Forum OSKKO - wątek

TEMAT: 5 latek wczesna diagnoza
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
mariwu22-12-2008 17:26:46   [#101]

kto prowadził to szkolenie?

z ciekawości pytam, albo napisz chociaż przez kogo firmowane to szkolenie?

Zaproszenie przysłał Mazowiecki Kurator Oświaty. To była jedna z konferencji prowadzonych na terenie całej Polski: "Powiatowa konferencja szkoleniowa Edukacja skuteczna, przyjazna i nowoczesna - od przedzkola do matury." Tu cyt. : Celem jest zapoznanie dyrektorów i samorządowców z głównymi założeniami zmian w edukacji. A w programie m.in. Prezentacja dotycząca planowanych zmian w systemie edukacji w latach 2009-2015.

Prowadzącą przedstawiono jako osobę będącą bezpośrednim uczestnikiem prac nad projektem reformy (nazwisko zostawmy w spokoju :-). Na sali cały dzielnicowy Wydział Oświaty, członek Komisji Edukacji i Rodziny m. st. Warszawy, wizytatorzy z kuratorium ( w tym moja "osobista" pani wizytator), przedstawiciel PPP i dyrektorzy placówek publicznych i niepublicznych od przedszkoli do liceów. Czy ta konferencja była... dość dobra? :-)

Dla mnie wiadomości najbardziej wiargodne są w przepisach prawa i w projektach tych przepisów -tam powinno być źródło wiedzy dla dyrektorów i samorządów

Święta prawda. Strona ministerstwa to jedna z moich "dobranockowych" lektur (nie napiszę, że ulubiona, bo to nie byłaby prawda :-) I zawsze mnie zaskakuje, jak bardzo nauczyciele nie znają nawet Ustawy o systemie oświaty czy KN.

Tyle tylko, że w obecnej sytuacji trudno jest powiedzieć, że sprawy nie ma, bo przepisów nie ma. W związku ze "sprawą" rodzice już za moment muszą podejmować istotne decyzje, a od nas oczekuje się "przygotowania organizacyjnego". I do nich, i do nas dochodzą sprzeczne informacje. Przecież to już na wejściu buduje stosunek do reformy.

A gdyby tak OSKKO podpowiedziało MEN, jaka to istotna sprawa (powiedzmy dla rodziców :-) i namówiło MEN do stworzenia zakładki: "Reforma - bieżące informacje" i tam CODZIENNIE aktualizowanoby wiadomości?

Przecież wystandaryzowaną diagnozę 5-latków zarządzono w związku z PLANOWANĄ dopiero reformą. A juz jest problem: diagnozujemy cały rocznik czy pół? Na szkoleniach kuratoryjnych mówią dziewczynom, że pół. Na tej nieszczęsnej konferencji, którą wspominam, mówiono, że cały, bo MEN odszedł przecież od pomysłu wcielenia :-) 6-latków do I klasy w dwóch rzutach (w pierwszym roku te urodzone w pierwszym półroczu, w następnym roku te urodzone w drugim półroczu). Wiem, wiem. Nie ma pp...

Asiu. Naprawdę stoimy po tej samej stronie :-)

 

 

 

beera22-12-2008 17:39:57   [#102]

koncepcje się strasznie szybko zmianiają - ja to nawet rozumiem, bo one się dostosowuja do sytuacji, ale jest taki moment, w którym koncepcja musi nabrać pewnej stabilności - dla mnie to moment pojawienia się przepisów prawa

konferencje i przekazywane wieści nigdy nie nadążają za zmieniającymi się pomysłami - jesli byłyby projekty przepisów, byłoby łatwiej.

Na moją wiedzę - o diagnozie jest mowa w podstawie programowej - ta pewnie wejdzie.
Diagnoza nie jest obligatoryjna w 2009 (tak mówi projekt?)
Ustawa w komisji - tak przekazała Grażka.

