Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Przykre życiowe sprawy nauczycieli
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ]
Adaa18-10-2009 12:22:32   [#101]

za wypalenie zawodowe odpowiada nasza osobowość a nie zawód jaki wykonujemy 

a, że my nauczyciele lubimy byc męczennikami to i diagnoza - wypalenie zawodowe - jest nam miła:-)


jak dla mnie, podstawową różnicę czyni bycie... obywatelem, poczucie że się ma wpływ na rzeczywistość

jak dla mnie jest to własnie wstęp do wypalenia się - a konkretnie - propagowanie złudnego mniemania, ze mamy wpływ na rzeczywistość ( wykluczam tu rzeczywistość w promieniu 1 kilometra);-)

z nauczycielemi jest jak z małymi dziewczynkami startujacymi w konkursach piekności - tłumaczy im się (by je zmotywować), że sa najlepsze, piekne, dadza radę, wyjatkowe ... a potem rozpacz - bo okazuje sie, ze sa zwyczajne/normalne:-)




beera18-10-2009 12:37:56   [#102]

a dla mnie poczucie braku wpływu na rzeczywistość jest początkiem nie tylko wypalenia zawodowego, ale generalniej dezintegracji

to widać zależy od potrzeb, a te od tego jacy jesteśmy, kim jesteśmy.

Poczucie wpływu narzeczywistośc dla mnie jest bardzo ważne - bez tego poczucia, ja nie mam zaspokojonej nawet pierwszej z potrzeb niefizjologicznych maslowa - bezpieczeństwa.

Marek poszedł szeroko - do społeczeństwa obywatelskiego - to wyższa szkołą jazdy, ale początek jest wlaśnie w tym poczuciu, że coś ode mnie zalezy. I to "coś" nie dotyczące tylko wyboru pomiędzy kawą, czy herbatą na śniadanie.

===

jatoja - 

W środowisku nauczycieli pokutuje jednak żeromszczyzna w najgorszym ze stereotypów: szlachetnej jednostki miażdżonej brutalnym systemem - dług przeklęty i sosna rozdarta

:))


post został zmieniony: 18-10-2009 12:38:41
Adaa18-10-2009 12:41:47   [#103]

tak sobie myslę ...

gosdpodynie domowe - te to powinny sie wypalic zawodowo juz po roku - bo jaki one maja wpływ na rzeczywistość spoleczeństwa obywatelskiego ( w porównaniu np. z wpływem nauczycieli)?

;-)


post został zmieniony: 18-10-2009 12:43:14
beera18-10-2009 12:46:00   [#104]

to widać zależy od potrzeb, a te od tego jacy jesteśmy, kim jesteśmy.

nie znam wielu gospodyń domowych

ale z tych, które znam część (jedna) jest szczęśliwa, a dwie nieszczęśliwe

Adaa18-10-2009 12:52:09   [#105]

ale z tych, które znam część (jedna) jest szczęśliwa, a dwie nieszczęśliwe

proporcje jak w srodowisku nauczycielskim - co jest dowodem na to, ze czy z misja, czy bez niej efekt podobny:-))

Adaa18-10-2009 12:55:30   [#106]

spostrzeżenie jatoi (żeromszczyzna, sosna rozdarta) jak najbardziej uważam za trafioną


beera18-10-2009 12:56:41   [#107]

ale nie chodzi o misję, i nie o to, czy są szczęsliwsze gospodynie, czy nauczyciele.

pisałam o potrzebie posiadania poczucie wpływu na rzeczywistośc - jeśli jej nie ma, to moim zdaniem jest to pierwszy krok ku frustracji (Zarówno wśród gospodyń, jak i wśród nauczycieli. Myślę, ze także wśród rzeźników;)

Myślę, ze dodam:

Chyba problemem jest to, ze niektórzy mają w sposób nieuzasadniony rozbuchany te potrzebę. No i rzeczywiście wówczas dysonans katastrofalnie duży jest problemem.

