Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Nauczanie zintegrowane
strony: [ 1 ]
Iwona208-10-2002 21:48:53   [#01]
Czy w nauczaniu zintegrowanym nauczyciel musi wychodzić z klasą na zajęcia wychowania fizycznego?
U mnie w szkole lekcje wych. fizycznego są zaznaczone na planie i przydzielone na 2 sale gimnastyczne. "Derekcje" nas "opierniczają", że nieraz nie wychodzimy  z sal lekcyjnych na tzw. w-f. Przecież w nauczaniu zintegrowanym to nauczyciel reguluje, kiedy takie zajęcia mają się odbyć! Jak to jest rozwiązane u was???
Iwona
violka08-10-2002 22:12:25   [#02]

masz rację , n-l sam reguluje

ale u nas dziewczyny same się rwą na salę jeśli tylko jest wolna, bo zwykle wf jest na korytarzu

a swoją drogą może macie duże sale, ale jakoś sobie nie wyobrażam siedzieć cały czas w sali - czyżby to była gimnastyka w stylu dawnych ćwiczeń śródlekcyjnych

weszłam raz kiedyś do maluchów ciężko się było przebić przez ten zaduch,

mam dziecko w kl. I i nie chciałabym, żeby siedziało tam przez kilka godzin

Marek Pleśniar08-10-2002 22:12:44   [#03]

no reguluje

ten nauczyciel - ale musi umieć wykazać że zajęcia ruchowe robi

i jak - nie wychodzicie z dziecmi ćwiczyć czy o co chodzi??
powiem na swoim przykładzie - nie obraź sie jak dziwnie zabrzmi - to niezamierzenie
u mnie podobnie - udało sie znaleźć dla dzieci wejścia na salę - a to nie lada problem przy 3 godzinach wf w klasach 4-6. Skoro sala jest i dla młodszych to uznaliśmy że dla pozytku przecież dzieci jest korzystanie z niej - skoro są dostepne godziwe warunki. Siedzenie w klasach i nie skorzystanie z wolnej akurat sali - powtarzam - trudnej do zdobycia - to, moim zdaniem, grzech. Tupanie w klasie niemal w miejscu czy leżenie na dywanie nie zastapi porządnych zajęć na sali z dostepem świeższego o wiele powietrza i dużą powierzchnią do ruchu.

Chyba że czegoś tu nie zrozumiałem.

PawełR08-10-2002 23:30:29   [#04]
Przyznam, że ja wywalczyłem, aby panie z kształcenia same regulowały czas zajęc, aby nie zwracały uwagi na przerwy, aby pracowały z dywanikami, ktore w tym roku zakupiliśmy - ale zacząłem pilnować czy zajęcia ruchowe robią przyzwoicie. One muszą być..., dołożyłem nawet każdej klasie gry i zabawy ruchowe (ten pomysł podrzuciła mi w zeszłym roku Asia) z wuefistą, mają jeszcze korekcyjną (dzieci do korygowania). Ja staram się wypośrodkować.
Paweł09-10-2002 07:22:33   [#05]

Zajęcia ruchowe

U mnie w czasie "wizytacji" liczyli ile w tygodniu klasy I-III miały zajęć ruchowych (a miały różnie - jeśli mniej niż 3 to było źle), a gdzie one się odbywały to nie wnikano.
PawełR09-10-2002 12:22:49   [#06]
Pawle, a jak oni to policzyli, przecież na planie nie ma (przynajmnie u mnie)?
Marek Pleśniar09-10-2002 12:31:43   [#07]

ano własnie

i tu wraca sprawa - czy nauczyciel działa na nosa czy profesjonalnie (sorry że sie czepiam)

skąd wiemy ile dzieci mają ruchu? I czy mozna to tak puścić na żywioł?
znajome dziecko uczone przez swietną nauczycielkę ale osobę starszą miało mniej ruchu niż inne. Pani to osoba o złotym sercu i dobrze ucząca ale to łazenie na salę z drugiego piętra....

a kręgosłupki sie krzywią.

:-)

beera09-10-2002 13:35:38   [#08]

matko- jaka jestem zla!!!

Proponuję po prostu popatzreć na podstawę programową:

Kiedy mówimy o kształceniu zintegrowanym - należy przez to rozumieć system nauczania w klasach I - III szkoły podstawowej.

 NZ to nie jest nic nowego. To tylko SPOSÓB, SYSTEM nauczania. Bardzo łatwo w nim wyodrębnić różnorodne zajęcia. Nie ma ich na planie- ale są chyba w np. planie dyd. nauczycieli-bo oni ( jak sądze) wiedzą, czego będą uczyć, jakie zajęcia będą odbywały się w najbliższym dniu, tygodniu, a nawet miesiącu!

Nauczyciel (nauczyciele) układa zajęcia w taki sposób, aby zachować ciągłość nauczania i doskonalenia podstawowych umiejętności.

Wskazane jest takie organizowanie procesu dydaktyczno - wychowawczego, aby w każdym dniu wystąpiły zajęcia ruchowe, których łączny tygodniowy wymiar wynosi co najmniej 3 godziny.

3 GODZINY!!!

Zważywszy więc, że nauczyciel pracuje 18 godzin- a to oznacza- przypominam 18x 60 minut ( a nie 18x 45 minut) 3x60 minut, czyli 180 minut, co daje dziennie, minimum,36 minut zajęć ruchowych dla dzieci.

Co czytamy w podstawie na temat celów nauczania:

53) gry i zabawy ruchowe, ćwiczenia terenowe, wędrówki piesze,

54) umiejętności ruchowe oraz ćwiczenia fizyczne korygujące postawę ciała,

55) przestrzeganie reguł w grach i zabawach ruchowych.

Jak to zrobic nie wychodząc z ciasnej ( a nawet mniej ciasnej )klasy, to ja naprawdę nie wiem.

Rozumiem, że post Iwony dotyczy wyjątkowych ( bardzo) sytuacji. Jako wyjątkowo wyjątkową historię- jestem w stanie uznać takie sytuacje za uzasadnione. Normie zaś stanowczo się sprzeciwiam.

I nie dziwię się dyrekcji, że zaznaczyla te godziny w planie- ona głupia, chciała Wam stworzyć lepsze warunki pracy. Uregulować pewnie drażliwą sprawę korzystania z sali.

Nauczanie zintegrowane to nie państwo w państwie. To ( moim zdaniem) jeden z ważniejszych  etapów edukacji dzieci. Na tym etapie wszystko jest ważne. Zajęcia ruchowe- także. One dają szansę nie tylko na rozwój ruchowy. Podczas nich w klasie jako grupie dzieje się masę istotnych dla jednostkowego i spolecznego rozwoju rzeczy.

