Forum OSKKO - wątek

TEMAT: kawa, herbata podczas lekcji
strony: [ 1 ]
janzg18-12-2002 13:52:17   [#01]

Co sądzicie o wnoszeniu na lekcje przez nauczycieli kubków z kawą czy herbatą?

Dawno temu włożono mi w głowę, że takie postępowanie nauczyciela jest niegodne. Tłumaczeno - o ile dobrze pamiętam -tym, że może to powodować u uczniów chęć czynienia tego samego, co nauczyciel, rozpraszać jego uwagę itp.

Jak "delikatnie" wyjaśnić to niektórym nauczycielom?

Jaka jest praktyka w waszych szkołach?

Pozdrawiam

Jan

Ewa z Rz18-12-2002 13:56:17   [#02]

U mnie...

Nie do pomyślenia!!!

Tak samo jak jedzenie na lekcji.

Dopuszcza sie, ale tylko w uzasadnionych wypadkach, szklankę wody. (Jedna moja dziewczyna w ciąży musiała, tak jej zasychało w gardle). Normalnie to od tego jest przerwa. Moje panie sprzątajace to nawet przygotowuja n-lom herbatę przed przerwą, by ją mozna było od razu pić...

Marek Pleśniar18-12-2002 14:02:57   [#03]

a jak nie ma przerwy?

np w nauczaniu zintegrowanym?

W mojej praktyce (nie musze być wzorem:-) dopuszczałem by nauczyciele (rzadko to i tak się zdarzało), skoro ktos nie zdażył np kawy i marnie mu bez niej, mieli gdzieś dyskretnie postawioną szklankę. Jesli - powtarzam - dyskretnie nauczyciel wypije łyczek i dalej wraca do dzieci to świat sie nie zawali. Aha, gdy dziecko się chce napić - też nie zabraniam:-)

Wszystko - rzecz jasna - bez przesady.

Ale może sie mylę. Tylko jeszcze jedno - niegodne to za grube słowo. Niegodne to skłamać dziecku, albo mu ublizyć, nie zachowac jego praw.

Majka18-12-2002 15:22:43   [#04]
Laryngolog nakazał pić wodę niegazowaną w czasie lekcji (albo słabą herbatę:). Szczególnie groźna jest zima 9kaloryfery) i przedmioty, przy których nie wypuszcza się kredy z ręki. Pijemy w czasie lekcji.
beera18-12-2002 15:37:13   [#05]

no właśnie...

nauczyciel pracuje głosem.

Jesli pije herbatę , bo uważa, że to mu jakos pomaga- niech pije.

Jesli zaś pije herbatę i z noga na nogę studiuje prasę- to niech nie pije ;-)

Nawet podczas wielkich konferencji czesto na mownicy jakiś napój- każdy to rozumie przecież.

Dlaczego pije nauczyciel (napój ;) można także wytłumaczyć dzieciom. Pije, bo pracuje przy pomocy gardła, pije, bo nie ma przerwy ( dyżur).Normalnie powiedzieć.

Nie równałabym tak bardzo- naczyciel pije, to i uczeń pije. Wiele rzeczy różni nauczyciela i ucznia. Nie tylko napój .

Marek z Rzeszowa18-12-2002 15:58:04   [#06]

W zintegrowanym nawet wskazane jest by nauczyciel wspólnie z dziećmi spożywał II śniadanie. Można to również potraktować jako sytuację wychowawczą.

Pewnie żadne przepisy tego nie zabraniają wprost (a może?) ale od nauczyciela można wymagać taktu, kultury osobistej i takich tam...

Oczywście są przeróżne sytuacje i nie można generalizować.

Sam, jako słuchacz zaocznych studiów podyplomowych, podsuwałem kawę i herbatę wykładowcom (umęczonym, zziębniętym albo skacowanym ;-))

Marek

Majka18-12-2002 16:50:30   [#07]

Janie :-)

Co się dyrektorowi bardziej opłaca?