Co z tego wszystkiego stanie się rzeczywistością od września 2009 - sama jestem ciekawa.

i rzeczywiście jak na to, że zmiany planowane sa od września 2009, zgłaszanie sześciolatków ma się własciwie już zacząć, a projekty organizacyjne mamy robić za 3 miesiące, a co więcej nie wiemy, co z diagnozą, która miała byc od stycznia (w styczniu), itp, to dobrze nie jest (dodałam to)

===

(trochę nie zrozumiełam tego, co piszesz o stronach, bo ja akurat nie poczywam się tu do żadnej ;)


post został zmieniony: 22-12-2008 17:43:33
mariwu22-12-2008 17:43:26   [#103]

(trochę nie zrozumiełam tego, co piszesz o stronach, bo ja akurat nie poczywam się tu do żadnej ;)

To był akt świątecznej serdeczności: "nauczyciele wszystkich szczebli łaczcie się" :)

beera22-12-2008 17:47:20   [#104]

ech

przez tę świąteczną serdeczność, to człowiek nie może wywołać żadnej fajnej, spektakularnej awanturki, którą by wszyscy niezalogowani i zalogowani czytali z wypiekami.

;)))

 

grażka22-12-2008 19:41:45   [#105]

Historyczny przegląd prasy:

http://miasta.gazeta.pl/olsztyn/1,35193,6058548,Szansa_pieciolatkow_na_przedszkole.html

Zbigniew Włodkowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej, przyjechał do Olsztyna na spotkanie z nauczycielami, dyrektorami placówek oświatowych i przedstawicielami samorządów, aby rozwiać wątpliwości dotyczące planowanych zmian, głównie obniżenia wieku szkolnego.  [...]

Zgodnie z założeniami ministerstwa, wszystkie pięciolatki będą poddawane diagnozie, dzięki której nauczyciele będą mogli stwierdzić, jak maluchy się rozwijają. Jeżeli okaże się, że dziecko ma trudności z przyswajaniem wiedzy, będzie uczęszczać na zajęcia wyrównawcze organizowane przez gminę.

http://wyborcza.pl/1,75515,5473702,Hall__Szkola_ma_wielkie_oczy.html?as=2&ias=3&startsz=x

ostatnia aktualizacja 2008-07-20

Jedyne, co będą mogli zrobić na pewno, to w pierwszych dwóch latach odmówić posłania dziecka do szkoły wcześniej. Tylko kto im pomoże podjąć decyzję? Zapowiedziała pani specjalną diagnozę...

- Przez diagnozę rozumiemy obserwowanie dziecka w przedszkolu przez kilka miesięcy pod kątem, jak mu pomóc, żeby było dobrze przygotowane do szkoły. Jesienią zaczniemy specjalne szkolenia dla nauczycieli przedszkoli, tak by doradzali rodzicom, czy na przykład warto coś jeszcze z dzieckiem poćwiczyć.

Komu to pomoże, skoro większość pięciolatków nie chodzi do przedszkoli? Rodzice liczyli, że to będą spotkania z psychologami i pedagogami.

- Jest projekt podstawy programowej wychowania przedszkolnego, który napisaliśmy w praktyczny sposób. I ten dokument odpowiada na pytania, co dziecko przed pójściem do szkoły powinno umieć. Czytając te wskazania, rodzice mogą dowiedzieć się, czego od dziecka szkoła będzie wymagać.

http://www.rp.pl/artykul/191421.html

ostatnia aktualizacja 16-09-2008

Nauczycielki z przedszkoli dostaną od Ministerstwa Edukacji ważne zadanie: będą miały obserwować pięciolatki i wystawić im cenzurkę, czy mogą iść jako sześciolatki w 2009 r. do pierwszej klasy, czy nie. Z resortu dostaną specjalne wytyczne, na co zwracać uwagę.

– Diagnozę postawią nauczyciele przedszkola – potwierdza wiceminister edukacji prof. Zbigniew Marciniak. – Zostaną specjalnie przeszkoleni. Pierwszą grupę zaczniemy szkolić jesienią.

