Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Rektutacja do szkół ponadgimnazjalnych
strony: [ 1 ]
oskko22-08-2002 23:39:12   [#01]

Wszyscy wiemy,że tegoroczna rekrutacja do szkół ponadgimnazjalnych odbywała się na podstawie Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia 27 sierpnia 2001r. w sprawie warunków i trybu przyjmowania uczniów do publicznych przedszkoli i szkół oraz przechodzenia z jednych typów szkół do innych. (Dz.U. z 2001r. Nr 97, poz. 1054) oraz
Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 13 lutego 2002r. zmieniającego rozporządzenie w sprawie warunków i trybu przyjmowania uczniów do publicznych przedszkoli i szkół oraz przechodzenia z jednych typów szkół do innych. (Dz.U. z 2002r. Nr 14, poz. 131).

Na początek chciałabym ,żebyśmy przedyskutowali trzy sprawy wynikające z wprowadzonych zmian :

1. Pierwsza dotyczy preferencji dzieci z różnymi dysfunkcjami. Czy należy je utrzymać i w jakim stopniu i może dlaczego ?

Spotykałam się z nadużyciem zaświadczen lekarskich i nadużyciem orzeczeń poradni.
Może słuszne jest to o czym  pisał Gordon : należy stwarzać taki system sprawdzania osiągnięć w szkołach i przeprowadzania egzaminów kompetencyjnych, aby wyrównanie szans odbywało się na tym właśnie etapie, a nie w trakcie składania podań.

2. Druga sprawa to organizacja naboru. 

Mnie sprawiła ona na szczeblu szkoły sporo kłopotów. Nabór przeprowadzany w myśl rozporządzenia MENiS-u dał satysfakcję grupie bardzo zdolnej młodzieży. Oni,jeśli składali dokumenty do kilku szkół ,dostali się do wszystkich. Cała zaś rzesza dobrych uczniów znalazła się w pierwszej turze naboru poza listami i przeżyła ogromny stres.W rezultacie zrobił się z tego spory bałagan,który spowodował,że większość szkół średnich do tej pory nie ma pełnego naboru. Sprawy nie ułatwił też obowiązek potwierdzania woli podjęcia nauki w danej szkole wynikający z danej uczniowi możliwości składania podań do wielu szkół i składania kserokopii świadectw.
I znowu pytanie,czy tak powinno być. Co to daje uczniowi,co to daje szkole ? Czy rzeczywiście dać możliwość uczniom składania podań nawet do nastu szkół ? Czy może ograniczyć  to ,tak jak w przypadku rekrutacji na uczelnie wyższe poprzez wydawanie oryginału i jednego odpisu świadectwa ? Czy może robić nabór w skali miasta,powiatu ?
Jak rozwiązać potwierdzanie woli ?  Co z uczniami ,którzy nie dostali się nigdzie ,bo miejsca blokują Ci z lepszą punktacją ? Co z naborem ? Co z organizacją roku ? Co z pracą dla nauczycieli ?  
 Gordon propunuje całkiem niegłupie rozwiązanie (nabór w miescie),nad którym ja zastanawiałam się już przed tegoroczną  rekrutacją,ale uświadomiono mnie wóczas (i słusznie),że rekrutacji dokonuje sie na podstawie kryteriów zawartych w statucie szkoły i w związku z tym rekrutacja na poziomie organu jest niemożliwa. Dzięki naszym rozmowom wiem ,że możemy zaproponować MENiS-owi inne rozwiązania.

Marek zauważa słusznie,że możliwe jest zorganizowanie naboru w sposób ujednolicony,z wykorzystaniem narzędzi informatycznych.Nie przeszkodzą wtedy nawet zróżnicowane kryteria zawarte w statutach szkół(kwestiia wprowadzenia stosownych danych).Możnaby wykorzystać oprogramowanie i bazy danych OKE.