1. Nauczyciel z kubkiem herbaty (nigdy mnie nie rozproszyła :-))

2. Nauczyciel z bezgłosem na L-4.

3. Nauczyciel chrypiący: poczytajcie z książki, bo nie mogę mówić... :-)))

Naprawdę pani od bhp i laryngolog na szkoleniu o głosie zalecali .

JCK18-12-2002 20:25:09   [#08]

o piciu...herbaty

Kiedy wykonywałem ocenę ryzyka zawodowego na poszczególnych stanowiskach pracy, a robiłem to wraz i inspektorem PIP-y ten nakazał umieszczenie zapisu o możliwości "picia" napojów letnich i niskosłodzonych. Taka s
ElaM18-12-2002 20:25:30   [#09]
U nas w zasadzie się nie pije, chociaż gdyby ktoś miał zalecenia od laryngologa to może. Osobiście uważam że od popijania jest przerwa i nie porównujmy lekcji do długich wykładów (często właśnie bez przerwy, żeby szybciej skończyć), czy przemówień na mównicy. Nie lubię też widoku nauczyciela szarżującego po korytarzu pełnym dzieci z filiżanką gorącego napoju. Zresztą nauczyciele mają w pokoju  automat z gorąca wodą, więc szybko mogą zaparzyć kawę czy herbatę.
JCK18-12-2002 20:35:43   [#10]

cdn

Przepraszam ale nie skończyłem myśli bo komputer mi pada od kilku dni.

Nie umożliwienie przez pracodawcę takiej możliwości może być podstawą do odszkodowania przy ubieganiu sie o chorobę zawodową. Nie chodzi tu bowiem o to czy lekcja to dłuższy czy krótszy wykład tylko o to że jest to czynność powtarzająca sie mogąca preowadzić do osłabienia strun głosowych przez 30 czy więcej lat. jeżeli nie uduwodnisz że nauczyciel wiedział o tym że ma "popijać" to Ty możesz ponieść tego konsekwencje, a gardła są reóżne. Proponuję uważać i od czasu do czasu przypomnieć np podczas hospitacji. To nie żarty.

Marek Pleśniar18-12-2002 20:44:43   [#11]

mic:-)

a od kredy mają pylicę? (a od gadania dyrektora wrzody żołądka:-))))
JCK18-12-2002 20:48:37   [#12]

Marek nie bądź taki dowcipny

od gadania dyrektora to mają nerwicę bo okazało sie że za wrzody żołądka odpowiadają jakieś małe robale czy coś koło tego
Marek Pleśniar18-12-2002 20:52:12   [#13]

aha

a jak dyrektor sam od swojego gadania ma? nerwice:-)
JCK18-12-2002 20:57:02   [#14]

....

Dyrektor nigdy nie ma nerwicy, tylko "z zaangażowaniem podchodzi do sprawy" :-))))))))))))
PawełR18-12-2002 21:43:01   [#15]

Jak byłem nauczycielem jeszcze...

to pijałem kawę na lekcji. Pewnego razu opowiadałełem o potopie szwedzkim na historii, a ja jak już zacznę opowiadać, to mi ręce śmigają (mam nawet szablę do pokazywania). Opowiadam jak to Kmicic samotrzeć stanął w obronie króla w góach i bum, pół szklanki kawy na dziennik... i co?

No, tyle, że od tej pory na lekcje nie biorę..., dziennika ;-), tj. chciałem powiedzieć szkalnek z napojami.

Janusz Pawłowski18-12-2002 21:54:22   [#16]

Jak co najmniej kilka osób z Was wie - w zasięgu mojej ręki zawsze jest Coca Cola.
Po tym np. uczniowie ustalali na wycieczce pokój, w którym śpię, gdy mnie nie było - po butelkach tego napoju na półce stojących.

I nie chodzi tu akurat o ten napój - ten jest dlatego, że akurat go lubię - tu po prostu chodzi o to, że ja musze co kilka minut zwilżać gardło.
Trudno wprawdzie ustalić gdzie przyczyna, a gdzie skutek - ale jest jak jest.

