Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Po konferencji OSKKO' 2008. Awans zawodowy - konsultacja dla NIK
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
jatoja11-03-2008 09:08:28   [#101]

Asia, ideę to ja rozumiem. Ale!

Że powrócę na budowę...wiem, że często łatwiej i taniej zbudować obok lepszy, nowoczesny dom, niż remontować i dostosowywać do nowych potrzeb stare zabudowania.

Tak więc mam lukę: przestrzeń pomiędzy starym i nowym modelem zarządzania. Rozumiem, że postawiliście "namiot" na podyplomowych liderach. Mało.

 

jatoja11-03-2008 09:10:17   [#102]
Jacie, Marku.. z trudem, bo z trudem ;-), ale to już zrozumiałam.
Adaa11-03-2008 09:10:52   [#103]

tak po budowlanemu...

trzeba jaotoju miec miejsce na ten nowy i pomyslec ewentualnie co z tym starym zrobic by nie straszył:-)

AnJa11-03-2008 09:12:39   [#104]
liderach?

od kiedy to wykonanie dzieła w postaci teczki daje prawo do liderowania?

wg mnie oznacza ono jedynie uzyskanie sprawności układacza dokumentów - umiejętności niełatwej do opanowania, wiec i odpowiednio wynagradzanej w konsekwencji, bo to sprawnośc dożywotnia i jedynie jeżdzenie po pijaku moze ją, wraz z wygaśnieciem stosunku pracy, wyzerować

oczywiście generalizuję w sposób nieuprawniony
jatoja11-03-2008 09:12:45   [#105]
Fototapeta?
jatoja11-03-2008 09:23:17   [#106]

zazdrościłam wam...ale sprawność dyplomowanego układacza dokumentów juz mam

Małgoś11-03-2008 09:30:02   [#107]
obecna idea awansu zakłada, że w miarę coraz dłuższego "bycia" nauczycielem rosną jego kompetencje zawodowe, że wiedza i umiejętności staja się coraz większe i lepsze
a to nie jest prawdą...;-)

w szkołach, które prowadziłam i prowadzę awans na zasadach KN był/jest czymś marginalnym (kto bardzo chciał to robił, ale wielu nie miało na to czasu i ochoty, bo wynagrodzenie w tych szkołach nie korelowało ze stopniem awansu)

więc przede wszystkim miałam do czynienia z "gotowcami" - nauczycielami, którzy robili awanse w innych szkołach

wierzcie mi, wśród naszych liderów, czyli najlepszych n-li, którym powierzało się
szczególnie odpowiedzialne zadania (szkolenie innych, wprowadzanie do pracy, a nawet udział w procesie rekrutacyjnym kandydatów na n-li) nie było nikogo ...wyżej kontraktowego ;-) (a jeśli mianowany to taki, co u nas zdobył ten stopień)

ani wiedzą, ani umiejętnościami, ani (przede wszystkim predyspozycjami osobowościowymi) nauczyciele dyplomowani, mianowani nie dorównywali prawdziwym liderom

nie są to rzecz jasna statystycznie udowodnione prawidłowości, ale śmiem zauważyć, że moje obserwacje efektywności nauczycielskiej nie wykazują jej zależności od stopnia awansu, a najwięcej kłopotów dyscyplinarnych sprawiali mi nauczyciele o dość wysokich stopniach awansu, którzy mają, o dziwo, dość lekceważący stosunek do przepisów prawa - jakby te "wyżyny awansu" stawiały ich czasem ponad prawem....

w/g mnie efektywność zawodowa n-la powinna podlegać ciągłej weryfikacji - człowiek się zmienia, wypala zawodowo, popada w rutynę, przezywa wstrząsy i rozwija się bardziej lub mniej dynamicznie ...czasem wręcz się cofając ;-)

w normalnych (pozaświatowych, niektórych niepublicznych oświatowych) firmach pracownik (w tym tez dyrektor)jest traktowany jako 'organizm dynamicznie zmieniający się" - efektywność jego pracy non stop podlega ocenie, co przekłada się na wynagrodzenie (premie, nagrody, podwyżki, redukcje, cięcia itd.)