3. I trzecia to kryteria przyjęć zawarte w  § 8.


1. O przyjęciu kandydatów do klasy pierwszej liceum profilowanego lub klasy pierwszej szkoły zawodowej decydują kryteria zawarte w statucie odpowiednio liceum profilowanego lub szkoły zawodowej, uwzględniające:

1) wybrane zajęcia edukacyjne i inne osiągnięcia ucznia, wymieniane w świadectwie ukończenia gimnazjum, które uwzględnia się w procesie rekrutacji,

2) liczbę punktów możliwych do uzyskania za oceny z zajęć edukacyjnych i inne osiągnięcia ucznia, o których mowa w pkt 1,

3) liczbę punktów możliwych do uzyskania za wyniki egzaminu przeprowadzanego w ostatnim roku nauki w gimnazjum, zawarte w zaświadczeniu o szczegółowych wynikach egzaminu, o którym mowa w odrębnych przepisach, z zastrzeżeniem ust. 4 i 5,

4) liczbę punktów możliwych do uzyskania za wyniki sprawdzianu uzdolnień kierunkowych w przypadku, o którym mowa w ust. 2,

dotyczącej egzaminów gimnazjalnych .

Czy takie powinny być ? Pierwsza moja myśl była ,że tak. Szczególnie ust. 3 dotyczący egzaminu gimnazjalnego,który wydawał mi się konsekwencją założeń reformy iż każdy etap edukacji kończy się sprawdzianem lub egzaminem. Ale może jesteście innego zdania.

Marek Pleśniar23-08-2002 00:24:02   [#02]

Zola:-)

skromnie nie podpisałaś się:-)


Bardzo czekaliśmy na ten post. Dotyczy kierunku prac OSKKO przyjętego, jak już przedstawiła tu  Asia, na ten rok -  jako krótkoterminowego zadania do analizy i próby uporzadkowania tej sprawy.

Szczególnie interesuje mnie stworzenie systemu naboru. Uporządkowanie go, najlepiej przy pomocy narzędzi informatycznych i sensownej logistyki, mało obciążającej finansowo. Sadzę że spełnienie tych obwarowań jest mozliwe przy wykorzystaniu istniejacych już zasobów sprzętowych i systemów informatycznych. Istnieje baza OKE - nareszcie lepiej by wykorzystano ją - sporo na to poszło pieniędzy. Najwyższy czas wykorzystać to co już jest i robi tylko na razie jedno:-)

Może to technokratyczne spojrzenie, ale tak mam:-)

Pozostaje myśl. Trzeba teraz stworzyć sprytny system przepływu danych. Łatwy do wykorzystania mimo różnych potrzeb szkół średnich, elegancki i zachecający w korzystaniu. To nie nasza głowa kto i jak się tym zajmie. To zmartwienie urzędników, do których zwrócimy się z pytaniami. Skupiłbym się  raczej na postulatach - czego chcemy. Tu nieocenione są uwagi dyrektorów szkół średnich.

Podjęto w kraju lokalne próby stworzenia systemu naboru. Przyjrzę im się chętnie i tu opiszę.

Zauważcie ile ciekawych rzeczy bysmy mogli z tego mieć - chociażby wgląd w całokształt. Dane do wzięcia w jedną garść. Może dowiedzielibyśmy się wreszcie jaki jest ów polski kandydat do szkoły ponadgimnazjalnej. I gdzie się podział, bo dyrektorzy szkół nie bardzo wiedzą:-)

Ale to przy okazji - najistotniejsze, moim zdaniem, jest uporządkowanie naboru i pozbycie się skandalicznej sytuacji, gdy do ostatniej chwili i szkoły i kandydaci nie wiedzą  na czym stoją. A porządkowanie to zadanie w sam raz dla nas:-)

Ja chcę do tego zespołu! Zola, jestem do usług:-)

 

ps. a słyszeliście to? Absolwenci gimnazjum, korzystając z takich mozliwośći, kserowali swoje świadectwa, ale tylko awersy. Odwrotną, mniej ważną stronę - tę z ocenami:-) pożyczali od zdolniejszych kolegów. Wydało się tylko przypadkiem:-)

Zola23-08-2002 00:43:04   [#03]

spotkałam się z odpisami wydanymi przez gimnazja

i kserokopiami tak doskonałymi ,że nie można było ich odróżnic od oryginału

Gaba23-08-2002 05:24:58   [#04]
odpis powinna robić instytucja, do której się składa dany dokument... wteyd nie byłoby oszustw.
Mariola23-08-2002 07:13:14   [#05]

