Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Po konferencji OSKKO' 2008. Awans zawodowy - konsultacja dla NIK
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
AsiaJ09-03-2008 23:00:54   [#51]

Problemu czyli uogólniania w stylu wszyscy nauczyciele, wszyscy dyrektorzy itd. Nie ma nic gorszego...

Ale tu padają propozycje zmiany systemu awansu, więc bez obaw :-) 

jatoja09-03-2008 23:04:09   [#52]
Asiaj...czy nie czytasz, co chcesz przeczytać?

Gdzie napisałam choć jeden wielki kwantyfikator? Boję się że wszystkie są Twoje :-)
beera09-03-2008 23:06:10   [#53]

wszystko stoi na głowie

mowimy o systemie wspierania młodego nauczyciela

a gdzie system wspierania młodego dyrektora?

naprawdę nie wiadomo, gdzie zaczynają się problemy, choc wiadomo, gdzie się kończą - na uczniu

Źrodła szkolnych problemów leżą chyba w wielu miejscach - może rzeczywiscie warto je zdiagnozowac wszystkie i spróbowac się zmagać ze wszystkimi?

Tak jak mówiliśmy już tu - jakość polskiej szkoły nie zmieni się od zmiany andzoru, czy awansu zawodowego - zmieni sie wówczas, gdy zmienią się ludzie- nauczyciele i dyrektorzy.

Nadzór i awans może ich wspomagać w tej zmianie, ale nie może to byc pomoc jedyna.

Kształcenie nauczycieli, dobór dyrektorów, celowe i sensowne wspolne doskonalenie się, świadoma samoocena.

Nie wiem - może slowa świadomośc i odpowiedzialność powinny tu byc kluczowe?

swiadomośc i odpowiedzialność wszystkich podmiotów zaangazowanych w życie szkoły?

Tylko na tę zmiane trzeba czekac pokolenie.

Ale OK - dzialajmy na rzecz tej zmiany, co to za 30 lat ją bedzie widać.

I pewnie w tym jest racja, zeby dzialać calosciowo.

Byc może to powinien byc element opinii OSKKO o awansie, nadzorze, czy jakims innym wyimku oswiatowej rzeczywistości.
Że czas na bardziej całościowe spojrzenie.

beera09-03-2008 23:07:02   [#54]

zdaje się, ze uogólniłam, że wszystko stoi na głowie

to taka ars forumica

;))

Anulka09-03-2008 23:08:37   [#55]
jatoja - w pełni się z tobą zgadzam
AsiaJ09-03-2008 23:11:56   [#56]

a ja  tylko częściowo;-)

Asia- trafnie uogólniłaś...

Anulka09-03-2008 23:20:08   [#57]
zgadzam się na oddanie w rece dyrektora, kiedy dyrektor na pewno będzie kompetentny, a nie być może po znajomości {zdarzają się takie rodzynki, że skóra mi cierpnie, wyjątki, ale zawsze]
nie jest dobrze, ale cała zmiana awansu kojarzy misie z przemianą Kas Chorych w NFZ, czyli ogólna katastrofą
jatoja09-03-2008 23:25:38   [#58]
Praca u podstaw , kurczę...też się przejechali...dekadencja ich załatwiła, kicz i kult pieniądza... tfu tfu...
Credo: wierzę w dowartościowany ( dopieszczony całościowo przez reformatorów oświaty na wszystkich poziomach władzy) ruch samokształceniowy liderów na profesjonalnym poziomie. I że będą oni POTRZEBNI i wykorzystani. Kształcenie elity.
Rycho09-03-2008 23:39:28   [#59]
co do potrzeby całościowych działań, to się zgadzam, że tak trzeba.
 
Ale nawet przy takim założeniu coś trzeba zrobić najpierw, a coś trochę później.
 
Sprawa awansu powinna być moim zdaniem jednym z priorytetów w tym działaniu.
 
Anulka, a może masz jakiś inny, lepszy pomysł na rozwiązannie tej sprawy? Jakiś taki mniej katastroficzny?
 
