Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Nowa matura bez matematyki
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
Dagmara14-09-2002 18:54:56   [#01]

Na stronie Menis-u pojawiła sie informacja o maturze od 2005 roku. Nie ma obowiązkowej matematyki :-(.

JarTul14-09-2002 20:30:11   [#02]

Dziś nie ma, jutro może być...

Będzie nowy rząd, nowy minister. Kto wie co wymyślą...
Mariola14-09-2002 20:42:11   [#03]

Dagmara

czym ty się tak martwisz?
gosiula14-09-2002 21:14:51   [#04]

Mnie też to martwi... Bez podniesienia rangi matematyki jako przedmiotu nauczania, nasze społeczeństwo stopniowo oddali się jeszcze bardziej od czołówki państw, w których myślenie logiczne nie sprawia ludziom poważnych trudności. Spotkałam już paru nauczycieli, którzy nie umieli policzyć średniej arytmetycznej, a co dopiero mówic o kwantyfikatorach czy implikacjach...

Ale...jakiej władzy, żeby społeczeństwo umiało myśleć?

gosiula14-09-2002 21:16:20   [#05]
sprostowanie: Jakiej władzy zależy, żeby społeczeństwo umiało myśleć?
Mariola14-09-2002 21:32:40   [#06]

żeby społeczeństwo umiało myśleć

najpierw musiałoby w ogóle zacząć myśleć...
może nie dotyczy to całego społeczeństwa ale przynajmniej części
moim zdaniem matura z matematyki niewiele tu zmieni
nie jestem zwolenniczką pani Ł ale także   nie jestem zwolenniczką matury z matematyki dla wszystkich
chociaż uczę właśnie tego przedmiotu i jestem egzaminatorem z matematyki

kocham i  fascynuję się matematyką
ale nie widzę konieczności uszczęśliwiania na siłę nią wszystkich
myślenia można nauczyć się także np. na historii
a innych użytecznych rzeczy dzieci teraz uczą się także na lekcjach przedsiębiorczości...

łee ten temat wraca jak bumerang...
zawsze się znajdą ci co są za i ci co przeciw

a kwantyfikatory i tak są na poziom rozszerzony...
beera14-09-2002 21:35:31   [#07]

hm...

pozwólcie, ze się tu...

 

Nie sądzę, żeby wiedza bądź  o kwantyfikatorach, czy implikacjach  miala przelozenie na "nauczycielskość " belfra :-)

.........

Rozmawialismy tu kiedyś o tym.

Matematyka- jasne :-)

Ale zauważcie, czy aby na pewno konieczność jej zdawania da nam społeczeństwo ludzi myslacych lepiej?

Nie sądzę, żeby konieczność zdawania- raczej skuteczność nauczania !!!!

..........

Egzamin to skutek , nauczanie zaś przyczyną jest posiadania wiedzy i umiejętności.

..........

wiem, że dość skrajnie ja tu- ale za to jak prowokacyjnie ;-)

Czekam na burzę ;-))

Mariola14-09-2002 21:51:45   [#08]

skuteczność nauczania...

a może nauczania i uczenia się?

A przy okazji taka prawdziwa, smutna historia z ubiegłego tygodnia

Liceum profilowane
zadanie:
Tabela przedstawia kursy walut w pewnym kantorze
Dolar-4,05 zł(skup) - 4,18 zł (sprzedaż)
Euro -3,61 zł(skup) - 3,85 zł (sprzedaż)

Ile euro można kupić za 200 zł, a ile za 200 dolarów?

W tej klasie (32 osoby) zadanie to bezbłędnie rozwiązało 5 osób...
beera14-09-2002 21:56:16   [#09]

wiecie co..bo mnie to dręczy jakoś...

Ze wszystkim tak jest.

Mammy tu do czynienia z dwoma rzeczami.

Z wiedza i umiejętnościami- to raz.

