Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Dorastający w latach 50,60,70-tych!Zasłyszane,coś z innej beczki
strony: [ 1 ]
Monic13-06-2005 19:32:20   [#01]

Otrzymałam dziś takiego maila. Ciekawa sprawa... Co Wy na to???

Dorastaliście w latach 50,60,70-tych?

Jak, do cholery, udało się Wam przeżyć?

1.Samochody nie miały pasów bezpieczeństwa, ani zagłówkó, no i żadnych airbagów!!!

2. Łóżeczko i zabawki były kolorowe i z pewnością polakierowane lakierami ołowiowymi lub innym śmiertelnie groźnym paskudztwem.

3. Niebezpieczne były puszki, drzwi, butelki od lekarstw i środków czyszczących (nie były zabezpieczone).

4. Można było jeździć na rowerze BEZ KASKU!

5. Wodę piło się z węża ogrodowego lub innych źródeł, a nie ze sterylnych butelek PET.

6.Budowaliśmy szałasy. A ci, którzy miezkali w pobliżu na wzgórzu ustanawiali na rowerach rekordy prędkości, stwierdzając, że rower z hamulcem był dla starych chyba za drogi... Ale po nabraniu pewnej wprawy i kilku upadkach... panowaliśmy i nad tym (przeważnie).

7. Można było bawić się do oporu, pod warunkiem powrotu do domu przed nocą.

8. Nie było komórek... i nikt nie wiedział gdzie jestesmy i co robimy. (NIEPRAWDOPODOBNE!)

9. Szkoła trwała do południa i obiad jadło się w domu.

10.Mieliśmy poobcierane kolana i łokcie...czasami złamane kości i wybite zęby, ale nigdy, NIGDY, nie podawano nikogo z tego powodu do sądu!!! NIKT nie był winien, tylko MY SAMI!

11. Wcinaliśmy słodycze i pączki, piliśmy oranżadę z prawdziwym cukrem i nie mieliśmy problemów z nadwagą (bo ciągle byliśmy na dworze i byliśmy aktywni)

12.Piliśmy całą paczką oranżadę z jednej butli i nikt z tego powodu nie umarł.

13. Nie mieliśmy playstations, Nintendo 64, x-boxes, gier komputerowych, 99 kanałów wTV, DVD, VIDEO, dolby surround, komórek, komputerów ani chatroom'ów w Internecie...LECZ PRZYJACIÓŁ!!!

14. Mieliśmy wolność i wolny czas, klęski, sukcesy i zadania i ...uczyliśmy się dawać sobie radę!

  • Pytanie za 100 punktów brzmi: - Jak udało się nam przeżyć?
  • A przede wszystkim: - Jak mogliśmy rozwijać naszą osobowość?

Przypomnijcie sobie, jak to było...

Jolanta Szuchta13-06-2005 20:11:52   [#02]

Oj było było

i wyrosliśmy na uczciwych ludzi.

Ja pamiętam kazde wakacje spędzałam u dziadków w Malopolskiem.

Od siebie z domu wyjeżdzałam pociągiem do Krakowa,potem do Brzeska,stamtąd autobus do Szczurowej a potem końmi przyjeżdzal po nas Dziadzio.

Na wsi multum dzieci z róznych województw,wszyscy do dziadków i zabawy rózne do póznej nocy-bylo cudownie.

Lalki robione z zapałek a ich sukienki z papierków cukierkowych.

Pasłam krowy,chodziłam "do żniwa".Jedliśmy obiad na zydlach,w kuchni bylo klepisko,myte raz w tygodniu i nikt nie zachorował.

Moje kuzynostwo wszyscy wykształceni,z pozycjami...ech gdzie te czasy.

Fajny wątek.:-)))))))

AnJa13-06-2005 20:26:58   [#03]
hmmm

Z uczciwością to bym raczej nie generalizował;-)
Sylwia Ledwig13-06-2005 20:42:46   [#04]

... a makowe panienki z pączków dzikiego maku też robiliście, albo gumę do żucia z ziaren pszenicy ?

... no i świeży chleb z masłem i ogórem z beczki, i swojską kiełbasą (jak kiedy) ... a jak nie to chleb z masłem i solą ? (moje kuzynowstwo z opolskiej "Półwsi" jadało też świeży chleb posypany cukrem, ale jakoś barbażyńsko mdło mi się to kojarzyło i nie próbowałam ...

... no i babcia garnki w piaskownicy piachem szorowała, że lśniły, że aż hej ! moja mama to zawsze jakieś estetycznie zapakowane czyścidła kupowała, a mnie ten piach fascynował ...

... no i szałasy w lasku na mokradłach też budowaliśmy !

... i jabłka u sąsiada podkradali i od babcinej sąsiadki ze śmietnika lakiery do paznokci i resztki perfum w pięknych buteleczkach znosili do stodoły i urządzali własny salon kosmetyczny. O właśnie! na wsi to się nie ma prawdziwego śmietnika w stylu miejskim, tj. tym raczej obrzydliwym. Na wsi smieci biologiczne lądują na kompostniku, papier zostaje spalony, słoiki zatrzymuje się na przetwory, tylko stare puszki (które nie zostały np. wmurowane w nowy betonowy chodnik) zostają wyrzucane "na kupę" wyworzoną kiedyś tam na złom ...

