnym życiu nie wspominając. Już nikt nie mówio tym, ze nauczyciel ma przede wszystkim uczyć - przygotowywać się do lekcji,czytać literaturę fachową, przeglądać internet w poszukiwaniu nowinek ze swojejdziedziny, przygotowywać testy, sprawdzać je, oprócz tego zajmować sięwychowankami i ich rodzicami, i tak dalej. Dlaczego rząd RP tak chce poniżyćten zawód, dlaczego tak degraduje nas w oczach społeczeństwa. Trudno jest misię z tym pogodzić.

Jest jeszcze parę problemów typu: zapłata za matury ustne na poziomiepodstawowym z angielskiego. Uczeń przychodzi do komisji na 15 minut, z czego: 5minut zapoznaje się z zestawem (komisja również), a 10 minut trwa rozmowa.Egzaminator ma zapłacone za 10 minut. Czy w ciągu tych 5-ciu minut egzaminator ma iść do domu zamieszać zupę w garnku? Generalnie, przyjęło się, ze siedzimyna sali egzaminacyjnej, przygotowujemy się do rozmowy z uczniem, często niemamy czasu na to, aby napić się kawy, bo za przerwy też nikt nie płaci. Więc jak to jest możliwe, ze jestem powołana do komisji na 5 godzin z 5-ciominutowymi przerwami co 10 minut.

Jeżeli to możliwe, proszę o odpowiedź.

AnJa23-02-2010 09:48:18   [#02]

Najkrótsze 4 podpowiedzi:

1.poczytać Konstytucję RP celem odróżnienia dyrektora szkoły od Rządu RP

2.zrobić zrzutkę na uprzyjemnienie pokoju dyrektora oraz zohydzić pokój nauczycielski

3.poczytać Ustawę o PIP

4. znaleźć stronę właściwej miejscowo PIP i wykorzystać zakładkę: kontakt

maras23-02-2010 10:41:08   [#03]
Przepraszam, ale jak czytam wypowiedź nauczyciela, to włos mi się jeży na głowie, tzn jeżyłby się, gdybym je miał. Z wypowiedzi tej wynika, że i dyrektor i nauczyciele w mieście ...... żyją w jakimś innym kraju! Totalnie zestresowani, pełni żalu i gorzkich doświadczeń. To nie może być świadomość nauczyciela, który nie potrafi nawet ściągnąć ze strony internetowej odpowiednich ustaw i rozporządzeń, a wtłoczony jest do szkolnej klatki niby niewolnica Isaura.  Zgadzam się z AnJa, że najbliższy PIP rozwiąże te problemy. Martwi mnie natomiast coś innego. Każdy nauczyciel czuje się oburzony, gdy mu się mówi o tym, że pracuje "tylko" 18 godzin. Każdy potrafi wyliczyć ile godzin dziennie poświęca na zajęcia dodatkowe związane ze szkołą, uczniami itp. I wychodzi to dużo więcej niż 40. Tylko jak trzeba jedną z tych godzin wykazać, to nagle pytamy o pieniądze. Pensja nauczyciela przeliczona na etat to jednak wypłata za całe 40 godzin, więc dlaczego za godzinę, którą mamy wykazać ktoś chce dodatkowych pieniędzy? Taki jest właśnie styl myślenia części  nauczycieli.  Jestem w szkole 18 godzin a resztę wykonuję jak chcę i innym od tego wara! Takie podejście wzbudza mój sprzeciw! I jeszcze ten tekst: Bo za dwa tygodnie ta sama nędza, bieda i bat nadgłową, bo dyrektorka akurat u nas nie lubi swojego gabinetu i przychodzi dopokoje nauczycielskiego i pogania nas na lekcje,  to zakrawa na ingerencję kosmitów! Jak to! Dyrektor wchodzi do pokoju nauczycielskiego i wygania do pracy! No skandal! Przecież to mobbing w czystej postaci! Kobieto, zwolnij się póki jeszcze możesz! Proszę Cię! Zrób to dla dobra swojego i ...dzieci!
ango23-02-2010 11:44:54   [#04]