Zola :-)))

temat jak dla mnie bardzo ciekawy :-)))
kolorowe odpisy (scanowane) świadectw u nas w szkole także sie trafialy, niektóre faktycznie nie do odróżnienia
jeżeli chozi o fakt, przyjmowania do szkoły średniej na podstawie tylko egzaminu gimnazjalnego to ja mam mieszane uczucia
u nas w tym roku jest bardzo dużo uczniów z poza miasta
oni mieli wyjątkow dużo punktów z egzaminu gimnazjalnego
może faktycznie te dzieciaki są dobre, ale już wcześniej obserwowaliśmy zawyżanie ocen dzieciom z małych szkół co życie i tak w końcu korygowało
zobaczymy co się okaże od września
jacy będą uczniowie, którzy maja bardzo dużą ilość punktów z egzaminu gim?
wydaje mi się że jeszcze jakieś  dodatkowe kryteria być powinny
kasiam23-08-2002 08:48:25   [#06]

W dzisiejszej gazecie jest informacja: TYLKO TRZY SZKOŁY.

W tym roku było strasznie. Przejrzałam papiery dzieci przyjętych do klasy w której mam uczyć - po ocenach można stwierdzić, że w tym profilu będzie im trudno. Przedtem było łatwiej stworzyć klasę uprofilowaną. Teraz będzimy zaspokajać często chore ambicje rodziców "On taki uzdolniony humanistycznie, ocenę z polskiego ma dostateczną, bo nauczycielka uparła się, że ma czytać lektury..." Pewnie to znacie.

Dzieciaki (albo rodzice) składali papiery nie pytając o specyfikę klasy, przedmioty rozszerzone, języki. Donosząc świadectwa często trzeba było szukać na listach wszystkich klas. Uczniowie nie potrafili powiedzieć, czy klasa humanistyczna, czy matematyczna.

Smutne to. Nabór się skończył (prawie), ciężka praca i rozczarowania przed nami.

Kasia

beera23-08-2002 08:55:04   [#07]

wiecie co..

gdzieś napisalam o tym.

Łatamy dziury w oświatowej tkaninie  jeszcze dodatkowo ją osłabiając przez to szycie.

Czy trzy szkoły, czy 5, czy 10 to i tak będzie bałagan.

problemik wymaga rozwiązania systemowego.

Żeby nawet składanie podań do 100 szkół było do przełknięcia.

Zdecydowanie należaloby tu pomyśleć o sposobie prostego przepływu danych, korzystania z nich  łączenia.

........

To tak jak z widzeniami przestępców. Jeśli przestępca ma kilka spraw, to każdą zajmuje się iny prokurator. każdy z tych prokuratorów daje pozwolenie na widzenie na jeden dzień w tygodniu. W związku z kilkoma sprawami przestępca ma możliwość odbywania widzeń codziennie :-)).

Bo Ci prokuratorzy nie mają żadnej możliwości korelowania swoich działań :-))

............

No i iny problem, o którym pisze tu Kasia.

Czyli problem nie natury technicznej, a ten mniej rozwiązywalny, siedzący w mentalności.

gordon23-08-2002 13:53:26   [#08]

Zolu, z niecierpliością czekałem na ten post

Nie ukrywam, że tym tematem jestem szczególnie zainteresowany.
Chciałbym sprostować, że w swojej propozycji nie zamierzałem postulować  rekrutacji w "mieście" tylko wykorzystać "miasto" jako maszynkę do wyznaczenia dla szkół realnych progów punktowych pomocnych w przeprowadzeniu przez nie rekrutacji. Może warto wkleić przebieg dyskusji na ten temat z OSKKO (to tylko 4 posty) aby nie powtarzać w tym wątku jeszcze raz tego samego? Warto przypomnieć też zdanie Marka.
Nie byłem (żałuję) w Kaliszu i nie wiem do jakich wniosków szczegółowych tam doszliście? W jakiej fazie dyskusji jesteśmy? Zbieramy opinie, czy zbliżmy się do pewnych rozwiązań. Nie chciałbym aby dyskusja znowu obracała się wokół zagadnienia ile podań i czy ksero, czy odpis.
pozdrawiam:-)
gordon
Marek Pleśniar23-08-2002 17:52:52   [#09]

noo, przybywa nas:-)

dobrze że jesteś Gordon. Myślisz że warto to wszystko z wokółkaliskich dyskusji powklejać? zrobię to. Pomijam głos Zoli, bo tu już go w wersji późniejszej wkleiła.

