Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Proszę poradźcie - trudna sprawa
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
Małgoś03-12-2006 11:33:35   [#51]
Marku, a to jakis ...szyfr???? ;-)
skrzat03-12-2006 11:34:19   [#52]
Co za madrość!
Co za głowa!!
Jedna chwila i gotowa
procedura obowiązkowa.

Bez procedur
jak wiecie
nie ma szkoły
w powiecie.
Ania03-12-2006 11:39:06   [#53]

co do #50

to rozumiem

że jest to fotka po pobiciu... tzn po zrealizowaniu licznych dań w dziób ;)

czyli post jak najbardziej wpasowujący się w charakter tego wątku, a w dodatku problem dzióbnięcia został tam sprawnie rozwiązany :)

beera03-12-2006 11:40:31   [#54]

do postu 46

Chcialoby się by wszyscy byli piekni, bogaci i mądrzy- tacy nie są.

jeśli macie dobrą współpracę dyrektor-wice to nie ma nic lepszego niż taka pomoc i bycie jeden za drugiego
to w sytuacji wspólnego kryzysu- tak, ale nie w sytuacji gdy dyrek pobił ucznia, albo ukradł cos,  albo przyszedł do szkoły pijany

Nie potrzeba by był tu "jeden za drugiego". Jest to nawet niewskazane. Gdy to dyrektor popełnił czyn karalny i KTOŚ musi cos powiedzzieć
i powinien to byc wicek.

Oczywiście można zalozyć w procedurze, ze zrobi to dyrektor, wyjdzie na świat i posypie głowe popiolem. Mozna miec taką procedurę. Jednak jestem przekonana, ze to bedzie kolejny niewykorzystany papier w szufladzie.

A chodzi o to, by sobie realnie poprawić sytuację i myśleć o mechanizmach, ktore powinny sie uruchomic w szkole w takiej chwili, gdy dyrektor nie poslucha twojej rady i nie weźmie na siebie odpowiedzialności za to, co się stało.

Marek Pleśniar03-12-2006 11:47:28   [#55]

aniu, to link do szkolenia dla OSKKO o sytuacjach kryzysowych sierotto;-)

------------

skrzacie, asiu jakoś to wziąłęm do siebie - o tej procedurze wierszyk i resztę i nawet trochę zakłuło:-) Może i nie powinienem takiej uporządkowanej "rady" pisać w #46. Chciałem dobrze. Uznałem że taka sytuacja to "taki piłkarski stały fragment gry" w pracy kierowniczej. Widocznie jakos to ludzi drażni, odbierane jest jako wymądrzanie.Postaram się rzadziej:-) Ja lubię po prostu uporządkowane wypowiedzi. Nic to nie ma do procedury żadnej. Spisałem po porządku co bym zrobił. Nie trzeba koniecznie z tego korzystać a już na pewno nie warto robić "procedury o tym co będzie jak dyrektor popełni przestępstwo":-)

wracając do meritum, nie jestem pewien, nie wiem po prostu bo nie znam zajść, czy to sprawa dla policji. Często są to sprawy na styku, trudne.

beera03-12-2006 11:49:15   [#56]

Pamiętam to szkolenie- ale tam proponowane rozwiązania były REALNE i dotyczyly zewnetrznych kryzysów, lub kryzysów wywolanych przez nauczyciela, gdzie dyrektor z wickiem musieli sie wspomagać.

to zupełnie INNE sytuacje - duzo prostsze.

ta sytuacja jest inna i wymaga zastosowania innych rozwiązań.

Dlatego NIE UWAŻAM, ze wicek nie powinien NIC robić.

Bo jesli nic nie zrobi, nic się nie zdarzy. I kolejny raz, gdy dyrektor uderzy dziecko, a wicek NIC nie zrobi, nic się nie zdarzy. I kolejny i kolejny raz.

Bo myslenie, ze dyrketor po naradzie z wickiem uzna " jestem podły i idę wyznac prawdę" jest piękne ale realne mało.

Jesli więc dyrektor NIE WEŻMIE odpowiedzialności- NIKT jej nie powinien brać na siebie?

I jak dlugo ma czekac wicek az zaobserwuje to "branie na siebie".
Kiedy więc wicek MOZE zacząć działać?

Małgoś03-12-2006 11:50:17   [#57]

a jak to wygląda od strony prawnej?

sporo się ostatnio pisało o przemocy ucznia wobec innych,

a ja  chciałabym wiedzieć, czy jest taki zapis, że "gdy dyrektor szkoły/nauczyciel narusza nietykalność ..."

i czy czasem inni pracownicy szkoły (a w tym przypadku wychowawca lub wice - powiadomieni o zdarzeniu przez ucznia) nie muszą reagować w sposób prawnie ściśle określony?

beera03-12-2006 11:51:50   [#58]

no oczywiście, ze do Ciebie to bylo- bo do Twojego postu piłam.

