Forum OSKKO - wątek

TEMAT: nasikali mu do buta...
strony: [ 1 ][ 2 ]
beera09-10-2002 14:13:40   [#01]

Spokojna (?)szkółka- wiejska, mała.

Bilans ostatniego tygodnia- powieszony przez kolegow na wieszaku w szatni malec, uderzony kolanem w nos przez kumpla z klasy ktos tam. Dziś- nasikane do buta.

W tamtym roku praca nad agresją - ankiety, WDN, szkolenia, godziny wychowawcze, psycholog.

Nie wiem, co się dzieje- od początku roku jakies szaleństwo.

I w tym wszystkim rodzice z otwartymi szeroko oczyma"moje dziecko?????"

Wolność jednostki-ok- póki nie jest ograniczeniem wolności innej jednostki. Do czego w walce o swoją wolność od agresji może się posunąć społeczeństwo?

Do czego szkoła- w walce o wolność od agresji swoich uczniów?

Jakie ograniczenia wolności  jednostki są dopuszczalne w walce o wolność innej jednostki?

 

...........

Zaczynam mieć skłonność do przemocy w szkole-  ale żeby to byla moja przemoc ;-))

Rycho09-10-2002 15:12:00   [#02]

zasady?

mnie się widzi, że rzecz jest w zasadach. A raczej w ich ustaleniu i przestrzeganiu. Przy czym od razu mówię, że nie jest to środek na wszystko i jedyny skuteczny, a ja jedyny mądry w tej materii.

Wydaje mi się tylko i usiłuję to wprowadzać w mojej szkole, że jeśli się ustali pewne zasady i normy postępowań i potem je przestrzega, to potem jest łatwiej zapanować nad tymi, co to mają problem z ich przestrzeganiem.

Zasady i normy ustalić łatwo.  Przecież wszyscy dobrze wiedzą jak należy się zachować w takiej czy innej sytuacji.

Gorzej z przestrzeganiem.

Największy problem jednak jest nie w tym, że tych ustaleń nie przestrzegają uczniowie, lecz w tym, że bardzo często nauczyciele uczą uczniów zachowań niezgodnych z przyjętymi normami.  No bo te normy powinny przecież obowiązywać wszystkich.

Nauczycielowi wolno spóźnić się na lekcję, wolno nawrzeszczeć na dzieciaka, czasem wolno nawet dać klapsa (żeby nie mówić już o biciu) itd, itp. Pani woźnej, sprzątaczce, sekretarce również wolno wiele.

A rodzice w szkole? Im też wolno nie stosować się do zasad. A my (dyrektor, nauczyciele) często na to nie reagujemy. Bo się boimy, że rodzic się na nas obrazi i sobie pójdzie. A tu przecież niż i trzeba rodziców chołubić. A mnie się wydaje (a nawet jestem tego pewien), ze pomimo różnych strachów powinniśmy reagować.

Powinniśmy rodzicom mówić, ze tak nie można, nie należy ....

Powinniśmy rodzicom uświadamiać z czego wynika jego niewiara co do możliwości złego zachowania jego dziecka. Rodzice często nie zanją swoich dzieci (i ich możliwości) z tego prostego powodu, że są z nimi dużo krócej niż my. Bo starają sie przede wszystki o zapewnienie bytu, a nie o przekazanie wartości.

Generalnie, nam dorosłym często wolno jest być tymi, którzy mogą  pokazać siłe (głosem, czynem) w sytuacjach gdy takie samo zachowanie dziecka zostanie uznane za złe.

Dzieci na to wszystko patrzą i się od nas uczą.

A sa przecież pojętne. Więc uczą się szybko.

A nam potem pozostaje coś z tym zrobić. Jak się uda szybko i na samym początku - jest dobrze. Jak nie ... no to wszyscy wiemy do czego czasem dochodzą tacy mali Jasiowe jeśli chodzi o okazywanie swojej agresji.

Nikt nie mówi, że ma być nam łatwo w naszej pracy. Ale, nie ujmując nic tzw czynnikom zewnętrznym, czy my sami (w szkole) nie mamy sobie nic do zarzucenia w podsycaniu agresywnych zachowań dzieci? Czy umiemy dostrzegać takie rzeczy w nas?

Starajmy się szukać przyczyn. Skutki przecież są widoczne.

A tak na marginesie. Asiu, nie odbierz czasem tego postu jako przytyku. Mam takie same, a może i większe problemy w tym względzie.

Pomimo takiego właśnie mojego myślenia na te sprawy. Ale dziki temu, chyba trochę lepiej nad tym panujemy. A może tylko tak mi się wydaje .....

Żaczek09-10-2002 15:27:55   [#03]

Przyleć.

Wyładuj agresję. Przyleć do J.G. dać w dziób jednej gadzinie! ;-)))
Marek Pleśniar09-10-2002 16:00:31   [#04]

MIC:-)

i jaki akt przemocy wykonałas w stosunku do sikacza?
Maelka09-10-2002 16:10:01   [#05]

A na wybrzeże...

...drugiej.

Ale poważnie. Jakiś konflikt wyłazi na wierzch i może trzeba z tymi od sikania spokojnie pogadać: skąd tyle złości i podłości. Może, jak pisze Rycho, dzieci odreagowują coś, co nie musi mieć związku z poniżanym dzieciakiem, a z czym ci starsi (?) poradzić sobie sami nie mogą.

Większość konfliktów tego typu rozwiązuję pwenie w sposób typowy dla każdego nauczyciela: mowa-trawa wobec ucznia, który nie lubi ględzenia (a niech ma, ostatecznie to nie ja zaczęłam!), ostrej rozmowy wtedy, gdy wiem, że to na ucznia zadziała, albo przewrotnego poczucia humoru.