Ale nie chodzi tu o społeczeństwo obywatelskie, bo to rzeczywiście jakby inna bajka,



post został zmieniony: 18-10-2009 13:00:16
Adaa18-10-2009 13:01:37   [#108]

 jasne, rozumiem ...

to widać zależy od potrzeb, a te od tego jacy jesteśmy, kim jesteśmy.

a to wyzej tez wiele mówi - w sensie postrzegania swego wpływu na rzeczywistość

dla jednych wpływem na rzeczywistośc bedzie zainicjowanie ruchu społecznego, dla innych zorganizowanie aerobicu dla kilku pań z okolicy



beera18-10-2009 13:02:42   [#109]

to mnie w ogóle zainspirowało - chyba dzięki postom jatoi

jak to jest z nauczycielami

częśc z tego, co sobie wymyśliłam nie nadaje się do napisania na publicznym forum;)

beera18-10-2009 13:05:31   [#110]

Adaa - i oczywiście, ze tak!

i chyba właśnie tu jakiś problem - nie wiem, te tęsknoty narodowe? do bycia kimś więcej

Byłam wczoraj na Kongresie obywatelskim na panelu poświęconym edukacji. MIałam nawet opisac dokłądnie, ale mi po prostu wstyd.

Wstyd za poziom dyskusji, ale to nic. Porównując poziom dyskusji do oczekiwań dyskutantów wobec szkoły - to dopiero powód do cięcia żył...

Adaa18-10-2009 13:06:55   [#111]

nie moge kurcze znaleźć tego...

czytałam kiedys opracowanie dotyczace poziomu neurotyzmu wsród nauczycieli

wynikało, ze jest on bardzo wysoki

i zastanawiano się, czy ludzie predysponowani do tego typu zachowań (skłonność do fantazjowania, zniechęcenie, nieśmiałość, depresja, silne poczucie niezależności, częste napięcia wewnętrzne, brak odporności na frustracje) wybieraja ten zawód, czy zawód ten uwalnia te cechy

w kazdym razie cos jest na rzeczy

beera18-10-2009 13:13:19   [#112]

poszukaj

mnie się wydaje, ze to musi być dwutorowo - trochę tacy są, gdy przychodzą, ale i na pewno ten zawód im to robi bardziej

Jak się przez 6 godzin z rzedu "jest mądrzejszym", to potem trudno się z tego wyzowlić.


Adaa18-10-2009 13:15:42   [#113]

no własnie ...te tesknoty

nie ugoszczono odpowiednio, nie zaproszono na akademie, nie pozwolono przeciąć wstegi, zapomniano  o wręczeniu kwiatka, nie dano nagrody, dano za mała nagrodę, nie podziekowano odpowiednio, pominieto, dyrektor nie zauwazył, nie docenił, za male zarobki, za duze oczekiwania, zły minister, złe prawo, niewdzieczni uczniowie, roszczeniowi rodzice, brak warunków do pracy efektywnej, za duzo pracy itd. itp...

przeciez to stale sie powtarza ...

ale, gdy doceni sie nauczyciela, gdy dostrzeże jego sukcesy, gdy ten zaczyna błyszczec (uzasadnienie) to i tak niczego nie zmienia - bo wtedy - dlaczego nie ja?

i dalej, że swiat jest paskudny i niesprawiedliwy

choć prawda jest, ze czasami niesprawiedliwy - jak w kazdej dziedzinie

beera18-10-2009 13:17:38   [#114]

:))

no waśnie - bo jeszcze właśnie ten stopień "wrażliwości".

malgala18-10-2009 13:22:11   [#115]

Przecież nauczyciel ten wpływ na rzeczywistość posiada i to w bardzo dużym stopniu.

Nie mam tu na myśli społeczeństwa obywatelskiego, układów politycznych, prawa oświatowego, bo tu tylko jednostki w pewien widoczny sposób wpływać mogą.

Myślę o tej rzeczywistości najbliższej, o tym co mamy w zasięgu ręki i własnych działań.

Żaden system prawny, żaden układ polityczny nie ma wpływu na to, czy na nasze lekcje uczniowie wchodzą uśmiechnięci, czy już od progu zestresowani, czy stawiamy tylko wymagania, czy również dostrzegamy wysiłek włożony w ich spełnienie.

Żaden system nakazów i zakazów nie wpłynie na to czy będziemy umieli się w swoim gronie dogadać, czy też nie.

Najłatwiej jest zwalić winę na czynniki zewnętrzne, które też nie są bez znaczenia, niż w tej całej masie codziennych obowiązków uśmiechnąć się do drugiego człowieka, powiedzieć miłe słowo, w razie potrzeby wyciągnąć pomocną dłoń i jak zachodzi taka konieczność skorzystać również z pomocy innych.

