Forum OSKKO - wątek

TEMAT: ona jedyna - matka Ani oparła się złości i histerii
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
Marek Pleśniar31-10-2006 22:28:12   [#01]

Rodzice 14-letniej Ani, która popełniła samobójstwo, nie mogąc znieść upokorzenia ze strony szkolnych kolegów, nie chcą nikogo obwiniać za jej śmierć.

- Nie wiem, co się w tej szkole stało. Wiem, że nie zdążyłam pomóc -mówi Mariola H., matka 14-letniej Ani, która w sobotę odebrała sobie życie. - Nikogo nie chcę obwiniać i niech inni tego nie robią, jeśli nie znają do końca przebiegu zdarzeń.
[...] Obrzeża Gdańska. Dom, w którym mieszkała Ania, stoi przy głównej ulicy. Kawałek dalej znajdują się domy tych, którzy dziewczynkę skrzywdzili. Byli sąsiadami.
- Nikogo nie oskarżam - mówi Mariola H., matka Ani. - W nikim nie szukam winy. Boję się myśleć, co przeżywają matki tamtych chłopców. Może powinnam do nich zadzwonić? Dodać otuchy?
- A one do pani zadzwoniły?
- Nie, pewnie się bały reakcji. Powtarzam: Straciłam dziecko, ale nie chcę, by inne matki spotkało to samo. Nie obwiniajcie nikogo, dopóki nie będziecie pewni.
Do tego domu rodzina H. wprowadziła się 3 czerwca.
- Jeszcze nie był skończony, ale Ania naciskała - wspomina pani Mariola. - Chciała mieć swój pokój. Teraz ten pokój do końca życia będzie nam przypominał o tragedii.
Ania była skryta, małomówna. O tym zajściu w szkole nie chciała opowiadać. Rodzice wiedzieli, że coś zaszło, powiadomiła ich koleżanka córki. Ale Ania sprawę bagatelizowała. „Sama to załatwię” - kwitowała próbę nawiązania rozmowy.
- Nie zdążyłam jej pomóc - płacze matka.
Na przystanek zajeżdża gimbus. Autobus, który przywozi uczniów z Gimnazjum nr 2. Adam Cieniewicz, kolega Ani i klasowy skarbnik, wczoraj zbierał wśród koleżanek i kolegów pieniądze na wieniec. Zebrał 125 zł. Wszyscy dawali po piątaku, nawet ci, których potem zatrzymała policja. A wieniec ma być piękny, z biało-różowych lilii.
- Ilu jest uczniów w waszej klasie?
- 24. A było 25.
W dniu, w którym doszło do tego zdarzenia, Adama nie było w szkole; chorował. W sobotę poszedł więc do Ani, by odpisać lekcje. Nie zastał jej, pomagała babci przygotowywać imieniny. A potem wróciła do domu i przywiązała skakankę do szuflady...
Adam pokazuje zdjęcie sprzed dwóch lat, jeszcze z podstawówki. Tu on, a tu Ania. Ładna. Na odwrocie - jej podpis.
Nie opublikujemy tego zdjęcia.
- Chcemy mieć Anię tylko dla siebie, nie chcemy jej w gazetach - mówi Mirosław H., ojciec Ani. - Ona była bardzo wstydliwa, też by się przed tym broniła.

---------------------

tylko ta mama - najbardziej poszkodowana z nas potrafiła w sobie mieć i litość i wybaczenie, zastanowienie, poczucie własnej winy*

czemu inni nie?

nie namawiam do wybaczania łobuzoom. Nie jestem taki jak ta matka

ale

czy spojrzenie po rodzicielsku, z myślą o dobru sprawy, interesie wychowawczym w tej całej awanturze nie pomogłoby rozwiązywać problemu naprawdę. Z namysłem i sensem

To niezwykła postawa i dlatego otworzyłem wątek mimo kilku już otwartych

----------------

* w kwestii poczucia winy.

Najbardziej w całęj tej historii, żałobie, mowach pogrzebowych zabrakło mi jednego, ważnego

były wypowiedzi naświetlające sprawę, mówiące o wychowaniu w domu itp

ale brak poczucia winy u pedagogów. Nie powiedział nigdzie, przynajmniej w żadnej relacji nikt z nauczycieli, że żałuje, że to jego wina, że gdyby się bardziej starali to może by tragedii nie było.

brakuje mi wyrzutów sumienia pedagogów. Matka powiedziała: "- Nie zdążyłam jej pomóc "

A ja nie słyszę tego samego z ust naszych kolegów. Nie chce to przejśc przez gardło. Podle mi z tym

myślę że powinniśmy się czegoś nauczyc od tej matki gdy tak dyskutujemy, nawołujemy a to do karania a to do niekarania. Brakuje mi myśli że może nawalamy i powinniśmy się bardziej postarać,. Wspólnie podyskutować nie nad tym co jest źle i dlaczego jest źle.

Tylko co zrobimy,

jakie np Ty dyrektorze gimnazjum nr... w .... wyciągnąłeś wnioski i co zrobić?

jestem ciekaw

macie jakieś wnioski i coś tam przeduskutowaliście z nauczycielami u siebie?

To chyba byłby dobry hołd dla tej biednej dziewczyny - tak sobie co nieco zbadać i postanowić, zmienić

lepszy niż gniew i szukanie winnych iważniejszy niż deklaracje dostojników. Bo to nie oni uczą dzieci, nawet jesli myślą że to oni

  chyba mamy wyrzuty sumienia? Czy nie?

czy mielibyście ochotę na dyskusję nad tym? Co zrobimy, zrobicie w szkole? Nie musicie-)

Szukanie winnych już było. Ale co dalej. I nie mam na myśli "góry"

Ot chociażby to, że u innych dyrektorów może też nauczyciele czasem muszą wyjść z lekcji itp?

