Forum OSKKO - wątek

TEMAT: NARKOTYKI - jak walczyć, żeby to miało sens?
strony: [ 1 ]
Małgoś05-11-2002 17:50:11   [#01]

Mam pytanie-problem-prośbę.

Co uważacie za najbardziej skuteczne i sensowne wśród działań szkoły, mających na celu ocalenie uczniów przed ...narkotykami?

Nie chodzi mi o papierowe instrukcje, programy, pogadanki, ale o sprawdzone metody, które rzeczywiście coś zmieniły. Np. sprawiły, że młodzież odważnie mówi o tym problemie, że szuka u Was pomocy, opieki, że rodzice dostrzegają zagrożenie i angażują się, że coraz mniej osób chowa głowę w piasek i porzuca wygodną bierność?

Może ktoś chciałby się podzielić doświadczeniami w tej kwestii?

Zapraszam :-)

Zola05-11-2002 23:14:20   [#02]

nie ma na to gotowej recepty i nie załatwi tego jeden sposób

najważniejsze jest tu zaufanie młodzieży do dorosłych, nauczycieli, pedagoga,dyrektora a na to pracuje się lata

potrzebna jest dobra atmosfera w szkole,taka atmosfera i takie zaufanie ,że młodzież przychodzi do dorosłych ze swoimi problemami,że sygnalizuje problemy innych ,bo wie ,że nie wylatuje ze szkoły ten ,który bierze a ten ,który handluje

ten ,który bierze może liczyc na wsparcie,na rozmowę,na pomoc w kontakcie z rodzicami,na pomoc w nauce,na kontakt z instytucjami ,które bardziej niż szkoła są przygotowane do pracy z osobami zagrożonymi uzależnieniem lub uzależnionymi

i niestety potrzebne są także programy,młodzież musi wiedzieć ,że problem jest znany nauczycielom,że leży nauczycielom na sercu,że szkoła robi wiele aby zapobiegać uzależnieniom

my prowadzimy zajęcia integracyjne dla klas pierwszych,staramy się ułatwic im adaptacje w nowym środowisku,robimy warsztaty nauki asertywności,proponujemy imprezy w których moga się zrealizować

dla klas najstarszych od wielu lat prowadzimy zajęcia o stresie ,aby znając jego mechanizm  umieli go pokonac bez środków farmakologicznych

od wielu też lat podsumowaniem rocznych działań jest dzień wolny od zajęć edukacyjnych ,poświęcony w całości tematyce uzależnień - "Dzień Wolny od Uzależnień" - w tym dniu wszyskie klasy mają godziny wychowawcze o tematyce uzależnień ,ale nauczyciele już nie mówią o narkotykach,mówia o mechanizmach,o ciekawości, o potrzebach akceptacji, bezpieczeństwa itp.,część klas ma spotkania z pastorem Adwentystów Dnia Siódmego pod hasłem "Rzuc palenie",częśc realizuje program antyalkoholowy "NOE",część idzie do teatru na spektalk edukacyjny połączony z warsztatami "Dealer", W rku ubiegłym całośc zakończyliśmy koncertem w amfiteatrze - atrakcją koncertu był nasz absolwent Yaro,wystąpiła takze młodzież naszej szkoły prezentując swoje talenty - atmosfera była szalona

w tym roku zakończyliśmy ostrym filmem "Requiem dla snu" - mamy nadzieje ,że dał on młodzieży wiele do myslenia

to tylko cząstka tego co robimy w każdym roku ale to procentuje

młodzież przychodzi do niektórych wychowawców,do pedagoga ,do dyrektora i mówi "potrzebuję pomocy" lub "proszę pomóc koledze ,koleżance"

pamiętac trzeba jedno - nie walczyc ,to nic nie daje ,szkoła nie jest powołana do walki

Gaba06-11-2002 07:49:39   [#03]
1. Skąd masz film? Czy można go kupić? Propaganda wizualna... ale do dyskretnego momentu.

2. Ja nie wierzę w byle jakie warsztaty, zajęcia i pogadanki - jest to wg mnie strata czasu i generalnie nikły stopień odziaływania, wrazliwa młodzież nie znosi byle czego... smieje się, bo fajnie nie ma lekcji.  

