Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Kto ma robić poprawę , do jasnej kurki i do innej jasnej rzeczy
strony: [ 1 ]
beera26-11-2002 14:42:44   [#01]

Dzieciak pisze sprawdzian z gramatyki . Dluuugi, dlugiii, dłuuuuuuugiiiii

Dostaje tróję- co nie jest tragedią.

Przynosi sprawdzain mamusi i mowi:- trza zrobić poprawę

na kiedy- pyta spokojnie mamusia

na jutro-odpowiada smętnie dzieciak.

To idź zrób-odpowiada wściekła mamusia

Jakbym umiał to zrobić, to bym z tego sprawdzianu dostał piątkę- odpowiada niedurne dziecko

..........

Jak ma dziecko z mamą ( nie polonistką) dokonać poprawy ze sprawdzianu z gramatyki, do kurki jasnej?

Czy to nie jest czasem zadanie nauczyciela?

Marek Pleśniar26-11-2002 15:14:51   [#02]

hmm

najpierw bym się wsciekł (na dziecko:-)))

no ale zaraz zaraz, nie powinno być to tak, ze klasówkę sie omawia, przerabia z dziećmi na następnej lekcji, biorac pod uwage trudności uczniów i doprowadza do sytuacji że uczniowie lepiej umieją po poprawie niż umieli przed?

Innymi słowy - czy uczymy dla stopni ze sprawdzianu, czy po to by oni umieli?

Ten twój syn to ma sam zrobić poprawę?

Małgoś26-11-2002 15:21:29   [#03]
a może nie byłaś na wyiadówce szkoleniowej?
Pani moejej córki w II kl. SP na zebraniu rozdała nam podręczniki i ćwiczenia z mat. i pol. naszych dzieci, a nastepnie przystapiła do omawiania tematu "Jak nalezy odrabiać lekcje z dzieckiem"
PS. Asiu, trzeba poprosic o korepetycje z gramatyki dla ...rodzica :-)
Zola26-11-2002 17:06:35   [#04]
Małgoś to jest niezły pomysł ;-))
Marek Pleśniar26-11-2002 17:53:46   [#05]

no

a potem zajęcia - jak uczyć dzieci w ogóle bez szkoły

i już właściwie by było wszystko:-)

Mariola26-11-2002 18:01:59   [#06]
a to dzieci się w szkole uczą? ;-)
bo ja myślałam ,że moje rodzone to tylko chodzą do szkoły ;-)))

hm...
bo ja, to oczywiście w szkole uczę :-)))
Małgoś26-11-2002 18:19:34   [#07]

no bo szkoła najbardziej uczy ..rodziców

Jako tako sobie radzę z j. polskim, chociaż troszkę wyłam w duchu z rozpaczy nad tematem "Opisz uczucia stokrotki z baśni Andersena"

Z matematyką też nieźle - czasem szybciej wpadnę na rozwiązanie zadania niz mąż!!! - bo on jest po politechnice i nie wie jak to się zadania rozwiązuje"po szkolnemu"

Ale  wysiadam przy technice - skrzyżowanie ulic ze steropianu i model mostu Grunwaldzkiego mnie przerosły. Na szczęście tata-inżynier zwiózł do domu specjalistyczne narzędzia (np.taką wycinarkę precyzyjną do steropianu) i ma niezłą wyobraźnię przestrzenną przy nadludzkiej cierpliwości.

Najgorzej szło nam obojgu z przyrodą w IV kl. SP - podręcznik był tak nielogicznie skonstruowany, że zaczęliśmy wierzyć w płaskość Ziemi.

Niestety na flecie nie zagram nawet przypiekana rozgrzanym żelazem :-(

Ponoć w LO  dzieci są już bardziej samodzielne ...żeby tylko dotrwać

bogna26-11-2002 18:25:17   [#08]

z tą samodzielnością dzieci w LO to też różnie bywa ;-)

ale mama albo tata po politechnice spokojnie sobie poradzi z matematyką :-)

No i w LO nie trzeba już grać na flecie - jaka ulga (dla ucha;-)

Mariola26-11-2002 18:28:23   [#09]
a ja miałam napisać plan wyprawy Lecha, Czacha i Rusa
pisaliśmy razem, rodzinnie i było źle ;-(((
ale za to z matmy...:-)))
z matmy pani ma większy autorytet ;-(
i nijak nie dało się dzieciom wytłumaczyć, że można w łatwiejszy sposób dzielić niż kazała pani :-(

ja chyba też poczekam do tego LO
chociaż u mnie to tak daleko :-(
beera26-11-2002 18:50:50   [#10]

:-)))

Usmialam się :-))

Okazalo się, że dostaniemy za tę poprawę ocenę :-)

Ciekawe jaką...