Nie wyobrażam sobie takiej możliwości, aby zabroniono mi pić (bezalkoholowy) napój podczas pracy - 45 minut bez łyka, to o 40 minut za długo.

Ale muszę przyznać jeszcze jedno:
Na moich lekcjach uczniowie (i ja też) nie mogli jeść - chodziło o to, że mogę mieć, tak z głupia frant, ochotę zapytać ich o coś - a z pełną paszczą nieestetycznie się odpowiada. Mogli zaś spokojnie jeść w czasie pisania klasówki.
Natomiast nie miałem nic przeciw temu, aby popijali wodę, herbatę czy kawę. I plastikowe kubki z herbatą, czy kawą ze sklepiku szkolnego, na ławkach uczniowskich, były najnormalniejszym widokiem na moich lekcjach.
Ani nikogo to nie gorszyło, ani tez nie przypominam sobie, żeby więcej niż kilka razy się wylało

Na pytania: skąd wiem, że tam akurat była herbata, a nie coś innego -  nie bardzo chce mi się odpowiadać - wiem i tyle - mam nos, węch i przede wszystkim - charyzmę.

hania18-12-2002 22:14:11   [#17]

ja zwyczajnie

w sytuacjach, gdy juz mi gardło siada, grzecznie dzieci pytam: Nie bedzie wam przeszkadzać, jak sobie mineralnej łyknę w czasie lekcji, bo mi siada nieco gardło i lekarz zalecił.... Dzieci zawsze grzecznie odpowiadają: alez oczywiście. Tyle, że jak u Janusza - działa w dwie strony. Pracujemy od 7:30, do 18:30, w tym sporo przerw 5 minutowych... Nie chce eraz mówić o higienie pracy - tak jest i juz, inaczej kończylibysmy o 20:00.... To co ma zrobić dziecko, w ciągu 5 minut: zmienić salę, piętro( wcześniej spakowac się , wyjść, bo równo z dzwonkiem lekcja wszak się kończy(daj boże, bo nie u każdego...) siku zrobić - bo w czasie lekcji nie wędrujemy po korytarzach ( bezpieczeństwo dzieci) zjeść, napić się.... a jak nie zdąży skończyć?  to nauczone moim przykładem grzecnie pyta wchodząc do sali: mogę skończyć jeść precelka? I w ogóle nie ma problemu...

Dziś miałam np 4 lekcje i 5 dyżurów ( ostatni po lekcjach) Pójście do WC - problem, o piciu mowy nie ma..... Tyle, że gorącej herbaty, o pachnącej kawie nie wspomnę, na lekcje raczej nikt nie nosi....

ElaM18-12-2002 22:15:50   [#18]

Co do picia przez uczniów na lekcji to też jestem przeciwna: piją, potem do WC, jeszcze się coś przy okazji rozleje, należy pościerać, itp. zamieszanie. Gdzie tu czas na lekcję? A wogóle, to należałoby trochę wychowywać młodzież i tłumaczyć, że są miejsca gdzie nie   powinno się pić i obżerać. Nie lubię np. kiedy w kinie czy teatrze siorbią, szeleszczą, miotają się miedzy rzędami do toalety. No ale jak są przyzwyczajeni, że muszą ciągle coś przeżuwać (w szkole, w domu przed tv) i nie mają żadnych zahamowań, to o czym tu rozmawiać. I później się dziwimy że tak dużo "puszystych".

Ojej, ale mnie poniosło...

hania18-12-2002 22:18:16   [#19]

a w ogóle , Janie

to mogłabym się "przyczepić' do słów "rozpraszać jego uwagę".....

ale mi się nie chce.. mam za sobą (słownie) 12 godzin w szkole(lekcje, 2 zebrania, przygotowanie do spotkania z rodzicami i to spotkanie...) Uwagę rozprasza mi chwilowo tylko grzaniec...