Od dawna nurtuje mnie ten problem, ale może nie potrafiłam znaleźć odpowiednich przepisów, więc proszę o podpowiedź. Jeśli "pensja nauczyciela przeliczona na etat to jednak wypłata za całe 40 godzin", to ile państwo mi płaci za godzinę etatową przy pensji nauczyciela dyplomowanego?, bo jak liczę, biorąc pod uwagę 40 godzin w tygodniu, to wychodzą mi jakieś śmieszne kwoty, ale może źle liczę. Nadgodzinę potrafię wyliczyć, ale z godziną etatową przy takim rachunku mam problem, wię o pomoc proszę.
A atmosfera w pracy to cenny skarb i wiem, co mówię, bo od 25 lat  pracuję w przyjaznej i cenię sobie ją bardzo. Wszystko można powiedzieć - sposób przekazania ważny :-) I nikt w tej przyjaznej nikogo nie wygania z pokoju, bo wszyscy wiedzą, że to "oczywista oczywistość" :-)

AnJa23-02-2010 11:50:47   [#05]
jakieś 16 zł bez dodatków za godzinę
ango23-02-2010 11:58:11   [#06]
też mi tak wyszło (brutto), ale ciągle uważam, że to jakaś nieprawda :-)))
dyrlo23-02-2010 12:38:28   [#07]

Mam problem tego typu, że od 15 lutego w moim województwie lubelskim szkołyrozpoczynają ferie. Tego też dnia w szkole organizowany jest półmetek klasdrugich. Dyrekcja nakazała wychowawcom klas drugich przebywać w szkole od 18:00do 2:30 nad ranem w celu zapewnienia ładu i porządku. Następnego dnia mamy teżprzyjść do pracy przypilnować sprzątania po półmetku. Nikt mnie ni pytał czymam na to ochotę, nikt nie bierze tego pod uwagę, ze nauczyciele są w tym czasiena urlopie.

Urlop to urlop - zacząć należy od tego kto ustalił taki dziwaczny termin połowinek? Na etapie planowania pracy w roku szkolnym 2009/2010 popełniło się błąd a teraz płacz i zgrzytanie zębów. U nas plany pracy piszą nauczyciele, specjalny zespół, potem przedstawiają na posiedzeniu rady pedagogicznej sierpniowej i do połowy września "gładzimy", żeby nie zdarzyły się takie sytuacje.

Podobnasytuacja dotyczy równiez nauczycieli, kórzy z powodu wychowawstwa w klasachtrzecich mają obowiązek przyjść na studniówkę i pilnować porządku od 19:00 doostatniego klienta, co często oznacza 6:00 lub 7:00 rano. Studniówka odbywa się13 lutego i poprawiny połączone ze sprzątaniem w niedzielą - czyli dni wolne odpracy, nieprawdaż.

Prawdaż - tylko znowu się pytam skąd ten "wariacki" termin?  No i u nas też tak jest, że wychowawcy z rodzicami są do końca studniówki. Wypada to raz na 3 lata, a czasami rzadziej. Tak się umówiliśmy i tak robimy bo taka tradycja szkoły. Zawsze tak było.

Kiedyś ktoś tu na forum napisał, że tradycja jest taka, że nauczyciele pomiędzy Świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem (pomimo, że to nie jest ich urlop) nie przychodzą do pracy. No i trzymamy się tej tradycji tak jak trzymamy się tradycji, że wychowawca jest ze swoją klasą wszędzie, nawet na połowinkach, których u nas się nie organizuje. Ale są klasy co się same organizują (po lokalach okolicznych) i zawsze wychowawcę zapraszają, a przecież nie muszą i ten wychowawca idzie a przecież nie musi. Ot taka znowu tradycja.

Czy dyrektor, czy też organ prowadzący nie łamie prawa nakazując nam pozbawiaćsie prawa do dnia wolnego (jak dotąd, nikt nie wspominał o tym, ze można te dnisobie odebrać z dni pracujących), jak też przebywając w pracy i wykonywanieobowiązków służbowych w czasie przysługującego urlopu wypoczynkowego.

Tak prawo jest łamane, za pracę w dzień wolny należy się inny dzień wolny (KN się kłania), natomiast w trakcie urlopu - nie, nie pracuje się w trakcie urlopu. Dyrektor szkoły może zarządzić pracę nauczycieli (do 7 dni w wakacje) ale w celach przeprowadzenia egzaminów, przygotowania pracy w nowym roku szkolnym, rekrutacji... nie ma w przepisach mowy o połowinkach i studniówkach.