Jeżeli wiedziałabym, kto nasikał, zaprosiłabym tych delikwentów i zaproponowałabym, że może urządzilibyśmy dla nich szkolne zawody w sikaniu do celu. Szkoda bowiem marnować takiego potencjału. Sikanie w szatni (bez widowni i poklasku) pewnie ich nie usatysfakcjonowało i zpytałabym, czy interesuje ich upublicznienie tych umiejętności.

Oczywiście, propozycję tego typu złożyłabym tylko w takim wypadku, gdybym miała 100 % pewności, że winni odmówią...

Jeśli nie....

Oj, z deszczu pod rynnę....

Marek Pleśniar09-10-2002 16:13:23   [#06]

:-))))

Ale byłabyś Maelka w TV!! Z nowymi zawodami sportowymi:-)
beera09-10-2002 16:30:51   [#07]

Hm...

Przede wszystkim- Rychu.

Pierwszym krokiem do rozwiazania problemu jest ujrzenie go.

Ujrzenie problemu cholernie boli, rozmowa o nim natomiast jest szukaniem odejscia od tego bólu. W tym względzie jestem wdzieczna nawet za kazdy przytyk, a co dopiero za rozmowę :-) ( a tak traktuje Twój post).

Widze skutki. To jasne i najprostsze. Natomiast w szukaniu przyczyn ciagle popełniam błędy i leczę nie te choroby na które zapadła szkola.

Miewam jednak wrażenie pewnej bezsilnosci.

Ten dzieciak jest jak tkanina, ktory kazdy rwie w swoja stronę. Rodzic, nauczyciel, koledzy, rodzeństwo, dziadkowie. Żadnej spójności dzialań, żadnego porozumienia.Każdy tu realizuje swoja politykę wychowawczą. A do tego TV, gry komputerowe, prasa, kontekst.

Dzieciak otrzymuje miliardy informacji zupełnie niespójnych. Na podstawie tychze buduje w odpowiedzi swoje postawy, zachowania, poglady.

No i tak sobie myslę, ze chyba on ma najtrudniej....

 

..........

Polecam w najnowszej "Polityce" artykuł: "Rodzice idą do szkoły"

Maelka09-10-2002 16:33:35   [#08]

Gdyby...

...przyjeli propozycje byłabym w TV przemysłowej...

Za kratą...

I to bynajmniej nie klasztorną ...

;-)

Ale jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło, aby spokojnie postawiona propozycję ktoś przyjął. Młodzież przygotowana na o.p.r. głupieje, gdy spotyka sie z akceptacją. Im bardziej nalegałam, tym bardziej winowajcy sie wycofywali. I przyrzekali, że więcej nie będą...I słowa dotrzymywali...

Dlatego, Asiu, nie naciskaj zbyt mocno...

Bo przestaną sikać w ogóle...

Nawet w miejscach do tego przeznaczonych...

beera09-10-2002 16:40:35   [#09]

:-))))

:-))))

Myslisz Maelka, że nic? Absolutnie nic i nigdzie?

Hm..może to jest wreszcie sposób na utrzymanie czystych toalet?

;-)))

A swoją droga zawody w sikaniu juz przerabialam :-) Dzieciaki założyły się ktore z nich wceluje w taki punkt gdzies z 1,5 metra nad pisuarem :-)))

PawełR09-10-2002 16:57:06   [#10]

Asiu, a ja bym Ci radził, abyś była Szeryfem w spódnicy. Przypnij sobie gwiazdę i zrób porządek. Szkoła jest terenem, na którym masz zapewnić bezpieczeństwo, niczym szeryf w swoim miasteczku.

A teraz parafraza z Sienkiewicza: Jak się nie będą Ciebie bali, będą do butów sikali ;-)

Asiu! Ja tam nie wołam o przemoc, ale tak się musisz skoncentorwać, aby już sam Twój wzrok zmusił winowajcę do skruchy i przemyślenia swego czynu. Dyrektor musi mieć ten wzrok szeryfa, żeby ten wzrok starczył uczniowi na całe życie :-)

No, mnie to moze łatwo pisać, ale Tobie, z tym miłym, sympatycznym ciepłym wzrokiem pewnie trudno wykonać :-)

Marek Pleśniar09-10-2002 17:10:08   [#11]

a już powaznie

musiał taki tytuł mieć ten wątek? aż sie prosi o głupie zarty co niektórych osłów (to do mnie:-) a rzecz poważna przecież..

i pozornie związane a raczej jednak idą w parze tylko

jedno to poniżanie - znaleźli sobie ofiarę - będzie teraz trudno bo ciągle go będzie spotykać coś

i agresja na codzień - bójki i zaczepki

a zrobienie z kogoś ofiary godnej pogardy to potem okazja do wyzywania i agresji tanim kosztem

ma wiec problem ten dzieciak poniżony - podwójny
potem tylko bezsilnie patrzysz jak sobie wszyscy - zwłaszcza ci na codzień marni robią z takiego ofiare - zrób coś z tym asiu

PawełR09-10-2002 17:17:12   [#12]

Ja pamiętam wzrok swojego dyra z podstawówki do dziś, a raz tylko na mnie spojrzał, jak sie spóźniłem na apel, był już stary, ale ten wzrok miał niesamowity. Coś w tym moim zdaniem jest, ja starałem się przez miniony rok taki wzrok opanować, boją się mnie, ale potrafią dyskutować.

Wiem, że strach nie jest metodą, ale coś w nim jest.

PawełR09-10-2002 17:18:39   [#13]
Marku! To jest jeden z lepszych tytułów, jaki na tym forum widziałem. najlepszy marketingowiec takiego by się nie powstydził. A dzięki niemu podyskutujemy o tym problemie, bo każdy zajrzy.
Gaba09-10-2002 19:12:42   [#14]
Dzisiaj w mojej szkole stało się...