Chyba mam szansę na położenie sie mojego autorytetu na progu dziecięcego pokoju- niestety po "zewnętrznej" stronie ;-)

Marek Pleśniar26-11-2002 18:57:03   [#11]

taa

mojemu synowi pani zabroniła ale to absolutnie po mojemu obliczać coś tam:-))

a pan na studiach mówił że to sztuka abstrakcji i inne tam takie i ze to bardzo fajne liczenie:-) (innej ksiązki nie miałem do matmy tylko od tego pana:-)

i jak ja nie ucze to piotrek jakoś lepiej umie:-)

Majka26-11-2002 19:07:20   [#12]

LO?

Tam was czeka sztuka.... ja mam w domu właśnie trening japońskich sztuk walki, bo to element kultury....Poszedł ostatni kij od miotły ;-))

A miała pani "uzupełniać" polski (architektura śreniowiecza i inne takie;-))

Lojar26-11-2002 19:15:47   [#13]

Hahahahahaha

Jej, już dawno nie czytałem tak fajnego wątku.
Z zasady wszystkie są fajne, ale ten to...............
Dziękuję za tak skuteczne pobudzenie mojej przepony zwłaszcza dziękuję ASI i MAŁGOSI.

100% polskiej abstrakcji, no tak, szkoła dla rodziców :)
Mariola26-11-2002 19:25:50   [#14]

wiecie co?

zrobiło mi się strasznie smutno :-(
Przecież i pani od kultury, i pani moich dzieci, i pani od polskiego która uczy syna Asi...
pewnie wszystkie te panie mają swoje dzieci i pewnie też tak jak my siedziały i uczyły swoje dzieci w domu, a jeżeli już naprawdę nie potrafiły pomóc, to prosiły swoje koleżanki nauczycielki albo same się pytały jak zrobić i znów siadały i robiły razem z dzieckiem
a ja pamiętam jak mój ojciec (nauczyciel matematyki) ciągle mnie douczał w domu...

kurka, a nie możnaby tak  nauczyć dzieci w SZKOLE?
przecież tak naprawdę dotyczy to każdego z nas, bo może gdzieś tam w jakimś domu siedzi matka-nauczycielka mojego ucznia ( a takich też mam) i klnie w duchu , myśląc :Czy nie dałoby się tego mojego dziecka nauczyć matematyki w szkole?

kurka.... :-(((
Małgoś26-11-2002 19:39:35   [#15]

Asia, Ty nie rzucaj swoim autorytetem po podłodze, tylko szybko wpisuj o co chodzi z ta gramatyką. Nocka przed nami - wspólnymi siłami wyszykujemy taką poprawę, że ją w ramkach na tablicy szkolnej wywieszą!

A w szkole to dzieci się też uczą! ..głównie życia:

...gdzie są tanie i fajne stringi

...że orzechowy balsam do ciała przyciemnia skórę (naprawdę nie wiedziałam!)

...na czym polega francuski manicure

...a nawet w przedszkolu też się uczą "Mama, nie będę jeść już ziemniaków, bo one tuczą!!! naprawdę tuczą! Gośka Sz. tak mówiła, a ona się zna!"

Gaba26-11-2002 19:41:11   [#16]

O kulturę oceniania i trochę wyobraźni

To błąd w sztuce (ars bene discendi) czyli tzw. pasztet.

 

Mój artysta (ludowy) dostał tak z 5 jedynek, bo powiedział nauczycielce, że nie może sam sobie dyktować dyktand i nie może technicznie sobie dyktand robić sam - bo stronie np.11 jest tekst a obok na stronie 12 jest miejsce na to dyktando, mama nie wyszarpie tego samego zeszytu, nie będziemy tego sobie przekazywać. A przepisanie dyktanda ze strony 11 na 12 nie jest dyktandem a przepisandem... I takie tam historie jak to mój Piotrek potrafi.

Kiedy piszę różne głupotki edukacyjne - biorę zdanie moich łobuzów pod uwagę. Oni mają często rację. Napisałam kiedyś takie coś (zeszyt ćwiczeń) - moje dzieci to zleciały równo, więc nigdy to cudo nie oglądnie światła dziennego, chwała dzieciom.