Stanowczo prostestuję przed sposobami uprawiania akcyjnej porfilaktyki niezakorzenionej na normach. (to nie ma nic wspólnego z działanimi Zoli w szkole - nie lubię taniej akcyjności, wywalania 50 tys zł, bo ktoś gdzieś jakoś... spotkania z eksalkoholikami mnie irytują, a teatry profilaktyki to dla mnie naciągacze - poziom  żenua - mówię to znając ten problem od dzieciństwa)

3. Jestem za zajęciem młodzieży - zająć czas, zabijać nudę, byc ciekawszym od ulicy i bramy...

4. warsztaty bez epatowania tematyką (efekt bumerangu) takie jak NOE, 7 kroków spójrz inaczej... tylko uznane, przeganiać użytkowników sysetemu szybkiego zarabiania forsy... bo modne, bo na topie...

5. Zasada ZERO TOLERANCJI dla jakichkolwiek używek - jestem za szansą, pierwszą rozmową (serdeczną jak najbardziej), pouczeniem
- umową, kontraktem. I koniec... te szanse niejednego już zabiły (por. pamiętnik narkomanki, przestać sie łudzić, że narkoman sam przestanie... nie przestanie...)

6. A potem tylko policja i sąd. Aż do spalonej ziemi gonić dilujących. Prawo paragrafy. I leczenie oraz pomoc. Szkołą nie jest wstanie pomóć zażywającym - może jedynie opóźniać inicjację lub jest przeszkodzić.

Nikogo tak nienawidzę jak ludzi, ktorzy sprzedają dzieciakom białą śmierć.
Małgoś06-11-2002 08:27:33   [#04]
Dziękuje Zoli za optymizm, a Gabie za ...prawdę.
Mnie sie wydaje, że profilaktyka w szkole to juz o kilka lat za późno...
Rzeczywiście to co ma sens to ...zająć uczniom czas i mysli treściami zdrowszymi niż igranie ze śmiercią, "świecenie" przykładem (np. szkoła strefa bezdymna dla wszystkich ...z sankcjami dyscyplinarnymi nie tylko dla uczniów).
A przy tym UCZYĆ rodziców...z nimi mamy prawdziwy problem: albo histerycznie szukaja śladów igły po kazdym powrocie do domu z miasta, albo...nie wierzą.
Kiedyś uczeń poprosił mnie bym powiedziała jego matce jak to jest z nim naprawdę ...bo on nie potrafi; siedział obok i tylko kiwał głową, a matka miała coraz więcej paniki w oczach.
Chyba o tym, że narkotyki to zło, trzeba juz uczyc małe dzieci: od 4-5 roku życia - tak jak uczymy je, że kraść, kłamać, bić mniejszego jest be. Czyli tak jak uczymy je prawidłowych postaw wobec zła.
Marek Pleśniar06-11-2002 09:25:06   [#05]

głebiej, dalej..

Tylko ze Małgosiu dziecko uwierzy prędzej kolegom z podwórka. Wezmą coś lekkiego i będzie fajnie. Co ci dorośli za głupstwa opowiadają!? Nic to nie szkodzi.

Tak więc oprócz tych kroków - co przedmówczynie - widzę konieczność budowania czegoś w każdym dziecku. Budowania poczucia własnej wartości, własnego zdania, umiejętnośći bycia oddzielnym i nie dążenia za stadem. A to potrafią tylko ludzie pewni swego w głowie, ustabilizowani. Dzieci otoczone miłoscią i obdarzone uwaga tak mają. A tego brak - więc obawiam się że...

Zostajemy tylko my.
I przychylam sie ku temu co Wy: zająć czas sensownym czyms, poświęcić czas i środki, tłumaczyć dobrze i zero tolerancji.

Małgoś06-11-2002 10:22:03   [#06]
Marku, dziecko nie uwierzy kolegom z podwórka. Ono im tylko ulegnie...pod presją przynaleznosci do fajnej grupy, pragnienia bycia "równym" itp. Ale wcale nie uwierzy.... Postawa to nie jest cos co sie łamie jak patyczek... To jak zdrowy kręgosłup ...po błedach i wykrzywieniach ...wraca na swoje miejsce.
RomanG06-11-2002 11:12:44   [#07]

Dzięki za te słowa. Gaba :-)

Zastanawia mnie jeszcze jedno: w leczeniu alkoholików na przykład podkreśla się, jak bardzo ważne jest, żeby pozwolić alkoholikowi się staczać, jeśli do tego zmierza. Radzi się żonom, aby nie wspierały pijaka, nie płaciły jego długów, nie usprawiedliwiały go w pracy i przed otoczeniem. Niech sam zmierzy się z konsekwencjami swego picia. Jeśli wcześniej nie przestanie, niech osiągnie dno, wielu się dopiero wtedy właśnie odbija.