... latem też przy żniwach ! Sianokosy i deptanie siana ! "posiekane"/ pokłute od siana nogi !

... zbieranie 'kartofli', wyrywanie buraków, deptanie kapusty w beczkach !

... a zimą na wale z górki po prawdziwym wielkim długo "trwającym" śniegu na sankach albo na workach po zbożu w kierunku Odry !

Dla mnie też czasy były piękne ! ja wprawdzie dla dzieci "tubylczych" byłam miastowa, ale jakoś się zżyliśmy po czasie. No i fajnie było i zdrowo! Pamiętam też jeszcze czyste czasy opolskiego Kanału Ulgi, który w krótkim czasie, po tym jak jeszcze tam tata "uczył" mnie pływać, zmienił swoje oblicze ... miejmy nadzieję, że ludziska se nie wzięli nazwę na poważnie i chodzili se ulżyć, czy jakoś tak ... no ale czysto było !

Jolanta Szuchta13-06-2005 20:54:27   [#05]

No to nie

generalizujmy z ta uczciwością .Sylwio ja tez z opolskiego,ale wakcje to raczej spędzałam tam.

A pamiętacie w maju te chrabąszcze ktore łapalo sie pod lampami,a podchody i gry w "klasy"

Jak to dobrze że w tych zapracowanych teraz dla nas dniach któs rzucił "wspomnieniowe" hasło.

Sylwia Ledwig13-06-2005 20:56:19   [#06]
... a Ty Jolu z czasów, co się w "gumę" skakało ?
Ewav13-06-2005 20:59:34   [#07]
A ja niedługo mam spotkanie klasowe z okazji   *lecia matury. I znowu jeden wieczór będę miała naście lat. A mówią, że to  już se ne wrati. Nieprawda!
Fred13-06-2005 21:08:21   [#08]

parę kromek chleba, szczypior urwany w ogródku albo cebula wyrwana z ziemi i wytarta o spodnie...

jabłka niedojrzałe w księżowskim sadzie i agrest...- tu zdarzały się zatrucia;-)

bose stopy i polna droga prowadząca do lasu po czarne jagody, maliny i kwiat paproci;-)

kwiecień, trochę słońca i mokre spodnie na tyłku (skrywane przed rodzicami) po pierwszym kąpaniu się;-)

skakanie z mostu w rwącą rzekę po letnich ulewach i bicie rekordów szybkości..

naparzanie się kasztanami, sińce i guzy;-)

wyprawy do lasu i zabawa w wojnę przeciwko "Niemcom";-))

próba wytrzymałości tafli lodu na stawach, szaleństwo na łyżwach do późnego wieczoru, skoki narciarskie na sztachetach wyrwanych z płotu;-)

przebieganie po krach z jednego brzegu stawu na drugi;-)

sterczący suchy badyl nad ośnieżonym polem stawał się cudem..

i ta błękitnozielona cisza tuląca do siebie domostwa, wyglądające z oddali jak kura ogarniająca skrzydłami pisklęta...

Kurcze - połaziłbym teraz po drzewach jak niegdyś;-)

INA0713-06-2005 21:21:15   [#09]

Monic ja również mam takiego maila . Czy Ty również dostałaś to w formie prezentacji ???????

A swoją drogą to były fantastyczne czasy ..............Oj chciałoby sie do nich wrócić

Sylwia Ledwig13-06-2005 21:24:25   [#10]
Też bym sobie po drzewach połaziła, Fred. Miałam taką ulubioną papierówkę, na której urządzaliśmy z kuzynostwem dom, albo szkołę, albo królestwo czegoś tam ...
bogda413-06-2005 21:31:19   [#11]

Ładnie piszecie , tak, no , poetycko  :-)) Cudne to:

.....i ta błękitnozielona cisza tuląca do siebie domostwa, wyglądające z oddali jak kura ogarniająca skrzydłami pisklęta...

 Też miałam takie dzieciństwo ,na letnikach, na wsi.

 PS. Jolu Sz., mam ochotę do Ciebie napisać,ale to już po zakończeniu  roku szkolnego. Co Ty na to?

 ...d(^_^)b...

Małgoś13-06-2005 21:35:36   [#12]

słodkie owoce morwy zbierane z spod drzewa na skwerku

pragnienie gaszone woda z kranu albo z jeziora

zupa z proszku o kolorze szarego błota

zjazdy saneczkami tuz przed ruchliwą ulicą

woda na herbatę grzana w schronisku grzałką z żyletek połączonych drucikiem zalilanym pradem wprost z syfitowej lampy

pajda chleba z margaryną posypaną cukrem

i wojna na kule z błota po letniej burzy

dziady we włosach (owoce z ostu zbite w kulki)

kolonie: rano makaron z mlekiem, obiad - łazanki i na kolację makaron z serem i cukrem

obiady w szkolnej stołówce - "schabowy" z mortadeli

woda z sokiem z saturatora

i oranżadka w proszku - na torebce, na zielonym tle był rysunek szklanki z pomarańczową zawartością z babelkami

i dropsy mleczne!

