Forum OSKKO - wątek

TEMAT: i co z tym zrobimy? Czyli rzeź niewiniątek
strony: [ 1 ][ 2 ]
marmar4921-12-2009 00:28:11   [#51]

do analizy służą programy - opracowane przez specjalistów (od tego są, oni mogą zdawać maturę z matematyki)

procenty i tak obliczy ci bank (jak ci pasują bierzesz kredyt lub zakładasz lokatę)

zadań z liczenia metrów kwadratowych na maturze niestety nie ma

aby naliczyć wypłatę nie potrzeba matury ( znam takich co robią to w pamięci a matury nie zdawali)

suwmiarka to prosty przyrząd na którym odczytuje się wynik (pamiętam czasy, kiedy uczyli tej czynności w ZSZ)

z psem to nie najlepsze porównanie

a dom buduję wtedy gdy mam pieniądze, spłacisz go wtedy gdy bank da ci pożyczkę

nadal nie wiem do czego potrzebna w życiu matura z matematyki

większośc czynności o których piszesz można dokonać nie posiadając matury

niech piszą ją teoretycy i ci, którzy chcą ją zgłębiać na studiach


Marek Pleśniar21-12-2009 08:49:55   [#52]

oczywiście masz prawo mieć swój - jakikolwiek -  pogląd na rzecz tę

poglądu tego nie podzielam, dziwi mnie on - bo jest to opinia o dyscyplinie która zawiera w sobie m.in logikę,

"niech logicznie myślą za mnie specjaliści" - tak go widzę

 ======

o matematyce lepiej niż ja opowie pewna matematyczka:-)


matematyka rozwija dwie podstawowe umiejętności w prawidłowym myśleniu: dokonywanie analizy i synteza problemu. Analiza polega na rozkładaniu całości na części składowe i wyodrębnieniu w przedmiocie jego właściwości i cech. Podobnie, rozwiązując zadanie matematyczne, musimy dokonać analizy treści zadania, wyodrębnić jego określone dane oraz wydzielić niewiadome, które należy poznać. Synteza natomiast dopełnia czynności analizy przez łączenie wyodrębnionych poprzednio składników i cech w jednolitą całość, w ich wzajemnych proporcjach i zależnościach. Te dwie operacje myślowe umożliwiają porównywanie rozmaitych rzeczy, zjawisk faktów i zdarzeń, które przyczyniają się do lepszej orientacji w rzeczywistości i pomagają w usprawnianiu praktycznego działania.

Umiejętność porównywania prowadzi do operacji klasyfikowania, która ściśle się łączy z systematyzowaniem informacji. Ta umiejętność jest niezbędna uczniowi, aby mógł się uczyć efektywnie. Każde niemal zadanie matematyczne rozwija w młodym człowieku podstawowe operacje myślowe, a tym samym kształtuje zdolność rozwiązywania problemów życiowych.  

Dobrze wykształcona umiejętność dokonywania analizy i syntezy pociąga za sobą biegłość w porównywaniu i klasyfikowaniu. Posiadanie takich zdolności umożliwia łatwe ustalenie faktów i określenie ich nadrzędności i podrzędności, dobranie argumentów oraz przewidzenie kontrargumentów (przeszkód), a to wszystko prowadzi do pomyślnego rozwiązania każdego problemu.

Matematyka jest przedmiotem, który przede wszystkim uczy prawidłowego, logicznego myślenia i między innymi dlatego nazywają ją królową nauk. Powinniśmy nieustannie uświadamiać to uczniom i rodzicom, ponieważ nikt, a tym bardziej człowiek wykształcony, nie może być zwolniony z myślenia.

http://www.eid.edu.pl/archiwum/2005,103/listopad,213/po_co_nam_matematyka,1840.html
marmar4921-12-2009 10:12:06   [#53]

Marku

nie neguje potrzeby uczenia się matematyki (nawet powinno jej być więcej)

neguję natomiast konieczność zdawania matury z matematyki przez wszystkich


I jeszcze jedno - zastanawiające są działania MEN

aby matura lepiej "wypadła", MEN zmniejsza liczbę godzin matematyki w siatce godzin gimnazjum

Marek Pleśniar21-12-2009 10:15:08   [#54]
a jaki jest powód dla którego na maturze obowiązkowy miałby być język polski w takim razie?
Boga21-12-2009 10:27:22   [#55]