Nauczyciel ma omówić sprawdzian, jeżeli chce być skuteczny - przerobić  najtrudniejsze ćwiczenia, zanalizować - całość, część - nie wiem - nawet pracą w grupach. Metodą ja tobie - ty mnie. Najwięcej się dzieciaki uczą na takich cudach. Mruczę poprawiając - nie lubię prac pisemnych ze względu na okropną czasochłonność, ale ich skuteczność jest przy poprawianiu...

 

- najpierw anonimowo (!!!) żarty i śmieszne sformułowania (matka nie wstała z łóżka, bo zmarła dwa lata temu, kupiła sobie latarkę, więc została nauczycielką, rudy umarł z patriotycznym uśmiechem na twarzy, Teliga opłynął ziemię i popłynął dalej, Ó nigdy nie piszemy na końcó)

- potem czytamy w parach uwagi pani... (by nie tylko lecieć do tej upragnionej cyfry... a resztę olać)

- potem się oceniamy z kryteriami w ręku... badamy się, czy rozumiemy wymagania czy się nie walnęłam (czasem się zdarza)

- potem dostajemy na osobnej kartce oceny nauczycielki (czyli moje)

- potem są reklamacje - dlaczego Pani wzięła mi tu punkt, nie rozumiem, moim zdaniem dostałam dwa punkty więcej... itp. proszę przeliczyć...

- potem albo proponują, które ćwiczenie wypadło najgorzej...

- albo (najczęściej mam statystykę zrobioną...) co zostało położone, więc się mam wziąć ponownie do roboty...

 

A rodzicom to dać spokój, w jedno w co zaprzęgam to w czytanie z dzieckiem i pracę, jeżeli dyslektyk.

 

Potem rodzicom dziękujemy

- czasem wstawiam mamie 5,a dziecku tzw. ocenę "nie wiem co" - niech mama zaproponuje (zawsze jest wtedy spokój z pisaniem prac)

Marek Pleśniar26-11-2002 20:05:14   [#17]

a swoją drogą

zasady zasadami

ale mu może odróbcie na jutro tego Polaka??

 poloniści?? :-)))))

Małgoś26-11-2002 20:05:15   [#18]

ach, Gabo - a może byś tak ponauczała i pomruczała  trochę we Wrocławiu...?...choc z doskoku? :-)

Ostanio miałam w ręku  piękną pracę klasową   (IIILO), ocenioną na 6 z bardzo lapidarną recenzją: "BRAWO!"

Grazia26-11-2002 20:36:36   [#19]

Ja uczę się z dziećmi stale.

W podstawówce to pestka, jakoś idzie, ale gimnazjum już mnie męczy, bo wielu rzeczy nie wiem i muszę doczytać. Załuję wtedy, że nie zachowałam książek licealnych, bo bym wszystko znalazła. A tak grzebię w innej literaturze, czytam żeby pojąć temat a potem tłumaczę dziecku. Trzeba na te poszukiwania dużo stracić czasu. Najgorsze są tematy z fizyki i chemi, wypełnianie zeszytu ćwiczeń. Koszmar. W podręczniku nie ma czasami treści do zadań w ćwiczeniach. Myślimy wszyscy w rodzinie, a i tak dziecko ma źle wypełnione.

Gdy się tak męczę, to wtedy myślę o rodzicach uczniów. Niektórzy mają przecież podstawowe wykształcenie. Nie potrafia wykonać zadań z klasy IV, a co dopiero powiedziec o programie klas VI czy liceum.

Dlaczego tak się dzieje? Z jednego powodu. Informacje rodziców przekazane wychowawcy nie trafiają do nauczyciela, który źle lekcję tłumaczy. Bo głupio powiedzieć koledze, że robi coś nie tak. Mój syn ma takiego matematyka. Było wczoraj zebranie z rodzicami, na którym rodzice bardzo się skarżyli. Zobaczę, co z tego wyniknie, bo pani obiecała ,że się sprawą zajmie.

Małgoś26-11-2002 20:47:50   [#20]

Oj chyba jestem pesymistką, ale nie wierzę, że uwagi przekazane przez wychowawczynię "nauczą" pana od matematyki metodyki.

W zespole, w którym jest ludzka atmosfera - nie ma rywalizacji, podziałów i zawiści skuteczne jest wyłonienie tych najlepszych n-li  (mistrzów autorytetu, kultury osobistej  i umiejętności zawodowych) i poproszenie ich o pomoc tym, którzy sobie gorzej radzą. Potem koleżeńskie wizytowanie lekcji, wymiana doświadczeń itd.