Żony postępujące inaczej nazywa się współuzależnionymi i się je także leczy.
Czy szkoły, dające uczniom - narkomanom więcej niż jedną szansę (np. postulowany przez Gabę kontrakt), nie są czasami współuzależnione?


I przychylam się ku temu co Wy: zająć czas sensownym czymś, poświęcić czas i środki, tłumaczyć dobrze i zero tolerancji.
Adaa06-11-2002 11:19:01   [#08]

Małgosiu..

ulegnie..i uwierzy

zlamać postawę ? trudno?

tak ale tylko w przypadku silnej osobowości i już ukształtowanej ,a dziecko takie nie jest.

grupa da mu pewność siebie , której często mu brakuje w szkole , domu

grupa da mu "ochronę" i dla grupy on zrobi wszystko

zacząć trzeba od tego ,że dzieciak ma wyrastać w poczuciu bezpieczeństwa i własnej wartości

to daje mu najpierw dom a potem szkoła

trzeba mówić , rozmawiać ,rozumieć....

Podzielam zdanie Marka.

Adaa06-11-2002 11:26:06   [#09]

romanie..

pozwalając alkoholikowi sięgnąć dna musimy zdawać sobie sprawę z tego ,że jeden się od tego dna odbije a drugi już na nim pozostanie

"twarda miłość" -zgoda

pozwolić stoczyć się?

nie odnośmy metod leczenia dorosłych uzależnionych ,do młodzieży , to bez sensu

Marek Pleśniar06-11-2002 12:13:18   [#10]

:-)

Podzielam zdanie przedmówczyni.

dzieci nie są podobnymi podmiotami działań leczniczych jak dorośli.  

I jak wszyscy dyskutujący podtrzymuję - zainteresowanie, uwaga, interesującezajęcie. Wiecie że młodzież kompletnie nie wie co można zrobić z wolnym czasem? Czy popularyzujecie w swoich szkołach wiedzę na temat wolnego czasu, pasji, zainteresowań. Mam na myśli specjalnie tak ukierunkowane dzialania a nie kółka zaintersowań - kilku. A co z innymi, wszystkimi pasjami świata?

Małgoś06-11-2002 12:42:35   [#11]
Romanie G, czy ty naprawdę uważasz, że dorosły alkoholik to to samo, co dziecko narkotyzujące się?
A róznicy między żoną alkoholika i szkołą typu gimnazjum tez nie dostrzegasz?
I faktu, że bywa iż grzeczne, zdrowe dziecko w Twojej (mojej, Gaby itp. kazdego z nas może to spotkać) szkole spotkało dilera i wpadło w złudzenia szczęscia i przyjemnosci???
Adaa06-11-2002 13:13:20   [#12]

wspołuzależnienie polega na tym ,że przewidujemy kolejne kroki i czynności uzależnionego ,eliminując zdarzenia (teoretycznie)

uzależniony zostaje pobudzony do szukania nowych rozwiązań (zabawa w kotka i myszkę) ,staje się specjalistą w dziedzinie kamuflażu

postępujące poczucie winy zmusza do sięgania po  to co przynosi ulgę (alkohol, narkotyki )

młody człowiem musi mieć świadomość tego ,że my wiemy, próbujemy mu pomóc i nawet w tej patologii widzimy jego wartość jako człowieka

należy podkreślać również ,że my (szkoła ,dom, rodzice, koledzy itd) tak samo jesteśmy ważni w jego życiu ,że rani nas to i że są granice tolerancji

Nie odkryłam  pewnie Ameryki

Zbliżałam się tylko do granic......

maeljas06-11-2002 14:43:20   [#13]
Nie mylmy pojęć - odróżniajmy profilaktykę od terapii

Profilaktyka - dla tych, którzy jeszcze nie biorą - tu zgadzam się z Gabą i z Markiem z Olsztyna

ale nie bierzmy się za leczenie tych, którzy biorą - bo nie tym ma się zajmować szkoła.

Znajomy terapeuta od uzależnień, współpracujący od kilku lat z naszą  szkołą, szkoląc innych dyrektorów tłumaczy, że uczeń , który bierze ( bez różnicy, czy tzw. twarde czy miękkie narkotyki) powinien byc izolowany od reszty społeczności szkolnej .
Rozsieje zarazę a jemu, jeżeli sam nie będzie chciał, nie pomożemy.