JACOL31-10-2006 22:57:22   [#02]

brakuje mi wyrzutów sumienia pedagogów

To bardzo trudne budzić sumienia. Jesteśmy narodem mającym poczucie skrzywdzenia. Nasze kompleksy powodują, że mamy tendencję do zamykania się w postawie obronnej. Każda taka próba rozmowy o naszych słabościach, rozumiana będzie jako atak na środowisko...

Rozmowa o tym co robić, obnaży to czego nie robimy... Nie wiem czy się uda. Kiedyś próbowałem rozmawiać o grzechach dyrektorów

:-)))

zgredek01-11-2006 00:04:31   [#03]

myślicie, że nie mają?

bo nikt o tym nie pisze?

Marek Pleśniar01-11-2006 00:15:58   [#04]

albo nie mają, albo się nie chce. Może być taka prośba nietrafna lub nieinteresująca. Może tak być.

Myśmy się wygadali na temat tragedii, ministra, win i bezwin

a co robić na codzień - widać nikt nie widzi potrzeby gadania o tym. Możliwe że lepiej robić niż o tym gadać.Taką myśl też dopuszczam:-) Że to zbędne

zgredek01-11-2006 00:27:02   [#05]

Marku?

opowiedzieć mamy  wyrzutach sumieniach, które towarzyszą nam do dziś, bo nasz uczeń zabił swoją dziewczynę (kilka lat po ukończeniu szkoły - a my zastanawialiśmy, gdzie popełniliśmy błąd)

czy o moich wyrzutach sumieniach, że mój wychowanek przyszedł naćpany na maturę?

czy o wyrzutach sumienia koleżanki, której uczeń powiesił się w parku na drzewie?

przepraszam

Marek Pleśniar01-11-2006 00:29:56   [#06]

a wybaczam;-)

nie bardzo wiem o co Ci chodzi. Nie "masz" nic opowiadać. przecie piszę

ale też piszę, że nie tyle żali i płaczu chciałbym słuchać tylko pomysłów na to co dalej. Czy coś się zmoienia, czy są jakieś wnioski praktyczne

napisałem: "

jakie np Ty dyrektorze gimnazjum nr... w .... wyciągnąłeś wnioski i co zrobić? jestem ciekaw"

po co mi Twoje wyrzuty? Mało mam swoich? :-))

ten wątek wygląda na nietrafiony. Ale mało to razy się w coś nie trafiło?

zgredek01-11-2006 00:33:41   [#07]

no - w totolotka na przykład

dobra, to ja się rakiem wycofam, bo nie rozumiem, ale może jak się wątek rozwinie to zrozumiem

Marek Pleśniar01-11-2006 00:37:37   [#08]

nie rozwinie się:-) jak mniemam

a totka fakt - jakoś nigdy nic nie wygrałem

 sie śmieją ze mnie w kolekturze

bogna01-11-2006 00:38:37   [#09]

brakuje mi wyrzutów sumienia pedagogów...

a powinni jakoś na widok publiczny swoje sumienia wystawić?

na pewno jest w nich poczucie winy i pozostanie na zawsze...

myslę, że zamiast gadania dużo lepiej będzie jak każdy z nas zajrzy do własnego sumienia.

bogna01-11-2006 00:40:14   [#10]

aha.... się bardzo zamyśliłam nad tym wątkiem... a wy tu już tyle pogadaliscie w miedzyczasie...

Marek Pleśniar01-11-2006 00:53:49   [#11]

z tymi wyrzutami

naprawdę to takie naturalne że nikt, ale to nikt nie powiedział: "nawaliliśmy"? Słyszał kto w jakiejkolwiek tv, mediach, gazecie?

zgredek01-11-2006 00:57:58   [#12]

a słyszałeś jakiekolwiek wypowiedzi nauczycieli, dyrektorów? tej szkoły?

znaczy co? powiedzieli - to nie nasza wina? my nie mamy nic z tym wspólnego? odczepcie się od nas?

nie widzisz w jaki sposób przedstawiana jest ta tragedia?

nie wiesz co to jest "czwarta władza"?

zgredek01-11-2006 00:58:56   [#13]
albo trzecia, bo już straciłam rachubę
Renata01-11-2006 01:01:17   [#14]

tak - nawaliliśmy

lepiej teraz?

Skąd Marku takie oczekiwanie u Ciebie? Gdyby zostały wypowiedziane te "wyrzuty sumienia" ( a i tak naprawdę nie wiesz - zostały wypowiedziane one czy nie, bo to tylko Twoje przypuszczenia jakieś przecież), to powiedz - zmieniło by to coś? Przywróciło dziewczynie życie? Przywróciło brak zamysłu tych chłopców do takich a nie innych czynów?

Chcesz oczyścić siebie? Ludzkość? A w cholerę z tymi Twoimi wyrzutami sumienia... Po co Ci czyjeś poczucie winy? By mieć przewagę nad innymi? Satysfakcję? Czy by bardziej sprawiać ból dodatkowy tym, którzy w porę niedostrzegli czegoś?

Nigdy nie nawaliłeś?

A lekcja ze zdarzenia i zdarzeń podobnych aż nadta..

Codziennie patrzę, słyszę, widzę, czuję.., nie powiem od ilu lat... Moja uwaga nakierowana na te pojedyncze osoby, które przewijają się wokół mnie.. Sama już nie wiem - jak potrafię dostrzec to co potrafię.. Czego jeszcze nie dostrzegam... Moją rolą dostrzec jak najwięcej w całej złożoności..  Przewidywać.., uczyć, wychowywać, okazywać cierpliwość, etc..,  a i tak to tylko mały fragment tego co w mej pracy ważne.
Cóż mam Ci pisać więcej o tym? Niech wypowiedzą się mądrzejsi.

zgredek01-11-2006 01:05:50   [#15]
czy teraz w dobrym kierunku zmierza ten wątek?
Renata01-11-2006 01:06:44   [#16]
nie dostrzegli - przepraszam, nawaliłam..
Marek Pleśniar01-11-2006 01:08:41   [#17]

kurde balans

nie od Ciebie oczekuję skruchy czy deklaracji że TY nawaliłaś, czyście pokićku dostali? -))))

faktu zaniedbań tej szkoły nikt ze szkoły nie potrafił skomentować.

do nich mam żal.

a wogóle to idźcie spać!!!! to mój wątek i życze sobie żeby spadł :-))))

bo zamiast pogadać o sprawie - czy są wnioski jak ulepszyć opiekę nad uczniami wikłnął się w jakieś żale i nieżale;-)

anpk01-11-2006 01:10:58   [#18]

Sądzę, że decyzja dyrektora o dymisji to właśnie to - jeden wielki wyrzut sumienia.