1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.


napluto na flagę, złamano krzesło... nie mam siły - wyśpię się i... zaczniemy znowu.. od nowa od początku...


wczoraj w mojej szkole stało się

...
Tomasz09-10-2002 19:40:59   [#15]

 

Asiu problem jest w każdej szkole a w gimnazjach to się nasila. Nie wszyscy chcą o tym mówić.Przyjemniej jest zapewne pochwalić się mocnymi stronami.

Jak wychowuje nauczyciel niewydolny wychowawczo? -stara się podnieść swój autorytet poprzez osłabianie autorytetu dyrektora.Często robią z nas straszaka. Problem wychowawczy rozwiazują jednym zdaniem  " bo zawołam   dyrektora".Na przerwach udają ,że nie słyszą wulgarnych słów i nie widzą sytuacji wymagających interwencji. Z ironią przekazują dzieciom polecenia dyrektora/dając im do zrozunienia,że to nie ich pomysły/.          Na szczęście są to jednostki.I to dla nich samych  należałoby zbudować program profilaktyki i przeprowadzić przez specjalistę.

RomanG09-10-2002 20:34:41   [#16]

Tomku

Rola straszaka w razie potrzeby jest bardzo ważną rolą, którą dyrektor winien dźwigać z godnością.

A podwładnego, który nie reaguje na niewłaściwe zachowania dzieci, natychmiast wzywam na dywanik i zobowiązuję do takich reakcji na przyszłość, udzielając odpowiedniego instruktażu.

To samo, jeśli usłyszę ironię w głosie: natychmiastowy OPeeR (nie przy dzieciach!)
HenrykB09-10-2002 20:42:42   [#17]

Problemy...

Wołanie dyrektora w większości zlikwidowałem. Podczas posiedzenia. Docierają do mnie tylko sprawy ważne (bhp, straty materialne...).

Problemów nie brakuje. Walczę z papierosami w toaletach. W poprzedniej placówce uczeń mógł wyjść kiedy chciał ze szkoły, palili poza szkołą.

Teraz mam dozór 24 na 24. Przez drzwi nie przejdą. Jak wyjdą przez okno, to dzwonią z okolicznych bloków, że im zanieczyszczają.

To palą w toaletach. Mam nazwiska, sam złapałem, połapali nauczyciele. To proste, trzeba tylko poświęcić trochę czasu.

Tylko co dalej? Straszę ustawą. Trzy dni nie palili! To był sukces. Dzisiaj znowu...

Bójki, żarty, dowcipy. Na porządku dziennym. Takich naprawdę złych mam naprawdę niewielu. Ten wiek w gimnazjum...

Marzy mi się szkoła dla rodziców, oj marzy. Tylko nie dla tych, co chcą do niej chodzić. Dla tych co nie chcą. Coż, mamy demokrację...

Czy my przypadkiem, tak całkiem przypadkiem, nie chcemy przedobrzyć? Tymi programami, nakazami, zakazami, straszeniem. Przecież każdy z nas chodził do szkoły i pamięta.

Idealna szkoła... Ależ się rozmarzyłem. Jutro ścigam od nowa!!!

RomanG09-10-2002 21:21:49   [#18]
Asia pyta: Wolność jednostki-ok- póki nie jest ograniczeniem wolności innej jednostki. Do czego w walce o swoją wolność od agresji może się posunąć społeczeństwo?
Do czego szkoła- w walce o wolność od agresji swoich uczniów?
Jakie ograniczenia wolności  jednostki są dopuszczalne w walce o wolność innej jednostki?

Asiu, społeczeństwo może się posunąc na przykład do tego, że ustanawia osoby (nauczycieli), którym oprócz rodziców daje uprawnienia wychowawcze. A my z nich korzystajmy. Co wolno rodzicowi, a nam się nie zabrania, czyńmy dla dobra dziecka.
Jest to zgodne z prawem międzynarodowym.

POWSZECHNA DEKLARACJA PRAW CZŁOWIEKA
Artykuł 29
(1) Każdy człowiek ma obowiązki wobec społeczeństwa, bez którego niemożliwy jest swobodny i pełny rozwój jego osobowości.
(2) W korzystaniu ze swoich praw i wolności każdy człowiek podlega jedynie takim ograniczeniom, które są ustalone przez prawo wyłącznie w celu zapewnienia właściwego uznania i poszanowania praw i wolności innych i w celu uczynienia zadość słusznym wymogom moralności, porządku publicznego i powszechnego dobrobytu w demokratycznym społeczeństwie.

Deklaracja Praw Dziecka
Zasada 7:
Dziecko ma prawo do nauki, nauka ta jest bezpłatna i obowiązkowa, przynajmniej w zakresie szkoły podstawowej. Dziecko powinno otrzymać takie wychowanie, które podnosi jego kulturę ogólną i umożliwia mu, w warunkach równych szans, rozwinięcie swych zdolności, wyrobienie zdrowego rozsądku oraz poczucia odpowiedzialności moralnej i społecznej, a także stanie się pożyteczną jednostką społeczeństwa. (…)Dziecku należy dać wszelkie możliwości do zabaw i rozrywek, które powinny zmierzać do tych samych celów, co nauka(…).

Załącznikiem do Konwencji o prawach dziecka są zastrzeżenia sformułowane podczas jej ratyfikacji przez Parlament, m.in. poniższa deklaracja:
Rzeczpospolita Polska uważa, że wykonania przez dziecko jego praw określonych w Konwencji, w szczególności praw określonych w artykułach od 12 do 16 [czyli o swobodzie wyrażania poglądów, ingerencji w życie prywatne i korespondencję] dokonuje się z poszanowaniem władzy rodzicielskiej, zgodnie z polskimi zwyczajami i tradycjami dotyczącymi miejsca dziecka w rodzinie i poza rodziną.

