Forum OSKKO - wątek

TEMAT: zakwestionowałem arkusz mojego dyrektora. wojna trwa ;-)
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
maeljas13-05-2009 21:03:59   [#51]
"zapisane w dyplomach kwalifikacje weryfikuje tablica'

...i dlatego nie należy lekceważyć zasad pisowni - nawet w emocjach polonista powinien czuwać!
maeljas13-05-2009 21:04:21   [#52]
"zapisane w dyplomach kwalifikacje weryfikuje tablica'

...i dlatego nie należy lekceważyć zasad pisowni - nawet w emocjach polonista powinien czuwać!
Tara13-05-2009 21:05:11   [#53]
To ja teraz mniej merytorycznie ale może po ludzku?Zauważ że przez 2 lata byłeś za granicą,dostałeś urlop bezpłatny.Wtedy inni pracowali.Moze te 2 lata Twojej nieobecności sprawiły że kolezanki dały się w tym czasie poznac jako naprawdę sprawdzone nauczycielki?Moze dyrektor miał wiecej czasu aby ocenic ich wiedzę i umiejetnosci pedagogiczne?Ja tak mam.Dziewczyna ktora juz 2 lata jest na bezplatnym dostaje wypowiedzenie a jej przedmiot obejmuje inna z podyplomówką.Dlaczego tak?Bo ta na bezplatnym chciala jeszcze po raz trzeci dostać ten urlop,a więc nie chciała wrócic do pracy.Ją wybrałam.Dyrektor Twój tez czymś się kierował.Szkoda tylko że nie znalazł dla ciebie czasu i nie wyjasnił ci dlaczego tak a nie inaczej.
maeljas13-05-2009 21:05:17   [#54]
oj - z rozpędu 2 razy zapisałam...
zgredek13-05-2009 21:06:49   [#55]

a mi się podoba:

ta wojna mi się podoba

od czego zacząć? żeby taką wojnę rozpocząć?

Adaa13-05-2009 21:08:18   [#56]

eee tam wojna;-)

co to za wojna gdy wynik wiadomy zanim sie rozpoczeła:-)

zgredek13-05-2009 21:09:28   [#57]
no coś Ty - Adaa nadziei mi nie odbieraj - wojowniczo nastrojona jestem - to mogę zacząć, tylko nie wiem jak:-(
zgredek13-05-2009 21:09:30   [#58]
alem naklikała
post został zmieniony: 13-05-2009 21:09:43
DYREK13-05-2009 21:12:33   [#59]
wojny dla samej przyjemności wojowania;-)
landrynka13-05-2009 21:14:54   [#60]
Specjaliści od wszystkiego (ze stosem podyplomówek/wyścigówek). Nauczyciele z przypadku (bez urazy). Pozdrawiam czytających.
zgredek13-05-2009 21:15:36   [#61]

znaczy co? pójść do szefowej i wypowiedzieć tę wojnę? czy jak?

bez wypowiedzenia?

z zakamarków?

;-)

Adaa13-05-2009 21:16:33   [#62]

oj biedny ten polski dyrektor szkoły:-)

chyba nie ma drugiej takiej kategorii dyrektora, gdzie istnieje tak duża liczba "uprawnionych"  do okladania go po łbie:-)

 

 

Aka13-05-2009 21:24:57   [#63]

Powiedziano już wszystko a zainteresowany zrobi jak uważa - ja się zgadzam z Tarą - można mieć zastrzeżenia jak się jest na miejscu - u mnie jest podobna sytuacja  - nauczycielki nie ma już od trzech lat (z takich lub innych powodów) - odchodziła z innej organizacji szkoły (24 oddziały) - teraz będzie 15 - i co mam dać wypowiedzenie tej która cały czas pracowała ? - a z jakiej okazji?

