Forum OSKKO - wątek

TEMAT: impreza w pokoju nauczycielskim
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
jarzębina08-12-2007 16:50:25   [#01]

6 grudnia moje 10 letnie dziecko wraca ze szkoły i opowiada mi następującą historię:

Pani od historii nie przyszła na lekcję, więc moja córka z koleżanką poszły po klucz od

klasy do pokoju nauczycielskiego. Drzwi otworzył im ksiądz. Buchnęło tytoniowym

dymem. W pokoju ( 10 minut po dzwonku) byli wszyscy nauczyciele. Ksiądz, kazał im

czekać, bo pani zaraz przyjdzie - mają konferencję. Pani nie przyszła do końca lekcji .

Klasa spędziła historię na korytarzu. Nikt im nie dał klucza do klasy, ani nie przyszedł do

nich.

Co mam z tym zrobić? Wiem ,że nie było w tym dniu dyrektorki w szkole, więc nie

mogłobyć żadnej konferencji. Dobrze, że żadnemu z dzieci nic się nie stało, ale mam

czekać na jakieś nieszczęście, żeby ktoś przejrzał na oczy? Co byście zrobili na moim

miejscu? Dyrektorka jest moją koleżanką, wszyscy będą wiedzieli, że to wyszło od

mojej córki.

mamma08-12-2007 17:56:30   [#02]
porozmawiaj z kolezanką dyrektorką, inny rodzic w koncu doniesie gdzie trzeba i beda kłopoty. A na marginesie, to budzi zdumienie brak odpowiedzialnosci n-li,  ksiedza  ...
jarzębina08-12-2007 21:41:48   [#03]
tylko boję się, że po takiej rozmowie moja córka będzie spalona na historii. Problem z tą panią jest taki, że do końca czerwca była dyrektorem tej szkoły i nadal jej się wiele wydaje.
elrym08-12-2007 22:08:20   [#04]
ale to chyba nie chodzi tylko o tę panią i o Twoją córkę?
jarzębina08-12-2007 22:11:01   [#05]
Tak, wiem , że chodzi tu o dobro mojego dziecka. Chodzi też o dobro innych dzieci, ale to małe wiejskie środowisko. A ja i tak mam z tą kobietą na pieńku. Od razu będzie wiedziała że to ja doniosłam.
elrym08-12-2007 22:13:34   [#06]

myślisz, ze inne dzieci nie opowiedziły, co się działo?

zrobisz, jak zechcesz...

 

Małgoś08-12-2007 22:14:50   [#07]

"doniosłam" ...

donos, to zdrada dla własnej korzyści (satysfakcji)

zgłoszenie osobie odpiwedzialnej za prawidłowe funkcjonowanie instytucji i bezpieczeństwo dzieci, to w/g mnie obywatelski obowiązek

jeśli nic nie zrobisz i rozochoceni bezkarnością n-le, znowu kiedyś zlekceważą swoje obowiązki i dojdzie do jakiegoś wypadku - to jak się będziesz czuła wtedy?

jarzębina08-12-2007 22:18:35   [#08]
Pójdę w poniedziałek do kumpeli i powiem: słuchaj, bo jak ty się szkoliłaś na kongresie, to twoi nauczyciele na czele z byłą "starą" zrobili sobie imprę i nie było w całej szkole lekcji. Ciekawe jak zareaguje? Może faktycznie powinna zrobić porządek, bo niektórzy jeszcze traktują ją jak młodszą stażystkę....
elrym08-12-2007 22:23:25   [#09]

nie podoba mi się sposób załatwienia sprawy, który opisujesz...nie lubisz "starej" i to jest chyba główny powod...

chcesz to rozegrać rękoma "nowej"?

a gdzie Twoja troska o uczniów pozostawionych bez opieki?

e tam, nie lubię takich sposobów...

jarzębina08-12-2007 22:26:25   [#10]
No, to jak ty byś to załatwiła? Bo mnie nie podoba się pozostawienie klasy na korytarzu na całą lekcję bez opieki. Mogła im ostatecznie otworzyć klasę i chociaż coś zadać. Np. przerysowywanie mapy Polski z książki do zeszytu jak to ma w zwyczaju.
Małgoś08-12-2007 22:27:09   [#11]

ja na jej miejscu miałabym do Ciebie żal, gdybyś mi o tym nie powiedziała - to przecież ona odpowiada za funkcjonowanie szkoły ( nawet podczas swojej nieobecności)

a przede wszystkim szkoda dzieci:

raz, że to nioebezpieczne

dwa, że ...demoralizujące :-(

elrym08-12-2007 22:31:27   [#12]

Jarzębinko, sprawę należy załatwić dyplomatycznie :-)))

a dzieciom nie mozna otworzyć klasy i coś zadać...

nie podoba mi się Twój styl pisania o tym...