Nie zgadzam się po prostu z tym, co tam napisałeś.
Tzn z tym, co tam napisaleś w kontekście wydarzenia " dyrektor uderzył dziecko"

w każdym innym-  zgadzam się

beera03-12-2006 11:52:37   [#59]

oczywiście, ze jest

w KN

podejrzenie popełnienia przestepstwa wobec dziecka

beera03-12-2006 11:55:12   [#60]

nie:)

 to jak juz jest wdrożona sprawa

Gaba03-12-2006 11:55:59   [#61]

no, jest to coś z absurdalnosci... ale nie to, że mnie, dyrektora, ktoś nie lubi - to jest nawet normalne, dyrektor jest najbardziej przyjacielem szkoły. Sama stanęłam za wielu osobom z grona i nie tylko na odciskach i wprost także ponad krzykami, ochami, palpitacjami, omdleniani, zwykłą ludzką małością (np. wydzieranie krzeseł spod pup obsłudze, bo  panie nauczycielki nie mają ich w nowo otwartym bufecie, który to bufet nadludzką siłą otworzyłam sama bez pomoc pań nauczycielek, itp, itp, itp.) - powiedziałam, bywało, że bardzo głośno dobitnie, jak widzę określone sprawy, ostatnio w czwartek przyszła pani nauczycielka, bo ona nie będzie czegoś... - ale to ja nie muszę być dyrektorem, a grono musi kogos mieć i miec będzie - na dzien dzisiejszy jestem to ja, ale jutro mnie nie będzie. Będę mieć święty spokój.

Mam wielką satsfakcję, że zostały zrobione podwaliny pod dorbą szkołe - a co zrobi to grono z resztą działań... nie wiem.

Chcę zostawić szkołę w porządku - bo ona nie jest winna niczemu.

dokopać dyrkowi, bo złamał prawo.... - tu są dwie odrębne sprawy. Złamanie prawa i dokopywanie, przy wykorzystaniu ewidentnej wpadki i podkładki.  Gdyby to był kraj normalny, to za wyczyn taki jak Kurski miał wobec Tsuka, o Kurskim pamiętałby tylko archiwista z TV.

Przykro mi, że się dyrektor tak dał sprowokować, wiem cos o tym, żal mi ale... prawo jest prawem.

Gaba03-12-2006 11:59:42   [#62]
a ja się nie cieszę, że policja - myślę, że KO samo złozy doniesienie do organów ścigania.
Małgoś03-12-2006 12:06:35   [#63]

odgrzebało mi się z pamięci bardzo dawne i nieprzyjemne zdarzenie:

14-15 letnie uczennice zawiadomiły dyrektorkę o tym, że wuefista zachowuje się tak, że jest im niemiło i niezręcznie (to nie były drastyczne zachowania, ale aluzje, usmieszki, dotknięcia, żarty itp.), po zbadaniu sytuacji, rozmowach z uczniami i n-lem okazało się, ze dziewczynki miały słuszne reakcje zakłopotania i niesmaku, a n-l szybko złożył wypowiedzenie i szykował się do odlotu;

na wywiadówce doszło w jednej z klas do rozmowy na ten temat i wtedy wychowawca klasy (prywatnie znajomy wuefisty i człowiek nie wierzący w jego winę) poprzekręcał fakty, zrzucił winę na nadmierną wyobraźnię dojrzewających panienek i na dodatek oświadczył, że wuefista aż się pochorował od tych zarzutów i zwalnia się dlatego z pracy, (dyrektora nie zawołano na tę dyskuję, rodzice uwierzyli wychowawcy)

po powrocie do domu w jednej z rodzin, rodzice zrobili dziewczynie awanturę, ze "przez jej opowieści biedny n-l wyląduje w szpitalu"

w nocy dziewczyna zamkneła się w łazience i połknęła wszysko co było w apteczce

szczęściem ojciec obudził sie w nocy i zobaczył światło w łazience, poszedł je zgasić i znalał nieprzytomna córkę

dziewczyna umarłaby, gdyby znaleziono dopiero rano

uratowano ja, choc ma uszkodzone na stałe nerki

Chciała się zabić, bo jak potem twierdziła, nie chciała zyć w niesprawiedliwym świecie, gdzie wystarczy byc dorosłym, żeby nie ponosić żadnej kary za złe czyny, podczas gdy cierpieć muszż jego bezbronne ofiary.