Janusz Pawłowski18-12-2002 22:35:14   [#20]

No ... jeśli picie = siorbanie, to muszę przyznać, że inaczej mnie wychowano.
Umiem pić po cichu - i jak zauważyłem - moi uczniowie też.

Po drugie Elu - tym się różnimy, że ja nie bardzo wiem, gdzie nie wypada pić bezalkoholowych napoi - jedyne, co mi przychodzi do głowy, to WC.
Jeśli to nikomu nie przeszkadza (a w kinie nie powinno nikomu przeszkadzać, że piję - bo piję bezgłosnie) to o co w zasadzie chodzi?
Przyszedł do kina - to niech patrzy na ekran, a nie obserwuje, kto akurat podnosi do ust kubek z herbatą. Zaznaczam - jeśli robi to bezgłośnie.

I jak słyszę podsumowujące zdania o młodzieży "nie mają żadnych zahamowań", to ... istotnie ... o czym tu rozmawiać?

Jakie znów chodzenie do WC? Człowiek to nie rura przelotowa - nie ma tak, żeby to co wypił natychmiast musiał wydalić. To trochę trwa - od przełyku do pęcherza daleka i długa droga.
Powiedziałbym nawet, że im później wypije, tym później go przyciśnie - znaczy jeśli wypije podczas przerwy, to może go przycisnąć w połowie lekcji - jeśli wypije w połowie lekcji, to do przerwy wytrzyma.

Skąd wiesz Elu, że się nagminnie i bezustannie wylewa?
Przecież nie masz z tym związanych żadnych doświadczeń - wszak na Twoich lekcjach nie wolno pić!
A ja takie doświadczenia mam i piszę jak jest - zgodnie z faktami, a nie wyobrażeniami - wylewa się raz na dwa-trzy miesiące w skali wszyskich klas, w których uczyłem.
To często? Tragedia jakaś? Nawet fajne rozprężenie i wyluzowanie - coś się śmiesznego i nietypowego wydarzyło w czasie lekcji - nic w tym złego.

Przy czym - moi uczniowie to szkoła średnia - uczniowie ciut starsi - z większa koordynacją ruchu niż dzieciaczki z SP - ławki proste itp.

Adaa18-12-2002 23:25:06   [#21]

;-)

w szkle mojej córki , na lekcjach matematyki, podczas sprawdzianów czy klasówek mozna jeść chipsy czy też inne swiństwa:-)

jest to jedyna lekcja , na której moja latorośl nie obgryza paznokci:-)

pani, jak sama mawia lubi pojeśc:-))więc rozumie głód (niekoniecznie wiedzy)

efekt jest ,taki że pani jest "the best"

ja też uważam,że wymowa słowa "father" lepiej wychodzi z buźką pełną czegoś tam;-)))

no oczywiście nie przesadzam:-)

najważniejsze-bezgłosnie!

Maelka18-12-2002 23:27:08   [#22]

Przyznaję się bez bicia...

...czasami popijam kawę.Czasami, powtarzam.
Zwykle zimną i okropną, bo popijam ją w czasie, gdy dzieci są zajęte przepisywanie, cichym czytaniem, czy pracą własną.

Zawsze tak, jak Hania...
Pytam, czy mogę....
Nie mam zalecenia od lekarza.
Ale gdy temperatyra w klasie spadała poniżej przyzwoitości pani woźna nosiła NAM wszystkim słodziutkie herbatki..
Do kibelka nikt nie latał, bo herbatka raczej rozgrzewała dłonie, niż trzewia...

Pani pijąca, tłumacząca, czytająca ( na lekcji)- to ohyda...
Ale czasami....