Podczas zajęć ruchowych możliwa jest zabawa w matematykę ( podskocz tyle razy ile jest 24:3) i j. polski ( dobiegnij  do leżącego w rogu sali wyrazu i sprwadź, czy jest prawidłowo napisany), nie mówiąc już o środowisku. No i podczas zajęć ruchowych i TYLKO podczas nich jest możliwa gra w minigry, cwiczenia korygujace postawę i inne.

Maelka09-10-2002 16:27:47   [#09]

Zgadzam sie z Asią...

Rodzice uczniów, którzy w ubiegłym roku kończyli trzecią klasę wściekli się, bo w czerwcu, z szuflad odebrali stroje gimnastyczne swoich pociech w takim stanie, w jakim je we wrześniu zostawili.

A dzieciaki - żywioł, który na lekcji  w klasie czwartej trudno opanować. I wcale się im nie dziwię: gdzieś ta energia ujść musi. Tylko, osiwiała z nerwów i ochrypła od upominania, zastanawiam się, dlaczego i dzieci, i ja musimy płacić za to, że przez trzy poprzednie lata dzieci nie nauczyły się  żywiołu w nich tkwiacego jakoś racjonalnie kanalizować?

Grażyna09-10-2002 16:59:58   [#10]

zgadzam się z Asią

Nauczanie zintegrowane nie zwalnia nauczyciela z realizacji zajęć ruchowych. Ja rozliczam moje nauczycielki z tych zajęć, bo kiedy tego nie robiłam, to one ich unikały pod pretekstem realizacji obszernego programu nauczania. Dzieciaki musiały pisać, liczyć, rysować, ale nie ćwiczyły, bo na to szkoda im było czasu!!! Sama jestem po nauczaniu, solidaryzuję się z tymi nauczycielkami, ale bez przesady. Uzasadnienie jest napisane przez Asię. Podpisuję się pod nim obydwiema rękami.

Osobiście uważam, że wychowania fizycznego (może za wyjątkiem klasy pierwszej) nie da się ściśle zintegrować z tematem dnia, jeśli toś to robi, to tworzy sztukę dla sztuki (czyt. fikcję). Powinna to być odrębna lekcja, w czasie której realizuje się podstawę programową.

PawełR09-10-2002 17:14:11   [#11]

Zajęcia ruchowe, a do tego dobrze przem,yślane i zaplanowane muszą być w kształćeniiu zintegrowanym. Ja tego pilnuję.

Asiu! Ale co z tymi godzinami? Ja myślałem, ze 45 minut. Chyba był kiedyś taki wątek o godzinach, ale go nie czytałem. Proszę wyjaśnijcie mi to.

beera09-10-2002 17:32:26   [#12]

Juz też nie pamiętam..

ale bylo tak w ktorymś watku.

Godziny pracy nauczyciela określa KN.

Tam jest wyznaczony jego etat.

Jego etat to 18 godzin. Nie 18 x45, lecz 18x60 :-) tak jak etat pani w oddziale przedszkolnym to 22 x60, a nie 22x45 . I tak jak bibliotekarki, czy nauczycielki świetlicy.

W mojej szkole NZ funkcjonuje jak odział przedszkolny. Czyli godziny zająć dzieci sa godzinami pracy nauczycieli. Co oznacza, że przerwy są szczególnego rodzaju zajęciami ruchowymi ;-) Sa nadzorowane przez nauczyciela i są nie przerwami w zajęciach lecz swoistymi zajęciami. (Tu najlepsze porównanie do przedszkola chyba).

Mam tu prościej, bo maluchy są w odrębnym , pięknym budyneczku z wielka są gimnastyczną.

PawełR09-10-2002 18:29:22   [#13]

Asiu! Zazdroszczę Ci tego ostatniego. Ale i ja od tego roku mam takie KZ, że przerwy to też swoiste zajęcia, ale przypominam paniom, że jako taką przerwę (czas dla siebie) też dzieci muszą mieć.

A z tymi godzinami to mnie zatkało...

grażka09-10-2002 19:34:12   [#14]

Matko, Paweł! To nie brali tych kostiumów do prania przez cały rok szkolny? ;)

Ja mam 25x60 minut. W ciagu tygodnia mam obowiazek trzy razy prowadzić zestawy zabaw ruchowych i ćwiczeń gimnastycznych - po ok. 30 minut; robię dwa razy, bo raz prowadzi gimnasytkę z korektywą pani z zewnątrz, nauczyciel w-f. Codziennie rano 10-15 minut tzw. zabaw porannych. A jeszcze zabawy w ogrodzie, spacery... Zabawa ruchowa w czasie każdej sytuacji edukacyjnej (dawniej nazywanej zajęciem). I robimy to.

A kto mnie widział, to wie, że raczej nie jestem typem sportowym... ;))

Nie wyobrażam sobie zresztą pracy np. z 5 latkami (to chyba najbardziej ruchliwy rocznik), bez stworzenia im możliwości zajęć ruchowych.

grażka09-10-2002 19:45:21   [#15]

Paweł, przepraszam, pomyliłam autora postu - powinno być do Maelki.

"Jak się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy" mawiała moja babcia, mądra kobieta.

Marek Pleśniar09-10-2002 19:50:39   [#16]

widziałem Cię!!!!

jestes baardzo sportowym - najwiecej ruchu wokół Ciebie Grażka było na Zlocie!

:-)

grażka09-10-2002 20:19:58   [#17]

Marku - to miłe

:-*
Iwona209-10-2002 22:23:58   [#18]

zajęcia ruchowe

to również:
-spacery oraz wycieczki rekreacyjne,
-marsze lub biegi po wyznaczonym terenie,
-"ścieżki zdrowia",
-gry i zabawy terenowe (marszobiegi połączone z pokonywaniem przeszkód),
-zabawy i obserwacje przyrodnicze oraz ćwiczenia doskonalące wzrok i słuch,
oraz gry i zabawy rytmiczne:
-odtwarzanie ruchem rytmu i melodii...
-pląsy,
-zabawy rytmiczno - taneczne,
-nauka wybranych tańców (regionalnych i współczesnych)...

Chyba się ze mną zgodzicie, że jeśli hala gimnastyczna jest ooogrooomnaaa, to łatwiej (i z korzyścią dla dzieci) ćwiczenia muzyczno-ruchowe zrobić w sali lekcyjnej (na sali gimnastycznej jest olbrzymi pogłos).