Rychu, moment przekraczania zasad przez dziecko nie jest właściwy, aby przede wszystkim zastanawiac się, jakie są tego przyczyny i czy przypadkiem to nie przykład dorosłych. Niektóre dzieci zachowywały się źle jak świat światem, a ostatnio popadamy grubo w przesadę oskarżając o wszystko dorosłych. Reagować i ukrócić. Przyczyny są nieważne. Cierpi niewinna ofiara agresji!
Poza tym masz rację: dorosłym wolno więcej niż dzieciom i tak jest dobrze.
Znalezienie przyczyn nie rozwiązuje problemu. i błędem polskiej szkoły jest obecnie nieustanne ankietowanie, bo często się na tym poprzestaje.
Na przykład z ankiet wynika, że jedną z przyczyn wagarów jest lenistwo.
A ja przeprowadziłem badania na tym forum i co się okazało? Że większośc forumowiczów mówi prozą, wyobraźcie sobie.

Maelka ("może trzeba z tymi od sikania spokojnie pogadać: skąd tyle złości i podłości"), jak na policję przyjdzie kobieta z podbitym okiem i skarży sie na gehennę w domu i przemoc ze strony męża, a policja przede wszystkim zacznie rozważać, jak wielkie problemy musi mieć ten mężczyzna, że wykazuje taką agresję, to uznasz to za słuszne???

Ten, który nasikał, prócz kary ze statutu, musi odkupić maluchowi nowe buty. Ale niech sam na nie zarobi, na przykład sprzątając park wokół szkoły. Albo zadośuczyni rodzicom pokrzywdzonego poniesiony wydatek, wykonując pod nadzorem merytorycznym szkoły jakąś pracę na ich rzecz, niech jakiś czas odrabia lekcje z tym dzieciakiem czy COKOLWIEK innego, a uciążliwego.
I żaden psycholog nie jest tu do niczego potrzebny!
Małgoś09-10-2002 23:39:33   [#19]

Dzisiaj w mojej szkole:

1) dwóch gimnazjalistów pobiło się..poszło im o honor...po czym wyrzucili sobie wszystkie żale i pogodzeni poszli na lekcję

2)cała klasa I szpetnie mnie oszukała twierdząc, że wszyyyscy nauczyciele błędnie poinformowali ich o WSO.....po krótkim dochodzeniu ..odszczekali, przeprosili

3) cała klasa wpisała się na listę kandydatów do Rady Samorządu Uczniowskiego (licząc na zebranie w w czasie kartkówki z jęz. ang.

4)4 wyluzowanych jadło spokojnie pierogi w barku 10 min. zamiast od 10 min. chłonąć piekno jęz. łac.

i może jeszcze coś się zdarzyło :-( ale ja wolę ogrzać serce np.tym że

- dawny łobuz  dziś do wieczora w ramach zaj. dodat. izolował DNA w inst. biol.

- pyskata, szczera do bólu przyszła z gotową koncepcją (regulaminy, tematy, program) Klubu Europejskiego

- drugoroczny aktywnie walczył o plusy na kilku przedmiotach

Myślę, że żeby nie zwariować trzeba opanowac sztukę "szybkiego gaszenia pożaru" i koncentrowania uwagi na błahych i ważnych sympatycznych momentach.  

PS.

W pewnej szkole dzieści lat temu: dwie wzorowe uczennice rwały cudze kwiaty na działkach, licealiści wydrukowali nekrologi nielubianego wychowawcy i rozwiesili po całej okolicy, grupowo chodzili do Kowala na wagary (bo miał wolną chatę i tolerancyjnych rodziców), a na wykopkach z termosów pod okiem n-li pili piwo...

Dziś nie jest aż tak bardzo gorsze od wczoraj

Gaba10-10-2002 03:56:54   [#20]
Małgosiu...

właśnie


właśnie


- dziś mi się już zaczęło. Dziś mam dzień, gdzie część paieró bedę pisać w domu.

ja jednak zauważam różnicę, między tamtymi sprzed 20 lat (być może działa już słabiej pamięć i zaczynam przeszłość idealizować)

- owszem, dowcip polegał na wyjsciu z lekcji w sali.16 przez okno w trakcie lekcji, az nauczycielka zacznie sprawdzać listę obecności (co was tak dzisiaj mało), potem było niewidzialne wchodzenie, ubieranie się na fioletowo, były przesłyyne wykopki...

- ale nie było niszczenia kurtki, cięcia kawałkami szyby ścian, wyrywania kawamatu (brr! co za słowo), zrywania flag i plucia na nie...

zostawiłam puste miejsca w swoim poprzednim poscie... każdy sobie uzupełnił, jak tam chciał... Heniek napisał swoje, a ja mogę się podpisać po Heńkowym, Małgosinymi i Asi...

I będę dalej robić apele... o słowie, proszę, przepraszam, dziękuję, dzień dobry, dowidzenia... o spóźnianiu się.

Coraz lepiej idzie gronu... zeby mnie nie wzywać... ale nie reagują jeszcze na wszytsko... to jest proces powolny - wychowujesz grono i wyrośnięte dzieci.


Dziś znowu od nowa... od nowa. I już. Don Kichoci polksiej szkoły.
Rycho10-10-2002 09:41:27   [#21]

no to mam kilka pytań

"Niektóre dzieci zachowywały się źle jak świat światem, a ostatnio popadamy grubo w przesadę oskarżając o wszystko dorosłych."