I sądzę, że każdy z nas zrobił "rachunek sumienia". I trochę lepiej się stara. Czy ta refleksja pozostanie w nas na długo? Pewnie nie - tak często niestety z nami - ludźmi - bywa.

Ale przyznam, że w moim miejscu pracy, to tylko takie wewnętrzne i osobiste przemyślenia. Nie było żadnych ogólnych ustaleń i rozmów.

Renata01-11-2006 01:15:49   [#19]

pokićku od razu..;-) Marku- trochę wyjaskrawiłam Ci to i owo.., mam nadzieję..;-)

a tak w ogóle -to po co Ci ten żal? zapakujesz go w walizeczkę? ;-)

dobrej nocy.. ;-) i dajcie Markowi te wnioski, bo spragniony przecież..

ale czy oby na pewno spragniony tych, no.., wniosków? ;)

zgredek01-11-2006 01:27:31   [#20]

a cóż byłoby medialnego, gdyby ktoś z tej szkoły skomentował gdzieś?

idę spać

Maelka01-11-2006 05:23:14   [#21]

Sama nie wiem...

Marek życzy sobie, żeby wątek spadł, a ja bym tak chciała trochę obronić tych nauczycieli.

I nie dlatego, ze kieruje mną jakieś poczucie lojalności zawodowej, bo nie uznaję za lojalność krycie cudzych zaniedbań, ale dlatego, że nie do końca jestem przekonana (o, paradoksie!) o winie tych ludzi. Nie mówię, że są niewinni - mówię, że mam za mało danych, aby oczekiwać przyznania się do błędu.

Bo wyrzuty sumienia na pewno mają, ale to inna sprawa.

Nauczyciel wyszedł z klasy i młodzież została sama. Pewnie, że nie powinna tego robić. Ale czy nie możemy oczekiwać, że 14-latkowie zachowają się na tyle rozważnie, że można ich zostawić bez opieki? Kto z nas moze powiedzieć o sobie, że n i g d y  nie wyszedł z klasy?

Ja wychodziłam.

Nie powinnam? Możliwe, ale raz trzeba było zaprowadzić mdlejące dziecko do pielęgniarki, raz pobiec z interwencją do sąsiedniej klasy, gdzie młodzież próbowała pokazać koleżance, kto tu rządzi, raz wyprowadzić na korytarz Ananasa i tam spacyfikować, raz... wymieniać można bez końca.

cdn wysyłam, bo mi się komputer biesi , a drugi raz pisać nie będę...

Maelka01-11-2006 05:39:24   [#22]

Zdarzało się też, że w czasie lekcji przygotowywałam akademię (przedstawienie, apel itp.). Nie powinnam? Możliwe, ale:
1. zwykle zaangażowana jest zdecydowana większość klasy, a reszta uczestniczy w takich próbach (po lekcjach zresztą też, dobrowolnie i bez przymusu), dzięki czemu w razie choroby czy nieobecności aktora nigdy nie mam problemu z zastępstwem,
2. mam tego typu akcje wpisane w plan wychowawczy, i w plan przedmiototy (j. polski), nie ma wiec problemu z zapisem w dzienniku,
3. zdecydowana większość prób odbywa się po lekcjach, ale jest problem z uczniami dojeżdżającymi, z innymi zajeciami pozalekcyjnymi, z ostanią próbą generalną.

Jeśli wychodzę z klasy z innego ważnego powodu - zawsze dzieci dostają jakieś konkretne zadanie do wykonania.

Ale tego wychodzenia zbyt dużo nie ma, bo i dyr., i kolezanki, i rodzice wiedzą, że czas lekcji (ku niezadowoleniu uczniów) jest dla mnie święty.

Krytykowaliśmy nauczycieli, że za słabo zareagowali na ucieczkę Ani, że nie odwiedzili domu, że nie porozmawiali z klasą.

Teraz, po tych tragicznych wydarzeniach i oni są mądrzy, i oni wiedzą, co powinni robić. Ale w trakcie - trudno czasem ocenić ważność informacji, wydarzeń i dobrać odpowiednią reakcję.

W mojej karierze też zdarzało się, że choć dostrzegałam niepokojące symptomy, kładłam je na karb innych, bardzo prawdopodobnych przyczyn i okazało się, że nie miałam racji.

Nie zaniedbałam swych obowiązków, ale dziś wiem, że powinnam zareagować inaczej. Pewnie, uwrażliwia to nauczyciela i uczy czujności, ale wyrzuty sumienia i poczucie klęski zostaje.

cdn.

Maelka01-11-2006 06:03:15   [#23]

Czy zatem jesteśmy winni? My, bo przecież ta szkoła jest pewnie podobna do wielu naszych, a może nawet w niektórych zakresach lepsza?

Moim zdaniem - w jakimś sensie pewnie tak. Ale wcale nie koncentrowałabym się na tych ostatnich zaniedbaniach, czy raczej - niedopatrzeniach.

Może zawiniliśmy, bo:
1. W pogoni za wynikami, pieknie napisanymi papierami, medialnymi akcjami, gubimy kontakt z dziećmi, stajemy się dla nich "drugą (często wrogą)stroną", a nie osobą, godną zaufania.