Dwa- weryfikacja tej wiedzy w postaci egzaminu.- choc tu juz mozna dyskutować- miewamy watpliwości na ile jakikolwiek egzamin jest weryfikację rzetelną. Ale jednak- egazmin- ocena stanu tej wiedzy i umiejetności.

Ja mam tu zawsze mieszane uczucia.

Niezaprzeczalnie  uważam, że matematyki w szkołach uczyć należy. Uczyć logicznego myslenia, posługiwania się matematyczna wiedzą w życiowych sytuacjach, itd.

Ale co do egzaminu miewam watpliwości. Bo może on czasem niepotrzebny jednak?

Taka ocena wiedzy i umiejętności musi czemus słuzyć- zazwyczaj po to , aby zdiagnozować bazę do zdobywania następnej wiedzy lub ocenić przydatnośc delikwenta zdającego egzamin do czegoś tam.

Inaczej egzamin sensu nie ma.

Zaden egzamin.

Z matematyka jest tu jak z prawem jazdy, czy karta pływacką. Ja umiem plywać. Nie stanęłam jednak nigdy do egzaminu na kartę pływacką, bo ona akurat potrzebna mi nie jest.

Mam wiedze, mam umiejętność jednak nie dokonalam nigdy jej oceny. Taki wybór.

I odnosząc to do matematyki.

Moim zdaniem tu jest absolutnie takie samo przelożenie. Jesli ten egzamin traktowany jako ocena jakiegos stanu jest po nic, to ja nie wiem. Jesli uczeń chce być w życiu swoim historykiem, to , czy ocena jego umiejętności z matematyki służy niczemu.

.....................

Ale jest druga strona tego medalu.

Czyli co to oznacza czlowiek posiadający maturę.

Na ile ten czlowiek powinien posiadać ocenioną wiedzę z przedmiotów wydającym się powszechnie kluczowymi?

I tu w tym aspekcie jestem gotowa przyjąc, że matura z matematyki potrzebna jest :-)

....................

Że sobie tu kilkakrotnie sama zaprzeczyłam?

Po prostu myślę i widze dwie strony medalu- sama nie wiem już, która ważniejsza :-)

i mam wątpliwości.

beera14-09-2002 22:00:58   [#10]

Nie zauważyłam Mariolu Ciebie

Oczywiście- "nauczania i uczenia się"

Co do tej historii.

Przyznam się, ze dla mnie ona jest pewnym dowodem na to, że wchodząc w tę matematykę bardzo abstrakcyjną zapominamy często o tym, ze dzieciaki prostej  wiedzy matematycznej w życiu wykorzystać nie potrafią.

Pamiętacie te nasze analizy sprawdzianow i egzaminu gimanzjalnego? Zadania wołały o pomstę do nieba. Jesli w taki sposób ma byc weryfikowana wiedza matematyczna na maturze...to ja..hm....

gosiula14-09-2002 22:01:27   [#11]

Umiejętnośc logicznego myślenia to nie kwestia godzinki z przedsiębiorczości, czy talentu pani (pana) od historii. To powolne, sytematyczne wdrażanie pewnych reguł rozumowania, których podstawą jest...matematyka nauczana przez kompetentnego nauczyciela. Matematyka to nie definicje, twierdzenia i setki zadań o tresci oderwanej od zycia (wielomiany, równania kwadratowe, różniczki - bez nawiązania do problemów praktycznych). Matematyka to: precyzja definiowania pojęć, dbałośc o prawdę logiczną (bez względu czy to poziom podst. czy rozszerz.), dowodzenie tez i testowanie hipotez. Matematyka to nie rachunki, ani sposób na uszczęśliwianie ludzi. To konieczność.  Wybaczcie, ale to sa banały, że trzeba rzetelnie i sumiennie nauczać, a wtedy uczniowie będa mądrzy i społeczeństwo też. Przedmioty  nieobowiązkowe na maturze nie sa tak poważnie traktowane w szkołach jak te obowiązkowe. Nie tylko przez uczniów. Co się dzieje w wielu gimnazjach kl. III przed egzaminami? Co staje się priorytetem? Nauczanie wszechstronne? Sami wiecie, że nie.