Dlaczego o tym?

Bo uważam, że szkoła jest bardziej od wychowywania uczniów niż ratowania t..ka dyrektorskiego  czy nauczycielskiego, a nieczystość moralna i w w zakresie ponoszenia odpowiedzialności za własne czyny jest czynnikem mocno mieszająca w głowach młodym ludziom.

A konsekwencje nadmiernej pomocy sprawcy czynu niechwalebnego przy ignorowaniu sytuacji pokrzywdzonego  mogą mieć skutki wręcz trudno przewidywalne.

I wtedy nien chciałabym byc w skórze tych, co wiedzieli, ale nie zadziałali zgodnie z prawem i zdrowym podejściem etycznym.

skrzat03-12-2006 12:12:06   [#64]

Marku,

nie miałam zamiaru (w kwestii tego wierszyka) śmiać sie z tego, co napisałes - wręcz odwrotnie i jasno  to wyartykułowałam. Gdybyś miał inne zdanie na temat tych ciąglych procedur, to pewnie wcale tego byś nie zauważył.

Jeżeli tak wyszło - sorry:))

Cieszę się, że to dyrektor miałby cos zrobić, a nie ta rada na nadzwyczajnym spotkaniu. Nie wierzę takim gronom, trudno...
bogda403-12-2006 12:12:57   [#65]

miałam zwracaną uwagę

 że patrzę na sprawę zbyt jednostronnie...

 wielokrotnie uczniowie zgłaszali,ze pan od wf bije, ale - zdaniem dyrekcji-został sprowokowany przez ucznia.Co ja mam wtedy zrobić? za każdym razem informuje ja i nie tylko ja dyrektora... czekać aż ktoś z zewnątrz się tym zainteresuje?Niezręczna dla mnie sytuacja.Tym bardziej z uwagą czytam wątek.

Gaba03-12-2006 12:15:17   [#66]
poinformowanie KO i OP, rozmowa w KO i OP jest oczywiście bardzo dobrym pociagnięciem.
Małgoś03-12-2006 12:23:49   [#67]

bogda4

w/g mnie i tego co wiem o prawie, to prowokowanie ze strony ucznia nie usparwiedliwa przemocy nauczyciela;

uderzyć można jedynie w samoobronie (i to dobrze uzasadnionej)

Asia napisałą ciekawą rzecz (to tez potwierdzają moje spostrzeżenia) - najcześciej bite, szturchane, obrażane przez n-li  sę nie te najsilniejsze, pyskate jednostki, ale uczniowie, których nie bronią ani rodzice, ani koledzy, ani ...szkoła

Adaa03-12-2006 12:35:22   [#68]

powiem szczerze ,że czytając ten watek ma sie wrazenie,że dyskusja toczy sie wokół sprawy,w której dyrektor POBIŁ ucznia...

padla informacja -uderzył...ale jak i gdzie, reka,kijem,z buta?...w twarz,w w tylek...a może odepchnal gdy uczeń sie "sadzil" za bardzo?...

kurcze...jak zdarzyło sie to raz..dyrek przeprosil,rodzice nie maja pretensji...uczeń przyjal przeprosiny..to co?..malo jeszcze?

na pewno bedzie to dla obu (i dyrektora i nauczyciel) sytuacja pouczajaca

Marek kiedys pytał kto dorabia gebe szkole...no,tak jakby widac kto:-)

i zeby było jasne,nie jestem za podwójna moralnoscią,że uczen nauczyciela nie może ,a odwrotnie jest to dopuszczalne...

samej zdarzyło mi sie dać w tylek uczniowi,który naplul koledze prosto w twarz podczas pojednawczej rozmowy,ale nie zrobiłam tego bo lubie bic dzieci...

matko...gdyby wtedy zawiadomiono OP i KO...bo przeciez to nie  mi napluł,wieć w obronie wlasnej tego nie zrobilam

no i bedzie z malej chmury duzy deszcz w tej szkole...tak mi sie cos wydaje

HankaB03-12-2006 12:35:27   [#69]

Bardzo dziękuję Panu za tak kompetentną radę. Prawdę mówiąc na taką liczyłam. Sprawa jest ważna i pilna. Czytając wypowiedzi Państwa czuję, że nie wszyscy potrafią wczuć się w sytuację. Zarzucacie Państwo, iż Marek przygotował gotową procedurę, ale mając dwa dni, stres towarzyszący sytuacji, natłok myśli, których nie można się pozbyć trudno o logiczne, sensowne posunięcia.