Zrobię tak:

Tekst 1. Gordona:

1. Preferencje dzieci z różnymi dysfunkcjami.
Uważam, że temat traktowania dzieci z dysfunkcjami jest dość ważny i warto mu poświęcić odrębny wątek. Sprawa rekrutacji – dla tego zagadnienia – staje się jednym z wielu problemów do rozwiązania.
Moim zdaniem, należy stwarzać taki system sprawdzania osiągnięć w szkołach i przeprowadzania egzaminów kompetencyjnych, aby wyrównanie szans odbywało się na tym właśnie etapie, a nie w trakcie składania podań.
2. Techniczna strona rekrutacji.
Problem składania podań do wielu szkół nie jest problemem samym w sobie, a wynikiem fatalnie przeprowadzanego naboru. Warunkiem powodzenia całej akcji jest stworzenie mechanizmów sprawnego przeprowadzenia naboru przy założeniu optymalnego ze względu na preferencje uczniów oraz osiągane przez nich wyniki zagospodarowania oferowanych przez szkoły miejsc.
Pojawiają się tu następujące kwestie:
a) Czy kryteria przyjęć do wszystkich szkół ponadgimnazjalnych (z wyjątkiem szkół artystycznych, sportowych itp.) mają być identyczne, czy też każda szkoła określa je we własnym zakresie?
Jestem za rozwiązaniem pierwszym (standard) i nie znajduję rozsądnych argumentów dla rozwiązania drugiego.
b) Jakie osiągnięcia uczniów uwzględniać w kryterium przyjęcia do szkół średnich?
Jestem za tym, aby był to jedynie wynik egzaminu kompetencyjnego. Wiem, że jest wiele argumentów za uwzględnieniem całej pracy ucznia w szkole: efekt przypadkowości wyniku testu, złego dnia, odpisywania itp. Zwracam tylko uwagę, że połączenie wyników wystandaryzowanego testu ocenianego zewnętrznie z ocenami wystawianymi przez szkołę z dopisaniem (często dziwnych) osiągnięć jest trochę działaniem w przeciwstawnych kierunkach W tym roku obserwowałem w gimnazjach istne festiwale szóstek z wszystkich punktowanych przedmiotów. Pewnie będziemy się w tej kwestii spierać. Jeśli będziecie nalegać, to odpuszczę pod warunkiem, że waga punktów za świadectwo i innych osiągnięć w całym wyniku nie przekroczy 25%.
c) Technika przeprowadzania rekrutacji, czyli co w tym roku spędzało sen z oczu dyrektorom?
Proponuję gotową procedurę:
I. Do dnia ........... szkoły zgłaszają do właściwego organu limity przyjęć do klas pierwszych.
II. Organ zleca gimnazjom na swoim terenie przeprowadzenie obowiązkowej ankiety dla uczniów klas trzecich. Termin przeprowadzenia ankiety: po otrzymaniu przez szkoły wyników testów kompetencyjnych (w wariancie tylko wyniki testu) lub po konferencjach klasyfikacyjnych (w wariancie test plus świadectwo). Ankieta obejmuje:
- wynik testu kompetencyjnego,
- punktowane oceny ze świadectwa (w wariancie test plus świadectwo),
- suma punktów za dodatkowe osiągnięcia (w wariancie test plus świadectwo z osiągnięciami).
- informacja o dysfunkcjach i inne zaświadczenia,
- pytanie o trzy szkoły z terenu właściwego danemu organowi (lub pozycja inne poza terenem) wypisane w preferowanej przez ucznia kolejności do których chciałby złożyć podanie.
III. Organ wyniki wszystkich zebranych ankiet wraz z informacjami o limitach miejsc dostarczonymi przez szkoły wprowadza do systemu komputerowego (udostępnionego przez MENiS) i po przetworzeniu danych otrzymuje punktowe progi przyjęć do wszystkich szkół średnich. Wyniki te przekazuje szkołom.
IV. Uczeń składa podanie do szkoły i jeśli się zmieścił w progu punktowym nie musi się obawiać, że nie zostanie przyjęty.
Uczeń znając swój wynik i opublikowane progi przyjęć nie ma potrzeby składania kilku podań. Chyba, że chce uczęszczać do kilku szkół równocześnie.

 

Tekst Ewy z Rzeszowa.

W paru województwach w kraju, w szczególności, w dawnym rzeszowskim, został przeprowadzony (przed reformą) tzw. eksperyment wałbrzyski.

Polegał on na przeprowadzeniu egzaminów wstepnych do szkół średnich w szkołach podstawowych i to w maju (w tym samym terminie i w podobny sposób jak obecnie egzamin gimnazjalny), ocenianego punktowo.