Bo tego naszego, OSKKOwskiego pomysłu, to niewątpliwie niektórzy obawiać się mogą. Gdyby się go udało zrealizować, to niektórym nauczycielom zburzyło by błogi spokój, jaki teraz mają po osiągnięciu najwyższego statusu.
jatoja10-03-2008 00:07:49   [#60]
Mój głos gospodarczy w sprawie awansu:

Cel długodystansowy: przeniesienie kompetencji decyzyjnych w sprawie awansu pionowego nauczyciela ( i to jest pojęcie kluczowe!) na dyrektora placówki.

Dyrektorzy ( obecni i potencjalni) niech się kształcą, a tymczasem...

Kosmetyka i lifting na dziś ( wczoraj) obecnego systemu :
1. Projekt uszczelniający realizowania wymogów na obecne stopnie awansu poprzez wprowadzenie istotnościowej części praktycznej w postępowaniu awansowym. Dokumentacja stanie się archiwizacją nie fundamentem procesu doskonalenia.
Potrzebne:
- instrumenty prawne i finansowe

2. Otoczenie praktyczną ( nie formalną) opieką merytoryczną stażystów. Być może zainwestowanie w stanowisko nauczyciela wspomagającego stażystów - lidera
Potrzebne:
- środki finansowe - regulacja w obrębie pensum lidera, dodatek funkcyjny, ???

Czytałam uważnie, co pisaliście wcześniej, ale mam zwichnięta tymczasowo pamięć chwilową. Więc jeżeli wymyśliłam coś, co już było wymyślone...nie mam tej świadomości. I trochę jestem z siebie dumna.
dota c10-03-2008 01:20:43   [#61]

Asiu: świadomość i odpowiedzialność - zdecydowanie tak

przez pokolenia - też, niestety, tak

elity liderów - zdecydowanie tak

zaufanie wzajemne - to np o którym mówiła minister - z lubością tak

Wg mnie fundamentem wszystkiego jest kształcenie nauczycieli (późniejszych dyrektorów): świadomy wybór zawodu, podłębianie świadomości zadania i roli, poczucie odpowiedzianości.

Potem w szkole niech tego nie zabije REALIZACJA awansu.

- Tzn to o czy pisał Rysiek (kwadratura biurokracji + brak "oficjalnej" drogi wsparcia dla tych, którzy zaczynają 3 tygodnie póxniej)

-Tzn fikcyjny opiekun stażu, który nie ma świadomości zadania i roli, brak mu poczucia odpowiedzialności i ma tę funkcje przez "przypadek" (dobra, dobra bez uogólnień, wiem)

- Tzn "uzyskanie" awansu: rozmowa czy egzamin wieńczy awans (i laury), a nie jest wstępem, nie jest otwarciem drogi do nowych możliwości i działań (i wiatr w żagle)

Powtórzę się: awans, to powinny być dodatkowe pieniądze, jeżeli idą za tym dodatkowe zadania i dodatkowa odpowiedzialność

jatoja10-03-2008 01:39:37   [#62]
Wyobraziłam sobie funkcjonowanie tych poprawek w obrębie awansu w konkretnej szkole:

po pierwsze: stanowisko lidera może być obowiązkowym elementem działań w awansie na dyplomowanego i zakresu działalności nauczyciela dyplomowanego; doprecyzować by należało zakres obowiązków i zasadę funkcjonowania; ponieważ wyznaczałby to stanowisko(a) dyrektor, wiązałoby się to z planowaniem konkretnych, długoterminowych zadań szkoły i powiązanie ich z awansem nauczycieli. Budowałoby to świadomość współodpowiedzialności za rozwój zawodowy zespołu, kształciło zachowania zespołowe i zadaniowy mechanizm funkcjonowania nauczycieli. Nie tworzy się ( chyba) konstrukcja feudalna, lecz właśnie "wyspowa" - powiązana z wspólnym zadaniem. Elementem wiążącym strukturę jest dyrektor.