Dlatego jeszcze raz bardzo dziękuję Markowi.

Cieszę się, że jestem pełnoprawnym członkiem OSKKO w gronie tak mądrych i kompetentnych ludzi.

Dziękuję za wszystkie wypowiedzi.

Pozdrawiam

Marek Pleśniar03-12-2006 12:36:31   [#70]

ta dyskusja dotyczy ważnych rzeczy i w dodatku dotyka nas to co sie ostatnio wokól szkoły dzieje

bardzo ciekawie się zrobiło i warto to obgadać

ale jest problem - jak dla mnie. Aby dyskusja dała jakieś wyniki musimy mieć wspólne założenia co do "kwalifikacji czynu"

doszło do tego że nauczyciel, dyrektor uderzył dzieciaka.

Opowiem o co mi chodzi na przykładzie:-) To może wyjasni moje podejście do sprawy.

--------------

Gdy jeszcze nie byłem dyrektorem, kolega wuefista dał się ponieść nerwom i uderzył chłopaka co mu na lekcji rozrabiał.

Natychmiast gdy ochłonął, poszedł do dyrektorki i opowiedział dokładnie co się stało i co zrobił. Sprawa rozegrała sie na poziomie nadzoru pedagogicznego i w kontakcie z rodzicami. Załatwiono ją dość dobrze.

Czy powinien dyrektor zadzwonić na policję i oskarżyć tego nauczyciela o przestępstwo?

Otóż ja uważam że NIE.

Nauczyciel się zdenerwał - jak tysiące innych i zrobił źle.

Tu wszyscy mamy, mam nadzieję, zgodność - uderzyć ucznia jest źle

Ale uważam to za błąd, zły postępek, wykroczenie,

Nie nazwałbym tego pobiciem, czynem pokrewnym z kradzieżą, rozbojem itp

Sprawę dyrektorka wyjazniła ze wszystkimi uczestnikami zdarzenia. Mogła jedną przesadną interpretacją złamac temu człowiekowi karierę zawodową, wplątać w przesadne oskarżenia itp

Ale mogła ukarać pracownika - po prostu

Ze zdarzenia wszyscy moim zdaniem wyszli z jakąs nauką. Ten nauczyciel na pewno nigdy już tego nie powtórzył,. To był jeden z bardziej lubianych nauczycieli w szkole. Po latach został pracownikiem jednego z koncernów i zajmujesię sytuacjami trudnymi. Został kimś kto jeździ po oddziałąch firmy i rozwiązuje takie problemy. Ma doświadczenia pedagogiczne i.. życiowe;-)

 

podobnie uznaję tu - sytuację z tym człowiekiem - dyrektorem, nauczycielem tej szkoły, że powinien pójść do swojej instancji nadzorczej i przynac się do czynu na pewno złego

Ale to nie jest powód do automatycznego biegnięcia przez szkołę do sądu, na policję itp!

Jedyną stoną która być może do sądu pójdzie jest mamusia i tatuś dziecka. Np mogą doprowadzić do osądzenia tego uzynku, odszkodowania i kary

Dlatego tak ważne jest by szkoła dobrze z tej sytucji wyszła.

Jełśi do sądu kiedy ś dojdzie - to z powództwa ze strony rodziców i wtedy rzeczywiście może dojść do odebrania prawa wykonywania zawodu na podstawie KN

ale żeby szkoła sama zastepowałą w tym rodziców - nie jestem za:-)

dlatego poradziłęm co poradziłem - by wicedyrektor poradził swojemu dyrektorowi przyznanie się do winy i postępowanie jak opisałem wyżej:-)

Gaba03-12-2006 12:37:21   [#71]
a tu bym sie nie zgodziła - te jednostki, które otrzymały jakikolwiek cios od nauczyciela, przytrzymania, zatrzymania fizyczne, szarpniecia - to były zawsze zadziorne, nieuprzejme, chamskie, agresywne, tzw. prowokacyjne... itp. - ale... jednak bicie mi nie licuje z godnością zawodu.
Marek Pleśniar03-12-2006 12:37:30   [#72]
o, nie zauwazyłem Was:-)
Małgoś03-12-2006 12:37:50   [#73]

o przepraszam bardzo :-)

ja nie zarzucam, a wręcz uważam, że taka procedura byłaby dobrym pomysłem - zwłaszcza, że sporo czynności spada wtedy na inne osoby niż zamieszany w incydent dyrektor

Małgoś03-12-2006 12:52:27   [#74]

adaa :-)

nigdy nie dałabym klapa w żaden tyłek uczniowski - za naplucie, pobicie, zniszczenie, uszkodzenie, pastwienie się, obrażanie itd.