Już jak tak sobie narzekam, to może ktoś mi powie jak to się ma do naszych ulubionych godzin karcianych, które też trzeba wykonywać za darmo. Kto pracuje za darmo? Który z urzędników pracuje za darmo? Czy nie zaczynamy popadać wparanoję?

Godziny "karciane" nie są za darmo. Tyle tu już napisano o tym, że nie chce mi się kolejny raz. Jedno jest pewne, że znajomość zmieniającego się prawa i wprowadzanych zmian w Waszej szkole jest bardzo niska.

Nastroje wśród nauczycieli w mojej szkole są bardzo kiepskie, depresja ogólna.Dzisiaj rozstawaliśmy się przed urlopem, nikt nikomu nie życzył udanegowypoczynku...  Dlaczego? Bo za dwa tygodnie ta sama nędza, bieda i bat nadgłową, bo dyrektorka akurat u nas nie lubi swojego gabinetu i przychodzi dopokoje nauczycielskiego i pogania nas na lekcje i wszystkie swoje cudnezarządzenia każe realizować, bo przecież mamy 40 godzinny tydzień pracy.

To Wy sami na lekcje nie idziecie? Trzeba Was poganiać? Litości... przecież każdy pracownik powinien wiedzieć co do Niego należy i jak dzwonek dzwoni podnieść się z krzesła i iść na lekcję.

Nawet,gdy każe nam przyjść w jednym tygodniu trzy razy po południu - bo trzebasklasyfikować klasy drugie, następnie zrobić zebrania z rodzicami i na dodatekpopilnować młodzieży na dyskotece choinkowej. Nie wspominając o tym, ze każdydo tego normalnie pracuje, o rodzinnym życiu nie wspominając.

Co tydzień macie te klasyfikacje? I co tydziń zebrabnia z rodzicami i co tydzień choinka?

Więcej nie piszę bo zadziwiona bardzo jestem. Nie chciałabym być na miejscu tej dyrektorki, która nie może wejść do pokoju nauczycielskiego, która musi swoich nauczycieli "wyganiać" na lekcje, która nie ma wsparcia i cały czas musi tylko "zarządzać" - o wiele łatwiej się pracuje gdy oprócz zarządzeń są też prośby i wspólne pomysły, wspólnie realizowane.  Jak Ona biedna ewaluację wewnętrzną przeprowadzi?????


post został zmieniony: 23-02-2010 12:45:15
Marek Pleśniar23-02-2010 13:59:24   [#08]
jesteście bardzo dzielni:-) Tzn dyplomatyczni.
AnJa23-02-2010 14:11:30   [#09]

widzisz Marek- to i stan ducha i dzielność i komunikacja czyli jej brak i kompetencje organizacyjne

ja wyłącznie o dyrkach

fredi23-02-2010 14:48:57   [#10]

Polskę C to się chyba ma w głowie ?

Na mapie widzę Polskę.

hanabi23-02-2010 16:17:09   [#11]

a ja  z odpowiedzia poczekam az dziewczyna trochę ochłonie i już bez emocji opisze to wszystko na spokojnie

widziałam i takich dyrektorów, i takich nauczycieli:)

fredi a Ty tak po bandzie zawsze czy tylko dzisiaj

 

fredi23-02-2010 16:28:00   [#12]

Ja z Lublina, czyli z Polski.

Czy to po bandzie ?

Gaba23-02-2010 16:43:41   [#13]
tak, po bandzie wschodniej. :-)
hanabi23-02-2010 16:50:43   [#14]

eee,  toś Ty z miasta:)

a probowałeś kiedys  popracowac w małej gminy gdzies na... , tam to dopiero realia;) o Polsce C to niektórzy tam nawet pomarzyć nie mogą 

 


post został zmieniony: 23-02-2010 16:51:03
Adaa23-02-2010 17:39:02   [#15]

Nie ma co sie dziwic nastrojom nauczycieli, dyrektorskie sa podobne

to co zafundowano w oświacie przez ostatnie lata może konkurowac ze stajna Augiasza

Heraklesów jak na lekarstwo, zdrowie im szwankuje bo NFZ to kolejna stajna

w konsekwencji powszechne zmęczenie, poczucie bałaganu , dewaluacja zawodu itd. itp.

