Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Nauka czytania w I klasie
strony: [ 1 ]
Grzegorz13-09-2002 00:15:20   [#01]
Mam prośbę szczególnie do specjalistów (a raczej specjalistek) nauczania zintegrowanego.

Mój syn Krzysio dopiero co został pierwszakiem. Polubił już swoją szkołę. Nawet pani go chwaliła. :-)

Jest jednak jeden problem, którym jesteśmy z żoną trochę zaniepokojeni. Zwróciła na to uwagę również pani wychowaczyni. Zaniepokojenie wynika głównie stąd, że kompletnie się na tym nie znamy i nie wiemy konkretnie o co chodzi. Otóż Krzyś ma pewne problemy z czytaniem, tzn. czyta metodą głoskową(tak to sie nazywa?), czyli czyta najpierw głoski, a następnie cały wyraz. Pani twierdzi, że nie jest to właściwe, gdyż prawidłowo powinno czytać sylabami, a potem cały wyraz. Proponuje więc nam, byśmy oddzielali kreską w tekście poszczególne sylaby i zachęcali Krzysia do czytania sylabami. Poza tym przy pisaniu Krzyś odwraca niektóre litery (jak w lustrze), np. s, c, z. Wg pani powodem tego wszystkiego może być fakt, że Krzyś jest praworęczny i lewooczny (tzn. że tam, gdzie ma spojrzeć jednym okiem, zawsze wybiera lewe).

I teraz nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć? Czy to jest coś poważnego? Czy można jakoś metodycznie sie z tym uporać? Może mieliście podobne problemy?

Kurczę, pani jakoś tak szybko zareagowała (dopiero drugi tydzień w szkole) i od razu nam zwróciła na to uwagę. I to mnie zaniepokoiło.

Proszę pomóżcie, doradźcie. :-)
gosiula13-09-2002 00:28:46   [#02]

Przy skrzyżowanej lateralizacji i tego typu "indywidualnościach" w nauce czytania dobrze byłoby zgłosic się do PPP. To małe dziecko, jeśli wykryją zakłócenia typu dyslektycznego, to przy przychylnej nauczycielce i wczesnie rozpoczętych ćwiczeniach można zapobiec np. syndromowi niechęci do szkoły i pomóc w sprawniejszym opanowaniu nauki czytania i pisania. Mali chłopcy często też później osiągają gotowość do rozpoczęcia nauki.Ważne jest żeby szkoła była akceptująca, to szybko tego typu dysharmonie się wyrównują, a maluchy doganiają i "przeganiają" tych z lepszym startem. Ponieważ, jak sam piszesz, nie znacie się na tym, to najbezpieczniej skonsultować się ze specjalistami w PPP i nie lekceważyć problemu

Pozdrowienia dla Pierwszaka :-)))

Grzegorz13-09-2002 00:54:51   [#03]
Dzięki Gosiula :-)
Ewa z Rz13-09-2002 09:35:05   [#04]

Gosiula ma rację,

Nie zawadzi poradzić sie specjalisty, zwłaszcza że podany przez Ciebie obraz jest na pewno niepełny.
Ale... Mam trzech synów, jeden z nich ma ADHD (wszystkie dys... na raz), pozostali b. zdolni i w całkowitej normie rozwojowej, ale żaden z nich nie czytał sylabami!
Grzegorz13-09-2002 20:35:40   [#05]

Dzięki :-)

Żona jeszcze raz dziś rozmawiała z panią. Ustaliły że z PPP jeszcze trochę poczekamy, a pani się przyjrzy bliżej problemowi. Może nie jest tak źle? Nie wiem.
PawełR13-09-2002 22:13:39   [#06]
Właśnie chciałem Ci napisać, że moja żona, która sie na tym zna, też jeszcze radziła zaczekać z poradnią. Być może, że nauka czytania w przypadku Krzysia będzie wymagała waszego zaangażowania, ale to nie jest tragedia. Czuwajcie wspólnie z panią, żeby zareagować, gdyby w przypadku Waszego syna miały powstawać jakieś widoczne braki, gdyby zaczął wyraźnie odstawać od innych dzieci w czytaniu, gdyby i jemu w jakiś sposób zaczęło to ciążyć. Ale najprawdopodobniej szybko dojdziecie wspólnie z Krzysiem do jego normy w czytaniu, czego Wam z serca życzymy...
hania13-09-2002 23:13:31   [#07]

myślę Grzegorzu, że spokojnie

poczekajcie, niech pani poobserwuje... Moja (obecnie 16-letnia )córka w wieku lat niecałych 6-ciu , zazdroszcząc starszej o 2 lata siostrze, że sobie czyta, jakoś tam się przy niej nauczyła literek i - pamiętam jak dziś!- stanąwszy przy mnie czytającej gazetę przy stole w kuchni głośno przeliterowała: p- r- z- y- j- a- c- i- ó- ł- k- a, dodając szybko pełne słowo! przyjaciółka! pół roku później, w zerówce czytała już płynnie dzieciom bajki jak pani się nie chciało....Nie, żebym się nią chwaliła, ale znajoma nauczycielka zagadnięta w tej kwestii powiedziała mi, że jeśli tak szybko składa literki, to ma niesamowite zdolności syntezy...Uczy się do dziś b. dobrze, z przyjemnością, szczególnie tego co ją pasjonuje a czyta na tony....
grażka13-09-2002 23:26:45   [#08]

Dzieci różnie przechodzą swoja drogę do umiejętności czytania - z doświadczenia wiem, że te "głoskujące" robią to nieco później. Też bym poczekała z poradnią - choć trzeba syna wspierać, może nauczycielka doradzi także sposoby ćwiczeń?

 Moja córka zaczęła czytać w drugim semestrze pierwszej klasy - wtedy dojrzała do tego. Powodzenia! - dla Krzysia i dla Was.

Kajka14-09-2002 12:48:53   [#09]

głos "przedszkolanki"

nigdzie w żadnej ustawie nie jest powiedziane, że dziecko ma czytać sylabami, Grzesiu, spokojnie z nerwami. Dziecko ma dobrze czytać i ze zrozumieniem a jak ono to robi, to jego sprawa. Jeśli Twój syn głoskuje ale szybko składa litery i podaje pełny wyraz, nie ma podstaw do obaw, trzeba tylko z nim ćwiczyć. Moja córka wcale nie czytała sylabami, też głoskowała ale potrafiła czytać szybciej i z większym zrozumieniem tekstu niż jej rówieśnicy. Pozostaje tylko problem późniejszego przenoszenia wyrazów dzieląc je na sylaby ale to też jest do wyćwiczenia. Powodzenia, a z poradnią rzeczywiście zaczekajcie. Chwalcie syna i zachęcajcie do czytania tak jak mu wygodnie, nich nabiera wprawy.
Grazia14-09-2002 14:47:47   [#10]

Poradnie są bezpłatne i każdy rodzic może skorzystać na swój wniosek z ich pomocy. O wizycie nikt nawet nie musi wiedzieć. Tam pedagodzy i psycholodzy dokładnie badają dziecko. Wizyta w poradni jest w tym przypadku bardzo potrzebna, bo jako rodzic możesz uzyskać dokładne wskazówki do pracy z dzieckiem, zobaczyć jakie pomoce należy zastosować w czasie ćwiczeń z dzieckiem, możesz poprosić o sesję pokazową zajęć, a co najważniejsze upewnić się, czy dysfunkcja twojego dziecka jest przejściowa, czy też świadczy o jego ułomności, np dysleksji. Nauczycielka, nawet ta najlepsza, nie jest w stanie pomóc w tym samym stopniu jak specjaliści. Ponadto dziecko powinno uczęszczać na zajęcia wyrównawcze w szkole.

Dodam jeszcze, że w przedszkolach nauczyciel pracuje realizując "Program wychowania w przedszkolu". W dziale "Wychowanie umysłowe" dla sześciolatków czytamy:

3. Przyswajanie elementarnych umiejętności czytania.

Wyrabianie gotowości do czytania:

- rozwijanie słuchu przez dostrzeganie, odpoznawanie i różnicowanie dźwiękówz otoczenia (np. barwy głosu, instrumentów itp)

- poprawne wymawianie wszystkich głosek i grup spółgłoskowych

-doskonalenie umiejetności wyrazistego mówienia (regulowanie oddechu, odpowiednie stosowanie pauz, wybrzmiewanie wszystkich głosek wyrazu itp.)

-wyróżnianie, rozpoznawanie i powtarzanie głosek

-analiza i synteza dźwiękowa (głoskowanie) wyrazów o prostej budowie fonetycznej zgodnie z zapisem, wyodrębnianie wybranych głosek w nagłosie, wygłosie i w środku wyrazu, ich przeliczanie i określanie kolejności

-rozwijanie spostrzegawczości wzrokowej.

Wprowadzanie elementów czytania:

-zaznajamianie z istotą symbolu graficznego

-wprowadzanie zapisu graficznego wybranych treści znajdujących zastosowanie w działalności dzieci(w formie napisów wykonanych małymi i wielkimi literami drukowanymi

-kształtowanie motywacji do samodzielnego czytania

-analiza i synteza słuchowo-wzrokowa znanych wyrazów o prostej budowie fonetycznej, zgodnie z zapisem, kojarzenie głosek z odpowiednimi literami

-tworzenie za pomocą alfabetu ruchomego, klocków literowych, stempli itp. i odczytywanie odpowiednio dobranych wyrazów z wprowadzeniem 22 liter drukowanych, małych i wielkich: a, b, c, d, e, f, g, i,  k, l, ł, m, n, o, p, r, s, t, u, w, y, z.

-przyporządowywanie napisów do odpowiednich ilustracji, przedmiotów i własnych rysunków ( w formie podpisu)-układanie (za pomocą rozsypanki wyrazowej) i odczytywanie równoważników i krótkich zdań

-czytanie krótkich tekstów w powiązaniu z oglądaniem odpowiednich ilustracji.

Sądzę, że ten wypis z programu nauczania sześciolatków jasno wyraża co powinno umieć twoje dziecko po zerówce. Tak myślę, że skoro pani dopiero w klasie I zauważyła u dziecka problemy z czytaniem, to pewnie twoje dziecko nie chodziło do zerówki. Czeka ciebie żmudna praca, a ten wypisany fragment podpowie ci, jak pracować z dzieckiem i czego od niego wymagać na początek. U dzieci w klasie I istotne jest również kiedy się urodziły, czy na początku roku kalendarzowego, czy pod koniec. Dzieci z końca roku pozostają nieco w tyle za rówieśnikami. Z biegiem lat nauki "doganiają" intelektualnie swoich kolegów. Oczywiście wiąże się to ze zwykłym rozwojem organizmu, bo przecież gdy jedno dziecko z np. października się rodzi, to drugie dziecko urodzone w styczniu już dawno siedzi ......itd...

Mam doświadczenie i wykształcenie zarówno w pracy pedagoga wychowania przedszkolnego jak i nauczania początkowego. Z obserwacji wiem, że jeśli solidnie za problem dziecka sie teraz nie weźmiesz, to dziecko będzie mieć duże problemy w nauce, tym bardziej że występuje u niego skrzyżowana lateralizacja.

Karolina14-09-2002 15:03:14   [#11]

Grazia - doceniam twoją wiedzę...ale chyba trochę przesadziłaś.

Dlaczego uważasz, że poradnia to lek na "całe zło" - jestem zupełnie odwrotnego zdania.

Ja tak jak poprzedniczki zalecam Grzegorzowi spokój i zdrowy rozsądek. Akurat ja nauczyłam moje dziecko czytac metoda globalną czyli Domana i nie uważam aby z tego powodu miał coś opóżnione.

Uznanie jakichkolwiek braków dziecka z ułomność- bardzo mi sie nie podoba.

Grzegorz - oprocz metody jaką ja uwielbiam, polecam ci też ksiązki i metodę prof Rocławskiego. Przysięgam, że nie będziecie mieć problemów z żadną dysleksją.

Pozdrawiam

:-)

Marla14-09-2002 15:11:33   [#12]

gdzie

można znaleźć poradnie, która spełni prośbe rodzica co do sesji zajeć pokazowych, nie mówiąc juz o tym, że wizyty w poradni są tak sporadyczne, przynajmniej w tych o których ja słyszałam, że korzyści są marne, jesli
rodzic + n-el nie dołożą starań w pracy z dzieckiem. Sądzę, że problem est trochę przez Ciebie Graziu wyolbrzymiony zważywszy na fakt, iż jest to początek roku szkolnego, po wakacjach dzieci zwłaszcza te najmłodsze tez potrzebują troche czasu aby sobie przypomniec to i owo. Niepokojące by było gdyby chłopiec nie slyszał czytanych głoskami wyrazów,sądzę że spokojnie można jeszcze poczekać, a gdy sytuacja się nie unormuje szukac pomocy dalej, pozdrawiam
Grazia14-09-2002 15:36:12   [#13]
Nie uważam Karolino, że poradnia to lek na całe zło. Też mam do niej uczucia mieszane. Ale wiem z obserwacji, że gdy wysyłam dziecko na badania skierowaniem ze szkoły, takie badanie przynosi tylko orzeczenie i czeka się na nie baaaaaaaaardzo długo, a gdy proszę rodziców, żeby sami skontaktowali się z pedagogiem lub psychologiem, to poradnia widząc takiego rodzica zatroskanego z własnej woli, traktuje go jako partnera i działa z lepszym efektem. Wiem, że rodzice są z takich spotkań zadowoleni, a na badanie na wniosek rodzica nie czeka się miesiącami, lecz następuje ono prawie automatycznie. Końcowy efekt zależy od rodziców. Tak, czy owak, dziecko Grzegorza nadrobi braki tylko dzięki wytężonej pracy swoich rodziców, ale ta praca powinna byc dobrze ukierunkowana i dostosowana do potrzeb tego dziecka. Grzegorz oczekuje przecież konkretnych wskazówek, konkretnych metod pracy. Może się z pedagogiem umówić prywatnie. Takie spotkanie może rozwiać wszelkie wątpliwości, pocieszyć, dać zadowolenie w przypadku gdy będzie wszystko OK. Wynik konfrontacji jest w tym momencie nieprzewidywalny. Badanie trwa krótko i gdybym miała taki problem jak Grzegorz to bym z niego skorzystała. Należy przeciez zrobić wszystko co możliwe dla swojego dziecka.
Mania14-09-2002 15:48:17   [#14]

tez przedszkolanka

...

18) czytanie głośne sylab, wyrazów, zdań i tekstów,                           19) czytanie ciche ze zrozumieniem - to z podstawy programowej kształcenia zintegrowanego ( I-III )- więc jeszcze nie ma się czym martwić

dobrze ze nauczyciel już zna indywidualne potrzeby dzieci warto być w kontakcie

Karolinko masz rację prof. Rocławski to fachowiec a ja może jeszcze dwa autorytety : prof. Marta Bogdanowicz  http://www.maraton.home.pl/metoda_d.htm                                       i prof. Edyta Gruszczyk - Kolczyńska

pozdrawiam mania

Karolina14-09-2002 15:55:28   [#15]

Grazia- z pewnością jakoś tak mogą ukierunkowac zagubionego rodzica, mogą...czy robią zawsze....? Wątpię.

Moja awersja związana jest z tym, że zmuszona bylam z ich usług korzystać jako matka (Michał ma mpdz) a i Grzegorz korzystał z pewnością,  w związku z starszą córką. I pewnie żadne z nas nie okrzyknie poradnie jako miejsce gdzie faktycznie ktoś wychodzi naprzód z pomocą.

Wiem, że to zdanie podziela też wielu nauczycieli odwiedzających PPP - często to tu wspólnie zastanawiamy się jak komuś pomóc bo PPP robiła to nieudolnie.

 Powiem wiecej - poradnia raczej mi strasznie przeszkadza.

Mam wielkie nadzieje, że kiedyś PPP zaczną robić solidnie co do nich nalezy..czyli wspierać w edukacji nauczycieli, rodziców i dzieci.

Obecnie zajmują się tylko produkowaniem kiepskiej jakości orzeczeń. Badania jakie temu służą i sposób w jaki są wykonywane pozostawiają wiele do zyczenia.

I tyle...:-)

I zgadzam się z tobą, że dziecku pomogą najbardziej rodzice i pani nauczycielka.

Grazia14-09-2002 16:45:46   [#16]

Dlaczego wierzę w prywatne konsultacje?

Podam taki przykład: uczeń mojej klasy (obecnie VI) w klasie II był skierowany przez ówczesną wychowawczynię na badania do poradni. Tam nie stwierdzono u dziecka niczego złego, ot dziecko nadpobudliwe z niewielkimi brakami opanowania programu nauczania. Zaleceniem były tylko zajęcia wyrównawcze. Ale ledwo przeszedł do klasy IV. Gdy został moim wychowankiem w klasie IV, nie radził sobie nadal z nauką , jedynki i dwójki sypały się jak z rękawa, skierowałam go na powtórne badania. W odpowiedzi otrzymałam pismo, które było przepisaniem moich spostrzeżeń. To mnie  zdenerwowało, bo problemy narastały, a rodzice byli coraz bardziej załamani tym, że dziecko jest nadpobudliwe, rozkojarzone i po 30 minutach nie pamięta tego, czego sie dopiero nauczyło, że myśli wolno, pisze wolno...itd. Ponadto niepowodzenia szkolne negatywnie wpływały na chłopca. Stawał się agresywny w chwilach załamania. Dawałam rodzicom różne wskazówki, jako wychowawca, do pracy w domu. Stosowali je sumiennie. Poprawa była, ale nadal mało efektywna. Widać było, że z dzieckiem jest cos nie tak, mimo wielkich wysiłków rodziców, szczególnie matki. Poradziłam rodzicom prywatną konsultację z psychologiem. Przebadał dziecko, skierował do poradni neurologicznej, do zaufanego pedagoga. W wyniku analizy badań przysłał pismo o obniżeniu wymagań szkolnych (z pieczątką poradni). Rodzice natomiast systematycznie chodzili z dzieckiem na prywatne zajęcia, w wyniku których uczeń doskonalił swoje umiejetności. Leczenie neurologiczne wpłynęło pozytywnie na zdrowie psychiczne dziecka. Zaczął wreszcie wykazywać dojrzałość szkolną. Nie przeszkadzał na lekcjach. Na koniec klasy IV miał 4 oceny dopuszczające z wiodących przedmiotów. A w klasie V tylko jedną ocenę dopuszczającą z j. polskiego. Reszta trójek i czwórek była "mocnych". Nauczyciele uczący w klasie V dziwili sie ,że ten uczeń ma obniżony poziom wymagań. Rodzice obecnie są z niego zadowoleni, nadal pracują według wskazówek psychologa i pedagoga. A ja? A ja kieruję kolejnych rodziców do psychologa, na prywatne konsultacje. Ale czy wszystkich? Nie, tylko tych rodziców, o których wiem, że będą solidnie pracować ze swoją pociechą.

beera14-09-2002 16:48:05   [#17]

wiecie co...

Dziecku najbardziej pomoże czas :-)

To maleństwo w pierwszej klasie. Na razie potrzeba mu poczucia, że jest dobrze :-)

Moim zdaniem nie ma co demonizować. Wbrew pozorom taka atmosfera niepokoju, ze cos nie jest dobrze, dziecku się udziela- nawet jeśli rodzice wystrzegają się jej tworzenia.

Grzegorz- opowiem Ci swoje doświadczenia z wlasnym synaem i dołoże do tego doświadczenia wieloletniej nauczycielki np.

Moj syn ma skrzyżowana lateralizację i był podejrzany o dysleksję.

Fatalnie czytał w młodszych klasach, bardzo brzydko pisal i bardzo brzydko pisze.

Nie byłam z nim w poradni kiedy był maly.  Nie dlatego,  ze wstyd, czy cos takiego- po prostu wiedzialam, ze autentycznej pomocy tam nie uzyskam. Nie tylko dlatego, ze poradnie pracują jak pracują, ale przede wszystkim dlatego, ze w tym wieku dysleksji się nie da stwierdzić!!!

Dzieciak poszedł na badanie w klasie IV, choć moim zdaniem wystarczyłaby systematycznośc nauczycielki, zeby rzekoma dysleksję wyeliminować- po prostu pani wykazywała zbyt malo czujności ( tak sądzę)- badanie i cykl działań trwa dwa lata- nalezy bowiem wykluczyć wszystkie inne przyczyny poza tą właściwą.

Po pól roku dalam spokój. Uznalam, że yym. Nie ma sensu mordowanie dziaciaka jakimiś pracami, pisaniem, przepisywaniem, po to, zeby miał papierek, ktory tak naprawde i tak zbyt wiele mu nie ułatwia :-)

Jest niegłupi- jakos robi mniej błędów, świetnie czyta. Stalo się to może później , ale pal sześć kiedy :-)

..........

teraz Twój maly :-)

Nie wiem skąd się wzięło u pani dziecka przekonanie, że głoskowanie jest złe?

To tak jak z maluchami. Niektóre leżą, pełzają a potem chodza, a niektore wcale nie raczkują lecz po prostu zaczynają chodzić.

Moze się zdarzyć, że Krzysiu wcale nie będzie sylabizował i nic w tym ani zlego, ani dobrego- po prostu tak on ma :-)

Dzieci w tym wieku rozwijają się skokowo- coś co uznajesz za pewnik we wrześniu w grudniu staje się zupełna i niewżaną przeszłością ( to kolejny powod dla ktorego badania w tym wieku bywają niewiarygodne- oczywiście w takich dość niejednoznacznych przypadkach)

Natomiast co do  skrzyzowanej lateralizacji- to jest pewne bariera, ale spokojnie do ominięcia i przeskoczenia. Tu pojawia się kwestia nawyku . Proponuję trochę zabawowych form ich wyrabiania. Jakiś rysowanek, labiryntow i takich tam. Zabawy z klockami- lego jest tu nie do przecenienia.

 

Ale najważniejsze, o czym pewnie wiesz :-)

Nie ma nic gorszego niz wpędzenie dziecka w przekonanie, że  pewne rzeczy robi xle i gorzej niż inni.

Potem już nie pomoga żadne poradnie

beera14-09-2002 16:53:41   [#18]

i jeszcze..

Marta Bogdanowicz  i prof. Edyta Gruszczyk - Kolczyńskaksiązki autorstwa tych pań naprawde polecam!!

............

I jeszcze, bo nie czytalam postu Grazi gdy pisalam swój. Oczywiscie są rózne przypadki i rózne sytuacje.

To, o czym pisze Grazia, to  przyklad na to,co może zrobić dziecku brak poczucia sukcesu, ciągłe i doznawane od najmłodszych lat poczucie porażki.

 

Jako, że moim zdaniem historia Grzegorza to nie wierzcholek gory lodowej, podalam taka radę jaką podałam :-) Ale to Grazi powinno byc pewnym mementem.

I dla Grzegorza i chyba dla nas .

Barla15-09-2002 09:07:56   [#19]
Grzegorzu, jezeli Twoj syn czyta głoskami to znaczy, ze po prostu jest na takim etapie i nie można mowic ze to źle.
Gaba15-09-2002 09:23:44   [#20]

No, tak!

Mnie, zaniepokoiłoby to, że pani nauczycielka widzi już (!) problem. Jako dwukrotna matka, wieloletnia polonistka ucząca piętnastolatków czytać... wiem, że bardzo wiele da się zrobić, zaczynając pracę z 15. - zaczynam od testu Lausza, a potem systematycznie trenuję czytanie różnymi technikami. My w ogóle czytamy fatalnie, wielu uczniów szkoli dopiero poziom techniczny.

Na poradnie przyjdzie czas - spokój więc, cisza, bez lalurm.


Moje dzieci same się jakoś nauczyły czytać - nie wiem kiedy to nastąpiło w wieku 4 lub 5 lat. Ale syn nienawidzi pisania, więc mam za swoje...

Bawiliśmy się dużo... czytaliśmy sporo, zwłaszcza moja nieoceniona córeczka starsza od synka o 3 lata sadzała go na stołeczku, gdy miał 3-4 lataka i bawiła się w... szkołę, pomijam, że nasz trzylatek robił malutkiej pani nauczycielce psikusy, ale... jedno maleństwo nauczyło drugie. Podejrzewam, że dziecko zrobiło to najlepiej... odkrywając naturalne potrzeby i odruchy... a metoda jako to metoda... była dobra, bo skuteczna.
Grzegorz15-09-2002 22:11:51   [#21]

Dzięki, dzięki, dzięki :-)

Nie było mnie przez dwa dni, a tu tyle postów, a w nich tyle cennych porad i spostrzeżeń.

Tak czułem, że na WAS mozna liczyć :-)

Na początku chciałbym wam powiedzieć, że to nasze zaniepokojenie (moje i żony) wynika pewnie stąd, że starsza córa jest niepełnosprawna. Mieliśmy więc, jak pisze Karolina, niejednokrotnie kontakt z PPP. Różnie bywało, ale ogólnie odczucia stamtąd nie są najgorsze, choć do ideału daleko. Nastawienie pracujących tam specjalistek jest przyjazne, ale potwierdzam, że zawsze są zawalone robotą. Nie mamy jednak żadnych oporów, żeby tam pójść, jeśli zajdzie potrzeba. Zero kompleksów ani wstydu w tej materii.

Te wizyty w PPP, jak również nasze spostrzeżenia ze szkoły córki (SOSW - SP z lekkimi) wyostrzyły naszą czujność na Krzysia. Chuchamy więc może trochę na zimne. Ale choćby w szkole Natalki jest tyle dzieci, że sam nie mogę sie nadziwić, jak one tam trafiły. Na pierwszy rzut oka normalne dzieciaki. Nie jestem pewny, ale tak przypuszczam, że w wielu przypadkach ich pewne niedociągnięcia w rozwoju intelektualnym wzięły się z zaniedbań i błędów zarówno rodziców, jak i nauczycieli szkół masowych. Nie traktujcie tego jak oskarżenia. Napisałem "przypuszczam".

Albo może inaczej. Może te dzieciaki, które przychodzą do szkół specjalnych po kilku latach szkoły publicznej, są po prostu ofiarami naszego systemu szkolnictwa, gdzie przepełnione klasy, przeładowany program, z którym gonią nauczyciele, za mało czasu na pomoc dla słabszych? Przypomina mi to trochę taki wyścig kolarski. Na początku startują wszyscy razem, i po jakimś czasie co rusz ktoś słabnie, zwalnia, odstaje od peletonu, a ta główna grupa pędzi coraz szybciej nie oglądając się na słabeuszy. Przecież liczą się najlepsi. Trener drużyny też jedzie zwykle za swoimi pupilami słabszych zostawiając samym sobie...

Może się trochę zagalopowałem w tych porównaniach, ale - podkreślam - nie Wy jesteście ich adresatami. :-)

Wracając do syna... Krzyś 7 lat skończy 17 grudnia. Choć fizycznie jest chyba najwyższy w klasie. Generalnie zawsze sie nam wydawało, że rozwija sie OK. Klocki lego dla 8-9 latków przerabiał mając 5-6. Z matmy jest super. Dodaje, odejmuje w pamięci do stu, nawet z dziesiętnymi (oczywiście to od liczenia pieniędzy :-) - skubany materialista) Ostatnio zaczął mnożyć i dzielić.
To czytanie choć idzie mu opornie,jednak czyta ze zrozumieniem. No i oczywiście, że go chwalimy :-) To opanowaliśmy do perfekcji wcześnij przy naszej córce.

W zerówce (w przedszkolu) była laba kompletna. Jak sie o cokolwiek pytaliśmy, panie nas zawsze zapewniały, że dziecko w zerówce nie musi uczyć się pisać ani czytać, do niczego nie zmuszamy, wszystko w formie zabawy. Nie zgłaszały nam żadnych zastrzeżeń. Była też w oddziale z wizytą p.logopeda. Po pewnej obserwacji dzieciaków wybrała kilkoro na indywidualne zajęcia, ale nie było wśród nich Krzysia.

A te książki? prof. Rocławski, Marta Bogdanowicz  i prof. Edyta Gruszczyk? Czy można prosic o bardziej szczegółowe namiary? Tzn. jakie tytuły konkretnie, wydawnictwa? Z góry dzięki.

Jeszcze raz bardzo wszystkim dziękuję. :-)) Wasze różne spostrzeżenia i wiele ciepłych słów bardzo nam pomogły. Na pewno weźmiemy je sobie do serca.
Mania15-09-2002 23:10:26   [#22]

spróbuj tu:http://www.wsip.com.pl/cgi-bin/wp/sas.cgi

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]