po drugie: automatycznie (myślę) przekłada się to na przemieszczenie od werbalnych jedynie wyobrażeń w kierunku efektów rzeczywistych: konkretnej pracy zespołu i jego członków. Nieważne jak piękne wizje tworzy mózg - istotne jest czy konkretny "członek" jest sprawny i realizuje konkretne zadanie.
jatoja10-03-2008 01:55:06   [#63]
Generalnie rozdziela się mi struktura stopni awansu ( nie dokonuje się rewolucja):

kontaktowy i mianowany pozostają statusem zawodowym

dyplomowany staje się funkcją szkolną ( potencją twórczą szkoły i szkolnictwa chyba w ogóle)
Gaba10-03-2008 07:52:21   [#64]

Rycho zaakcentował papierkologię stosowaną i biurkologię zbędną. Dla mnie nie do przyjęcia jest rola dyrektora w awansie, bo to właściwie pisarz i sekretarz. Za niego zadecydują inni. Wg mnie za każdym razem pownien być szefem takiej komisji, a sekretarzem pracownik danego organu.

 

Dyr. zatrudnia - ma jednak wspierać, wymagać, oceniać, w konsekwencji odpowiada za bzdury, a jak nie potrafi nauczyciel, to też odpowiada... za jego przecinki, potem czyta te "dzieła zebrane" i wiekopomne. Podpisuje setki papierków i dokumentuje, archiwizuje. Dziwi się czasem, że to u niego w szkole się działo, a więc jeszcze śledczy i detektyw, ojciec Pio, który musi miec na wszystko dowody, mając prawie trilokację. Awans dla mnie to czysta hipokryzja.

Mnie trafiało, gdy słyszałam hasła pt. - pani dyrektor, to pani wypuściła takie coś/cóś?

A co tam nie ma autora, to nauczyciel nie może za siebie jako dorosły odpowiadać? Dziecko małe, matury nie mna?

Czy ktos za moje rzeczy odpowiada? Czy śmiałabym zrzucać odpowiedzialność za byle jaki awans na kogokolwiek, oprócz siebie?

W społeczeństwie dojrzałym - każdy dorosły odpowiada za siebie. I niech za awans swój odpowiada anwasujący. Niech sie nauczyc choc trochę odpowiedzilności za siebie.

Tego starałam się nauczyć moich kolegów w trakcie awansu i chyba mi wyszło.

Gaba10-03-2008 08:00:33   [#65]

I jeszcze jedno - powoli zarażam się myślą, że da się inaczej wew. zorganizowac szkołę. Chyba zacznie mi sie znowu chcieć... ;-)))

Na nowych szczeblach winna być nie tylko kasa, ale i odpowiedzlność ale nie taka szkolna, (np. rozbiję szybę, to pójdę na skargę i mamusia mnie wybroni, w postaci ZZ, spóźniam się - ale to co, przeciez Kowalska także...), ale odpowiedzialność za dany odcinek równa dyrektorskiej, łącznie z pożeganiem się szybkim za zawalanie.

 

Nauczyciele chcą byc traktowani poważnie i odpowiedzialnie - nie chcemy śniętych krów wśród siebie i zasiedziałych eksponatów. Co ciekawe młode eksponaty przychodzą juz ukształtowane i zmnumifikowane, ale niektóre wiekowe zabytki prześcigają nowe modele w aktywności (to arcydzieła) - nie odkryłam dlaczego... tak jest, ale jest.

hihihi ;-)))) 

Magosia10-03-2008 08:33:34   [#66]

Dygresja - refleksja ;-) Brak konsekwencji ?

asia 09-03-2008 22:29:20   [#44]

A jak to jest rozwiazywane w innych zakładach pracy?
Jak wyglada takie "stworzenie rynku" w hotelarstwie, lecznictwie, handlu, biznesie, itp?
Bo tam dyrektorzy mogą wypełniac obowiązki pracodawcy wobec pracowników.

 

asia 09-03-2008 23:06:10   [#53]

wszystko stoi na głowie

mowimy o systemie wspierania młodego nauczyciela

a gdzie system wspierania młodego dyrektora?

CZy naprawdę dyrektorzy szkół to specjalny rodzaj dyrektorow?? Czy my sami się nie upupiamy?

Jakoś nie słyszałam ( może jest) o systemie wspierania młodych dyrektorów w innych resortach.