A skądże to te dzieci zdobyły umiejętność złego zachowywania się? Urodziły się już takie? Geny? Czy aby na pewno one tylko?

"Reagować i ukrócić. Przyczyny są nieważne. Cierpi niewinna ofiara agresji!"

 Reagować owszem, ukrócić owszem (pytanie tylko jakimi metodami?)- sytuacja nie powinna trwać albo sie powtarzać. Ale czy aby na pewno przyczyny są nieważne? "Znalezienie przyczyn nie rozwiązuje problemu" Ale daje wiedzę na temat jego istoty i pozwala na poszukiwanie skutecznych środków zaradczych. I nie wiem skąd tu się ankiety wzięły? Zachowania są zawsze indywidualna sprawą i nie da się tego ankietować.


"Poza tym masz rację: dorosłym wolno więcej niż dzieciom i tak jest dobrze."

W kontekscie przestrzegania norm czy aby na pewno?

Asiu,

"Ten dzieciak jest jak tkanina, ktory kazdy rwie w swoja stronę. Rodzic, nauczyciel, koledzy, rodzeństwo, dziadkowie. Żadnej spójności dzialań, żadnego porozumienia.Każdy tu realizuje swoja politykę wychowawczą. A do tego TV, gry komputerowe, prasa, kontekst."

To przeciez kwintesencja mojego postu. Mnie chodzi tylko o to, by w naszych działaniach nie doprowadzać do rwania tej delikatnej tkaniny. By przynajmnie w szkole i o ile to możliwe w jak najściślejszym porozumieniu z rodzicami tworzyć jakąś wspólną linię wychowawczą. I próbować nauczyć jak sobie radzić z tymi "oddziaływaczami" na które nie mamy wpływu:  TV, gry komputerowe, prasa, podwórko, itp.  Oczywiście, ze tego się nie da zrobić w pełni. Bo w indywidalnych przypadkach ludzie będą mieć inny pogląd na te sprawy lub (co gorsze) nie będą mieć żadnego. Chodzi więc o to, żeby starać się doprowadzać do takiej sytuacji, gdzie ilość tak drastycznych zachowań będzie maleć. I twierdzę, ze jest to mozliwe.

Pamiętasz mojego ucznia, który "miał potrzebę słowa"? To jeden z bardziej agresywnych "przypadków" w mojej szkole. Wczoraj zaczepił mnie na korytarzu w czasie przerwy

 - "panie dyrektorze, muszę sie panu pochwalić. Przez cały wrzesień nie dostałem żadnej uwagi za zachowanie. Ale super, nikt na mnie źle nie gada. A pani wychowawczyni strasznie mnie za to chwaliła."

Ja na to - no to pięknie. Ale powiedz mi, jak długo to będzie twało? To dobre zachowanie.

- "proszę pana, ja będę się starał już cały czas tak zachowywać."

Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, ale mnie cały czas tkwił w uszach ten wyraz powiedziany przez chłopaka "będę się starał". Bo cały czas, gdy naprawdę zachowywał się źle, był agresywny w stosuku do wszystkich powtarzaliśmy mu; postaraj się zapanować nad sobą, postaraj się. I on rzeczywiście teraz się stara. I wiesz co, teraz wierzę, że nam się udało.

Jak świat światem w szkole zawsze będą dzieci, które będą sprawiać swoją obecnością taki czy inny problem. Naszą rolą jest to widzieć i starać się te problemy rozwiązywać przede wszystkim dla dobra tych dzieci a nie dla naszego komfortu.

Tak ja sobie o tych sprawach myślę.

                      :-)))

Małgoś10-10-2002 12:39:45   [#22]
Kiedyś zawzięłam się i z róznych opracowań, raportów psych.-pedag. wypisałam sobie wnioski z badań nad agresją ... głównie w zakresie jej przyczyn. Jesli kogoś interesują mogę wysłać
Marek Pleśniar10-10-2002 12:52:30   [#23]

a nie lepiej opublikowac?

sklej to jakoś Małgosiu i pokaż nam tu albo daj na witrynę stowarzyszenia - chętnie zamieścimy artykuł
Małgoś10-10-2002 13:00:53   [#24]
Marku to jest kilka plików (w tabelkach, z rysunkami - na forum nie wyjdzie). Wyślę Ci na priva ...sam oceń, czy warto z tego opracowac artykuł.
Maelka10-10-2002 15:56:34   [#25]

Z rozgoryczenia Asi można wnioskować, że dopiero zaczynają się w jej szkole pojawiać poważniejsze problemy.

To nie sztuka przelicytowywać się w przykładach niebanalnych  zachowań naszej  młodzieży- wielu z nas mógłoby sporządzić listę, od czytania której włos jeżyłby się się na głowie.

Ale czy o to chodzi?

Wielu z dyrektorów pewnie chciałoby mieć "tylko" takie problemy. Rozgoryczenie i wściekłość Asi przypomina (być może), że dzisiejsza trudna sytuacja w niektórych szkołach zaczynała się od właśnie takich, pozornie drobnych wydarzeń.

Dzieci i młodzież badają, zwykle nieświadomie, do jakich granic mogą się w swoich zachowaniach posunąć. I,czy w ogóle, takie granice istnieją.

Musimy te granice wyznaczać. Jasno, bez niedomówień. Najlepiej wspólnie. Najlepiej spokojnie. Oceniając zachowanie i jego konsekwencje, a nie osoby.

 A wspólnie ustalonych granic przestrzegać  konsekwentnie.

Dlatego, Asiu, życzę ci rychłego rozwiązania problemu. Bo, że go rozwiążesz - nie mam wątpliwości.

Maelka10-10-2002 16:07:09   [#26]

PS.