No to ja użyję ostatecznego, skrajnego argumentu. Im wyższy IQ w podstawowym teście na badanie inteligencji człowieka, to lepsze są jego zdolności(!) do abstrakcyjnego myślenia i wszystkie wyżej wymienione umiejętności/argumenty "za" matematyką. Dobry psycholog na wstępie do badania ucznia pyta: jakie masz oceny z matematyki? Jeżeli uczeń odpowiada, że lubi matematykę i ma dobre lub bardzo dobre oceny z tego przedmiotu, to z góry wiadomo, że poziom IQ wypadnie na dobrym poziomie. Oczywiście to duże uproszczenie, ale ono pokazuje prawdę.  

Mając taką wiedzę "o człowieku" nauczyciele nie powinni głosić przekonania, że "jestem humanistą i matematyka była mi kulą u nogi."

marmar49: załamujesz mnie :( 

kikka21-12-2009 11:14:40   [#56]
A dlaczego nauczyciel nie może być humanistą?? Mam głosic ,że jestem ścisłowcem? To, że ktoś jest "humanistą" jest złym nauczycielem?? Co Ty mówisz?? IQ mam dosyć wysokie :))  (sprawdzałam), a za matematyką nie przepadałam. Uczyłam się jej, większych kłopotów nie miałam, uznaję konieczność nauczania tego przedmiotu. Uczę przedmiotu na pewno nie ścisłego, i jestem dobrym nauczycielem. A za matmą nie przepadałam. Po prostu.
Marek Pleśniar21-12-2009 11:48:40   [#57]

humanista? Sądziłem że to ktoś krzewiący idee wzajemnej życzliwości wśród ludzi

ale czasy inne to i słowa się dewaluują


definiuje to (dość zbieżnie z mym poglądem Nonsensopedia;)

Humanista, z łaciny humanum, co oznacza „uciekający od matematyki/unikający logicznego myślenia”.


można nie przepadac z matematyką, mozna nie przepadać z polakiem

ale jak się chce mieć maturę i udawac człowieka o ogólnym wyksztaceniu, to trudno

trzeba poprzepadać choć na tróję;-) za językiem polskim tez

marmar4921-12-2009 13:58:51   [#58]

Boga

nie głoszę, że "jestem humanistą i matematyka była mi kulą u nogi" - nie uważam się też za "humanistę", sam skończyłem szkołę techniczną

nie uważam jednak aby matura, powtarzam matura z matematyki była konieczna oby otrzymać świadectwo dojrzałości. Jestem za tym aby matematyki było więcej w szkołach (nawet 7 - 9 godzin tygodniowo), ale nie zmuszajcie nikogo do pisania matury z matematyki (niby czemu ona teraz służy).

Jaką motywację do nauki nie tylko matematyki ma gimnazjalista, który wie, że aby ukończyć gimnazjum wystarczy mieć pozytywne oceny i przystąpić do egzaminu (tzn. wpisać pesel i kod na arkuszu i wyjść z sali - znam takie przypadki). Może nie pisalibyśmy o "rzezi" gdyby ktoś pomyślał o progach procentowych dla gimnazjalistów we wszystkich częściach egzaminu.

Marku

tak naprawdę nie ma żadnego powodu

Uważam, że (może to herezja) uczniowie powinni mieć prawo pełnego wyboru np. 6 przedmiotów z jakich chcieli by zdawać maturę. Zapewniam Cię - wyniki matur byłyby zdecydowanie wyższe, nie było by problemu "rzezi" a wyższe uczelnie przebierały by wśród absolwentów. Niestety lobby matematyczne jest póki co silniejsze.



KasiaZet21-12-2009 14:01:37   [#59]

Uparcie czepiam sie podstaw programowych. Jeśli ktoś chce skończyć liceum ogólnokształcące to musi opanować podstawy programowe wszystkich przedmiotów. I języka polskiego i chemii i matematyki.

Jeśli na świadectwie ukończenia szkoły widnieje ocena - 2 czyli dopuszczająca- tzn, że opanował podstawy programowe przedmiotu. Chyba się nie mylę...

Jaki jest więc problem ze zdaniem obowiązkowej matury w zakresie podstawowym z jakiekolwiek przedmiotu?