Sami wiele spraw komplikujemy, lubimy narzekać, robić z siebie męczennika. Nie dostrzegamy drobnych sukcesów, a widzimy nawet najmniejszą przeszkodę.

Życie składa się z drobiazgów. Trzeba umieć dostrzec nawet te najdrobniejsze sukcesy i radości. To one są motorem napędowym, one sprawiają, że nam się chce chcieć.

jatoja18-10-2009 13:34:51   [#116]

Żaden system prawny, żaden układ polityczny nie ma wpływu na to...

Ma!

w ogólnym rozrachunku ma

Nie chodzi o radość istnienia czy o frajdę

Gdy chodzi o wymierne ( mierzalne) efekty mojej pracy, sens tego, co robię

Marek Pleśniar18-10-2009 14:46:25   [#117]

poczytajcie:-)

To właściwie nasz znak rozpoznawczy, budowanie bezpiecznych więzi przez marudzenie, przyznawanie się do klęsk, niepowodzeń, wytykanie błędów sobie i innym, ale nie po to by coś udoskonalać, ale by się tym negatywnym obrazem rozsmakowywać i pocieszać.


Marudzenie nam w sobie przeszkadza jako skłonność, ale jest automatyczne i już od lat podkopuje możliwość budowania pozytywnej samooceny.


Naprawdę ciężko o wiarę w siebie, gdy podstawowym tematem wspólnych rozmów jest mówienie o tym, jacy jesteśmy beznadziejni. Co ciekawe, nie jest tak, że do końca w to wierzymy, potrafimy przecież wskazać, co nam się udało, potrafimy się chwalić, wymienić swoje mocne strony.

Marudzenie jest naszą strategią na bycie razem.

Ogromnym wyzwaniem jest dla nas poszukanie bardziej konstruktywnych strategii budowania
wspólnoty i badani przez nas Polacy bardzo chcieliby się tego nauczyć.


Gdy przyjrzymy się dwóm kolejnym, bardzo częstym zarzutom pod własnym adresem,
czyli wzajemnej zawiści i obgadywaniu, to zobaczymy, że są one jakby uzupełnieniem
niemożności porozumienia.

Obgadywanie jest po prostu strachem przed mówieniem wprost, jest jak tchórzliwa reakcja człowieka, który ze strachu nie może powiedzieć czegoś na głos, a zawiść to kontynuacja tego zapętlenia w unikaniu porozumienia.

Obie wady miałyby szansę usunąć się w cień, gdybyśmy mieli umiejętność dogadywania się, zoba-
czenia podobieństw, a dalej — ustanawiania wspólnych celów. Wyjście poza prywatność, budowanie, naprawdę wyraźnie przez Polaków upragnionej, sfery publicznej rozwiązałoby również problem braku szacunku wobec instytucji, prawa, różnych kodeksów i zasad, tego wszystkiego co obiektywnie ma ułatwiać nasze harmonijne bycie razem, a traktowane jest przez nas jak obce, niedorzeczne naduŜycie, które trzeba obchodzić.

http://www.pfo.net.pl/

jatoja18-10-2009 15:18:01   [#118]

Sugerujesz, że marudzimy? ;-)

Od marudzenia gorszy jest hura-entuzjazm ;-)

jatoja18-10-2009 15:21:37   [#119]

..

do Piskownicy miało być

i jest


post został zmieniony: 18-10-2009 15:22:20
Power418-10-2009 17:35:35   [#120]
"Od marudzenia gorszy jest hura-entuzjazm ;-)"

 zależy jak na to spojrzeć:-)

i tak mi się jakoś skojarzyło :-)

"W naszym życiu tylko wtedy zachodzą zmiany, jeśli działamy przeciwko absolutnie wszystkiemu, do czego przywykliśmy" P.Coelho


"Zwykła fasolka szparagowa może stać się kołem ratunkowym w momencie zwątpienia i przygnębienia. Właśnie takie na pozór mało ważne sprawy. Rzecz w tym tylko, żeby mieć jeszcze siłę na wykreowanie ich do rzędu rzeczy ważnych. Źle jest, gdy się już nie chce tego trudu podjąć. s. 216 Zofia Kucówna - Zdarzenia potoczne "


"Temu, kto nie wie, do jakiego portu zmierza, nie sprzyja żaden wiatr. Seneka Młodszy (właśc. Lucius Annaeus Seneca, zw. Filozof, 4 p.n.e. ? - 65 n.e) "

i jeszcze jedno, które wcześniej dałam do piachu

"Pan dał ci twarz, ale śmiać się to już musisz sam. Przysłowie irlandzkie "

a teraz lecę gdzie indziej:-)

slos18-10-2009 18:30:51   [#121]
Mimo wszystko wolę entuzjazm ponad miarę, niż homosovieticusowe mędzenie...
skrzat18-10-2009 18:52:36   [#122]

homosovieticusowe mędzenie...