U mnie to świetnie wyszło w przypadku n-lki, która miała dobre chęci, ale mniej pomysłów i doświadczenia.

Myślę, jednak, że wiele lat upłynie zanim przestawimy się w miejscu pracy na kooperację, tak że stanie sie to normą :-(

Maelka26-11-2002 20:51:38   [#21]

Asiu!

"Cysorz to miał klawe życie..."

Ty też, gdyby to nie było takie tragiczne i bezpośrednio uderzające w szkołę i nauczycieli. Tych przyzwoitych, oczywiście.

Proponuję spisywać (póki pamięć sprawna). Za rok wydasz jako "Z pamiętnika sz..(ko) ... lonej matki".

Zarobisz.
Pietrzak przy takim zapleczu wysiada...

PS. O pechu twojego dziecięcia nie wspomnę. Jedyna pociecha w tym, ze pociecha niezbyt chłonna chyba. (To komplement!!!)
Nie wchłonęła zaskakującej ortografii pani od geografii i poprawia tylko gramatykę.

Ciesz się Sz..(ko)..lona Matko!
:-)
Maelka26-11-2002 21:03:01   [#22]

Wspominałam kiedys...

...o nauczycielu, który zadał zadanie (przedmioty zawodowe, jakieś przekładnie, czy tryby).
Siedziałam na całej lekcji i niewiele zrozumiałam, a na pewno nie potrafiłabym rozwiązać proponowanego przez pana zadania (opisowego).

Prawie się załamałam, bo wszystko wskazywało, ze jestem głupsza niż dosyć słaba klasa ZSZ, ale na wszelki wypadek (pijawka przy mnie to  pieszczoch) poprosiłam, aby pan mi powiedział, jak, jego zdaniem, powinna wyglądać odpowiedź na postawione pytanię.

Pan najpierw wytrzeszczył oczy...
"No.. wie pani..no..."
"Nie, nie wiem i dlatego pytam..."
"No...to..."

Po dziesięciu minutach pan stwierdził, że sam nie potrafi takiej odpowiedzi napisać. Owszem. Potrafi, ale z wykorzystaniem wiedzy i słownictwa, które posiada absolwent politechniki, a nie uczeń ZSZ. Nawet nie wiem,jak zdolny i chetny.

Nauczyciel po przeanalizowaniu pytania, zmarnowaniu kilku kartek nad zredagowaniem odpowiedzi doszedł do wniosku, ze zadanie nie jest  do zrobienia. Zaproponował zupełnie co innego. I, jak sie okazało, słusznie...
Zola26-11-2002 21:15:48   [#23]

mysle ,ze zdrowe podejście do sprawy szkoły miała jedna z moich koleżanek (nie nauczycielka)

kiedy dziecko było w szkole podstawowej (juz nie pamietam w,której klasie) pani wezwała matke i powiedziała,że dziecko nie umie tabliczki mnożenia i koleżanka jej odpowiedziała - no i dlatego chodzi do szkoły

pozdrawiam tez odrabiająca z dzieckiem lekcje,jestem już po kursie chemii - nawet jakoś mi szło,fizyka dla mnie była do wytrzymania gdyby nie zadania,czy na fizyce liczy sie tylko zadania ?

a podręczniki do biologii do końca podstawówki były niestrawne

pocieszające jest to ,ze starszy syn robił to sam i robił to nieźle

a młodszy jest w klasie maturalnej i niestety wiele rzeczy robimy razem i myslę ,ze gdzieś wczesniej zrobiłąm błąd

może jednak pozwolic dzieciom na samodzieną pracę ,przecież są rodzice ,którzy nie poradzą sobie z materiałem szkolnym a ich dzieci jednak radzą sobie w szkole ,są rodzice ,którzy nie mają czasu ,żeby pomóc dzieciom i ich dzieci też sobie radzą

moze to my nauczyciele za dużo wymagamy od swoich dzieci,czy one muszą mieć zawsze wszystko zrobione

a jakby tej poprawy nie robić,czy wszystkie dzieci w klasie ją zrobia

a może pani powinna usłyszec od dziecka,to co Ty usłyszałaś Asiu ?

gordon26-11-2002 21:16:40   [#24]

Najważniejsze, że zrealizowano program zgodnie z rozkładem

Graziu, wierz mi. Nic nie wyniknie. Najwyżej to, że inna klasa zostanie uszczęśliwiona owym nauczycielem.
Marek Pleśniar26-11-2002 21:52:05   [#25]

zawsze ta sama refleksja

to jakby szewc nas wezwał i powiedział grożąc palcem - pani ma dziurę w bucie!! marsz załatać!!

beera26-11-2002 21:57:34   [#26]

Powiem Wam..