Wertykal13-06-2005 21:39:26   [#13]

A mozna i tak:

A to Polska właśnie.
Opis Polski za czasow komunistycznych. Tlumaczenie z francuskiego pisma
'Rohtas'.

Oto znajdujemy sie w swiecie absurdu. Kraj, w ktorym co piaty mieszkaniec
stracil zycie w czasie drugiej wojny swiatowej, ktorego 1/5 narodu zyje poza
granicami kraju, a w ktorym co 3 mieszkaniec ma 20 lat. Kraj brutalnie
oderwany od wiekowych tradycji, ktory odbudowal swoja stolice wg. obrazow
Canaletta, a stare miasto odtworzyl jako nowe.

Kraj, ktory ma dwa razy wiecej studentow niz Francja, a inzynier zarabia tu
mniej niz przecietny robotnik.

Kraj, gdzie czlowiek wydaje dwa razy wiecej niz zarabia, gdzie przecietna
pensja nie przekracza ceny dwoch par butow, gdzie jednoczesnie nie ma biedy.

Kraj, w ktorym cena samochodu rowna sie trzyletnim zarobkom, a mimo to
trudno znalezc miejsce na parkingu.

Kraj socjalistyczny, w ktorym swieta koscielne sa dniami wolnymi od pracy,
gdzie otrzymanie paszportu stanowi problem, a mimo to 200 tys obywateli
rocznie wyjezdza na wczasy za granice.

Jedyny kraj bloku socjalistycznego, w ktorym obywatelowi wolno posiadac
dolary, choc nie wolno mu ich kupic ani sprzedac.

Cudzoziemiec musi zrezygnowac tu z jakiejkolwiek logiki, jesli nie chce
stracic gruntu pod nogami.

Dziwny kraj, w ktorym z kelnerem mozna porozmawiac po angielsku, z kucharzem
po francusku, a z ministrem tylko za posrednictwem tlumacza.

Polacy! Jak wy to robicie!

bogda413-06-2005 21:44:48   [#14]

Hyzop i dzięcielina...

 Marku, przykro mi , ale "zakwasiłeś" nasz sentymentalny wątek.

 A my już się zaczeliśmy rozmarzać, a tu takie sprowadzenie na ziemię.

Wertykal13-06-2005 21:47:33   [#15]

czasem trzeba.

Bo rzeczywistosc skrzeczy...

Marek

Ewav13-06-2005 21:53:38   [#16]
A tam skrzeczy. Już niedługo wakacje.
Fred13-06-2005 22:05:07   [#17]
w analogii do żab - w skrzekocie rzeczywistości można usłyszeć też rechot... bez politycznych analogii:-)
Wertykal13-06-2005 22:05:34   [#18]

No to zdoluje was do konca. Takie cos znalazlem.

Zastanawialiście sie nad faktem ze ludzie zaczynający w tym  roku studia są w wiekszości urodzeni w roku 1983 (i maja juz po 20 lat!!)?

 Nikt  z nich nie pamieta prezydentury Regana, a wiadomości o niej czerpią  z  felietonów Longina Pastusiaka.  

Przez cale ich zycie istnial dla nich tylko jeden papiez.