doświadczeni dyrektorzy, którzy maja mozliwość przejścia na emeryturę korzystaja z tego z radością, wielu sledzi oferty pracy w innych resortach

wiele jst boryka się z problemem braku chętnych w konkursach na stanowisko dyrektora

 na jednym ze szkoleń dotyczacych aplikacji o srodki unijne dla oswiaty, prowadzacy - wysokiej rangi specjalista stwierdził, ze wynagrodzenie koordynatora projektu unijnego w szkole powinno sie wahac w granicach przeciętnej pensji dyrektora szkoły, czyli 4-5 tys.:-)

kiepska znajomość realiów wynagradzania kadry kierowniczej oświaty, choc specjalista :-)

nauczyciele tez czują ten cały rozgardiasz, coraz trudniej sie pracuje i nie ma co sie dziwić, ze wypowiadaja się jak ów nauczyciel, lub inny ( z innego forum) :

Dajcie mi 40 h tydzień pracy!!!!!!!!!!!!

Dajcie mi 40 h tydzień pracy... zlikwidujcie mi kartę nauczyciela..... bardzo was proszę.... będę naprawdę szczęśliwy. Proszę was abym był zatrudniony normalnie... Już wyjaśniam dlaczego:

1. Pracował bym sobie od 7-15 no nawet pal licho od 8-16.

2. po 16 pier.... bym drzwiami i miał wszystko w 40 ...nie, zaraz nie w 40 ale w 4 literach..

3. Kategorycznie odbierzcie mi wychowawstwo i sami sobie wychowajcie swoje "pociechy", a nie żebym ja musiał nadrabiać braki wychowania waszych pociech. Walczyć z ich lenistwem i bezczelnością. Tym, że nawet o własną higienę nie potrafią zadbać, bo w domu nie powiedziano im, że trzeba się wykąpać czasem i że nie wystarczy codziennie świeży żel na włosy dać albo "tapetę" na oczy...

4.Guzik by mnie obchodziło, że któregoś ojciec pije spędzając cały dzień pod budką, bo za tyle a tyle nie pójdzie do pracy...bo państwo daaaa. A to jeden z wielu problemów z którymi dzieciaki przychodzą do mnie.

5. Zabierzcie mi te ferie i wakacje.... ja chce te dni wolne wziąć wtedy, kiedy będzie mi to na rękę. Ja też chce pojechać po sezonie do ciepłych krajów za małe pieniądze, tak jak kilku moich uczniów przynosząc zwolnienie lekarskie na jakaś wymyślona chorobę, a sami opaleni na heban.

6. Wszelkie sprawy to nie na mieście czy wydzwaniając po 21 na domowy numer z książki tel. bo wtedy to bym już był po godzinach pracy.

7. Szkolenia i kursy, rady i inne "przywileje" nie popołudniu każdego tygodnia, ale w godzinach pracy a jak nie to proszę extra za nie zapłacić.

8. Na konkursy przedmiotowe, niech rodzice przygotowują sobie prywatnie i niech zawożą sobie sami własnym a nie nauczycielskim samochodem.

9. Dyskoteki, wycieczki i wszelkie imprezki to proszę do 16 i z tych imprezek odbiór osobisty rodziców, nie żebym ja się martwił czy dziecko ma czym wrócić do domu i czy może ja mam go odwieźć.

10. Moge pracować do 65 roku zycia, a co tam...dam rade...tylko teraz płaćcie mi tak jak należy... nie chce zarabiać 200-300 zł więcej od sprzątaczki ( z nauczyciela zawsze można zrobić "konserwatora powierzchni płaskich...odwrotnie to już nie tak prosto")

11...12....itd Ja tez chce wreszcie skończyć remont (już 3 lata) w domu i zadbać należycie o swój dom rodzinny. Ja też chce wyjechać choćby tylko w niedzielę gdzieś czy pójść do kina teatru, przeczytać książkę dla przyjemności... dlatego bardzo was proszę DAJCIE MI TEN 40h tydzień pracy...będę wam wdzięczny i nie będę narzekał obiecuje..

POLSKI NAUCZYCIEL

viola1123-02-2010 18:05:16   [#16]

ale wyliczanka...

i to wszysko święta racja;(

DoMi23-02-2010 18:34:57   [#17]

Adaa dziękuję.

W pełni zgadzam się ze wszystkimi spostrzeżeniami, które tu napisałaś. Nieważne, czy to Twoje słowa, czy innego nauczyciela. Zawarta jest w nich cała prawda o zawodzie nauczyciela.