Napisałam o tym, o czym  napisalam z wielu powodow.

Po pierwsze- jestem rodzicem. Jako rodzic miewam swoje zdanie o szkole. Nie ma powodu, aby uwazać iz moje zdanie o szkole odbiega znacznie od obiegowego o szkole zdania, poza tym, może, że moje lagodniejsze znacznie jest, bo siedzę w środku. Wielu rodzicow ma problemy ze współistnieniem ze szkołą- nawet tutaj te kilka anegdot- bo tak je traktujemy. Jako anegdoty. Lecz, czy takie przymruzone oko maja i inni rodzice?

Czy szkoła nie daje impulsu do niezbyt dobrego o niej myślenia?

Celowo piszę "szkoła" , bo nie łudźmy się- łyżka dziegdziu zniszczy smak miodu, ale łyzka miodu smaku dziegciu nie poprawi.

 

Po drugie- jestem dyrektorem. Każda sytuacja tego typu to dla mnie asumpt do rozmyslań "jak to jest w mojej szkole". Przyznam się, że problem zadan domowych jest jednym z elementow dzialania szkoły, ktorymi w ramach nadzoru się zajęłam. Opinie rodziców uczniów mojej szkoły wskazują, iż dzieciaki maja problemy z odrabianiem zadań domowych. I tu pojawia się problem podniesiony przez Mariolę. Na ile szkoła ma uczyć. na ile swoje obowiązki przerzuca na barki nieprzygotowanych do tego rodziców.

Jakie zadania domowe sa w stanie samodzielnie wykonac dzieci- bowiem liczenia na rodziców jest błędem.

 

Po trzecie- jestem nauczycielem. I tu pojawia się najistotniejszy dla mnie problem.  Próbując popatrzeć na ucznia w szkole jawi się wiele zagadnień związanych z nauczycielem. Problem jego roli w procesie nauczania. Problem celowości jego działań,  skuteczności. Świadomości po co, dlaczego.

Ale to temat na inny wątek :-)

Grazia27-11-2002 15:31:27   [#27]
Wydaje mi się, że powodem takiej sytuacji w szkole sa bardzo rozbudowane programy nauczania i źle opracowane podręczniki oraz zeszyty ćwiczeń. Również to, że nauczyciele czerpią z przewodników metodycznych gotowe rozkłady materiału dla poszczególnych klas. Nie modyfikują ich. Nie dostosowują do danych grup uczniowskich, ich możliwości intelektualnych, umiejetności, tempa pracy...itd, lecz realizują wszystko ciurkiem zgodnie z rozkładem. Ma być sprawdzian, to jest sprawdzian. A że dzieci połowa napisze źle, to wg nauczycieli nie ich wina lecz tego, że dzieciaki się nie uczą. Efekt jest taki, że jedna klasa bardziej zdolna pojmie materiał w przewidzianym czasie- otrzyma dobre oceny, a druga nie-więc dostanie oceny słabe. Wielu nauczycieli patrzy tylko na to, czy zdąży zrealizować zaplanowane tematy. Ale czy tematy są tak istotne? Chyba nie. Ważne, aby zaplanowane treści programowe dzieci miały odpowiednio opanowane.
Małgoś27-11-2002 16:26:08   [#28]

Żaba jest taka płaskata i ma szerokie usta

Uczniowie gimnzjum i Lo mają problemy z rozumieniem takich słów jak:
względem
wartość
bezwzględny
interpretacja
wniosek
hipoteza (praktycznie nikt nie wie co to znaczy)
koncepcja
analiza
synteza
imitacja
konwencja
struktura

W LO polecenie pt. Opisz żabę lub Opisz drzewo jest dla wielu niewykonalne z powodu nieznajomości właściwej terminologii biologicznej.
Ci sami uczniowie recytują definicje skomplikowanych pojęć oraz z pamięci odtwarzają szczegółowo budowę komórki
Maelka27-11-2002 23:26:24   [#29]

Gordon :-)

A może chodzi o zrealizowanie rozkładu (np. szkoły, uczniów) zgodnie z programem.
Pytanie: Czyim?
Maelka27-11-2002 23:36:13   [#30]

Grazia

Moja koleżanka nie posiadała przez trzy lata żadnej koncepcji nauczania przyrody (choć jest wykwalifikowanym specjalistą). W tym roku zdobyła zeszyt uczniów innej koleżanki, która prowadziła ten przedmiot w sposób fantastyczny.