Masz rację Asiu - post dotyczy wyjątkowych sytuacji - wg planu powinnam iść na zajęcia ruchowe na 1 lekcji (8:00 - 8:45). Nie idę na te zajęcia, bo zaplanowałam spacer połączony z grami i zabawami w terenie na lekcji 4. Dlaczego??? Dlatego, że o godz. 11 jest ... cieplej. Chyba to logiczne. Zarzut... ale wg planu powinna pani iść na zajęcia ruchowe na lekcji 1. Nie pomagają tłumaczenia.
Inna sytuacja... (koleżanka):
Zajęcia ruchowe powinny się odbyć w godz. 15:10 do 15:55 (ostatnia lekcja dla dzieci). Koleżanka idzie godzinę wcześniej, bo sala jest wolna. Dlaczego nie idzie na ostatniej lekcji? Jest coraz zimniej i dzieci wracałyby do domu spocone. Ale powinna iść na ostatniej godzinie, bo tak jest na planie...
Uważacie, że nie jest to "czepianie" się???
Pozdrawiam - Iwona
Marek Pleśniar10-10-2002 11:55:36   [#19]

to pytanie raczej do waszego dyra:-)

kiedy na salę i dlaczego nie teraz

tak czy owak rozliczyć się z czasu pracy w ramach zajęć ruchowych trzeba - nie dla kontroli nauczyciela a dla dobra uczniów, dla realizacji podstawy programowej.

A teraz zabawne. Otóż wiosną zrobiłem dokładnie jak Wasz dyrektor. Poniewaz trudno było na życzenie nauczyciela nauczania zintegrowanego udostepniać salę według jego chęci czy tez pogody dobrej lub nie - skoro sala jest wiecznie zajęta, obłożona klasami 4-6, do planu wstawiliśmy godziny dla nauczania - co oznacza "w tych godzinach sala jest wolna i przeznaczona specjalnie dla 1-3". Nastepnie zespół nauczania początkowego ustalił jak ten czas spożytkuje i tak sie to odbywa. Najczęsciej wszyscy żałują że sali jest tak mało:-)

Grzegorz14-10-2002 19:11:49   [#20]

Tak na marginesie...

Również jako rodzic "przerabiam" nauczanie zintegrowane.

Tak tu czytam. Wydaje się wszystko jasne. Pewnych rzeczy jednak  nie rozumiem do końca...

Czy możecie mnie oświecić?

W szkole mojego Krzysia (I klasa) dzieci mają normalne lekcje i przerwy, jak w starszych klasach. Również w-fy są dokładnie wyznaczone w planie lekcji. Mało tego. Krzychu ma lekcje z dwoma paniami: z wychowawczynią - j.polski, środowisko, w-f; z drugą panią (z-ca dyrektora) - matematykę. Zdążyłem się zorientować: bywa tak, że wych. musi skończyć lekcję np. j.polskiego, mimo że nie dokończyła tematu (wcześniej zaplanowanego), to samo z matematyką. Staram się na to patrzyć  ze zrozumieniem. Może tak ma być?

Ale w takim razie to co pisze Asia i inni tutaj to u nas fikcja. Mamy normalny plan lekcji. Np.

Poniedziałek: 1.Zaj. wyrównawcze, 2.X (krzyżykiem umownie zaznaczam zajęcia z wychowawczynią), 3.matematyka, 4-5.Zaj.artystyczne.
Wtorek: 1.w-f, 2.X, 3.matematyka, 4.religia.
Środa: 1.matematyka, 2.X, 3.X, 4.w-f.
Czwartek: 1.religia, 2.matematyka, 3-4. X
Piątek: 1.X, 2.w-f, 3.X, 4.X.

Z planu wynika, że dzieci mają ze swoją wychow. 15 godzin.

Moje wątpliwości, których nie rozumiem:
1.Z którą klasą pani wych. ma resztę zajęć i czemu nie ze swoją klasą?
2.Czy p. wicedyr. musi mieć godziny dydaktyczne do odpracowania (i jeśli tak, to ile i czy najlepiej nadaje się do tego I klasa?)?
3.Czy wogóle prawo oświatowe dopuszcza prowadzenie kszt. zintegrowanego przez więcej niż jednego nauczyciela (oczywiście poza religią)? Jakie przepisy na ten temat coś mówią?
4.A może to wogóle nie jest takie ważne dla pierwszaków, żeby miały zajęcia tylko z jedną panią? Może to nawet lepiej, że dzieciaki od I klasy przyzwyczają się do różnych nauczycielek i w czwartej klasie będą już przygotowane na przedmiotowców?

Jedyne co wiem, to to, że nic nie wiem. :-)

Bardzo proszę pomóżcie. Nie po to, by od jutra zacząć robić rewolucję w szkole (jestem od tego jak najdalej) ale żeby po prostu lepiej ZROZUMIEĆ.
beera14-10-2002 20:09:37   [#21]

hm.....

Z jakiegos powodu, to co się dzieje w dawnym nauczaniu poczatkowym nazwano " nauczaniem zintegrowanym " :-)

Ja wiem, że jest bzdurą mowić o integrowaniu tresci matematyki i j. polskiego. Nie da sie tego robić w sposob stały i traktowac jako normę.

Ale tu nie chodzi o integrację treści, chodzi o wytowrzenie pewnego kompleksowego obrazu rzeczywistości. Od ogółu do szczegółu :-) Integracji wiedzy nauczanej w szkole na różnych etapach kształcenia służy wprowadzenie kształcenia zintegrowanego w klasach I - III szkoły podstawowej oraz ścieżek edukacyjnych podstawa programowa )  kiedy mowimy o kształceniu zintegrowanym - należy przez to rozumieć system nauczania w klasach I - III szkoły podstawowej tamże

Tu nic się nie powinno dziać bez skótku i przyczyny. Tu na matematyce ćwiczy sie czytanie ze zrozumieniem , a na środowisku ustala się ciagi przyczynowo skutkowe tak potrzebne na matematyce.

Kompleksowe spojrzenie na treści to cos, co musi towarzyszyc nauczycielowi jako mysl przewodnia przy tworzeniu planu pracy ( zoperacjonalizowane cele bowiem są celami  realizowanymi podczas kazdych zajęć).  Cele operacyjne umieszczone sa w uczniu- to dzieki dziecku dowiadujemy sie o ich zrealizowaniu. Czyli to on - uczeń i jego potrzeby wyznacza działania nauczyciela. Tu bardzo potrzebna jest elastyczność i  uważne patrzenie na dziecko oraz podejmowanie kroków będących odpowiedzia na wyzwanie znajdujące się w dziecku.

Jak to mozna zrobic w sytuacji opisanej przez Ciebie- nie bardzo sobie mogę wyobrazić. Weźmy prozaiczny przyklad- nauczyciel polskiego postanawia opóźnić  naukę czytania i pisania kolejnej litery, a matematyk lezie dalej i w zadaniach ta litera sie znajduje..