Sama widzę różnicę, między czasami, kiedy miałam 8 godzin języka polskiego i kiedy to lekturę (wiersz, czytankę) się dyskutowało, a nie "przerabiało" (5 godz. j. polskiego), kiedy nie musiałam poganiać dzieci w ich wypowiedziach, bo czas gonił...

Pewnie zawiniliśmy, bo:
2. Chowamy głowę w piasek i wstydzimy sie przyznać do problemów, Wstydzimy się przed kolegami (konkurencja), przed dyrektorem (nie tylko nie wesprze, ale jeszcze zarzuci niekompetencję i na przyszły rok nas nie zatrudni), przed kolegami - dyrektorami (wstyd i utrata miejsa w rankingu), przed ministrem (bo zamiast wsparcia - dymisja bez zbadania sprawy).

Z pewnością zawiniliśmy, bo:
3. Zostawiamy dzieci bez opieki (najczęściej... dyrektorzy), a nie powinniśmy.
4. Czasami nie zbudujemy więzi między uczniami, bo czasem jest tak, że klasa jest zbiorowiskiem, a nie zespołem.

Zawiniliśmy, bo:
5. Za słabo i za mało merytorycznie wypowiadamy się publicznie na temat szkoły i zawodu nauczycielskiego. Umiemy mówić o konieczności podwyżek, ale bardzo często nie potrafimy w sposob klarowny ich uzasadnić. Mało tego, kopiemy sobie gola do własnej bramki zgadzając się na ewidentne "kwiatki", które próbujemy ukryć pod pretekstem solidarności zawodowej.

Zawiniliśmy, bo:
6. Zezwalamy, aby media nagłaśniały sprawy drastyczne i wstrząsające (choć prawdziwe), a nie zmuszamy ich do pokazania pozytywnych wzorów.

W Polsce jest mnóstwo wspaniałych i przyjaznych szkół, tysiące zdolnej, szlachetnej młodzieży, która robi tyle dobrego, tysiące wspaniałych zespołów klasowych, tysiące wspaniałych nauczycieli.

cdn.

Jesteśmy winni? Pewnie tak, ale chyba ni

Maelka01-11-2006 06:34:59   [#24]

Koniec świata! Muszę zacytować samą siebie, bo wyżej zapomniałam dopisać:

W Polsce jest mnóstwo wspaniałych i przyjaznych szkół, tysiące zdolnej, szlachetnej młodzieży, która robi tyle dobrego, tysiące wspaniałych zespołów klasowych, tysiące wspaniałych nauczycieli. W Polsce ta, ale w mediach nie. W mediach szkoła jest siegliskiem zła i tylko ogniem, siarką i czosnkiem mozna ją uzdrowić.

Nie powinniśmy pozwolić, aby media (i minister) nie wiedziel (bo trudno sądzić, że z a p o m n i e l i ) o tych szkołach, które są wspaniałe, przyjazne i skuteczne. O szkołach, które moga być wzorem dla uczniów, dla ich rodziców, dla OP, dla dyrektorów, dla nauczycieli.

Kilkakrotnie uderzyłam się (nie zawsze we własne) piersi. Bo czy zwykły nauczyciel ma wpływ na siatke godzin, na pensum dyrektora, który czesto musi wybierać miedzy lekcją, a sprawami prganizacyjnymi szkoły, na kreację szkoły w mediach?

Czy tragedia w Gdańsku (i inne, następujące po niej) mają wpływ na moją własną pracę? Pewnie nie, w swej pyszałkowatości sądzę, że pracuję najlepiej jak potrafię. Pewnie baczniej przyjrzę się mojej klasie, pewnie przeprowadze jakieś proste badania socjometryczne, pewnie będę sie starała zdobyć zaufanie dzieci i młodzieży.

Do tej pory tez to robiłam, ale teraz bedę czujniejsza. Wydarzenia ostatnich dni nami wstrząsnęły, ale nie można dopuścić, aby nas sparaliżowały i zahamowały w pracy...

 

A teraz, Marku, możesz mnie przekląć...

;-)

ankate01-11-2006 07:38:26   [#25]
Mam jedną - dwie lekcje dziennie i tak akurat się dzieje, że podczas nich a to sanepid, a to nadzór bydowlany, często różne komisje z organu prowadzącego, sesje rady gminy i 100 innych. Wszyscy bardzo się spieszą, wszystkim dyrektor jest niezbędny...a wizytacja w szkole...2 tygodnie z życiorysu. Trzeba by to jakoś unormować. Do telefonu nigdy nie schodzę, ale w innych przypadkach było różnie. Biję się w piersi...
KasiaZet01-11-2006 07:43:15   [#26]

Moja 16-letnia córka skomentowała relacje telewizyjne ukazujące wypowiedzi mamy Ani zdaniem "Mamo- ona się zachowuje tak jakby umarła jej sąsiadka a nie córka".... Nie podpisuję się pod tym ale rozumiem co leżało u podstaw tego komentarza.

Marku- jeśli dobrze Cię zrozumiałam chodzi o to aby nie przejść nad sytuacją do porządku dziennego. Chciałbyś, aby to właśnie zdarzenie, zdarzenie z Anią, spowodowało rozpoczęcie zmian w szkole- a zmiany te zależą tak naprawdę tylko od nauczycieli .... i innych pracowników szkoły. ( w mojej szkole- powiernicą większości uczniów była woźna, cudowna, wspaniała kobieta- nie miała studiów pedagogicznych za to normalnie, szczerze i po ludzku nas lubiła i jej zależało na dobre i na złe). Jeśli tak, to jest to według mnie dokładnie to co powinno się dziać w sprawie Ani. Rozpoczęcie zmian, ale nie tylko na papierze, w rzeczywistości. Moze poprzez ustawienie inaczej granic- np. kary za przeklinanie.

Wchodząc nieraz do szkoły dziwię się jak nauczycielom uszy nie więdną podczas dyżurów.