Nadal uważam, że tego typu decyje MENiS to krok w kierunku ogłupiania społeczeństwa.

beera14-09-2002 22:09:19   [#12]

wiesz...

MENIS nie proponuje wyrzucenia tego przedmiotu z ramowki :-)

Tu mowa tylko o egzaminie ;-)

....................

sama piszesz :

Matematyka to: precyzja definiowania pojęć, dbałośc o prawdę logiczną ,dowodzenie tez i testowanie hipotez.

Tego nalezy uczyć- Nauczanie i uczenie się jest tu najwazniejszym gwarantem zdobycia wiedzy i umiejętności! Nie egzamin

Matura jako bat?

Ok- taką argumentację czytam i mogę ją przyjąc.

gosiula14-09-2002 22:18:41   [#13]

Matura to nie bat, ale ...mobilizacja, a także cel. Wiecie komu najłatwiej zdać do tej pory matuę w Polsce?

SCENARIUSZ MATURY DOSTĘPNEJ (ale nie dla wszystkich): Do 1 kl. LO przyjmuję ucznia, który przez wiel lat uczył sie np. w Niemczech. Biegle zna j. niem. oraz całkiem nieźle j. ang. Rodzina aktywizuje wszelka pomoc w nauce jęz. polskiego (to w końcu podstawa ...czytania instrukcji np.) Reszta przedmiotów jako tako, ledwo ledwo - wiadomo bariera językowa, ale dzieciak się stara. No i matura: pisemnie: j.polski + j. niem., a na ustnych j. polski, j. ang, j. niem. Wychodzi nawet niezła średnia. To nic, że na egzaminach z jęz. obcych uczeń popisuje się ... umiejetnością zamówienia posiłku w restauracji, wyrażeniem opinii o reklamie, rozumieniem tekstu o podróżowaniu, usprawiedliwiniem spóźnienia itp.

Leszek14-09-2002 22:19:08   [#14]

A może nie tylko matematyka powinna być obowiązkowa na maturze...?

Pozdrawiam

historyk

Majka14-09-2002 22:20:07   [#15]

a nawet jeśli jako bat?

Uczę czasami w klasach humanistycznych - z bardzo oszczędną wersją matematyki. Bez matury. Widzę, jaki stosunek do przedmiotu ma większość uczniów. Nie da się ich w młodszych klasach przekonać, że ich wybrane -....logie mają na I roku logikę, statystykę itd, że bez matematyki zamykają sobie drogę na wiele innych kierunków studiów. Częśc tych "krótko w czasie myślących" opamiętuje się w klasie maturalnej i wtedy żal...

 Matura na poziomie podstawowym nie była koszmarem, nawet dla humanistów :-)

beera14-09-2002 22:21:11   [#16]

Leszku :-))

No właśnie :-)

Myslę, że czytasz moje intencje :-)

gosiula14-09-2002 22:22:17   [#17]
Historia jest dość mocno "eksploatowana" na egz. z jęz. polskiego. Na ustnych egzaminach z j.pol. fani historii dobrze sobie radzą.
beera14-09-2002 22:24:11   [#18]

Kurka :-)

Teraz nie zauwazyłam Majki :-)

Dotknęłaś dla mnie sedna.

Zobacz jak nam się zmienił problem.

Z konieczności egzaminu jako oceny wiedzy ,na koniecznośc egzaminu jako zwiększenia motywacji.

I wtedy zaczynają się schody..

Bo czemu tę motywację zwiększac tak cholernie kierunkowo?

I znowu powinnam tu wrócić do swego pierwszego postu.

Nie jest wazny egzamin lecz  jego cel i to co z realizacji tego celu wynika :-)

beera14-09-2002 22:27:11   [#19]

I jeszcze...

Majka .

Ja uczyłam się w takiej klasie z oszczędnościowa matematyką.