 Nigdy nie śpiewali "We are the world, we are the children..."  razem z  USA  for Africa.  O tym, ze Czeslaw Milosz zdobyl nagrode Nobla mogli slyszec  jedynie w szkole. Mieli po 11 lat, gdy rozpadl sie Związek  Radziecki, a termin "zimna wojna" kojarzy im sie zapewne z  potyczkami Eskimosów z reniferami. O zagrozeniu wojna atomowa  mogli slyszec jedynie podczas sierpniowego kryzysu w 1991 roku  o ile w ogóle pamietają to wydarzenie. Tytul "The day after"  bardziej kojarzy im sie z nazwa lekarstwa przeciwkacowego, niz  z filmem, który jeszcze 15-20 lat temu wzbudzal w  nas  takie emocje.  Napis CCCP wygląda dla nich bardziej jak pomylka w  maszynopisaniu,  niektórzy  moze kojarzą go z kilku cześci starszych przygód Bonda.    Raczej nie pamietają, ze Niemcy nie zawsze byly jednym krajem,  chociaz moze slyszeli w szkole lub w telewizji o Murze  Berlinskim. "Komunistyczna cześc Niemiec" brzmi dla nich jak  "Cześc Japonii  zamieszkala  przez Murzynów".  Są za mlodzi, by pamietac katastrofe promu Challenger.  AIDS istnieje od kiedy tylko pamietają.  Nigdy nie grali na ZX Spectrum, czy Commodore 64 czy Amidze  500. Nie mieli tez okazji sluchac czarnych plyt, a "zdarta  plyta" kojarzy im  sie  z uszkodzonym chodnikiem.  Nigdy nie mieli w domu adaptera i nie grali w Pacmana w 2D.  "Gwiezdne wojny" to dla nich jeszcze jedna bajka, uzyte w nich  efekty specjalne są zalosne, a skróty R2D2 i C3PO nie maja dla  nich zadnego znaczenia. Wysylanie dokumentów faksem, czy  e-mailem nie są dla nich niczym nienormalnym, a telefon  komórkowy to zwykly przedmiot codziennego uzytku. Shakin  Stevens, Fancy, Savage, Sandra, Sabrina nijak im sie nie  kojarzą ze studniówkami! Wielu z nich nie pamieta juz czasów,  gdy telewizja miala tylko 2 programy, nie mówiąc juz o tym, ze  kiedyś byla czarno-biala i nie w stereo...  (oprócz  wspólnej audycji TVP i PR - Stereo i w kolorze).  Telewizja kablowa, satelitarna i magnetowidy to standardowe  wyposazenie mieszkan, a ich obsluga jest niemozliwa bez  pilota. Urodzili sie w dwa lata po tym jak Sony wypuścilo na  rynek Walkmana, a wrotki z kolkami ulozonymi inaczej niz rolki  są dla nich cokolwiek dziwnym wynalazkiem. Nigdy nie slyszeli  o "Niebieskim lecie", "Zalodze G", "Pszczólce Mai", "Stawiam  na Tolka Banana", czy "Wakacjach z duchami". Pele dla nich to  Murzyn wystepujący w TV, a Maradona to leczący sie z  nalogu  narkoman.  Kareen Abdul-Jabbar brzmi jak jakiś terrorysta -  fundamentalista arabski. Szurkowski robi cos dla sportowców i  ma coś wspólnego z rowerami, a Lato i Szarmach chyba zyją  gdzieś na emigracji i zajmują sie importem-eksportem. Nocne  audycje Beksinskiego? Kto to byl Beksinski?    Nigdy podczas kąpieli nie myśleli o rekinach ze "Szczek",ale  wsiadając na duzy statek, niekoniecznie wielkości Titanica,  czują dreszczyk emocji. Michael Jackson dla nich zawsze byl  bialy, a Tom Hanks zawsze wystepowal w dramatach, bo komedie  do niego nie pasują. Stallone to starzejący sie zabijaka, a  nie mlody chlopak z biednej  rodziny,  który stara sie wygrac swoja pierwsza walke bokserska.  Nie mają pojecia jak wyglądala wieza Diora "Szuflada" którą  mozna bylo kupic w sklepach "G" na ksiązeczke!    Jak Travolta mógl byc tancerzem z takim brzuchem?  Kto to jest ten Robert Redford i dlaczego mówią, ze jest  przystojny? Nazwa "Altus 110 lub 150" kompletnie nic im nie  mówi! Tak samo jak nazwa "Klaudia" lub "Finezja" dla  magnetofonów!    Wojna o Falklandy to taka sama przeszlośc jak I czy II Wojna  Światowa.    Soczewki kontaktowe zawsze byly miekkie...    Alf to mocno archaiczna produkcja amerykanska, a "Muppet Show"  to takie Fragglesy, tylko starsze wydanie. Nigdy nie  zastanawiali sie jak wyglądal Charlie z serialu "Aniolki  Charliego". Nie przezywali chwil grozy z "Dempsey i Makepeace"  czy zaloga "Posterunku przy Hill Street". A "Kosmos 1999"  kojarzy im sie z wystrzeleniem stacji orbitalnej Alfa!  "Musashi" i "Shogun" - dla nich to brzmi jak nazwy japonskich  okretów lub myśliwców.    No i nie maja - kurwa - zielonego pojecia kto to byl Pankracy  !!!!!!!    NO I JAK ?! - NIE UWAZASZ, ZE JESTEŚ Z INNEJ EPOKI?!

marek

CARMEN13-06-2005 22:10:05   [#19]

DZIECIŃSTWO

Dzieciństwo było "naturalnym stanem". Nie starano się dziecka czyli mnie

wciągać w sprawy doroslych. Miałam mnóstwo klocków, konia na biegunach , fortepian, na którym grałam wprawki i pierwsze melodie, duży

ogród i huśtawkę. Słuchałam muzyki przez radio ( naonczas forma nieodmienna tego rzeczownika ), zwłaszcza klasyki. Zabierano mnie na koncerty do Filharmonii, do Opery . To wszystko między 2 a 6 rokiem życia.

W 5 roku życia nauczyłam się czytać ( SAMODZIELNIE BEZ PRZEDSZKOLANEK ). Jako 6 latka przeczytałam " W pustyni i w puszczy, a jako 9 latka Trylogię Sienkiewicza. Liczyłam: czytałam 400 książek rocznie-

miałam specjalny zeszyt i wpisywałam autorów i tytuły. Miałam prywatne lekcje gry na fortepianie i lekcje języka obcego. Spotykałam się z kolegami

z podstawówki, którzy mieli podobne zainteresowania czyli muzykę i książki. Wybierałam kolegów i koleżanki a nie "uganiałam się za akceptacją grupy rówieśniczej", jak to teraz często bywa. Lubiłam pisać listy ( dokąd nie stwierdziłam, że inni nie odpisują, co kiedyś było szczytem nietaktu ). Lubiłam towarzystwo ludzi starszych, a zwłaszcza

mojego nauczyciela języka i profesorki udzielającej mi lekcji gry na fortepienie. Nie czułam się zagubiona, zestresowana, zaszczuwana,

prześladowana. Jeśli mi coś nie odpowiadało , ignorowałam to np.

ludzi nieżyczliwych. Czerpałam wiedzę od mojego Ojca , po jego śmierci od Ojczyma, od profesorów prywatnych, od Mamy, która też pasjonuje się muzyką. Lubiłam dom, rzadko urządzałam tzw. prywatki. Bardziej odpowiadały mi spotkania grupy malutkiej do 3 osób. ALE NUDNE PRAWDA ???????? Ale dla mnie O.K. CHĘTNIE POWTÓRZĘ TO JESZCZE RAZ.