Co może zrobić, co powinien zrobić OP? Czy powinien się "wtrącać" w sprawy wychowawcze? Czy powinien zapytać dyrektorów co oni zamierzają zrobić? Co zaproponować? W czym pomóc? .... (i błagam nie pisz, że "znaleźć" jako to się mówi kolejne setki tys. zł na etaty pedagogów czy dzielić oddziały na mniejsze.)

Gaba01-11-2006 08:01:15   [#27]

także jestem bardzo głęboko poruszona wypowiedzimi mamy, jest to jeden z najbardziej zaskakujących elementów. Nie wiem, jak go odczytać. Jestem bardzo powściągliwa, ale one mnie niepokoją.

wybaczyć, ale co? Nie rozumiem.

Szanuję tę śmierć, tę tragedię, dlatego nie będę prowadzic obraźliwych dywagacji. Może nałykała się relanium i dlatego.  Do mamy Ania też nie przyszła.

Marek Pleśniar01-11-2006 09:01:24   [#28]

czemu się czepiam?

Ano bo chcemy czy nie - sprawa jest medialna. Od początku ją zrobiły medialną media, politycy, MY - bo przecież dyskusje tu są publiczne. Skoro tak - sądzę że wszystkie elementy powinny się pojawić i wybrzmieć. Trudno, taki wiek mamy.

acha, miałem przekląć Maelkę;-)

przelnprzeklnprzeklnpotrzykroć!!

-------------------- (gruba kreska;-)

no ale włąsnie - czy np OP ma tu coś do roboty. Sądzę, że tak bo to wspólna szkoła, wspólne dzieci, wspólna sprawa i .. wspólne pieniądze Sojusz z samorządem to także pieniądze na rozmaite formy prewencji. Więc warto tego sojusznika mieć, wiedzieć że pomoże, widząc co robimy

ktoś wcześniej napisał, że nauczyciele przestali lekceważyć dyżury

zobaczcie jak fatalnie wyglądałaby niegdysiejsza dyskusja "czy nauczyciel może wyjść z klasy"?

i tu chyba jest sens tego czego mi w sprawie zabrakło.

No bo jak musi - to w zasadzie może a nawet powinien - np opisywany powyżej przykłąd pacyfikowania ananasa czy pielęgniarka

czyli przed prawem się wybroni. Można to zatem próbować rozciągać na całość nauczycielskiego wychodzenia z klasy, np na ksero

nie bujajcie bo wiem - no bo mam dziecko w szkole.

Profesor pewna z Gdańska łądnie ujęłą sprawę - "dzieci "rozpuszczają mury szkolne", czynią je przezroczystymi,

Zapominamy nieraz że WSZYSTKo co robią nauczyciele jest znane w domach uczniów.

Słyszy się więc to i owo;-) Także o wychodzeniu częstym pewnej pani na czy też po kawę, na ksero (stała praktyka innej nauczycielki pewnego zaprzyjaźnionego młodzieńca)

w tych niegdysiejszych dyskusjach miałem w myśli zawsze konkflikt 2 spojrzeń:

 czy mogę użyć prawa by się wybronić gdy tak wyjdę z klasy a coś się stanie? czy też wręcz przeciwnie - będzie to owszem skuteczne, ale ja się tylko wykręcę.

Czy chodzi o to byśmy się wykręcili, czy o to byśmy wiedzieli, że za któymś razem stanie się tragedia.

I owszem - tragedie takie to nie do końca wina szkoły, często w ogóle nie jest to wina szkoły - jeśli chodzi o zło tkwiące w sprawcy. Ale gdy dołożymy do tego swoje zaniedbanie - staje się to i naszą winą. Bo może by ktoś żył albo może by ktoś nie wyleciał przez okno itp

i tego mi zabrakło, a wręcz mam wrażenie ochrony szkoły przed zarzutem nieprofesjonalności a przede wszystkim odpowiedzialności.

Może warto tę odpowiedzialność jakoś pokazywać?

KasiaZet01-11-2006 09:31:00   [#29]

 

To o czym piszesz to jest to coś co tkwi w człowieku. Także nauczycielu, dyrektorze czy np. woźnej. Niemodne słowo - sumienie, ewentualnie zasady. Żadna kara ani nagroda nie pomoże jeśli człowiek po prostu nie zechce czegoś zobaczyć zmienić. Szkoła - to ludzie. Odpowiedzialni, nieprofesjonalni są właśnie ludzie a nie żadna tam obojętnie jak nazwana instytucja.

Czy jest przepis na to żeby nauczyciel, dyrektor zachowywał się rozsądnie? Nie ma. Wiem to bo nieraz boleśnie się o tym przekonałam.

Ze strony OP jest jeszcze jedna uwaga- wśród dyrektorów tak jak wśród nauczycieli zdarzają się ewiedentne pomyłki. Nie nadaje się do szkoły i kropka.Tak jak dyrektor nie może ot tak po prostu zwolnić mianowanego nauczyciela, tak OP nie może ot tak odwołać dyrektora. Nawet wtedy jak kłamie, że u niego wszystko jest ok w związku z czym nie ma potrzeby aby coś robić i nie będzie robił nic.... a słyszy się to i owo. Co może OP- iść na kontrolę finansów? Prosić? Zabrać motywacyjny?

Gdyby dyrektor gimnajzum z Gdańska sam nie podał się do dymisji- to nie byłoby żadnej podstawy do odwołania. Słuchając o szkole to nawet Nagrodę Kuratora powinien dostać...

Gaba01-11-2006 09:36:04   [#30]

o tym mówiłam ....o współodpowiedzialności naaczycieli, którzy zamiast na lekcji mylą ciagle plan - bo to mógł być każdy z nas, szkoda, ze dopiero smierć dziecka uzmysławia głuptasom, ze nie jestesmy bohaterami basni, ale to naprawde się dzieje, ze niczego nie da sie cofnąć.