Ministerstwo, moim zdaniem (śmiały pomysł - ale co tam!), powinno rokrocznie ogłaszać, które przedmioty będą obowiązkowo zdawali absolwenci szkół. Najlepiej w dniu 4 maja ( po długim week-endzie). I co roku mogą być a nawet powinny być to różne przedmioty. Np w 2010 obowiązkowo geografia i historia, w 2011 obowiązkowo j.polski i chemia. W 2012- matematyka i biologia...Matura wyłącznie z podstaw programowych dla danego typu szkoły.

Na poziomie podstawowym w zakresie podstaw programowych każdy musi ją zdać, jak uczciwie skończył szkołę i był klasyfikowany. Z każdego przedmiotu.

A co do zainteresowań, planów zawodowych- trzeba zdawać rozszerzoną (czyli ponad podstawy).Trudną i na wysokim poziomie.

Jestem inżynierem z wykształcenia i mam jak sądzę dosyć mocno rozwinięte zdolności logicznego rozumowania i wyciągania wniosków.Być może mylę się co do tych podstaw ale pomimo pytań nikt mi nie odpowiedział. Przez analogię (egzamin gimnazjalny na pewno obejmuje wyąłcznie podstawy programowe- patrz afera z lekturami) wnioskuję, że podobnie jest w szkołach ponadgimnazjalnych.


post został zmieniony: 21-12-2009 14:03:36
kikka21-12-2009 14:06:06   [#60]

Zgadzam się z #57. Niestety :)))

Żeby być człowiekiem wykształconym, to trzeba i polski i matmę i chemię nawet, i co tam jeszcze jest, znać. A nauczyciel, no cóż, wykształcony być musi.

 

tusia121-12-2009 14:24:57   [#61]

Już wcześniej ktoś napisał, ale powtórzę - każdy przedmiot powinien kończyć się egzaminem, na poziomie podstawowy - do tego konieczne jest zrealizowanie przez nauczycieli podstawy programowej z danego przedmiotu, ale to t wybrane przedmioty - na poziomie rozszerzonym, bo mają być "przepustką" na studia.

A poza tym - od kilku lat przyglądam się egzaminom zewnętrznym, w tym maturze na poziomie podstawowym i uważam, że maturę na poziomie podstawowym łatwiej napisać maturzyście niż egzamin gimnazjalny gimnazjaliście.

Małgoś22-12-2009 23:08:24   [#62]
http://gazetapraca.pl/gazetapraca/1,91736,6727569,Humanista_szuka_pracy.html

Humanista szuka pracy

Aleksandra Strojek 2009-06-17, ostatnia aktualizacja 2009-06-19 10:50

W ostatnich latach humanistom nie żyje się łatwo. Ofensywa nadchodzi niemal z każdej strony, a głównym atakującym pozostają media. Kolejne artykuły i audycje krytykują przesyt socjologów, psychologów i politologów na rynku oraz jakość kształcących ich szkół.

Piętnowany jest niepraktyczny charakter humanistycznego wykształcenia, daleki od oczekiwań i potrzeb pracodawców. W opinii dużej części społeczeństwa skutkuje to problemami ze znalezieniem pracy, a wcześniej czy później wpisem w rejestr bezrobotnych.

Liczne stereotypy

Zmasowany atak spowodował, że termin "humanista" nabrał negatywnego wydźwięku i przestał być symbolem dużej kreatywności czy erudycji. Coraz częściej jest natomiast używany w stosunku do studentów oraz absolwentów kierunków humanistycznych i wybranych kierunków społecznych. Osoby te postrzega się przez pryzmat stereotypów, które narosły wokół "miękkiego" charakteru ich wykształcenia. W obiegowym mniemaniu humanista nie radzi sobie z przedmiotami ścisłymi, ignoruje szczegóły, ma problemy z analizą danych i pracą z liczbami, a przy podejmowaniu decyzji dzieli włos na czworo i długo rozgląda się za optymalnym rozwiązaniem. Przekonania te są przenoszone do świata biznesu. Wiele przedsiębiorstw tkwi w przeświadczeniu, że długi i abstrakcyjny proces myślowy humanisty może spowalniać realizację zadań i odbić się na pracy całego zespołu. Część pracodawców obawia się ponadto, że humaniści nie potrafią efektywnie zarządzać czasem pracy i są mniej systematyczni niż absolwenci innych kierunków.