Do dzisiaj gram, mówię świetnie w obcym języku, czytam,słucham muzyki, chodzę na koncerty i do kina.

Jestem stale zapracowana i to mi odpowiada. Duża ilość obowiązków

w dzieciństwie umożliwia wypracowanie SAMODYSCYPLINY jako rzeczy

NATURALNEJ. Niech żyją lata dzieciństwa w naszej pamięci!!!!!!!!!!!!!!!!

CARMEN13-06-2005 22:16:22   [#20]

EPOKA

JASNE. MOJE DZIECIŃSTWO DZIĘKI STARYM LUDZOM, KTÓRYCH ZNAŁAM TAK DOBRZE SPRAWIŁO, ŻĘ CZUJĘ SIĘ OD 50lat JAK Z XIX WIEKU, ale teraz wyposażona jestem w Internet.

Ci, którzy nie znali ludzi urodzonych w XIX wieku STRASZNIE DUŻO STRACILI.

Jolanta Szuchta14-06-2005 09:58:18   [#21]

Bogdo

napisz proszę.Sylwio ja jestem starsza ,nie z epoki "gry w gumę"-tylko klasy," chłopa " ,podchodów, a także słuchania na Wolnej Europie Randez-wous o 6 10.;-))))))
Sylwia Ledwig14-06-2005 12:05:11   [#22]

Jolu, w podchody to ja też ! i Radio Wolna Europa też, ale mniej randkowo, a bardziej politycznie, bo to czasy jak rodzice słuchali, co się w świecie, no i w kraju dzieje- no to mimo wieku pistacjowo-zielonego - też słuchałam. Muzycznie był "mój" czas zorientowany na Liście Przebojów Trójki Marka Niedźwiedzkiego.

Marku Widurku każdy mógłby coś takiego napisać, odpowiednio do czasów w których było mu dane ... dlatego zdołować taką treścią raczej nie można, ale rozweselić - to tak, jak najbardziej !

Carmen, jeśli można z ciekawości - jakie studia sobie wybrałaś? Twój opis dzieciństwa bardzo ciekawy, trochę jak z filmu ... z jeszcze dawniejszych czasów - gdzieś na dworku albo w dużym mieście ...

ania0114-06-2005 12:47:58   [#23]
Piękne piszecie o dzieciństwie. Tylko trochę jakby to było ze 200 lat temu. Moje lat wczesnej młodości też już minęły ale staram się aby mje dzieci też miały takie wspomnienia, a nie tylko komputery telewizory i komórki w głowie. Może to jest zboczenie zawodowe związane z oświatą ale dbajmy o nasze dziecie. Przecierz to od nas zależy jak będą wspominać dzieciństwo nasze maluchy (niektóre już wyrośnięte).
Renata14-06-2005 16:26:59   [#24]

Z przyjemnością wspominam swoje harcerskie lata.., życie w gromadzie.., zdobywanie trofea.., zbieranie makulatury.., butelek.., złomu...

Wywiady z ciekawymi ludźmi.., śpiewy.., ogniska.., zdobywanie miana Drużyny Sztandarowej... 

Rysowanie.., szkicowanie.., malowanie...

Ale także bieganie po polach i łąkach w poszukiwaniu motyli...

Zbieranie soczyście niebieskich chabrów na pitną nalewkę...

Wiązanie snopów zbóż u dziadków.., łażenie po drzewach...

Słuchanie szumu wysokich traw na łąkach, a podczas sianokosów przewracanie i grabienie pachnącego łąką siana...

Poszukiwanie jaszczurek i zaskrońcy.., bieganie boso po rzece rozbryzgując przednie wodę dookoła...

Słuchanie na kolanach Mamy bajek, baśni, opowieści... Cudowna jej bliskość zimowymi wieczorami przy kaflowym piecu... "Ona mi pierwsza pokazała Księżyc..."

Radosne lata i smutne.., takie moje zwykłe dzieciństwo...

                                                                      Wyrosła z Ziemi

Monic14-06-2005 17:29:20   [#25]
Jak to miło tak powspominać...  No i jaki ciekawy watek powstał! Zupełne oderwanie od codzienności... Zwłaszcza, gdy przed nami najgorętszy okres roku szkolnego i wszystko biegnie w tak szalonym tempie.
Zola14-06-2005 20:03:48   [#26]
w szkole spotlkała się w sobotę klasa z rocznika 75 (matura)
wspominali szkołę, między innymi powiedzieli, że bardzo miło wspominają wykopki i sadzenie lasu, podczas tych prac jazdę na naczepie traktora, na ziemniakach, zbieranie grzybów, buły jedzone na miedzy, ich to integrowało, rodzice byli zadowoleni, że młodzież uczy się roboty, choć z tą robota i jej organizacja róznie bywało

a teraz jak wysyłam młodzież do teatru(po południu) to rodzice pytają a po jaką ch.........
AnJa14-06-2005 22:47:49   [#27]
absolutnie się zgadzam.

wykopki czy las też rozumiem

ale po cholerę do teatru to niestety nie

no, może gdyby tak na przyczepie, to jeszcze...
Zola15-06-2005 19:04:43   [#28]

chyba się powtórzę

zarazo ;-))
CARMEN15-06-2005 22:06:46   [#29]

DO SYLWII LEDWIG

SYLWIO !