Ogólnopolską diagnozę dojrzałości do nauki szkolnej pięciolatków obiecała minister edukacji Katarzyna Hall. W 2009 roku do szkół mają bowiem iść sześciolatki. Przez trzy pierwsze lata reformy rodzice mogą zdecydować, czy posłać dziecko do szkoły, czy rok zaczekać. Diagnoza ma im pomóc podjąć decyzję.

 

http://www.rp.pl/artykul/110408.html

– Chcemy rozwiać niepokoje, że podstawówki nie będą przygotowane na przyjęcie dzieci. Staniemy z otwartą przyłbicą i powiemy, że początek edukacji będzie przypominał przedszkolną, że dzieci będą miały opiekę i że chcemy, by zanim trafią do szkół, jednak chodziły do przedszkoli. Zadbamy też o dobrą diagnozę dojrzałości szkolnej – zapowiada prof. Zbigniew Marciniak, wiceminister edukacji.



post został zmieniony: 22-12-2008 19:45:55
malutka02-01-2009 19:13:58   [#106]
Ja tez byłam na takim szkoleniu (przymusowo).Pani,która prowadziła właściwie niewiele wniosła na tema gotowości pięciolatków do szkoły.Szkolenie trwało 3 dni, a tak naprawdę wystarczyłoby 2 godziny na przekazanie przez prowadząca wiadomości.Właściwie to wielu rzeczy ona sama nie wiedziała,to skąd ja mam wiedzieć???Paranoja
grażka03-01-2009 09:05:19   [#107]

w wątku o 6 latkach Marek wkleił dwa teksty:

http://wyborcza.pl/1,75478,6117068,Pieciolatki_do_przebadania.html

http://wyborcza.pl/1,75248,6117279,Szesciolatki_do_poboru.html

grażka03-01-2009 09:12:28   [#108]

http://wyborcza.pl/1,75478,6117071,Chcemy_pomoc_rodzicom.html

- Liczyliśmy, że do rozpoczęcia obserwacji zostanie uchwalona ustawa obniżająca wiek obowiązku szkolnego. Tak się nie stało. Nie ma podstaw prawnych, by diagnozować dzieci poza przedszkolami.

Macia03-01-2009 16:17:05   [#109]
strasznie duzo zamieszania zrobiło się z tą diagnozą pięciolatków. Ja też uczestniczyłam w szkoleniu a potem 1 z nauczycielek. Informacje przekazane przez nią wprowadziły jeszcze więcej zamieszania. Jednak same media rozdmuchały sprawe coraz to dostarczając jakichś sensacji. Zrobiłam jednak zebranie z rodzicami 5 latków ur. w I kwartale. Przedstawiłam im aktualny stan prawny i projektowane zmiany. Zapoznałam z projektem dotyczącym diagnozy ich dzieci, arkuszami diagnostycznymi i poprosiłam o decyzję czy wyrażaja zgode na jej przeprowadzenie. Podobno ich zgoda ma być na piśmie. Wszyscy wyrazili zgode gdyż jest to dokumentacja poczynionych obserwacji, które przeciez prowadzimy w przedszkolu. Informacje sa przekazywane tylko rodzicom a prowadzenie diagnozy nie przesądza o tym czy dziecko pójdzie do szkoły czy nie.
Marek Pleśniar03-01-2009 18:02:28   [#110]

"same media rozdmuchały sprawe coraz to dostarczając jakichś sensacji"

zgadza się

media cierpią na niedostatek wieści z oświaty i kreują troszkę te "sensacje"

a wystarczyłoby poczekac

asan03-01-2009 19:59:05   [#111]

W ministerialnym gmachu przy alei Szucha w Warszawie przygotowywana jest nowa reforma nazywana "obniżeniem wieku obowiązku szkolnego"

 Wielu rodziców przyszłych sześciolatków wysyła do MEN protesty. Skutki reformy mogą być jednak daleko poważniejsze niż smutna konieczność przebywania malucha w nieprzyjaznych mu szkolnych murach.