Z rozmów przeprowadzonych z przyuczelnianymi Biurami Karier wynika jednak, że rynek pracy coraz bardziej otwiera się na osoby posiadające humanistyczne wykształcenie, a stereotypowe podejście pracodawców słabnie. - Humaniści posiadają rozległą wiedzę z wielu dziedzin, stąd też łatwiej dostosować się im do wymagań, jakie stawia rynek pracy - twierdzi Magdalena Kwak z Biura Karier UJ.

Czynnik ludzki

Mimo nieco większej przychylności w postawach pracodawców, cel jakim jest znalezienie pracy, pozostaje dla wielu humanistów nie lada wyzwaniem. Wyraźny przyrost absolwentów kierunków społecznych i humanistycznych jest faktem. Na przestrzeni lat akademickich 1999/2000-2007/2008 liczba osób kończących studia na kierunkach społecznych wzrosła niemal trzykrotnie, a na humanistycznych prawie dwukrotnie. Nic nie zapowiada, aby tendencja wzrostowa miała ulec osłabieniu - od lat o miejsce na filozofii, psychologii czy socjologii walczy co najmniej kilku maturzystów. Ci, którzy nie dostaną się na upragnione studia w placówce państwowej, kierują swe kroki do uczelni prywatnych. Nie zniechęca ich widmo ogromnej konkurencji na rynku pracy czy perspektywa terminowania w zawodzie dalekim od wyuczonego.

Niesłabnący zapał młodzieży powoduje, że aby znaleźć pracę, absolwenci kierunków humanistycznych i społecznych muszą być bardziej konkurencyjni od kolegów, którzy wybrali mniej popularną ścieżkę kształcenia. Tym bardziej, że preferencje studentów dotyczące przyszłej kariery zawodowej są zbliżone niezależnie od kierunku kształcenia. Większość humanistów, podobnie jak przeważająca część pozostałych studentów, wiąże swą ścieżkę zawodową z dużymi, międzynarodowymi korporacjami, sektorem MSP czy znanymi firmami krajowymi.



Tym, co czyni z humanistów atrakcyjnych pracowników, są między innymi wysoko rozwinięte umiejętności interpersonalne. - Atutem osób dysponujących wiedzą z psychologii, wiedzy o kulturze, filozofii, stosunków międzynarodowych czy socjologii są tzw. kompetencje miękkie: kreatywność, komunikatywność, zdolność do negocjacji i rozwiązywania konfliktów. Są one niezwykle przydatne w świecie biznesu - twierdzi Anita Wojtaś - Jakubowska z Grupy Pracuj. Umiejętności te powodują, że zakres i charakter prac, jakich podejmują się humaniści, jest bardzo szeroki. Obok obszarów typowych bądź zarezerwowanych wyłącznie dla nich - edukacji, mediów czy instytucji kultury - coraz większy odsetek absolwentów decyduje się na karierę zawodową w środowisku biznesowym. Psychologa, socjologa czy kulturoznawcę można więc spotkać w firmach doradczych, branży Public Relations czy Human Resources. Duży odsetek humanistów zajmuje się reklamą i marketingiem. Część z nich trafia do banków, działów obsługi klienta lub pionów sprzedaży. Ogromne pole do zagospodarowania dla osób z wykształceniem humanistycznym lub społecznym stanowi rosnący udział sektora usług, gdzie większość wakatów wymaga częstych kontaktów z ludźmi i wysokich kompetencji interpersonalnych. Według przewidywań, w latach 2006-2015 zatrudnienie w usługach wzrośnie w Polsce o ponad 32%.


Anita Wojtaś - Jakubowska twierdzi ponadto, że humaniści, ze względu na dużą elastyczność i zdolność adaptacji, są w trakcie poszukiwania pracy bardziej uprzywilejowani od innych pracobiorców. - Osoby te mają do dyspozycji więcej niestandardowych, ciekawych ogłoszeń rekrutacyjnych niż osoby z wykształceniem technicznym. Jeden z pracodawców poszukiwał niedawno "konsultanta ślubnego" z dyplomem psychologa - dodaje.