Do mojego dzisiejszego nastroju pasują jak ulał. A mój wisielczy nastrój zrodził się po udziale w szkoleniu dyrektorów szkół w zakresie ewaluacji.  Wyjątkowe nudy, zero konkretów, strata czasu 200 - 300 osób.

Adaa23-02-2010 19:38:22   [#18]

zawód trudny ...

moze kiedys uda sie to wszystko naprowadzic na normalne tory

zaczelabym od przywrócenia prawa do wczesniejszej emerytury

nie wiem, czy ktos prowadził badania epidemiologiczne wsród nauczycieli, ktos powinien to w końcu rzetelnie zrobić

siostra jest kierownikiem duzej przychodni medycznej i czasami sobie gadkujemy na temat tego i owego

i ona mi mówi - sluchaj, mamy wielu nauczycieli wsród pcjentów, wachlarz chorób na które sie uskarżaja jest niemal identyczny- charakterystyczny dla Was, w zasadzie wystarczy, że pacjent powie , ze jest nauczycielem i sprawa zaczyna byc jasna

90% nauczycieli ma objawy, które wywołuje przewlekły stres i obnizona odpornoś, na pasozytach skończywszy

do tego dochodza poronne postaci chorób zakaźnych, które łpane sa od dzieciaków, gardła do luftu itd.

stale narażanie organizmu na przebywanie w tak duzym skupisku ludzkim powoduje, ze organizm caly czas musi cos zwalczać

kilka late temu zalpalam od psa bakterie, która spowodowała zapalenie płuc

podczas konsultacji z profesorem pulmunologii usłyszalam - kiepskie sobie Pani wybrała srodowisko pracy - wytłumaczyl, ze jestem permanentnie narazona na mase chorób, które dla dzieci nie sa groźne a dla mnie moga byc problemem ... wspomniał rowniez o gruźlicy

niby mamy urlopy dla poratowania zdrowia, ale ...perspektywa tak dlugiej pracy w tym zawodzie nie jest radosną

chciałabym aby ruszył jakis ogólnokrajowy program badajacy kondycje zdrowotna nauczycieli

ale watpię by ktoś zafundowal nam taki piekny argument w kierunku naszych przywilejów emerytalnych





DYREK23-02-2010 19:39:17   [#19]

Jest tyle pięknych zawodów w których zarabia się lepiej.

Nie ma żadnych przeszkód aby sobie zmienić pracę.

Nauczycielskie umiejętności są uniwersalne -  problemu nie będzie;-)


post został zmieniony: 23-02-2010 19:39:38
fredi23-02-2010 19:39:34   [#20]

Wpisałem Lublin żeby ułatwić szukanie na mapie.

Mieszkam na wsi.

Adaa23-02-2010 19:40:12   [#21]
DYRKU, to nie jest systemowe  rozwiązanie problemu.
post został zmieniony: 23-02-2010 19:42:52
fredi23-02-2010 19:43:34   [#22]
Lepiej płakać całe życie ?
Adaa23-02-2010 19:46:30   [#23]

Fredi, to tez nie jest systemowe rozwiazanie problemu.

Wiem, że Wy faceci twardzielowatość uznajecie za cechę priorytetową, ale bez przesady:-)

joljol23-02-2010 20:12:17   [#24]

a ja tam lubię swoja Polskę C, też wpiszę Lublin, choć to wieś

A jak by mi było tak źle, jak autorce tego listu, to poszłabym za radą Dyrka

hanabi23-02-2010 20:12:36   [#25]

Fredi, nie wiem jak Ty ale ja szłam do zawodu z przekonania, miałam ambicję, plany, lubiłam dzieci, chciałam być nauczycielem od  zawsze;)

wiedziałam, że zawód trudny, nie nastawiałam się też  na to, ze zarobię krocie, z czasem jednak doszło do mnie, że  pieniędzy nie ma i nie będzie w tym zawodzie nigdy na tyle, by godnie żyć,

 po prawie  25 latach dowiedziałam się, że z emerytury również nici

i to co boli najbardziej- utrata autorytetu zawodu, do czego niestety przyczynilismy się wszyscy

 

pytanie do joljol i Dyrka-dokąd byście poszli ? gdzie w dzisiejszych czasch mozna znaleźc miejsce pracy? jak zdobyć dodatkowe kwalifikacje dające gwarancje dobrze płatnej pracy z pensji nauczycielskiej?