Faktycznie spędziłam dzieciństwo w dwóch dużych miastach: ŁÓDŹ

i  KRAKÓW. Zazdroszczę WAM, że byliście wszyscy bardziej otoczeni

rówieśnikami. STUDIA WYBRAŁAM  FILOLOGICZNE, ale muzyka to moja NIESKALANA MAMONĄ przyjemność. W domu mam do dzisiaj starych ludzi:

moją matkę i Jej męża. TEŻ CHODZĄCA HISTORIA, o której tu piszecie.

Ale ONI przerobili II wojnę światową : Obóz moja Matka, a Ojczym zdobywał BERLIN.

Poprzedni Ojczym siedział na SYBIRZE za walkę w Armii Krajowej i też słuchałam WOLNEJ EUROPY, jakby ktoś pytał. Mój Ojciec zmarł , ale wtedy miałam 5 lat. Wiem, że był oblarywaczem samolotów. Ale pamiętam Go jako architekta. Uczę niemieckiego, więc MUSZĘ i CHCĘ znać HISTORIĘ.

Od 10 lat zajmuję się z upodobaniem MEDYCYNĄ ale pod kątem FILOLOGICZNYM. DALEJ TKWIĘ W KSIĄŻKACH ( no i w internecie ).

POZDRAWIAM

Sylwia Ledwig16-06-2005 12:37:25   [#30]

Wprawdzie sentyment do zawadiackiego swojskiego, razowego dzieciństwa płynie we mnie, ale imponujące jest Twoja opowieść Carmen. A, że uczysz niemieckiego i kochasz literaturę i muzykę, to mam dla Ciebie coś w prezencie: ("alergików" przepraszym za niemiecczyznę, ale jako, że forum przybiera nutę międzynarodową, tworząc stronę angielską, to sobie raz "pohasam" ...)

Lebendig ist, wer wach bleibt

sich den anderen schenkt

das Bessere hingibt

niemals rechnet.

 

Lebendig ist, wer das Leben liebt

seine Begräbnisse, seine Feste

Wer Märchen und Mythen

auf den ödesten Bergen findet.

 

Lebendig ist, wer das Licht erwartet

in den Tagen des schwarzen Sturms

Wer die stilleren Lieder

ohne Geschrei und Schüsse wählt

Sich zum Herbst hinwendet

und nicht aufhört zu lieben.

 

                Luigi Nono: „Intolleranza 1960“

... i pozdrowienia dla Starszych Państwa w domu !

Tomasz Osiński16-06-2005 18:17:17   [#31]

A może tak jakieś tłumaczonko...?

Właśnie byłem na 60-leciu swojego liceum (matura 1971). Kurde! Jaki byłem szczupły! Zdjęcia z kroniki szkolnej (czerwony sztandar w łapie na pochodzie pierwszomajowym, a jakże!), z obozów wędrownych... Fajne lata i co ciekawe - w naszej budzie bez głębokiej indokrynacji.

A poza tym radioodbiornik "Figaro" i nocne audycje Radia Luxemburg...

A jeszcze wczesniej - oranżada w proszku.Super.

I szefowa w kuchni szkolnej, która mówiła, że mam ładne oczy.Dziś Jej Córka pracuje u mnie jako woźna - mamy sporo wspomnień ze wspólnego podwórka, ale Ona nic nie mówi o oczach...

"Gdzie się podziały tamte prywatki...?"

Gaba17-06-2005 05:55:53   [#32]

a ja mam za rok 25 lat matury... aż się strach bać, słynny rok 1981... - dusza rogata i pyskata. W ciekawych czasach żyłam w szkole i na studiach. Jeszcze mam Jasia Marysia Rokitę przed oczyma, kiedy w  październiku nawoływał do strajku, WSI... Radom... spanie w głównym budynku, Bujak był młody, Kaczmarski żył...

Przyjechał papież do Oświęcimia w 1978 - wyrzucili całą szkołę ze szkoły, a potem się zorientowali, że nie mają kogo uczyć i kazali pisać rodzicom prośby o ponowne przyjęcie warunkowe do szkoły...

- a fajnie było, kiedy na maturze p. inspektor gminny zleciał z krzesłem z podestu... bo się kiwał... - dziś unieważniliby maturę... albo jak Irek Jóźwiak (dziś doktor hab. Politechnika Gliwicka) po 5 minutach od napisania tematów  z matmy zapodał... panie Inspektorze tu jest błąd... tego zadania nie da się rozwiązać... - a dyrektor zapytał - no, to co robimy, a chłopcy z matematycznej zakrzyknęli - niech się pan  dyrektor nie martwi, zrobimy po 3, ale inne - zdali wszyscy, wszyscy się dostali na studia... dziś niektórzy nie żyją.