A  poprzednim wcale nie żartowałam. Wielokrotnie przekonałam się, że ukazanie uczniom tej drugiej, zwykle idiotycznej strony ich zachowania jest skuteczniejsze niż prośby i groźby. Humor i żart często pozwala tym łobuziakom wycofać się z godnością i złożyć deklaracje, których nie złozyliby pod przymusem.

Oczywiście nie w każdej sprawie. Nie z kazdym uczniem. Nie każdy pedagog. Nie w każdej sytuacji.

Nie ma recepty, tak jak nie ma recepty na wychowanie.

Często żartuję z uczniami (nie z uczniów!). Pretekstem są ich zachowania, lub moje własne.

Często (nad)używam strun głosowych, a głos mam , jak powiadał mój były szef, "tubylczy".

Raz jedna, raz druga metoda przynosi efekty. Ale ta pierwsza jest zdecydowanie przyjemniejsza. Dla obu stron.

beera11-10-2002 11:22:21   [#27]

popiszę sobie

Przede wszystkim  chcę przestrzeć- siebie także, przed myśleniem, o ktorym tu często pisał Janusz.

"Tu sobie nie radzisz- a ja mam świetną receptę, doskonałe rozwiązanie, wyjątkowy pomysł". Wiele rad pedagogicznych sobie na takim myśleniu połamalo zęby przyjmując łobuza z sąsiedniej placówki z przekonaniem, ze on jest łobuz , bo tamci- w tamtej szkole byli:niemądrzy, nie znali sposobów, byli zlymi pedagogami, źle z łobuzem rozmawiali, itp.

To takie przekonanie , które mają żony pijaków, wychodzące za mąż z przekonaniem "ja go zmienię " ( dzieki Beata- to świetny przykład).

Nic mi się nie udalo.

Pierwszy raz nie wykryłam winiowajcy- do tej pory nie bylo na mnie silnych. Zawsze znalazlam draba i zastosowałam okroslony- wlaściwy dla dzieciaka- sposob postępowania. Tym razem guzio...

I co w takiej sytuacji?

Winnego nie mam. But zasikany. Zrobiłam spotkanie wszystkich uczniów, walnęłam tym pedagogicznym smrodkiem, ustaliłam ochronę szatni- czyli obostrzyłam z niej korzystanie.

I nie czuję się dobrze.

Im więcej zakazów tym większa inwencja w ich omijaniu. Nie ma lepszego systemu wychowawczego niż ten uwewnętrzniony. Nie ma gorszego niż ten polegający na zewnętrzu

 

Nie wiem jak u was, ale moje obserwacje dzieciaków, szkół nie są optymistyczne.

Ze szkół podstawowych odeszły VII i VII klasy. Nagle uczniowie klas VI przejęli i udoskonalili zachowania "ostatniego rocznika"

W szkołach gimnazjalnych agresja także jest dużym problemem.

Bijatyki na przystankach autobusowych, wymuszanie pieniędzy wśród dzieci , niebezpieczeństwo podczas dojazdów do szkoły, ataki uczniów z jednych szkół na tych z drugich.

Ale nie chcę tu sięgać tak daleko- wystarczy mi moje podwórko, jakbym potrafiła na nim zrobić porzadek, byłabym szczęśliwa.

To wszystko o czym pisałam w pierwszym poście  jest czym? Skutkiem!

Dla mnie w sposób oczywisty skutkiem- tu jestem zgodna z Rychem ( zresztą generalnie też jestenm :-)

Można teraz działać na dwa sposoby.

1. Zauważać skutki i przeciwdziałać im. Czyli hamować ich występowanie. Karać za występowanie, wprowadzic restrykcyjny system szkolny.

Jeśli jednak zrozumiemy istotę skutku, to zauważymy , że jest on reakcją na bodziec , który wolalabym nazwać przyczyną.

I tu pojawia się lepszy- moim zdaniem- model postępowania- przyglądać się przyczynie i próbować niwelować jej działanie.

Niwelować nie  tylko przez niwelowanie przyczyn- tu czesto nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Ale niwelować poprzez przedstawianie dzieciom sposobów radzenia sobie z porażkami, trudnościami, budowanie wartości zakotwiczonej bardziej we wnętrzu niż w zewnętrzu.

I to, o czym pisał Roman w wątku o przedszkolach- budowanie jasnych reguł, przestrzegania ich, wyciąganiu konsekwencji, budowaniu po prostu przekonania iż określone zachowanie ma swoje określone jasno konsekwencje.

Więc wiem to wszystko. I co z tego?

Działanie szkoły to nie może być głos wołającego na puszczy.

A takie mam poczucie- działania w próżni...

MICHAŁ11-10-2002 11:29:18   [#28]

Pierwszy raz nie wykryłam winiowajcy- do tej pory nie bylo na mnie silnych. Zawsze znalazlam draba i zastosowałam okroslony- wlaściwy dla dzieciaka- sposob postępowania. Tym razem guzio...

No, no przestępcy teraz są po szkołach, a brak pieniędzy na donosicieli i funkcjonariuszy

I co w takiej sytuacji?

Winnego nie mam. But zasikany. Zrobiłam spotkanie wszystkich uczniów, walnęłam tym pedagogicznym smrodkiem,

Czy to znaczy, że zrobił to ktoś z Rady Pedagogicznej ?

Taki odwet podziemny...

micha

MICHAŁ11-10-2002 11:54:11   [#29]

jest rozwiązanie

Należy kazać każdemu wraz z Dyrektorką szkoły oddać próbki moczu, a następnie wezwać psa policyjnego !

micha

Rycho11-10-2002 12:32:47   [#30]

czyżby?

Asiu,

czyżbyś była sama w swoich działaniach szkolnych? Nie wierzę.