 

 

 


post został zmieniony: 23-02-2010 20:14:49
joljol23-02-2010 20:17:08   [#26]

Hanka, nie tragizuj, wczoraj kupowałam na kredyt i musiałam podać swoje wynagrodzenie, obok siedział facet pracujący w jakieś agencji wojskowej, wyszło dużo lepiej niz u niego

ale jak ktoś chce więcej to przecież nie zabronione - może pracowac i więcej

mimo wszystko nauczyciele są poszukiwani: Niemcy, Norwegia - dzisiaj świat jest mały


post został zmieniony: 23-02-2010 20:21:21
Adaa23-02-2010 20:37:29   [#27]

joljol, generalnie to ja wolę równć do lepiej zarabiajacych niż czerpać zadowolenie, ze sa tacy co zarabiaja gorzej niz ja:-)

co do otwartości świata - wiśta wio! jak mawiał Talar:-)


DYREK23-02-2010 20:38:31   [#28]

jako emeryt nie narzekam;-)

 

 

 

 

 


joljol23-02-2010 21:06:21   [#29]

a jeszcze odezwę się

 moje zadowolenie wynikało z faktu dobrych zarobków (moich)

eny23-02-2010 21:13:02   [#30]

Nauczycielskie umiejętności są uniwersalne - problemu nie będzie;-)


Właśnie o to chodzi, że problem jest szczególnie u nauczycieli z dłuższym stażem. Z racji profesji(zawodowiec) mam duże kontakty z pracodawcami. Niestety nauczyciel jest kompletnie nieprzydatny na rynku pracy. Ma wiedzę teoretyczną, której nie potrafi zastosować w praktyce.

Często na pytanie o doświadczenie zawodowe nie potrafią nic zaoferować.

Ot skaza zawodu...:(

eny23-02-2010 21:15:36   [#31]

joljol twoje "dobre zarobki" są "dobre" w porównianiu tych co mają mniej...

To wątliwy powód do zadowolenia

Porównaj sobie koszyk dóbr i usług i ile możesz nabyć za twoje dobre zarobki;)

To jest punkt odniesienia


joljol23-02-2010 21:22:25   [#32]

nie mam zamiaru zaglądać nikomu do kieszeni ale właśnie po tym koszyku twierdzę, że dobrze zarabiam

gdybym zarabiała źle to zmieniłabym pracę

malgala23-02-2010 22:54:39   [#33]

Dobre zarobki, złe zarobki, to pojęcia względne.

Moje może i takie złe nie są. Powiem więcej - biorąc tylko pod uwagę kwotę, którą otrzymuję są nawet dobre.

Jest tylko jedno malutkie ale. Ta kwota, to jest za półtora etatu nauczyciela dyplomowanego z trzydziestoletnim stażem pracy.

Mąż, też nauczyciel, od 17 lat na rencie (najniższa) i bez możliwości dorobienia (żaden lekarz zgody na podjęcie jakiegokolwiek zatrudnienia nie daje a ZUS orzeka uparcie tylko częściową niezdolność doi pracy) i jest jeszcze studiujący syn, któremu też trochę pomóc trzeba. Jednym słowem, koszt utrzymania rodziny spoczywa przede wszystkim na mnie.

No i w końcu nie wiem - dobre są te moje zarobki, czy też nie.

Chętnie bym jeździła jakimś w miarę przyzwoitym  samochodem a nie starym gruchotem, wyjechała na urlop, czego od ponad 20 lat nie zrobiłam, kupiła coś szałowego bez oglądania się na cenę i zastanawiania, czy pilniejszych potrzeb nie ma, zmieniła meble, które od niepamiętnych lat mi służą, mieszkała we własnym domku z ogródkiem. Wiele jeszcze mogłabym tu wymienić.

I jeszcze jedno. Mimo całego tak mocno podkreślanego równouprawnienia, to kobiety mają jednak znacznie więcej obowiązków. Poza zawodowymi dochodzą jeszcze te codzienne domowe. Do wyjątków należą mężczyźni, którzy te obowiązki ze swoimi partnerkami sprawiedliwie dzielą.