 

jarzębina08-12-2007 22:33:11   [#13]
jasne, nie można im otworzyć klasy. Lepiej niech stoją 45 minut na korytarzu pod klasą, a pani w tym czasie niech spokojnie pije kawkę i pali papierosy w pokoju w doborowym towarzystwie księdza proboszcza. Wrrrrrrrrrrrrrr
elrym08-12-2007 22:36:54   [#14]

czy Ty nie rozumiesz, ze uczniów nie mozna pozostawić bez opieki ani na korytarzu, ani w klasie?

jarzębina08-12-2007 22:38:42   [#15]
świetnie to rozumiem i dlatego mnie to tak wq......
Małgoś08-12-2007 22:40:15   [#16]

no to zamiast się "wq..."

po prostu działaj - "po męsku", a nie tak po babsku ;-)

elrym08-12-2007 22:47:46   [#17]
Małgoś, już Jarzębina zadziała, to forum ma wielu czytelników, a sytuacja opisana ze szczegółami... :-)))
jarzębina08-12-2007 22:51:38   [#18]

Powiem Ci Małgosiu co bym najchętniej zrobiła. Poszła do tej "mądrej" pani od historii i

nawtykała jej ile wlezie. Ale po pierwsze: jest dwa razy starsza ode mnie, po drugie:

uczyła mnie, po trzecie: uczy tylko do czerwca, a potem idzie na emerturę, więc może

jakoś to wytrzymamy (ja i moja córka)

Małgoś08-12-2007 23:07:45   [#19]

Jarzębina, a tak z ręką na sercu...

ile razy udało Ci się zmienić coś na lepsze dzięki "nawtykaniu ile wlezie"?

mnie  igdy nic...

czasem efekt był wręcz odwrotny w porównaiu z zamierzonym ...;-(

jatoja08-12-2007 23:09:32   [#20]

Nie rozumiem. Słowo!

Jarzębiny, problemu i ...o co chodzi.

To znaczy rozumiem: w szkole nie odbyła się żadna lekcja, bo grono przyjmowalo ksiedza ( lub na odwrót), Jarzębina ma za złe,  a pani odchodzi na emeryturę...

jatoja08-12-2007 23:10:42   [#21]
Aha! Dyrekcja była się dokonferencić ( trudne słowo)
jatoja08-12-2007 23:12:45   [#22]

Nie na temat ( do Małgoś):

nawtykałam ile wlezie mchu w szpary ścian domku letniskowego. Pomogło

Małgoś08-12-2007 23:13:24   [#23]

nie, Jatoja - rzeczywiście nie rozumiesz ;-)

dyrekcji nie było, a n-le sami sobie zrobili konferencję w pokoju nauczycielskim, zapominając o dzieciach na korytarzach

ksiądz otwierał drzwi - więc to raczej on przyjmował, a nie jego przyjmowano

Małgoś08-12-2007 23:15:21   [#24]

:-)))))

skłamałam

ja nawtykałam ile wlezie ogórków do słoików (na kiszone) - i widzę, że tym razem do świąt przynajmniej nie zabraknie ;-)

jatoja08-12-2007 23:18:06   [#25]

To jakby nawtykać ile wlezie mchu i ogórków do pokoju nauczycielskiego ilekroć dyrekcja jedzie na kongres?

Wybacz Jarzębino, ale Twój problem tak jakoś wygląda...niepoważnie.

Problem znaczy jest poważny, ale Twoja rola - rodzica? nauczyciela? przyjaciółki? - tak jakoś...


post został zmieniony: 08-12-2007 23:19:03
jarzębina08-12-2007 23:21:04   [#26]
moja rola? Jestem rodzicem dziecka, które anioły pilnowały przez 45 minut pod klasą. A teraz mam dylemat, czy zrobić z tym coś i donieść kumpeli na jej podwładnych.
jarzębina08-12-2007 23:21:30   [#27]
a nauczycielem też jestem.
jatoja08-12-2007 23:23:14   [#28]

Donieść?

Łomatko. Jeżeli tak to nazywasz...

jatoja08-12-2007 23:25:33   [#29]

Skontaktuj sie z Radą Rodziców i wystosujcie popieczątkowane pismo: z uprzejmą prośbą, by w czasie konferencji nauczycieli dzieci miały zapewnioną opiekę, Wyraźcie nadzieję na poważne potraktowanie prośby.