Innym czynnikiem, który może stanowić o przewadze humanistów już na wstępnym etapie kariery zawodowej, jest dobra znajomość języków obcych. Biegłą znajomość języków obcych - często "nietuzinkowych" - wykorzystują przede wszystkim działające w naszym kraju firmy offshoringowe. - Przy rekrutacji na stanowiska startowe biegłość językowa jest dla nas czynnikiem kluczowym. Wychodzimy z założenia, że pracownicy szybciej nauczą się podstaw finansów czy rachunkowości niż nowego języka obcego. Z tego względu zatrudniamy też humanistów. U osób kończących kierunki humanistyczne czy społeczne stopień znajomości języków obcych jest wyraźnie wyższy niż u absolwentów kierunków ścisłych - mówi Barbara Sala z firmy Capgemini. Filolog, orientalista czy kulturoznawca pracujący biurko w biurko z ekonomistą czy finansistą staje się zjawiskiem coraz bardziej powszechnym w firmach typu offshore. W krakowskim oddziale IBM BTO humaniści stanowią 17% wszystkich zatrudnionych. - Preferujemy kandydatów z dyplomem uczelni ekonomicznych. Jesteśmy jednak otwarci na innych kandydatów, w tym humanistów. Osoby z wykształceniem filologicznym mogą przykładowo pracować w dziale "Order to cash", gdzie znajomość języków obcych jest wykorzystywana do kontaktów z klientami - podkreśla Agnieszka Niemczyk z działu HR tej firmy.

Obserwacje i opinie wyrażane przez praktyków obalają również zarzuty dotyczące braku predyspozycji analitycznych i numerycznych u osób z wykształceniem humanistycznym czy społecznym. Twierdzą oni, że wydajność humanistów przekwalifikowanych na finansistów czy księgowych nie odbiega od średniej dla absolwentów innych kierunków studiów.

Cenne umiejętności oraz efektywność nie odbiegająca od przeciętnej powodują, że humaniści mogą liczyć na coraz wyższe płace. Według Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń mediana wynagrodzenia całkowitego osoby z wyższym wykształceniem humanistycznym wyniosła w 2008 roku 3 700 PLN.



Na przestrzeni lat 2004-2008 mediana wynagrodzenia całkowitego w przypadku humanistów z dyplomem uczelni wyższej wzrosła o ponad 58%. Galopująca dynamika płac nie ominęła więc tej grupy społecznej, choć faktem jest, że w porównaniu z ogółem osób o wykształceniu wyższym humaniści pozostali nieznacznie w tyle.

Dodatkowe kwalifikacje

Obok rosnącej liczby branż przyjaznych humanistom i szerokiej gamy stanowisk dostosowanych do ich umiejętności, prawdopodobieństwo znalezienia przez nich pracy zwiększa fakt, że większość pracodawców zamieszczając oferty pracy w uczelnianych "pośredniakach" nie precyzuje wymaganego kierunku studiów. Od kandydatów oczekuje się w pierwszej kolejności tzw. kompetencji bazowych. - Poszukiwane są przede wszystkim: znajomość języków obcych, zdolności interpersonalne oraz umiejętność obsługi komputera. Ważna jest także otwartość i gotowość do nauki - wskazuje Dorota Szmigielska, kierownik Biura Karier Wyższej Szkoły Europejskiej w Krakowie.

Chęć poszerzania umiejętności i nabywania nowej wiedzy dotyczy humanistów w sposób szczególny. Tylko niewielka grupa ludzi wykształconych w kierunku humanistycznym lub społecznym ma możliwość pracy w wyuczonym zawodzie. - Szansę na wybicie spośród tłumu aplikujących mają jedynie naprawdę kreatywne i charyzmatyczne osoby. Pozostałe muszą wykazać się mobilnością i elastycznością zawodową - uważa Joanna Górecka z Biura Promocji i Karier Akademii Humanistycznej w Pułtusku. Dużym ułatwieniem są szkolenia stanowiskowe organizowane przez pracodawców w pierwszych tygodniach zatrudnienia. Dzięki nim nowy pracownik nabywa umiejętności niezbędne do wykonywania powierzanych mu zadań i wywiązywania się z obowiązków. Takie rozwiązanie jest wykorzystywane między innymi w firmie IBM BTO. - Osoby po kierunkach humanistycznych odbywają szkolenia z ogólnych zasad rachunkowości, arkusza Excel oraz obsługi klienta. Najlepszą metodą przystosowania humanistów do pracy w księgowości czy finansach jest nauka w trakcie pracy, w którą zaangażowani są pozostali członkowie zespołu - informuje Agnieszka Niemczyk. W podobny sposób wdrożenie humanistów przebiega w firmie Capgemini. Podczas pierwszego tygodnia pracy nowi pracownicy poznają podstawy księgowania, specjalistyczne oprogramowanie IT oraz techniki profesjonalnego podejścia do klienta. Kolejne szlify nabywane są już podczas pracy w dziale, pod okiem bardziej doświadczonych kolegów.