Dlaczego w oświacie miałoby być inaczej...?????

PS. W/g mnie efektywność zawodowa nauczyciela najsilniej zależy od jego ...OSOBOWOŚCI

Dlatego od lat czekam na rozwiązanie systemowe problemu diagnozy predyspozycji zawodowych do tego zawodu.

A tymczasem sama sobie na własnym podwórku mniejsza uwagę zwracam na wypasione cv, a bardziej na OSOBE kandydata na nauczyciela ;-)
AnJa11-03-2008 09:30:18   [#108]
e, tam

to, że być może to skończe da mi jedynie sprawnośc ukańczacza kursów doskonalacych

a czy będę liderem to się zobaczy
beera11-03-2008 09:39:13   [#109]

Anja na szczęscie ma rację - żadne studia nie zrobią z Ciebie lidera, tak jak żaden papier nie zrobi z Ciebie lepszego nauczyciela.

Albo znajdziesz to w sobie, albo nie

===

a wracjąc do tematu:
Awans  wewnątrzszkolny natomiast ma byc mechanizmem pozwalającym szkole lepiej funkcjonowac - dla dobra dzieciaków.

ten obecnie funkcjonujący tak wlasnie, dla funkcjonowania szkoły robi niewiele i dla ucznia takoż.

Coś z tych ustaleń NIKu powinno dla nas chyba wynikać.

 

 


post został zmieniony: 11-03-2008 09:39:32
aza11-03-2008 09:42:12   [#110]

tak - zgadzam się z Małgoś, pisałam już o tym na innym wątku...diagnoza predyspozycji do zawodu - to jest konieczne.

poza tym możliwośc zatrudniania nauczyciela na okres próbny. A potem - umowy terminowe. Koszmarem jest zatrudnianie juz po roku na czas nieograniczony.

Kontraktowy  - no to kontrakt, 2- 3 lata. Niech się wykaże w tym czasie, zrealizuje "umowę kontraktową" .

AnJa11-03-2008 09:45:57   [#111]
a mianowany to mianowany na nauczyciela histori w klasie A naboru 2008 np.?
aza11-03-2008 09:47:57   [#112]
no bez przesady, aż tak rewolucyjna to ja nie jestem.
jatoja11-03-2008 10:16:23   [#113]

Ja wiem, że mogę być irytująca ( tak mam od dawna i trudno, wola boska i skrzypce), ale jak czegoś nie rozumiem, ale mi zależy, żeby zrozumieć, to nie umiem odpuścić.

 

Jaki jest rzeczywisty poziom podmiotowości nauczyciela w nowej ( lepszej) koncepcji awansu? Załózmy bowiem, że ma predyspozycje, wolę i motywację...Jakie będą mechanizmy tworzenia przestrzeni wewnątrzszkolnej dla indywidualnego awansu ( czyli po prostu: jakie będą wymagania wobec dyrektora) ?

 

Pewnie nie chodzi mi o paradygmat, ale o kryteria.


post został zmieniony: 11-03-2008 10:19:50
emeryt11-03-2008 12:24:57   [#114]

Obecny system awansu po prostu trzeba zgładzić.

To mówię ja. (Nie Jatoja). Wieloletni i wielokrotny przewodniczacy komisji egzaminacyjnej.

Na mianowanego.

Po pierwsze - egzamin. Przed komisją w składzie określonym w przepisach jest bezcelowy i nic nie wnosi. Pracę nauczyciela i jego wartość widać w szkole - nie na egzaminie. Na egzaminie widać parę nikomu niepotrzebnych świstków papieru i nauczyciela. Który dwoi się i troi aby w 20 minut przekazać komisji to, co robił przez prawie 3 lata. To się nie udaje, ale wszyscy robią dobre miny. Plany rozwoju zawodowego są pełne ogólników i chciejstwa. Brak możliwości mierzalnej oceny skuteczności i benchmarków.