Przecież w rzeczywistości tam doszło do karygodnej sytuacji i, jeżeli nauczycieli wpisali lekcje do dzienników, poświadczenia nieprawdy...A to pewnie wierzchołek...


post został zmieniony: 08-12-2007 23:29:29
ankate09-12-2007 03:15:41   [#30]
jakoś nie chce mi się w to wszystko wierzyć, znamy tylko problem od jednej strony, może dzieciaki z tą godziną przesadziły...cała szkoła przez całą lekcję na korytarzu i żadnego n-la...nierealne, po prostu nie wyobrażam sobie takiej sytuacji.
Małgoś09-12-2007 04:57:57   [#31]

a dlaczego nie była wtedy dyrektora?

6.12, w dzień Św. Mikołaja?

dzieci podekscytowane...mogły roznieść szkołę w pył...

.......

to nie sprawa jarzebiny, żeby dochodzić ile klas, dzieci było wtedy bez opieki, yto problem dla dyr.

żeby to ustalić, musi o tym wiedzieć

jarzębina09-12-2007 09:52:52   [#32]

Nie cała szkoła była na korytarzu, tylko klasa mojej córki. Inne klasy siedziały same w

swoich salach. Tylko klasie mojej córki nie miał nawet kto drzwi otworzyć, ani dać

klucza do sali.

Zrobię tak jak radzi jatoja. Napiszę pismo do dyrektora w kontakcie z RR.

Adaa09-12-2007 10:10:03   [#33]

wiesz jarzebinko...

wyslij maila kumpeli i wklej jej link do te j dyskusji

Maelka09-12-2007 10:41:42   [#34]

Ankate - o trzeciej w nocy napisałam, a potem skasowałam. Ale widzę, że telepatia działa!

Cały czas zastanawia mnie jesden aspekt sprawy: incydent czy problem.

Sądząc z reakcji (i słów) Jarzębiny - incydent. Sama chodziła do tej szkoły, dziecko uczy się w tej szkole już kilka lat i podobnych zdarzeń chyba nie było. Gdyby były, Jarzębina nie byłaby tak zaskoczona i miałaby chyba jakieś doświadczenia w reagowaniu. No i napisałaby o tych powtarzających nierzetelnościach grona.

A zatem są podstawy, aby to wydarzenie uznać za incydent. Przykre, niewłaściwe, godne potępienia, ale jednak jednak jednorazowe wydarzenie.

Trzeba zareagować, aby nie stało się to zwyczajem, prawda. Dlatego zastanawiam się, dlaczego ta sprawa nie zostałą wyjaśniona już 7 XII? Dlaczego trzeba szukać skomplikowanych rozwiązań i nieformalnych dojść (dyrektorka jest ...brrr..."kumpelą" )? Czy nie wystarczyło porozmawiać z nauczycielem (najprostsze), napisać pismo z prośbą o wyjaśnienie do dyrekcji (najlogiczniejsze)?

Odwaga jest w cenie. To bardzo przykre, gdy rodzice reagując w słusznej sprawie obawiają się o konsekwencje tychże interwencji. Ale to nie znaczy, że trzeba cudzymi rękami załatwiać własne, nieprzyjemne sprawy.

Podsumowując: Jarzębino, jesteś (słusznie) poruszona, więc albo porozmawiaj z nauczycielem, do którego masz pretensje, albo napisz oficjalne pismo do dyrektora. Chcesz zmienić szkołę, walcz z otwartą przyłbicą.

Minęło już kilka dni. Zupełnie niepotrzebnie.

Nie bronię nierzetelnych nauczycieli, bo sama jestem na tym punkcie zdziwaczała i przewrażliwiona. Ale chciałabym, aby obowiązywały we wzajemnych relacjach jakieś jasne zasady.

PS. Jarzębino, jesteś nauczycielem. Nie wierzę, że nie popełniasz większych czy mniejszych błędów. Jak chciałabyś się o nich dowiedzieć? Bezpośrednio od rodziców, od rady rodziców czy od nieżyczliwej ci dyrekcji poinformowanej pocztą pantoflową?