My wybraliśmy kompromis - jeżeli uczeń został złapany,  podpisujemy z nim i rodzicami kontrakt tylko raz - jezeli złamie warunki musi odejść:

1. rodzic musi wyrazić zgodę na przprowadzanie co miesiąc testów ( fundujemy)
2. Rodzina i uczeń kierowani są do poradni - muszą dać nam potwierdzenie, że zgłosili się i rozpoczęli terapię
3. w szkole taki delikwent jest stale pod opieką psychologa

zdarzają się sytuacje, że  gdzieś, kiedyś , ktoś z głupoty coś wziął - wtedy dyskretnie go obserwujemy czy rzeczywiście to był jednorazowy wyskok - jeżeli nie, podejmujemy kroki jak wyżej

Taki drastyczny przypadek zdarzył się tylko raz - niestety pożegnaliśmy się z uczniem.
Żaczek06-11-2002 15:07:30   [#14]

Jasne Mealjas.

Biorący sieje zarazę. Ale profilaktyka jest bardzo ważna. Świetnie spisują się tu uzależnieni  zaleczeni neofici. Wiedzą dużo i są wiarygodni, potrafią dotrzeć do młodzieży. Korzystamy z pomocy poradni Monaru. Przychodzą terapeuci i neofici.Trafiają do grona i młodzieży. Skutkuje, ale to ciężka praca.
Małgoś06-11-2002 18:54:10   [#15]

No właśnie - zaleczeni z Monaru.... a nie macie wrażenia, że oni działają na uczniów dość uspakajająco -"tyle brał, tyle lat i jednak wyszedł z tego", "jakby co to są miejsca, gdzie mi pomogą".?

Kilka razy odwiedzali nas pacjenci z ośrodka, ale na naszych zidentyfikowanych zagrożonych nie rozbiło to pożądanego wrażenia (w myśl zasady, że zbyt drastyczne ostrzeżenia są szybko wypierane ze świadomości, albo racjonalizowane).

Poza tym w tych spotkaniach jest coś z monodramy: pacjent-aktor jest w centrum uwagi, mówi o rzeczach szokujących (więc atrakcyjnych lub przynajmniej nienudnych)...można pozazdrościć ... ;-|.

Marzenia młodych ludzi o życiu błądzą dziwnymi dróżkami: niech będzie strasznie, ale nie zwyczajnie albo liczy się przede wszystkim adrenalina, albo zamienię moje byle jakie życie (spokojne, bez burz) na  sztormy i niespodzianki

Nie mam przekonania, że spotkania z byłymi narkomanami są skuteczne w profilaktyce uzaleznień.

Adaa06-11-2002 19:18:02   [#16]

a najgorsze..

 

że część młodzieży jest  zmęczona sloganami antynarkotykowymi, ponieważ jednocześnie widzi rodziców, rówieśników lub starsze rodzeństwo przyjmujące narkotyki bez widocznych szkód (kiedyś nawet  Mikołaj Kozakiewicz publicznie przyznał się ,że popala trawkę:-) 

Często zastanawia się nad wiarygodnością informacji na ten temat.

Reasumując wysiłki opierające się na podejściu edukacyjnym przyniosły  zdecydowanie mało zadowalające wyniki.

A kara?

Ponieważ konsekwencje przeważnie są egzekwowane po zauważeniu niewłaściwego zachowania, to kara może przysłużyć się do tego, aby byli bardziej ostrożni, skryci i cwani w swoim zachowaniu.

Małgosiu polecam Ci zapoznanie się z metodą zwaną Skillstreaming, polegającą na wdrażaniu pewnych umiejętności  , między innymi odmawiania :-)

Żaczek06-11-2002 19:43:32   [#17]

Nie zgodzę się.

Nie zgodzę się z Tobą Małgoś. Od 10 lat sam staram się pomóc innym, a od 15 obserwuję pracę terapeutów i znam wyniki tej pracy. Profilaktyka przewiduje również pokazanie skutków.
Małgoś06-11-2002 19:48:36   [#18]

Żaczku, dla mnie też są to ewidentne skutki negatywne (odstraszające), ale czy dla dzieci też?