Skutek?
Ta pierwsza realizuje słowo w słowo, tylko w tempie trzy razy szybszym, w dużo słabszej klasie. Ta druga, która przez absolutny przypadek się o tym dowiedziała i rwie włosy z głowy.

Dlaczego?
Bo ta pierwsza zdaje się nie pamiętać, albo nie wiedzieć, że ta pierwsza pracowała niezwykle blokowo, i wiele istotnych wiadomości wiązała z literaturą (uczyła też j. polskiego), a nawet z matematyką. To, co tamta realizowała na kilku przedmiotach i podsumowywała na przyrodzie (tam, gdzie się dało!) ta realizuje w ciągu jednej lekcji.

Płacz i zgrzytanie zębów!!!
Marek Pleśniar28-11-2002 20:17:15   [#31]

żartowałem sobie

albo i nie zartowałem

i za karę mam dziś podobnie:-))) syn w samochodzie, w drodze ze szkoły (czyli typowym miejscu rozmów rodziców z dziecmi) opowiedział że był nieobecny i chory, a teraz pan go posadził oddzielnie i kazał na informatyce samemu dojść do rozwiazania tego czego nie umie - no bo był chory:-) Nauczyciel nie pomógł, wyjaśnił nic, choć był na to czas a uczniowie - ci którzy byli i umieli dawno zrobili i mogli sobie pograć w hmm gry:-) To nie była praca domowa lecz konsekwencja tego czego uczyli sie na lekcji.

Patrzajcie jak to łatwo nauczyciel staje sie rodzicem (nie mam na mysli aktu wdrażania w życie decyzji o posiadaniu dziecka lecz o momencie posłania pociechy do szkoły:-)

I jak łatwo zapomina jak to jest byc rodzicem gdy stoi przy tablicy.

Grazia28-11-2002 21:14:24   [#32]

A co w tym czasie robił nauczyciel?

Dzisiaj koleżanka mi powiedziała, że weszła na lekcje do innej nauczycielki po dziennik swojej klasy. Pani siedziała przy biurku i namiętnie cos czytała. Była tak skupiona na swoim zajęciu, że nie zauważyła wchodzącej osoby oraz tego, ze zniknął jej dziennik z biurka. Tak oto pracują niektórzy i tworzą opinie negatywne o nauczycielach.

Małgoś28-11-2002 21:26:35   [#33]

Stawiam na kryminał Joe Alexa!

Np. "Cichym ścigałem go lotem"

Marek Pleśniar28-11-2002 23:38:16   [#34]

w opisywanym przypadku

zapewne w grę wchodziło granie w Quake albo jakies fajne strony w necie;-)
Maelka29-11-2002 19:58:16   [#35]

Małgoś?

A może "Zakłócony spokój Pani Labiryntu" ?
Małgoś30-11-2002 21:43:07   [#36]

Maelka, spokój był "zmącony" ;-)

Dorzucę jeszcze "Gdzie przykazań brak dziesięciu" i "Jesteś tylko diabłem" Więcej nie znam :-(

PS. Kryminały Joe Alexa czytałam  jednym tchem, bo mnie zachwyciło odkrycie,że to tak naprawdę Maciej Słomczyński - tłumacz "Ulissesa" i "Księgi Umarłych"

PS. Ale Agathę Christie tez lubię ;-), a "Lesia" Chmielewskiej czytam do poduszki, gdy spadam na dno depresji.

Maelka01-12-2002 07:04:01   [#37]

No widzisz, Małgoś, jak to źle...

...znać tyle słów...
Pchają się pod paluchy i co? Nieszczęście...
Śmierć mówi w moim imieniu
To nie żadna groźba, tylko kolejny tytuł...
:-))
Małgoś01-12-2002 12:55:37   [#38]

Ponoć jest tego więcej: "Powiem wam, jak zginął", "Piekło jest we mnie" i "Gdzie jest Trzeci Król?"

;-)))

Maelka01-12-2002 18:35:25   [#39]

Małgoś :-)

"Cichym ścigałem go lotem"

Ale o tym trzecim królu nie słyszałam...
Może to tylko wersja dla Teatru TV?...

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]