 

Adaa09-12-2007 11:03:31   [#35]

generalnie to najbardziej wkurza ludzi to, ze jeden musi pracować a drugi ma mozliwośc zbijania bąków w swojej pracy:-)

dobro szkoły, dobro dziecka... to taki fajny pretekst do wyrazenia swej złosci

no...ale mozna sie nakrecać tym dobrem, to daje poczucie dobra:-))

gdyby jarzebince zalezało na ty dobrze szkoły, uczniów ... to nie pisalaby na tym forum tylko załatwila sprawe na miejscu - tego lub nastepnego dnia

sie wtedy idzie/dzwoni do dyra z zapytaniem dlaczego dziecko nie mialo zajęć - o nic więcej nie trzeba pytać - dyrektor sam, zaintrygowany dowie sie dlaczego

 

 

Maelka09-12-2007 11:13:31   [#36]

Jak dla mnie - post Ady trafinie, krótko i logicznie wyczerpuje dyskusję.

 


post został zmieniony: 09-12-2007 11:13:48
mamma09-12-2007 12:46:15   [#37]
na podsumowanie pochwalę idee monitiringu, po powrocie z kazdej konferencji moge zawsze sprawdzić na nagranych materiałach ,co się działo w szkole.
ankate09-12-2007 12:54:07   [#38]
...a ja tam i bez monitoringu wiem, co się dzieje... :-)))) ale może wierz i kontroluj, chociaż do swoich mam zaufanie
Karolina09-12-2007 13:01:48   [#39]
Naprawdę jak za sprawą kamer dyrektor stanie się dyrektorem. Kontakt załapie z nauczycielem, sprawdzi go - pokaże władze i w ogóle - super, że są kamery. Bez nich dyrektor niczym byłby, nie potrafiłby procesu wychowawczego prowadzić w szkole i nie mógłby dowieść ile minut jaki nauczycil spóźnił się na dyżur lub lekcję. Teraz to naprawdę wszystko się zmieni - usiądzie taki dyrektor w fotelu za biurkiem i .... poczuje się wreszcie dyrketorem!
jatoja09-12-2007 13:10:23   [#40]

A na marginesie:

Każdy z nas miewa dylematy w zakresie reagowania na problemy w szkole dzieciąt osobistych.  (Kwantyfiator "każdy" świetnie zastepuje personalne "ja mam - miewam")Działać? Włazić? Mówią o ptakach coś i gniazdach...solidarnościach i etykach. Przetrenowałam w syna w podstawówce. Z tej solidarności i czystego gniazda dokładałam sobie roboty, a dziecko pukało się w czoło.

W tym roku obiecałam sobie: żadnych takich. Gniazdo ,znaczy, zmieniłam, zwłaszcza, że i czynsz w gnieździe zacny.

Jarzębina  - wiesz, co zrobisz, tak napisałaś....a przewidujesz następny ruch? Jako nauczyciel, kumpela itp.? Ja Ci nie radziłam: napisz (Ty) do kumpeli pismo ( patrz: gniazda czystość ). To jestem nawet w stanie serdecznie Ci odradzać. Mówiłam o głosie RODZICÓW. Nie Twoim.

jarzębina09-12-2007 13:16:30   [#41]

Maelka!

Wiesz, jakoś nie interesuje mnie od kogo leniwa pani od historii dowie się o tym, że jest

leniwa. I to nie jest incydent. Mojemu dziecku zdarzyło się to po raz pierwszy, bo ta pani

 uczy ich dopiero od września. Wiem ,od innych rodziców, że tego typu rzeczy zdarzały

się wcześniej, tylko że ta pani była wtedy dyrektorem i nikt nie miał odwagi tego ruszyć.

Pani ma chyba problem ze zrozumieniem, że już nie jest dyrektorem. A  nie jest już

dyrektorem, bo często nie była w stanie wyjść z gabinetu. OP jej nie ruszyło mimo wielu

skarg rodziców do KO i OP. Doczekali spokojnie do końca kadencji, poszła na emeryturę i

jeszcze dali jej pół etatu. Widać ma szerokie plecy.

jatoja09-12-2007 13:19:14   [#42]

No i o to chodzi ( chociażem nie Maelka)

aby język giętki... ( chociażem nie Słowacki)


post został zmieniony: 09-12-2007 13:19:38
Maelka09-12-2007 13:36:44   [#43]

Jarzębino, piszesz: jakoś nie interesuje mnie od kogo leniwa pani od historii dowie się o tym, że jest leniwa

Mam wrażenie, że wręcz przeciwnie - bardzo ci zależy, zeby nie dowiedziała się, że to ty masz pretensje, zresztą słuszne. Mam wrażenie, że zamiast działać, szukasz kogoś, kto wyjmie z ognia gorace kasztany: "kumpeli", innych rodziców.