Mam takie wrażenie, że nie dla wszystkich tzn. dla dzieci i młodziezy  o wyraźnej niegatywnej postawie wobec narkotyków TAK, ale dla tych juz próbujących, zaintrygowanych ..chyba NIE.

Małgoś06-11-2002 19:59:25   [#19]

Adaa ;-)

- do Klubu Piewców Marychy mozna zaliczyc jeszcze:

Jacka Santorskiego (charyzmatyczny psycholog praktyk, literat, biznesman!!!)

Korę Jackowską

byłego prezydenta USA ( "i proszę jak wysoko zaszedł")

Uwierzyłam Kotańskiemu w 100%, kiedy oświadczył, że mimo iż tyle okropieństw widział związanych z narkotykami i  mimo iż ma juz sporo lat ,to nigdy nie spróbuje jak to jest być na haju, bo nie ma pewności, czy to by go nie wciagnęło...

Adaa06-11-2002 20:12:28   [#20]

tak tak ...

 

ilu również wspaniałych "byłych" i "obecnych" alkoholików doskonale funkcjonuje w naszym społeczeństwie

my widzimy tylko "hit",

oni skrzętnie skrywają "kit"

co widzą młodzi wiadomo:-)

Byłam z córką na koncercie Stahurskyego , miał koszulkę z napisem "Dziękuję nie biorę"  zaakcentował to , małolaci z tej samej ławki skomentowali to jednoznacznie :pierd.....isz !

bierze Kora, bierze inny czemu nie ty? dlaczego ja nie miałbym spróbować?

zaczyna to być w "dobrym tonie"

Zola06-11-2002 23:54:25   [#21]

Gaba,film można zamówić w kinie - ściągną

ja wcześniej obejrzałam na CD - mam możliwość pozyczenia kopii

ja też nie wierzę w byle jakie warsztaty, zajęcia i pogadanki ,pracujemy cały rok i wykorzystujemy sprawdzone działania i programy i ludzi - a ten dzień jest podsumowaniem i choć wolny od lekcji to bardzo pracowity  

nie robimy tego akcyjnie a bardzo systematycznie a do działań profilaktycznych zaliczamy mnóstwo rzeczy ,które w szkole sie dzieją- są to konkursy,zabawy,koła,rozgrywki,redagowanie gazetki,tworzenie strony internetowej,dobrze zorganizowany wypoczynek,pmoc socjalną itp. itd.

pewnie zdarzaja sie potknięcia ale nie błądzi tylko ten,co nic nie robi 

i też wolałabym ,żeby ten ,który bierze odszedł w myśl powiedzenia ,że zgniłe jabłko zakaża cały koszyk

ale (może niesłusznie) szkoda mi ucznia,wyrzucony najczęściej trafia na ulicę

w szkole generalnie powinno się stosowac profilaktyke pierwszorzędową,drugorzędowa to dla szkoły margines działań

a do trzeciorzędowej powołane są inne instytucje

Gaba07-11-2002 03:37:34   [#22]
Tak też Zolu odczytuję Twój pierwszy post - wiele z Twoich działań jest i obecnych u mnie - z dala od akcji, bo napisali, że trzeba profilaktykę do statutu, to buch...

ja tu trochę brutalnie wystąpiłam przeciwko naciągaczom, którzy lecą na tym czy na tamtym temacie i dawaj w koło Macieju o tym samym (przeciez nie będę cytować), zagadanie problemu stępia wrażliwość, ośmiesza problem - świetnie tu ludzie  pocytowali głupoty. Takie wypowiedzenie głośno komizmu niektórych sytuacji ma na celu sądzę - wyostrzenie optyki...

szkoła to taka menażeria - a to filatelista, a to pan z wężem i osiłkiem z Ukrainy, a to to, a to siamto, a to tu... a to tam... hmm!

Ale są pożytki - z tego fermentu profilaktycznego... część ludzi pójdzie na kursa... część uwierzy... że warto, że zdobędzie ciekawe materiały... że nie tylko biolog, polonista ale zptowiec też może się włączyć... część dobierze metody odpowiednie dla siebie, część nie da się zwieść akcyjności, część uzna, że profilaktyka nalezy jednak w pewnej mierze do szkoły... część zobaczy, że szansa dla dzieciaka nie może być przeciągana w nieskończoność...