Acha - i nie mam tu na mysli wspierania typu Forum :-)

beera10-03-2008 09:36:07   [#67]

no fakt:)

rzeczywiscie brak mi konsekwencji tu

Człowiek nie potrafi przestać myśleć wszystkimi naraz kategoriami:)

może dlatego, ze Państwo jest zobowiązane ustawowo wspierać szkołę i stąd takie moje?

 

jatoja10-03-2008 09:59:51   [#68]
Jeżeli dobrze rozumiem, to nie chodzi o instytucjonalny system "ochronny" dyrektora szkoły. Chodzi o prawny system regulujący obszary rzeczywistej odpowiedzialności i rzeczywistych kompetencji, o system instrumentów zarządzania firmą. Awans nauczyciele jest jednym z jego elementów.
Rycho10-03-2008 10:30:39   [#69]
każda normalna firma ma strukturę, w oparciu o którą przebiegają procesy zarządzania wykonywaniem zadań tej firmy.
 
Z reguły zadania te są jakoś skategoryzowane i za ich wykonanie odpowiada ktoś, komu powierzono tę odpowiedzialność.
 
Rozciągnięcie w pionie tych kategorii (i stanowisk do zarządzania nimi) zależy oczywiście od wielkości firmy i liczby zadań, które wykonuje.
 
Niemniej jednak w średniej wielkości (kilkadziesiąt osób) firmie jest ich co najmniej kilka.
 
I awansem nazywa się tam przejście do wykonywania zadań na wyższym poziomie tej struktury. Niezależnie od tego, z którego miejsca się startuje. Wiąze się to oczywiście ze zwiększonym wynagrodzeniem, ale też ze zwiększonymi wymaganiami i odpowiedzialnością za to co się robi. A o tym, kto awansuje decyduje bądź sam szef jednoosobowo, bądź np zarząd - czyli osoby bezpośrednio z firmą związane.
 
Szkolna struktura z tego punktu widzenia jest niezwykle spłaszczona, w zasadzie dwupoziomowa. Żeby awansować wg powyższego sposobu, trzeba dotychczasowego dyrektora pozbawić tego stanowiska. I awansem w szkole nazywa się sposób na zdobycie większej kasy. Tylko. Bo za tą podwyżką nie idą formalnie żadne większe wymagania ani większa odpowiedzialność.
 
No i największa głupota tego "awansu" - o przyznaniu tej podwyżki decyduje pozaszkolne ciało, którego członkowie, poza osobą dyrektora, nie mają nic wspólnego z wiedzą o rzeczywistym poziomie pracy nauczyciela oraz warunkach w jakich ta praca przebiega.
 
Może więc warto przywrócić w oświacie rzeczywiste znaczenie słowa "awans"?
 
 
Marek Pleśniar10-03-2008 12:42:10   [#70]

jest w oświacie 40 000 osób, które wzięły sprawę w swoje ręce i przeobraziły swoją sytuację - dokonali oni rzeczywistego awansu

zostali dyrektorami

tak się składa że założyli oni też OSKKO

awansowanie dobrze robi ludziom najprawdopodobniej, jak mniemam więc:-)

jatoja10-03-2008 12:45:18   [#71]
ludziom pewnie!...szkołom różnie ;-)
Rycho10-03-2008 13:09:18   [#72]
nie bardzo rozumiem Marek.
 
I to nam już wystarczy? To przeświadczenie, że 40000 ludzi w oświacie awansowało wg sposobu opisanego w moim poprzednim poście?
 
 
Marek Pleśniar10-03-2008 13:13:34   [#73]
a ja napisałem że wystarczy? zdaje się że jestem promotorem dość odwrotnego pomysłu - jak (jak mniemałem) - wiesz;-)
Rycho10-03-2008 13:26:31   [#74]
ano dobrze mniemałeś, wiem :-)
 
dlatego napisałem, że nie rozumiem. ;-) bo odcztałem to tak jak napisałem.
 
A, że źle doczytałem, to się cieszę ;-)
Marek Pleśniar10-03-2008 13:40:03   [#75]

a z czego sie cieszyć;-) Mamy tylko z tego robotę.

Gada człowiek jak grochem o ścianę a zmiany idą opornie

jatoja10-03-2008 13:50:25   [#77]

Kto szybko zmienia, dwa razy zmienia.

.........