Nie pytałam też o to, od kogo dyrektorka ma się dowiedzieć o swoim lenistwie, a od kogo Ty chciałabyś się o swoich niedociągnieciach dowiedzieć. Życzę Ci abyś nie musiała kiedykolwiek odpowiadać sobie na to pytanie.

tego typu rzeczy zdarzały się wcześniej, tylko że ta pani była wtedy dyrektorem i nikt nie miał odwagi tego ruszyć. Pani ma chyba problem ze zrozumieniem, że już nie jest dyrektorem.

Ani szeregowemu dyrektorowi, ani dyrektorowi nie wolno tak karygodnie naruszać dyscypliny pracy. I problem ze zrozumieniem, że już się nie jest dyrektorem, nie ma tu nic do rzeczy.

Nie chcę wdawać się w dalszą polemikę, bo nie ma ona sensu: rozumiem Twoje oburzenie, sama byłabym oburzona, pewnie też bym interweniowała. Różnica między nami polega na tym, że wybrałabym inne metody.

Pytałaś o rady - otrzymałaś. Jedne mogą Ci się podobać, inne nie - jak w zyciu.

Do mnie najmocniej przemawia rada Ady (#35) i (jeśli nie chciałabym kontaktować się z samą nauczycielką) z tej rady bym skorzystała.

A Ty zrobisz, co uznasz za stosowne.

mamma09-12-2007 14:23:24   [#44]
Karolino, nie rozumiem Twojego sarkazmu, pochwaliłam tylko monitoring jako pewną pomoc , ale na pewno nie jako jedyne narzedzie dyrektorowania, przyznasz,ze gdyby w tym przypadku funkcjonował ,jarzębina nie miałaby problemu,jak to powiedzieć dyrektorce, bo dyrektorka zobaczyłaby  ,co sie działo, a moze nie doszłoby do całej sytuacji. Myślę ,że to ostatnie jest bardzo prawdopodobne. Smutne to, ale pańskie oko konia tuczy .
Adaa09-12-2007 14:45:26   [#45]

ja tylko w sprawie kamer, bo w sprawie jarzebinki nie mam nic do dodania poza tym,ze miast mielec to z kazdej strony, czy leniwa, czy pijana, czy ma plecy, czy ma chłopa (to juz moje);-)...zalatwilabym sprawe tak jak napisalam

co do kamer....alęz wcale nie trzeba sie w nie wgapiać by polepszyła sie dyscyplina pracy:-)

sama swiadomość ,ze ktos sie MOŻE w nie wgapiać dyscyplinuje:-)

jeden z naszych zacnych kolegów forumowych zainstalowal sobie na korytarzu taki monitoring...pytam - masz czas na gapienie sie w toto?

a on mi - nie muszę, odkąd działa, nauczyciele sa w klasie przed uczniami:-)

Adaa09-12-2007 14:49:26   [#46]
Drzwi otworzył im ksiądz. Buchnęło tytoniowym

dymem. W pokoju ( 10 minut po dzwonku) byli wszyscy nauczyciele.

a dupę obrobiono historyczce:-)))))))

mamma09-12-2007 14:50:41   [#47]
i to własnie miałam na myśli, ja tez nie mam czasu siedziec i patrzeć, ale jak coś zginie w szatni lub dojdzie do bójki na korytarzu  łatwiej mi wyjasnic sytuacje. Czyli jest to pomoc i samym faktem ,ze jest równiez powoduje mniejszą ilośc takich sytuacji ,które nie powinny miec miejsca w szkole.
jarzębina09-12-2007 17:18:57   [#48]

Adda

a dupę obrobiono historyczce:-))))))),

ponieważ to historyczka nie przyszła na lekcję i zostawiła dzieci na korytarzu przez 45

minut. Ksiądz miał pecha, bo otworzył drzwi i moje dziecko go poprosiło o klucz do klasy.

dyrlo09-12-2007 17:22:02   [#49]

I tutaj widzę pewną sprzeczność. Pisałaś, że inni nauczyciele też byli w pokoju nauczycielskim ale powpuszczali dzieciaki do klas  a to według mnie niczym się nie różni.

Ani historyczka ani Ci inni nie pracowali czyli popełnili to samo "wykroczenie" :-(

jarzębina09-12-2007 17:23:47   [#50]
to już niech ocenia moja koleżanka. Mnie jako matkę interesuje dlaczego moja córka nie miała historii i stała 45 minut pod klasą na korytarzu.
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]