Przyjęcia do szkół srednich odbywaly się z grubsza w podobny sposób jak teraz: liczyły sie punkty z egzaminu, oceny z wybranych (przez szkołe srednią) przedmiotów na świadectwie i konkursy szczebla co najmniej wojewodzkiego.

Ale na tym podobieństwa sie kończą, w szczegółach bylo sporo różnic, ktore spowodowały obecnie takie zamieszanie... I to jest własnie niezrozumiałe dle mnie - dlaczego zrezygnowano z dobrych, wypróbowanych sposobów na rzecz jakiejś wizji.

A teraz przedstawię jak to u nas wowczas wyglądało, a znam to nie tylko dlatego, że te egzaminy przeprowadzałam, ale też moj syn wówczas poszedł do LO. I tak:

1. Podczas egzaminu próbnego (na tej samej karcie) uczeń zaznaczał typ szkoły do jakiej się wybiera, a podczas wlasciwego egzaminu nawet konkretna szkołę. Nie było to ostateczne zobowiazanie, ale przktyka pokazała, że o ile uczeń miał szanse do wybranej szkoły sie dostać to tam składał papiery

2. Wyniki (odpowiednio opracowane statystycznie zwłaszcza dla szkól średnich) otrzymywaly w tym samym czasie szkoły podstawowe i średnie.

3. Szkoły średnie miały 3 dni na ustalenie progów punktowych, których nie wolno im było podwyższać.

4. Komisja rekrutacyjna przyjmowała papiery ucznia, gdy mu na tym zalezało, a nie miał wymaganej ilosci puntów.

5. Uczeń spełniajacy kryerium punktowe miał zagwarantowane przyjęcie do danej szkoły.

6. Cała rekrutacja odbywała się według wczesniej przyjętego i znanego ogólnie harmonogramu

Tak wszystko było pomyślane, że praktycznie nie było potrzeby korzystania z odpisów lub kopii swiadectwa, bo jeżeli brakowało uczniowi paru punktów do wybranej szkoły, a on pomimo to do tej szkoły złozył papiery to był przyjęty lub nie. Ale w najgorszym przypadku mógł spokojnie (był na to przewidziany czas) zanieść papiery do takiej szkoły, do której spełniał kryterium punktowe i ona musiała go przyjąć!

Czyli, po pierwsze nie musiał (uczeń) zabezpieczać sie na zapas oraz uniknięto przypadku, gdy dobry lub bardzo dobry uczeń ladował np. w zawodówce, bo usiłował dostać się do najlepszej szkoły, a zabrakło mu kilku punktów.

Praktyka pokazała, że zdeterminowani uczniowie mający 2-3 punkty za mało dostawali sie jednak do wybranej szkoły...

 

Inna sprawa to skierowania z poradni - ja uważam, że poradnia powinna mieć prawo do określania jedynie TYPU szkoły (lub profilu), do której uczeń może uczęśzczać. Orzeczenie w żadnym wypadku nie powinno być skierowaniem do konkretnej szkoły!


Tekst 2. Gordona.                  

Jestem Twoim sąsiadem i sam obserwowałem ten eksperyment. Jak widać, swoje propozycje co do technicznej strony rekrutacji oparłem właśnie na opisywanym przez Ciebie systemie. Dostrzegam jednak pewne niewielkie wady tamtego rozwiązania.
1. Uczeń w trakcie pisania testu kompetencji nie wie jaki wynik osiągnie i w związku z tym myślenie w tym momencie o szkole jest trochę myśleniem życzeniowym.
2. Jeśli przyjąć, że liczą się wyniki na świadectwie, to również w tym momencie nie są jeszcze znane.
Zadziwiające było to, że mimo wspomnianych ograniczeń wyznaczone progi punktowe dla szkół okazały się dość dokładne i trzeba przyznać, że głowni zainteresowani (uczniowie, rodzice i dyrektorzy szkół) byli zadowoleni.

Gaba23-08-2002 21:04:34   [#10]
a ja uważam, preferencje dla dysfunkcyjnych za dyskryminację dzieci, które...

- preferencje na egzaminie powinny byc jedynymi, które dziecko wykorzystało - w trakcie naboru powinny byc dzieci wobec problemu naboru równe, potem ponownie w czasie matury powinna być udzielona im pomoc.