 

kto szybko wysyła, też zmieniać musi


post został zmieniony: 10-03-2008 13:52:45
Anulka10-03-2008 14:56:01   [#78]
Jestem zapóźniona, bo wczoraj padłam przy komputerze (dosłownie niestety);-(

do #59: Rycho, ja wcale nie mam katastroficznego poglądu na sprawę i nie zamierzam go mieć ani teraz, ani w przyszłości. wiem, że są wśród nauczycieli święte krowy, których się da ruszyć w świetle KN, choć nic nie robią, które zarabiają najwięcej z racji stażu i nic nie można na to poradzić. trzeba to zmienić z całą pewnością, tu obecny system jest do kitu. pytanie, czy najlepszą metodą zmiany jest to co proponuje asia#22; rewolucja zawsze niszczy, rzadko coś sensownego buduje. oto chodziło mi przy porównaniu z NFZ.
Niestety wiem też, kto chodzi (świadomie mówię chodzi, a nie uczy się albo coś w tym sensie) na różne kursy zarządzania oświatą, dostaje papierek i "wygrywa" konkurs. to też jest chore i też trzeba to zmienić. jak? właśnie pytam.
Znam rewelacyjnych dyrektorów i pożalsięBoże dyrektorów. dlatego mam obawy przed oddaniem w ciemno sprawy awansu nauczycieli w rece dyrektorów.
generalnie podobają mi się zmiany prezentowane na oskko.
a najbliżej mi do jatoji. :-)
beera10-03-2008 15:08:25   [#79]

Bardzo Cię proszę Anulko, o nieprzypisywanie chęci zmiany tylko mi - wyglada na to, z Twojej wypowiedzi, ze ja proponuję jako samotna na szańcach cos bardzo rewolucyjnego, a jest nas tu takich tłum.

A co tego, że są w szkołach kiepscy dyrektorzy? Są
I są w szkołach kiepscy nauczyciele.

Planowanie powinno być z przyszłości - w końcu dojrzejemy do stosowania naturalnych zasad.

 

 

Rycho10-03-2008 15:47:13   [#80]
no to napiszę.
 
Anulka,
 
Robiłaś jakieś badania, czy coś podobnego w sprawie tego kto chodzi na jakie kursy i co z tego ma?
Czy też może to są Twoje przemyślenia z indywidualnych dośwaidczeń.
 
To o czym tu piszę jest moim prywatnym poglądem na te sprawy. Ale równocześnie jest też naszym OSKKOwskim, bo mamy je przegadane wiele razy.
 
Nie sztuka mówić, że coś jest źle, sztuka tak zmieniać, by było dobrze.
Powtórzę więc za Asią:
 
są w szkołach kiepscy dyrektorzy? Są
I są w szkołach kiepscy nauczyciele
 
I moim zdaniem jeśli do wyeliminowania tego trzeba rewolucyjnych zmian, to trzeba je przeprowadzić. A tu w mojej ocenie dojrzeliśmy już do tego.
 
Problem w tym, że wielu chyba nie chce tego z powodu, o którym już tu pisałem.
Bo zburzyło by to im święty spokój, który teraz mają.
 
Czyżbyś zaliczała się do tej grupy?
 
AnJa10-03-2008 15:53:13   [#81]
Anulka- ja tam nie wiem, co proponuje Asia i inni tu piszący- ale na pewno nie jest to żadna rewolucja, bo ewentualna zmiana miałaby dotyczyć dosyć wąskiego apektu pracy szkoły - czyli pewnego fragmentu polityki personalnej nazwanego dla zmyłki awansem zawodowym.

Niewykluczone, że ta zmiana może zapoczątkować proces zmiany organizacji kształcenia, a ta i zmiany szkoły- ale w pewnej perspektywie.

Jeśli więc coś jest ani systemowe (w sensie: całościowe), ani natychmiastowe to na pewno nie jest to rewolucja, nie wiem nawet czy reforma to jest - bo mnie pasuje słowo zmiana tu.

Sama chyba zresztą tak to czujesz, bo jako przykład rewolucji podajesz zmianę Kas Chorych na NFZ - a tam to własciwie nawet zmiany nie było więkzej, poza zmianą nazwy i zwiększeniem centralizacji.