Postulat obniżenia wieku rozpoczynania nauki szkolnej formułowany był kilkakrotnie przez kolejnych ministrów edukacji. Potrzebę zamiany szkolnej i przedszkolnej "zerówki" w klasę I uzasadniano wówczas głównie koniecznością wygospodarowania dodatkowego czwartego roku nauczania dla zbyt nabrzmiałego programowo liceum. Zmiany, jakie zapowiada obecnie Ministerstwo, przesuwają egzamin maturalny z 19. na 18. rok życia, a więc niweczą ten zamiar.

Zastanówmy się nad sensem tych zmian.

 To oczywiste, że treści programowych likwidowanej klasy maturalnej w żaden sposób nie zastąpi rok kształcenia elementarnego (realizowanego i dziś pod nazwą obowiązkowego wychowania przedszkolnego). Reforma nie wprowadzi też w najbliższych latach pięciolatków w obowiązkową edukację przedszkolną, bo dostępność przedszkoli w Polsce jest najniższa wśród krajów UE. Taki zabieg wymagałby wcześniejszego sześciokrotnego (!) zagęszczenia na wsiach sieci placówek przedszkolnych.

Jak widać – pod stosowanym obecnie hasłem "obniżenie wieku szkolnego" – w rzeczywistości kryje się skrócenie okresu nauczania. Trudno zrozumieć sens tych zmian. Młodzi Polacy będą o rok wcześniej wchodzili na europejski rynek pracy, ale będą gorzej przygotowani do konkurowania na tym rynku.

O zmianach programowych

Obniżenie wieku kształcenia pociąga za sobą konieczność przebudowy programów nauczania na wszystkich etapach szkolnej edukacji "tak, aby treść i sposób kształcenia były przystosowane do możliwości ucznia związanych z etapem jego rozwoju" (z komunikatu MEN). Rozumiane w ten sposób zmiany programowe oznaczają w praktyce ograniczanie treści idące w parze z ich infantylizacją.

Przeżywamy w Europie kryzys pedagogiki jako nauki, a w kryzysie żyją i rozprzestrzeniają się różnorodne mity. Jednym z nich jest twierdzenie, że w dobie pełnego dostępu młodego człowieka do internetowej informacji mało istotne są treści nauczania i obojętny jest materiał tematyczny, na którym uczymy dziecko czytać, liczyć, tworzyć, a szkoła ma się skupić na kształceniu kompetencji kluczowych – czytaniu ze zrozumieniem, rozumowaniu, współdziałaniu w grupie, itp. Nie ujmując nic cennym kompetencjom kluczowym, należy mieć nadzieję, że mit o nieważności treści nie zapanuje w polskiej polityce edukacyjnej. Poczynił on wystarczająco duże spustoszenie w programach kształcenia krajów Zachodu.

Trudniej na starcie

W roku 2007 Akademia Świętokrzyska realizowała w ramach projektu unijnego ogólnopolskie badania "Dziecko sześcioletnie u progu nauki szkolnej". Objęły one sześciolatków z "zerówek" szkolnych i z przedszkoli. Raport z badań odsłania zdecydowaną przewagę sześciolatków z przedszkoli nad sześciolatkami ze szkół. Dzieci są aktywniejsze, cechuje je wyższy poziom rozwoju umysłowego, uzyskują lepsze wyniki w przygotowaniu do czytania, pisania, liczenia oraz w rozumowaniu. Intensywniej rozwinęły zdolności poznawcze, analizę i syntezę słuchową i wzrokową. Mają też wyższe poczucie kontroli wewnętrznej, potrafią lepiej dbać o porządek, sprawniej posługują się przyborami szkolnymi i lepiej o nie dbają. Nawiązują łatwiej kontakt z innymi, są bardziej opiekuńcze, potrafią lepiej oceniać zachowanie rówieśników. Nie są uległe ani zbyt ciche, poprawnie wykonują polecenia, częściej wykonują zadania bez pomocy, wykazują większą wytrwałość i większe zainteresowanie, lepiej koncentrują uwagę, są bardziej pewne swojej decyzji. Przewaga dzieci ze szkolnych "zerówek" uwidoczniła się tylko w jednej dziedzinie – wykazują one wyższy poziom umiejętności ruchowych w zakresie rzutów i chwytów.