Mówiłam też, że dyrektor napominajacy, upominający, wskazujący zaniedbania - brak dyżurów, witający w progu spóźnialskich, "uczący" niby w swojej klasie, ale stojacy okrakiem na korytarzu pomiędzy swoją klasą a 2 klasami tych, co to się ociagają z punktulanym rozpoczyaniem, to łobuz, drań i osoba bez jakiegokolwiek taktu i kultury - a tak bywa odbierany, postrzymując klasy wypuszczone 5 minut przed dzwonkiem... - szkoda gadać. Po prostu szkoda gadać

odbierany jest przez "mobbingowane" nauczycielki... jako zło szkoły - bywa, ze grono bardzo się xle czuje, bo jest karane, cyt.  koleżankę, wg której gdyby ona cokolwiek przeskrobała, toby na pewno zaraz otrzymała karę... - opadły mi ręce, wyrzuciłam ze szkoły ludzi z problemem nieumiejętności spożywania..., a reszta.... cóz może się czegos nauczy...

Gaba01-11-2006 09:37:32   [#31]
u nas znakomici dyrektorzy nie dostaja nagród kuratora
Małgoś01-11-2006 09:53:26   [#32]

a ja mam jakieś takie dziwne  odczucia, które mnie niepokoją prawie od początku tej tragedii;

i nie chodzi mi o szukanie winnych, ale o szukanie ...przyczyn, bo zidentyfikowanie przyczyn daje możliwości prewencji;

Tobie Marku bardzo podoba się postawa matki ofiary... może rzeczywiście wynika ona z głeboko humanitarnego podejścia do sprawców i okoliczności wypadku...

może...

ale mnie bardzo niepokoi fakt, którego nie potrafię wytłumaczyć...

dlaczego Ania zabiła się po wielu godzinach od upokorzenia jej w szkole?

na co czekała?

w odruchu obrony, poczuciu krzywdy uciekła do domu - jak do najbezpieczniejszego miejsca,

szkoła powiadomiła rodzinę, koleżanka Ani poprosiła jej matkę o zwrócenie uwagi, Ania wysyłała esemsy do kolezanek, alarmując o swoim stanie - ostrzegała o tym, że się chce zabić....

Myśle, że ona czekała na pomoc. Że zjawi się ktoś mądry i wytłumaczy, że to nie jest jej wina, że sprawców spotka zasłużona kara, że to nie ona jest brudna, zła i upokorzona, ale na potepienie zasługują ci co ją skrzywdzili i ci co nie chceli pomóc... (a skąd te moje przypuszczenia? - z faktu charakterystycznego sposobu myślenia ofiar gwałtu - one się zazwyczaj same obwiniają o przemoc gwałciciela, czują się pohańbione, zbrukane, nic nie warte, zeszmacone itd. - czują wstyd za to co się stało i bardzo potrzebują dowodów akceptacji ze strony otoczenia)

I nikt nie przyszedł....

Zaskoczyła mnie informacja, że matka Ani bezpośrednio po tragedii prosiła media o to by "napisali, że ona nie obwinia innych"

zaskoczyło mnie to nieprzyjemnie - bo to nie jest naturalny odruch, bardzo szanuję ludzi, którzy potrafią wybaczać swoim krzywdzicielom, ale jesli to wybaczanie przychodzi po naturalnej reakcji buntu, chęci odwetu, cierpienia itd. a nie tak ..z pokory wobec agresora

to jest moje odczucie i wiem, że moge się mylić, ale te gorliwe zapewnienia o wybaczeniu spracom i ich rodzicom odebrałam jako brak lojalności wobec ofiary

I nie potrafię jej za to podziwiać, nie widze w tym akcie szlachetności i wielkości - raczej poczucie winy wobec oskarżonych (???-  którego nie rozumiem), i chyba (to strasznie co napiszę - ale tak czuję) ...cień potępienia dla własnego dziecka :-(

PS. a jeśli chodzi o poczucie winy peadgogów... cóż nie ma danych na ten temat; oprócz tego, że dyrektor szkoły podał się do dymisji - chyba nie z lenistwa czy wyrachowania, ale właśnie dlatego, że czuł się winny

PS. jeszcze jedno - nieładne, bo osobiste :-( ale w temacie:

i w  zyciu osobistym i zawodowym kilkakrotnie dotknęło mnie samobójstwo bliskiej osoby, uczennicy, ucznia.... i wiem co to sa wyrzuty sumienia - nie tylko własne ale i innych osób, one nie przejawiają sie w gadaniu i deklaracjach, ale w ...zachowaniu - w przewartościowaniu zasad, zapobieganiu, pomocy i odwadze działania - dlatego uważam, że nie nalezy sądzić pedagogów po tym czego nie powiedzieli (albo nawet czego media nie zarejestrowały) - bo to może być bardzo krzywdzące

Gaba01-11-2006 10:18:27   [#33]

i mnie to także bardzo-bardzo niepokoi.

Dokładnie to: wybaczyła, a dlaczego? Nie wybaczyłabym, chyba że byłabym po lekach. Może dlatego nie wybaczyłabym, bo jestem typowa i przeciętna do bólu. A tu nagle Stabat Mater, skąd... - żadna matka nie wybacza w takim momencie! To jest sprzeczne z portretem psychologicznym matki tuz po starcie dziecka.

Na ten element zwróciła nam uwagę znajmoma psycholożka - że ze zgrozą obserwowała reakcję mamy, okreslając ją jako symptomem zaburzonych relacji. Coś się podziało jeszcze.

Boi się mama? Kogo? Sąsiadów? Rodziny? Siebie? Straszy ją ktoś? umówli się? jakie było działanie brata, brat mały, że nie powiedział... - co robiła Ania po wyjściu ze szkoły, co usłyszała od brata, rodziców...  od kiedy była w domu - to wszystko mocno nie pasuje. Kazali jej siedzieć w pokoju samej...

zmilczę, bo się nakręcam.