Aha - jako przypisani do nauboższej w kraju Podlaskiej Kasy Chorych zmianę na NFZ postrzegaliśmy raczej pozytywnie- w tym sensie, że nam się wprawdzie nie poprawiło, ale innym pogorszyło się i w ten sposób nadrobiliśmy dystans do reszty kraju.
AnJa10-03-2008 16:00:11   [#82]
O, własnie udowodniłem, ze nie wiem- bo Rycho jakby trochę inaczej niż ja:-)

więc #81 proszę traktować jako wtrącenie o charakterze rozjaśniająco- wyjaśniającym (mysli autora tego postu)
Anulka10-03-2008 16:01:59   [#83]
przepraszam asiu, nie miałam zamiaru przypisywać tylko Tobie - jako jedynej zwłaszcza - chęci zmiany systemu. przykro mi, jeśli coś takiego odczytałaś z mojej wypowiedzi.
1) pomyliłam numery postów - chodziło mi o 23. JAK SIĘ ZMIENIA POSTY?!

2) piszesz: "nie ma sensu naprawiać czegoś, co się nie daje naprawić i co z zasady jest błędem.

To tak jakby ciagle naprawiac za mały but. Poluzowac pasek, wyciąć dziurę na palce. Można cos tam kombinowac, ale ten but i tak po prostu NIE PASUJE :)".
ja odczytuję to jako chęć całkowitych zmian i nazywam rewolucją. źle rozumiem? jeśli tak, to wytłumacz, proszę.

3)moim zdaniem zmian wymaga cały system szkolenia. od studentów po nauczycieli-dyrektorów. (spotkałaś kiedyś młodego nauczyciela, któremu na uczelni powiedziano, jak wygląda i na czym polega system awansu?) tylko te zmiany muszą być przemyślane, nie na zasadzie, że jest "żle i coś trzeba zmienić"[to uwaga ogólna, nie skierowana do Ciebie]

4)"A co tego, że są w szkołach kiepscy dyrektorzy? Są
I są w szkołach kiepscy nauczyciele."
a to, że trzeba ich zmienić.

5)pozdrawiam ;-)
ewa10-03-2008 16:12:05   [#84]
Anulko, żeby zmienić cały system od czegoś trzeba zacząć, może właśnie od tego...
do co przemyśleń, stanowisko OSKKO w sprawie awansu było i jest cały czas przemyśliwane...
Anulka10-03-2008 16:15:09   [#85]
Rycho, myślę, że tutaj piszą tylko ci, którym zależy na zmianach.
jeśli masz co do mnie wątpliwości - nie, nie należę do tych którym zależy na świętym spokoju. gdyby tak było, od 6 lat mogłabym siedzieć na tyłku i nic specjalnego nie stracić (może poza pewną nagrodą)
a doświadczenia - pochodzą z uczestnictwa w różnych szkoleniach, również dla dyrektorów, z rozmów z koleżankami z kursów zarządzania, z recenzji prac na tychże kursach, z oglądu niektórych dyretorów.
AnJa - czy reolucja musi dotyczyć całości szkoły, nie może tylko wycinka?
Anulka10-03-2008 16:16:15   [#86]
ja jestem specjalistka od szukania dziury w całym ;-)))
Marek Pleśniar10-03-2008 16:20:15   [#87]
no właśnie zauważyłem;-)
AnJa10-03-2008 16:21:52   [#88]
Anulka-co Ty wiesz o zabujaniu?!

Tfu- o szukaniu dziur w całym chciałem napisac;-)

rewolucja to zmiana całosciowa- częsciowy może być przewrót pałacowy (dla mnie takim było majstrowanie przy nadzorze pedagogicznym w ciągi ostatnich kilku lat)
Anulka10-03-2008 16:34:08   [#89]
jeżeli tak to rozumiesz, to ok :-)
o a zabujaniu, to byś zdziwł :-)))
bo ja (...) kobieta jestem
AnJa10-03-2008 17:03:00   [#90]
przez tą wiosnę wszystko
Anulka10-03-2008 17:03:40   [#91]
:-)))
AsiaJ10-03-2008 23:10:02   [#92]

A ja wkleję to, może się przyda do dalszej dyskusji;

"...Ogólne zasady polityki oświatowej i kierunki działania, które z największym przwdopodobieństwem pozwolą nam poczynić znaczące kroki w drodze do reformy instytucji przywóddztwa szkolnego.