Możesz wyjaśnić?

Adaa18-10-2009 18:59:02   [#123]

polecam ciekawy artykul :

Zmeczony jak nauczyciel 


Marek Pleśniar18-10-2009 20:20:29   [#124]

słoś pisze to co i ja myślę

to peerel tkwi nam w głowach

i jeszcze trochę potkwi

jak wymrzemy, będzie już trochę spokojniej z tym;-)

Renata18-10-2009 20:46:28   [#125]

to peerel tkwi nam w głowach 
nam, czyli komu dokładnie? Co nazywasz peerelem? I skąd Twa pewność, że  peerel tkwi w mojej głowie?

jak wymrzemy, będzie już trochę spokojniej z tym;-)
Musiałaby nastąpić niezła katastrofa na globie, by tak się stało.;) A konstruktywnie rzecz ujmując - optymistami mamy być..;)

grażka18-10-2009 20:52:16   [#126]

Dokładnie Renatko :) Poleciałeś Marku schematem.

Ja tam się peerelem nie czuję :) Natomiast zdarza mi się go doświadczać, zwłaszcza w kontaktach z urzędami niektórymi. Ale i nie :)

chociaż:

czy hasło: "popieramy tylko swoich" jest akurat dla peerelu właściwe? to chyba cecha osobowościowa popierających :)


post został zmieniony: 18-10-2009 20:55:00
Marek Pleśniar18-10-2009 21:29:29   [#127]

napisałem "MY"

nie Ty

"my" to takie słowo, które ma spowodować że albo się dołaczasz albo nie dołaczasz do "nas"

np nas, któzy urodzili się na tyle wczesnie że dorosłości doczekali w "starych dobrych czasach":-)


Ja doczekałem

działam w organizacji pozarzadowej, wierzę że mogę wpływać na to co się dzieje w moim kraju i mieście, nie czekam aż mi "dadzą" tylko staram się zdobyć to czego potrzebuję sam, nie mam żalu gdy czegoś nie mam bo wiem że to moja wina że nie mam

bo nie pracowałem dość, bo się w szkole nie uczyłem tego wystarczająco


w tym sensie nie tkwi we mnie za wiele tego peerelu

ale nawet to co opisałem jest podszyte chęcią zrobienia jak najwięcej by nie było jak było

bo jest

ciągle wokół słyszę o "onych", ciągle mi mało "nas"

ciągle ktoś czeka aż "dadzą", "wezmą" ale "się sprzysięgną przeciw" i "skrzywdzą"


ciągle słyszę w głosach chciejstwo, kundlizm

gdybym nie był z wtedy - to by mnie to śmieszyło lub dziwiło

a mnie to nieodmiennie przestrasza lub budzi coś na kształt.. zniesmaczenia lub zalu

żalu gdy ktoś nie umie inaczej i tego pierwszego gdy ktoś tak chce a nawet buduje sobie z tego siebie

slos19-10-2009 07:38:23   [#128]
Masz racje Marku. Jest ten PRL w jakimś stopniu we mnie, w wielu, ale co gorsza pojawia się u tych, co go nie doświadczyli, jakby obciążenie dziedziczne... Co ciekawe, niektórzy się strasznie bulwersują, gdy się to mówi (przysłowie o nożycach), a chodzi o to, żeby mieć świadomość, że on siedzi i truje, mędzenie też wywołując i totalną negację. A mając taką świadomość, trzeba go poskramiać... Warto czytać Tischnera, a'propos.
post został zmieniony: 19-10-2009 07:40:13
ReniaB19-10-2009 09:29:13   [#129]

W ogóle warto czytać

 Chciałam dodać że wypalenie zawodowe w głównym stopniu dotyczy zawodów pomocowych ( a więc nie tylko nauczycieli)

 


post został zmieniony: 19-10-2009 09:36:34
Spayk19-10-2009 09:38:19   [#130]

Przykład awansu nieapardczyka.