nawet gdy uczeń osobiście mnie wściekł, bo wysłał obrzydliwości i groźby mojej córce

nauczycielka, która trzasnęła w twarz ucznia za bierny opór, wyleciała natychmiast z pracy, a za nią poleciało pismo do KO

inna po trzepnięciu pyskacza zeszytem po głowie, przyleciała z płaczem do sekretariatu i natychmiast się przyznała - potem przeprosiła ucznia w obecności całej klasy 

inna za publiczne drwiny na temat złego prowadzenia się uczennicy, musiała przeprosić ją  wobec klasy oraz jej matkę w moim gabinecie (pod groźbą utraty pracy)

a ja osobiście to staram się prawie nie dotykać fizycznie uczniów - ani agresywnie, ani czule ;-)

Mysle, że to, czy  Ty czy paru innych n-li powie, napisze, ze klapneło, popchnęło, szarpnęło itd. ucznia, wcale nie złagodzi problemu i nie uczyni ...normalnym fizycznego dyscyplinowania uczniów

Marek Pleśniar03-12-2006 12:59:35   [#75]

no ale to chyba jasne że nikt tu nie uważa że "klaps" to coś dobrego, godnego rozpowszechniania

itp

ale takie rzeczy się zdarzają - niezaleznie od tego czy są dobre czy złe. A raczej zależnie - gdybyśmy nie uważali że to złe - to byłoby to nagminne. A nie jest:-)

nie warto chyba wdawać się w rozgraniczenia i precyzyjne obliczanie - w co uderzenie jest bardziej karalne a w które miejsce nie i czy z przeprosinami czy bez. To już się robi w polityce i niech tam oni się w takie bawią. Po to prawo oraz reguły zawodowe pozostawiają tak szerokie marginesy interpretowania.

eny03-12-2006 13:01:15   [#76]

a ja osobiście to staram się prawie nie dotykać fizycznie uczniów - ani agresywnie, ani czule ;-)

Zgodnie z prawem zbytnie zblizanie się do osoby a już "dotykanie" w szczególności narusza jej teren i prawo do prywatności / czy jakoś tak/.

skrzat03-12-2006 13:09:59   [#77]
a słyszeliście cos o dotyku jako stymulacji pedagogicznej?
eny03-12-2006 13:10:49   [#78]

Naruszenie nietykalności cielesnej

 Jeśli uderzono w twarz, ale uderzenie to nie spowodowało żadnych skutków w postaci „naruszenia czynności narządów ciała lub rozstrój zdrowia, trwających nie dłużej 7 dni”, to nie będzie można zarzucić sprawcy zdarzenia, że dopuścił się czynu określonego w art. 157 § 2 kodeksu karnego.
W takim przypadku można wystąpić z prywatnym aktem oskarżenia, opierając się na art. 217 § 1 kodeksu karnego, który przewiduje, iż „Kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.”
Ściganie przestępstwa przeciwko nietykalności cielesnej odbywa się z oskarżenia prywatnego i uregulowane jest w art. 485 i następnych kodeksu postępowania karnego. Zgodnie z art. 488 § 1 tego kodeksu „Policja na żądanie pokrzywdzonego przyjmuje ustną lub pisemną skargę i w razie potrzeby zabezpiecza dowody, po czym przesyła skargę do właściwego sądu”. Zgodnie z art. 487 kodeksu „Akt oskarżenia może ograniczyć się do oznaczenia osoby oskarżonego, zarzucanego mu czynu oraz wskazania dowodów, na których opiera się oskarżenie.”
Niezależnie od zarzutów karnych, można przeciwko sprawcy wystąpić w pozwie z roszczeniami cywilnoprawnymi tzw. żądaniem odszkodowania - jeśli przykładowo w wyniku pobicia uszkodzeniu uległo ubranie, samochód itd. . Przede wszystkim jednak można żądać zadośćuczynienia za wyrządzoną krzywdę (cierpienia fizycznego i psychicznego).
Adaa03-12-2006 13:14:43   [#79]

no to ja całkowicie dzialam wbrew prawu...bo dałam w tyłek,bo dotykam,ciagne za warkocze,na dyskotece wyciagam spod sciany "staczy",sadzam maluchów na kolana i pytam "no i jak leci?",wysciskuję jak maja imieniny lub urodziny,każę zdejmowac bluzy aby sprawdzic,czy po w-f nastapila zmiana koszulek,podziwiam bicepsy ucznia (sprawdzająć dotykowo);-))

to wszystko paranoja jakas jest...to naruszanie prywatnosci interpretowane tak szeroko ...