 Po pierwsze, należy po nowemu podejść do roli szkolnych liderów.Nowa rola dyrektora podobna jest w założeniu do roli dyrektora generalnego przedsiębiorstwa(...)

Po drugie, musimy zobaczyć punkt wyjścia i kontinuum rozwoju.(...) Tymczasem chodzi i rozwój organizacyjny(...)

Po trzecie, ważna jest właściwa wielkość szkół. Bryk i Schneider (2002) stwierdzili: " O relacyjne zaufanie łatwiej w małych szkołach podstawowych,liczących do 350 uczniów. Ta obserwacja jest zgodna z teorią organizacji, mówiącą o funkcjonowaniu sieci społecznych.(...)

Po czwarte, inwestowanie w liderów, którzy wykształcą następnych liderów, to jedna z najbardziej fascynujących i opłacalnych strategicznych innowacji ostatnich lat.(...)

Piąta reguła postępowania to doskonalenie nauczycielskiej profesji.(...) Póki dyrektorzy mają nauczycieli, którym trudno przewodzić, póty dyrektorom nie uda się podążyć właściwą drogą.(...) Bogate zasoby świetnych nauczycieli, to warunek rozkwitu nowego stylu przewodzenia szkołom.(...)

Powinność moralna w rękach szkolnych liderów wyposażonych w nowe uprawnienia i w większe środki to nasza największa nadzieja na reformę publicznego systemu szkolnego."

M.Fullan

Ot, to tylko tyle, albo aż tyle....

 

AsiaJ10-03-2008 23:40:09   [#93]

I jeszcze do uregulowań awansowo prawnych dorzucę;

Obecnie młody nauczyciel po rocznym stażu i pozytywnie przeprowadzonej rozmowie kwalifikacyjnej staje się nauczycielem kontraktowym. Logicznie rozumując wydawało by się,że kontraktowy to taki co ma kontrakt, czyli coś terminowego. I tak powinno być, kontrakt na 3 lata.A nie tak jak w zapisach KN - umowa na czas nieokreślony. 

jxg11-03-2008 00:27:29   [#94]
Jakieś ramy prawne muszą być, gdyby były mądre - pracować by było wygodniej, więc jeśli jest szansa - wpływajmy na zmiany,

ale i tak wszystko zależy od konkretnego człowieka:

- i to, czy nauczyciel po awansie przestanie się rozwijać,
- i to, czy dyrektor spełni swoje zadanie szefa i nie będzie udawał, że pewnych rzeczy nie widzi i nie może,
- i to, czy dla świętego spokoju nie będzie się "kopał z koniem" bo nie warto,
- i to, czy najpierw będzie przepis, a potem człowiek,
- i to, czy nam się chce uczciwie - (takie dziwne słowo)- wykonywać swoje zadania
- i moglibyśmy tak jeszcze dużo i długo.

Moja refleksja - i tak nie wykorzystuję wszystkich możliwości prawnych szefa, jakie w tej chwili mam (celowo nie uogólniam tylko piszę o sobie).

Kiedyś Matkę Teresę zapytał dziennikarz, co według niej trzeba zmienić, aby na świecie było lepiej - odpowiedziała mu dwa słowa - MNIE I CIEBIE.

I w tym jest cały klucz - może niezupełnie na temat, ale coraz częściej patrzę na to, co jeszcze ja bym mogła (oj dużo!)
zanim pomyślę - co ONI (ogólnie rozumiani) powinni.
Marek Pleśniar11-03-2008 01:30:21   [#95]
ale póki nie wszyscy są Matkami Teresami - trzeba ram prawnych dla nieświętej reszty:-)
jatoja11-03-2008 08:26:31   [#96]

Pewnie napiszę teraz coś, co nie jest popularne, więc...wstawiłabym czerwoną kropę, ale mozilla nie pozwala...( pozostawiam wyobraźni)


Istotnym problemem obecnego awansu jest jego wiarygodność i celowość. Rzeczywista merytoryka i realna celowość. Lektura ustanowień prawnych pozwala postawić wniosek: takie imperatywy były (są). Realizację merytoryczną awansu nauczyciela nadzoruje ( kontroluje, pilotuje, sprawdza, zatwierdza, ocenia) dyrektor szkoły. W który miejscu nastąpił "przeciek" wartości?