Mialam najgorszego belfra od tego przedmiotu jaki byl w szkole.

Dyrekcja, szkoła, lekceważyła nas i my lekcewazyliśmy matematykę.

Wyszlismy pewnie na tym najgorzej my- ale nie byliśmy równymi partnerami w tej potyczce ze szkołą. Wybraliśmy wyjście dla nas najłatwiejsze i najbardziej oczywiste.

Nauczyciela nas nie uczył i my nie uczyliśmy się.

Uwazam więc, że gdyby belfer byl inny, to on by nas nauczył, nie koniecznośc zdawania matury.

Choć oczywiście masz rację- nastawienie pewnie byłoby inne :-)

gosiula14-09-2002 22:27:12   [#20]
Majka, no właśnie - na jakich studiach nie "kłania się" nam  matematyka (np. w postaci statystyki)? Ostanio pożyczłam podręczniki ze satystyki...muzykowi, wcześniej anglistce. A więc pewną krzywda jest uleganie niechęci uczniów do matematyki.
Mariola14-09-2002 22:40:18   [#21]

ale wcale nie chodzi

o uleganie niechęci uczniów do matematyki
w ubiegłym roku miałam 5 osób z klasy humanistycznej na maturze pisemnej z matematyki i dwie na ustnej
ale to był ich wybór a nie konieczność

nie jest dla mnie argumententem to,że na studiach uczeń spotyka się ze statystyką czy logiką
bo spotyka się także z całkiem innymi przedmiotami których nie zdaje na maturze...

matura z matematyki jako bat -  jestem przeciw
beera14-09-2002 22:43:43   [#22]

Tak :-)

Zupełnie się tu zgadzam!

Uważam, że waga matematyki jako nauki jest nie do przecenienia, ale także nie podobaloby mi się traktowaniej Matry z niej jako bata.

Przyjmuję ten argument- ok, bo każdy ma prawo sądzić jak sądzi :-) ale wolalaby zamiast bata mieć za argument inne, wazniejsze rzeczy.

gosiula14-09-2002 22:55:30   [#23]
Powtarzam, że nie uważam matury z matematyki za bat - to cel i mobilizacja szkoły i ucznia. To również kreowanie wizji maturzysty polskiego, jako człowieka posiadającego umiejętności niezbędne do dalszego kształcenia się. Problemem jest niechęć uczniów do tego przedmiotu, ale jeszcze większym...programy i metody, a także ..sami nauczyciele, nie doceniający znaczenia umiejętności, których powinni nauczać. Szkoda, że  sami matematycy nie dostrzegają skutków wycofania matematyki z listy obowiązkowych przedmiotów na maturze przed paru laty...
Majka14-09-2002 22:59:25   [#24]

Aha, argument "to ci się naprawdę przyda" jest porażający :-)))))

Ludek z II klasy chce wyłącznie przeżyć do końca tygodnia , poczytajcie fora uczniowskie. W tym wieku nic się nie przydaje, czego w szkole uczą :-))

Żadna rozsądna wizja "odległej przyszłości" nie jest warta jednej klasówki mniej :-)

gosiula14-09-2002 23:07:29   [#25]
A to jest własnie błąd ...nadmiernej generalizacji. "Ludek" ludkowi nie równy. Jedni sie nie uczą wcale, inni po kryjomu przed klasą a jeszcze inni uczą się  przede wszystkim. Czy zainteresowania młodzieży z II LO mają miec wpływa na decyzje MENiS? To czy będą traktowac jakikolwiek przedmiot poważnie zależy głównie od nauczyciela (za banał - przepraszam), ale też od rangi przedmiotu. Matura zdecydowanie podwyższa znaczenie, a ponadto...powoduje też zwiększenie godzin na nauczanie przedmiotu. A to daje większe szanse na ..zrozumienie, zaakceptowanie i nauczenie się matematyki.
Majka14-09-2002 23:17:12   [#26]

Gosiula

Toż dlatego nie podoba mi się zniesienie matematyki!  Matura podnosi rangę przedmiotu, wtedy nawet mili, ale zagonieni ludkowie coś zrobią i nie będą bezradni na psychologii, socjologii itd. Zgadzamy się :-))

Mariola14-09-2002 23:20:38   [#27]

Majka

ale to zupełnie inny problem...
ja tu czegoś nie potrafię zrozumieć
to że nie będzie matematyki na maturze nie oznacza równocześnie tego,że nauczyciele matematyki nie będą uczyć swojego przedmmiotu na poziomie podstawowym
przecież tu nie ma znaku równości

uważam, że doceniam znaczenie umiejętności, których nauczam jednak nie uważam ,że posiadłam wszystkie życiowe i nie tylko mądrości...
ciągle się uczę i poszukuję...

jednak jako jeden z niewielu mogę przyjąć argument, że matura z matematyki będzie kreowała wizję polskiego maturzysty
ale z drugiej strony mam duże wątpliwości co do poziomu wiedzy, którym musiałby się wykazać uczeń nawet na poziomie podstawowym i wtedy znów pytanie: jaki to ma sen?
Mariola14-09-2002 23:22:52   [#28]

hm...

pisałam swoją wypowiedź i nie widziałam postów Majki i Gosiuli
jednak i tak ją podtrzymuję...
Adaa14-09-2002 23:26:57   [#29]

 

Kiedy żartując powiedziałam swojej córce,że być może nie będzie musiała zdawać matury z matematyki rzuciła mi się na szyję:-))))

Genialna humanistka , totalny głąb z matematyki:-))))))))

Historyk twierdzi,że tak logicznie wnioskującego dziecka dawno nie miał.

Nie nauczyła jej tego matematyka. Matematyka dostarcza jej stresów:-)))

..."ludek ludkowi nie równy"...:-))))

Ludek powinien mieć prawo wyboru:-))))

gosiula14-09-2002 23:28:24   [#30]

Najpierw cel, wizja

Potem cała reszta: wymagania, programy, metody uczenia i diagnozy. Dużo juz chyba zrobiono w tych kwestiach.

Nie trzeba odkrywać Ameryki - kiedyś Jacek Fedorowicz w swoim satyrycznym feletonie nawoływał: "Zżynajmy od prymusów, a nie od najsłabszych w klasie!". Dobrze byłoby przyglądnąć się systemom nauczania w Korei, Japonii, Finlandii. Izraelu - tam gdzie badania porównawcze wskazują na wysoki poziom intelektualny młodzieży.

gosiula14-09-2002 23:32:25   [#31]
Adaa, a ja przyjrzałabym się temu jak i czego uczy ktoś Twojej córki w ramach matematyki.
Mariola14-09-2002 23:40:48   [#32]
wiele zależy od nauczyciela uczącego ale to nie dotyczy tylko matematyki

a matura z matematyki jako przyczynek do zwiększonej liczby godzin...
hm...

przepraszam ale jaki jest cel i wizja...?
czy to jest jasno określone?
Adaa14-09-2002 23:41:14   [#33]

:-))

 

Wiem co mówię:-))  Nie ma tu winy nauczyciela .

Winę ponoszą geny odziedziczone po ojcu, dziadku, i pradziadku:-))

Ale zaraz , jaka wina? Toć to na matematyce świat się nie kończy:))

Aha.

Wysoki poziom intelektualny nie jest równoznaczny z wysokim poziomem wiedzy ( czy się mylę?)

gosiula14-09-2002 23:50:15   [#34]

Wizja - jakie umiejętności powinien posiadac polski maturzysta (to jest określone w standardach, syllabusach i lokalnie w SZPN)

Cel - czemu mają służyć te umiejętności polskiego maturzysty. Przyznam się, że tego nie wiem, bo nie rozumiem obecnej polityki państwa. Nie wiem czy mamy byc społeczeństwem twórczym, kompetentnym i samodzielnym? A może ...uległym, osłabionym przez chaos, pozbawionym wyższych aspiracji, zrównanym pod względem szans i wymagań, z poczuciem niższości wobec światowych kolosów - wygodnym do kierowania?

Adaa14-09-2002 23:54:12   [#35]

Gosiulko..

 

Trochę chyba za czarno widzisz przyszłość naszego społeczeństwa. Doprawdy nie jest ono takie beznadziejne i bezwolne:))))

gosiula14-09-2002 23:56:29   [#36]

Adaa, zdecydowanie uważam, że wysoki poziom intelektualny musi iść w parze z odpowiednim poziomem wiedzy. Mozna mieć wysoka inteligencję (płynną - taka jakby..bystrość, spostrzegawczość itp) przy braku umiejętności czytania i pisania, ale to nie jest wys. intelektualizm.

Psychologia nie zna antymatematycznego genu dziedziczonego po dziadkach, ale zna zjawisko "samospełniającego sie proroctwa" opartego na mechanizmach autosugestii. Tysiącom dzieci w Polsce (i pewnie tez dalej0 codziennie ktos wbija w głowiny, że nie mają szans na opanowanie biegłe podstaw matematyki, a one grzecznie i łatwo w to wierzą...

gosiula14-09-2002 23:59:13   [#37]
Adaa, Ja nie piszę o swoich wizjach, ale o celach politycznych, których wasnie nie rozumiem
Adaa15-09-2002 00:03:42   [#38]

Gosiulko spokojnie:-))

 

Nie mówimy o podstawach:-)) Już takim głąbem to nie jest:-))

Psychologia psychologią a ja znam swoje dziecko:-)

Gosiu a czym się różni wiedza od podkładu informacyjnego?

Bo nie wiem.

gosiula15-09-2002 00:10:06   [#39]
Nie mam pojęcia, co rozumiesz przez PODKŁAD INFORMACYJNY. Natomiast wiedza jest strukturą, systemem wiadomości i umiejętnosci oraz relacji między nimi. Umozliwia prawidłową orientację w swiecie przedmiotów, ludzi, zjawisk i idei, co w efekcie powoduje efektywne przystosowanie się do zmiennego środowiska (tak aktywnie jak i biernie).
Marek Pleśniar15-09-2002 01:54:46   [#40]

nie przerzucajcie się definicjami, to nietwórcze:-)

"Bezużyteczną rzeczą jest uczyć się, lecz nie myśleć, a niebezpieczną myśleć, a nie uczyć się niczego". Potrzebne jest jedno i drugie. A wszędzie logika - nieodrodna córka królowej nauk. Jestem za królową obowiązkową bo uczy logiki:-)))

beera15-09-2002 08:53:07   [#41]

A ja...

jestem za wątpliwościami.

Brak wątpliwości  to coś co mnie przeraża.

Zwłaszcza gdy się ich nie ma w odniesieniu do czegos co dotyczy innego czlowieka.

Nie wiem jak mam być, zeby bylo dobrze. Ale czytam tę rozmowę i zastanawiam się. Po to są rozmowy.

I jakoś mi blisko do Ady i Marioli. Nie dlatego, że nie chcę matury z matematyki. Dlatego,ze one tez mają watpliwości :-)

............

A co do definicji :-))))

Mozna znaleźć tysiące na potwierdzenie tego lub czegos zupełnie przeciwnego :-)

Marek Pleśniar15-09-2002 08:56:04   [#42]

hmmmm

chyba władowałem paluch między drzwi;-)
Adaa15-09-2002 09:46:49   [#43]
Zamknęłam właśnie:-)))))))
Drzwi
beera15-09-2002 09:55:44   [#44]

:-))))

fajnie :-)))

Teraz ma raczkę po jednej stronie, a paluszek leży na progu po drugiej ;-)))

Leszek15-09-2002 11:05:48   [#45]

Cześć

Myślę, że nikt tu nie przekreśla znaczenia matematyki dla rozwoju młodego człowieka.

Jednak pozwolę sobie być zwolennikiem wolnego wyboru określonej grupy przedmiotów na egzaminie dojrzałości czy maturalnym.

Nie każdy "musi" potwierdzać poziom swoich umiejętności z matematyki na egzaminie.

Pozdrawiam

Marek Pleśniar15-09-2002 11:51:42   [#46]

przepraszam że niewyraźnie piszę

ale tylko dziewięcioma palcami:-) 

poddaję się - nie tylko matematycznie wykształceni czy uzdolnieni logicznie myslą:-) Ale do rzeczy:

bywam zaniepokojony, gdy pojawia się kolejny pomysł pedagogiczny - ciągle w jednym kierunku. Kierunku - moim zdaniem  - ku mniej wymagać. Wymagania dla mnie - to te natury twardej, a więc egzamin.

Ale taki już jestem. Oświećcie mnie:

  • czy motywacja nie bedzie gorsza bez rangi przedmiotu maturalnego? Wiemy że młodzież róznie chce sie uczyć w tym wieku, jedni pojmują potrzebę inni jeszcze nie - i tak do trzydziestki:-)
  • czy mniejszy nacisk na matematykę nie pogorszy sytuacji - wykształcenia naszej młodziezy w stosunku do innych krajów? Zdaje się że kogoś chcemy dogonić? Od razu mówię - przedmiot niematuralny to przedmiot z mniejszą liczbą dodatkowych godzin. Wyraźnie na poziomie mojej - a więc podstawowej - szkoły widzę niezbędność kształcenia i zarazem sprawdzianu, w którym najbardziej wyłazi brak pracy z polskiego, matematyki i przyrody. Potem już tak nie ma?
  • czy brak matematyki na maturze nie zamknie uczniom drogi do niektórych uczelni wyższych? Tym, którzy nie wiedzą jeszcze jak potoczy się ich kształcenie.
  • czy nie będzie tak, że juz w ogóle nie mogą dogadać się środowiska "humanistów" (co za cudaczne określenie dla człowieka:-) i "ścisłowców"? Powie taki - "a nie zawracaj mi głowy tymi jakimiś wzorami albo excelami bo ja jestem humanistyczny i nie muszę". Wybaczcie prostackie - może i matematycznie ukierunkowany człowiek poczyta książkę ale nie jestem przekonany czy w wolnej chwili ktoś sobie coś scałkuje:-)
  • no i jeszcze  ktos z dyskutantów kiedys stwierdził, że w sporej mierze cudownie cofneła się dysleksja syna - bo musiał pisać po kilka zdań dziennie:-) Hmmm, a z matematyki tak się nie da? Z tymi mniej zdolnymi do niej? I nagle na maturze czwórka:-)
gosiula15-09-2002 12:18:27   [#47]

Marku, znacznie spokojniej niż ja, wyraziłeś to o co mi chodzi. Ty zadajesz pytania o ryzyko braku matematyki w czołówce przedmiotow ogólnokształcących. Ja to ryzyko widze bardzo wyraźnie. Spróbuj tzw. licealny produkt pseudohumanistyczny (czyli nieściśniętego) zagadnąć o interpreatcję wykresów, tabel lub zachęcic do zapisania w postaci funkcji zalezności niekoniecznie ze świata matematyki (biol, hist, psychologia itp.).

Można miec nadzieję, że uczniowie jeszcze gdzieś tam w  świecie nadrobią, ale jesli nauczyciel "humanista" z obrzydzeniem patrzy na tabele wyników np. sprawdzianów, gubi sie w problemach oceniania, toleruje wypowiedzi uczniów typu: "jak powszechnie wiadomo, średniowiecze było epoka zacofaną...." lub "Nikt nie rozumiał F. Kafki...", na dodatek pojecie średnia do 2 miejsca po przecinku jest problemem do obliczenia, a exel traktuje jak skomplikowany program dla księgowych. A co najgorsze z duma opowiada, że gdyby nie życzliwość nauczcieli i ich podziw dla jego uzdolnień humanist. to nie skończyłby LO z powodu matmy....mnie to osłabia i rodzi tęsknotę za matematyką dla wszystkich- rzetelnie i mądrze nauczaną

Mariola15-09-2002 12:24:31   [#48]

uczeń ma do wyboru

przedmioty: matematyka, geografia, historia, biologia, chemia, fizyka z astronomią,wos

wydaje mi się ,że możnaby postawić równość w wadze tych przedmiotów i wiedzy uczniów w zależności od ich zainteresowań(no mogłabym milczeniem pominąć wos)

co do motywacji to wydaje mi się,że to jest tylko sprawa dobrego nauczyciela aby uczeń miał motywację  i chęć do nauki jego przedmiotu - musi być przede wszzystkim ciekawie i na odpowiednim poziomie
a matematyka pozostaje dalej przedmiotem maturalnym tylko tyle że nieobowiązkowym

mniejszy nacisk na matematykę?-  moim marzeniem jest właśnie to żeby nauczyć młodzież porządnie podstaw logiki i nie tylko  oraz pokazanie matematyki w życiu a  tych zainteresowanych czegoś więcej.
przy obowiązkowej maturze wszyscy muszą jednakowo...

brak matematyki na maturze nie zamknie uczniom drogi do niektórych uczelni wyższych ponieważ jeżeli uczeń dojdzie do wniosku,że potrzebuje matematykę to za pół roku może ją zdawać...

myślę,że obecna młodzież nie powie :"nie zawracaj mi głowy tymi jakimiś wzorami albo excelami bo ja jestem humanistyczny i nie muszę" dlatego że uczą się także TI i takie sprawy nie są dla nich ani obce ani niezrozumiałe...
to dotyczy raczej starszego społeczeństwa a o tym teraz nie mówimy...


żeby było jasne, ja mam wiele wątpliwości- to o czym pisała Asia ale przytoczę tu za Leszkiem:"Myślę, że nikt tu nie przekreśla znaczenia matematyki dla rozwoju młodego człowieka.(...)Nie każdy "musi" potwierdzać poziom swoich umiejętności z matematyki na egzaminie."
gosiula15-09-2002 12:46:58   [#49]

A jeśłi rzeczywistoś jest taka:

1) tylko 2 - 3 godz. matematyki tygodniowo

2) nauczciel taki sobie, albo jeszcze gorzej (mam wrażenie, że znacznie łatwiej o twórczych zaangażowanych historyków, językowców, geografów i polonistów niż...matematyków)

3) nieobowiązkowść matematyki, a więc w gorączce klasy maturalnej gdzies tam się ją gubi, toleruje zwolnienia od rodziców itp.

Mnie zastanawia dlaczego nikt nie podnosi kwestii nadmiaru języka polskiego na maturze - obowiązkowe aż dwa egzaminy (pis. i ust.). czyzby znajomość dylematów polskich romantyków lub znajomość lektur typu pozytywistycznych rzeczywiście były miarą wykształcenia lepszą, niz znajomośc proporcji, zasad badania funkcji czy rachunku prawdopodobieństwa? ...patrząc na maturzystę w świcie XXI wieku

Ja tez mam watpliwości.

A decyzja o wycofaniu matematyki moim zdaniem na kilometr cuchnie populizmem... ;-)

Majka15-09-2002 12:57:32   [#50]

Gosiula :-)

Ty siedź cicho :-))))

Jeszcze Pani Nasza przeczyta i zrobi J.polski do wyboru ;-))

We wszystkich krajach świata, bez względu na ukierunkowanie ucznia, zdaje się język własny. A zmiany programowe wyraźnie u nas idą od miłości Jana i Justyny w stronę komunikacji językowej i uczestnictwa w kulturze.

Nie zmieniaj tematu :-))

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]