- OP - praktycznie czuwa nad przestrzeganiem procedur, ma przy tym multum czynności biurokracyjnych związanych z przygotowaniem egzaminu ( badanie dokumentów, załatwianie ekspertów, protokoły, zawiadomienia o terminach, zarządzenia, ustalenie odpłatności dla ekspertów i ich rozliczenie, zaświadczenie o zdaniu egzaminu, akt mianowania itp.). Czas, Czas i koszty. Utarło się, że pracownik OP sprawdza wiedzę zdającego ze znajomości przepisów prawa oświatowego (no bo ani w dydaktyce nie mocny, w metodyce takoż, w szkole nie uczy - wypisz wymaluj - figurant). Ludzie - najważniejsze jest, aby nauczyciel wiedział jak do tych przepisów dotrzeć a nie znać je na pamięć!!!! A jak mu będą potrzebne , to na pewno dotrze.

- dyr. szkoły - przeważnie koleżanka (kolega). Jedyna osoba w komisji widząca człowieka i jego osiągnięcia a nie papiery. No i w finale (głosowanie) okazuje się, że prawie zawsze daje maksymalną liczbę punktów. Nie za bardzo widzi się to ekspertom. Dla nich dyrektor jest stronniczy i be!

- eksperci - pomijam kłopot z ich pozyskaniem ( szczególnie językowców i katechetów). Oni widzą tylko papiery. Przeglądają pobieżnie lub wcale. Mają gotowe matryce ogólnikowych pytań do nauczyciela ( przeważnie 3), bez względu na specjalność zdającego. To widać i słychać - szczególnie jak się dokładnie przeczyta sprawozdanie z realizacji planu i posłucha pytań. Nie znają człowieka ani szkoły i środowiska w których nauczyciel się obraca.

- związki zawodowe ( ostatnio coraz mniej wniosków nauczyciela o związkowca) - typowy dawca punktów.

-KO - no to jest oczywiste- nadzór, nadzór i jeszcze raz nadzór. Najpierw opiniował corocznie przez 3 lata arkusz organizacyjny stwierdzając, że ten oto nauczyciel przed nim zdający posiada kwalifikacje odpowiednie, teraz znowu musi utwierdzić się w ty, że do egzaminu nauczyciel kwalifikacji nie stracił i ma je dalej. Bada procedury, czy OP czegoś nie zachachmęcił. A w szczególności kwalifikacje ekspertów i ich dobór. Czy aby zdającego nauczyciela angielskiego nie ocenia ekspert z j. polskiego ( jakby egzamin był w j. angielskim, to bym zrozumiał) czy nie daj Boże nauczyciela zatrudnionego w szkole podstawowej nie egzaminuje ekspert zatrudniony w gimnazjum ( to dla mnie jest następna paranoja)

Ale takież są warunki i procedury określone w przepisach.

Dlatego pora zgładzić ten system.

Awansować nauczyciela winien szef - dyrektor szkoły.

Małgoś11-03-2008 12:40:35   [#115]
tak od kuchni wygląda toto jeszcze gorzej niż myślałam ;-(

wyobrażam sobie jak np. do firmy handlowej (sprzedającej kosiarki)przyjeżdżają eksperci od handlowania z zupełnie innej firmy (od lakierów do paznokci i szaf pancernych) i na podstawie papierków sporządzonych przez zainteresowanego własna oceną handlowca (czyli starającego się o awans czyt. podwyżkę) diagnozują jego kompetencje zawodowe
a jego szefa traktują jako stronniczego, gdy ten wyraża swoje oceny...

bardziej straszno niż śmiesznie .... ;-)
AnJa11-03-2008 12:42:32   [#116]
jako kilkudziesięcio juz krotny uczestnik postepowań w pozycji: dyrektor potwierdzam powyższy opi i analizę(chyba jest i analiza) przypadku
rzewa11-03-2008 13:19:45   [#117]
a najsmutniejsze to to, że pisaliśmy to samo już w 2000 roku, po samej lekturze przepisów przed pojawieniem sie jakichkolwiek awansowiczów i komisji...