Powiem tak  - kolega niech się cieszy, że ma pracę! - bo inni muszą ją tracić i to jest dopiero problem!

madaszka13-05-2009 21:30:54   [#64]
Przykro mi, korcz, że nie zostałeś zrozumiany.
Nie chodzi o to, czy dyrektor miał prawo, bo niewątpliwie je miał, ale o to, czy postąpił słusznie. Na to pytanie nikt Ci tutaj raczej nie odpowie. Myślę, że Twój dyrektor wkrótce sam się przekona, czy nie powinien był po rozmowie z Tobą zweryfikować swojej decyzji. Zależy to zapewne od Twoich dalszych kroków. Wówczas i Ty się przekonasz, czy Twoja "walka" ma sens, czy jest to tylko kopanie się z koniem.
Moim zdaniem warto szukać kompromisu. Zakładam, że Twój dyrektor nie uważa się za jedynego i nieomylnego, który nigdy nie zmienia decyzji, bo to oznacza dla niego utratę autorytetu. Powodzenia!
AnJa13-05-2009 21:38:21   [#65]

jakoś nie wiem jak tu szukac kompromisu- bo wydaje się(po tym co juz wiadomo, przy czym nie wiadomo ile wiadomo) że dosyć podobni kwalifikacyjnie i statusowo sa Ci nauczyciele, między których biedę trza wosowo-historyczną dzielić

ktoś więc decyzję podjął- akurat od tego jest dyrektor

a jedynym racjonalnym uzasadnieniem dla zmiany tej decyzji byłoby to, ze korcz poszed do wójta i postraszył KO

bo wskazanie tej drugiej osoby tez przeciez będzie arbitralne i ona też może zapytac, dlaczego ona i iść do wójta

Jacek13-05-2009 21:44:29   [#66]
o wojnie to jest taki wątek z Grunwaldem :-)
bosia13-05-2009 21:45:09   [#67]
ale juz padł;-)
madaszka13-05-2009 21:50:23   [#68]
Korcz wspominał o podzieleniu godzin świetlicowych pomiędzy dwoje nauczycieli. Moim zdaniem jest to jakaś propozycja do rozważenia. Dyrektor nie chciał rozmawiać, szkoda... Nie widzę dalszego ciągu sprawy kolorowo, bo korcz podchodzi do sprawy bardzo ambicjonalnie.
Marek Pleśniar13-05-2009 22:15:08   [#69]

szczerze?

tytuł "zakwestionowałem arkusz mojego dyrektora. wojna trwa ;-)" wystarczy mi do wypracowania postawy wobec zatrudnienia pracownika, który taki tytuł formułuje

 

odejdę nieco od pojedynczego tego przypadku. Generalnie jest tak:

pewien guru zarządzania - Jack Welch napisał, że pracownik zakłócający kierunek rozwoju firmy, przeszkadzający szefowi powinien odejść - nawet gdy jest merytorycznie przygotowany do swej pracy

budowanie, cele zespołu są wazniejsze niż emocje czy chęć toczenia wojenek przez jednego uczestnika zespołu

---

jest tu tez kwestia zdolności uczestników "dramatu" do pracy zespołowej oraz "programu ukrytego" tego pracownika

np gdy w duchu chciałby mieć większy wpływ na kształt działań firmy - np taki jak jej dyrektor

 

beera13-05-2009 22:25:39   [#70]

jesli taki sam ma kaliber ta wojna, jaki ma kaliber "kwestionowanie arkusza", to spokojnie mogą spać potencjalne ofiary;)

madaszka13-05-2009 22:31:56   [#71]
:)))) Jasne, nie dramatyzujmy.
arturek13-05-2009 22:32:51   [#72]

korcz

a po trzecie to szkoła nie jest po to aby nauczyciel nawet ze wspaniałymi kwalifikacjami miał pracę, ale po to aby w niej uczyć dzieci!

pomyśl nad tym.

Adaa13-05-2009 22:34:34   [#73]

Marek wspomniał o Welchu, ja natomiast lubię Wojtka Hamana

Bo on mówi wprost :

- nie podjales decyzji pochopnie i żaden argument ze strony podwładnego nie powinien jej zmienić

- nie masz szans przekonac pracownika , ze decyzja była sluszna , broni on swego obrazu i nie licz, ze przyzna ci rację

- człowiek zwalniany bedzie sie bronił wbrew oczywistym faktom

- czlowiek zwalniany bedzie wywierał na ciebie presje i wpedzał cie w poczucie winy

dlatego:

Najwazniejszym twoim zadaniem jest nie dac sie wciagnąć w dyskusje o slusznosci decyzji.Jest tylko jeden powód ,dla którego warto meczyc się i dalej rozmawiac ze zwalnianym pracownikiem. Tym powodem jest to, że mozesz chronić swoje wazne interesy.