W nieco trudniejszej sytuacji są osoby, które po ukończeniu studiów stają przed samodzielnym wyborem dalszej ścieżki kształcenia. Określenie umiejętności wartych inwestycji, preferowanego charakteru pracy i kręgu potencjalnych pracodawców stanowi dla wielu młodych ludzi ogromne wyzwanie. Niska samoświadomość, brak określonej ścieżki rozwoju to główne przyczyny niepowodzeń humanistów na rynku pracy. Uczelniani doradcy zawodowi zwracają także uwagę na skłonność humanistów do kształtowania kariery pod wypływem mody czy pojawiania się nowych, społecznie pożądanych branż. - Osoby te idą często za trendem ogólnym, nie dopasowują dokształcania do swoich predyspozycji czy oczekiwań, ale do tego, czym obecnie żyje rynek - mówi Jacek Zakrzewski, kierownik Centrum Pracy i Kariery (CPiK) Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie.

Naprzeciw tym przeszkodom wychodzi zarządzana przez niego jednostka. Od czterech lat CPiK organizuje Targi Pracy dla humanistów. Odwiedzający mogą zapoznać się z ofertami rekrutacyjnymi branż i pracodawców o różnym profilu oraz wziąć udział w warsztatach na temat efektywnego poszukiwania pracy czy zarządzania karierą zawodową. Jacek Zakrzewski przyznaje, że w początkowych edycjach głównym celem inicjatywy było wypromowanie marki humanisty na rynku pracy. - Chcieliśmy zmienić wizerunek humanisty z osoby niewiele potrafiącej i niepraktycznej na pracownika o szerokim wykształceniu i wysokich kompetencjach społecznych - mówi. Obecnie Targi Pracy kierowane są głównie w stronę studentów i absolwentów. Wizerunek humanistów staje się bowiem coraz mniej krytyczny - pracodawcy coraz częściej dostrzegają, że wachlarz posiadanych przez nich umiejętności jest duży i procentuje we współczesnym modelu biznesu.

Praca dla studentów

Źródło: rynekpracy.pl
Marek Pleśniar23-12-2009 00:21:59   [#63]

ciekawe kto to jest "humanista"

bo chyba niegramotni matematycznie sobie podkradają nazwę;-)

Marek Pleśniar23-12-2009 09:07:17   [#64]

to troszkę rzuca swiatło na naturę "humanistów" ;-)

W polskiej kulturze istnieje przekonanie, że dziewczynki to humanistki, a chłopcy umysły ścisłe. A ponieważ nie chcą być one w czymś gorsze, więc wybierają bezpieczną historię czy filologię. Z tym zjawiskiem wiąże się wyuczona bezradność - kiedy dziewczęta zaczynają się zajmować matematyką, spodziewają się trudności i przestają myśleć - mówi psycholog dr Norbert Maliszewski z Wydziału Psychologii UW, współautor pracy w 'Proceedings of the National Academy of Sciences'. Wyniki badań opublikowane w 'PNAS' są jednoznaczne: w krajach skandynawskich, gdzie stereotypowe myślenie jest rzadkością, chłopcy i dziewczęta uzyskują niemal identyczne wyniki z przedmiotów ścisłych, a na Islandii dziewczęta są nawet wyraźnie lepsze.