 Dało sie, zrobiłem w 9 miesięcy.  Dwie specjalności i stopień specjalizacji, wystarczyło. I wystarczyło opisać to co robiłem. Na komisję też nie zapraszałem zwiazkowca, obeszło się.

Zyskałem ok 30 zł na początku. Za awans było ok 50, a zabrali mi dodatek za specjalizację. I tak uważam że było warto.

Azazsady awansu wg mnie są żeczywiscie są do klitu z wielu powodów. Dal mnie naistotniejszy to brak możliwości dalszego awansu (finansowego). Mam jeszcze sporo lat pracy przed sobą i wszystkie stopnie wyczerpane. I to jest prawdziwy dramat, powód do frustracji. To może się stać w wielu wypadkach powodem że nauczyciel przestaje się wychylać, robić coś więcej niż musi.   Brak motywacji finansowej, zazdroszczętym którzy mogą pracować w tym zawodzie nie zastanawiając sie nad dochodami, ale takich jest niewiele.

Marek Pleśniar19-10-2009 09:39:42   [#131]

trzeba rzec, że nauczyciel jest szczególnie na to narażony

praca z taką liczbą ludzi, ciągła uwaga, komunikowanie się z nimi musi wypalać, ważne by było to zmęczenie, które mija codziennie a nie wypalenie zawodowe

ważne jest w tym profesjonalne dbanie o higienę psychiczną i fizyczną

Marek Pleśniar19-10-2009 09:42:21   [#132]

spayk, pieniądze pieniędzmi, ale czy nie masz też potrzeby awansu prawdziwego, czyli poszerzania swojej władzy nad tym co robisz?

system "awansu zawodowego" tego nie daje

czyni z nauczycieli trzódkę karmioną sztucznymi "przywilejami" w postaci tytułu i paru złotych

a władza nadal taka sama - tzn może sobie pogadać w klasie;-)

--

chciałbym by nauczyciele awansowali naprawdę - jako szefowie wydzielonych zadań w szkole, gdzie nastąpi delegowanie uprawnień

to dobre dla dyrektorów - bo mają lepszych ludzi i mniej roboty banalnej



post został zmieniony: 19-10-2009 09:42:42
Spayk19-10-2009 10:39:48   [#133]

Słusznie, pod warunkiem, że byłby nierozerwalnie połączony z awansem finansowym. Bo tego typu awans to mamy. Ciągle nowe zadania dodatkowe, tyle że przypisane do obowiązków. Czasami popierane śmiesznym dodatkiem motywacyjnym (he, he - motywacyjnym). Zagłoba by powiedział "każ z takiego awansu psom buty uszyć".

A tak to tylko "flustracja" :-)

Marek Pleśniar19-10-2009 11:04:41   [#134]

to chyba jasne że z finansowym, ale szczerze pisząc mam na myśli takie pieniądze jak teraz za awans" plus realne obowiązki - np szefa zespołu przedmiotowego albo koordynatora od czegoś tam


w czym róznica?

w tym, że jak ktoś nie robi więcej to NIE ma awansu i nie ma tych pieniędzy

jatoja19-10-2009 11:04:56   [#135]

Ja chętnie bym poczytała o nauczycielskich propozycjach - pomysłach na organizacji awansu, jeszcze chętniej poczytałabym o tym, jak ten projekt promują, forsują, lobbują...

tu zgadzam się z tym Markowym  "hej, ramię do ramienia...."


* raz poczytałam w linku do forum- pożal się Boże -  "dobrynauczyciel"

Spayk19-10-2009 11:09:04   [#136]
To ja poproszę taki awans, za jakieś 300, mogę sporo pokoordynować, albo poszefować. Zwłaszcza żźe pewnie byłoby to i tak połowa tego co już robię. :-)
jatoja19-10-2009 11:09:46   [#137]

-Nie ma

:-)

Spayk19-10-2009 11:16:48   [#138]
no i po awansie :-(
jatoja19-10-2009 11:17:54   [#139]
- Może będzie jutro ;-)
Spayk19-10-2009 11:21:53   [#140]
może jutro będzie jutro, (nowy dzień, trzeba się spodziewać rzeczy realnych) ale nie awans. 
jatoja19-10-2009 11:29:16   [#141]

Spayk...

możemy spróbować taką forumdramę:

załóżmy, że awans ( finansowy i  strukturalny) jest możliwy

Przychodzisz i mówisz: chcę awansu za 300 zł

Dostaniesz?