zgoda,że :zbytnie zblizanie się do osoby a już "dotykanie" w szczególności narusza jej teren i prawo do prywatności

ale,kurcze-wbrew woli tej osoby...i wtedy gdy ta osoba czuje sie zagrozona...

a nie zauwazyliscie,ze dzieci wlasciwie same inicjują te "zblizenia"...i ze bardzo lubia gdy nauczyciel w ten sposób zwraca na nie uwagę?

wszystko zalezy od tego w jaki sposób to robi...żart,zabawa,celowa -żartobliwa zaczepka jest dla nich celowa i zartobliwa zaczepką...

eee...szkola niedlugo bedzie jak pałać królowej sniegu...wszedzie zimno i zgodnie z przepisami..

mika03-12-2006 13:32:25   [#80]
Co do nietykalności.
Miałam ostatnio taką sytuację.Pielęgniarka przyprowadziła do gabinetu ucznia, który twierdził, że pan od wychowania fizycznego go dusił. W trakcie wyjaśniania sprawy okazało się, że uczeń bił się z innym uczniem, tarzali się po podłodze, nauczyciel nie mógł ich rozdzielić i złapał jednego od tylu przedramieniem za szyję dopiero wtedy uczeń puścił kolegę. W wyniku tego uścisku, rzeczywiście uczeń mógł być podduszony przez nauczyciela. Rozmawiałam z uczniem, nauczycielem, pedagogiem. Nauczyciel został pouczony żeby przede wszystkim zapobiegać bójkom i rozdzielać uczniów jak najmniej kontaktowo, uczeń, że absolutnie nie wolnu mu się bić. Jednak zawsze zostają mi wątpiliwości w takich sytuacjach.
Gaba03-12-2006 13:46:58   [#81]

jako szef komisji dysycplinarnej chyba gdzieś w połowie lat 90. miałam przypadek pana, który uderzeniem piłki powalił agresora, agresor bił na boisku innego chłopca, na żadne wezwania nauczyciela z drugiej strony boiska nie regował, zaatakowany się dusił... nauczyciel tym uderzeniem własciwie uratował tamtego bitego i duszponego z opresji, ale nie...  po dwóch latach dyrektorka, która przegrała konkurs, a nauczyciel był w komisji w OP, bo był radnym... - nie pomógł ksiądz, ambona, petycja ludzi, by zaprzestali.

Nauczyciel radny po wydazreniu poszedł sam do p. dyrektor, sam sie ukarał od razu, pracował z łobuziakiem przy odsnieżaniu, brał lobuza na zawody, w II semestrze dał dobrą notę, gdyz uznał, że nastapiła resocjalizacja... ale nie...

Małgoś03-12-2006 14:14:48   [#82]

adaa

nie zgadzam się z tym, że to paranoja

sympatie i zainteresowanie można każdemu uczniowi zakomunikować na wiele sposobów - niekoniecznie tuląc go do siebie; nawet jesli dziecko dąży do takiego kobntaktu fizycznego, to tez musi się nauczyć, że nie każdy człowiek na świecie służy do przytulania

moja córka miała w nauczaniu początkowym fantastyczną nauczycielkę, która nam rodzicom przyznała się, że ona osobiście źle czuje się gdy dzieci ja oblepiają - potrafiła zachowac dystans fizyczny, ale i tak do dzis córka uważa, ze to jedna z najmilszych pań nauczycielek w jej życiu

niedotykanie drugiego człowieka (w tym małego) to pewien standard cywilizacyjny

i myslę, że dobrze byłoby stosować szereg innych form okazywania zainteresowania i życzliwości niż dotyk

małe dzieci też mają swoje preferencje w komunikacji pozawerbalnej ;-)

gdy zachowac wobec nich ostrożność i delikatność, łatwo jest wyczuć tę subtelna granicę, po przekroczeniu któej dzieciak czuje się źle z nasza bliskością - takich dzieci dystansowych jest bardzo wiele

W celu rozwijania wrażliwości w kontaktach międzyludzkich, na zajęciach integracyjnych, wychowawczych itp. często robiłam ćwiczenie polegające na sprawdzaniu, do jakiej bliskości jednostka dopuszcza bez problemu i dyskomfortu wew. inne osoby. Polega to na tym, że dzieciak stoi na środku sali, a inne oaoby w kręgu wokół niego. Osoby powolutku posuwaja się w stronę dziecka, aż ono pokaże dłonią, ze już dość, że nie chce aby ktoś podszedł bliżej (bo to się czuje całkiem fizycznie - lekki ścisk w żołądku, w klatce piersiowej, przyspieszone tętno).