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,103260,7328320,Kiedy_blondynka_traci_rozum.html

Małgoś23-12-2009 23:44:31   [#65]

i dlatego (w związku z #64) przykro mi czytać, słuchać wypowiedzi nauczycieli występujących w "obronie" ułomności tzw. "humanistów"

mają swój udział w kształtowaniu bezradności ucznia wobec przedmiotów ścisłych... :-(


Na marginesie - taka moja osobista obserwacja:

znani mi "humaniści" bez żenady przyznają się do swojej ułomności w naukach ścisłych,

natomiast "ścisnięci" wstydzą się np. popełnianych czasem błędów ortograficznych ... ;-), lecza swoje kompleksy technokratów częstszymi wizytami w teatrze i ambitniejszą lekturą

...

osobiście większą symopatią darzę tych "ściśniętych" :-)

Marek Pleśniar24-12-2009 00:32:48   [#66]
ja tam z sympatią to nie wiem bo nie wiem którzy z darzonych nią są ściśnięci a którzy nie:-) Ale generalnie z tym tumaństwem matematycznym to po prostu lenistwo
Gaba24-12-2009 07:46:03   [#67]

We mnie nie wzbudzają sympatii nieliczący i dys wszelkiego rodzaju. Przepraszam za to wynurzenie. Przyjmuję do wiadomości, staram się nie reagować. Gniewa mnie natomiast wdrukowywanie w łepki młodych... postaw - ach, wie Pani, ono to typowy humanista. Zadaję wtedy pytanie, a kto to taki - ów typowy. 

Resztę rozważyliście, dając wiele przykładów.  Gdyby nie przymus egzaminacyjny, nie uczyłabym się wielu przedmiotów. Dziś się przydaje, bywam zaskoczona i zadowolona, że to czy tamto pamiętam.

Znakomici matematycy i fizycy, byli doskonałymi muzykami, znawcami literatury. Warto walczyć z przesądami i stereotypami (nie będziemy rozmawiać o wierszu, bo my jesteśmy matematycy... - wiele razy się spotkałam z dziecięcym podejściem, a więc wtedy działam jako nauczyciel). Warto się doskonalić i warto myśleć o przyszłości, że rzesza humanistów z musu lub z wyboru pracy tak prosto nie znajdzie, że owe miękkie podejście (dokonały tekst, Małgoś, dziękuję) nie będzie mogło być zastosowane, gdyż nie będzie małych i średnich przedsiębiorstw. Niech żyje więc przedsiębiorczość - usługi i drobna produkcja, niech ludzie będę zaradni i niech się bogacą. Jedną z dróg jest przywrócenie matematyki do roli wspierającej działalność człowieka, niestraszenie nią, a życzliwa zachęta do jej uprawiania, do stosowania wszelakiego.

;-)))))))))))))))))))))))



Marek Pleśniar24-12-2009 10:00:10   [#68]

i matematyka ma być na maturze i szlus

Małgoś25-12-2009 17:43:23   [#69]
i szlus! :-)
pio27-12-2009 12:11:38   [#70]

Nie znosze gdy matematyczny ignorant ukrywa się pod hasłem humanista. Dlaczego zgadzaja się na taką oświatę? Czemu humanista może darować sobie wiedzę tylko z matematyki? A czy ścisłowiec może sobie odpuścić język polski i historię?


Z drugiej strony spróbowałem zrobić zadania z tej próbnej matury i poszło mi niezbyt dobrze. Miałbym spore problemy ze zdaniem. Podsunałem jeszcze kilku znajomym. Mieli podobnie. Wszyscy po studiach, wszyscy z mniejszym lub większym sukcesem realizujemy sie zawodowo i wszyscy mamy na codzień w swojej pracy zawodowej doczynienia z matematyką?

To utwierdza mnie w pomyśle, żeby maturę mogli zdać wszyscy, a jedynie zdobycz punktowa określała na jakim poziomie ją zdaliśmy.

grażka27-12-2009 13:33:27   [#71]
http://www.rp.pl/artykul/19,409044_Inzynier_powinien_byc_humanista.html
Małgoś27-12-2009 15:02:25   [#72]

"Młodzi inżynierowie wyróżniają się pozytywnie w porównaniu ze swoimi kolegami z innych krajów. Ale ja oceniam – i takie głosy coraz częściej są kierowane od praktyków do ludzi zarządzających uczelniami – że młody absolwent politechniki jest zbyt sprofilowany na przedmioty zawodowe. Jest takim małym technokratą. Tymczasem powinno być jednocześnie humanistą. Technokrata będzie zadawał pytanie, jak coś zrobić, co do sposobu i technologii, a humanista będzie pytał, po co to robi. Na tym polega różnica. Zatem, jeżeli wypuszczamy „produkt” w postaci młodego inżyniera, to zróbmy z niego inżyniera humanistę, czyli człowieka, który rozumie, po co to robi, co robi, a nie tylko jak ma zrobić. Odnoszę wrażenie, że na uczelniach technicznych brakuje kształcenia w zakresie zarządzania, ekonomii, stosunków społecznych."