Az się boję do czegoś przyznać....
E, nie przyznam się...
może następnym razem?
:-))

PS. I wcale nie chodzi o zawartość szklanki...
;-)
Marek Pleśniar18-12-2002 23:28:14   [#23]

moi mają tak

w pracowni (komputerowej) jest stół i tam mozna zostawioć picie albo nie do kończoną kanapkę z przerwy (brrr:-)

jak jest mozliwość - wynikająca z pracy na lekcji, to mozna podejść do tego stołu, usiąść, wypić łyk napoju, złapać gryza tej kanapki i wrócić do stołów z kompkami (mam głupi zwyczaj, ze większość informatyki odbywa siee z komputerami i rzadko wykorzystujemy stół - teoretycznie przeznaczony do pisania). Nikt tego nie naduzywa bo to tak głupio siedzieć i żreć:-)

Ale czasem zwyczajnie się nie zdąży zjeść wcześniej. Szkoła jest przeciążona i przerwy za krótkie czasem.

Adaa18-12-2002 23:34:16   [#24]

właśnie siedzę przy komputerze i żrem:-)))))

Marku?

głupio tak?:-))))))

Maelka18-12-2002 23:38:20   [#25]

Adaa

A ja siedzę i piję...

Głupio tak??
:-)))
Trochę....
Jutro o 6:00 pobudka...
Adaa18-12-2002 23:42:16   [#26]

Maelka:-)

wcale nie głupio:-)

Marek się nie zna!:-)

Ja tam nie mam pobudki o 6.00:-)

Chociaż nie wiem:-(

Maelka18-12-2002 23:47:00   [#27]

Adaa...

Miej, proszę..
byłoby mi raźniej :-)
namyśl się jeszcze...
Karolina18-12-2002 23:50:20   [#28]

Mam pare minut poźniej...to na pocieszenie:-)

W kwestii picia kawy na przyklad...na naszej sali gimnastycznej można ostatnio tylko mrożoną :-)) Generalnie więc pijemy w czasie przerw...

W kwestii obżerania, panujcie czasem nad tymi chipsami i czym tam jeszcze przed wuefem bo potem dzieciaki mdli i skakać nie mogą:-))

Ale ja tak tylko obok tematu bo w ogóle to piekę ciasto :-)

Adaa18-12-2002 23:52:52   [#29]

dobra będę miała:-)

 

soldarność babska górą :-)

wstaję o 6.00 chociaż mam na drugą zmianę

Maelka?

Ty wiesz jakie to dla mnie wyrzeczenie zerwać się o 6.00 z łózka?

Janusz Pawłowski18-12-2002 23:53:14   [#30]

Maelko i Haniu - Wy tak sobie orderów z powodu pytania uczniów o zgodę na popicie herbaty nie przypinajcie. ;-)))
No bo co niby mieliby odpowiedzieć? Że się nie zgadzają?
Przecież każdy chce zdać do następnej klasy! ;-)))

To nie do końca jest tak z tym pytaniem - choć słusznie - uczy pewnych dobrych manier.

Nasuwa mi się tu pewien przykład - wprost z mojej firmy wzięty.

Od kiedy się zatrudniłem, zaskoczył mnie pewien niepisany, ani niewysłowiony nigdy zwyczaj (zasada) - każdy go przyjmuje za swój obserwując zachowanie "starszych" pracowników.
Spróbuję o nim napisać - będzie to pierwsze spisanie tego zwyczaju, a raczej opisanie.

Każdy z pracowników (może oprócz pań sprzątających) ma swój fotel.
Zdarza się, że czasem z niego wstaje i wychodzi z pokoju.
Zdarza się, że w tym czasie ktoś wejdzie do tego pokoju i widząc wolny fotel na nim przysiądzie.

Gdy ów pracownik wraca siedzący natychmiast wstaje (bez żadnych sugestii, próśb, czy czegokolwiek w tym rodzaju) i ustępuje miejsca właścicielowi.
To jest jak odruch bezwarunkowy - takie psy Pawłowa z nas.

I co najważniejsze - nie ma znaczenia, czyj to fotel i kto akurat na nim przysiadł.
Jeśli ja przysiadłem na fotelu mojego podwładnego, to gdy tylko wejdzie do pokoju - natychmiast z niego wstaję.
Jeśli siedzi na tym fotelu nawet Prezes - to ów Prezes również wstaje.