Marek Pleśniar13-05-2009 22:34:47   [#74]

czemu nie dramatyzować? Dramat jak jasny gwint potrafił się - i to w 2 odsłonach - pojawić w kilkunastostonicowej książczynie od setek lat nieżyjącego człeka.

A co dopiero w szkole;-)

(ten podwójny dramat to z powodu lektury syna mego, dla którego lektura pewnego dramatu to też dramat)

madaszka13-05-2009 22:42:18   [#75]
Adaa, najpierw trzeba umieć tak decyzje podejmować, a z tym bywa różnie i wychodzi, że dyrektor ma zawsze rację, nawet gdy jej nie ma. Wtedy mu zaraz KN zaczyna przeszkadzać...
Magik13-05-2009 22:51:25   [#76]

arturek

ale żeby uczyć dzieci,,,żeby dobrze uczyć dzieci nauczyciel ze wspaniałymi kwalifikacjami musi mieć pracę - w szkole - ma się rozumieć

Marek Pleśniar13-05-2009 22:58:54   [#77]

oczywiście

nauczyciele ze wspaniałymi kwalifikacjami, zdolni pracować w zespole innych nauczycieli ze wspaniałymi kwalifikacjami powinni mieć pracę w szkole

madaszka13-05-2009 22:59:58   [#79]
Chyba nie rozumiem, co miał na myśli arturek. To kto niby ma uczyć te dzieci???
Marek Pleśniar13-05-2009 23:01:56   [#80]

nauczyciel o kwalifikacjach formalnych

KN nie zawiera zapisu o tym, ze uczyć mają wspaniali nauczyciele

Magik13-05-2009 23:03:16   [#81]

...zdolni pracować w zespole innych nauczycieli...

słuszna uwaga, to bardzo ważne

Marek Pleśniar13-05-2009 23:04:26   [#82]

bardzo ważne

i to chyba w naszej szkole szwankuje najbardziej - spójność i konsekwencja działań wobec dziecka

arturek13-05-2009 23:27:28   [#83]

może różnica jest (bardzo) subtelna

ale nauczyciel jest po to aby dziecko uczył (np. w szkole),

a nie szkoła po to by nauczyciel miał w niej pracę (i uczył dzieci)

(a wydawało mi się, że korcz uważa że jest odwrotnie) stąd ma uwaga

różnica jak "powiew motyla"

niektórzy nie potrafią tego odczuć, są tacy techniczni.

madaszka13-05-2009 23:33:51   [#84]
Arturku, w szkole jest miejsce i dla ucznia i dla nauczyciela - mistrza. I żaden z nich nie powinien być spychany na margines.
beera13-05-2009 23:35:48   [#85]
rany julek
Magik13-05-2009 23:38:02   [#86]
Arturek ja jakimś dziwnym trafem słyszałam już to zdanie od mojego dyrka, coś mi się zdaje żeś z OP albo z KO
AnJa13-05-2009 23:38:35   [#87]

miszczu to sie do mnie czasami zwracali tacy rózni jak im brakowało do chlebka codziennego

ciekawe, ze robili to jak byłem studentem- i sądziłem, że widac, ze ja sam chetnie bym jakiegośc gościa zaczepił zaczynając- miszczu...

teraz nikt mnie słowem miszczu nie zaczepia- czyżby dopiero teraz było widac, że ja  sam powinienem jakiegoś gościa zaczepić zaczynając : miszczu...????

madaszka13-05-2009 23:40:24   [#88]
Nie, teraz musisz mówić: szanowny kliencie:)
Piotr Zieliński13-05-2009 23:41:11   [#89]

80 opinii w 5 godzin. Dużo emocji, wiele świetnych wypowiedzi, mimo że o sytuacji wiemy niewiele i tylko z jednej strony. Dzieki wszystkim, świetna lektura.