W badaniach o łącznym koszcie 8,5 mln zł partycypowało Ministerstwo Edukacji Narodowej. Wyniki dały ministrowi mocną podstawę do starań o rozwój edukacji przedszkolnej sześciolatków kosztem szkolnych "zerówek". Decyzje MEN przeczą wnioskom z badań. Przeniesienie dzieci z przedszkoli do szkół pogorszy, a nie poprawi szkolny start sześciolatka.

Gorzej na finiszu

Wyniki międzynarodowych badań porównawczych PISA, przyjmowane za wskaźnik jakości edukacji, są powszechnie znane. Młodzi Polacy plasują się na mocnej średniej pozycji. Warto jednak zauważyć, że testom poddawana jest młodzież w wieku 15 lat, a dla jakości edukacji najważniejsze jest to, co rozgrywa się na jej finiszu. W większości krajów rozwiniętych nauczanie szkolne prowadzone jest do 18.-19. roku życia, jednak obowiązek szkolny kończy się już w wieku 16-17 lat. Spory procent uczniów "wypada" wówczas z systemu szkolnego. Polska ma przedłużony do 18 lat obowiązek kształcenia, co wyróżnia ją jako kraj, w którym aż 91,7 procent uczniów kończy szkoły ponadgimnazjalne (unijny cel to 85 procent, zaś średnia dla Europy wynosi niecałe 78 procent). Jeśli informację tę zestawimy z faktem kończenia liceum przez polskich uczniów w 19. roku życia, to zrozumiemy, skąd bierze się uznanie krajów zachodnich dla wykształcenia Polaków. Rezygnacja z tego atutu będzie największą, najpoważniejszą, niepowetowaną stratą dla polskiej oświaty.

Tropem "standardów europejskich"

Pomysł reformy uzasadniony został przez minister Katarzynę Hall "potrzebą dostosowania polskiego systemu szkolnictwa do standardów europejskich". Problem w tym, że... nie ma takich standardów.

Statystycznie ujmując, większość krajów Europy rzeczywiście prowadzi kształcenie ogólne młodzieży w przedziale wiekowym 6-18 lat. Jednak nie jest to normą. W Danii, Szwecji, na Litwie, w Estonii czy w Finlandii przedział ten jest taki jak w Polsce – 7-19 lat. I to właśnie z Finlandii próbuje się dziś czerpać wzorce, bo według badań PISA szkoła fińska przoduje w osiągnięciach edukacyjnych. Krajami, które z kolei najsilniej obniżyły wiek obowiązku szkolnego, są: Anglia (5-18 lat) i Irlandia Płn. (początek – 4 lata). Uproszczeniem byłoby twierdzenie, że stanowi to przyczynę obserwowanej obecnie recesji brytyjskiego szkolnictwa publicznego, niemniej podążanie przez Polskę anglosaskim śladem jest mocno ryzykowne.

Dlaczego Polska miałaby zrezygnować z przynoszącego dziś dobre efekty przedziału nauczania 7-19 lat, poprzedzonego obowiązkowym wychowaniem przedszkolnym sześciolatków?

Przewidywane straty

Zapowiedziana reforma skróci cykl kształcenia ogólnego w Polsce. Mocno ograniczy treści nauczania. Pogorszy warunki startu szkolnego sześciolatka. Zmniejszy przewagę Polaków na europejskim rynku zatrudnienia. I w dodatku wygeneruje dodatkowe koszty.