post został zmieniony: 19-10-2009 11:34:49
jatoja19-10-2009 11:38:16   [#142]

I poważnie:

z moich obserwacji: to nauczyciele chcą awansu "każdemu po równo", tworzenie wewnetrznych struktur pionowych natychmiast kontestują w imię "tymitunie"

Spayk19-10-2009 11:45:35   [#143]

Złośliwe odwrócenie sytuacji. Załóżmy że jest w szkolnictwie normalnie (wiem że za ostro pojechałem, ale załóżmy że jest). Przychodzę do pracy, dostaję propozycję dodatkowych zadań, Może być do tego przypisany tytuł (chociaż wcale nie musi). Zadanie odpowiada moim szczególnym, dodatkowym umiejętnościom, doświadczeniu, wiedzy. Decyduję się albo nie (raczej decyduję), dodatkowa funkcja wsparta byłaby sensownym, realnym dodatkowym wynagrodzeniem (nie mylić z wysokością dodatku tzw. motywacyjnego). To byłby awans.

Ech ale mnie poniosło.

jatoja19-10-2009 12:19:33   [#144]
problem w tym, że NIE MA KTO rozpocząć
Marek Pleśniar19-10-2009 12:26:24   [#145]

tak, to byłby awans i jest to nasze stanowisko które promujemy od 3 lat około

tu jest projekt i nadal się go trzymamy - przypominam że wygłosilismy to w Sejmie

STANOWISKO OSKKO

W SPRAWIE AWNASU ZAWODOWEGO NAUCZYCIELI

STANOWISKO PRZEKAZANE NA RECE PRZEWODNICZĄCEJ KENiM

Sprawa :opinia na temat realizacji awansu zawodowego w szkołach
ocena wpływu awansu zawodowego na jakość pracy szkoły

Uwagi ogólne:

Z awansem zawodowym jego twórcy wiązali głębokie nadzieje na zmianę jakościową polskiej szkoły. Takie tez nadzieje towarzyszyły wdrażającym system dyrektorom szkół oraz nauczycielom.

Po kilku latach funkcjonowania systemu, stowarzyszeni w Ogólnopolskim Stowarzyszeniu Kierowniczej Kadry Oświatowej wyrażają niezadowolenie z funkcjonowania systemu awansu zawodowego w obecnej postaci- wynikającej z przepisów prawa oświatowego.

OSKKO pragnie zwrócić uwagę na to, ze wśród wielu czynników wpływających na jakość pracy szkoły jednym z ważniejszych- jeśli nie najważniejszym- jest praca nauczycieli.
Awans zawodowy nauczycieli w obecnej sytuacji prawnej jest procesem, w którym osią i sednem jest sam nauczyciel, będący źródłem i celem zmiany. Proces ten podczas trwania dotyka, oczywiście, wielu obszarów pracy szkoły i w nich także, w konsekwencji, zmiana się dokonuje, jednak często w związku z tym, ze działania te są wymuszone przez awansowe 3letnie potrzeby nauczyciela, jest to zmiana krótkotrwała.

Dużym problemem jest uzależnienie awansu zawodowego indywidualnego nauczyciela zatrudnionego w określonej szkole od zupełnie zewnętrznych działań odbywających się poza szkołą i poza zarządzającym tą szkołą dyrektorem (przykrym dowodem jest tu sposób traktowania obecności dyrektora szkoły podczas prac komisji na poszczególne stopnie awansu zawodowego- zwłaszcza na stopień nauczyciela dyplomowanego)


Tak więc naszym zdaniem awans zawodowy nauczycieli w obecnym kształcie nie jest żadnym gwarantem zmian jakościowych w szkole, polega bowiem na podejmowaniu jednorazowego wysiłku w celu osiągnięcia określonego nauczycielskiego statusu. W dodatku wysiłku sformalizowanego i bardzo ukierunkowanego poprzez kuratoryjne reguły i interpretacje.
W wielu przypadkach awans doprowadził do papierowej realizacji zadań, z której szkoła, a w niej uczniowie nie mają żadnej korzyści.
Uruchomienie procedur awansowych stworzyło jednocześnie ogromy rynek określonych usług polegających na tworzeniu dokumentów, publikowaniu opracowań po pieniężnych wpłatach, oraz mniej lub bardziej potrzebnych szkoleń, czy doradców.