Czasami czuję się już bardzo zmęczona. Na szczęście potrafię jeszcze szybko regenerować siły. Lubię swoją pracę i nawet wcześniej, gdy miałam możliwość zamienić ją na lepiej płatną, z tego nie skorzystałam.


Dokonałam świadomego wyboru i dlatego nie narzekam na to, co mam. Nie oznacza to jednak, że nie wolałabym mieć lepiej. Może gdybym tyle zarabiała co teraz, ale mając goły etat, byłabym i w pracy, i w domu wydajniejsza. A tak, ponieważ nie lubię robić czegoś byle jak, coraz bardziej zaniedbuję dom (bo prasowanie czy sprzątanie zaczeka, bo pozmywać zdążę jak sprawdzian przygotuję, bo okna jeszcze kiedyś umyję, nie teraz, teraz ważniejszy jest projekt, nad którym właśnie pracujemy).

Mój niepoprawny optymizm bierze górę i chyba dzięki temu nie czuję się wypalona. Przeciwnie, mam jeszcze wiele pomysłów i nadzieję, że kiedyś uda mi się je zrealizować.


literówki


post został zmieniony: 23-02-2010 22:58:08
hanabi24-02-2010 06:49:56   [#34]

Jolu, nie tragizuję znasz mnie

jeszcze raz zadam pytanie gdzie byś  poszła?

u Dyrka wyczuwałam podtekst humorystyczny, ale Ciebie nie rozumiem

 

DYREK24-02-2010 07:16:03   [#35]

swój staż pracy chętnie i tanio zamienię na wiek (ok. 30 lat)

i mogę ponarzekać na niskie zarobki i złego szefa

miłego dnia:-)

eny24-02-2010 17:12:56   [#36]

Chętnie bym jeździła jakimś w miarę przyzwoitym  samochodem a nie starym gruchotem, wyjechała na urlop, czego od ponad 20 lat nie zrobiłam, kupiła coś szałowego bez oglądania się na cenę i zastanawiania, czy pilniejszych potrzeb nie ma, zmieniła meble, które od niepamiętnych lat mi służą, mieszkała we własnym domku z ogródkiem. Wiele jeszcze mogłabym tu wymienić.


Jeżeli nie potrafimy zaspokoć chociazby części z w/w potrzeb to nasze zarobki nie są dobre


O to chyba chodzi z tymi zarobkami

Marek Pleśniar24-02-2010 17:51:17   [#37]

no ale..

a, miałem się nie wypowiadać:-)

joljol24-02-2010 20:53:20   [#38]

no ale ...

ja powiem

jeżdżę nawet niezłym samochodem

jeżdżę tam gdzie chcę (gorzej z czasem) a nie z chęcią

lubię zaszaleć w sklepie  (zwłaszcza w drogerii)

zmieniłam w poniedziałek meble (trochę musiałam jednak na ten kredyt)

mieszkam w domku z ogródkiem

no staż pracy, godziwy

Haniu, mogę wyjechać sobie gdzieś (jak będę chciała) np. pracować jako przedszkolanka lub oligo w Norwegii, płacą bardzo dobrze

eny24-02-2010 21:22:27   [#39]

Haniu, mogę wyjechać sobie gdzieś (jak będę chciała) np. pracować jako przedszkolanka lub oligo w Norwegii, płacą bardzo dobrze

No właśnie tylko dlaczego aż... w Norwegii?

joljol24-02-2010 21:35:16   [#40]
a dlaczego nie?
Marek Pleśniar24-02-2010 23:38:07   [#41]
bo tu mniej płacą
hanabi25-02-2010 09:12:34   [#42]

Jolu, czy to co masz osiągnęłas dzieki swojej pracy? czy to wspólne z męćżem?

czy nauczyciel, dobry, wykształcony ma szanse , nawet po 30 latach oszczędzania kupic sobie dobry samochód, domek z ogródkiem?

 smiem wątpić

znam srodowisko i wiem, że jesli do czegos dochodzimy tow wiekszości  albo jest to praca kosztem własnego zdrowia, na kilku etatach, albo małzonek bogaty, albo bogaci rodzice

z pensji nauczycieleskij(  a juz tym bardziej dwóch) da się tylko przeżyć

a z tą Norwegią Jolu to brałaś spod uwagę dobro dzieci ( szkoły do skończenia) i (biznes) męża?