AnJa01-11-2006 10:45:58   [#34]

wbrew pozorom - bardzo poważnie:

może się faktycznie nie nakręcajcie

bo jeszcze  program pomocy w rodzinnym domu tego dziecka ogłoszą?

a jeśli juz jednak zastanawiacie się nad realcjami i motywacjami- weźcie pod uwagę aspekt środowiskowy (wychowałem się i zyję do dziś - z niewielkimi przerwami - w małych społecznociach, przez 6 lat zyłem też w społeczności wręcz hermetycznej - tłumacząc ludzkie zachowania wypadałoby coś wiedzieć o otoczeniu w jakim się one objawiają)
Marek Pleśniar01-11-2006 10:51:42   [#35]

sprostowanie ad #32

nie "podoba" mi się postawa matki. Ani nie "niepodoba"

I nikomu z nas nie przysługuje ocena jej zachowania. To byłoby niesmaczne, okropne i babrackie-we-flakach i to ostatnie co powinna nas "niepokoić".

Niepokójmy się końcem własnego nosa - czyli szkołą i tym co można zrobić w szkole by unikać takich tragedii.

I nie życzę nam doświadczenia tej matki. Może wprawdzie wtedy moglibyśmy oceniać. Ale póki co (i marzmy aby tak zostało)  - to sobie darujmy. i nie powinniśmy ani śmieć komentować zachowania matki któa utraciłą dziecko. Ot co.

"żadna matka nie wybacza w takim momencie"

skąd k. wiecie??? Własnie jedna matka mówi że wybacza. Zamienicie się z nią na to doświadczenie?

Maelka01-11-2006 10:57:53   [#36]

Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono.

Nie wypowiadam się na temat reakcji mamy. Zresztą, chyba nie o tym dyskusja.

Nie znam kobiety, nie znam żadnych okoliczności, które temu tragicznemu wydarzeniu towarzyszyły.

Kiedyś uczestniczyłam w pogrzebie i byłam wstrząśnięta, że wdowa była w stanie uśmiechać się do uczestników ceremonii, pamiętać o poczestunku, zajmować się codziennymi sprawami. Jak mogła być tak nieczuła, kiedy ja miałam oczy zapuchniete od płaczu?

Niedługo potem uczestniczyłam w pogrzebie tragicznie zmarłego Kuzyna. Jechałam przybita i zbolała. I w czasie uroczystości nie byłam w stanie uronić ani jednej łzy. Choć bardzo tego pragnęłam, bo wiedziałam, że przyniosłoby mi to ulgę.

Biedna matka nie obwinia o śmierć dręczycieli jej córki. Może obwinia kogoś innego i nie chce, żeby ktokolwiek w ich sprawy się mieszał?

Powiedziała, co powiedziala. Co nie znaczy, że ukoiła sumienia tych chłopców. Bo nawet jeśli teraz nie czują się winni, nie zazdroszczę im chwili, kiedy te sumienia się obudzą...

Marek Pleśniar01-11-2006 10:59:09   [#37]
może ona jedyna obwinia siebie. A inni system oświaty, gimnazja, trudności organizacyjne.
Gaba01-11-2006 11:04:41   [#38]
nie rozumiem tej reakcji - i tyle, nie rozumiem.
Marek Pleśniar01-11-2006 11:25:04   [#39]

gabo - i nie zrozumiesz. Ani ja nie pojmęjej. I nasze szczęście.

Skończyłem przed minutą własnie rozmowę z pewną miłą dziennikarką zajmującą się dziś akurat tą sprawą.

Zgadało nam się na temat "dobrej praktyki" pracy wychowawczej z trudną młodzieżą.

Przypomniało mi się w związku z tym że są liczne doświadczenia takiej pracy. Między innymi istnieją bodajże szkoły prowadzone przez zakony. jak najbardziej cywilne rzecz jasna szkoły - ale oni je prowadzą. Rozmawiają z młodzieżą, są z nią.

I szukam takich szkół

Ponoć gabo u Was w Krakowie coś takiego jest? Wiesz co o tym? Albo inne Krakusy wiedzą?

A może gdzieś indziej w Polsce?

Gaba01-11-2006 11:42:17   [#40]

z trudna młodzież... salezjanie - Oswięcim oraz w Krakowie w Hucie na os. Piastów... bodajże.

Wiele szkól zakonnych działa niestety nie z trudną ale z najlepszą młodzieżą... np. pijarzy, pjarki, augstianki, urszulanki... i inne katolickie

Ale pomoc dla ubogiej, często z patologicznych rodzin pochodzącej młodzieży, chcącej sie uczyc udziela tez fundacja kościelna w Piekarach k. Liszek pod Krakowem

spija się tzw. smietanę (efekt spicia i przypisywania sobie nie swoich efektów...) i mówi się, że to profil i sznit robi... acha, jużci.

Marek Pleśniar01-11-2006 12:32:36   [#41]
o, właśnie chyba o salezjan mi chodziło
Małgosia01-11-2006 14:20:56   [#42]

Naprawdę, dajcie spokój z matką. Nie mamy prawa...

A co do odpowiedzialności. Cóż, to nie jest chyba specyfika oświaty, ale w ogóle polski problem (a może nie tylko polski) - uciekanie od odpowiedzialności, wymigiwanie się, zrzucanie na innych, szukanie tysiąca okoliczności łagodzących, żeby się tylko wykręcić. Przykład idzie z góry, ja wiem. Setki afer, urzednicy nie odpowiadają za kretyńskie decyzje, za ich błędy płacimy wszyscy. Ale to nas w żaden sposób nie zwalnia od odpowiedzialności, ani jej nie umniejsza. Jakże łatwo powiedzieć: "A co wyprawiają tam, na górze? Ja to i tak jestem super!" Albo "Policja olewa, KO także, wszyscy mają w nosie, to co ja się mam szarpać?" Bardzo częste reakcje słyszane wokół...