OSKKO docenia jednocześnie pozytywne zmiany, które dokonały się w polskiej szkole dzięki systemowi awansu zawodowego- przede wszystkim wprowadzoną procedurę opieki nad młodym nauczycielem oraz pobudzenie aktywności nauczycieli ukierunkowanej na doskonalenie i kształcenie się..

Proponujemy na powstałej dzięki systemowi awansu zawodowego bazie, uznawać za wartościowe dla szkoły rzeczywiste nauczycielskie kompetencje: gotowość zaspakajania potrzeb szkoły, celowe doskonalenie umiejętności, podejmowanie nowych zadań; niezależnie od posiadanego statusu i niezależnie od realizowanego - bądź nie, planu rozwoju zawodowego.
Jednorazowe ustalenie statusu nauczyciela i od niego uzależnienie gratyfikacji finansowych wydaje nam się poważnym błędem, z którego należy- zdaniem Stowarzyszonych zrezygnować na rzecz motywowania finansowego nauczycieli pracujących po prostu dobrze.

Korzystając z mocnych stron awansu zawodowego postulujemy wykorzystać potencjał nauczycielski i wprowadzić w polskiej szkole prawdziwie motywujący, pionowy awans zawodowy wynikający z zarządzania wewnątrzszkolnego. Przykłady takiego zarządzania – nieposiadającego obecnie wsparcia w prawie i wzmocnienia finansowego pokazywali dyrektorzy podczas III Konferencji OSKKO w Miętnem.

Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty deklaruje wolę rozmowy na temat koniecznych do dokonania zmian i współpracę w tym zakresie.

Widzimy tu szansę dla realizacji takiego projektu w ramach Działania OECD - „Wzmacnianie przywództwa w szkole” ( OECD Activity Improving Leadership In School) - OSKKO weszło w tym zakresie w porozumienie z OECD. Prosimy o Panią Przewodniczącą o wsparcie naszych działań oraz wywarcie wpływu na MEiN, w celu uzyskania niezbędnej dla realizacji projektu akceptacji ministerstwa.

Projekt działania w Polsce został opracowany trójstronnie przez zespół, w którego skład wchodzili przedstawiciele.

- Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty

- Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli

- Ministerstwa Edukacji i Nauki

Wsparcie i patronat Komisji byłyby nieocenione. Zyskamy w ten sposób nowe spojrzenie na motywację nauczycieli, a co za tym idzie, na sposoby zapewniania jakości pracy szkoły.

Wstępne opracowanie – w załączniku do niniejszego pisma.

Uwagi szczegółowe:

1. Przepisy prawa oświatowego w zakresie dotyczącym awansu zawodowego.
OSKKO od dawna sygnalizuje Ministerstwu Edukacji i Nauki trudności w stosowaniu zapisów Ustawy Karta Nauczyciela i Rozporządzenia w sprawie uzyskiwania stopni awansu zawodowego, zwracając uwagę na niejednoznaczne zapisy przywołanych wyżej aktów prawnych, które powodują brak możliwości rzetelnego nadzorowania procesów awansowych w placówkach.
Interpretacje uzyskane z Ministerstwa bałagan prawny w tym zakresie potęgują, bowiem brak jest w nich jednoznacznej odpowiedzi w określonych, poruszanych przez stowarzyszonych kwestiach, bądź są to odpowiedzi nie wynikające z aktualnie obowiązujących przepisów prawa. ( Pytania OSKKO oraz odpowiedzi MEiNu wraz z komentarzem stanowią załącznik do tego pisma)

2. Funkcjonowanie komisji ds. awansu zawodowego


Uzależnienie awansu zawodowego od zewnętrznych komisji powoduje, ze działanie to traci właściwą dla awansu zawodowego zasadę spójności pracownika z zakładem pracy, a staje się raczej nabytym na podstawie egzaminu statusem. Jednak nawet nabywanie tego statusu budzi wątpliwości dyrektorów szkół. Sygnalizowane są tu zwłaszcza różnice w interpretacji przepisów dotyczących kwalifikacji zawodowych nauczycieli w poszczególnych komisjach, sposobu oceny zadań, czy projektów.