:-(
AsiaJ11-03-2008 13:32:51   [#118]

Ja to widzę tak ( choć to tylko powtórzenie, tego co się przewija w wątku ); cały obecny system awansu do kosza. Bo nie ma charakteru projakościowego, a jeśli ma  to bardzo krótkotrwały.

Młody nauczyciel - 3-4 lata na kontarkcie, potem egzamin np.państwowy lub inna formuła umocowania mianowania. Potem awans w oparciu o szkolny system przywóddztwa: dyrektor - zespół kierowniczy - liedrzy szkolni.

 

Rycho11-03-2008 13:44:14   [#119]
jatoja
 
wymaganie od dyrektora jest jedno: ma prowadzić szkołę tak, by podmiot jej działania, czyli uczeń otrzymał od niej (szkoły) możliwie (dla niego) najwięcej i najlepiej.
 
i (w założeniu) ten nowy system ma mu dać narzędzie do tego by to powyższe wymaganie spełnić.
 
Będzie sobie mógł tak zorganizować pracę szkoły by pomogło mu to wypełnić to zadanie, a nauczycielom zapłacić stosownie za wkład ich pracy i zaangażowanie. Szczególnie tym, których wybierze sobie do pomocy.
 
I nie bał bym sie tu kumoterstwa, bo przy takim załozeniu musiało by się to szybko skończyć źle dla dyrektora.
beera11-03-2008 13:48:16   [#120]

to akurat uważam, że smutne nie jest rzewa, raczej to swiadczy o rozumie:)

====

Myslę, że trzeba na sprawę popatrzeć tak:

Po pierwsze, to co jest - ustalanie statusu nauczyciela.
W jakiejś formie pewnie zostać to będzie musiało, bo jest podwyżką, na którą w wymiarze jednorazowym nikt pieniędzy nie ma i nie da.
Warto jednak i tu wprowadzic organizacyjno - prawne  zmiany - jak choćby zmienić strasznie długą drogę stazysty i kontraktowego do sensownych pieniędzy, bo tak jak teraz zarabiają, to hańba ( i nne - o których pewnie będziemy dyskutować)

po drugie -należy zbudowac system awansu poziomego w szkołach, czyli dać prawne i finansowe podstawy do zbudowania tego, to co nazywamy zarzadzaniem wewnątrzszkolnym i na tym fundamencie budować pracę zespołu

tzn - powiem szczerze- tak realnie oceniam szanse na realizację zmiany

 

beera11-03-2008 20:03:07   [#121]

hm

;))

rzewa11-03-2008 21:16:04   [#122]

co hm?

potwierdzić? potwierdzam, też tak to widzę - realnie...

bo tak jak byśmy chcieli żeby było to się na razie nie da..., ale to będzie (jeśli się uda) krok w dobrym kierunku

:-)

beera11-03-2008 21:17:05   [#123]

uf

bo myslalam, ze wątek zamknięty;)

Marek Pleśniar11-03-2008 23:53:56   [#124]

jako ruch działający na poważnie musimy widzieć realia polityczne bo inaczej niczego nie załatwimy

----------------

za parę dni uporządkuję nasze rozmowy i przedstawię zagadnienia tak jak wyglądaja w oczach NIK

na razie własnie wróciłem z Sejmu (4 nowelizacje UOSO) i mamy początek naboru na Zawodowców i Przedszkola - więc nie da się dziś:-)

 

jatoja12-03-2008 08:07:00   [#125]
Do Rycha:

Choć rozumiem, że przedstawiłeś to w łopatologicznym skrócie, mam dwie wątpliwości
1. tak określone zadania dyrektora realizują się w warunkach konkurencji rynkowej.
2. problem awansu zawodowego ( w optyce nauczyciela) uzależnia się od modyfikacji nadz..procesu wartościowania czy opiniowania pracy szkoły. ( Dlatego przy jednośladowym przekształcaniu mechanizmów awansu jednak bałabym się itd.. ;-) )
AnJa12-03-2008 08:09:38   [#126]
1. a jaka tu wątpliwość- bo zdaje się, ze taka wlaśnie gospodarkę mamy

2.a jakoś nie rozumiem
jatoja12-03-2008 08:19:38   [#127]
1....wszystkim się zdawało...a to echo grało...
Być może mechanizmy rynkowe funkcjonują w dużych miastach, w szkolnictwie niepublicznym ( ale ich to nie dotyczy), może w publicznym szkolnictwie ponadgimnazjalnym...

2. Rycho użył sformułowania: dyrektor ma prowadzić szkołę tak, by podmiot jej działania, czyli uczeń otrzymał od niej (szkoły) możliwie (dla niego) najwięcej i najlepiej. Dlatego pomyślałam, że chciałabym wiedzieć, jak ocenia się owo "możliwie" czy "najlepiej", gdyż z tej oceny wynika awans nauczyciela.
Marek Pleśniar12-03-2008 08:47:34   [#128]

jakość pracy każdego ocenia jego klient

 

jatoja12-03-2008 08:54:46   [#129]
chłit reklamowy...
Marek Pleśniar12-03-2008 08:59:46   [#130]
nie bardzo Cię zrozumiałem
jatoja12-03-2008 09:28:02   [#131]
Nawiązałam do skeczu Ani mru mru, jakoś skojarzyło mi się, gdy Ty o tym kliencie, panu naszym...

Nie sądzę, że w dzisiejszym pejzażu oświatowym uczeń i rodzic ( klient) stanowili istotne ogniwo oceny pracy szkoły. Oceny środowiskowej, uzualnel - tak, ale ta ocena póki co bez mocy wielkiej.
Rycho12-03-2008 13:56:13   [#132]
jatoja,
 
tak określone zadania dyrektora wcale wcale nie realizują się w gospodarce rynkowej, tylko wynikają moim zdaniem wprost z istniejących przepisów. Wystarczy choćby poczytać Art. 1 i 39 UoSO oraz Art. 7 KN.
 
Zawsze mi się wydawało, że szkoła właśnie jest po to. Niezależnie od tego, gdzie jest położona. A dyrektor jest od tego by działać tak by tak było.
I z oceny (w jakikolwiek sposób by jej nie dokonywać) tego dyrektorskiego działania wcale nie wynika awans nauczyciela.
 
Jego ewentualny awans ma wynikać z tego jak sam podchodzi do wykonywania swojej roli  w szkole oraz jak potrafi współpracować z dyrektorem w realizacji tej roli. Krótko mówiąc z jakości jego pracy oraz predyspozycji do kierowania powierzonymi mu procesami w szkole.
 
Nie sądzę, że w dzisiejszym pejzażu oświatowym uczeń i rodzic ( klient) stanowili istotne ogniwo oceny pracy szkoły.
 
Jeśli sie chce tworzyć szkołę dla oceny przez "władzę" to masz rację.
 
Ja uważam, ze jest to najważniejsze ogniwo oceny tego co robię. Niezaleznie od oceny jaką mi wystawiają inni.
Bardzo nie lubię określenia "klient szkoły", dlatego w zasadzie nigdy go nie używam. Ale zawsze wymieniam go z imienia. Bo on przercież istnieje co by o nim nie mówić i nie mysleć. Nawet, że jest to  chłit reklamowy...
Marek Pleśniar19-03-2008 07:20:06   [#133]

no to wyruszam na posiedzenie komisji NIK - wziąwszy nasze tu uwagi i OSKKOwskie stanowisko

:-)

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]