I nie dziwmy się, że potem młodzież się nie czuje odpowiedzialna za swoje czyny. Widzi, obserwuje, nasiąka tym, co u rodziców, w szkole, w środowisku. Wszędzie takie postawy.

U nas było szkolenie, o przeciwdziałaniu przemocy. Zaplanowane wczesniej, ale się zbiegło w czasie z ostatnimi wydarzeniami. Świetnie prowadzone, naprawdę. Między innymi padło takie zdanie" Nauczyciele nie są od wyręczania rodziców w wychowaniu, ale powinni dziecku towarzyszyć w tym procesie". No i zauważyłam reakcję sali - wielka ulga. Potem komentarze: "Dobrze, że kobitka to głośno powiedziała - że my nie jesteśmy od wychowania". Niezły wniosek, nie?

Będziemy na pewno czujniejsi, przez jakiś czas. Ale czy to nas trwale czegoś nauczy? Wątpię.

KasiaZet01-11-2006 14:31:29   [#43]

Teoria, że rodzice mają wychować swoje dzieci jest słuszna. Ale przecież to teoria, jaka jest praktyka każdy widzi.

Nauczyciele odetchnęli z ulgą,, bo ktoś im coś tam powiedział. Ale czy to zmieni rzeczywistość? Coraz większa grupa rodziców nie jest w stanie zapewnić swoim dzieciom ani śniadania, ani obiadu..... za to na piwko na pewno nie braknie. Od nich oczekuje się wychowania i rozwiązania kłopotów? To jest właśnie wykręcania, szukanie usprawiedliwień. Byle to nie padło na mnie. I co to jest to towarzyszenie w wychowaniu? Jak to się w praktyce odbywa? Uwagi negatywne za brak obuwia zmiennego a dalej?

Gaba01-11-2006 14:33:46   [#44]
u nas tez się nałozyło na szkolenie - praca nauczyciela z dzieckiem, które objawia zachowanie trudne... na granicy, reakcje nauczyciela na sygnały, jak odbierac sygnały... że zaczyna byc źle.
Gaba01-11-2006 14:35:18   [#45]
przepraszam, a powiedzcie mi taką rzecz - zieciak chodzi w bluzie z napisem ChWDP, prosimy, by zmienił tę bluzę, bo jest obraźliwa... co wy byście zrobili...
Małgosia01-11-2006 14:46:53   [#46]

Kasiu (#43), nauczyciele odetchnęli z ulgą, bo zinterpretowali to jako zwolnienie ich od odpowiedzialności. Usłyszeli to, co chcieli usłyszeć. Niestety.

Gabo, wprowadzić zapis w dokumentach szkolnych (przy strojach), że ma nie być takich różnych obraźliwych napisów, tekstów i ezgekwować. No bo co?

Marek Pleśniar01-11-2006 14:48:49   [#47]
to już wkrótce...:-)
Ania01-11-2006 15:20:37   [#48]

Marek, no coś Ty

ocena to ocena, ale jakieś własne zdanie i odczucia można mieć
a i moje odczucia są takie, że to niebywałe i zaskakujące

no a ta "jedyna" oraz "histeria" w tytule wątku to też zadziwające... jak na to, jak zazwyczaj piszesz :)

JACOL01-11-2006 15:32:23   [#49]

To ja opowiem moją historię...

Pod koniec ubiegłego roku szkolnego doszło w mojej placówce do oparzenia dziecka podczas zajęć rehabilitacyjnych przez nieuwagę wykonującej ten zabieg. Mniejsza o okoliczności...Dziecko wymagało przeszczepu skóry i wielomiesięcznego leczenia...

Na koniec roku szkolnego zwróciłem się do wszyskich rodziców mniej więcej tymi słowy:

W naszym przedszkolu doszło do wypadku. (tu opisałem okoliczności) Chciałbym teraz przeprosić w obecności wszystkich rodziców państwa X. Ta sytuacja nie powinna się zdarzyć. Odpowiadam za nią także ja, jako dyrektor. To moja wina. Nic nas nie tłumaczy. To nie powinno się zdarzyć. Macie państwo prawo oczekiwać ode mnie i od wszyskich pracowników zapewnienia całkowitego bezpieczeństwa waszym dzieciom, które oddajecie nam w opiekę. Czuję się odpowiedzialny za ten wypadek i jeszcze raz bardzo przepraszam....

Mniej więcej tak - tylko nieco dłużej... To nie jest łatwo powiedzieć... Tym bardziej, że moim pracownikom wcale sie to nie spodobało...

Ale ja nie umiałbym inaczej... Powiedziałem co czułem...

Akuch01-11-2006 16:01:45   [#50]

Jacol - podziwiam i gratuluję. Zdarzało mi się przepraszać rodziców (i uczniów) za błędy i postawę niektórych nauczycieli. Za własne też, bo jestem impulsywna, więc zdarza mi się zareagować nie adekwatnie do sytuacji. Na forum nie. Na szczęście nie byłam w takiej sytuacji.

Prawdą jest, że niektórzy z pośród nas są bezkrytyczni. Pamiętam sytuację, w której uczniowie powiedzieli dyżurującemu nauczycielowi, że za jego plecami (dosłownie) biją chłopca. Nie zareagował. Później tłumaczył się, że myślał, że dzieci robią sobie kawał jego kosztem. Szczęściem skończyło się na guzie, bo zauważyła to inna nauczycielka przypadkowo przechodząca w tym rejonie. Rodzice mieli pretensje (i słusznie). nauczyciela ukarałam, rodziców i ucznia przeprosiłam (winny też), ale niesmak i nieufność pozostały. Już pisałam, w innym wątku, że marzę o dawnych WSP. No dobrze to nie jest jedyne rozwiązanie. Nie raz też zastanawialiśmy się jak rozwiązać umowę z n-lem mianowanym, który nie sprawdza się w praCY. Niedługo jednak trzeba będzie urządzać łapanki na ... emerytów. Rok 2007 za pasem.

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]