Kuriozalny wydaje się fakt, ze aby „awansować” pracownika w zakładzie pracy, jakim jest szkoła, nie wystarczy zdanie pracodawcy lecz koniecznym jest wielogodzinne szkolenie w dziedzinie analizy dokumentów, rzeszy zewnętrznych ekspertów, których głos jest w dodatku tak samo ważny jak glos nie szkolonych w żaden sposób przedstawicieli związków zawodowych

Sporządzili


AnJa19-10-2009 12:27:48   [#146]

o ile pamiętam OSKKO od jakiegoś czasu postuluje zastapienie awansu zawodowego (którego formuła - sprowadzając sie do podniesienia i zróżnicownia płac nauczycieli - się wyczerpała) awansem wewnętrznym

myśle, że problemem jest to, iz trzebaby ruszyć przy tej okazji ustawy

a wtedy będzie szum, że wrażą ręke podnosi sie na KN

taki szum w roku wyborczym czy przedwyborczym żadnej sile politycznej potrzebny nie jest

a że u nas każdy rok wyborczy lub przedwyborczy...

...

no właśnie


post został zmieniony: 19-10-2009 12:31:42
jatoja19-10-2009 14:02:55   [#147]

Ja też pamiętałam, że był ten motyw :-)

ale nie chciałam, żeby mi  apetyt na słodki deser zarzucano

skrzat19-10-2009 14:32:24   [#148]

Jest ten PRL w jakimś stopniu we mnie, w wielu, ale co gorsza pojawia się u tych, co go nie doświadczyli, jakby obciążenie dziedziczne... Co ciekawe, niektórzy się strasznie bulwersują, gdy się to mówi (przysłowie o nożycach), a chodzi o to, żeby mieć świadomość, że on siedzi i truje, mędzenie też wywołując i totalną negację. A mając taką świadomość, trzeba go poskramiać...

Aha..


Mędzenie, totalna negacja, przyznawanie sie do klęsk, niepowodzeń, aby sie w tym rozsmakować - to dziedzictwo prl-...Słyszysz "chciejstwo, kundlizm" i wiesz, że to z prl... U młodych wystąpi - to dziedzictwo.

Bo wszystko, co złe - stamtąd. 

Nie zgodzisz sie z tym - masz jako odpowiedź przysłowie o nożycachi...

I to jest właśnie homosowietikus -  przez ten schematyzm, wkładanie w ramy, operowanie hasłami i sloganami, brak samodzielności w myśleniu.

 --------------

A mnie się wydaje, że takiego przedwczesnego "wypalenia" to najwięcej mamy teraz właśnie - i to u młodych. Tych nie z prlu!

Ci, którzy pracują tak, jak Marek wyżej mówił o sobie, to przede wszystkim starsi stażem.

Młody chce gotowe - stary sobie zrobi i jeszcze sie podzieli.

Mędzenie nie wynika z "już mi sie nie chce, bom stary", ale z "za takie pieniądze nie będę sie narabiał". A to nie jest z prlu - bo to dziś, za nowych czasów, następuje upadek szkolnictwa i statusu nauczyciela.



post został zmieniony: 19-10-2009 14:36:43
Gaba19-10-2009 14:45:04   [#149]
jad peerelu zainfekował na wiele pokoleń nasze geny... może się czasem kumuluje coś, może się miesza i burzy, mam podobnie jak slos - poczucie ubabrania i takich niedomytych rąk. boli mnie gdy młodzi ledwo do czego dojdą, a juz pomazani są... dlatego przeżycie Peerletu nie jest doświadczeniem kilku 2-3 pokoleń, to historia na dłużej.
skrzat19-10-2009 15:03:56   [#150]

konsumpcjonizm i tumiwisizm nie wziął się z prlu. To nowe zjawisko i to ono stoi u podstaw "mędzenia" typu:

- nie dostanę na podręczniki i inne pomoce, które przecież muszę mieć?

- nie będę sie narabiać za grosze

- kserowac to powinna sekretarka, a nie ja

- juz skończyłam pracę, moge to zrobic jutro w czasie lekcji

- uciekam z tego oświatowego burdelu

(autentyczne)

Gabo, ja nie mam poczucia ubabrania...Tak prawdę powiedziawszy, to już nie wiadomo, o co tutaj chodzi...

Wiem, co i ile robiłam i jakie miałam osiągnięcia.Wiem też, jak pracowali z dziećmi inni nauczyciele.

Jestem przekonana, że teraz jest gorzej z tymi brudnymi rękoma...Ale musielibyśmy zejśc na politykę i tego, co wokół - a tego nie chcemy.


post został zmieniony: 19-10-2009 15:07:27
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ]