Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Kwalifikacje do nauczania techniki - wątpliwości
strony: [ 1 ]
JAB07-09-2007 19:10:48   [#01]

Od czasu, gdy Trybunał Konstytucyjny orzekł, że KO nie posiada kompetencji do ustalania, na podstawie przepisów § 1 ust.4 rozporządzenia MEN w sprawie szczegółowych kwalifikacji wymaganych od nauczycieli, czy dany kierunek (specjalność studiów) jest zbliżony pod względem merytorycznym z nauczanym przedmiotem lub prowadzonymi zajęciami, gdyż takiej oceny może dokonać tylko zatrudniający nauczyciela dyrektor. Proza życia, w tym przypadku życia zawodowego nauczyciela w tej materii bywa odmienna.

 

Nauczyciel kontraktowy po politechnice (kierunek - mechanika, specjalność - pojazdy mechaniczne) z przygotowaniem pedagogicznym, kilkunastoletnim stażem jako nauczyciel akademicki przedmiotów technicznych z zakresu budowy maszyn i pojazdów, pracujący jako nauczyciel teoretycznych przedmiotów zawodowych w szkole ponadgimnazjalnej (m.in. zajęcia z przedmiotu pracownia techniczna) wg opinii dyrektora i KO nie posiada kwalifikacji do nauczania przedmiotu technika z wychowaniem komunikacyjnym w szkole podstawowej i gimnazjum. Dla dyrektora i KO stosowne kwalifikacje do nauczania tego przedmiotu to mgr techniki lub ukończone studia podyplomowe w tym zakresie. Co dziwniejsze w swej ustnej decyzji posiłkuje się on opinią KO, twierdząc, że jak wizytator mający w swej „opiece” szkołę wyrazi zgodę to nauczyciel może być zatrudniony. Oczywiście przedstawiciel kuratorium nie wyraża zgody i takaż jest ostateczna decyzja dyrektora.

 

W związku z wyżej przedstawioną sytuacją mam kilka pytań do ogółu szanownych forumowiczów:

1. Czy zatrudnienie powyższego nauczyciela (czas określony, umowa o pracę w niepełnym wymiarze godzin z możliwością rozpoczęcia stażu na stopień nauczyciela mianowanego) i tym samym uznanie jego kwalifikacji jako wystarczających do nauczania techniki w oparciu o aktualnie obowiązujący zapis § 1 ust.4 rozporządzenia MEN zależy od dyrektora szkoły i tylko od niego (czy może on uzależniać swoją negatywną decyzję od opinii KO, niezależnie już czy on tam w rzeczywistości zadzwonił czy też nie)?

2. Czy kuratorium może wyrażać zgodę na zatrudnienia takiego nauczyciela, czy też taka opinia/zgoda KO dotyczy tylko sytuacji gdyby nauczyciel miał być zatrudniony jako nauczyciel bez wymaganych kwalifikacji (stażysta i bez możliwości rozpoczęcia stażu na kolejny stopień awansu zawodowego)?

3. Czy dyrektor odmawiając zatrudnienia tegoż nauczyciela może w przypadku nie znalezienia innego nauczyciela z kwalifikacjami przydzielić innym zatrudnionym w tej szkole nauczycielom bez kwalifikacji do nauczania techniki dodatkowe godziny w formie godzin nadliczbowych w przypadku realizacji przez nich zajęć również z tego przedmiotu?

4. Jak najlepiej dokumentować fakt zgłoszenia swej kandydatury na wakujące stanowisko w aspekcie uniknięcia sytuacji typu: dyrektor występuje do KO o zatrudnienie innego nauczyciela bez kwalifikacji do nauczania przedmiotu motywując to faktem, że nikt się nie zgłosił na zamieszczone ogłoszenie, nie mówiąc już o kandydacie, którego doświadczenie i posiadane wykształcenie można by z powodzeniem uznać za zbliżone z treścią nauczanego przedmiotem? Bądź też zatrudnić nauczyciela bez kwalifikacji i bez zgody KO, po oczywiście uznaniu w tym przypadku przez niego samego wykształcenia zatrudnianego nauczyciela za zbliżone pod względem merytorycznym do treści nauczanego przedmiotu – i czy wobec tego są jakieś czytelne kryteria dokonania oceny takiego zbliżenia i uznania tym samym kwalifikacji, czy też wystarczy w przypadku kontroli bądź sprawowanego nadzoru dla KO i OP bez wnikania w szczegóły, że dyrektor uznał jego kwalifikacje i to jest jego ostateczna i suwerenna decyzja w przedmiocie zatrudnienia nauczyciela przynajmniej w tej szkole?

JAB08-09-2007 21:24:57   [#02]

wznowienie tematu

Czy naprawdę nikt z forumowiczów nie zna odpowiedzi na zadane wyżej pytania w opisanym przeze mnie konkretnym przypadku zatrudnienia nauczyciela i podzielić się swoim doświadczeniem w tym temacie?

To może krócej zapytam, kto z forumowiczów dyrektorów zatrudniłby tego nauczyciela jako nauczyciela posiadającego kwalifikacje do nauczania techniki w oparciu o § 1 ust. 4 rozporządzenia MEN? Jeśli tak to jakiego uzasadnienia by użyli przed ewentualną kontrolą OP/KO, czy też być może wystarczy tylko udokumentowane dotychczasowe doświadczenie i posiadane wykształcenie tegoż nauczyciela. Czy są tacy, którzy swą decyzję w tej materii musieliby konsultować z OP/KO?

AnJa08-09-2007 21:37:02   [#03]
ja nie - mechanika jest zbyt wąska specjalnością w porównaniu z podstawą techniki

a dotychczasowe doświdczenie zawodowe jeszcze ten zakres kompetencji zdaje się zawężac

inna rzecz to to, ze wg mnie jakiś szczególnych kwalifikacji do techniki to nie trzeba, a ostatnie znane mi szkoły dające do ich nauczania kwalifikacje to PST zlikwidowne jakieś 20 lat temu
lipmar08-09-2007 21:51:33   [#04]

nie zgadzam się z argumentami zawartymi w #3.

Ukończyłam studia kierunkowe dzienne 5-letnie /technika /, równolegle ze mną studiowali 'mechanicy'. Ich siatka nie różniła się zbytnio od mojej.
Dodatkowo 'pozytywnie' przemawia prowadzenie pracowni technicznej przez nauczyciela.

Niestety, niektórzy nie znają kanwy  przedmiotów realizowanych na obu kierunkach i stąd dylematy. jestem jak najbardziej za ( nie jestem dyrektorem).

Zresztą o co ta gra, jak to zaledwie są 2 godz. w 3-letnim cyklu kształcenia.( kl. IV_VI)
pozdrawiam

AnJa08-09-2007 22:02:39   [#05]
no to ja takiemu mechanikowi, co siatke miał zbliżona z techniką samochodu bym jednak nie dał do warsztatu

no, chyba, że przyjmiemy, że inż budownictwa czy mleczarstwa tez może

a logika to rzecz zupełnie inna
Ewav08-09-2007 22:04:00   [#06]
No cóż, gra jest o pozytywną opinię ko do arkusza organizacyjnego oraz o płace. AnJa tak mi się zdaje, że PST nie dawało kwalifikacji do nauczania techniki, tylko dla nauczyciela zawodu.
AnJa08-09-2007 22:08:40   [#07]
może i nie dawało, ale uczyli - a od 14 lat jestem od tej branży daleko
lipmar08-09-2007 22:17:49   [#08]

może AnJa ma rację , a może nie...
do godzin teretycznych dochodzi jeszcze praktyka ( dot. naprawy samochodu)

prowadzę zajęcia na studiach podyplomowych z techniki
są nauczyciele , którzy uczą innych przedmiotów i z pasją przystępują do zajęć  przygotowujących do nauczania techniki.

Ale są i tacy, którym brakuje godzinek do etatu i "muszą " ukończyć drugi kierunek. Dla nich elektryczny obwód szeregowy i równoległy to dokładnie to samo i ostatecznie można  o tym przeczytać dzieciom z książki.
( nie wyciągnęłam tego z rękawa, serio).
Dlatego uważam , że nauczyciel przedstawiony w #1 naprawdę sobie poradzi.

AnJa08-09-2007 22:24:48   [#09]
wcześniej odnosiłem sie do kwalifikacji formanych, teraz pogdybam:

ponieważ:
1. po politechnice (kierunek - mechanika, specjalność - pojazdy mechaniczne) z przygotowaniem pedagogicznym,
2.kilkunastoletnim stażem jako nauczyciel akademicki przedmiotów technicznych z zakresu budowy maszyn i pojazdów,
3.pracujący jako nauczyciel teoretycznych przedmiotów zawodowych w szkole ponadgimnazjalnej
4.m.in. zajęcia z przedmiotu pracownia techniczna

w SP nie poradzi- znaczy będzie kaleczył dzieci
Ala08-09-2007 22:26:36   [#10]
a przyszywanie guzików i "żywienie"?
AnJa08-09-2007 22:27:19   [#11]
mniej więcj o to mi chodziło:-)
Ala08-09-2007 22:32:27   [#12]
no i jeszcze robótki ręczne - kiedyś szalik się robiło na drutach :-)
AnJa08-09-2007 22:35:28   [#13]
kiedys to wiem -przez 3 lata uczyłem- ale teraz się zmieniło
lipmar08-09-2007 22:36:42   [#14]

mam 20-letni staż pracy , uczę techniki od zawsze na różnych poziomach i daję Wam słowo, że niekoniecznie musi okaleczyć . Bardziej bałabym się tych osób, o których wspomniałam w #8.

Na zajęciach jest niewiele czasu na przyszywanie guzików , a rozumienie współczesnej techniki nie polega na tym jedynie.
Żywienie świetnie zrobi przyrodnik - jest tych treści sporo na tym przedmiocie.
Naprawdę : lepszy jeden pasjonat techniki niż 1000 niechętnych temu przedmiotowi.