W mojej opinii dyrektor miał prawo podjąć taką decyzję i nie ma żadnej możliwości by OP czy KO mogły ja zmienić.  Nie widzę sensu, ani podstaw prawnych do takiej wojny.

Miałem w tym roku podobny dylemat, 5 "wolnych" nauczycielek nz i 3 oddziały klasy I w przyszłym roku. Zaprosiłem panie przed podjęciem decyzji na wspólną rozmowę. Przekonałem jedną z nich do przejścia na przyrodę (ma kwalifikacje), z pozostałej czwórki jedna wylosowała zerówkę.  Oczywiście jakiś żal pozostał "dlaczego jestem karana za dodatkowe kwalifikację ?", "bardzo wielu rodziców, w tym nauczyciele, chcieli bym ja była wychowawczynią klasy I". Jednak ten sposób działania spowodował, że nie ma buntu.

Wracając do sytuacji wyjściowej, nie podzieliłbym świetlicy na pół. Tam również są dzieci i praca na zasadzie wpadł - wypadł nie ma sensu.

madaszka13-05-2009 23:43:22   [#90]
To mamy 81 opinii w 5 godzin:)
Ania Sz13-05-2009 23:46:15   [#91]

Chyba 91 :-)

Ludzie, dajcie sobie na looz :-)

hanabi14-05-2009 06:20:27   [#92]

a nie uważacie , że cały problem , opisywanym przez korcza to problem komunikacji ?

iotr Zeliński napisał "Zaprosiłem panie przed podjęciem decyzji na wspólną rozmowę. Przekonałem jedną z nich do przejścia na przyrodę (ma kwalifikacje), z pozostałej czwórki jedna wylosowała zerówkę.  Oczywiście jakiś żal pozostał "dlaczego jestem karana za dodatkowe kwalifikację ?", "bardzo wielu rodziców, w tym nauczyciele, chcieli bym ja była wychowawczynią klasy I". Jednak ten sposób działania spowodował, że nie ma buntu."

 

niestety u korcza i tych zaprosin, i tego przekonania i tego losowania nawet, zabrakło. Jest tylko bunt.

;)

arturek14-05-2009 07:31:41   [#93]

:))

Zdania piękne o uczniu i mistrzu, o wspołpracy w zespole, wzajemnym szacunku.

Pięknie. Tak być powinno!

Niestety, życie to weryfikuje. Czasami b. brutalnie.

Napewno w szkole jest miejsce dla wszystkich. Bo szkoła powina byś miejscem przyjaznym dla każdego.

 

Nie mniej jednak bardziej naturalną rzeczą jest kolejność.

1. Zapotrzebowanie (uczniowie do nauki).

2. Tworzenie narzędzia do zaspokojenia tej potrzeby (tworzenie szkoły i zatrudnianie w niej odpowiednich nauczycieli).

lub

1. Zapotrzebowanie srodowiskowe na dany typ wykształcenia.

2. Poszukiwanie nauczycieli odpowiednich do tej szkoły i tworzenie jej.

niż kolejność (choć też możliwa)

1. Grupa nauczycieli (z pewnymi kwalifikacjami).

2. Tworzenie szkoły (ich miejsca pracy), która może uczyć tego co nauczyciele nauczyć potrafią.

3. Poszukiwanie uczniów którzy chcieli by nauczani w tej szkole.

 

Tak wogóle każdy "zakład pracy" jest po to by "produkować, usługiwać, świadczyć ..."

i w tym celu "zatrudnia" pracowników! A nie po to by "dawać pracę". Tak było w PRL.

 

 

hanabi14-05-2009 07:45:10   [#95]

ale ten zakład pracy, jak każdy inny,  pracuje na swoją markę

jaką opinię wyda mu korcz i inni, których przypadki tu wymienialiśmy?

1.ilu dobrych nauczycieli mając wybór, pójdzie tam gdzie jest dyrektor, który szanuje pracownika, rozmawia z nim, wyjaśnia swoje decyzje, do których podjęcia miał prawo, a ilu wybierze tego, któremu  zabrakło taktu, klasy, empatii?