Dla mnie takie rozwiazanie to jaaś katastrofa- owszem pracowalo sie na wyodrębnionych przedmiotach w NP wczesniej, ale nawet wtedy robił to jeden nauczyciel i zdarzaly sie oczywiste przesunięcia lekcji, tematow , itp.

A Twoje pytania:

1. Nie wiem :-) to pewnie pytanie do dyrektorki bardziej, jak rozumiem logikę jej postępowania- poewnie uczy matematyki w innej I klasie ;-)

2.Wicedyrektorka niewatpliwie ma pensum. Nie powinna tego pensum absolutnie realizować w klasach NZ. Powiem na swoim przykladzie- ja realizowałam pensum także w nauczaniu poczatkowym i zawsze brałam na siebie zespoły wyrównawcze, uznając, że tam narobię najmniej bałaganu.

3.

KSZTAŁCENIE ZINTEGROWANE

Kształcenie na tym etapie jest łagodnym przejściem od wychowania przedszkolnego do edukacji prowadzonej w systemie szkolnym. Ma ono charakter zintegrowany.

Zajęcia edukacyjne prowadzi nauczyciel (nauczyciele) według ustalonego przez siebie planu, dostosowując czas zajęć i przerw do aktywności uczniów.

Nauczyciel (nauczyciele) układa zajęcia w taki sposób, aby zachować ciągłość nauczania i doskonalenia podstawowych umiejętności.

Wskazane jest takie organizowanie procesu dydaktyczno - wychowawczego, aby w każdym dniu wystąpiły zajęcia ruchowe, których łączny tygodniowy wymiar wynosi co najmniej 3 godziny. podstawa programowa

Niestety ramowka pozwala na  nauczycieli w NZ. Ja to wykorzystuje- mam filię z klasami łączonymi i w takich wyjatkowych przypadkach ten zapis się przydaje

4. W ten sposób maożna wszystko wytlumaczyć :-) barak oceny opisowej- bo dzieci się przyzwyczajają do stopni :-) itd, itp.

Każdy wiek ma swoje prawa. One sa w I klasie, na klasę IV przyjdzie czas w klasie IV, a na przygotowanie do niej bedzie czas w klasie III.

I w dodatku chodzi o przygotowanie, a nie realizowanie :-)

5. Plan :-)

Dziwia mnie dwie godziny zajęć wyrównawczych. Z tego czasu efektywnie wykorzystane będzie może 20 minut ( zważywszy, że jest to praca z dziecmi z trudnościami)

I pewne generalia.

Można rzec- co nie jest zabronione prawem jest prawem dozwolone. Ale nie jest to myslenie, ktore popieram.

I w mojej ocenie dokonanu tu wyboru- dobro dziecka- wygoda belfrów. Nie wygralo dziecko...

Ewa z Rz14-10-2002 20:22:14   [#22]

Grzegorz...

Ciekawe, jak ten podział godzin ma się do arkusza org.?

Wątpię by w nim wystepowała matematyka w NZ... Tego by chyba KO nie przełknęło... ;)

Marek Pleśniar14-10-2002 20:32:00   [#23]

hmm

o ile pamiętam :-) nie ma w klasach 1-3 przedmiotu "matematyka";-)
grzegorz...? hmm, znam tę szkołę? :-))

Grzegorz14-10-2002 23:32:19   [#24]

Asiu, dzięki za podjęcie tematu :-)

Marek, to u ciebie też takie klocki w arkuszu?

Nie nie, to nie twoja szkoła ;-) Niestety mieszkam na Jarotach i byłoby za daleko.
Właśnie szkoła jest trochę nietypowa, bo to mała osiedlowa szkółka TYLKO z klasami 1-3. (nr 32) - choć jest po cztery klasy w każdym poziomie.

Dlatego Asiu wicka jak mi sie wydaje musi mieć pensum w NZ. A ile musi mieć tego pensum?

Dla mnie ten temat zrobił się bardzo ciekawy. Zdradzę wam jeszcze jeden szczegół.
Otóż na pierwszym zebraniu (chodzi żona, ale mi opowiada) jedna z mam po tym jak się dowiedziała, że matematyka będzie z wicedyrektorką, poprosiła ją o przedstawienie w zarysie programu nauczania matematyki i podstawy programowej, bo chciałaby wiedzieć, co jej dziecko powinno umieć, np. po I klasie.

Pani wice powiedziała więc że to jest jej autorski program i oczywiście z chęcią go przedstawi (zatem nijak sie to ma do tego co pisze Asia i Marek - nie ma takiego przedmiotu w ramowym planie nauczania, więc skąd autorski program). Przyniosła więc program. Mamuśka sie zapytała czy można zrobić ksero i rozdać wszystkim rodzicom ( bo ma kopiarkę w pracy :-)) Wicka mówi: No problem.

Tak więc mamuśka zrobiła 25 kopii i na drugi dzień przyniosła do szkoly, a tu pani wicedyrektor mówi jej że się rozmyśliła i jednak nie pozwala na rozpowszechnienie programu. Argument był ten sam co poprzedniego dnia na zebraniu, ale zdążył nabrać zupełnie odmiennego znaczenia: Bo to jest jej program autorski. I wszystkie kopie wróciły do p. wice. Ale jek znam tę mamuśkę, pewnie sobie jedną kopię w domku odłożyła. :-)

I tak sobie myślę po tym co tu wcześniej napisaliście... Czy też macie jakieś skojarzenia?

Asiu, no i oczywiście dzieci mają normalne lekcje po 45 min. a przerwy zwykle po 5 min., a nie tam jakieś 60 min. :-) Jedynie po 4 lekcji przerwa 10-min.

Kurde nie podoba mi się to za bardzo... Wychowawczyni jest b.fajna, jest wymagająca i nawet czasem ostra ale dzieciaki ją lubią i słuchają. Jest naprawdę porządek. Wolałbym żeby miała wszystko z dziećmi, tylko... nie wiem co robić. Co radzicie?
beera15-10-2002 08:47:43   [#25]

słów kilka

Grzegorz- wicedyrektorka jest pewnie po NP więc musi pensum realizować w klasach I-III. W dodatku szkółka nietypowa, bo tylko I-III więc nie może go realizować gdzie indziej ;-)

pensum zależy od decyzji organu- tu nie ma normy.

Na pewno mogłaby jednak ta pani realizować pensum  bez kolizji większej z interesami dzieci i nauczycieli- czyli wziąć zespoły wyrównawcze. ( ale to ciężki kawałek chleba :-)

....

druga rzecz- nie ma czegos takiego jak autorski program nauczania matematyki w klasach I-III

MOże być autorski program NZ :-)

Jak rozumiem ten autorski program pani wice został poddany zwykłej procedurze?

czyli zatwierdzony?