Aż same się dzieci dziwiły jak niewiele osób dopuszczają do bezpośredniego kontaktu (dziewczynki zazwyczaj najbliższe przyjaciółki, a chłopcy najatrakcyjniejsze, ale łagodne dziewczynki)

Nawet w grupie pierwszoiklasistów z SP to fajnie wychodziło i dzieci uczyły sie, że szacunek dla innych to też m.in.  nienaruszanie dystansu fizycznego. Uczyły się też, że mają prawo domagać się od innych, aby zachowywali odpowiedni dystans. Zwłaszcza ciocie, wujkowie i dziadkowie, którzy beceremonialnie pakują sobie dziecko na kolana, albo wylewnie je obcałowują, choć dziecko tego nie chce.  

Bo każdy człowiek, anwet mały ma prawo do szacunku.

beera03-12-2006 16:04:59   [#83]

zgadzam się z Toba adoo, ale tu mam małe watpliwości i z nich pewnie wynika moja postawa wobec faktów opisanych w poście 1:

czy kiedykolwiek dotykając (uderzając, zatrzymując, broniąc, odciagając) dziecko, doprowadzilas do takiej sytuacji, w ktorej uwazalaś za własciwe pojśc do niego do domu i przeprosic je?

Bo i mi się zdarza złapać, odciagnąć, szarpnąć przy zatrzymaniu, zatrzymać, ale jakoś nigdy bym nie mogła powiedziec, ze uderzyłam i ze muszę iśc do domu dziecka przeprosić je. Raczej w sytuacji interwencji rodzica mialabym odwrotną- bojową postawę

Nie wiem- moze to kwestia wspomnień.
Jedyny przypadek jaki znam przepraszania ucznia w domu, to ewidentne strzelenie go w twarz, gdy tłoczył się wśród innych w przejsciu do szatni.

beera03-12-2006 16:07:46   [#84]

HankoB, mam taką uwagę do twojego zdania:

Czytając wypowiedzi Państwa czuję, że nie wszyscy potrafią wczuć się w sytuację.

To, ze Ci " inni" mają inne zdanie, nie znaczy, ze nie "potrafią się wczuć w sytuację", oznacza to tylko, ze wczuwając się, czują inaczej.

Gaba03-12-2006 16:52:31   [#85]
Asiu, ;-)))
Gaba03-12-2006 16:56:11   [#86]

moja sugstia z policją wynika wyłącznie obserwacji kompetencji komisji dyscyplinarnej, bo pewnie KO wobec dyrka takie postepowanie rozpocznie (rozpocząłby) ona może wpradzie przesłuchiwać świadków, ale to nie są biegli, to nie są fachowcy, jak prokurator - to nie są sędziowie i niezawisły sąd.

Byłam świadkiem, jak obracano kota ogonem - sąd, prokurator i inne organa maja nieco doskonalsze narzędzia. I tylko dlatego sugeruję policję.

Nie poszłabym też na policje, gdyby to był taki poserunek pilnowaczy krawężników, bo też i sprawa wymaga ludzi, którzy umieją podejść do sprawy.

DYREK03-12-2006 17:02:09   [#87]

Dyrektor powinien przeprosić ucznia i jego rodziców,   złożyć pismo do OP  w sprawie swojej dymisji, zwołać posiedzenie rady pedagogicznej i poinformować o wydarzeniu oraz podjętych czynnościach.  OP i rada pedagogiczna muszą zadecydować co dalej, czy pozostawić dyrektora na stanowisku. Powiadomienie policji to sprawa rodziców.

"Co powinien zrobić przede wszystkim wice-dyrektor?"

1.Porozmawiać z dyrektorem i dowiedzieć się jak on chce rozwiązać ten problem.

2. Zwołanie rady pedagogicznej przez wicedyrektora ( pod nieobecność dyrektora) to jest  brak zaufania do dyrektora.

Adaa03-12-2006 18:27:29   [#88]

do [#83]

oczywiscie Małosiu,ze nie kazdy czlowiek sluzy do przytulania,totez nie znam dziecka,które przytula sie do kazdego:-)

poza tym,napisalam wyraxnie,że nie wolno zblizac sie do dziecka wbrew jego woli...

mam wrazenie,że odczytalas mój poprzedni post troszke inaczej nizbym chciala...ja naprawdę nie latam i nie oblapiam kazdego dzieciaka:-)

ale zdarzaja sie sytuacje kiedy cos takiego sie zdarza...tak jak zdarzaja sie w zyciu dziecka chwile smiertelnego przerazenia...