Ala08-09-2007 22:59:38   [#15]

nie mam nic przeciwko pasjonatom techniki, ale jakoś tak bardziej mi pasuje żeby dziecko w podstawówce nauczyło się podstawowych rzeczy w różnych dziedzinach np. przyszyć guzik, zrobić pomysłowy prezent dla mamy lub babci, wbijać gwoździe albo zrobić sałatkę,  rozumienie współczesnej techniki zostawiłabym na później

ale cóż, nie wiem dokładnie co przewiduje program :-( muszę doczytać

dota200209-09-2007 06:36:22   [#16]
Razem ze mną podyplomówkę z techniki robiły osoby po 5 letnich studiach - Wychowanie technicze. 5 lat temu KO kwestionowało ich kwalifikacje, chociaż uczyli techniki przez całe swoje życie zawodowe. W SP mogli uczyć ale w gimnazjum już nie.
AnJa09-09-2007 09:44:05   [#17]
no, to juz chore
Gusia09-09-2007 13:23:51   [#18]

Pamiętam, jak dwa lata temu zaczęły sie dymy... musieliśmy udowadniać, że po Wydziale Techniki specjalność: Materiałoznawstwo i Informatyka możemy uczyć Informatyki i Techniki w SP, Gimnazjum i Ponadgimnazjalnych.

Nasz Dziekan dostawał trzęsawki jak wypisywał nam zaświadczenia. I dali nam spokój :))

eny09-09-2007 15:56:46   [#19]
A ja tak z ciekawości pytam .Gusia czy kończąc ten wydział myślałaś o pracy w szkole i nauczaniu w/w?
AnJa09-09-2007 15:59:15   [#20]
czy kończąc myślała to nie wiem

ale 3 lata temu myslała

no, własciwie co tam Gusia mysli, to tylko Gusia wie- ale mówić to mówiła:-)
eny09-09-2007 16:22:46   [#21]

Pytam bo często się zdarza, że ludzie kończą takie baaardzo specjalistyczne studia, do pracy w produkcji, przemyśle a potem lądują w szkołach. Sama mam kilka takich koleżanek. Stąd moje pytanie.

Czyżby szkoła była " ostatnim ratunkiem"?

JAB09-09-2007 17:29:39   [#22]

Pozwolę sobie ustosunkować się w paru zdaniach do powyższych wypowiedzi.

Trudno mi się zgodzić z wypowiedzią AnJa odnośnie wąskiej specjalności po studiach politechnicznych (wydział mechaniczny) w stosunku do obecnych 5-cio letnich studiów kończących się tutułem mgr techniki. Gdyż poza tematyką związaną z żywieniem człowieka jest na nich wszystko i to wręcz przeciwnie w znacznie szerszym zakresie. Tak więc spokojnie jestem zdania (podobnie jak lipmar), że absolwent politechniki po pojazdach mechanicznych poradzi sobie w warsztacie samochodowym, a niestety absolwent techniki to tylko chyba się nadaje do szkoły na nauczyciela tego przedmiotu (nie mówiąc już o jakimkolwiek warsztacie samochodowym), gdyż zakres nabytej przez niego wiedzy merytorycznej w zakresie szeroko pojętej techniki nie upoważnia go moim zdaniem w żaden sposób do wykonywania innego samodzielnego zawodu z zakresy zawodów czysto technicznych (elektryk, elektronik, automatyk, mechanik, budowlaniec, kreślarz itp., on nawet nie jest inżynierem, ba nawet jego wiedza nie odpowiada na poziomie technika w wyżej wymienionych profesjach). A że obaj tak samo długo studiują wynika tylko z faktu, że na technice gro zajęć jest z pedagogiki, metodyki itp. a absolwent politechniki musi to uzupełnić chociażby na drodze ukończenia Studium Pedagogicznego. Ale po względem merytorycznym absolwent politechniki na pewno będzie miał szerszą wiedzę.

Podobnie nie mogę się zgodzić z tezą, że taki nauczyciel w jakiś sposób będzie okaleczał dzieci szczególnie na poziomie SP. Żartobliwie powiem, żeby dzieciom pokazać jak przyszyć guzik, zrobić laurkę, przygotować sałatkę (bo do tego zdaniem niektórych mają się tylko sprowadzać zajęcia z techniki) to nie trzeba kończyć przecież studiów. Nie wystarczy powiedzieć, że nie ale trzeba powiedzieć dlaczego ma się odmienne zdanie w tej czy innej sprawie. AnJa pisze, że nie zatrudniłaby takiego nauczyciela ale nawet nie zna jaki typ studiów przygotowywuje współcześnie takiego nauczyciela, czyli inaczej mówiąc jakie musiałby mieć nauczyciel wykształcenie, żeby odpowiedź była pozytywna, a bazuje tylko na kierunkach czy formach wykształcenia sprzed 20-stu lat przygotowujących do nauczania ZPT. Zgadzam się z lipmar, że taki nauczyciel pasjonat spokojnie jest sobie w stanie poradzić w nauczaniu techniki zarówno na poziomie SP jak i gimnazjum. Co do kształcenia podyplomowego w zakresie tego przedmiotu, to uważam, że dobór kandydatów jest niewłaściwy. Po prostu każdy może takie studia podjąć i ukończyć niezależnie od dotychczasowego kierunku podstawowego a to jest niestety w wielu przypadkach ze szkodą dla uczniów mieć później zajęcia z takim nauczycielem. Współcześnie moje dziecko w trakcie całych zajęć z techniki na poziomie SP zrealizowało tylko zagadnienia związane z uzyskaniem karty rowerowej (podstawowe definicje związane z PRD oraz znajomością znaków drogowych i rozwiązywaniem krzyżówek) oraz zrobieniem na drutach szalika. Nie korzystało z żadnego podręcznika, a do karty rowerowej prawie przez cały semestr ćwiczyło w pracowni informatycznej w oparciu o pracę z jakimś gotowym programem. To ja się pytam, jaki procent wiedzy ujętej w podstawie programowej i zagadnieniach szczegółowych pierwszego z brzegu programu nauczania dopuszczonego przez MEN został dziecku przekazany. Czy nauczyciel miał stosowne kwalifikacje, czy miał tylko stosowny papierek, czy też może jego kwalifikacje zostały uznane przez dyrektora z jakiś tylko jemu znanych względów za wystarczające?

I ostatnia nadal otwarta sprawa to samodzielność dyrektora w podejmowaniu decyzji o uznaniu kwalifikacji nauczyciela w oparciu o § 1 ust.4 stosownego rozporządzenia MEN oraz roli jakie pełnią niestety nadal w tej materii KO/OP. Po prostu dziwię się, że dyrektorzy zasłaniają się koniecznością odbycia konsultacji czy też wręcz uzyskaniem zgody od przedstawiciela KO/OP na zatrudnienie takiego nauczyciela. Przepraszam bardzo na jakiej podstawie prawnej wymagana jest i co ważniejsze w praktyce stosowana taka "konsultacja"?

AnJa09-09-2007 17:48:10   [#23]
1.nic a nic nie odnosiłem się do poziomu merytorycznego absolwenta wydziału mechanicznego w zakresie mechaniki- ale jesli zacząłes- podzielam Twoją opinię., podobnie w kwestii kompetencji technika do mechaniki ("no to ja takiemu mechanikowi, co siatke miał zbliżona z techniką samochodu bym jednak nie dał do warsztatu")
niestety- także w kwestii przyczyn- czyli tego, że on nie ma tych dydaktyk itp, ale także i "lizania" wszystkich niemal kierunków technicznych, podczas gdy mechanik "siedzi" w swojej branży, podczas gdy do techniki w SP wystarczy lizanie, ale kilku branż,

2. wyraxnie też napisałem ("inna rzecz to to, ze wg mnie jakiś szczególnych kwalifikacji do techniki to nie trzeba"), że magistra do nauczenia guzika nie trzeba

3. nie napisłem też, że szczególnie okaleczy- ot, kaleczyć będzie, bo staż jakiś jednak już ma i wynikające stąd odchyły zawodowe, a w SP trafia na najtrudniejszego metodycznie ucznia,

4. nie znam, bo nie muszę - od kilkunastu lat nie mam z tym kontaktu- mam za to kontakt z nauczycielami przedmiotów zawodowych i wiem troszkę o tym, czego uczą wydziały mechaniczne- i to mi wystarczy do przypuszczenia, ze będąc dyrektorem podstawówki techniki komus takiemu nie dałbym
jakbym wyjścia nie miał- częśc pewnie dałbym nauczycielowi nz, część fizykowi.

5. też się dziwię takim zasłanianiem- nigdy tego nie robiłem- własnie dlatego, ze takiej pp nie ma- stąd w tym przypadku odmówiłbym bez konsultowania
...
tak właściwie, to zamierzałem cos zupełnie innego napisac, ale wciąż nie mam ochoty się wyzłośliwiać;-)
zgredek09-09-2007 18:09:29   [#24]

strasznie ciężko się Was czyta - muszę trochę więcej czasu na czytanie ze zrozumieniem mieć (chodzi mi o sposób pisania)

a myślę, że coś niegłupiego mogłabym napisać

ale to chyba w nocy będzie:-(

AnJa09-09-2007 18:12:59   [#25]

;-(

hmm

tak się zastanawiam, czy ja przypakiem też tych wątków nie pomiksowałem nieco
eny09-09-2007 18:59:16   [#26]

odnośnie #22

"Co do kształcenia podyplomowego w zakresie tego przedmiotu, to uważam, że dobór kandydatów jest niewłaściwy. Po prostu każdy może takie studia podjąć i ukończyć niezależnie od dotychczasowego kierunku podstawowego a to jest niestety w wielu przypadkach ze szkodą dla uczniów mieć później zajęcia z takim nauczycielem".