Na wydatki związane z reformą złożą się: koszty utrzymywania w szkołach do 2020 r. dodatkowego rocznika uczniów (oddziały połączą sześcio- i siedmiolatków), koszty przebywania większej liczby dzieci w świetlicach szkolnych, koszty przygotowania szkół podstawowych na przyjęcie dzieci młodszych, oraz koszty przekwalifikowania nauczycieli. Wymienione kategorie wydatków nie przyczynią się do poprawy jakości nauczania, ani nie podniosą jego standardu.

Nawet w największym przypływie dobrej woli trudno jest zrozumieć sens reformy, która przynosi straty uczniowi i państwu.

Obecne wyzwania

Jest co naprawiać w polskiej oświacie, chociażby rzadka sieć przedszkoli. Ministerstwo podjęło już w tym zakresie działania naprawcze w postaci propozycji przedszkoli alternatywnych. Dobry pomysł, ale trzeba go pilotować, wzmacniać, modyfikować, uzupełniać pomysłami innymi. Odczuwalna poprawa dostępności przedszkoli w Polsce byłaby dużym sukcesem ministra.

Jest w oświacie i inny poważny problem, który wymaga szybkich, radykalnych działań. To upadek szkolnictwa zawodowego. Rynek pracy woła o wykwalifikowanych robotników, a szkoły kształcące w zawodach są, jedna po drugiej, zamykane. Wiele do życzenia pozostawia też poziom zawodowego kształcenia. To poważne wyzwanie dla resortu.

Jeśli chcemy podnosić jakość oświaty w Polsce, musimy mieć system wspierania najsłabszej grupy uczniów i system kształcenia uczniów wybitnie zdolnych. Potrzeba prowadzenia zajęć pozalekcyjnych w tych dwóch kierunkach została zawarta w Strategii Edukacji na lata 2007-2013. To doskonałe zadanie dla zaangażowania unijnych funduszy.

Wiele spraw w polskim szkolnictwie wymaga spokojnego naprawiania i doskonalenia, bez wywracania systemu. Rewolucje edukacyjne są czasem konieczne, ale same w sobie są rzeczą złą. O powodzeniu w nauczaniu decydują bowiem ciągłość i komplementarność programowa oraz organizacyjny spokój. Filozofia permanentnej zmiany, będąca kołem zamachowym współczesnej gospodarki, jest wrogiem edukacji.

Wciąż reformując, niczego nie doskonalimy. Narażamy się za to na eksperymenty szkodliwe.

Jolanta Dobrzyńska – b. wicedyrektor Departamentu Kształcenia i Wychowania MEN, członek zespołu ds. reformy szkolnictwa ponadgimnazjalnego : "Wychowawca" nr 5/2008, s. 6-7.

 

bzyczek03-01-2009 22:33:50   [#112]
"W roku 2007 Akademia Świętokrzyska realizowała w ramach projektu unijnego ogólnopolskie badania "Dziecko sześcioletnie u progu nauki szkolnej". Objęły one sześciolatków z "zerówek" szkolnych i z przedszkoli. Raport z badań odsłania zdecydowaną przewagę sześciolatków z przedszkoli nad sześciolatkami ze szkół."

Taka drobna uwaga-sześciolatki z przedszkoli zwykle już wcześniej uczęszczały do owych przedszkoli, zaś dla dzieci, które uczęszczały do oddziałów przedszkolnych w szkołach było to pierwsze zetknięcie z systemem oświaty.

Rzeczywiście, widać wyraźną różnicę- sama uczyłam dzieci sześcioletnie, które uczęszczały wcześniej do przedszkola oraz takie, które nie uczęszczały.

Zatem to NIE MIEJSCE realizowania obowiązku rocznego przygotowania przedszkolnego ma tu znaczenie, tylko fakt, że dzieci ze szkolnych "zerówek" zwykle NIE UCZĘSZCZAŁY wcześniej do przedszkola.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]