2. ilu uczniów i ich rodziców swoje wybory dokonywać będzie biorąc pod uwagę zasłyszane opinie o dyrektorze i tym co w szkole się dzieje?

 nauczyciele stanowią bardzo dużą grupę opiniotwórczą, o czym bardzo często zapominaja dyrektorzy


post został zmieniony: 14-05-2009 07:45:52
jatoja14-05-2009 07:59:21   [#96]
poczytałam i
mi się skojarzyło to
podejrzenie tożsamości ( moja wrażliwość na styl języka) wątków
tego i "odwołanie dyrektora przed upływem kadencji"
korcz - jesteś też kor?
to nic nie znaczy
ale chyba trochę znaczy
izael14-05-2009 08:40:25   [#97]
Hmmmm... jatoja:-) A to znaczy, że co to znaczy?
hania14-05-2009 08:45:19   [#98]
nie pojmuję tego "karania" : świetlica, zerówka......tam też można pokazać, co się potrafi.....
wiem, o godziny pewnie chodzi - wszyscy pracujemy "do 40 godz/tydz" !
a może o to że stanąć pod tablicą i wykładać jest łatwiej?


swego czasu podjęłam decyzję o przejściu (przeniesieniu mnie) do gimnazjum wiejskiego
zadano mi pytanie: a te dzieci u nas ( w mieście) co pani uczy, chce pani zostawić i iść na tą wieś?
odrzekłam - może tamte dzieci mnie potrzebują....

może kogoś potrzebują dzieci na świetlicy? w zerówce? no... musi on chcieć tym dzieciom coś dać.......
hanabi14-05-2009 09:17:12   [#99]

ja rozumiem ta arguementy, ale przyznacie, że wśród nauczycieli, którzy mają kwalifikacje do świetlicy, są przecież i tacy,( ja uważam, że nawet w większości) którzy ani na moment nie powinni w niej się znaleźć:) chyba lepiej jak nauczyciel od razu powie o tym dyrektorowi, że nie chce, nie lubi tej pracy, nie będzie  w stanie tego zrobić 

 

mam obawy, że teraz świetlice staną się przechowalniami;(

korcz14-05-2009 14:36:00   [#100]
sporo napisano. uczyłem w tym czasie.

trudno się odnieść pojedynczo, ale z pewnością wyciągam z opinii na forum kilka perspektyw. wojować nie zamierzam. ani mnie ta wojna nie podgrzewa, ani jej zapewne nie można wygrać, jeśli nie będzie woli dyrektora do rozmowy. kompetencji dyrektora także nie zamierzałem "tykać" ma prawo, zarządza, podejmuje setki decyzji. jedne są dobre inne nie - do mnie ocena nie należy. najtrudniej występować w sprawie własnej. emocje są wtedy gwarantowane.

dobrze napisał Marek Pleśniar. racje ma Adaa, ale tylko wtedy ta teoria jest słuszna, jeżeli decyzja ma charakter wyłącznie merytoryczny. wtedy masz argumenty. od nich sie zaczyna decyzyjny proces. ja mam odczucie, że najpierw była decyzja, a nastepnie argumentowanie. najpierw o sprawiedliwości, później o kwalifikacjach.

dyrektor sporządził notatkę z rozmowy w gabinecie i chce ja odczytać na RP. powiedział do protokołu, że wosu nie dostanę, bo jest specjalista po studiach podyplomowych, a moje uznanie kwalifikacji mozna brac pod uwage, gdy takiego specjalisty nie ma. to fałszywy argument. pierwszy także był fałszywy.

w sprawie chodzi o to, czy przypadkiem nie mam racji, że każdy kolejny także będzie fałszywy, bo jedynie ma uzasadniać złośliwość dyrektora.

niektórzy zauważyli, że to pieniactwo, inni, że podobne działania z mojej strony może mieć jeszcze inne podłoże. sprawa jest bardziej złożona zapewne, natomiast uważam, że nic nie jest w stanie osłabić słabego dyrektora. żaden pieniacz, antagonista. ktoś "nie z paczki dyrektora" słaby dyrektor osłabia się sam. dobry, jak Piotr Zieliński, rozmawia z ludźmi.
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]