 

Mam to samo odczucie odnośnie kształcenia podyplomowego w zakresie przedsiębiorczości. Tutaj ekonomista po studiach mgr na AE nie jest wystarczajaco wykwalifikowany a plastyk po podyplomówce - tak. Męczy się później biedaczyna a i z nim się młodzież też męczy. Sytuacja dla mnie analogiczna.

AnJa09-09-2007 19:09:16   [#27]
znasz przykład jakiś, że temu ekonomiscie, jesli ma pp zakwestionowano kwalifikacje?
zgredek09-09-2007 19:10:51   [#28]
a dodam: jeśli zakwestionowano to w jaki sposób?
JAB09-09-2007 19:48:01   [#29]
AnJa jakoś nie trafia do mnie Twoja argumentacja. Absolwent politechniki tegoż konkretnego kierunku moim zdaniem ma przygotowanie merytoryczne wyższe w stosunku do mgra techniki jak i w odniesieniu do obowiązujących treści programowych tego przedmiotu w odniesieniu nie tylko do zagadnień czysto mechanicznych, ale również do treści związanych z rysunkiem technicznym i dokumentacją techniczną, elektrotechniką, elektroniką, technologią, materiałoznawstwem czy też wychowaniem komunikacyjnym. Nie zdobył tylko wiedzy w zakresie zasad żywienia człowieka. Ale takiej wiedzy prawie w ogóle w żadnej z dziedzin wiedzy wynikających z programu nie posiada fizyk (poza może sprawami dotyczącymi prądu elektrycznego i zjawisk z nim związanych) ani tym bardziej nauczyciel nz (poza może umiejętnością prac manualnych dotyczącymi np. produkcji laurek). AnJa pisze, że nauczyciel techniki wystarczy, że liznął obszary wiedzy, których naucza. To idąc dalej można powiedzieć, że każdy może nauczać techniki (tylko nie absolwent politechniki, a jak już to jego kandydatura jest na samym końcu) ponieważ każdy, w tym nauczyciel nz czy też fizyk jak rozumiem myśli AnJa zna się na podstawach mechaniki, elektrotechniki, technologi obróbki materiałów, rysunku technicznym, PRD. Nie mogę zrozumieć dlaczego ci nauczyciele (fizyk, nz) są lepsi od tegoż absolwenta politechniki pod względem merytorycznym w zakresie treści, które powinny być przekazane w ramach tego przedmiotu. Może dojść tutaj do takiej sytuacji, że dzieci podczas swej edukcji w ramach techniki w SP posiądą tylko wiedzę jak zrobić laurkę i co to jest prąd elektryczny (o instalacji elektrycznej mieszkania/domu to już od fizyka się chyba nie dowiedzą). A gdzie reszta treści programowych? Podejmując taką decyzję o przydziale godzin techniki nauczycielom nz i fizyki zamiast np. absolwentowi politechniki robi się dzieciom moim zdaniem krzywdę (tak jak chociażby w przypadku sytuacji opisanej przeze mnie w #22, a dotyczącym konkretnie mojego dziecka). Argumentem na nie wg AnJa jest to, że nauczyciel nie pracował z dziećmi w SP. Otóż nauczyciel ma stosowne przygotowanie pedagogiczne, gdzie nie rozróżnia się tych uprawnień/umiejętności wybiórczo na poszczególne grupy wiekowe uczniów (podobnie jak uprawnienia do nauczania danego przedmiotu na poziomie studiów magisterskich dotyczą zarówno SP, G i PG - nie mówię o szkołach specjalnych), więc trudno mi się zgodzić z tezą, że dotychczasowe doświadczenie zawodowe nauczyciela na uczelni i w szkole ponadgimnazjalnej dyskredytuje go do pracy w SP, a wg AnJa stawia go wręcz za nauczycielem fizyki i nz pracującymi już w tej SP. W jakim trybie AnJa przydzieliłby te godziny tym nauczycielom, czy jako uzupełnienie etatu (nauczycielowi bez kwalifikacji czy uznałby ich kwalifikacje za wystarczające, ale na jakiej podstawie jak już) czy też w formie nadgodzin, zapewniając oczywiście organ nadzorujący w przypadku kontroli, że inny lepszy jego zdaniem kandydat się nie trafił (pomijając milczeniem akces do realizacji tych godzin przez jakiegoś absolwenta politechniki)?
zgredek09-09-2007 19:52:06   [#30]
przepraszam, ale z tego tekstu - to tylko AnJę widzę
asan09-09-2007 20:25:42   [#31]

Tak było:

 Wychowanie Techniczne -mgr techniki - studia wyższe mgr -pięcioletnie- miały przygotowywać nauczycieli do politechnizacji ówczesnych LO.

Dyscypliny nauczane z wyraźnym akcentem na grupę przedmiotów : mat.-fizycznych(podstawa- baza).Dalej grupa przedmiotów mechanicznych ( II, IIIrok) oraz elektryczno - elektronicznych wraz z atomatyką bodaj od III roku. Pomijam grupę przedm psych- pedagog. oraz metodykę nauczania.
 "Szerokoprofilowe" przygotowanie absolwenta. Wielu uczy przedm. ogólnozawodowych. w technikach , ZSZ.