Porażka? Byc może. Ale czy aby na pewno? Czy tylko bezsilność Tobą trzęsie. Nie sądzę. Problem rzeczywiście jest dość poważny, a my tu pozwoliliśmy sobie na rózne teoretyzowanie. Ani przez chwile nie wątpiłem że wiesz to wszystko. Ale to Ty dalej cały czas musiałaś sie borykać z rozwiązaniem tego problemu. Czy w jakikolwiek sposób pomogliśmy Ci go rozwiązać. Też nie, nawet przeciwnie, nie mogliśmy tego zrobić. Ale samo to, ze jesteśmy świadczy o tym, że to co Cię otacza nie jest próżnią.

A porażki tez uczą. To, że ten osobnik nie został wykryty, wcale nie znaczy, ze nie poczuł skutków Twoich działań i z obawy, że następnym razem mu się może nie udać, więcej nic podobnego nie zrobi?

:-)))

MICHAŁ11-10-2002 12:41:18   [#31]

Problem rzeczywiście jest dość poważny

But należy do syna wójta
beera11-10-2002 12:53:45   [#32]

KURCZE..

Rychu :-)

Wyraźnie powymądrzałam się bez sensu :-)

Nie było moim celem deprecjonowanie dyskusji na ten temat!

Przecież gdybym uważala, że wiem lepiej- nie pisalabym tu  :-)Nie wiem lepiej :-)

Uczę się na swoich błędach i czasem pozwalacie się pouczyć na Waszych.

Przepraszam, jeśli cos źle napisalam :-) ten net to dziwaczny twór- Czyta się slowa, a za nimi stoją mysli, emocje- te trudno przedstawić :-)

Małgoś11-10-2002 13:05:25   [#33]
Asiu, zastanawiam się jak zadziałać "w ciemno" gdy winny jest iksem. Niewątpliwie jest jeszcze problem ofiary (właśiciela buta) - z nim tez trzeba cos zrobić (został upokorzony, poszkodowany materialnie).
Mysle, że mogłabyś wykorzystać siłę swojego oburzenia (a że jest ono spore to czuje sie nawet czytając Ciebie).
Żeby zabic poczucie bezsilności trzeba zacząc działać. Może zbierz wszystkich zainteresowanych + samorząd + klasy, które były obecne w poblizu miejsca zdarzenia (ale raczej nie całą szkołę). Zrób to w czasie po lekcjach (żeby nie było "frajdy" kosztem zajęć). I powiedz szczerze co myslisz o takim zachowaniu - wyrzuć im to swoje oburzenie, rozczarowanie i niesmak. Nie staraj sie byc powściągliwa, ale okaż emocje.
Powiedz o tchórzostwie i pozornej bezkarności (n-le może się nigdy nie dowiedzą kto, ale uczniowie będą wiedzieć). Osmiesz tego kogoś (psy znaczą tw ten spośób swój teren, brudzenie otoczenia swoimi odchodami nie jest normalne - jeśłi ktos myslał że to żart, to niech wie że zostawił po sobie ślady ...dewiacji, chamstwa, bezsilnej agresji itp). Nie mów o ofierze ale o sprawcy, a raczej o jego akcie prymitywnej złosliwości. zrób to tak stanowczo, żeby powiało grozą. Nawet wspomnij, że nie chcesz wiedzieć kto to, bo nie jestes pewna czy umiałabyś mu to zapomnieć, że maz nadzieję na to, że wsód innych uczniów tez panuje potępienie dla tego typu zachowań.
Mysle, że mimo braku winnego mozna te sytuacje "wygrać" wychowawczo - prowokując grupe do etycznej oceny zdarzenia
beera11-10-2002 13:09:54   [#34]

:-)

Postąpiłam podobnie, ale czy powiało grozą- nie wiem :-)

I musze z pieniędzy rodziców dac dzieciakowi na nowe buty...

MICHAŁ11-10-2002 13:25:38   [#35]

a jeśli obsikany but należy do beniaminka pani dyr...

... którego wszyscy nienawidzą... bo jest donosicielem, szują, kanalią.

A to nikt inny tylko imć dyrektorka Go takim uczyniła ??

micha

---

"Pierwszy raz nie wykryłam winiowajcy- do tej pory nie bylo na mnie silnych."

Małgoś11-10-2002 13:25:42   [#36]
...a może niech to sie nazywa, że z pieniędzy ...uczniów :-)
Więc zrobiłas wszystko co mozna było.
Pisząc o tym sikaniu przypomniało mi sie, że kilka lat temu podczas w-fu jednemu uczniowi (o osobowości mocno wkurzającej otoczenie) nasikano do ..torby. Mielismy grupke podejrzanych, ale wiadomo, że sikałjeden - tez skończyło sie na wyraźnym potepieniu...więcej obsikań od tego czau nie było
Małgoś11-10-2002 13:30:14   [#37]

Micho chowaj swoje buciki

Wiesz co Micha, na Twoim miejscu sprawdzłabym buty od środka, zanim je włożysz na stopy...
MICHAŁ11-10-2002 13:37:45   [#38]

czy Szanowna Pani Dyr...

sugeruje, że jestem donosicielem, szują , kanalią ?

A to już podpada pod par. 212 kk.