Moje dobre miasto dało nam taką kupę szmalu na te działania, że jest problem wydać, byle jak można... ale nie o to chodzi, a do tego za chwilę sypnęło 15 000 z funduszu antylakoholowego. Wszystko w listopadzie. I - mnie zatkało, jak szkoła może przerobić taką kupę kasy w dwa miesiące... na pogaduchy.

Jak biedna polska szkoła - mając takie potrzeby moze sobie pozwolić na szastanie forsą - wysmażyłam program przesuniecia środków, bo... ciekawe zajęcia, to wyciaganie dzieciaków z ulicy do szkoły, bo ligi sportowe... to też mniej dzieciaka na ulicy, więc dawaj o sprzęt sportowy... by te rzeczy zostały... by nie zostały przejedzone... i przeakcyjnione -
by z akcji był pozytek długofalowy...

To jest kolejny element akcyjności - trwonione pieniądze... podczas, gdy może trzeba by podejśc do kogoś (pobyć w Monarze), dać więcej czasu - budować Republikę Marzeń (ale nia na 2 warsztatach z pisakami)... na to trzeba miesięcy... zacząć od stycznia a nie w listopadzie, bo potem w grudniu budżet się zamyka, więc zamykamy ten teatrzyk i odbieramy pisaki.

to miałam na myśli mówiąc "akcyjność" - a przecież ci ludzie, którzy dali tę forsę, nie chcą źle, też są wrażliwi, poprzesuwali środki - tylko teraz trzeba środki dostosowac do ludzi, a nie ludzi do śroków.

Najpierw człowiek! Po pierwsze Człowiek. I ten po pierwszym razie i ten po ostatnim razie też. Dla jednego ocalonego warto...  nawet tysioncpincet akcyjnych pieniędzy.

:)

wasza kształcona specjalista od filaktyki, bo na pro se trzeba zasłużyć.
Zola07-11-2002 06:55:39   [#23]

wiem ,gaba,żeś mnie dobrze pojęła

my dostajemy trochę z miasta ,ale mało - w roku ubiegłym 1.600  a w tym 1.780,00 złociszy

dostjemy je w okolicach marca/kwietnia -do rozliczenia do końca listopada

takie pieniadze i w takim czasie zawsze udaje sie sensownie zagospodarować

ale to kropelka - w roku ubiegłym tylko impreza kosztowała nas ok. 10.000 zł - a jak do tego dodac rok działań to razy dwa

w tym roku juz wydaliśmy ponad 5000,00 a dopiero początek roku

dobrze ,że są dobrzy ludzie i zrobia dużo bezpłatnie i ,ze są sponsorzy ,którzy trochę kasy wyłożą

RomanG07-11-2002 22:24:25   [#24]

Marchewka i kij

O marchewce już pisaliście. O kiju bardzo niekonkretnie, bo co może na przykład realnie zrobić dyrektor SP czy PG, by realizować politykę "zero tolerancji"?

Czy mają tu szansę rozwiązania instytucjonalne typu:

Za pierwszą "wpadką" uczeń zostaje objęty programem "wzmożonej kontroli wychowawczej", cokolwiek by to miało w różnych szkołach znaczyć - zostawiam to Radom Ped. (oczywiście w ramach tego mieści się też pomoc pedagoga lub psychologa szkolnego, uczeń zgłasza się również do specjalistycznej placówki, która ocenia, czy dziecko jest już może uzależnione; mieści się także tu kontrakt z uczniem, jego zobowiązanie do określonego postępowania oraz konsekwencje).

Za drugą "wpadką" uczeń niejako z mocy prawa zostaje przeniesiony do innej szkoły, sprawę zgłasza się do Sądu Rodzinnego, dziecko otrzymuje dozór kuratora. W nowej szkole opracowuje się dla niego specjalny program "wzmożonej kontroli wychowawczej", rodzice zobowiązują się dziecko leczyć, co szkoła na bieżąco kontroluje.

Za trzecim razem uczeń idzie na przymusowy odwyk. W zamkniętej placówce leczniczej pozostaje tak długo jak potrzeba, co uznaje się za formę spełniania obowiązku szkolnego.

W przypadku uczniów-dilerów politykę "zero tolerancji" zaczynamy od punktu drugiego.