PS. Pan inspektor zadania skończył robić po godzinie i zaalarmował jako pierwszy... kuratorium w Bielsku-Białej...

Małgorzata17-06-2005 10:09:53   [#33]

Przyjemnie sie czyta to wszystko...na chwile można powrócić do przeszłości. :)

Pierwsze lata spędziłam  w Legnicy, mieszkałam n a ulicy Rewolucji Październikowej...Obecność wojsk sprzymierzonych była czyms zupełnie naturalnym. Czasami zdarzały sie nam wyprawy na teren koszar, gdzie znajdował sie sklep dostępny również dla Polaków posadających specjalna przepustkę. My wchodziliśmy przez płot po to, by pooglądać rzeczy, których w normalnych sklepach nie było- cudowne zabawki chociażby- kiedy sama posiadałam jedna lalkę i drewniany autobus  z drewnianymi klockami, które dla mnie stawały się dziećmi w szkole...

Zupełnie naturalną rzeczą było robienie zakupów dla sąsiadki, za co dostawało się czerwonego lizaka w kształcie koguta.

W domu było wielkie radio z adapterem i do niego płyty, słuchanie Wolnej Europybyło codziennym rytuałem mojego ojca.

Byłam zafascynowana motoryzacją i pojawienie się samochodu było witane entuzjastycznie- pamiętam taki, gdzie drzwi były z przodu. A największa przyjemnościa były przejażdżki motorem, który zakupił mój wujek..

Było też kąpielisko miejskie i wyprawy do lasu na jagody. Jakos zupełni enaturalne dla mnie było to, że jagody były często moim jedynym prezentem imieninowym...CZasami obserwowaliśmy przejazd wojsk, a prawdziwa zdobyczą stawał się guzik od munduru...

Lata 70 to pierwszy tranzystor, Radio Luksemburg i magnetofon 4-ścieżkowy, na który sie nagrywało, bo nikt nie miał dostępu do zachodnich płyt. A kiedy dostało sie pocztówkę z obcych krajów, bo wujek był marynarzem, to mozna sie było nią długo chwalić.

Wszystkie dziewczyny miały zeszyty z wycinkami z gazet ze zdjęciami ulubionych aktorów. W moim królował Jan Nowicki i odtwórca roli Winnetou...Pamiętam, że z wypiekami na twarzy po raz pierwszy oglądałam ,,Anatomię miłości". Wykopki tez były ważnym wydarzeniem. Integracja, ale też miejsce pierwszych miłosnych fascynacji. Praca była raczej mało efektywna, bo spora część zbiorów uzywana była do rzucania w osoby płci przeciwnej...Początek lat 70 to również wyrażanie swojego zdania i walka....Pamietam jak dyskutowałam na temat roli jednostki, bo wyjątkowo zapadła mi w pamięc wiersz Majakowskiego.

Po raz pierwszy też ( i ostatni ) rzuciłam sie z pięściami na chłopaka, który mi dokuczał...Fajnie było :))

Renata17-06-2005 13:46:04   [#34]

Małgosiu, zupełnie zapomniałam o tym swoim zeszycie...:-)) Z jednej strony wklejałam fotki z ulubionymi aktorami, zespołami..., a z drugiej  wycinane z jakichś gazet lekcje gry na gitarze, do tego gromadziłam zestawy piosenek z chwytami gitarowymi... Nie miałam klasycznej gitary, ale uczyłam się na elektrycznej, którą dysponował mój starszy brat... Czasem w domu wszystko drgało, zwłaszcza jak nikogo nie było...;-)))

Zaiste, fajnie było :-))

Majka17-06-2005 14:39:01   [#35]
Nie miałam w liceum szans na gitarę, więc na długiej drewnianej linijce wymalowałam struny, progi i ćwiczyłam "Białego misia" i Dom wschodzącego słońca" i "Czarny chleb i czarna kawa" do upadłego :))))
Małgorzata17-06-2005 17:30:01   [#36]
Renata - widzę, że ten zeszyt był popularny :) Ja niestety talentu muzycznego nie miałam, więc mogłam jedynie słuchać, jak moi starsi koledzy grają kawałki zespołu Slade i Sweet - przebojem nr 1 była ,,Pogoń za uciekającym lisem". Tak więc mój kontakt z gitarą ograniczał się do słuchania w niemym zachwycie i zachwycania sie gitarzystami ;)
Ganges17-06-2005 20:21:26   [#37]
Byłam dziś w skansenie w Sierpcu. Jejku! nawet nie przypuszczałam jaka jestem stara! Znalazłam tam tyle przedmiotow znajomych z mojego dzieciństwa: tarę do prania, zielone ławki z dziurką na kałamarz, maselnicę do ubijania masła i prawidła do sciągania butów z cholewą. Przewodniczka spytała czy często bywam w skansenie skoro tak dużo wiem o tych sprzętach. Jestem z lat 60-tych, nie zdawałam sobie sprawy, że to już wiek muzealny!
CARMEN17-06-2005 23:03:27   [#38]

POEZJA W ODPOWIEDZI DLA SYLWII I NIE TYLKO .............