Spotkałem dyplom gdzie absolwent legitymował się po tym kierunku tytułem zawodowym  mgr inż.
Teraz spotykam absolwentów  mgr techniki z informatyką.

eny09-09-2007 20:50:36   [#32]

#27 #28

Jasne! Moje dwie koleżanki po studiach mgr 5-letnich na AE uczą podstaw przedsiębiorczości w LO na zasadzie "zbliżenia". Cały czas żyją w niepewności i czekają na jakieś  uzgodnienia odgórne, kóre raz na zawsze zamknęły by sprawę ekonomistów. Pani "główna" wizytator z KO przyczepiła się właśnie do tych kwalifikacji. Póki co decyduje dyrektor (ci akurat rozsadni - bo to dwa różne LO) i dziewczyny pracują ale są niepewne na czym stoją...

Wystarczy, że trafiłyby na takich dyrektorów jak owa pani z KO (polonistka notabene). Zgredek i AnJa pracujecie w szkołach zawodowych więc problem nie jest Wam obcy, ale są też inne szkoły gdzie uczy się ppa problematyka ekonomiczanjest im zupełnie obca,

To by było na tyle;)

lipmar09-09-2007 20:57:16   [#33]

jestem zdziwiona tak szeroką dyskusją nad przedmiotem zaliczanym przez wielu do 'michałków" nie wiadomo po co istniejących w szkole. Już lata temu wielu dyrektorów z przyjemnością usunęło środki dydaktyczne umożliwiające uczniom  praktyczne działania. ( usunięto technikę z siatek zamiast realizować ją  w podziale godzin z informatyką. Później już to wyprostowano i technika wróciła do szkół.)

Moi Drodzy zapytajcie Wasze pociechy oraz uczniów w szkole  ilu z nich z pasją wykonuje szaliczki na drutach i nazywa to przyjemna lekcją techniki? (obawiałam się , że będzie nakaz wykonywania moherowych berecików- prezentów na Dzień Babci).

Cechą edukacji ogólnotechnicznej jest sprzężenie wiedzy z działaniem praktycznym.Zadania praktyczne to nie tylko guziki, sałatki i laurki.
Ile dzieci ulega wypadkom , bo nie potrafi obsługiwać urządzeń znajdujących się w licznej ilości w ich domach?

To właśnie badania opinii uczniów, rodziców i samych nauczycieli techniki  ( czasami o zgrozo! takich, którzy nie rozumieją ,czego nauczają) było przyczyną zmniejszenia ilości godzin tego przedmiotu!

pozdrawiam JAB - cieszę się, że są jeszcze tacy, dla których edukacja ogólnotechniczna uczniów coś znaczy!

AnJa09-09-2007 23:22:37   [#34]
lipmar- dla mnie zawsze cos znaczyła, załuję, że w nowym lo wyrzucono ją z siatki

ale jak patrze na swoje dziecko, absolwenta liceum to mam wrażenie, że faktycznie dyrektorzy, zafascynowani komkami, to oleli

analffabeta techniczny taki, że wstyd prawdziwy
...
JAB- ja Cie prosze- Ty przeczytaj ze zrozumieniem co napisałem- wiem, że to niełatwe, bo piszę skrotowcami, ale mniej czasu Ci to zajmie niz polemizowanie z tym, czego nie napisałem:-)

a w kwestiach formalnych to proszę abys -przynajmniej dopóki nie uzyskasz uprawnień proroka- nie przewidywał, co ja powiem nadzorowi- bo moje dotychczasowe dobre (odpukać x3) kontakty z KO brały się stąd, że mówiłem prawdę, wysłuchiwałem ich opinii a potem mówiłem, że i tak zrobię jak będę chciał

wolutaryzm? owszem- ale w granicach, które okresla się mianem falandyzacji
zgredek09-09-2007 23:34:52   [#35]

ciekawe czy równie długociągowa byłaby dyskusja nad takowym absolwentem, który matematyki chciałby uczyć

bo niby każdy absolwent czegoś tam może chcieć uczyć czegoś tam;-)

znaczy zastanawiam się nad wyższością matematyki nad techniki

(nad wyższością fizyki nad... nie będę się zastanawiać)

zgredek09-09-2007 23:37:59   [#36]

ponieważ obiecałam, że poczytam ze zrozumieniem, to oświadczam, że poczytałam

i wniosek jeden mi się nasuwa:

dyrektor dcyduje - należy zaufać dyrektorowi

a jak się nie ufa - no cóż...

rzewa10-09-2007 07:20:01   [#37]

mam tylko jedną uwagę...

technika jest chyba ostatnim takim przedmiotem, w którym ważniejsze (i to dużo) jest przygotowanie dydaktyczno- metodyczne niż merytoryczne - i dlatego, będąc dyrkiem sp nie przyjęłam na nauczanie techniki magitra inżyniera po politechnice, a mgr np z kursem kwalifikacyjnym (prowadzonym przez WOM) z techniki

a rezultaty?  były widoczne od pirewszego rzutu oka (należe do dyrków, którzy nie zlikwidowali prac. technicznej w szkole :-)))