Zastanawiam się szczególnie nad tym spełnianiem obowiązku szkolnego w placówce leczniczej lub resocjalizacyjnej. Czy widzicie szanse, gdyby o takie rozwiązania powalczyć?
Małgoś08-11-2002 09:47:35   [#25]
RomanieG; zdefiniuj słowo "wpadka"
Czy nam sie to podba, czy nie ale uzywanie narkotyków to choroba, nawet jesli jej leczenie pochałania koszty i czas społ. i nawet jesli jej podmiot sam sobie zafundowął te chorobę.
Po pierwszej "wpadce" (czyli użyciu ujawnionym ...bo nie wiesz, które to z kolei) chcesz uruchamiać "wzmożoną kontrolę wychowawczą". Obawiam sie, że sa szkoły, w których tym wzmożeniem musiałbys objąć 50% (i więcej) uczniów. A zwazywszy, że uzyanuie narkotyków to 1500 spoóbów (nawet popijanie w cocacoli, czy oblizanie maleńkiego znaczka) to przy kazdym "ujawnionym" trzeba by potawić ze 2 pedagogów non stop. Dzieciarnia pękłaby ze smiechu, a szkoła..w szwach.

Uważam, że szkoła absolutnie nie może pełnic funkcji terapeutycznych - to grzech nieprofesjonalizmu.
Nie wazne czy pierwszy raz, czy piaty, czy udowodniene branie czy nie.
Jeśli jest uzasadnione podejrzenie o uzywanie (bo zmiany nastroju, spadek motywacji, senność, nadaktywność, głupawki, smutek, niechlujność stroju itp.) zawze wzywamy rodziców i WYMUSZAMY (persazją, prosba, bardziej lub mniej kategorycznie), aby rodzice spełnili swój ustawowy obowiązek opieki nad mało lub niepełnoletnim. Wskazujemy gdzie sa poradnie, testy itp. Pierwsze działanie to obowiązek rodziców.
Jesli rodzice NIC, to wtedy zawsze można wystąpic do sądu rodzinnego (mozna, a nawet trzeba bo to jest obowiązek szkoły)
Natomiast jesli uczeń juz pełnoletni, to.... ręce i nogi opadują
RomanG10-11-2002 22:18:38   [#26]

Rodzice a szkoła

"Jesli rodzice NIC, to wtedy zawsze można wystąpic do sądu rodzinnego (mozna, a nawet trzeba bo to jest obowiązek szkoły)
Natomiast jesli uczeń juz pełnoletni, to.... ręce i nogi opadują"


Inaczej to widzę.
Jeśli rodzice okazują się nieodpowiedzialni bądź nieudolni, art. 1 ust. 2 UoSO moim zdaniem nakazuje szkole wyręczyć rodzinę. Nie wyklucza to zgłoszenia sprawy do Sądu. Dziecko jednak nie może czekac, bo chodzi tu o jrgo dobro. Na podobnej zasadzie w życie rodzinne ingerują - w celu wspomożenia rodziny - ośrodki pomocy społecznej.

A uczeń pełnoletni? Albo dostosujesz się do wymagań szkoły i do jej poleceń, albo ...żegnam (szkoła wyposaża go oczywiście w namiary odpowiednich instytucji).
Małgoś10-11-2002 22:43:41   [#27]

Romanie TRZEBA!:

Ustawa z dn. 26.10.1982 o postepowaniu w spr. nieletnich

Art. 4.

§ 1. Każdy, kto stwierdzi istnienie okoliczności świadczących o demoralizacji nieletniego, w szczególności naruszanie zasad współżycia społecznego, popełnienie czynu zabronionego, systematyczne uchylanie się od obowiązku szkolnego lub kształcenia zawodowego, używanie alkoholu lub innych środków w celu wprowadzenia się w stan odurzenia, uprawianie nierządu, włóczęgostwo, udział w grupach przestępczych, ma społeczny obowiązek odpowiedniego przeciwdziałania temu, a przede wszystkim zawiadomienia o tym rodziców lub opiekuna nieletniego, szkoły, sądu rodzinnego, Policji lub innego właściwego organu.

§ 2. Każdy, dowiedziawszy się o popełnieniu czynu karalnego przez nieletniego, ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym sąd rodzinny lub Policję.

§ 3. Instytucje państwowe i organizacje społeczne, które w związku ze swą działalnością dowiedziały się o popełnieniu przez nieletniego czynu karalnego ściganego z urzędu, są obowiązane niezwłocznie zawiadomić o tym sąd rodzinny lub Policję oraz przedsięwziąć czynności niecierpiące zwłoki, aby nie dopuścić do zatarcia śladów i dowodów popeł

nienia czynu.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]