To nie psrawiedliwe, ze dziecko wybitne nie może się dostać do szkoły, to niepsrawiedliwe.

Czym jest niepsrawiedliwośc,  w trakcie jednej z dyskusji usłyszałm definicję "sprawiedliwości" to wkład pracy przez efekty...

hmm!

dodatkowe punkty za ortografię, za dysgrafię, za...
dodatkowe minuty (aż ich 30, w sumie 6o), jeżeli pracuje wolno...

chciałabym takze prosić o pomoc dla moich zdolnych dzieci, by je nie dyskryminowano, by nie przesadzano, by zachowano umiar, taktowny umiar!


Etyka zawodowa psychologów pozostawia wiele do zyczenia... póki się opłaca być dyslektykie, póty bedą haniebne praktyki dorosłych - wiekszośc badań jest przeprowadzanych bez zachowania standardów, dzieciom sie niemal wmawia dys...


mam takich przykładów na pęczki!
gordon26-08-2002 10:38:22   [#11]

masz rację Gabo,

choć pierwsze zdanie jest zbyt ...
Dzieci wybitne poradzą sobie w każdych warunkach i uzyskają wystarczającą przewagę. Bardziej obawiam się o dzieci zdolne (ale bez zbędnej przesady) i bez dysfunkcji. Dzieci, które stanowią sól i chleb powszedni wszystkich ogólniaków. Ten szeroki drugi szereg (nie ogon). To oni podczas rekrutacji walczą o ogień i wielu z nich przegrywa z rówieśnikami poddawanymi obróbce zapobiegliwych rodziców.  
Dziecko z dysfunkcjami powinno być objęte stałą opieką i pomocą szkoły i (jak już pisałem) na tym etapie powinna być udzielana pomoc. Kompromitujące są kolejki dzieci z mamuśkami (przepraszam za seksizm, ale powszechnie uważa się, że mamuśka lepiej to załatwi z panią psycholog - jak matka z matką) do odpowiednich poradni w trakcie pisania egzaminów i rekrutacji.
pozdrawiam:-),
gordon
Karolina26-08-2002 11:10:03   [#12]

Hm.. i ja swoje trzy grosze...:-)

Bo trochę mnie Twoja wypowiedź Gabo zaniepokoiła, ale staram sie zrozumieć - co miałaś na mysli..

Dyslektyczną zarazę... i tu Cię popieram. Bo moda na nią ostatnio przeogromna. Co razi...że nauczyciele i psycholodzy źle ją interpertują i mylą pojęcia.

Co innego kwitek załatwiony na 5 minut przed a co innego prawdziwy problem.

Trzeba to wyważyć.

I potem już tak o ta dyskryminacje dzeci zdolnych zbytnio nie przejmowałabym się.

Marek N11-09-2002 02:49:19   [#13]
Mnie najbardziej niepokoi to, o czym pisze gordon - brak wczesnej diagnozy i stałej (dostosowanej do indywidualnych potrzeb ucznia) opieki. Przeciez najłatwiej jest "dać" jakieś "przywileje" i mieć spokojne sumienie. Od razu "załatwia" się sprawę dzieci z dysfunkcjami, bo kto spojrzy na nie przychylnie? Wszystkie są "podejrzane", w powszechnej opinii to po prostu "kombinatorzy", "nieuki" zajmujące miejsca bardziej zdolnym uczniom. Według mnie to jest najbardziej groźne. I nie winiłbym za to systemu preferencji. Tylko jego autorzy zapomnieli o podstawowej zasadzie, że powinien on stanowić część całościowego systemu opieki nad dziećmi z dysfunkcjami.
Gaba11-09-2002 05:21:11   [#14]
Karolino, zrozumiałaś prawidłowo - nic nadto, nic nadto!!! i  bez rozciągania na dzieci specjalnych potrzeb edukacyjnych.

odważnie zaczyna się mówic o mamuśkach załatwiających, jestesmy narodowem załatwiaczy, ale przecież nie moze chodzić o mamy dzieci specjalnych potrzeb, a nawet - nie chodzi tu o mamy dzieci dyslektycznych, które, jeżeli tylko pracują z dzieciną, to przechodzą gehennę ze swoim dziecięciem i im - dziecku i matce (syndrom matki dyslektyka - bardzo poważny uraz psychiczny związany z przeżyciem niepowodzeń szkolnych dziecka) należy się pomoc.

Gorodon to ujął  znakomicie (wyraziście) w poście poźniejszym... jakbym... to... sama.... :)  pisała....
Gaba11-09-2002 05:38:01   [#15]
ach, zapomniałam o moim zdaniu pierwszym, przepraszam.

To trochę prowokacja i zaproszenie do dyskusji, bo odwróćmy kota ogonem, spójrzmy na sytuację, w której ta swoista (!!!) dyskryminacja sie rodzi, Marek to podreślił, wskazując na brak sytemu, na załatwianie tylko papierków, brak terapii i w konsekwencji ogrom krzywdy. Dla mnie preferencje szkończyłyby się na zakończeniu przyznanej terapii na danym etapie i nieosenianiu obszarów podelgających najpopularniejszym dysfuncjom.


Spójrzmy tak...

jest dziecko piątkowo- czwórkowe, no, tacy my, kiedy bylismy w tym wieku.

do tej szkoły się nie dostanie, do tamtej się nie dostanie i jeszcze do tamtej się nie dostanie, bo X, Y, Z mają wiecej punktów, dlaczego, bo X, Y Z skorzystali ze specjalnych preferencji egzaminacyjnych, tu punkt, tam punkt, tu piszemy dłużej, tam nie jestesmy oceniani. I jest pokaźna sumka... Co tacy rodzice czują, co czuje takie dziecko... natychmiast idzie do poradni załatwia paier na maturę, by wyrolowac tych, co jeszcze się nie zorientowali w co ludzie grają.

Ja to wyjaskrawiam, by powiedzieć, to co powtarzam od moich dyskusji na edusseku:
- za duża dostepność w mieście, obszary wiejskie zaniedbane
- brak krytycyzmu
- załatwianie papierków, zamiast terapii
- nierzetelna bez zachowania standardów diagnoza
- brak pedagogizacji
- brak konsekwencji w pracy z rodzicem dziecka dyslektycznego
- masz edysleksję... to cię skreślam z ewidencji - postawy nauczycielskie
- brak sytemu, brak systemu, brak sytemu

Znam przypadki, kiedy dzieci wybitne nie dostały się do najlepszych szkół, bo o wyprzadzało je dziecko słabsze wiedzowo, ale korzystające z ochrony egzaminacyjnej. A przecież prawo mowi, że pewne obszary dysfunckji nie podlegaja ocenie, no to ich nie oceniajmy...

No, jak to zrobić... by nie krzywdzic też tych dzieci, ktore nie mają dys... czlowiek podobno jest równy wobec prawa.
Majka11-09-2002 17:23:25   [#16]

brak systemu!

Oj bliskie jest mi to, co piszecie...

Klasa I LO, 5 uczniów orzeczonych w połowie 3 klasy gimnazjum. Kilkoro w kolejce do poradni (bo u nas czeka się ok. pół roku). Ci już z zaświadczeniami kompletnie niezorientowani w swoich prawach, że tak powiem. Zdumieni, że wg kryteriów nie punktuje się tylko pewnych obszarów pracy. Prócz kwitu nie dostali żadnej pomocy, zaleceń, ćwiczeń, wskazówek. Nie ma w poradni grup, w których mogliby pracować.

Jedno tylko interesowało rodziców na spotkaniu: czy do matury muszą mieć nowe, aktualne zaświadczenie, czy to "stare" starczy...Niechętnie słuchali o możliwości pracy z dzieckiem (i tak mają tyle roboty te dzieci).

JarTul12-09-2002 21:35:15   [#17]

Pytanie(-a)...

Uczeń kl. IV LO zadał mi dwa pytania:

- Słyszał, że dyslektyk (dysgrafik) może na maturze korzystać z komputera (j.polski) ? Czy to prawda?

Ja pierwsze słyszę, ale tyle rzeczy umyka człowiekowi.

- Na maturze dyslektyk (dysgrafik) może mieć przedłużony czas pracy (j.polski) o 60 minut?

Jeżeli tak, to jaki przepis to reguluje?

Prosze o pomoc... :))))))

gosiula12-09-2002 22:17:00   [#18]

To była chyba interpretacja MEN. Jeśli uczeń nie jest w stanie tak napisać, że można go odczytać, to szkoła musi zapewnić mu warunki , pomoce (np. komputer, albo ...nawet sekretarza, który pisze pod dyktando ucznia) umozliwiające dokonanie wypowiedzi pisemnej. Decyzję podejmuje przew. państwowej komisji egzam. czyli dyrektor.

Przerażają mnie wypowiedzi o tym, że ułatwianie (pod względem formalnym i organizacyjnym) uczniom dysfunkcyjnym warunków to niesprawiedliwość wobec zdolnych. Stąd krok do stwierdzeń, że oni więcej kosztują, absorbują....a może nawet zabierają przestrzeń i powietrze innym (zdrowym).

O poziomie etycznym społeczeństwa świadczy to, jak traktuje tych najsłabszych spośród swoich członków.

Raz miałam maturzystkę "komputerową". Dziś kończy prawo międzynarodowe  na Uniw. Warszawskim, była rok na stypendium w Szwajcarii, a zdając egzaminy wstępne dostała się jednoczesnie na Viadrinę, zrobiła równolegle studia jęz. niem. w biznesie i polityce. Przeskoczyła setki tych normalnie sprawnych. Może w innej szkole...nie zdałby matury....bo pisała "menczyzna" i "Maugożata"

Leszek12-09-2002 22:22:51   [#19]

Czesc

W przepisach dot. starej matury (załącznik do rozporz.) - wiele zależy od przewodniczącego komisji egzaminacyjnej, ale dotyczy to tylko niepełnosprawnych:

§ 10.

Absolwenci niepełnosprawni przystępują do egzaminu dojrzałości w powszechnie obowiązującym terminie. W uzasadnionych przypadkach, przewodniczący komisji wyraża zgodę na przeprowadzenie części pisemnej i części ustnej egzaminu dojrzałości w wydzielonej sali lub w domu absolwenta, ustalając warunki i sposób przepr

owadzenia egzaminu odpowiednie do możliwości mówienia, pisania i poruszania się absolwenta.

a teraz nowa matura do której jeszcze ho ho czasu:

§ 44.

    Absolwenci z zaburzeniami i odchyleniami rozwojowymi lub ze specyficznymi trudnościami w

    uczeniu się mają prawo przystąpić do egzami

    nu maturalnego w warunkach i formie dostosowanych do indywidualnych potrzeb psychofizycznych absolwenta, na podstawie opinii publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej, w tym publicznej poradni specjalistycznej, albo niepublicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej, w tym niepublicznej poradni specjalistycznej, spełniającej warunki, o których mowa w art. 71b ust. 3b ustawy, z zastrzeżeniem ust. 2. Opinia powinna być wydana przez poradnię nie później niż do końca września roku szkolnego, w którym odbywa się egzamin maturalny. W przypadku absolwentów posiadających orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego albo

    indywidualnego nauczania dostosowanie warunków i formy przeprowadzania egzaminu maturalnego do indywidualnych potrzeb absolwenta może nastąpić

    na podstawie tego orzeczenia.

    Pozdrawiam

    gosiula12-09-2002 22:28:12   [#20]

    PS. Zastanawia mnie pewna sprzeczność. Sa tu głosy, że papierki wydają każdemu, pomocy nie, terapii nie ma. A szkoła? Nauczyciele nie poczuwają się do tego żeby nauczyć się jak pracować z klasą, w której 5 ma dysleksję? Nie poczuwaja się mimo że się nie znają. Skąd więć ta pewność w wielu postach, że Wasi uczniowie to naciągacze? Przeciez nie znacie się na dysleksji. Dlaczego tak łatwo wydajecie wyroki? Dysleketyków zawsze było około 10% populacji - czyli ok. 3 na klasę (średnio). Wskutek zmian "cywilizacyjnych" takich jak: przewaga b-ców obrazkowych nad literkowymi, kult skrótu (reklama, esemes), nadmiar bodźców i zaburzenia uwagi, spadek zaintersowania przekazem pisemnym itd. dyslektyków może przybywać (dokładnie przyczyny tego zaburzenia nie są znane).

    Poza tym ...katastrofalny poziom nauczania początkowego (beznadziejne wypełnianie ćwiczeń pólsłówkami, dokańczanie cudzych myśli - zresztą sami wiecie, co Wam opowiadają Wasze dzieci)

    beera21-09-2002 08:19:02   [#21]
    I to

    UWAGA!
    Nie jesteś zalogowany!
    Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
    Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
    Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
    Logowanie i/lub zakładanie konta.

    strony: [ 1 ]