Zrodziło mi się takie porównanie budowlane: prace remontowe we wnętrzu budynku wykonują różne ekipy, każdy jak chce i potrafi. Jeden starannie osusza mury, kładzie gładzie, dobiera artystycznie kolorostykę, inny wali atrakcyjną tapetę z wodospadem Niagara na mury jakie były, jeszcze inny kładzie glazurę, ale pospieszny odbiór ( przed zakończeniem robót) sprawia na przykład, że POTEM nikogo nie interesuje czy zrogił fugę. A na domiar złego dekarz nie wykonał kołnierza wokół komina i deszcze powoli zalewają ściany: i te doskonałe, i te z Niagarą i te bez fugi.

Przyszło mi na myśl, że są zasady sztuki budowlanej, są umowy, jest inspektor nadzoru, jest dziesięć przykazań i ludzka przyzwoitość. A dom wygląda ...nie najlepiej.


post został zmieniony: 11-03-2008 08:31:33
beera11-03-2008 08:36:50   [#97]

Realizację merytoryczną awansu nauczyciela nadzoruje ( kontroluje, pilotuje, sprawdza, zatwierdza, ocenia) dyrektor szkoły

Przeciek wartości nastąpił własnie na wstępie - przerzucono odpowiedzialnośc za uzyskanie przez nauczyciela innego statusu (bo nie awansu - jak to juz ustalono wcześniej) na inną osobą, to jest dyrektora szkoły.

W efekcie dyrektor musi robic, to co napisalaś wobec indywidualnego nauczyciela wówczas gdy ten zaplanował rozpoczęcie stażu.
Zeby było zabawniej wszystkie te czynności, które opisalaś ma obwarowane procedurami opisanymi w przepisach, wiele rzeczy, które chciałby, nie może zrobić, a wiele musi, choc nie chciałby

Co więcej tego wszystkiego, co wyżej, wobec osoby, która nie realizuje stażu, nie może realizować w porównywalnym zakresie

Bycie przywódcą zespołu nie na tym polega.
Nie na tym, ze dyrektor w wewnętrznym kierowaniu zespołem realizuje zewnętrzne wytyczne.

 

jatoja11-03-2008 08:53:06   [#98]

1.Najpierw tytułem terminologii ( i psychologii ):

status jest od "stać" po łacinie ( czy "nie stać mnie" u nas zasadniczo, łacinę ocenzurowano)

awans - faaaajnieeej...

2. Czyli...jeżeli się mylę... w obecnym systemie trzeba by jedynie decyzje o podjęciu awansu przez  nauczyciela i konkretnych działań awansowych przesunąć w stronę dyrektora: coś w rodzaju konkursu na "awans"...na przykład...

 

 ...........

poprawiłabym: trzeba na można

cos mi nie gra w "jedynie"


post został zmieniony: 11-03-2008 08:56:48
beera11-03-2008 08:58:13   [#99]

nie
mi (nam) chodzi o zupełnie inną ideę zarządzania pracownikami w szkole

 

Marek Pleśniar11-03-2008 09:06:46   [#100]

może wyjaśnię podstawowe nieporozumienie

awans - na jakieś stanowiska w szkole należy oddzielić od motywacji pracownikó

motywacja do pracy, dodatki motywacyjne itp dotyczą wszystkich pracowników - i tych z funkcjami dodatkowymi i tych bez funkcji

--------------------

zaś funkcje dodatkowe to rzecz szczególna i niezwiązana z systemem motywacji

nieprzydziałowa, nie do rozdawania za darmo lub nie za darmo, nie dobro socjalne

aktualne podwyżki nazywane mylnie "awansem" należy oczywiście pozostawić nauczycielom na poziomie im danym już

bo to tylko podwyżki:-)

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]