Hm..watpię

.............

I co do przerw. Różnie z tym jest także ze wzglądu na bazę szkoły. Doskonale rozumiem, że w dużej szkole, gdzie NP jest razem ze wszystkimi innymi dziećmi trudno o robienie bałaganu i krzyku na przerwach przez wypuszczanie maluchów na korytarze.

Nie wiem jak to można rozwiązać. MOże przez wydzielenie skrzydła, lub piętra? Ale rozumiem trudności .

W tym przypadku, ktory opisujesz maluchy są odrębne- nie wiem, w czym problem..ale powinnam przed krytyką zobaczyć wielkość klas ( czy można bezpiecznie zorganizować tam zajęcia dowolne, czy dzieci bezpiecznie mogą tam zjeść drugie śniadanie...), odległość i dostępność do sali gimnastycznej ( bo i na niej swietnie można spędzać przerwy)

Nie moge zrozumieć dlaczego 5 minut tej przerwy... Jak zjeść śniadanie w ciągu tak krótkiego czasu?

Sa jakies powody typu- zmianowość?

........

Co można zrobić?

Najpierw mozna rozmawiać ze szkołą

Potem najlepszym rozwiązaniem jest wizytator i KO

beera15-10-2002 09:13:23   [#26]

i jeszcze coś

  napisałeś : poprosiła ją o przedstawienie w zarysie programu nauczania matematyki i podstawy programowej, bo chciałaby wiedzieć, co jej dziecko powinno umieć, np. po I klasie.

I aż mnie to uderzyło :-)

Bo taka postawa nauczycieli powoduje niechęć do oceny opisowej.

Ocena opisowa jako informacja ma tylko wtedy sens gdy można ją odnieść do standardu, pewnej normy.

Bo co to znaczy:" czyta głoskując" dobrze to, czy xle, powinienem pracować z dzieckiem, czy też mogę mu odpuścić?

Musisz mieć wiedzę na temat standardów nauczania żeby informacja na temat wiedzy i umiejętności Twojego dziecka nie była zawieszona w próżni.

Rodzic musi wiedzieć  co jest tym standardem . Co więcej  MUSI TO WIEDZIEĆ NAUCZYCIEL :-)

RomanG15-10-2002 10:09:28   [#27]
Kiedy czytam radę Asi:
"Najpierw mozna rozmawiać ze szkołą
Potem najlepszym rozwiązaniem jest wizytator i KO", budzi to mój odruchowy sprzeciw.

Moje nieśmiałe pytanie do Grzegorza: a może mógłbyś sobie odpuścić? Czy według Ciebie straszna krzywda dzieje się Twojemu dziecku? Czy musimy ingerować w każdą najdrobniejszą sprawę z życia naszych dzieci?
Daj żyć tej szkole i tym nauczycielom. Gdyby każdy rodzic chciał rządzić w szkole, a coraz częściej tak się dzieje, zapanowałby chaos.
Ewidentne zło, rażące błędy - tak, reagujmy zdecydowanie (bacząc, aby nasze działania nie przyniosły więcej szkody niż pożytku). Ale odpuśćmy sobie drobiazgi.
Marek Pleśniar15-10-2002 11:00:50   [#28]

widzisz Roman

mam naraz dwie tu sprawy:

Budowanie autorytetu zawodu.
Nie bardzo mi się widzi popieranie niedoróbek metodą tegoż. Mówi się tu o błędach w sztuce (chyba że Grzegorz ma niedostateczne informacje, ale to chyba nie problem - może spytać). Byłoby miło gdyby tam czytano nas, gdyby dyrektorka nam wyjaśniła:-) Spadłby mi kamień z serca gdyby okazało sie że robimy z igły widły.

i druga sprawa:
Budowanie autorytetu zawodu :-)
Widzi mi sie natomiast metodą tegoż reagowanie na marne praktyki, na błędy. Z przymiarek do kodeksu etycznego zacytuję: "Postępowanie dyrektora szkoły powinny cechować: rzetelność, bezstronność i profesjonalizm"

Aby chcieć poważania, dobrej opinii trzeba zacząc od siebie. Ktoś spytał: "czy można zaufać szkole?". A jak ufać tak często mało profesjonalnej, nie zwracającej uwagi na zawodowe "drobiazgi"?

Nie jest (tak ja sądzę) młotem na dyrektora czy całą kadrę reagowanie na niedomagania. Jest zabiegiem leczniczym. Róbmy tak wewnątrz zawodu.
To nas najlepiej wypromuje.

A jak nie szkodzić szkole, nie atakować niepotrzebnie?
Hmm, rozmawiać zapewne, własnie jak my. Rozmawiałem dziś z dyrektorką wspomnianej szkoły. Zaprosiłem ją do nas tu.

Powtórzę tylko com słyszał, bo raczej nie ja tu w forum jestem od nauczania zintegrowanego autorytetem:-)

Boję się powtórzyć, ale co tam:-))) Pamietajcie ze posłaniec niewinny wieściom dobrym ani złym.
Otóż oni - twierdzą, że wprawdzie integrują matematykę z resztą treści - tylko że fakt obecności inne nauczycielki jakoś tam odnotowują w planie dla porządku
- Ale, ich zdaniem nie musi być ten przedmot zintegrowany, że to matematyka a nie jakieś tam:-) wyraźnie  dopuszczają wyróznianie matematyki z nauczania zintegrowanego

Jak to jest? Powiecie? Mozna nie integrować? Hm? ;-)

RomanG15-10-2002 11:15:47   [#29]
Nie to, żebym był straszym fachowcem od KZ, ale na mój chłopski rozum wszystko jest w porządku. Program kształcenia zintegrowanego zakłada integrowanie TREŚCI programowych, więc jeśli czyni to więcej niż jeden nauczyciel, jest ok. Na matematyce pracuje się na tekstach nawiązujących do polskiego czy środowiska, poza tym integracja głęboka to np. podczas kształcenia matematycznego uczenie również czytania ze zrozumieniem.

Nie ma tu mowy o żadnych niedoróbkach.

Dajmy spokój tym n-lom i dyrekcji, pozwólmy im spokojnie pracować.
Zauważmy, że Grzegorz nie pisze, iżby pani wice miała popełniać błędy metodyczne czy wychowawcze, po prostu odnoszę wrażenie, że osobowość tej drugiej nauczycielki mu bardziej odpowiada.