:)

eny25-02-2010 10:00:26   [#43]

bo tu mniej płacą

i wracamy do sedna problemu i postu 1

Nauczyciel  w naszym kraju nie zarabia godnie (jeśli tak to można ująć).


Nie ma tu nic do rzeczy epatowanie dobrami,które się zgromadziło (przez np. 30 lat)  To w większości przypadków zasługa współmałżonków nauczycieli, którzy godnie zarabiają. Tak jak pisze hanabi jeśli nauczyciel chce osiągnąć wyżej opisany standard to musi się eksploatować na kilku etatach kosztem zdrowia i czasu dla siebie.


Nie interesuje mnie być gastarbeiterem obojętnie w jakim kraju.


AnJa25-02-2010 10:39:00   [#44]

gastarbaiter nie dotyczy legalnego zatrudnienia

musimy niestety nauczyć się chyba, że tam moje miejsce gdzie praca- ciekawie, ze nasi rodzice i dziadkowie przenoszacy sie z podlaskich czy lubelskich wiosek na Śląsk jakoś chyba bardziej mobilni od nas byli

co do godnego zarabiania- to zależy co to znaczy godnie- bo w porownaniu z Europą ja np. godnie zarabiać nigdy nie będę

ale wczoraj usłyszałem od księgowej pytanie, co ja z  forsą robię, bo tak dużo zarabiam

sie nawet zastanowiłem chwilę - i wyszło mi, że wydaję ją cholera wie na co

Roman P25-02-2010 10:48:59   [#45]

Wszyscy macie rację :-)

Najbardziej mnie jednak boli ta niesprawiedliwość społeczna i zlekceważenie zawodu nauczycielskiego w sprawie uprawnień emerytalnych.

Dlaczego w przypadku innych zawodów  (policjanci, żołnierze) zmiany emerytalne, w tym wydłużenie wieku emerytalnego dotykają tylko nowozatrudnionych. Ci, którzy już pracują utrzymują stare przywileje na zasadzie praw nabytych. A nam  próbuje się wciskać kit, że świadczenia kompensacyjne to sukces:-(

hanabi25-02-2010 10:52:10   [#46]

widzisz Romanie i to jest to o czym pisałam

solidarnośc zawodowa nauczycieli pozostawia wiele do życzenia, a reprezentujące nas związki mają na uwadze tylko swój własny interes:(

 

AnJA, dlaczego mamy się z tym godzić?

ja nawet z Europą porównywać się nie chcę i w polskich realiach wychodzi na to, że nauczyciel zarabia zbyt mało, by z podniesiona głową mówic "jestem nauczycielem"


post został zmieniony: 25-02-2010 10:54:39
AnJa25-02-2010 11:02:23   [#47]

na realia polskie nie zarabiam zbyt mało

to, ze za bardzo się do zawodu swego nie przyznaję nie wynika z pauperyzacji mojej relatywnej, ale z innych względów zupełnie

Adaa25-02-2010 11:12:04   [#48]

AnJa idźmy dalej - na realia ukraińskie jesteś krezusem:-)

szczerze mówiąć nie ufam ludziom, którzy nie przyznaja sie do tego, że chcieliby zarabiać więcej

ostatnio analizowałam prace na temat potencjału międzynarodowego Unii Europejskiej

i cieniutko my wypadamy na tle innych

poza tym, może Ty AnJa nie masz zbyt wygórowanych potrzeb ?;-)

albo je dostosowałes do mozliwości:-)

tak, czy siak, wolny to kraj i każdy ma prawo cieszyć sie z tego, że mało zarabia:-))

 

 

AnJa25-02-2010 11:18:09   [#49]

nie cieszę się - niestety- na dzisiaj zadowalaloby mnie jakieś razy 3

wtedy czułbym się bezpiecznie

piszę tylko o proporcjach w naszych realiach

a potrzeby mam faktycznie dostosowane - jedne do możłiwości finasowych, inne do rozsadku

np. nic a nic nie chcę mieć domku

ba- po paru latach "na swoim" wiem, ze popełniłem też błąd kupując mieszkanie- bo nie ma jak lokatorem być:-)

Roman P25-02-2010 11:59:33   [#50]


Z tego wniosek, że realia polskie są jakież gupie i nierealne.

A może trzeba zmienić realia na ukraińskie i będzie ok:-)

strony: [ 1 ][ 2 ]