co do reszty zgoda...

przedszkolanki,powiedzcie...gonicie od siebie dzieci?;-)

AnJa03-12-2006 18:36:40   [#89]
przedszkolanki  nie

ale co robią nauczycielki przedszkoli to nie wiem

a w temacie - od zawsze mam zasadę, że w przypadku konfliktu, zwłaszcza zakończonego rekoczynami najpierw proszę do szkoły rodziców obu stron

jeśli oni się dogadają - w stosunku do sprawcy są tylko sankcje szkolne
jeśli nie - informuje policję

tu rzecz bardziej skomplikowana(bo dyrektor strona) i dla mnie niezupełnie zrozumiała - nikt do nikogo pretensji juz nie ma, a szum robi rada pedagogiczna

prawnie oczywiście policje powiadomić mozna (nie wiem czy trzeba) - ale jesli przy każdej dupereli zakończonej polubownie przez zainteresowanych będziemy zawiadamiac policję, to bandyci cieszyć się jak dzieci będą

aha - odnośnie nauczycieli z tej szkoły - z klasyki : kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem

strasznie tam chyba dużo hipokrytów
Adaa03-12-2006 18:47:39   [#90]

przedszkolanki  nie

ale co robią nauczycielki przedszkoli to nie wiem

Ty AnJa jestes jednak bez grzechu

;-)

AnJa03-12-2006 18:50:37   [#91]
ano-a  przynajmniej takowych nie pamietam
skrzat03-12-2006 18:57:26   [#92]
Zapytałam i widzę, że nikt nie wie o roli dotyku w wychowaniu....szkoda, że uważacie dotyk wyłącznie jako naruszenie cudzego prawa.
Marek Pleśniar03-12-2006 18:59:33   [#93]

skrzacie - ale chyba to nie na temat tutaj?

gadamy o pobiciu ucznia a Ty pytasz - a nie wicie jak działąją ręce które leczą?

;-)))

Gaba03-12-2006 18:59:56   [#94]

nie uważam tak, wręcz przeciwnie - wiem, jak dziwi podanie ręki uczniom... u nas to tylko niestety tzw. zły dotyk (bardzo nie luibię tego sformułowania),, bywało, że uczeń uskakiwał, gdy go poklepałeś po ramieniu.

Myśmy chyba juz kiedys o tym rozmawiali. Dotyk może być tylko dobry - reszta to nie dotyk, to patologia.

skrzat03-12-2006 19:03:31   [#95]
Marku, czyzbyś nie czytał dość uważnie? Dyskusja bardzo zboczyła z głównego toru, dziewczyny mówią o różnych formach "dotykania" - o zobacz, gaba nawet o podaniu reki ;)
Gaba03-12-2006 19:05:30   [#96]
ale już wracamy do patologii czyli tego, co się stało. Złego.
Marek Pleśniar03-12-2006 19:12:31   [#97]

częst żałuję takiego niepotrzebnego schodzenia na boki w dyskusjach na forum

człowiek chce potem poczytać, dowiedzieć się a tu jakieś chaszcze;-)

w zasadzie swoje już powiedzieliśmy na temat "co ma zrobić ten wicedyrektor"

może o dotykaniu warto otworzyć po prostu nowy wątek?

skrzat03-12-2006 19:45:57   [#98]

Marku

na pewno nie miałam na uwadze "rąk, które leczą" - nie ogladam takich programów TV. ;)
veronika03-12-2006 19:56:15   [#99]

do Gaby

  cyt. " jako szef komisji dysycplinarnej chyba gdzieś w połowie lat 90. miałam przypadek ..."

Gabo! Dawno temu nauczyciel X napisał książkę, w której obraził nauczycieli, uczniów, dyrektora, OP. Opisane były też negatywne zachowania innych nauczycieli innej szkoły.Po ukazaniu się książki nauczyciel X sprzedawał i rozdawał dzieciom w szkole. Nauczyciel X przyznał sie do tego, że rozdawał, nie przyznał sie do pobierania pieniędzy.Nauczyciele poczuli sie obrażeni i spowodowali zwołanie rady, przedstawiając zarzuty nauczycielowi X. Dyrektor złożył wniosek. Rzecznik dyscyplinarny wszczął postępowanie wyjasniajace.

Jaką karę może otrzymać nauczyciel X?

Gaba03-12-2006 20:41:41   [#100]
nie wiem jaką... otrzymał upomnienie? może naganę, z kodeksu cywilnego gdyby go oskarżyc musiałby przeprosić... chyba art. 23 i art. 24.
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]