Poza tym na marginesie: jeśli Ministerstwo nagle robi rewolucję, ogłaszając integrację, co rozsądni nauczyciele robili zawsze w jakimś stopniu (był nawet kiedyś taki termin: nauczanie łączne, czy jakoś tak), nie popadajmy w przesadyzm, stosujmy nadal sprawdzone metody, jesli tylko prowadzą do osiągnięcia celów
Nadgorliwość w interpretacji zaleceń Menisu jest gorsza od faszyzmu!
Marek Pleśniar15-10-2002 11:38:20   [#30]

:-)

jak każda nadgorliwość:-)
I faktem jest że nauczanie od zawsze lepiej się znało na integrowaniu treści
Grzegorz15-10-2002 13:10:35   [#31]

Romanie...

Pewnie że sobie odpuszczę :-) Ostatnią rzeczą jaką chciałbym robić to rządzić szkołą lub robić jakąś rewolucję. Z natury jestem przyjaznym człowiekiem. (takie mam o sobie przynajmniej mniemanie :-)) Poza tym  

Ja tylko chciałem się dowiedzieć, bo:

informacja=wiedza=zrozumienie

Nie mam nic przeciwko wicedyrektorce - Krzyś nie ma żadnych problemów z matematyką. Mam wrażenie, że wogóle będzie niezły ze  ścisłych przedmiotów. Miałem natomiast wątpliwości co do takiego "rozdwojenia" nauczycielek. Czy dzieciaki to dobrze zniosą i to tak na początku szkoły. Być może panie współpracują ze sobą blisko i będzie wszystko OK.

Wydawało mi się tylko, że może lepiej by było, gdyby wicedyr-ka miała zajęcia z np. trzecimi klasami, gdzie dzieciaki starsze i jednak dojrzalsze trochę. No i bliżej tej czwartej klasy (przedmiotowcy). Pozostaje też wątpliwość, gdzie ma resztę zajęć wychowawczyni klasy?  

Tak więc już wybierałem się do pani dyrektor na szczerą i rzeczową (mam nadzieję) rozmowę, a tu Marek....!!!

Marek, powtórz to jeszcze raz bo nie uwierzę: TY TAM DZWONIŁEŚ???!!!

Coś czuję, że już nie mam tam po co jechać :-)))
Marek Pleśniar15-10-2002 13:22:59   [#32]

hmm, tak

przepraszam Cię Grzegorz.
RomanG15-10-2002 14:13:22   [#33]

No i powoli z niewinnego pytania Grzegorza

robi sie AFERA :-))))))
beera15-10-2002 15:34:30   [#34]

MiC!!

Roman!!!

Dobrze, że wirtualnie ta rozmowa, bo w realu krew by sie polała ;-))

Szkoła to nie zakład szewski, gdzie decyduje szewc którą skórkę najpierw przytnie , aby but był wygodny.

Szkoła to miejsce, w ktorym tylko i wyłącznie chodzi o dziecko.

To nie tak, że ktoś mi oddaje siedmolatka i mówi- ma być z niego fajny 14 latek. Takie cos już było- w starożytności bodajże :-)

Ktos mi powierza siedmiolatka i mówi- pozwól mu być sobą, iść swoim torem, naucz go, wychowaj. Ale pamiętaj, że to czlowiek! Nie stosuj takich samych metod dla wszystkich, zrozum jego potrzeby. 

Co więcej- ja tak chcę!

Strasznie dlugo pracowałam w szkole jako belfer. Byłam wymagająca, nigdy nie powiedzialam, że kocham dzieci. Ale szanowalam je i ich rodziców. Bo Ci rodzice byli mi potrzebni!

Jeśli jednak przyjmie się postawę "rodzic to mój wrog, a zwłaszcza gdy chce wiedzieć" to zawsze w nim tego wroga się zobaczy.

Rodzic musi być partnerem dla szkoły i dla nauczyciela. Jak to jest, że najczęściej wymienianym przez belfrów i dyrków problemem szkoły jest współpraca z rodzicami? Odpowiedź jest prosta- bośmy mu wyznaczyli rolę , ktora mu nie odpowiada. 

A rola, ktora jemu odpowiada nie odpowiada nam.

I pat.

.....

Mam matematyka- dobry nauczyciel. I kiedys byłam świadkiem jak grupa rodzców spytała go czemu on tak dużo zadaje do domu.

Normalna reakcja na takie pytanie to chęć dowiedzenia się więcej. Czyli zadawanie pytań typu " a ile czasu zabiera waszym dzieciom odrabianie zadań" " a czy potrafią sobie same z tym poradzić" ot, takie pytania, ktore pozwoliłyby mu przyjrzeć się problemowi.

A on?

Poczerwieniał, wsciekł się i zaatakował twierdzeniem-" dzieci nie uważają na lekcjach "

Wzięłam go do siebie i rozmawaim z nim  sobie i co w efekcie?

Uznał, że nie wie dlaczego taka reakcja :-)

Ot- po prostu się wściekł :-)))

Sam przyznał, że w zasadzie nie wie dlaczego :-)))

........

Lubię dzieci i szanuję ich rodziców.

Co nie wyklucza ich wątpliwości, pytań do mnie, a nawet pretensji :-)

Co więcej gdy przychodzą z problemami bywam dumna.

RomanG15-10-2002 16:33:50   [#35]

Asia ma rację!

Szkoła to nie zakład szewski, na szczęście. Bo mógłby być taki jak ten ;-)))

Śniło mi się że jestem szewcem. Klienci przynoszą materiał na buty. Wszędzie go pełno bo nasz warsztat jest mały, ale przyjmujemy wszystkie zamówienia aby mieć robotę. Materiał jest przeważnie kiepskiej jakości, źle przygotowany.
Niektórzy klienci próbowali wcześniej sami zrobić z niego buty, ale ponieważ nie bardzo im to wyszło więc przynieśli do poprawy. Zwykle tłumaczyli swoją nieudolność brakiem czasu.
Nie mam odpowiednich narzędzi, mój szef oszczędza. Kupuje za to mnóstwo katalogów z nowymi wzorami. Stosy katalogów wszędzie. Nie mam czasu aby się skupić na robocie bo szef ciągle zagląda i pyta jakie wzory z katalogów wykorzystuję w pracy, przeprowadza ankiety na temat katalogów, w czym mi pomogły, które z nich są najlepsze, wypełniam stosy papieru. Szef robi sobie na podstawie ankiet wykresy i planuje nowe zakupy.
Ostatnio chodzę na kurs dla szewców na temat: "Efektywne wykorzystanie nowych wzorów zamieszczanych w katalogach". Szef mnie skierował. Oczywiście płacę za kurs z własnej kieszeni. Robota stoi.
Co jakiś czas przychodzi namolny klient, który całe życie chodził w ciasnych butach i samo słowo szewc wywołuje w nim agresję. Oczywiście chwalę materiał, który wcześniej zepsuł próbując samodzielnie zrobić buty. Inaczej pójdzie do innego warsztatu i jeszcze nagada na placu, że nie umiemy robić butów.
Szef znów odrywa mnie od pracy. Za tydzień nasz warsztat organizuje festyn dla mieszkańców miasteczka. Ma to poprawić nasz wizerunek w oczach lokalnej społeczności.
BUDZĘ SIĘ. Jak to dobrze, że jestem nauczycielem i nie mam takich problemów.
beera15-10-2002 18:24:49   [#36]

No dobra, to ja Ci opowiem mój sen :-)

Śnilo mi się że spełnię wreszcie swoje najskrytsze marzenie i zrobie buty na miarę.

Takie piekne, bordowe, na średnim obcasie. Nie będą uwieraly, będą cieplutkie, wygodne- no..BUTY MARZEŃ

I poszłam do szewca :-)

Szewc -  jak najbardziej- zrobi mi buty marzeń! Jest przeca dobrym szewcem ( najlepszym w okolicy - tak twierdzi, wszystko wie o butach, nogach, skórze :-)

Ufff! Jak dobrze :-)

Przymiarka za tydzień :-)

Przychodzę ja do szewca...on mi wyciaga jakies niebieskie nieszczęście spod lady..

- niebieskie? pytam durna

- NIEBIESKIE! odpowiada dobitnie A co? Niebieskie się nie podoba? A jakie ma kurna być? bordowe? A co mi tu pani będzie mieszała! Kto tu jest szewcem do cholery????

-no dobra...we zasadzie..no czemu nie..niebieskie zle nie jest.... ale wie pan..cisną :-(

-O TY frądro na to on- Co to znaczy, kurna, cisną. Ja Ci dam "cisną" ty  za łeb szarpana! Ja Ci dam cisną!!!! Won mi z warstatu!!!! WON! WON! WON! I po buty za tydzień!

Sen powoli przemianiał się w koszmar. Minął tydzień.Pokornie przyszlam po buty...

Niebieskie, bez obcasa, bez ocieplenia, ciasne i z dziurą na pięcie.

Wzięłam te buty...

Wyrzuciłam...

I obudziłam się przerażona.

Zmarnowane buty można wyrzucić.

Złego szewca omijać.

Szkoła to nie zakład szewski. Tu chodzi o ważniejsze rzeczy.Nie ma się drugiej szansy. Dziecko nie ma.

Grzegorz15-10-2002 19:24:37   [#37]

To budujące Asiu, co piszesz :-)

Romanie, gdybym miał 100% pewności że każdy (powtarzam: KAŻDY) nauczyciel jest OK, miałbym tylko problem, jakie nowe komplementy mu prawić. Nic więcej.

Ale ja tej pewności nie mam. A ty masz?

Być może patrzysz na zawód nauczyciela przez własny pryzmat i uważasz że skoro jesteś w porządku, to wszyscy inni też.

Tylko że życie jest o wiele ciekawsze. :-)

Z drugiej strony posyłam do szkoły swojego syna. Wiesz - moja krwawica :-)

Czy to tak ciężko zrozumieć?
RomanG15-10-2002 19:49:50   [#38]

Drogi, szanowny Grzegorzu!

Jak najbardziej Cię rozumiem.

Co do kompetencji n-li: niestety, nie mam tej pewności.

Moje opinie - to nie był atak na Ciebie :-))) Więcej takich rodziców. Wyważonych, stonowanych, mądrych.

Chciałem tylko powiedzieć, że czasem nam się tylko wydaje, iż niektóre zdarzenia lub osoby wywrą negatywny wpływ na nasze dzieci. Czy rodzice są wszyscy idealni?
N-l jest też tylko człowiekiem, pozwólmy mu mieścić się w szeroko rozumianej normie i dajmy mu spokojnie pracować.

Jestem w stanie tolerowac świadomie nawet i błędy n-la, jeśli nie są one rażące. Niech dziecko pozna różne ludzkie osobowości, niech uczy się życia, takim, jakie ono jest. Natychmiastowe bieganie z kloszem przynosi ujemne skutki wychowawcze.
Jersz23-10-2002 22:41:41   [#39]

Pensum dydaktyczne nauczyciela w klasach I-III

Podciągnąłem wątek ponieważ zauważyłem w poście Asi niepokojący błąd

"Jego etat (czyli nauczyciela klas I-III) to 18 godzin. Nie 18 x45, lecz 18x60 :-) tak jak etat pani w oddziale przedszkolnym to 22 x60, a nie 22x45 . I tak jak bibliotekarki, czy nauczycielki świetlicy."

Asiu 18x45 + suma przerw miedzylekcyjnych obowiazujących

Właściwiej określa to zapis ramowego statutu szkoły podstawowej -

§ 6.

  1. Godzina lekcyjna trwa 45 minut. W uzasadnionych przypadkach dopuszcza się prowadzenie zajęć edukacyjnych w czasie od 30 do 60 minut, zachowując ogólny tygodniowy czas zajęć ustalony w tygodniowym rozkładzie zajęć, o którym mowa w § 10 ust. 3.

  2. Czas trwania poszczególnych zajęć edukacyjnych w klasach I - III ustala nauczyciel prowadzący te zajęcia, zachowując ogólny tygodniowy czas zajęć, o którym mowa w ust. 1.

 

Pozdrawiam JERSZ

beera24-10-2002 08:35:38   [#40]

Jersz?

w KN określony jest wymiar pensum nauczyciela na 18 godzin.

Dyskutowaliśmy już tu co to oznacza ( naszym zdaniem)

Uznaliśmy, że to samo, co w przypadku pensum nauczycieli OP - 22 godziny.

Ramowy statut określa czas godziny lekcyjnej, KN czas pracy nauczyciela.

Nie wiem, jersz, ale może zapis KN jest nieprecyzyjny, z niego wynika jednoznacznie , iż tygodniowa liczba godzin obowiązkowego wymiaru zajęć dydaktycznych, wychowawczych, opiekuńczych wynosi 18. I nie wiem- może gdzieś jest zapis, iż godzina w rozumieniu KN oznacza 45 minut.

Jersz24-10-2002 16:56:43   [#41]

Godzina "godzinie" nierówna

Asiu oczywiście KN określa pensum dydaktyczne.