:-))
JAB10-09-2007 10:00:52   [#38]

AnJa - mając doświadczenie z własnym dzieckiem - absolwentem LO "... analfabeta techniczny taki, że wstyd prawdziwy ..." nadal dziwię się, że w omawianym przypadku nauczyciel nz czy fizyki byłby lepszy od tego konkretnego absolwenta politechniki, jako nauczyciel realizujący godziny techniki (do tej pory nie wiem w jakim trybie - nauczyciela z kwalifikacjami czy bez takowych w zakresie nauczanego przedmiotu, jeszcze może w formie nadgodzin) i odpowiadający tym samym za merytoryczne wdrożenie dziecka w otaczający świat techniki. Przecież jest oczywistym, że przypadek Twojego dziecka nie wynika tylko z błędów politechnizacji na szczeblu LO, ale moim zdaniem przede wszystkim z błędów popełnionych w tej materii na niższych szczeblach jego edukacji. Widocznie edukację ogólnotechniczną Twoje dziecko miało tylko z nauczycielami, dobrymi metodykami ale nie przygotowanymi merytorycznie. Nie dajmy sie zwariować, bo zaraz niektórzy z biorących udział w tej dyskusji dojdą do wniosków, żeby rozumieć działanie, zjawiska im towarzyszące oraz budowę i zasady wykorzystania sprzętów domowych typu: żelazko, odkurzacz, lodówka, kuchenka mikrofalowa, instalacja kanalizacyjna, wodna, elektryczna mieszkania, wiertarki bądź dynama czy hamulca w rowerze to trzeba absolwentów szkół ponadgimnazjalnych wysyłać na dalsze kształcenie na politechnikę, a jak nie to niech będzie dalej analfabetą technicznym do końca życia i w takich prozaicznych sprawach niech korzysta z usług fachowców. Tylko nie zawsze tak się da, a przy okazji sobie i innym wskutek zerowej świadomości technicznej zrobić krzywdę z utratą życia włącznie.

Tak z tej całej dyskusji adwersaży to ja pozwolę sobie wysnuć wniosek, że ten konkretny absolwent politechniki jest na nie, bo jest za bardzo merytoryczny w zakresie nauczanego przedmiotu, a ma braki w zakresie pedagogiczno-metodycznym prowadzenia zajęć w SP i G. Ale przypomnę jest to absolwent z pp i kilkunastoletnim stażem pracy dydaktycznej i pedagogicznej. Dobrze, że są tacy jak lipmar, ale trudno jest się zgodzić z faktem bycia bezrobotnym przez tego nauczyciela w zderzeniu z mało precyzyjnymi nawet w tej dyskusji argumentami na nie. A tak gwoli wyjaśnienia dla niektórych co pytali, o co chodzi w tym całym sporze przecież to tylko 2 godziny techniki. Otóż problem dotyczył zatrudnienia jednego nauczyciela do nauczania informatyki oraz techniki. Ów nauczyciel, absolwent politechniki ma stosowne kwalifikacje do nauczania informatyki a do techniki miały być uznane przez dyrektora a wyszło jak wyszło z niejasnymi i co ważniejsze wiążącymi decyzjami przedstawiciela ko w tle (oczywiście uprzedzając z góry ewentualne pytania, wszystko było na tzw. gębę, żadnego pisemnego uzasadnienia ze strony dyrektora jak i tym bardziej przedstawiciela ko).

No właśnie zgredek napisał: "... dyrektor decyduje - należy zaufać dyrektorowi ...". A co w przypadku gdy dyrektor jest jak najbardziej za, a po konsultacjach z ko (z mojego punktu widzenia w obliczu posiadanych uprawnień o uznawaniu kwalifikacji to nie wiem po co te konsultacje) jest na nie, uzasadniając swoją późniejszą decyzje na nie, tym że ko nie wyraziło zgody. Czy to nie może świadczyć o braku kompetecji dyrektora, czy też swiadczy o jego zachowawczej postawie "a co ja się będę z koniem kopał, nie zatwierdzą mi arkusza, nie zatwierdzą na następną kadencję lub wcześniej zwolnią w imię tylko zatrudnienia bądź nie podległego sobie nauczyciela"?