Odnoszę wrażenie, że autor w/w artykułu troszkę inaczej definiuje pojęcie humanisty, niż przeciwnicy matematyki na maturze ;-)

Tzw. "humanista" szkolny, czyli ignorant matematyczny, w/g mnie własnie niezbyt rozumie po co robi, to co robi ;-)

grażka27-12-2009 16:06:38   [#73]
bo to od początku problem definicyjny chyba jest :)
Ala27-12-2009 20:45:22   [#74]

to nie tylko problem definicyjny, to również przenoszenie tego z pokolenia na pokolenie, straszenie matematyką

to działa niestety :-(

grażka27-12-2009 22:39:55   [#75]

Humanizm edukacyjny [edytuj]

Humanizm jako prąd w szkolnictwie, zaczął dominować w szkołach w XVII wieku. Zakłada on, że to dziedziny, które pozwalają rozwijać ludzki intelekt, są tymi, które naprawdę czynią ludzi "w pełni ludźmi". Praktyczną podstawą jest przekonanie o istnieniu różnych możliwych do rozwijania rodzajów intelektu, takich jak zdolności analityczne, matematyczne, lingwistyczne, itp. Wzmocnienie jednego z rodzajów, jak uważano, rozwija także niektóre inne jego rodzaje. Ważną postacią końca XIX wieku w humanizmie edukacyjnym był stanowy minister do spraw edukacji W.T. Harris, który wyróżnił "pięć okien duszy" (matematyka, geografia, historia, gramatyka, i literatura/sztuka). Humaniści edukacyjni wierzyli, że podejście "najlepsza edukacja dla najlepszych studentów" oznacza najlepszą edukację dla wszystkich. Chociaż humanizm jako prąd edukacyjny został w dużej mierze wyparty przez innowacje początków XX wieku, jednak niektóre jego aspekty ciągle są w użyciu w niektórych szkołach (szczególnie w nauce literatury).

oraz

Humanizm renesansowy wypracował wzorzec "człowieka renesansu", który swoją kreatywność rozwija w wielu różnych dziedzinach, osiągając w ten sposób pełnię człowieczeństwa. Najbardziej znanym, wręcz archetypowym przykładem był Leonardo da Vinci.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Humanizm

No wybaczcie, ale akurat da Vinci ma takie dokonania w naukach technicznych, że uproszczone jest obecne nazywanie kogoś lub siebie "humanistą". I komprominutuje - moim zdaniem - takiego "humanistę", bo świadczy o jego nieznajomości - jakże ponoć "humanistrycznej" - historii.

Ala27-12-2009 22:48:23   [#76]
czas najwyższy tym "humanistom" to przypomnieć ;-)
Marek Pleśniar27-12-2009 22:53:47   [#77]

no paczaj

wystarczy  nie umić matmy i już sie jest dawinczim??

grażka27-12-2009 23:17:18   [#78]

"komprominutuje" :)

MIC, idę spać :) Co ja miałam na myśli?

skomprominutowana całkiem grażka :(

Bazia28-12-2009 01:53:18   [#79]

:)))

No co Ty!

 Ó, u, em. ę, ęm, ni, ń, nu, byki i inne wstawki nie na swoich miejscach przeszkadzają tylko nielicznym na forach internetowych. Ale Ty się nie przejmuj, sens Twojej wypowiedzi jest czytelny.

malgala28-12-2009 08:25:33   [#80]

"komprominutuje" :)

MIC, idę spać :) Co ja miałam na myśli?

Jak to co? Taką minutową kompromitację, bo ci "humaniści" chyba dłużej się wstydzić swojej ignorancji nie potrafią (o ile w ogóle potrafią).

Tak więc nie masz powodu czuć się skompromitowana :-)

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ][ 2 ]