W KN Art. 42.  2. czytamy W ramach czasu pracy, o którym mowa w ust. 1, oraz ustalonego wynagrodzenia nauczyciel obowiązany jest realizować:

1) zajęcia dydaktyczne, wychowawcze i opiekuńcze, prowadzone bezpośrednio z uczniami lub wychowankami albo na ich rzecz, w wymiarze określonym w ust. 3 lub ustalonym na podstawie ust. 4a albo ust. 7,

   3. Tygodniowy obowiązkowy wymiar godzin zajęć dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych, prowadzonych bezpośrednio z uczniami lub wychowankami albo na ich rzecz, nauczycieli zatrudnionych w pełnym wymiarze zajęć ustala się, z zastrzeżeniem ust. 2a i 4a, według następujących norm

 




Lp.






Stanowisko - typ (rodzaj) szkoły



Tygodniowa
liczba godzin
obowiązkowego
wymiaru zajęć
dydaktycznych,
wychowawczych,
opiekuńczych
1
2
3
1 Nauczyciele przedszkoli, z wyjątkiem nauczycieli pracujących z grupami
dzieci 6-letnich

25
2 Nauczyciele przedszkoli i innych placówek przedszkolnych pracujących
z grupami dzieci 6-letnich

22
3 Nauczyciele: przedszkoli specjalnych, szkół podstawowych, gimnazjów,
szkół specjalnych, liceów ogólnokształcących, liceów profilowanych
i liceów uzupełniających, przedmiotów teoretycznych w szkołach
prowadzących kształcenie zawodowe, w tym w szkołach specjalnych
i szkolenia rzemieślniczego w schroniskach dla nieletnich oraz
zakładach poprawczych, przedmiotów artystycznych
i ogólnokształcących w szkołach artystycznych i innych
placówkach kształcenia artystycznego







18
4 Nauczyciele kolegium nauczycielskiego, z wyjątkiem nauczycieli
kolegium języków obcych, kulturalno-oświatowego i bibliotekarskiego

15
5 Nauczyciele praktycznej nauki zawodu we wszystkich typach szkół 22
6 Wychowawcy świetlic szkolnych i półinternatów (z wyjątkiem
wychowawców świetlic szkół specjalnych), świetlic i klubów
środowiskowych, w tym: profilaktyczno-wychowawczych
i terapeutycznych, wychowawcy placówek resocjalizacyjnych
prowadzących działalność w formie dziennej, okresowej i turnusowej




26
7 Wychowawcy internatów, burs, ogrodów jordanowskich, świetlic
dworcowych, stałych szkolnych schronisk młodzieżowych

30
8 Wychowawcy ośrodków szkolno-wychowawczych 28
9 Wychowawcy:
a) w placówkach socjalizacyjnych,
zakładach opiekuńczo-leczniczych dla dzieci,
b) w domach wczasów dziecięcych
- w tym na zajęcia dydaktyczne
c) w specjalnych ośrodkach szkolno-wychowawczych, zakładach
poprawczych, schroniskach dla nieletnich, świetlicach szkół
specjalnych, placówkach interwencyjnych, rodzinnych ośrodkach
diagnostyczno-konsultacyjnych, placówkach resocjalizacyjnych,
zespołach pozalekcyjnych zajęć wychowawczych
zorganizowanych w zakładach opieki zdrowotnej, wychowawcy
realizujący zajęcia w domach pomocy społecznej


26
26
10






24
10 Nauczyciele pałaców młodzieży, młodzieżowych domów kultury, ognisk
pracy pozaszkolnej, pozaszkolnych placówek specjalistycznych,
międzyszkolnych ośrodków sportowych prowadzących bezpośrednią
pracę z dziećmi i młodzieżą systemem pracownianym



18
11 Nauczyciele - bibliotekarze bibliotek szkolnych 30
12 Nauczyciele poradni psychologiczno-pedagogicznej 20

 

A w ramowych statutach :

1/ przedszkola publicznego - § 6.  2. Godzina zajęć w przedszkolu trwa 60 minut.

2/ szkoły podstawowej - § 6. ust. 1. Godzina lekcyjna trwa 45 minut. W uzasadnionych przypadkach dopuszcza się prowadzenie zajęć edukacyjnych w czasie od 30 do 60 minut, zachowując ogólny tygodniowy czas zajęć ustalony w tygodniowym rozkładzie zajęć, o którym mowa w § 10 ust. 3. ust.  2. Czas trwania poszczególnych zajęć edukacyjnych w klasach I - III ustala nauczyciel prowadzący te zajęcia, zachowując ogólny tygodniowy czas zajęć, o którym mowa w ust. 1.

Przyznać należy że zapisy KN w tym zakresie są nieprecyzyjne. (tak to już z naszym prawem). Jeśli jednak w stosunku do nauczycieli klas IV-VI stosowana jest zasada, że jedna godzina obowiązkowego wymiaru zajęć dydaktycznych to 45 to dlaczego w stosunku do klas I-III nie stosować tej zasady.

Gdyby stosować twoje rozwiązanie Asiu od poczatku do końca należy przyjąć, że skoro czas pracy w ciągu tygodnia klasy pierwszej z danym nauczycielem wynosi (przykladowo) 21 godzin zajęć to - 21*45 minut (przypominam zapis ramowego statutu szkoly podstawowej)  + czas przerw (około) 21*10minut  + 5* 10 minut (jedna przerwa dłuższa) = 15,75 godzin + 4,33 = około 20 godzin pracy nauczyciela ---> wniosek tylko 2 nadliczbowe godziny dla belfera ---->> i spróbuj mu powiedzieć że nie 3

Pozdrawiam JERSz

beera24-10-2002 18:25:27   [#42]

Ok :-)

jersz- to zadam w takim razie pytanie- co z godzinami nauxczycielki świetlicy?

A z godzinami bibliotekarki?

 

Postawię jeszcze jedno pytanie- a  te dyżury na przerwach, o ktorych piszesz?

W jaki sposób są one obowiazkowe dla nauczycieli skoro czas pracy nauczyciela to 18x45 minut?

Czy za pełnienie dyżurów na przerwie ma się nauczyciel zglosić po godziny ponadwymiarowe? Nie, bowiem jego pensum to 18 godzin ( a godzina to 60 minut)( choc rozumiem, że ramowy statut określa inny czas godziny, lecz on mówi nam o godzinie lekcyjnej)

Niewątpliwie zapisy KN są tu dość nieprecyzyjne. Dla mnie zapis , ktory zacytowałam, a który Ty wkleiłeś można interpretować dwojako. W każdym razie pensum wynosi 18 godzin. KN nie mowi, co ma na myśli, mowiąc "godzina" ;-)

A ja, gdy mówię "godzina", to oznacza to godzinę ;-))

Sama nie wiem Jersz, ale chyba mamy pat :-)

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]