O Sylwio Miła, żem się spóźniła, nie moja to wina

Lecz w odpowiedzi nostalgia siedzi, więc czytaj radośnie

I pomyśl o wiośnie, o smaku lata, miłości do świata

Co w cytowanym wierszu zakwita i uszlachetnia, nas wszystkich od świta

Po wieczór ciepły, jaśminem pachnący, bo taki jest oddech poezji gorący

A TERAZ WYBRANY WIERSZ ODE MNIE

URSZULA KOZIOŁ ( 1965 ) Smuga i promień

Co nam pisane,nigdzie zapisane nie jest.

Zbyt nagle się to dzieje i nieprzewidzianie.

Skalkulowani w masę dobrze obrachowani

Sprawdzamy sie w statystyce cyfrą nie twarzami

 

Pali się papierosa je się śpi się pije

wita się żegna kocha przybywa na wadze

ubywa komu zgony katastrofa sława

drzwi bez klamek kto katem dziś jutro co komu

 

Przygotowano zamach i gotowa cela

tortur komora druty bomba szwank na honorze

błąkają się pociski zwiększona wywrotność

pojazdów rośnie ilość samochodów spadek

pożar lub zatonięcie powódź ocalenie

wygrana wynalazek nagła krew zaraza -

w przewidzianym wykresie jutro wypadkowa

statystycznie się sprawdza cyfrą nie twarzami.

W bezsenną noc się zmawia możliwości. Rejestr

cudzych niedawnych nieszczęść. Doświadcza się pamięć.

Lecz co nam jest pisane, nigdzie zapisane 

nie jest.

        To nas zastaje nie przygotowanych.

A TERAZ PO NIEMIECKU W TŁUMACZENIU KARLA DEDECIUSA

STREIFEN und STRAHL 1965

 

Was uns geschrieben, steht nirgendwo geschrieben.

Zu plötzlich und ungeahnt geschieht das.

Zur Masse berechnet und gut überschlagen

bestätigen wir uns statistisch als Zahl aber nicht als Gesicht.

Man raucht eine Zigarette, man schläft, man trinkt,

man heißt wilkommen, nimmt Abschied oder nimmt zu,

nimmt ab, dem einen der Tod, das Unglück, der Ruhm,

die Tür ohne Klinke, wer ist der Henker heute, morgen, jedem das seine.

 

Das Attentat war geplant und die Zelle fertig,

die Folterkammer, die Lunte, die Bombe, der Rufmord,

die Blindgänger schwirren, die Unfallgefahren steigen,

die Flugzeugabstürze , Feuer, die Untergänge und Flutkatastrophen,

die Rettung, Erfindung, der plötzliche Blutsturz, die Pest -

 

im vorgesehenen Diagramm wird die Resultate der Zukunft

statistisch als Zahl bestätigt und nicht als Gesicht.

In schlaflosen Nächten sagt man das Mögliche her. Das Register

der neulichen fremden Leiden. Unser Gedächtnis übt sich.

 

Doch was uns geschrieben, steht nirgendwo geschrieben.

                  Das trifft uns unvorbereitet.

Marek Pleśniar14-10-2016 07:47:19   [#39]

dobry dzień na fajne, stare wątki

danek14-10-2016 10:00:52   [#40]

Pamiętam przygotowania do Dnia nauczyciela-dekorowanie szkoły,gazetki na korytarzach,przenoszenie kwiatów w miejsca gdzie będzie widziała władza ,próby śpiewu i recytacji na lekcjach.

No i wróciło .Pani poseł  w szkole ."Akademia "13 .10 już o 11.00 .Nauczyciele z wiertarkami  i młotkami w godzinach lekcji oraz po .Wieszanie i przenoszenie plansz i zdjęć na korytarzach ( na drodze przemarszu gości do sali)-cytuję- dyspozycja dyrekcji ma być patriotycznie.Uczniowie na próbach.Kwiaty na korytarzach wyniesione  z gabinetów itd.Obiad dla  gości tych ważnych w gabinecie dyrektora itd.

izael14-10-2016 11:10:49   [#41]

jak sobie pozwalamy, to tak mamy:(

u nas było normalnie

z kwiatami owszem, ale takimi co były potrzebne na sali

od dzieci dostaliśmy bukiety zrobione własnoręcznie z jesiennych liści 

przedstawienie dzieci było takie, że się wszyscy popłakali ze śmiechu:)

i wyszliśmy wszyscy z sali tańcząc i śpiewając z dziećmi

i rodzice przygotowali dla nas tort, kawę i herbatę i razem z nami usiedli do stołu i jeszcze się pocieszyliśmy wspólnym byciem'

i gdyby był gość honorowy (poseł, prezydent itp.) to byłoby dokładnie tak samo

na warsztatach chrustowych, po powitaniu,  posadziliśmy panią posel do stolnicy i robiła ciasto razem z dziećmi

dużo jednak zależy od gospodarza...

 

 

AnJa14-10-2016 12:42:46   [#42]

patrząc z perspektywy historyczno-patriotycznej to w Polsce wszystko zależy od Gospodarza

chyba, że to nie gospodarz a burgrabia lub włodarz

był jeszcze arendarz - ale to chyba hadko przy święcie wspominać:-)

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]