Zaraz, zaraz, ale przecież to doskonale współgra z pewnym tu oświadczeniem:

"A wszak dyrektor widzi ogólnie i z dystansu. Po to jest. Datego namawiam do własnej twórczości. Studiowaliśmy zarządzanie - kazdy dyrektor musi [...]" - autor: Dyrektor BOSKKO

micha

Małgoś11-10-2002 16:42:48   [#39]
nie kanalia, donosiciel i szuja ale dokuczliwy niczym giez lub much - to zbyt małe kaliberki na kk

Mam takiego ucznia - dzieciak chorobliwie wręcz pragnie aby go zauważać, tak jakby jego istnienie miało sens tylko w cudzych oczach. Dlatego wykańcza kolegów, osłabia koleżanki, a nauczycielom stara sie przesłonic soba świat. Drosłym jest go żal i jakoś to znosza.
Koledzy i koleżanki go nie cierpią....uciekają od jakichkolwiek kontaktów.
Chłopak jest coraz bardziej samotny...i coraz bardziej dokuczliwy.
RomanG11-10-2002 16:59:28   [#40]
Ludzie, ten Michał to się skąd tu wziął???

Głupi mówi to, co wie, mądry wie, co mówi - takie przysłowie mi się przypomniało.

Małgoś, podpisuję się obiema rękoma pod Twoimi radami dla Asi.
I tak a propos Twoich zarzutów: nie popieram surowości w  wychowaniu, co zdajesz się wyciągać jako wniosek z moich niektórych postów. Łagodnie, bardzo łagodnie, ale stanowczo i konsekwentnie. Wierz mi, BARDZO RZADKO UCIEKAM SIĘ DO KAR. Ale też bo nie muszę.

Asiu, jesteś świetnym pedagogiem, więc się nie przejmuj. To już taki zawód, że na kilka porażek przypada jeden sukces. A może porażki po latach okazują się jednak sukcesami... W pamięci uczniów.
Marek Pleśniar11-10-2002 17:09:47   [#41]

tu koresponduje..

dobrze ten watek z wątkiem o pracy uczniów. Nieźle zrobi sprawie praca na odkupienie butów, może starczy na pomoc innym potrzebującym.
MICHAŁ12-10-2002 02:38:42   [#42]

jest tu jakiś dobry polonista ??

"Nieźle zrobi sprawie praca na odkupienie butów"

Co zrobi sprawie ta praca na odkupienie ?

Napisano butów !

Co to jest "na odkupienie butów" ?

O odkupieniu grzechów czytałem.

I czy ta sprawa to Zbawienie ??

Ale buty ??

Czy znowu trzeba zejść do katakumb ?

A może polski jest tylko zrozumiały dla Obcokrajowców ??

micha

Małgoś12-10-2002 09:30:46   [#43]
ciiiiiiiii....ciszej
Krzysiu-Misiu Micho-Felo itd. jest weekend, pełnia jesieni, oderwij sie od klawiatury i ...idź na spacer...najlepiej gdzieś w góry...wejdź n jakis dostepny szczyt...popatrz na wszystko z góry...westchnij sobie nad słabościami bliźnich i swoimi...i złap odrobine choc dystansu

Myslę, że kiedys tam forumowicze musieli Cie zlekcewazyć - wtedy, gdy jeszcze miałeś troche dobrej woli. Do dzis nie możesz im tego darować, prawda?
MICHAŁ12-10-2002 13:39:40   [#44]

??

nasikali mi do buta !
Małgoś12-10-2002 14:01:45   [#45]
Krzysiu Misiu ...
odkupimy krzywdy, wyrównamy szkody, uszyjemy Co nowe paputki, tylko ciiichutko....nie jazgotaj i nie rzucaj sie na oślep...na każda sprawę godną i niegodną  uwagi
MICHAŁ12-10-2002 14:13:05   [#46]
Asia (---.jeleniag.cvx.ppp.tpnet.pl) 11.10.2002 16:15 [#01]
Praca dzieci

Malgosia poddała mi świetną mysl- rzeczywiscei warto, zeby dzieciaki jakoś zapracowały na buty kolegi.

 

Powiedzcie- znacie jakies sposoby na zarobienie przez maluchy z klas IV-VI pieniędzy?

Wychodzę na imprezę [...]

Małgoś (---.wroclaw.dialog.net.pl) 11.10.2002 16:30 [#02]
[...]
Kiermasz maskotek i amuletów wykonanych przez dzieci.
Kiermasz książek(LEKTUR0 JUZ "wyczytanych"
Zbieranie żołędzi do ZOO


Prac fizycznych nie polecam, bo dzieci (i rodzice) mogą to odebrac jako karę
Marek z Olsztyna (---.olsztyn.sdi.tpnet.pl) 11.10.2002 16:50 [#03]
hmm.. kara?

może starajmy się jednak nie kojarzyć pracy z karą i własnie zachęcajmy do prac także fizycznych (rzecz jasna lekkich, typu porządkowego np.)

Warto by decyzję o pracy powziął samorząd uczniowski. Nie narzucać im na siłę lecz wskazać możliwość.

Natomiast środowisko - wiejskie przecież - nie jest być moze jeszcze tak zepsute jak w mieście i prace chętnie wykona [...]

Małgoś12-10-2002 17:57:14   [#47]

Krzysiu Misiu...nie możesz przestać klikać?

...brak Ci juz własnych pomysłów?

...sklejasz więc cudze

...niech chociaz nick swiadczy o ty, że jeszcze istniejesz na tym forum?

..nawet przy cudzych słowach?

....jeszcze nie tak ciemno...idź na spacer...Warszawa ma tyle cudnych miejsc...np. Powązki...Ogród Saski...posłuchaj krzyku pawi w Łazienkach

MICHAŁ12-10-2002 22:03:21   [#48]
 krzyk pawi na vulcance...nie wiedzieć czemu kojarzy mi się z Wyspiańskim
MICHAŁ12-10-2002 22:31:43   [#49]

To jest

50

post w sprawie nasikania do buta

Małgoś12-10-2002 23:04:38   [#50]
w końcu ma być to superwątek
strony: [ 1 ][ 2 ]