I nie ma tu znaczenia, czy w pokoju jest jeszcze jakieś wolne krzesło - gdy nie ma, to nie ma - Prezes, nie Prezes - stoi i tyle - o ścianę może się co najwyżej oprzeć, lub przycupnąć koło kaloryfera. 

Zdarza się, że ów podwładny (podwładna) mówi: "Siedź, siedź, ja postoję - nasiedziałem się już - nogi rozprostuję".
I to co jest według mnie ważne w tej sytuacji - propozycja ta nigdy nie jest przyjmowana. Jeśli istotnie podwładny się nasiedział, to se stoją razem.
Przełożony powinien bowiem mieć świadomość tego, że jego podwładny jest od niego zależny i nie za bardzo mu wypada inaczej się zachować.
Przełożony nie powinien w tej sytuacji swojej władzy nadużywać.

Maelka19-12-2002 00:11:25   [#31]

Janusz...

Masz zupełną  rację. Pewne relacje istnieją, i trzeba je brać pod uwagę.

Często o różnych rzeczach zapominam. Ale nigdy o tym, jak czuje się podwładny, wobec propozycji nie do odrzucenia...

Dlatego bez krygowania się, pozwalam sobie uspokoić cię - jeśli pytam, to znaczy, że oczekuję odpowiedzi. I taką odpowiedź uzyskuję. Nie będę deprecjonować swojej wypowiedzi opisem, w jakim stanie moja kawa wraca do pokoju woźnej, bo każdy gaduła, który nie znosi zimnego szatana zna odpowiedź. Czasem kawa wchodzi ze mną na lekcję. Zawsze pytam o przyzwolenie (nie: pozwolenie). Nikt nie protestował.
Może dzieci nie piją kawy???
Natomiast nie weszłabym do klasy z lodami, nawet gdyby miały to być ostatnie lody w moim życiu...
:-)
Czasem wchodzą ze mną do klasy czekoladki. tylko, łobuzy, zawsze najpierw wędrują do ławek, dopiero potem do biurka...
Ala ja mam fajnie...
ja mam tylko 8 uczniów...
Marek Pleśniar19-12-2002 00:14:08   [#32]

hmm

zaraz dojdzie do bigosu i golonki:-))))

ja nie żrę nigdy przy kompie

ale napoje, prosze uprzejmie, np teraz:-))))

Maelka19-12-2002 00:15:51   [#33]

PS.

Januszu,
co ci zależy? Jeden order - i tego nam żałujesz???
Ale pod uwagę biorę.
Odpinam.
Jutro kawowa prohibicja.
Mam niewielki zapasik zielonej herbaty...
;-)
Janusz Pawłowski19-12-2002 00:16:10   [#34]

Żartowałem Maelko z tymi orderami.

Chciałem się tylko podzielić z Wami tą opowieścią, więc jakoś musiałem nawiązać do tematu. ;-)))

Maelka19-12-2002 00:17:15   [#35]

Janusz??

Mogę przypiąć???
Pierś obfita, miejsca dość...
???
Marek Pleśniar19-12-2002 00:18:57   [#36]

Janusz??????

masz obfitą pierś???

;-)

Janusz Pawłowski19-12-2002 00:20:22   [#37]

To może osobiście przypnę? ;-)))

Ej! ... Jakieś takie nieprzyzwoite mi się tu napatoczyło ... ;-)))

Maelka19-12-2002 00:21:34   [#38]

Marek...

to mnie i Hani Janusz ordery od piersi odjął.
dedukuj, dedukuj, Watsonie.....
:-)))
Marek Pleśniar19-12-2002 00:22:02   [#39]

aha!!

jestem tuman:-))))

przypinaj Janusz:-)

Maelka19-12-2002 00:22:48   [#40]

znikam...