AnJa10-09-2007 10:24:44   [#39]
upsss

napisałem liceum- taż ta chaliera dupieru co gimnazjum skonczyła

i nic nie wskazuje na to, coby skończyła kiedykolwiek coś więcej- poza wykończeniem mnie naturanie...

a nie umie, bo nikt niczego go z techniki nie uczył, albowiem tej techniki nie miał - siedzieli se w pracowni w komputerowej i ircowali
JAB10-09-2007 12:39:33   [#40]

No widzisz AnJa, to tak jak moja pociecha w SP tylko w pracowni informatycznej pół czasu przewidzianej na przedmiot zwany techniką spędziła na zaznajamianiu się podobno ze znakami drogowymi. A co oni tam innego robili to nie wiem może grali i ircowali, bo nauczyciel był niemerytoryczny w żadnej postaci a nadawał się do prowadzenia zajęć tylko dlatego, jak mniemam bo wcześniej pracował w tej SP i być może realizował zajęcia nawet w formie nadgodzin, a na podorędziu nie było innego kandydata a i dyrekcja być może w takiej sytuacji nie szukała (wychodząc z założenia, że na tym poziomie to każdy z nauczycieli przecież liznął trochę tej techniki i może prowadzić te zajęcia bez uszczerbku dla dziecka). I jak tu mi nie przyznać racji, że ten konkretny nauczyciel po politechnice byłby znacznie lepszy w tych dwóch wskazanych przykładach (mojej i Twojej AnJa pociechy) a nie można go od razu skreślać ze względów metodycznych, bo może i metodykę miałby lepszą od tych niemerytorycznych metodyków zatrudnionych już w tej szkole, i którym dyrekcja wyraziła zgodę na prowadzenie zajęć z miernym jak widać skutkiem (ale nikt tego sprawdzał i nie rozliczał, a przepraszam bardzo jak były prowadzone metodycznie zajęcia nie realizujące w swej podstawowej części treści programowych, to tak by można sprowadzić wszelkie zajęcia w SP tylko do pracy na świetlicy szkolnej, bo opiekunowie metodycznie przygotowani do pracy z dziećmi w tym wieku a realizacja treści programowych prawie żadna).

Ale nauczony przykrym doświadczeniem już w gimnazjum to się chyba przyjrzę nauce techniki pojej pociechy i będę wymagał realizacji programu, żeby dziecko po skończonej edukacji w gimnazjum miało pojęcie o technice i nie bało się wykorzystywać bez robienia sobie i innym krzywdy z podstawowych narzędzi typu młotek, wkrętak, pilnik, piła, szczypce uniwersalne czy też obcęgi oraz korzystać bez obaw z wyposażenia domu, a także rozróżniać pojęcia: żelazo, stal, żeliwo, brąz, mosiądz itp. (a nie wszystko jest albo z metalu, drewna bądź o zgrozo "plastiku" bądź innego bliżej nieokreślonego materiału). Tylko nie wiem jeszcze w jakiej formie mógłbym taką kontrolę przeprowadzić? Musiałbym chyba od znajomości realizowanego w szkole programu, potem od tego co nauczyciel wpisał w dziennik, tego co ma syn w zeszycie i na końcu czego się praktycznie nauczył czy też jaką posiadł wiedzę.

Ale to już trochę odbiegłem od podstawowego tematu wątku. Zapytam jeszcze raz czy w takich sytuacjach dyrekcja czy ko powinno wydać swoją decyzję na piśmie z uzasadnieniem, przecież nauczyciel pisał podanie i składał wszelkie papiery w formie pisemnej (a nie na gębe) i do czasu konsultacji z ko było wszystko ok, a później już nie i wszelkie decyzje nauczyciel dostał ustnie, a w uzasadnieniu że nieznany mu z imienia i nazwiska przedstawiciel ko wydał taką a nie inną opinię.

AnJa10-09-2007 12:44:15   [#41]
jeśli szkoła szukała nauczyciela i on złożył dokumenty- wypadałoby i na piśmie odpowiedzieć

ja sam jednak stosuję w takich przypadkach raczej telefon

gdybym miał robic to na piśmie- napisałbym pewnie tyle, że dziękuję, nie skorzystam z oferty
mcdemster10-09-2007 14:47:16   [#42]

kwalifikacje

Dokonując ustalenia kierunku (specjalności) zbliżonego z nauczanym przedmiotem dyrektor powinien przeanalizować indeks ( przedmioty i ich treści oraz liczba godzin; formy oceny: egzamin, zaliczenie), zapisy podstawy programowej danego przedmiotu i standardy wymagań egzaminacyjnych, standardy kształcenia nauczycieli dla studiów wyższych magisterskich, ustalając, czy jest podstawa do uznania, że nauczyciel posiada odpowiednią wiedzę merytoryczną do nauczania danego przedmiotu.

lipmar10-09-2007 21:12:00   [#43]

AnJa - ucieszyło mnie to, co napisałeś w #34. chodzi o znaczenie techniki , a nie umiejętności Twojej pociechy.
Rzewo - chylę przed Tobą czoła za pozostawienie uczniom pracowni. Zresztą na Forum niejednokrotnie mogliśmy sie przekonać, że jesteś po prostu Wielkim Człowiekiem.( i nie chodzi tu bynajmniej o posturę , bo nie mam wiedzy na ten temat :)))

I jeszcze jedna sprawa: z dyskusji widać, że technika jest potrzebna w szkole. Szkoda jedynie, że nie jest tak dobrze 'postawiona " jak u Skandynawów lub w innych krajach na zachód od Zgorzelca.

pozdrawiam Wszystkich, którzy widzą potrzebę intensywnych , mądrych działań na rzecz politechnizacji nauczania w szkole.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]