...z tą wizją pod powiekami...
Nie ma tego złego...
:-)
Maelka19-12-2002 00:24:18   [#41]

Żeby to Hania wiedziała....

...co ja jej załatwiłam...
:-))
Marek Pleśniar19-12-2002 00:24:25   [#42]

:-)

dedukuję i dedukuję

o powiekach nic tu nie mówili? Holmesie kurcze?

dorota19-12-2002 07:54:07   [#43]

Ale dlaczego?

U nas można wnosić picie na lekcje. Powiem więcej - jeżeli uczeń jest głodny , to ja ( łamię jakieś normy) pozwalam mu jeść w czasie lekcji. Już dawno udowodniono, że podczas przeżuwania lepiej pracują szare komórki i wiedza jest szybciej przyswajana. Kiedyś sprawdziałam to na sobie. Więc dlaczego mamy się trzymać jakiś bzdurnych przyzwycajeń, typu: podczas lekcji się nie je i nie pije!. Nie myślę tutaj o jakimś wielkim żarciu, typu golonka itp. ale o paluszkach, bułce, ciastkach....
Co wy na to? Przy herbatce i małym co nieco jest o wiele przyjemniej!
Marek Pleśniar19-12-2002 09:27:45   [#44]

ej?

ale bez przesady z tym żarciem:-)))

jak już musi niech przekąsi ale w wolnej chwili - jak mówił Janusz- nie bedzie mi na lekcji odpowiadał z pełną paszczą:-) Właściwie jestem za dyskretnym piciem czasem łyczka czegoś, kawki nauczyciel czy soczku uczeń. Więcej to przesada. Przeszkadza po prostu w pracy. Jest taki problem - przychodzimy dla nauki na lekcje;-)

I jeszcze - dziecko obżerające sie na lekcji baardzo niekorzystnie wygląda. Troche obycia by się jednak przydało:-)

Spayk19-12-2002 09:55:54   [#45]

Ale macie problem z tym piciem. Ta dyskusja to chyba z nudów? Ale ciekawa. Nauczyciel - tak (dla picia) jak chce i potrzebuje, myślę że jeśli ktoś pije na lekcji to dlatego że ma taką potrzebę, bo chyba nie dla przyjemności. (proponuję nie zostawiać herbaty w klasie kiedy trzeba nagle wyjść bo mogą napluć) Dzieciaki - nie, niech wiedzą że "aby pić to wcześniej się trzeba długo uczyć" jak zostaną nauczycielami to niech piją ile im wątroba wytrzyma.

Jak pijecie kawę przy komputerze to przynajmniej nie używajcie stacji CD jako półki pod kubek

Marek Pleśniar19-12-2002 10:11:55   [#46]

no jasne ze z nudów:-)

a raczej dla oderwania dla powazniejszych spraw (przynajmniej ja:-)

ja mam kącik przy monitorze

tak sie świetnie stawia kawę/ kładzie nogi (nie jednocześnie:-)

:-))

hania19-12-2002 21:11:30   [#47]

Z przyjemnością pozwolę, aby Janusz mi odpinał i przypinał na piersi ordery :-)))

a gdyby mi dzieci odpowiedziały - nie bardzo nam się podoba, że pani popijać tu będzie herbatkę, to bym pewnie nie popijała i już.... Ale rzeczywiście Januszu - ja ich w ten sposób chcę czegoś nauczyć. Bo nie u każdego w szkole można - jak widac z dyskusji... W jednej znajomej szkole jest system oceniania zachowania, punktowy, gdzie można dostać minus pięć punktów za jedzenie na lekcji. Taki jeden, co miał taką potrzebę i próbował ciągle ukradkiem i jakoś nieudolnie to robił, po 2 miesiącach w szkole mial już tyle "minus", że szans na zachowanie pozytywne nie mial, więc wreszcie mógł oficjalnie, a co mu tam...:-))

Maelka20-12-2002 00:38:04   [#48]

Haniu :-)

Czułam to, czułam
:-)))))

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]